Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią. Część 7

[201604200942]

[1=05872c226b72f809f533e1b e5bdf48ff33b7c1f2_5d4611f 2b5f9d;39269790]Ja mam miłe wspomnienia z oddziału ginekologii w białostockim gigancie. Sale dostałam dwuosobową z łazienką, personel miły i uczynny, lekarz także, naprawdę byłam mile zaskoczona bo tyle się nasłuchałam o koszmarnych szpitalach. Aha, tylko trzeba uważać na śniadanie, a dokładnie na pasztet. Kawa super, bułka pyszna, masełko ekstra ale ten pasztet potem zeskrobywałam z tej bułki. A byłam po przymusowej ponad 36 godzinnej głodówce.[/QUOTE]

ja też się tyle nasłuchałam, że tam bród, koszmar i w ogóle umieralnia, a jak tam trafiłam, to tak się mną zajęli i nie chcieli wypuścić dopóki nie będą mieli 100% pewności, że wszystko jest ok.
Ja na śniadanie miałam codziennie zupę mleczną (pewnie z myslą o tych, którzy mogą przyjmować tylko rzeczy płynne) i dodatkowo 3 kromki z szynką, sałatą i pomidorem. Żyć nie umierać

[szakal165]

Napisane przez razdwapiec

Się ciesz, że nie 14 miesięcy.

no tak, u mnie jest tylko jeden lekarz na nfz i 2 prywatnych bodajże.

---------- Dopisano o 16:26 ---------- Poprzedni post napisano o 16:15 ----------

Napisane przez SamaraMorganx

ja też się tyle nasłuchałam, że tam bród, koszmar i w ogóle umieralnia, a jak tam trafiłam, to tak się mną zajęli i nie chcieli wypuścić dopóki nie będą mieli 100% pewności, że wszystko jest ok.
Ja na śniadanie miałam codziennie zupę mleczną (pewnie z myslą o tych, którzy mogą przyjmować tylko rzeczy płynne) i dodatkowo 3 kromki z szynką, sałatą i pomidorem. Żyć nie umierać

a ja powiem tak: u mnie w powiatowym była beznadzieja, opryskliwy personel, Pielęgniarki szarpały wenflonem (autentycznie, nie wiem czy to było specjalnie? ale mnie to bolało...), lekarze nie chcieli odpowiadać na pytania co mi jest. No i odmowa operacji, choć wskazania były.
Natomiast w wojewódzkim- super, miłe i sympatyczne pielęgniarki poza wyjątkami (w mniejszosci), lekarze wykonujący dokładne i szczegółowe badania. Też spore ilości jadła, do tego podwieczorki typu herbatniki, biszkopty, galaretka, kisiel. Tylko te prysznice nieszczególne...

[201604200942]

Napisane przez szakal165

a ja powiem tak: u mnie w powiatowym była beznadzieja, opryskliwy personel, Pielęgniarki szarpały wenflonem (autentycznie, nie wiem czy to było specjalnie? ale mnie to bolało...), lekarze nie chcieli odpowiadać na pytania co mi jest. No i odmowa operacji, choć wskazania były.
Natomiast w wojewódzkim- super, miłe i sympatyczne pielęgniarki poza wyjątkami (w mniejszosci), lekarze wykonujący dokładne i szczegółowe badania. Też spore ilości jadła, do tego podwieczorki typu herbatniki, biszkopty, galaretka, kisiel. Tylko te prysznice nieszczególne...

ja byłam w powiatowym

łazienki i wc też nieszczególne, no ale lepsze to niż dobre wyposażenie i słaba opieka

[szakal165]

No to brawo dla twojego powiatowego, to chyba rzadkość?

