DZIWNA HISTORIA ! :( związek, którego nie było!

[noubanaa]

Po prostu większość tych teorii mocno odbiega od tego jak było. Kolejny raz to przeczytałam.

Fakt, że byłam trochę jak zakręcone, naiwne dziecko, które nie dostrzega pewnych rzeczy. Gdybym mogła jeszcze raz to przeżyć to z dniem, w którym dowiedziałam się, że jest w związku zupełnie bym się odcieła. Natomiast nikt mi nie wmówi, że to co on tam wysyłał czy wstawiał nie miało na celu podtrzymania mnie w jakimś czekaniu na niego.
Sądzę, że od momentu kiedy się gdzieś widywaliśmy, utrzymywaliśmy kontakt przez neta, gdzie rozmawialiśmy na tematy dość osobiste, między innymi mówił o jakiejś samotności, że jedną sprawą jest to czego on chce, a drugą to co potrafi zrobić, że często się boi, że czuje się nikim. Wydaje mi się, że w ten sposób związaliśmy się emocjonalnie, z tym że ja pewnie bardziej niż on. Kiedy kiedyś mu powiedziałam, że jest mi cholernie smutno, że my jakoś normalniej nie żyjemy nie powiedział nic, ale zapodał piosenkę ze słowami, które miały być jakimś pocieszeniem. Ja coś oczywiście napisałam o tej piosence, więc na pewno wiedział, że ją odebrałam do siebie, zresztą była bogata wymiana muzyki między nami, która niestety spowodowała, że związałam się emocjonalnie z tym człowiekiem. Zaznaczam, że nie tylko ja reagowałam na to co było w necie, ale także on.
Fakt, że nam się coś nie pokleiło i to właśnie z powodu tej dumy, której się później wyzbyłam. Miałam bardzo zdrowe podejście, bo rozumiałam, że powinnam czekać na konkretne propozycje od faceta itd. Dlatego kiedy nie spełniał jakichś tam oczekiwań moich mówiłam mu później w realu NIE, ale strasznie tego żałowałam. Później zapomniałam oo dumie, bo byłam w nim zakochana i stopniowo przekraczałam granicę za granicą. Ukrywał przede mną tą dziewczynę, a kiedy się dowiedziałam spytałam czy kręci z nią i ze mną. Powiedział, że z nią i ze mną. Z tym, że prawdopodobnie z nią nie wiązały go te emocje którymi się karmiliśmy przez neta. Zaznaczam, że ona nie miała między innymi adresu jego bloga.
Chłopak bardzo mi imponował, ze względu na to, że interesowały nas podróże, słuchaliśmy podobnej muzyki, była chemia i wszystko poza tym, że nie był taki odważny, zdecydowany.

Poczatkowo napisałam parę smsów ze słowami, że mi to nie minęło i czy ja mam to zostawić i iść dalej. I on swoimi sposobami, muzyką, wpisami motywował mnie do zostania i czekania, aż będzie taka 'okazja', w której będzie odważny. Cóż, ja byłam zakochana, więc myślałam, że to potrwa góra miesiąc, dwa. W tym czasie pisałam smsy takie luźne. Np. pojechałabym do Pragi i patrzę, a na jego blogu zdjęcie Pragi... w ten sam dzień, ja piszę o Pradze, a on wstawia zdjęcie z Pragi... zbieg okoliczności...

I coś co miało być czekaniem na niego 1-2 miesiące urosło do 8 miesięcy ! W trakcie których z 30 razy pisałam mu, że nie mogę tak żyć, że się męczę, niszczę, że potrzebuję jego konkretnych działań i tak dalej. W tym czasie on faktycznie nie odpowiadał na smsy, ale zdarzały się dzwonki, a poza tym była kontynuacja piosenek, wpisów, które jednoznacznie wiązały się z tym w jakim momencie byliśmy. Z mojej strony również. Sądzę, że nie jest czymś normalnym, jeśli ma się stalkerkę i wstawia się na swojego bloga piosenki zupełnie niszowego zespołu, które mu stalkerka wysyłała kiedy jeszcze razem kręcili. Robił to w momencie, kiedy go pytałam czy mam zostać czy mam odejść. Liczba sytuacji tego typu powoduje, że zbiegi okoliczności to nie były. Swój związek nazywał zastępczym, twierdził, że to nic poważnego.

Tajemnicą dla mnie pozostanie dlaczego unosił się często dumą i mówił mi jakieś tam NIE, ale bywało, że mówił TAK. Nie wiem dlaczego nie potrafił zadziałać konkretnie w żadnym okresie, w którym podtrzymywaliśmy dziwacznie ten kontakt. Dodam tylko, że to jest bardzo wyniosły typ. Ja sama wczesniej podejrzewałam u niego jakieś kompleksy. Zdawało mi się czasem, że jest zbyt dumny by starać się o dziewczynę. Kiedyś go pytałam, czy choruje na dumę. Powiedział, że nie ale potrzebuje mojej cierpliwości.

