Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią cz. 5.

[Suvia]

Napisane przez Dosiak

W kwestii studiów dziwi mnie narzekanie na wszystko. Rozumiem, że na niektóre rzeczy można się zdenerwować, ale nie ma sensu zaraz ogłaszać, że państwowe uczelnie mają studentów gdzieś, (...)

Jak nie można się zapisać na zajęcia (a po to się chyba do cholery studiuje), jak na kilka tysięcy ludzi tworzy się kilka grup ćwiczeniowych z danego przedmiotu, a potem robi się egzamin taki, ze 85 procent ludzi nie zdaje i płaci warunek w wysokości 1100 złotych, a nie ma szans nawet na rozłożenie tej sumy na raty, jak nie można zapisać się na przedmiot X na seminarium, a być może wiąże się z tym przedmiotem swoją przyszłość, jak....

to przepraszam- gdzie ma studentów moja uczelnia jak nie w d... ?

jak ktoś Cię notorycznie robi w ch... to się uśmiechasz i milczysz?

[Mother Hedgehog]

Napisane przez Finlora

Rozwala mnie to jak "tfurcy" seriali próbują nam robić wodę z mózgu - tzn wiedziałam, że próbują, ale nie myślałam, że do tego stopnia. Oglądam jednym okiem "Na dobre i na złe" i przez większość czasu rozmowa toczy się na temat dzieci, jakie są cudowne, jakie to szczęście mieć dzieci i takie tam paplanie.
Jak ten Holender pokazał komuś zdjęcie z usg to inny urządził mu na tę okoliczność szopkę z gratulacjami, muzykami itd - żenada
Albo scenarzystom brakuje pomysłów albo dostali odgórne polecenie, że mają gloryfikować macierzyństwo

Nie pamiętam na jakim wykładzie mi to mówiono, ale podobno tak robią zagramanicą i zaczynają też w Polsce - to się jakoś fachowo nazywa... telewizja z misją czy cuś Jak społeczeństwo ma nie palić, to nie zakazany i nakazy tylko seriale i programy o tym jakie palenie jest złe, że ludzie sukcesu nie palą i tak dalej by wpłynąć na podświadomość widza.
Nawet we wcześniej skanowanym Metro był artykuł o "ludziach sukcesów" i innych takich zagrywkach w porgramach TVN.

---------- Dopisano o 15:51 ---------- Poprzedni post napisano o 15:47 ----------

Napisane przez korabrzozy

W marcu rozstaliśmy się z mężem po dwunastu wspólnie spędzonych latach. Obyło się bez awantur, robienia sobie przykrości itp. i dzisiaj jesteśmy w naprawdę dobrych stosunkach. W pewnych kwestiach wciąż możemy na siebie liczyć (np.. on ostatnio rozwiązywał pewien mój problem "z elektryką", ja czasem pożyczam mu samochód). Myślę, że spokojnie można nas nazwać przyjaciółmi. Żadne z nas nie robi z tego rozstania tragedii.
I dziwi mnie, że kogoś to dziwi.

Mnie zawsze dziwiło, że jak ktoś się rozstaje w pokojowej atmosferze i jeszcze doskonale się dogaduje po rozwodzie to po co to rozstanie było? I już z wieloma takimi opiniami się spotkałam. Skoro ex para jest dla siebie tak miła nadal to dlaczego się nie postarali o bycie szczęśliwymi razem? Bo łatwiej było wziąć pokojowo rozwód?
A może za bardzo żyję w przekonaniu, że rozstanie tylko jak tej drugiej połówki nie trawisz

---------- Dopisano o 15:53 ---------- Poprzedni post napisano o 15:51 ----------

Napisane przez bowszystkotoiluzjajest

Czasem bywa też tak, że profesor na państwowej, jest jednocześnie też wykładowcą na prywatnej uczelni, więc nie ma różnic w poziomie. (no chyba że profesor mysli sobie "a, to pominę, tego prywaciakom nie powiem, bo przecież tylko uczelnie państwowe się liczą!