[makaron91]

O polskich szpitalach i służbie zdrowia możnaby założyć osobny wątek- temat rzeka
Ja mieszkam blisko powiatowego szpitala i jestem zmuszona czasem z niego skorzystać- koszmar. Pacjenci są traktowani jak szm.aty, pielęgniarki strasznie opryskliwe i poprostu chamskie, lekarze jak za czasów PRL'u... Z łaską wykonują jakiekolwiek badania, porozmawiać się nie da, pytania są ignorowane albo wyśmiewane... Niejednokrotnie słyszałam o skargach pisanych na ten szpital- niestety dalej "funkcjonuje".
Za to mogę pochwalić SOR we Wrocławiu przy ul. Kamieńskiego Widać, że personel dba o pacjentów, stara się rozwiązać każdy problem, chce poprostu pomóc.. Lekarze świetni, tak samo pielęgniarki. I nie panuje tu atmosfera wielkiego focha, że pacjent śmie chorować/mieć wypadek

[201604200942]

ech, to chyba mój powiatowy to jakiś wyjątek

[dacn]

Napisane przez SamaraMorganx

ech, to chyba mój powiatowy to jakiś wyjątek

W moim powiatowym tez jest OK, no po za jedzeniem, które jest paskudne.

[05872c226b72f809f533e1be5bdf48ff33b7c1f2_5d4611f2b5f9d]

Napisane przez makaron91

O polskich szpitalach i służbie zdrowia możnaby założyć osobny wątek- temat rzeka
Ja mieszkam blisko powiatowego szpitala i jestem zmuszona czasem z niego skorzystać- koszmar. Pacjenci są traktowani jak szm.aty, pielęgniarki strasznie opryskliwe i poprostu chamskie, lekarze jak za czasów PRL'u... Z łaską wykonują jakiekolwiek badania, porozmawiać się nie da, pytania są ignorowane albo wyśmiewane... Niejednokrotnie słyszałam o skargach pisanych na ten szpital- niestety dalej "funkcjonuje".
Za to mogę pochwalić SOR we Wrocławiu przy ul. Kamieńskiego Widać, że personel dba o pacjentów, stara się rozwiązać każdy problem, chce poprostu pomóc.. Lekarze świetni, tak samo pielęgniarki. I nie panuje tu atmosfera wielkiego focha, że pacjent śmie chorować/mieć wypadek

Mnie czasami zastanawia czy chamski personel medyczne zawsze miał poziom empatii na poziomie pantofelka czy po prostu po iluś latach pracy stali się tacy.

[dacn]

[1=05872c226b72f809f533e1b e5bdf48ff33b7c1f2_5d4611f 2b5f9d;39272710]Mnie czasami zastanawia czy chamski personel medyczne zawsze miał poziom empatii na poziomie pantofelka czy po prostu po iluś latach pracy stali się tacy.[/QUOTE]

Wiesz i to i to. niektórzy sie chamami rodza a niektórzy mają po prostu dość.

Na SORZE standartem jest to że powitanie ze strony pacjenta to " ty ch,,,u, lub ty ☠☠☠.. ku..." i nie że się zdarza, takich jest codziennie kilku.
Albo agresja fizyczna bo lekarz nie chce złamac prawa i napisac lewego L4 albo recepty z refundacja co sie nie należy.
A w tym kraju pacjent to śwęta krowa i moze robić wszystko.

[05872c226b72f809f533e1be5bdf48ff33b7c1f2_5d4611f2b5f9d]

Napisane przez dacn

Wiesz i to i to. niektórzy sie chamami rodza a niektórzy mają po prostu dość.

Na SORZE standartem jest to że powitanie ze strony pacjenta to " ty ch,,,u, lub ty ☠☠☠.. ku..." i nie że się zdarza, takich jest codziennie kilku.
Albo agresja fizyczna bo lekarz nie chce złamac prawa i napisac lewego L4 albo recepty z refundacja co sie nie należy.
A w tym kraju pacjent to śwęta krowa i moze robić wszystko.

Ja rozumiem, że po latach wysłuchiwania obelg niektórzy mają dość bycia miłym, szkoda tylko, ze wtedy najczęściej obrywają normalni pacjenci a nie ci chamscy.