Nikt nie podejrzewał, że to potrwa 8 miesięcy, a ja w tym czasie się tak wyniszczę, że będzie mi tak bardzo zależało, a właściwie czas pokazywał tylko, że nie mam za bardzo o co walczyć. Nie udawało mi się uciąć tej znajomości. Dostarczał tylu emocji, a choinka i grudzień to tylko przykłady tego w jaki sposób się dowiadywałam, że on czyta to co piszę. Bo powtarzam nie zasypywałam go zawsze wielkimi wyznaniami, czasem właśnie to były takie krótkie smsy o bezdetach, mające na celu pokazać, że ja czekam.

To on to urwał 2 tygodnie temu, bo wywierałam presję, mówiłam że już nie daję rady, ucieka mi życie, czy coś zrobi czy nie. No i chyba czytając na blogu o jakichś tam nieprzespanych, przeryczanych nocach (czytał bo jak już pisałam mam dowody, że tam wchodził) zdecydował się podjąć decyzję, że nie może więcej w ten sposób pogrywać.

Nie wiem, po prostu zdradzam coraz więcej szczegółów, bo widzę, że nikt absolutnie nie przyjmuje, że ludzie mogli wejść w emocjonalną relację, która niestety odbywała się za pośrednictwem neta i przez to prawdopodobnie mieliśmy problem (tzn. on bardziej) odnaleźć się w realnym życiu. Z tego powodu cały czas spotykał sią z inną dziewczyną, ponieważ nie mieliśmy pewności jak nam się ułoży w realu, ale takie plany by spróbować oczywiście mieliśmy.

[assantea]

Napisane przez noubanaa

Nie wiem, po prostu zdradzam coraz więcej szczegółów, bo widzę, że nikt absolutnie nie przyjmuje, że ludzie mogli wejść w emocjonalną relację, która niestety odbywała się za pośrednictwem neta i przez to prawdopodobnie mieliśmy problem (tzn. on bardziej) odnaleźć się w realnym życiu. Z tego powodu cały czas spotykał sią z inną dziewczyną, ponieważ nie mieliśmy pewności jak nam się ułoży w realu, ale takie plany by spróbować oczywiście mieliśmy.

Dziewczyno.... czy ty widzisz co piszesz? Strasznie, strasznie to wszystko naiwne.... Będzie Ci bardzo ciężko o nim zapomnieć ale mam nadzieję że jakoś wyjdziesz z tego bagna i nie pokusi Cię żeby nadal go nękać. Dwa tygodnie temu dostałaś już od niego konkretną informację ze Cie nie chce. Pamiętaj o tym za każdym razem kiedy przyjdzie Ci do głowy żeby wziąć do ręki telefon i do niego napisać.

[JanePanzram]

I coś co miało być czekaniem na niego 1-2 miesiące urosło do 8 miesięcy ! W trakcie których z 30 razy pisałam mu, że nie mogę tak żyć, że się męczę, niszczę, że potrzebuję jego konkretnych działań i tak dalej. W tym czasie on faktycznie nie odpowiadał na smsy, ale zdarzały się dzwonki, a poza tym była kontynuacja piosenek, wpisów, które jednoznacznie wiązały się z tym w jakim momencie byliśmy. Z mojej strony również. Sądzę, że nie jest czymś normalnym, jeśli ma się stalkerkę i wstawia się na swojego bloga piosenki zupełnie niszowego zespołu, które mu stalkerka wysyłała kiedy jeszcze razem kręcili. Robił to w momencie, kiedy go pytałam czy mam zostać czy mam odejść. Liczba sytuacji tego typu powoduje, że zbiegi okoliczności to nie były. Swój związek nazywał zastępczym, twierdził, że to nic poważnego.

Przez 8 długich miesięcy miałaś aż nadto czasu, żeby zacząć myśleć, używać własnego rozumu (a nie zdawać się na niego i że on zadecyduje) i zaprzestać tego pisania.
Pożywkę dla swojego upartego wypisywania do niego miałaś tak nikłą, że niemal jej nie ma: sygnały w necie.

Miałaś długi czas, żeby wyciągać wnioski. Nie wykorzystałaś go. Dopiero on musiał ci powiedzieć coś w twarz, abyś dała sobie spokój. Tak jakbyś sama własnego rozumu nei miała i nie umiała sama na to wpaść: jak ktoś się z tobą nie kontaktuje osobiście, to nie należy mu wypisywać historii i epopei, tylko dać spokój, skoro nie podtrzymuje w żaden sposób kontaktu. On nei jest twoim osobistym pamiętnikiem, ani powiernikiem, żeby do niego pisać całymi miesiącami co u ciebie, czy nagabywać go o deklaracje. ON SIĘ NIE KONTAKTOWAŁ OSOBIŚCIE. Był obojętny jak słup ogłoszeniowy na drodze. To wystarczy za sygnał jasny i czytelny dla każdego.