Znam takich co bez skrępowania mówią, zaoczni i prywatni płacą więc oni mogą od niego/od niej wymagać.

---------- Dopisano o 15:58 ---------- Poprzedni post napisano o 15:53 ----------

Napisane przez drabineczka

Lubię takie mądrości jakimi Dosiak sypie - jak śmiesz narzekać na służbę zdrowia przecież tata mojego kuzyna wujka szwagra z drugiej linii ostatnio był w szpitalu i wyjątkowo go lekarz nie z.... i został wyjątkowo potraktowany z godnością

noooo pokłony biję, w pas się kłaniam


a to mnie dziwi, taka zabawa

Za to dzielimy uczestników na dwie grupy i jednej wyznaczamy rolę Izraelitów a drugim Anioła Ś. Pierwsza grupa musi przejść się po okolicznych domostwach i na ich płotach poumieszczać strzępy czerwonej materii (imitującej krew), tak by były przynajmniej częściowo widoczne. Druga grupa będąca wysłannikiem Bożym, pełna Miłości stara się nie skrzywdzić nikogo z Ludu Wybranego, aby tego jednak dokonać musi stwierdzić, które to domostwa są mianowicie Izraelskie.

z tego wątku polecam https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=647388&page=6

Następnym razem polecam i taką grę (niech się wybiją):
Mieszkacie w dawnej Palestynie, która obecnie jest Izraelem. Izrael jest podzielony na dwie części, syjonistyczną (Żydzi) i palestyńską (Muzułmanie/Arabowie). Dzielicie się na takie właśnie dwie grupy i walczycie o prawo do ziemi* - w grze może być użyta broń


*Oczywiście logiczne, że Izrael należy się Palestyńczykom , ale znając tych z oazy będą święcie przekonani, że oni jako Żydzi są zbawieni i takie tam pitu pitu

[Kojaniskatsi]

Napisane przez Mother Hedgehog

[/COLOR]
Mnie zawsze dziwiło, że jak ktoś się rozstaje w pokojowej atmosferze i jeszcze doskonale się dogaduje po rozwodzie to po co to rozstanie było? I już z wieloma takimi opiniami się spotkałam. Skoro ex para jest dla siebie tak miła nadal to dlaczego się nie postarali o bycie szczęśliwymi razem? Bo łatwiej było wziąć pokojowo rozwód?
A może za bardzo żyję w przekonaniu, że rozstanie tylko jak tej drugiej połówki nie trawisz [COLOR="Silver"]

Wiesz, czasem ludzie są razem (z przyzwyczajenia, ze względu na dzieci czy jakichkolwiek innych powodów), szanują się, lubią się, nawet są dla siebie przyjaciółmi ale... nie kochają się, nie pociągają się, miłość się wypaliła. Po co mają tkwić w marazmie, skoro każde z nich może spróbować ułożyć sobie życie od nowa, poznać kogoś kogo pokocha?

[Mother Hedgehog]

Napisane przez Kojaniskatsi

Wiesz, czasem ludzie są razem (z przyzwyczajenia, ze względu na dzieci czy jakichkolwiek innych powodów), szanują się, lubią się, nawet są dla siebie przyjaciółmi ale... nie kochają się, nie pociągają się, miłość się wypaliła. Po co mają tkwić w marazmie, skoro każde z nich może spróbować ułożyć sobie życie od nowa, poznać kogoś kogo pokocha?