[Phoce]

Napisane przez dacn

Wiesz i to i to. niektórzy sie chamami rodza a niektórzy mają po prostu dość.

Rzeczywiście tak chyba jest.
Z moich doświadczeń szpitalnych (3 dni na endokrynologii) wynika, że młodzi, 'świeżutcy' lekarze mają trochę inne podejście, chyba działa jeszcze misja zbawiania świata
Natomiast to, czego się nasłuchałam na onkologii, kiedy u mojej mamy wykryto nowotwór woła o pomstę do nieba. Byłam w szoku i modliłam się, żeby mama mogła się stamtąd wyrwać jak najszybciej.

[201604200942]

[1=05872c226b72f809f533e1b e5bdf48ff33b7c1f2_5d4611f 2b5f9d;39272710]Mnie czasami zastanawia czy chamski personel medyczne zawsze miał poziom empatii na poziomie pantofelka czy po prostu po iluś latach pracy stali się tacy.[/QUOTE]
mnie się wydaje, że to jest po prostu wypalenie zawodowe.

No bo ludzie idący na medycynę mają jakąś misję, a te studia są na takim poziomie, że nie wiem, czy jest ktoś kto poszedł tam z przypadku i z braku pomysłu na siebie został sobie lekarzem.
Po jakimś czasie (zwłaszcza po kilku nieudanych "akcjach") człowiek się zniechęca, praca staje się rutyna a po jakimś czasie utrapieniem. I to odbija się na pacjencie.

[Suvia]

Napisane przez SamaraMorganx

mnie się wydaje, że to jest po prostu wypalenie zawodowe.

No bo ludzie idący na medycynę mają jakąś misję, a te studia są na takim poziomie, że nie wiem, czy jest ktoś kto poszedł tam z przypadku i z braku pomysłu na siebie został sobie lekarzem.
(...)

Albo jeszcze casus tych co to idą na medycynę, bo to MEDYCYNA, a potem się okazuje, że ludzi trzeba leczyć

[paulinka1128]

Napisane przez Suvia

Ja nie rozumiem typów, które jak są u kogoś pare dni, to jedzą 3x więcej niż normalnie. Niby "gość w dom" itd., ale kurde - ostatnio była u nas znajoma siostry, która pochłaniała wszystko w takich ilościach, że potem w nocy wymiotowała. Nie rozumiem, autentycznie, zagięło mnie. Wszystko bylo przygotowane na ten weekend, ale podczas jej pobytu jedna osoba zamiast lazić po lesie itd. musiała siedzieć jeszcze w kuchni i gotować dodatkowa ilość żarcia. Bo trudno im było odmawiać gościowi, a gość był w stanie wpierdzielić całą blachę ciasta wieczorem. Więc to co mialo być na trzy dni zostało zjedzone w ciągu jednego...
To wyglądało tak jakby laska postanowiła, ze skoro jest u kogoś i ma żarcie niejako za darmo, to będzie się napychać do nieprzytomności (no i tak było, skoro rzygała po nocach).

co za ludzie

[dacn]

Napisane przez Suvia

Albo jeszcze casus tych co to idą na medycynę, bo to MEDYCYNA, a potem się okazuje, że ludzi trzeba leczyć

A widzisz, nie trzeba leczyć ludzi.
Mozna byc patomorfologiem, radiologiem, specjalistą medycyny nuklearnej, mikrobiologiem, diagnosta laboratoryjnym lub lekarzem medycyny pracy.

[Suvia]

Napisane przez dacn

A widzisz, nie trzeba leczyć ludzi.
Mozna byc patomorfologiem, radiologiem, specjalistą medycyny nuklearnej, mikrobiologiem, diagnosta laboratoryjnym lub lekarzem medycyny pracy.