Dlatego daj sobie spokój z interpretacjami znaków. Radzę ci to ze szczerego serca, że tak powiem.

[shawty19]

Moja droga noubanaa pomyśl chwilkę. On miał problem z wyrażaniem uczuć, dobrze mógł mieć. Ale żeby wyrażać uczucia względem swojej dziewczyny, to problemu już nie było?
Może faktycznie dawał Ci te znaki, ale jak można było tak długo czekać?
Zresztą coraz częściej zaczynam wierzyć w to, że on to robił celowo. Widział, do jakiego stanu się doprowadziłaś i jemu to najwidoczniej to dawało satysfakcję. Bo wybacz, ale jeśli faktycznie byłaby między Wami taka silna więź emocjonalna, to czy wytworzona ona została w necie czy w realu, to on by zostawił tą dziewczynę.
Najwidoczniej po prostu miał dobrą zabawę z tego Twojego zachowania. I mu się nie dziwie. Chociaż po pewnym czasie zaczęłoby mnie to przerażać.

[syklamen]

Autorka wróciła i znowu widownia się zbiera.

[noubanaa]

Napisane przez JanePanzram

Ja też miałam skłonność do nadmiernej interpretacji, do tego, żeby wyciągać daleko idące wnioski.
Zresztą przy takim usposobieniu, to człowiek może łatwo popaść w chorobliwą zazdrość: bo odczyta coś tam i wnioski z tego wyciągnie zbyt daleko idące.
Wierzę ci autorko, że znaki istniały. Ale interpretujesz je w przesadny sposób, w sposób nie stojący koło normy, i to chcę ci przekazać.
Przegiełaś pałę w ich interpretacji. Z takich jego drobnych bzdetnych rzeczy tworzyłaś sobie absolutnie zbyt wielką nadzieję.
I nie tknęło cię, że przeginasz pałę. Pisać do kogos, nie licząc na odzew żaden wprost... Wprost, czyli słowa skierowane do ciebie. Nie tknęło cię, że nie nawiązuje kontaktu: nie odpisuje, nie oddzwoni (w twoim wieku już człowieka stać na dzwonienie, nie musi się szczypać na smsy, "bo nie mam na koncie"), że ma dziewczynę, że ma swoje życie, że na kontakt bliższy z tobą mówił wprost "nie"
nie tknęło cię, a jak tknęło, to to olałaś.

I to był twój podstawowy błąd.
Wiesz co ty zrobiłaś?
Zrobiłaś jak w powiedzeniu "daj palec, a weźmie całą rękę". On ci drobne jakieś sygnały przekazywał - a ty je interpretowałaś w sposób przesadzony: bo z tych bzdetów wyciągałaś wniosek, że "moze coś z tego bedzie".

I to jest właśnie ta rzecz, która jest tutaj przesadzona, nienormalna. Ten upór w pisaniu do niego, mimo braku odzewu jasnego. Ten upór właśnie i te wnioski daleko idące "coś będzie moze".
JAK może cośkolwiek z tego być, skoro i dziewczynę on ma, i nie odpisuje tobie i nie kontaktuje się w żaden sposób jasny (a tylko enigmatyczny) - jak z tego można było wywnioskować, że "coś z tego będzie"?

Tutaj własnie popełniłaś swój błąd największy. On ci sygnał drobny, bzdetny - a ty na to uznałaś, że możesz całymi dniami i miesiącami mu pisać i opisywać, co u ciebie.

-----------------------
Dlatego raz na zawsze daj sobie spokój z każdymi sygnałami, z ich interpretacją. Twój ich odczyt jest za daleko idący. Więc po prostu od teraz strzeż się interpretacji drugiego dna.
W ogóle go nie zauważaj, bo prowadzi cię to na manowce.

W kontaktach z mężczyznami - NIGDY więcej sobie na to nie pozwalaj, bo przyniesie ci to tylko nieszczęśliwy czas, marnowanie go.
Od teraz bazuj tylko na konkretnych deklaracjach, słowach jasnych w odczycie, słowach wprost. Wtedy masz szansę na szczęście jakiekolwiek.

Ale w jaki sposób miałam odbierać znaki ? Sądziłam, że doczekam spotkania. Nie chodziło o to, że będę w związku z nim, ale traktowałam to jako obietnicę, że spróbujemy.

Ale oczywiście, że się z większością zgadzam.