Małe mam doświadczenie ale wydaje mi się, że miłość się wypala gdy obie strony przestają się starać i zaskakiwać. No ale jak chłop czy baba nie będą chcieli docenić, dopieścić to wtedy faktycznie rozwód - ale wtedy najczęściej też nie kończy się to takim happy endem, zawsze jakiś żal jest. Więc ci co się rozwodzą i jeszcze się przyjaźnią i polegają na sobie są dla mnie jakimś dziwnym ewenementem. To po co był ten ślub lub rozwód?
Np. taka Demi Moore i Bruce, niby po rozwodzie a wspólnie imprezują i wyjeżdżają na wakacje. Strange. To może faktycznie mogli od początku być tylko przyjaciółmi a nie parą

[alkaxy]

Napisane przez bowszystkotoiluzjajest

Czasem bywa też tak, że profesor na państwowej, jest jednocześnie też wykładowcą na prywatnej uczelni, więc nie ma różnic w poziomie. (no chyba że profesor mysli sobie "a, to pominę, tego prywaciakom nie powiem, bo przecież tylko uczelnie państwowe się liczą!

To, że wykładowcy inaczej traktują nauczanie na prywatnych uczelniach, a na państwowych to nie jest żadna chyba żadna tajemnica.

Napisane przez drabineczka

Lubię takie mądrości jakimi Dosiak sypie - jak śmiesz narzekać na służbę zdrowia przecież tata mojego kuzyna wujka szwagra z drugiej linii ostatnio był w szpitalu i wyjątkowo go lekarz nie z.... i został wyjątkowo potraktowany z godnością
(...)

A jesteś pewna, że to jest właśnie wyjątek? Bo też czytam ten wątek i nie wiem czy niektóre zachowania lekarzy, które są tam podawane to nie sa właśnie wyjątki.

[magyarparaszt]

Napisane przez crystalmethod

Dziwi mnie kupowanie prezentu szefowi na Walentynki czy może to ja nie znam obecnych trendów

A jak się jest skrycie w szefie zakochanym?

Napisane przez drabineczka

Myślę że to chyba jakaś grupa PRowców z Uniwersytetów zajmuje się wyśmiewaniem prywatnych uczelni, żeby wpłynąć na psychikę studentów, wiecie "och państwowa uczelnia czujcie się wyjątkowi, złapaliście boga za nogi kłaniajcie się teraz w pas wszystkim że zezwalają wam na studiowanie tutaj bo to zaszczyt'

Ja miałam do czynienia z uczelnią prywatną i państwową, mogę porównać :P

Napisane przez drabineczka

AAAAAAA sorry u mnie wszystko co się zaczyna PWS... oznacza pomorską wyższą szkołę czegoś tam

PWSH, nie polecam

Napisane przez drabineczka;36923217

a to mnie dziwi, taka zabawa

[I

Za to dzielimy uczestników na dwie grupy i jednej wyznaczamy rolę Izraelitów a drugim Anioła Ś. Pierwsza grupa musi przejść się po okolicznych domostwach i na ich płotach poumieszczać strzępy czerwonej materii (imitującej krew), tak by były przynajmniej częściowo widoczne. Druga grupa będąca wysłannikiem Bożym, pełna Miłości stara się nie skrzywdzić nikogo z Ludu Wybranego, aby tego jednak dokonać musi stwierdzić, które to domostwa są mianowicie Izraelskie. [/I]

z tego wątku polecam https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=647388&page=6

Eeee i co dalej?

Napisane przez Mother Hedgehog

Następnym razem polecam i taką grę (niech się wybiją):
Mieszkacie w dawnej Palestynie, która obecnie jest Izraelem. Izrael jest podzielony na dwie części, syjonistyczną (Żydzi) i palestyńską (Muzułmanie/Arabowie). Dzielicie się na takie właśnie dwie grupy i walczycie o prawo do ziemi* - w grze może być użyta broń


*Oczywiście logiczne, że Izrael należy się Palestyńczykom , ale znając tych z oazy będą święcie przekonani, że oni jako Żydzi są zbawieni i takie tam pitu pitu

[MonikaFaustyna]

Co do tych rozwodów. Mnie dziwią rodziny "patchworkowe" . Nie wyobrażam sobie sytuacji: Wigilia, ja + partner, mój były mąż + jego partnerka, nasze wspólne dzieci i dzieci partnerów z innych związków.... kurczę i jeszcze frytki z zasmążką . Może jestem inna, ale dla mnie to dziwne jest i ja bym nie chciała siedzieć przy jednym stole z ex i jego babką albo jechać z nimi na wakacje.

