Która z dziewczat ma "doła" przez faceta prosze pisac!!

[dziubsa]

Wiecie,co dziewczyny im dłużej czytam wasze posty,tym bardziej utwierdzam się, w przekonaniu,że większość z nas ma ten sam problem "uzależnienie od infantylnego dupka" . ....
Pisałam już wcześniej,że mój chłopak ma problem z nałogiem, i niestety nie potrafi pogodzić swojej przyjemności ze mną-może boi się,że będę go cały czas pouczać,czy coś w tym rodzaju i woli sobie tego oszczędzić??
Nie chcę się tu wymądrzać,ale po przestudiowaniu waszych problemów dochodzę do wniosku,że za takim zachowaniem faceta kryje się jakieś drugie dno.... I może to takie moje "zboczenie",ale zawsze gdy w moim związku pojawiały się problemy typu,że on nagle zaczyna się ode mnie oddalać, przestaje się mną już tak interesować,i szuka pretekstu do kłótni okazywało się,że odezwał się nałóg i całe to jego zachowanie było tylko pretekstem,żeby jak najszybciej się mnie pozbyć,najlepiej jeszcze wzbudzić we mnie poczucie winy i pójść zabawiać się z kolegami.
Prawdy oczywiście dowiadywałam się po czasie,i dziękuję za to swojej kobiecej intuicji,dzięki której nie dałam się zwieść..Widzicie nawet jeśli wasz dotychczasowy "połówek" nie jest tak jak mój wielbicielem "ziólka",to z autopsji wiem,że takie zachowanie w większości jest po prostu ucieczką od konieczności powiedzenia prawdy bliskiej osobie..Unikają nas bo nie mają odwagi spojrzeć nam w oczy, wolą kolegów bo w ich towarzystwie zapominaja o problemach z nami-faceci to też ludzie,też czują i potrzebują miłości,są jednak o wiele mądrzejsi od większości z nas ponieważ nie uzależniają się od nas emocjonalnie,potrafią być egoistami no i najbardziej na świecie kochają siebie.
Ja od tygodnia nie odzywam się do mojego chłopaka?,mysli ,że mnie posiadł na własność i nie ma pojęcia jak bardzo się pomylił. Nie powiem,że nie bywa mi ciężko,miewam swoje "wędrujące dołki" ale wiem,że gdy on zdecyduje się odezwać będzie to oznaczało,że sobie wszystko poukładał w głowie i wie czego chce. Owszem jeżeli zadzwoni za miesiąc ja prawdopodobnie nie będę chciała kontynuowć tego związku,ale na pewno będę miała stysfakcję,będę z siebie dumna i wiem,że dla tego uczucia warto "gryźć scianę" niż znowu popełniać ten san błąd i pierwsza wyciągnąć rękę. Bo czy tak naprwdę która z was chce spędzić resztę życia z facetem,który was wykorzystuje i traktuje jak zabaweczki??Ja chyba w końcu zmądrzałam-jeśli się to jego strata,popłaczę i w końcu mi przejdzie,na świecie jest mnóstwo mężczyzn widocznie trafiłam na niewłaściwego...
Pożyjemy ,zobaczymy...3 mam kciuki za te z was,które jak ja próbują odzyskać wiarę w siebie i nie dają sobie "wyleźć na głowę"!!

[JoannM]

Zebym ja mila tyle sily i zawzietosci co Ty dziubsa
wiem ze wszystko zalezy ode mnie, ale od teori do praktyki jest kilometrowy krok i ciezko sie idzie..
Pozdrawiam

[neitka]

Ponieważ zażegnaliśmy problem - ja wybaczyłam, On już się wystarczająco naprzepraszał, to usuwam ten post na Jego prośbę, jako, że wstydzi sie swojego zachowania i tego, że mnie zasmucił.

Dzięki Dziewczyny za wsparcie i trzymajcie sie ciepło

[dziubsa]

JaonnM: Kochana,Ty też masz w sobie tą siłę tylko,jeszcze nie wiesz o jej istnieniu . Pamiętaj,że to Ty jesteś najważniejsza!!!!
Nikt nie ma prawa bawić się naszymi uczuciami- myślę,że większość facetów po prostu nie zadaje sobie sprawy,że nas krzywdzi,potrafią odsuwać uczucia na bok,w przeciwieństwie do kobiet.Poza tym tak naprawdę same im na to pozwalamy..
Bardzo mi pomógł fakt,iż uświadomiłam sobie,że trzymałam się tak kurczowo swojego faceta,bo bałam się samotności... a tak naprawdę nie zauważyłam,że byłam sama,bo nie miałam w nim przyjaciela ani oparcia od dłuższego czasu,nie interesowały go moje problemy itd. Zdałam sobie sprawę,że nie mam nic do stracenia i trzymam się kurczowo wspomnień tych cudownych chwil spędzonych razem z nadzieją,że kiedyś wrócą... no i może powrócą,ale muszę teraz zacisnąć zęby i być twrda bo na dłuższą metę nic pozytwnego nie wyniknie z tego,że się teraz złamie. Postawiłam wszystko na jedną kartę i czekam na rozwój wydarzeń,i co by się nie wydarzyło to i tak będzie dobrze-widocznie tak miało być
A jeśli chodzi o samotność-to pamiętajcie dziewczyny ,nigdy nie jesteście same!!!! Zawsze jest rodzinka,dla której jesteście najważniejsze, są przyjaciele i przede wszystkim trzeba nauczyć się kochać samą siebie i ze samą sobą czuć sie dobrze.
Mi również nie było łatwo dojść do takich wnisoków,mieszkam w małym mieście,zawaliłam semestr studiów prze swoją głupotę ,bo wolałam siedzieć z moim facetem niż jeździć na zajęcia,przyjaciółki się porozjedżały po uczeniach po całej Polsce,a jedyni moi znajomi to kumple mojego faceta,więc nuda dosłownie mnie zżera,ale nie zamierzam się poddać.
Będę walczyć,będę walczy o siebie!!
Chyba miarka się przebrała i spadłam z hukiem na ziemię,może nabiłam sobie przy okazji kilka guzów ale na pewno warto popatrzeć na siebie trochę z dystansu. Nie dam sobą dłużej manipulować, zasługują na szczęście i zależy ono jedynie od mojego postępowania!