[shawty19]

Przypomnę po raz kolejny, mężczyźni nie dają znaków!
Jeśli chcą się spotkać z dziewczyną to jej to spotkanie proponują.

[Magdallen]

Zastanawiają mnie w takim razie dwie sprawy.

Dlaczego skoro on Ci ciągle dawał znaki, zachęcał nimi do kontaktu, nagle pojawiło się "spierdalaj" i straszenie policją? Coś między tymi znakami na TAK a znakiem na S... się wydarzyło? Coś tam musiałaś przemliczeć, bo przecież taki schemat: znaki, znaki, znaki, znaki, spierdalaj się kupy nie trzyma.

A druga sprawa - skoro mieliście taką silną więź, nie był szczęśliwy z dziewczyną itd. to czemu z nią nie zerwał? Przecież nie są małżeństwem z wieloletnim stażem, kredytem, dziećmi. Jak się jest zwykłą parą i nie jest się szczęśliwym, nie kocha się tej osoby, woli się kogoś innego i wie się, że ten ktoś inny o niczym innym nie marzy, tylko właśnie o tym związku, to dlaczego się nie zerwie pierwszego związku i nie wejdzie w drugi?

I właściwie wynikła z tego jeszcze trzecia sprawa. Skoro on taki inny, tak nie wprost przekazuje swoje uczucia, może jest nieśmiały w stosunku do dziewczyn itd. To w jaki sposób ułożył sobie normalny związek z tamtą dziewczyną? Przecież to jasno świadczy o tym, że on jeśli chce, potrafi w normalny sposób stworzyć związek. Nie potrzebował z tamtą znaków.

[syklamen]

Napisane przez noubanaa

Z tym, że prawdopodobnie z nią nie wiązały go te emocje którymi się karmiliśmy przez neta. Zaznaczam, że ona nie miała między innymi adresu jego bloga.

Oczywiście jego relacja z tą dziewczyną nie może się równać pod względem głębi uczuć z Waszą.
Nie miała adresu jego bloga=ich relacja nie była prawdziwa, nie to, co Wasza.

Podsumowując: Ty pisałaś sms-y do niego dzień w dzień, a on Ci 'odpisywał' poprzez wstawianie piosenek i obrazków w necie. lol.

Napisane przez Magdallen

Coś tam musiałaś przemliczeć, bo przecież taki schemat: znaki, znaki, znaki, znaki, spierdalaj się kupy nie trzyma.

[rickybobby]

Napisałaś,że myslałaś,że jest zbyt dumny żeby starac się o dziewczynę.
Co to za bzdet,jakie to jest żałosne,ty go idealizujesz i próbujesz przekonać nas o jego wyjatkowości,a siebie że byłaś kims wyjatkowym dla niego.I po co on miały się starac w twoim przypadku,przecież byłas tak nakrecona,że bardzije sie nie da.

[Lisciolaz Straszliwy]

Co chwila jakieś nowe motywy, ciekawe, dlaczego autorka nie wspomniała o nich wcześniej. I po raz kolejny jesteśmy świadkiem cudownego Oświecenia na wizażu, kiedy to jakąś dobę po założeniu wątku, założycielka zaczyna "rozumieć, w czym tkwi błąd" i że "już pracuje nad zmianą swojego podejścia".


Aż mi się przypomniał słynny wątek z 2012, w którym kolejne odcinki ukazywały coraz to bardziej kontrowersyjne informacje o ni to sponsorze, ni to facecie założycielki wątku [pod koniec wyszło na jaw, że bił ją pilotem od dvd]

[Gwiazdeczka1978]

Napisane przez shawty19

Przypomnę po raz kolejny, mężczyźni nie dają znaków!
Jeśli chcą się spotkać z dziewczyną to jej to spotkanie proponują.

i tyle w temacie.

[noubanaa]

Naprawdę nie twierdzę, że nie byłam naiwna, ale zawsze miałam dwie opcje. Odciąć się od kogoś w kim się może naiwnie, ale zakochałam, albo drugą - wierzyć, że on coś zmieni. Jako, że nikt inny jakoś nie był w stanie obudzić jakiegoś mojego szczególnego zainteresowania żyłam sama, zachowując pozory, że jest w miarę dobrze, że on mnie już nie interesuje (chociaż jak mówiłam ludzie z roku widzieli, że coś dalej się dzieje) i brnąc w tą toksyczną sytuację, sądząc oczywiście naiwnie, że się czegoś doczekam.

[rickybobby]

Napisane przez Magdallen

I właściwie wynikła z tego jeszcze trzecia sprawa. Skoro on taki inny, tak nie wprost przekazuje swoje uczucia, może jest nieśmiały w stosunku do dziewczyn itd. To w jaki sposób ułożył sobie normalny związek z tamtą dziewczyną? Przecież to jasno świadczy o tym, że on jeśli chce, potrafi w normalny sposób stworzyć związek. Nie potrzebował z tamtą znaków.