[crystalmethod]

Napisane przez magyarparaszt

A jak się jest skrycie w szefie zakochanym?

Takie wytłumaczenie może miałoby sens Tylko po co każe się całej firmie zrzucać na taki prezent, doprawdy nie wiem zwłaszcza, jak szef jest skąpym bucem i nie stać go na głupiego kwiatka na Dzień Kobiet.

[Linaewen]

Np. taka Demi Moore i Bruce, niby po rozwodzie a wspólnie imprezują i wyjeżdżają na wakacje. Strange. To może faktycznie mogli od początku być tylko przyjaciółmi a nie parą

Może właśnie o to chodzi. Ja te się przyjaźnię z byłym, w związku nam właściwie tylko seks wychodził [i to jak] a cała reszta... Nie bardzo. Za to przyjaźń jak najbardziej

[ewka1987]

Napisane przez MonikaFaustyna

Co do tych rozwodów. Mnie dziwią rodziny "patchworkowe" . Nie wyobrażam sobie sytuacji: Wigilia, ja + partner, mój były mąż + jego partnerka, nasze wspólne dzieci i dzieci partnerów z innych związków.... kurczę i jeszcze frytki z zasmążką . Może jestem inna, ale dla mnie to dziwne jest i ja bym nie chciała siedzieć przy jednym stole z ex i jego babką albo jechać z nimi na wakacje.

Odpowiem ci na przykladzie moich rodzicow, krorzy rozwiedli sie ok 10 lat temu po spedzonych 15 lat malzenstwa. Rozwod byl "cywilizowany", dlugo po nim utrzymywali kolezenskie stosunki, jednak obecnie moj tata ma inna partnerke i 4-letniego syna, w zwiazku z czym maja raczej sporadyczny kontakt. Jednak czasami zdarzaja sie takie sytuacje (np pogrzeb mojej prababci, spotkanie klasowe czy w przyszlosci moj slub) gdzie musza wszyscy razem usiasc przy jednym stoliku i spedzic ze soba kilka godzin. I wole zeby mieli takie podejscie do siebie jak teraz niz zeby mieli drzec koty ze soba, a ja bym musiala wybierac kogo z nich mam zaprosic na wesele.

[Heroldin]

Napisane przez MonikaFaustyna

No o ile wiem, to sobie wybieram ubezpieczyciela i z tego ubezpieczenia opłacam wszystkie usługi medyczne . A jak nie z ubezpieczenia, to z własnej kieszeni .

To nie jest "prywatna służba zdrowia". To jest wolny wybór ubezpieczyciela. A nie, tak jak w Polsce : monopol NFZ, który też opłacasz. A jak nie masz ubezpieczenia - płacisz z własnej kieszeni. Do tego każdy, posiadający obywatelstwo holenderskie, bez względu na miejsce zamieszkania, ma obowiązek być ubezpieczony w Holandii. Takiego obowiązku w Polsce jeszcze nie ma.

Napisane przez drabineczka

Lubię takie mądrości jakimi Dosiak sypie

Ja - uwielbiam. Szczególnie na podstawie osobistych doświadczeń w tej kwestii.

[Dosiak]

Napisane przez drabineczka

Lubię takie mądrości jakimi Dosiak sypie - jak śmiesz narzekać na służbę zdrowia przecież tata mojego kuzyna wujka szwagra z drugiej linii ostatnio był w szpitalu i wyjątkowo go lekarz nie z.... i został wyjątkowo potraktowany z godnością

noooo pokłony biję, w pas się kłaniam

No wiedziałam, że tak zareagujesz. Czy ja gdzieś napisałam, że polska służba zdrowia jest wspaniała i wszystko działa tam jak w zegarku? Nie. Napisałam tylko, żeby nie przesadzać, bo nie każdy lekarz, który nie wziął koperty to cham olewający pacjentów i nie każdy oddział to zasyfiona wylęgarnia bakterii. Po prostu. I nie rozumiem tej zjadliwości, nie sypię żadnymi mądrościami, ot podałam przykład. I nie, to nie jest jakiś ewenement. Ale rozumiem, że łatwiej na wszystko narzekać, niż przyjąć do wiadomości, że nie wszyscy mają takie zdanie jak ty.