Ale ja wiem, ze nie trzeba, ale jednak często trafiam do takich lekarzy co jednak z ludźmi nie powinni mieć częstych kontaktów. Cóż zrobić, "lekarz" brzmi dumnie.

[dacn]

Napisane przez Suvia

Ale ja wiem, ze nie trzeba, ale jednak często trafiam do takich lekarzy co jednak z ludźmi nie powinni mieć częstych kontaktów. Cóż zrobić, "lekarz" brzmi dumnie.

Nie w tym kraju.

[201604200942]

Napisane przez Suvia

Ale ja wiem, ze nie trzeba, ale jednak często trafiam do takich lekarzy co jednak z ludźmi nie powinni mieć częstych kontaktów. Cóż zrobić, "lekarz" brzmi dumnie.

no dobra, ale czy oni poświęciliby tyle czasu na nauke, tyle stresu, tylko po to by mieć prestiż?
łatwiej by im było zostać prezesem jakiejś firmy, też mieliby prestiż

co jak co, ale medycyna wydaje mi się takim kierunkiem, ze jesli nie masz powołania i samozaparcia to długo na nim nie zabawisz.

[Suvia]

No patrz, a dla mnie brzmi. A niby dlaczego nie w tym kraju? Sens pracy jest inny, u nas nie chodzi o pomaganie, leczenie ludzi? W mojej osobistej hierarchii zawodów lekarz jest wyżej od elektryka, prawnika itd.

---------- Dopisano o 18:48 ---------- Poprzedni post napisano o 18:43 ----------

Napisane przez SamaraMorganx

no dobra, ale czy oni poświęciliby tyle czasu na nauke, tyle stresu, tylko po to by mieć prestiż?
łatwiej by im było zostać prezesem jakiejś firmy, też mieliby prestiż

co jak co, ale medycyna wydaje mi się takim kierunkiem, ze jesli nie masz powołania i samozaparcia to długo na nim nie zabawisz.

Samara, no tak z moich osobistych obserwacji, to właśnie nie zawsze. Grono ludzi z biochemu poszlo na medycynę, bo "mama lekarz i tata lekarz", bo "skoro zdał na 100 procent matury biologiczno-chemiczne, to się na inne kierunki nie będzie marnował" itd, itd. Nie 100 procent studetów medycyny, oczywiście, ale przecież się jakiś taki ulamek się zdarza. Mój znajomy z roku wyżej właśnie przebrnąl przez studia prawnicze, zdał na aplikacje, będzie adwokatem. I nic to, że prawa nie znosi, męczył się 5 lat (za to pamięć i zdolności logiczne ma genialne), nic to, ze ludzi na ogół nie lubi, a będzie ich bronił i z nimi współpracował. Chłopak chce być mecenasem i kropka. Wszędzie się znajda tacy ludzie.

[Duszaniola]

Napisane przez SamaraMorganx

mnie się wydaje, że to jest po prostu wypalenie zawodowe.

No bo ludzie idący na medycynę mają jakąś misję, a te studia są na takim poziomie, że nie wiem, czy jest ktoś kto poszedł tam z przypadku i z braku pomysłu na siebie został sobie lekarzem.
Po jakimś czasie (zwłaszcza po kilku nieudanych "akcjach") człowiek się zniechęca, praca staje się rutyna a po jakimś czasie utrapieniem. I to odbija się na pacjencie.

Część idzie, bo rodzice lekarze nie wyobrażają sobie dziecka na innym kierunku

---------- Dopisano o 18:57 ---------- Poprzedni post napisano o 18:51 ----------

Napisane przez Suvia

No patrz, a dla mnie brzmi. A niby dlaczego nie w tym kraju? Sens pracy jest inny, u nas nie chodzi o pomaganie, leczenie ludzi? W mojej osobistej hierarchii zawodów lekarz jest wyżej od elektryka, prawnika itd.