Bo tamten związek jest zastępczy,a tu jest internet,to mistyczne medium miłosne.

[noubanaa]

Napisane przez rickybobby

Napisałaś,że myslałaś,że jest zbyt dumny żeby starac się o dziewczynę.
Co to za bzdet,jakie to jest żałosne,ty go idealizujesz i próbujesz przekonać nas o jego wyjatkowości,a siebie że byłaś kims wyjatkowym dla niego.I po co on miały się starac w twoim przypadku,przecież byłas tak nakrecona,że bardzije sie nie da.

No teraz mam ciut inne wnioski co do jego osoby. No i niestety byłam nakręcona. Człowiek nigdy nie wie do czego jest zdolny...

[JanePanzram]

Powiem ci więcej: czytając ukryte znaczenia i sygnały u facetów zawsze będziesz popełniać błąd.
A to stąd, że faceci po prostu nie mają w zwyczaju takich rzeczy robić.
Więc jak zaprzestaniesz interpretacji, szukania drugiego dna - nic nie stracisz.

I dodam do tego jedną ważną rzecz: facetów, którzy takie sygnały przekazują trzeba się strzec. I piszę to na poważnie. Z takich ludzi jest znakomity materiał na chorobliwych zazdrośników, którzy zatruwają życie.
Dlatego te sygnały to jest najgorsze dziadostwo i po prostu trzeba zaprzestać ich odczytywania.

Nie dość, że zaznasz spokoju, jak przestaniesz szukać suygnałów - to na dodatek NIC nie stracisz, bo w 999 przypadkach na tysiąc ich po prostu NIE BĘDZIE.

Więc jak jeszcze raz zauważysz sygnał czy znak - to uznaj, że przeginasz pałę i skieruj myśli gdzie indziej. Tego po prostu powinnaś zaprzestać. Odżyjesz wtedy. Bo zamiast być w labiryncie, gdzie wiele rzeczy mogą byc sygnałem, albo mogą nim nie być, takim labiryncie "ale może jednak" - nagle znajdziesz się w jasnej krainie, gdzie wszystko jest proste i konkretne. Gdzie nie trzeba długo dumać nad wszystkim.
Znacząco ułatwisz sobie życie. Bazuj na konkretach.

[Magdallen]

Napisane przez noubanaa

Naprawdę nie twierdzę, że nie byłam naiwna, ale zawsze miałam dwie opcje. Odciąć się od kogoś w kim się może naiwnie, ale zakochałam, albo drugą - wierzyć, że on coś zmieni. Jako, że nikt inny jakoś nie był w stanie obudzić jakiegoś mojego szczególnego zainteresowania żyłam sama, zachowując pozory, że jest w miarę dobrze, że on mnie już nie interesuje (chociaż jak mówiłam ludzie z roku widzieli, że coś dalej się dzieje) i brnąc w tą toksyczną sytuację, sądząc oczywiście naiwnie, że się czegoś doczekam.

Ale Ty się nie tłumacz, że się zakochałaś. Ciągle do tego wracasz, że byłaś zakochana i chciałaś żyć nadzieją.
Jest prościutka zasada, którą się załapuje przy tych pierwszych, nastoletnich miłościach: zakochuję się -> nie chcą mnie -> nie nakręcam się, tylko zapominam. Wiem, że to takie romantyczne i filmowe trwać w nieszczęśliwej, niespełnionej miłości, z nadzieją, że może jednak jeśli będę dobra i cierpliwa, będę czekać latami, to on w końcu zrozumie, że dla mnie to miłość życia, poczuje w sobie miłość i będziemy na zawsze razem. Ok, tak jest w bajkach. W prawdziwym życiu jest inaczej. Nie chcą nas, to się tam nie pchamy i zajmujemy się sobą.

[alexandraa13]

Ja Cie rozumiem coraz bardziej i wierzę, że te rzeczy o których piszesz miały miejsce..
Ale nie zmienia to faktu, że teraz chyba już wiesz co powinnaś robić, analizowanie wciąż od nowa nic już nie zmieni.

Pociesz się tym, że ten chłopak w którym się zakochałaś nie istnieje...jest tylko w Twojej głowie i sama go sobie stworzyłaś. Posłużył Ci do tego kolega, którego tak naprawdę słabo znasz i niewiele o nim wiesz, a że miał kilka cech które były dla Ciebie atrakcyjne, to z niego akurat zrobiłaś swój ideał i dopisałaś mu masę cech, których założę się, że nie ma.