Napisane przez Suvia

Jak nie można się zapisać na zajęcia (a po to się chyba do cholery studiuje), jak na kilka tysięcy ludzi tworzy się kilka grup ćwiczeniowych z danego przedmiotu, a potem robi się egzamin taki, ze 85 procent ludzi nie zdaje i płaci warunek w wysokości 1100 złotych, a nie ma szans nawet na rozłożenie tej sumy na raty, jak nie można zapisać się na przedmiot X na seminarium, a być może wiąże się z tym przedmiotem swoją przyszłość, jak....

to przepraszam- gdzie ma studentów moja uczelnia jak nie w d... ?

jak ktoś Cię notorycznie robi w ch... to się uśmiechasz i milczysz?

No pewnie, jeszcze idę z tym kimś na kawę

Ty na swojej uczelni masz takie przeboje, ja nie, więc pozwoliłam sobie wyrazić opinię, że nie każda uczelnia ma studenta gdzieś i dziwi mnie opinia wrzucająca wszystkich do jednego wora. To tyle.

[Asji]

Napisane przez Dosiak

Państwowa służba zdrowia też często jest demonizowana. Ostatnio tata był w szpitalu kilka dni. Zrobili mu komplet badań, atmosfera spokojna, personel miły, oddział czysty. No nie było na co narzekać.

Ja tam nie uważam, że jest demonizowana. To zależy od indywidualnych doświadczeń, moje są np kiepskie więc sobie ponarzekam

Wkurza mnie strasznie konieczność pokazywania ubezpieczenia i dowodu ostatniej wpłaty składki za każdym razem gdy idzie się do lekarza. Jestem ubezpieczona u taty w pracy więc chcąc iść do przychodni muszę najpierw poprosić ojca o zeskanowanie dowodu wpłaty i wysłanie mi go, po czym muszę iść gdzieś na miasto go wydrukować (nie mam drukarki w domu) i dopiero do lekarza. I tak w zeszłym tygodniu miałam iść do gina, ale dzień przed wieczorem przypomniało mi się, że nie mam dowodu wpłaty - wizyta była rano na drugi dzień, więc przepadła Muszę czekać kolejne 3 tygodnie na wolny termin. Nie mówiąc o sytuacji (póki co na szczęście czysto hipotetycznej), kiedy tata jest w dłuższej delegacji lub na 2-tygodniowym urlopie i nie ma jak przesłać tego cholernego potwierdzenia, a mnie złapałaby np ostra grypa. Wtedy to chyba tylko pogotowie zostaje

[ciri15]

Napisane przez Asji

Ja tam nie uważam, że jest demonizowana. To zależy od indywidualnych doświadczeń, moje są np kiepskie więc sobie ponarzekam

Wkurza mnie strasznie konieczność pokazywania ubezpieczenia i dowodu ostatniej wpłaty składki za każdym razem gdy idzie się do lekarza. Jestem ubezpieczona u taty w pracy więc chcąc iść do przychodni muszę najpierw poprosić ojca o zeskanowanie dowodu wpłaty i wysłanie mi go, po czym muszę iść gdzieś na miasto go wydrukować (nie mam drukarki w domu) i dopiero do lekarza. I tak w zeszłym tygodniu miałam iść do gina, ale dzień przed wieczorem przypomniało mi się, że nie mam dowodu wpłaty - wizyta była rano na drugi dzień, więc przepadła Muszę czekać kolejne 3 tygodnie na wolny termin. Nie mówiąc o sytuacji (póki co na szczęście czysto hipotetycznej), kiedy tata jest w dłuższej delegacji lub na 2-tygodniowym urlopie i nie ma jak przesłać tego cholernego potwierdzenia, a mnie złapałaby np ostra grypa. Wtedy to chyba tylko pogotowie zostaje

Z tego co wiem można to donieść w ciągu iluś dni.