---------- Dopisano o 18:48 ---------- Poprzedni post napisano o 18:43 ----------



Samara, no tak z moich osobistych obserwacji, to właśnie nie zawsze. Grono ludzi z biochemu poszlo na medycynę, bo "mama lekarz i tata lekarz", bo "skoro zdał na 100 procent matury biologiczno-chemiczne, to się na inne kierunki nie będzie marnował" itd, itd. Nie 100 procent studetów medycyny, oczywiście, ale przecież się jakiś taki ulamek się zdarza. Mój znajomy z roku wyżej właśnie przebrnąl przez studia prawnicze, zdał na aplikacje, będzie adwokatem. I nic to, że prawa nie znosi, męczył się 5 lat (za to pamięć i zdolności logiczne ma genialne), nic to, ze ludzi na ogół nie lubi, a będzie ich bronił i z nimi współpracował. Chłopak chce być mecenasem i kropka. Wszędzie się znajda tacy ludzie.

Pewnie chodziło o to, że teraz lekarze to Ci najgorsi. Nawet tu przecież był wątek, że lekarze piszą niewyraźnie z wredoty

A z resztą posta się zgadzam. Studiuję medycynę, więc widzę, że niektórzy się nie nadają, bo np. gardzą ludźmi bez wykształceni, a samych siebie uważają za takich och ach, bo są na medycynie.

[szarri]

Hm, zdaje się, że - przynajmniej jakiś czas temu tak było - do bycia pielęgniarką wcale nie trzeba było mieć skończonych studiów. Wówczas bywali ludzie z przypadku, typu moja ciotka, która akurat bardzo krótko pracowała, ale nie chciałabym trafić pod jej opiekę (nie, żeby była niemiła, po prostu wszystko robi po linii najmniejszego oporu i aby było zrobione, tak na odwal).

[201604200942]

Napisane przez Duszaniola

Część idzie, bo rodzice lekarze nie wyobrażają sobie dziecka na innym kierunku

i co, i oni będą za niego zarywać nockę i uczyć do egzaminów?
Dziwi mnie takie podejście, że rodzice to od razu dziecko musi iść w ich slady...

[dacn]

Inna satysfakcja z zawodu, pacjenci sa mili i stosuja się do zaleceń a przy najmniej staraja sie. Nie wyzywaja lekarza od ku..w za to ze cukrzykowi kaze trzymac diety i zaleca wysiłek fizyczny, nie gorżą pobiciem za niewypisanie leku który sie nie nalezy, nie pakuja się w galerii handlowej do pokoju dla matki z dzieckiem po to żeby pogadac o swoim problemie. Nie wypobrażam sobie żeby w niemieckim szpitalu pacjent komentował że mam brzydkie włosy albo że utyłam, tak za plecami ale głośno "ale sie spasła".

nie mówiąc juz o systemie który na pacjenta kaze nam przeznaczac 10-15minut ( a tak na prawdę 5) bo ważniejsze od badania jest wypełnienie stosu papierów. Polska jako jedyny kraj ma cudowny system refunacji gdzie za brak ubezpieczenia pacjenta ( a ewusia nie było i nie było rzetelnego dowodu ubezpieczenia) odpowiadał lekarz a nie pracodawca. Dodatkowo jedynie u nas to lekarz ustala odpłatność leków zamiast zająć się chorym, bo to jest dla nfzu ważniejsze niz pacjent.

W mediach modna jest tez nagonka na lekarzy, i nie mówię tu o uchybieniach czy ewidentnych błedach ale pisanie źle o lekarce co nie złamała prawa i nie wypisała dziewczynie leku a nocnej pomocy, leku który przed zapisaniem wymagała badań, tylko odesłała ja do szpitala. A ta podarła kartke od lekarki i zachowywała się agresywnie- winna oczywiście była lekarka.
Albo relacja że pacjentka zmarła pod drzwiami przychodni, tyle tylko ze z przychodni wybiegła lekarka, zadzwoniła po pogotowie i zaczęła reanimować nikt inny nic nie zrobił. No ale nie było filmowo nie było noszy i magicznej kroplówki, za to było zgodnie z wytycznymi.

nie mówiac o najwazniejszym, pierwsze 7 !! lat po studiach pensja wynosi oszałamiające 2.5 tysiaca. Zyć nie umierac.