Nie wiem czy Ci to pomoże, ja jak się chcę "odkochać" i wybić sobie z głowy nieodpowiedniego faceta, do którego zaczynam wzdychać wypisuje sobie na karteczce "wady i zalety". Wiesz co mi zawsze wychodzi? że po stronie wad są konkretne cechy tego faceta np. niedojrzałość, niezdecydowanie, że jest flirciarzem, nieszczery,brak empatii, nie umie się zachować i pełno innych takich. Po stronie zalet zwykle jest to samo...moje uczucia w stosunku do niego...że się podoba, kręci, intryguje, że chciałabym się z nim zaprzyjaźnić, pogadać, przytulić itd...
Może też sobie wypisz coś takiego, a potem czytaj za każdym razem jak zachce Ci się do niego odezwać.

[Magdallen]

Napisane przez rickybobby

Bo tamten związek jest zastępczy,a tu jest internet,to mistyczne medium miłosne.

No, to kicha. Jestem w związku zastępczym. Chyba już z pół roku z TŻ nie napisaliśmy do siebie nic przez internet

[noubanaa]

Napisane przez rickybobby

Bo tamten związek jest zastępczy,a tu jest internet,to mistyczne medium miłosne.

Nie wiem, ale sądzę, że młody chłopak może być z dziewczyną niekoniecznie ze względu na uczucia. Tym bardziej jak mówiłam wcześniej ma opinię bawidamka i hedonisty. Tylko ze mną mu coś nie wychodziło.

Sytuacja była poryta z każdej strony. A ja tylko po prostu nie chcę być brana za wariatkę, stalkerkę która pisała do faceta, a on był taki obojętny, w żaden sposób jej nie podpuszczał. Zależało mi nadmiernie, ale wielokrotnie pisałam mu o tym, że ja się zaangażowałam w to niewspółmiernie do wydarzeń i pytałam go czy powinnam się z niego leczyć czy też zostać. No i chyba jego rola polegała na tym, żeby ewentualnie mi wyperswadować pomysł, że moglibyśmy się normalnie spotykać. Zrobił to, ale jakoś po kilku miesiącach podtrzymywania dziwnej sytuacji. I tak, dziwcie się, że w ogóle ludzie tak żyli. To tak samo jak dziwimy się każdej patologii. Ale niestety zdarza się, że ludzie nie żyją tak jak powinni. Wydaje mi się, że zrozumiałam parę rzeczy, i faktycznie parę miażdżących opini mi w tym pomogło.

[syklamen]

Napisane przez noubanaa

Nie wiem, ale sądzę, że młody chłopak może być z dziewczyną niekoniecznie ze względu na uczucia. Tym bardziej jak mówiłam wcześniej ma opinię bawidamka i hedonisty. Tylko ze mną mu coś nie wychodziło.

Sytuacja była poryta z każdej strony. A ja tylko po prostu nie chcę być brana za wariatkę, stalkerkę która pisała do faceta, a on był taki obojętny, w żaden sposób jej nie podpuszczał. Zależało mi nadmiernie, ale wielokrotnie pisałam mu o tym, że ja się zaangażowałam w to niewspółmiernie do wydarzeń i pytałam go czy powinnam się z niego leczyć czy też zostać. No i chyba jego rola polegała na tym, żeby ewentualnie mi wyperswadować pomysł, że moglibyśmy się normalnie spotykać. Zrobił to, ale jakoś po kilku miesiącach podtrzymywania dziwnej sytuacji. I tak, dziwcie się, że w ogóle ludzie tak żyli. To tak samo jak dziwimy się każdej patologii. Ale niestety zdarza się, że ludzie nie żyją tak jak powinni. Wydaje mi się, że zrozumiałam parę rzeczy, i faktycznie parę miażdżących opini mi w tym pomogło.

Dziewczyno on nie miał wcale za zadanie wybijać Ci z głowy swojej osoby! On Ci pokazywał brak chęci na coś więcej mówiąc, że nie chce się spotkać i to już powinno wystarczyć. Każdy normalny człowiek sam zrozumie, że w takiej sytuacji ma odpuścić.
On jest dla Ciebie obcą osobą, nic Was nie łączy, nie jest żadnym powiernikiem Twoich uczuć, czy psychoterapeutą, że ma Ci coś tłumaczyć. Zrozum to!

[noubanaa]

Napisane przez Magdallen

Ale Ty się nie tłumacz, że się zakochałaś. Ciągle do tego wracasz, że byłaś zakochana i chciałaś żyć nadzieją.
Jest prościutka zasada, którą się załapuje przy tych pierwszych, nastoletnich miłościach: zakochuję się -> nie chcą mnie -> nie nakręcam się, tylko zapominam. Wiem, że to takie romantyczne i filmowe trwać w nieszczęśliwej, niespełnionej miłości, z nadzieją, że może jednak jeśli będę dobra i cierpliwa, będę czekać latami, to on w końcu zrozumie, że dla mnie to miłość życia, poczuje w sobie miłość i będziemy na zawsze razem. Ok, tak jest w bajkach. W prawdziwym życiu jest inaczej. Nie chcą nas, to się tam nie pchamy i zajmujemy się sobą.