[Asji]

Napisane przez ciri15

Z tego co wiem można to donieść w ciągu iluś dni.

To chyba nie u mnie. Jak kilka tygodni temu czekałam w kolejce do internisty to kobieta z rejestracji odprawiła jakiegoś faceta, bo nie miał dowodu wpłaty.

[af6a7928a10f2efb7030debf852af0b1c87659cc]

Napisane przez ciri15

Z tego co wiem można to donieść w ciągu iluś dni.

siedmiu

[MonikaFaustyna]

Napisane przez Heroldin

To nie jest "prywatna służba zdrowia". To jest wolny wybór ubezpieczyciela. A nie, tak jak w Polsce : monopol NFZ, który też opłacasz. A jak nie masz ubezpieczenia - płacisz z własnej kieszeni. Do tego każdy, posiadający obywatelstwo holenderskie, bez względu na miejsce zamieszkania, ma obowiązek być ubezpieczony w Holandii. Takiego obowiązku w Polsce jeszcze nie ma.


Ja - uwielbiam. Szczególnie na podstawie osobistych doświadczeń w tej kwestii.

O, nie wiedziałam. Dzięki za uświadomienie . I tak wolę tutejszy system i szybki dostęp do specjalistów, niż czekanie pół roku na NFZ albo wybulanie minimum 100zł. Chociaż... dziwi mnie to, że nie mogę od tak sobie pójść do rodzinnego i powiedzieć, że chcę morfologię, bo ostatnio robiłam rok temu i fajnie byłoby profilaktycznie sobie zrobić... nie... trzeba być albo w ciąży albo mieć co najmniej objawy anemii . Chociaż... może operuję stereotypem, bo póki co mój rodzinny żadnych problemów mi nie robił z niczym, ale o morfologię póki co go nie pytałam. Wiem, że od tak do np. ginekologa nie mam co iść, chyba, że jakaś infekcja czy inna patologia . No i podoba mi się, że każdy ma sobie kartę, jak się rejestruje, to zapisują nr i tyle. Do specjalisty - chirurga, najdłużej czekałam tydzień... ale to może dlatego, że najpierw kazali mi zbić infekcję antybiotykiem. Tak, to 1-2 dni.

Odpowiem ci na przykladzie moich rodzicow, krorzy rozwiedli sie ok 10 lat temu po spedzonych 15 lat malzenstwa. Rozwod byl "cywilizowany", dlugo po nim utrzymywali kolezenskie stosunki, jednak obecnie moj tata ma inna partnerke i 4-letniego syna, w zwiazku z czym maja raczej sporadyczny kontakt. Jednak czasami zdarzaja sie takie sytuacje (np pogrzeb mojej prababci, spotkanie klasowe czy w przyszlosci moj slub) gdzie musza wszyscy razem usiasc przy jednym stoliku i spedzic ze soba kilka godzin. I wole zeby mieli takie podejscie do siebie jak teraz niz zeby mieli drzec koty ze soba, a ja bym musiala wybierac kogo z nich mam zaprosic na wesele.

W takim wypadku, to fajnie, że mają takie relacje. Dobrze, że nie będziesz musiała wybierać między mamą i tatą, bo jak się spotkają na jednej imprezie to . Mam nadzieję, że mnie to nie spotka nigdy ani w sytuacji mojej rodziny, ani moich rodziców czy teściów. W sumie... moi rodzice odkąd pamiętam, to byli bardziej obok siebie, albo po prostu takie miałam odczucie, bo ojciec jest wiecznie zarobiony albo śpi.