[MonikaFaustyna]

Napisane przez Duszaniola

Część idzie, bo rodzice lekarze nie wyobrażają sobie dziecka na innym kierunku

---------- Dopisano o 18:57 ---------- Poprzedni post napisano o 18:51 ----------



Pewnie chodziło o to, że teraz lekarze to Ci najgorsi. Nawet tu przecież był wątek, że lekarze piszą niewyraźnie z wredoty

A z resztą posta się zgadzam. Studiuję medycynę, więc widzę, że niektórzy się nie nadają, bo np. gardzą ludźmi bez wykształceni, a samych siebie uważają za takich och ach, bo są na medycynie.

To mnie dziwi. Jeju, jakby moi kazali mi iść na geodezję po rodzicach, gdzie z matematyką i fizyką zawsze byłam na bakier, to powodzenia . Za to mojego brata przekabacili i dla świętego spokoju poszedł, bo nie miał innego pomysłu na siebie.

[Suvia]

No, to pomimo nagonek, kasy, sprzętu, mediów, jednorożców i miliona innych rzeczy, dla mnie lekarz nadal brzmi dumnie i już napisałam dlaczego. I mimo wszystko jakoś nadal multum ludzi wybiera akurat tę ścieżkę zawodową, czasem niekoniecznie mając do tego predyspozycje, o czym też już pisałam.

[Duszaniola]

Napisane przez SamaraMorganx

i co, i oni będą za niego zarywać nockę i uczyć do egzaminów?
Dziwi mnie takie podejście, że rodzice to od razu dziecko musi iść w ich slady...

Napisane przez MonikaFaustyna

To mnie dziwi. Jeju, jakby moi kazali mi iść na geodezję po rodzicach, gdzie z matematyką i fizyką zawsze byłam na bakier, to powodzenia . Za to mojego brata przekabacili i dla świętego spokoju poszedł, bo nie miał innego pomysłu na siebie.

Też mnie to dziwi, ale tak jest. Część z tych osób później chodzi i poprawia wszystko, co się da, a jak się nie uda, to rodzice płacą parę tysięcy za warunek i od początku się zaczyna.
Zresztą, większość ludzi na medycynie ma lekarzy w rodzinie.

[nicRu]

U mnie brat wybrał coś zupełnie innego niż rodzice, ja nieco pokrewnego

[winter76]

Napisane przez dacn

Inna satysfakcja z zawodu, pacjenci sa mili i stosuja się do zaleceń a przy najmniej staraja sie. Nie wyzywaja lekarza od ku..w za to ze cukrzykowi kaze trzymac diety i zaleca wysiłek fizyczny, nie gorżą pobiciem za niewypisanie leku który sie nie nalezy, nie pakuja się w galerii handlowej do pokoju dla matki z dzieckiem po to żeby pogadac o swoim problemie. Nie wypobrażam sobie żeby w niemieckim szpitalu pacjent komentował że mam brzydkie włosy albo że utyłam, tak za plecami ale głośno "ale sie spasła".

nie mówiąc juz o systemie który na pacjenta kaze nam przeznaczac 10-15minut ( a tak na prawdę 5) bo ważniejsze od badania jest wypełnienie stosu papierów. Polska jako jedyny kraj ma cudowny system refunacji gdzie za brak ubezpieczenia pacjenta ( a ewusia nie było i nie było rzetelnego dowodu ubezpieczenia) odpowiadał lekarz a nie pracodawca. Dodatkowo jedynie u nas to lekarz ustala odpłatność leków zamiast zająć się chorym, bo to jest dla nfzu ważniejsze niz pacjent.