Tak, tylko zanim ja go spotkałam nigdy wcześniej nie miałam problemu z rozpoznaniem czy ktoś jest mną zainteresowany czy też nie jest. I oczywiście ja widziałam różnicę w tym jaki jest ten chłopak, a jak zachowują się inni, Ci faktycznie mną zainteresowani. Ja się na początku właśnie zachowywałam tak jakby mi to co on robi nie wystarczało, chciałam konkretów, ale on z kolei wtedy mówił coś o jakimś adhd czy że go nie rozumiem, że powinnam być cierpliwa... NO I BYŁAM DD

---------- Dopisano o 13:09 ---------- Poprzedni post napisano o 13:07 ----------

Napisane przez syklamen

Dziewczyno on nie miał wcale za zadanie wybijać Ci z głowy swojej osoby! On Ci pokazywał brak chęci na coś więcej mówiąc, że nie chce się spotkać i to już powinno wystarczyć. Każdy normalny człowiek sam zrozumie, że w takiej sytuacji ma odpuścić.
On jest dla Ciebie obcą osobą, nic Was nie łączy, nie jest żadnym powiernikiem Twoich uczuć, czy psychoterapeutą, że ma Ci coś tłumaczyć. Zrozum to!

Ale jak to ? Sądziłam, że pisząc mi o tym, że chciałby ze mną być itd. mógłby również napisać, że już tego nie chce ? ... A to, że ja się godziłam czekać na coś co może nigdy nie nastąpić to już moja sprawa... moje ryzyko...

[syklamen]

Napisane przez noubanaa

Ale jak to ? Sądziłam, że pisząc mi o tym, że chciałby ze mną być itd. mógłby również napisać, że już tego nie chce ? ...

Przecież on nigdy z Tobą nie był!!! Nie chciał się nawet z Tobą spotkać!!!

[shawty19]

Tak owszem. Sytuacja była poryta.
Nie wierzę w związki przez Internet, a już tym bardziej związki przez Internet oparte na jakichś znakach, a nie na rozmowie normalnej.

Młody chłopak, może sie bawić dziewczyną, ale skoro z nią jest i wszyscy wiedzą, że jest to jego dziewczyna, umawia się z nią, wyjeżdza z nią , to wybacz, ale to się nasuwa jedno stwierdzenie MIŁOŚĆ.
Ty nie dopuszczasz tego do siebie, bo ciągle Ci sie wydaje, że uczucie które było między Wami jest silniejsze.
Tyle, ze nie realne.

[noubanaa]

Napisane przez syklamen

Przecież on nigdy z Tobą nie był!!! Nie chciał się nawet z Tobą spotkać!!!

No nie był, ale chyba słowa "chciałbym z Tobą być" mogą dawać nadzieję ? na spotkanie ?

A to czy on się chciał spotkać czy nie... to tak jak mówię... chciał mojej cierpliwości... I ja chciałam być cierpliwa, ale wiadomo, że nie zakładałam, że potrwa to tyle czasu.

[syklamen]

Napisane przez noubanaa

No nie był, ale chyba słowa "chciałbym z Tobą być" mogą dawać nadzieję ? na spotkanie ?

A to czy on się chciał spotkać czy nie... to tak jak mówię... chciał mojej cierpliwości... I ja chciałam być cierpliwa, ale wiadomo, że nie zakładałam, że potrwa to tyle czasu.

Ja już nic więcej nie komentuję, bo nie mam wykształcenia psychiatrycznego i nie wiem jak jeszcze można tłumaczyć takim ludziom, że to paranoja.

[graphicdesign]

Napisane przez noubanaa

Nie wiem, ale sądzę, że młody chłopak może być z dziewczyną niekoniecznie ze względu na uczucia. Tym bardziej jak mówiłam wcześniej ma opinię bawidamka i hedonisty. Tylko ze mną mu coś nie wychodziło.

Dokładnie, nie wiesz, bo go kompletnie nie znasz. Bazujesz na jego opinii w towarzystwie i domysłach. Ja raczej przyjmuję, że jak ktoś jest z kimś to łączy ich jednak uczucie (oczywiście są wyjątki od tej reguły, ale to są nadal tylko wyjątki).

[noubanaa]

Napisane przez shawty19

Tak owszem. Sytuacja była poryta.
Nie wierzę w związki przez Internet, a już tym bardziej związki przez Internet oparte na jakichś znakach, a nie na rozmowie normalnej.