Ty na swojej uczelni masz takie przeboje, ja nie, więc pozwoliłam sobie wyrazić opinię, że nie każda uczelnia ma studenta gdzieś i dziwi mnie opinia wrzucająca wszystkich do jednego wora. To tyle.
__________________

Moja, na której robiłam licencjat, była tak cudowna, że jakby mieli mgr, studia doktoranckie i inne takie...to bym w niech chyba zamieszkała i robiła aż do stopnia profesora zwyczajnego . Natomiast ta, na której robiłam mgr... to może jakichś hardcore'ów nie było, ale miłej atmosfery też niekoniecznie. Nawet nie chciało mi się tam jechać po uroczysty odbiór dyplomu i sobie odebrałam go wcześniej przy okazji zabierania dokumentów z dziekanatu.

Co mnie dziwi... oglądam tvn i dziwi mnie takie nakręcanie, że pokolenie lat 80-90 to tacy mądrale, że wiedzą, co ma wspólnego kaseta magnetofonowa i ołówek . Dziwi mnie takie gloryfikowanie tamtych czasów. No ok, było fajnie, nie było wszechobecnego internetu, komórek, mądrychfonów i innych tabletów. Ale... przecież technologia idzie na przód, więc takie porównywanie ma tyle sensu, co kłócenie się, które dzieciństwo było lepsze... nasze czy naszych rodziców .

[katarzynka1978]

A mnie dziwi, ze watek spadl na 3 strone, to chyba pierwszy raz w historii.

[MonikaFaustyna]

Napisane przez katarzynka1978

A mnie dziwi, ze watek spadl na 3 strone, to chyba pierwszy raz w historii.

Mało się staramy , trzeba zapodać kontrowersyjne zdziwienie, które wywoła kłótnię na 10 stron .

http://bachormagazyn.pl/ - co powiedzie o tej stronie? Jak dla mnie opisy nieco brutalne, ale w znacznej części mocno prawdziwe. Poza tym padają tam takie teksty, że nic, tylko turlać się ze śmiechu. Ale ja lubię taki rodzaj humoru .

[invisible_01]

Napisane przez Asji

Ja tam nie uważam, że jest demonizowana. To zależy od indywidualnych doświadczeń, moje są np kiepskie więc sobie ponarzekam

Wkurza mnie strasznie konieczność pokazywania ubezpieczenia i dowodu ostatniej wpłaty składki za każdym razem gdy idzie się do lekarza. Jestem ubezpieczona u taty w pracy więc chcąc iść do przychodni muszę najpierw poprosić ojca o zeskanowanie dowodu wpłaty i wysłanie mi go, po czym muszę iść gdzieś na miasto go wydrukować (nie mam drukarki w domu) i dopiero do lekarza. I tak w zeszłym tygodniu miałam iść do gina, ale dzień przed wieczorem przypomniało mi się, że nie mam dowodu wpłaty - wizyta była rano na drugi dzień, więc przepadła Muszę czekać kolejne 3 tygodnie na wolny termin. Nie mówiąc o sytuacji (póki co na szczęście czysto hipotetycznej), kiedy tata jest w dłuższej delegacji lub na 2-tygodniowym urlopie i nie ma jak przesłać tego cholernego potwierdzenia, a mnie złapałaby np ostra grypa. Wtedy to chyba tylko pogotowie zostaje

Ja mieszkam 200 km od domu rodzinnego, ubezpieczają mnie rodzice, więc chcąc iść tu do lekarza moi rodzice najpierw muszą dostać zaświadczenie, a potem mi je wysłać - nie muszę więc chyba dodawać, że wizyta z dnia na dzień nie wchodzi w grę.

[Darkoz]

Napisane przez MonikaFaustyna

Mało się staramy , trzeba zapodać kontrowersyjne zdziwienie, które wywoła kłótnię na 10 stron .

Dziwią mnie wegetarianie noszący buty ze skóry...

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Dobry pomysł

Napisane przez Darkoz

Dziwią mnie wegetarianie noszący buty ze skóry...

oo zdziwiłabym cię. Ja noszę buty ze skóry, chociaż jestem wege. Skoro mam takie buty więcej lat niż jestem wege, to jaki jest powód aby ich nie nosić?