W mediach modna jest tez nagonka na lekarzy, i nie mówię tu o uchybieniach czy ewidentnych błedach ale pisanie źle o lekarce co nie złamała prawa i nie wypisała dziewczynie leku a nocnej pomocy, leku który przed zapisaniem wymagała badań, tylko odesłała ja do szpitala. A ta podarła kartke od lekarki i zachowywała się agresywnie- winna oczywiście była lekarka.
Albo relacja że pacjentka zmarła pod drzwiami przychodni, tyle tylko ze z przychodni wybiegła lekarka, zadzwoniła po pogotowie i zaczęła reanimować nikt inny nic nie zrobił. No ale nie było filmowo nie było noszy i magicznej kroplówki, za to było zgodnie z wytycznymi.

nie mówiac o najwazniejszym, pierwsze 7 !! lat po studiach pensja wynosi oszałamiające 2.5 tysiaca. Zyć nie umierac.

Niektórzy 20 lat po studiach tyle nie mają I wybacz, ale po tych paru latach pensja 2.5 tyś rośnie i to sporo.

Napisane przez makaron91

O polskich szpitalach i służbie zdrowia możnaby założyć osobny wątek- temat rzeka
Ja mieszkam blisko powiatowego szpitala i jestem zmuszona czasem z niego skorzystać- koszmar. Pacjenci są traktowani jak szm.aty, pielęgniarki strasznie opryskliwe i poprostu chamskie, lekarze jak za czasów PRL'u... Z łaską wykonują jakiekolwiek badania, porozmawiać się nie da, pytania są ignorowane albo wyśmiewane... Niejednokrotnie słyszałam o skargach pisanych na ten szpital- niestety dalej "funkcjonuje".
Za to mogę pochwalić SOR we Wrocławiu przy ul. Kamieńskiego Widać, że personel dba o pacjentów, stara się rozwiązać każdy problem, chce poprostu pomóc.. Lekarze świetni, tak samo pielęgniarki. I nie panuje tu atmosfera wielkiego focha, że pacjent śmie chorować/mieć wypadek

Tak samo jak o dzisiejszym obrazie polskiego pacjenta, też temat rzeka i też niezbyt pochlebny
I dodam tylko- nie ma już od dawna służby zdrowia, jest ochrona zdrowia, tak tylko nadmieniam.

[LiquidLuck]

Napisane przez winter76

Niektórzy 20 lat po studiach tyle nie mają I wybacz, ale po tych paru latach pensja 2.5 tyś rośnie i to sporo.

Zawsze można iść na medycynę zamiast narzekać, że 20 lat po studiach nie zarabia się 2,5 tys.
Naprawdę chciałabyś, żeby ktoś, kto jest odpowiedzialny za twoje zdrowie dostawał pensję w wysokości 2500zł?

[winter76]

Napisane przez LiquidLuck

Zawsze można iść na medycynę zamiast narzekać, że 20 lat po studiach nie zarabia się 2,5 tys.
Naprawdę chciałabyś, żeby ktoś, kto jest odpowiedzialny za twoje zdrowie dostawał pensję w wysokości 2500zł?

Nie mówię teraz o sobie, tak więc nie rozpędzaj się. I dodam, że też pracuję w zawodzie, jestem odpowiedzialna za ludzkie zdrowie ( nie lekarz, nie pielęgnirka, ale zagłębiac się nie będę ) i przemilczę swoje zarobki
I wszystko byłoby fajnie, gdyby 2/3 znajomych mi lekarzy nie marudziło ciągle jak to im ciężko, jednocześnie dostając pensje na poziomie jakiś 4 pensji krajowych.
Niech zarabiają te 100 zł brutto na godz, niech 2 razy w roku jeżdżą na urlopy zagraniczne, zmieniają auta co2, 3 lata- tego nie bronię. Ale tak marudzącej i narzekającej grupy zawodowej to ja nie znam. Faktem jest, że ta jest mi najbliższa