Młody chłopak, może sie bawić dziewczyną, ale skoro z nią jest i wszyscy wiedzą, że jest to jego dziewczyna, umawia się z nią, wyjeżdza z nią , to wybacz, ale to się nasuwa jedno stwierdzenie MIŁOŚĆ.
Ty nie dopuszczasz tego do siebie, bo ciągle Ci sie wydaje, że uczucie które było między Wami jest silniejsze.
Tyle, ze nie realne.

I takie argumenty nie podlegają dyskusji. Ale czy to już miłość ? Też nie wiadomo.
Racja także w tym, że mogłam sobie wyobrażać, że on czuje do mnie to co ja do niego. Z tym, że naprawdę wielokrotnie opowiadałam mu o tym że jeśli nie ma tej samej chęci z dwóch stron, to ja nie mam na co czekać i bardzo proszę go o działanie lub wyraźne zaznaczenie, że nie mam na co czekać. Naprawdę te 8 miesięcy pełne były takich przedziwnych zagrań w realu i w necie, że ja naprawdę dawałam się w to coraz bardziej wkręcać niestety, i tak czekałam. Np. powiedziałam mu, że czekam do świąt, a później koniec, leczę się, zapominam. No i cóż, w święta obietnice, rozmiękczanie, urabianie, CIEPRLIWOŚCI... No jasne, że mój błąd, że dalej się wkręcałam...

[graphicdesign]

Napisane przez noubanaa

No i cóż, w święta obietnice, rozmiękczanie, urabianie, CIEPRLIWOŚCI... No jasne, że mój błąd, że dalej się wkręcałam...

Ale on to mówił wprost? Używał jakichś konkretnych stwierdzeń w rozmowie z Tobą?

[noubanaa]

Napisane przez syklamen

Ja już nic więcej nie komentuję, bo nie mam wykształcenia psychiatrycznego i nie wiem jak jeszcze można tłumaczyć takim ludziom, że to paranoja.

Nie wiem czy trzeba tłumaczyć. Każdy podejmuje jakieś wybory, a to że ktoś miał jakieś złudzenia, że jeśli będzie się cierpliwym to się czegoś doczeka ?

Masz wybór czekasz albo nie czekasz. Prawdopodobnie jeśli darzysz kogoś jakimś uczuciem, i przy okazji nie masz innej opcji to jest opcja że poczekasz...

Z perspektywy czasu mogłabym śmiało powiedzieć, że czekanie się nie opłaciło.

Jak widzicie wiele z Waszych komentarzy dało mi do myślenia. I w pewnym sesnsie nabrałam sił, żeby odciać się od wszelkich wiążących mnie z nim rzeczy.

---------- Dopisano o 13:52 ---------- Poprzedni post napisano o 13:38 ----------

Napisane przez graphicdesign

Ale on to mówił wprost? Używał jakichś konkretnych stwierdzeń w rozmowie z Tobą?

Ja już wcześniej pisałam, że wprost to niewiele się mogłam spodziewać:

Podawałam już przykład ze świąt o choince. Były jakieś piosenki, których udawałam, że nie widzę, no bo przecież ileż mogę słuchać słów, których nigdy nie spełnił. Jakoś przed Nowym Rokiem napisałam kilka smsów. Że to jakiś koszmar i piekło co robiliśmy. Że się wykańczam. Że miał cokolwiek zrobić przed świętami, że ja chcę normalnie funkcjonować, a nie tylko udawać, że normalnie funkcjonuję, że w nocami trawi mnie ta sytuacja. Na koniec go spytałam, czy w roku 2013 jest pewny, że zamierza działać ?

Wpis u niego na blogu: identyczne słowa, w identycznej kolejności, pochodzące z mojego smsa, że ZAMIERZA DZIAŁAĆ !

Nazwijcie mnie głupią, naiwną, cokolwiek. Stwierdziłam, że skoro czekałam tyle miesięcy, a on wykazał w ten DZIWNY sposób chęć działania, to postanowiłam dać mu tę szansę.

Napisałam w smsie, że poczekam jeszcze parę dni, do następnej 'okazji'. I na koniec spytałam: WIĘC BĘDZIE DOBRZE ?

Status u niego: BĘDZIE DOBRZE

DLACZEGO nie napisał tego w smsie ? NIE WIEM I NIGDY SIĘ NIE DOWIEM. Powtarzam, że na przełomie stycznia i lutego dostałam jasno do zrozumienia, że już nic nie chce i ja od tego momentu smsów nie piszę.

Na dobrą sprawę treść smsów znałam tylko ja i on, więc nikt mu nie mógł zarzucić, że w jakikolwiek sposób się ze mną kontaktuje.