[Darkoz]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;36943828]Dobry pomysł
oo zdziwiłabym cię. Ja noszę buty ze skóry, chociaż jestem wege. Skoro mam takie buty więcej lat niż jestem wege, to jaki jest powód aby ich nie nosić?[/QUOTE]
To był żart, takie rozpoczęcie wspomnianej przez Monikę Faustynę 10stronowej kłótni.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Darkoz

To był żart, takie rozpoczęcie wspomnianej przez Monikę Faustynę 10stronowej kłótni.

Wiem, że to żart. Stąd moje "dobry pomysł " przed cytatem.
A swoją drogą naprawdę dziwi mnie, że niektórych ludzi dziwi jak wege nosi coś skórzanego

[MonikaFaustyna]

Napisane przez Darkoz

Dziwią mnie wegetarianie noszący buty ze skóry...

ooo też mnie to dziwi,niech noszą z...drewna . Gdzie ta kłótnia? hihi

[Mother Hedgehog]

Napisane przez MonikaFaustyna

ooo też mnie to dziwi,niech noszą z...drewna . Gdzie ta kłótnia? hihi

Przecież drzewo też czuje

---------- Dopisano o 21:18 ---------- Poprzedni post napisano o 21:15 ----------

Mnie roz☠☠☠ał dzisiaj ten dopisek do posta:
https://wizaz.pl/forum/showpost.php?...postcount=4279
pan Janusz jest pewnym wizażankom znany jako specyficzny gościu

[MonikaFaustyna]

Napisane przez Mother Hedgehog

Przecież drzewo też czuje

---------- Dopisano o 21:18 ---------- Poprzedni post napisano o 21:15 ----------

Mnie roz☠☠☠ał dzisiaj ten dopisek do posta:
https://wizaz.pl/forum/showpost.php?...postcount=4279
pan Janusz jest pewnym wizażankom znany jako specyficzny gościu

Drzewo czuje? Ooo nie.. wegetarianie zabijają biedne czujące roślinki, oł noooł . A może ta sałata miała na imię Janusz i udane życie rodzinne?

[Darkoz]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;36943993]Wiem, że to żart. Stąd moje "dobry pomysł " przed cytatem.
A swoją drogą naprawdę dziwi mnie, że niektórych ludzi dziwi jak wege nosi coś skórzanego [/QUOTE]
Aaaa, ale ze mnie ćmok.
Mnie dziwią najazdy na wegetarian, którzy jedzą ryby. Każdy przecież ma prawo tak sobie układać dietę, jak chce. A czego nie mogę pojąć - kupowanie futer, np. z fok. Rozumiem takie zwyczaje w wioskach Inuitów itd., ale w Europie, w której aż tak zimno nie jest? Przykre jest to, w jakich warunkach te zwierzęta żyją i zdychają, żeby jakaś strojnisia mogła mieć lisi ogon przy torebce.

[Mother Hedgehog]

Napisane przez MonikaFaustyna

Drzewo czuje? Ooo nie.. wegetarianie zabijają biedne czujące roślinki, oł noooł . A może ta sałata miała na imię Janusz i udane życie rodzinne?

[MonikaFaustyna]

Napisane przez Darkoz

Aaaa, ale ze mnie ćmok.
Mnie dziwią najazdy na wegetarian, którzy jedzą ryby. Każdy przecież ma prawo tak sobie układać dietę, jak chce. A czego nie mogę pojąć - kupowanie futer, np. z fok. Rozumiem takie zwyczaje w wioskach Inuitów itd., ale w Europie, w której aż tak zimno nie jest? Przykre jest to, w jakich warunkach te zwierzęta żyją i zdychają, żeby jakaś strojnisia mogła mieć lisi ogon przy torebce.

Jak dla mnie futra śmierdzą... chociaż skórzane rzeczy też. Ale... nie tak jak futra, ble .