[annus89]

neitka - Rozumiem twój problem. Sama zachowywałam się identycznie - tak jak twój chłopak. Będąc z jednym gdzieś na boku kręciłam z drugim. Rozumiem także twojego chłopaka - pewnie stał przed bardzo ważnym wyborem...

Zastanów się. Czy warto wracać do tego co było? Czy lepiej rzucić sprawę w nie pamięć i przestać się tym zadręczać. Wierze w to ,że chłopak nie chciał ,źle. Z własnego doświadczenia wiem jak to jest.

[JoannM]

Neitko ja bym dala mu szanse, jesli rzeczywiscie sie stara teraz- moze wczesniej gdzies sie "zgubil", ale jak znow cos takiego powtorzy to out...

Dziubsa- dobrze poczytac ile inni maja sily, troszke sobie wzielam od Ciebie..

[JoannM]

dubel

[neitka]

Nie chciał źle, kochał mnie. Udowadnia mi to codziennie na milion sposobów. Na pewno zostanę z nim, bo ja też go kocham Ale to nie zmienia faktu, że się poczułam oszukana. To było dawno, ale ja to przeżywam teraz. Jeszcze troszkę czasu potrzebuję na przejście nad tym do porządku dziennego, ale wszystko będzie ok. Dziękuje za ciepłe słowa. Heh, co wizażanki, to wizażanki, już mi lepiej

[blackmagicone]

biiibiii Nie martw sie... (latwo powiedziec ) jakos damy rade razem
kimi1000 badz twarda, zreszta jestes, chcialabym momentami umiec tak jak ty...

U mnie cisza... na bank dzie sie nie odezwie, dopiero jutro pewnie na ostatnia chwile o ktorej sie widzimy...
Z klubu wyslalam mu smsa, ze jest fajna impreza, niech zaluje i szkoda, ze go tu nie ma. Tak mnie jakos wzielo i musialam napisac. Oczywiscie nie odpisal. Milo, nie?
No to w takim razie milczenia ciag dalszy. I czekanie na jutro?
Czuje, ze bedzie chcial sie ze mna rozstac

[kimi1000]

annus89 taki mam plan
blackmagicone dzięki niestety nie zawsze taka jestem, ale za daleko zaszłam, żeby się wycofać i nie dam mu się
też na pewno potrafisz się sprężyć, kiedy tego chcesz poczekaj, jak twój zobaczy, że za nim nie gonisz, to się sam odezwie, a jak nie to trudno, może nie był wart zachodu, wiem że łatwo sie pisze, ale czasami tak jest

[blackmagicone]

kimi1000 wiem, musze tak robic... teraz on musi sie postarac, a jesli tego nie zrobi, to znaczy, ze mu po prostu nie zalezy
Boje sie strasznie jutrzejszego spotkania, strasznie!!!!!!!! Boje sie, ze powie, ze to koniec, ciezko mi z ta mysla...

[biiibiii]

kimi i tak jestes bardzo dzielna !!! jestem z Ciebie dumna bo doskonale sobie radzisz ! jeszcze troche potrneujesz to wychowywanie i bedzie chodzil jak w zegarku, tylko troche cierpliwosci

blackmagicone bedzie dobrze! dasz rade, musisz tylko byc stanowcza i jasno powiedziec co ci nie odpowiada a nie dac sie ziesc jakims pustymi zapewnieniami czy przeprosinami. Trzymam kciuki i koniecznie zdaj nam relacje

ah, jak szybko mi przyszlo tak szybko poszlo, przetlumaczylam sobie a naszczescie jestem troche rozumna ;p wiec sie nie rpzejmuje,nie doluje, nie ma sensu bo i tak nie bedzie moj, eee znajde lepszego :P
mam tylko nadzieje ze jak go w poniedzialek zobacze na uczelni to mi nie wroci wszystko i bede miala w sobie sile zeby przejsc obok niego bez jakichkolwiek wiekszych emocji.

[blackmagicone]

Ehhh pelna obaw jestem, jutro o 13 trzymajcie za mnie kciuki
biiibiii pewnie cos tam w sercu Cie jeszcze ukluje, ale wiesz, raz przejdziesz, drugi, trzeci i wszystko wroci do normy

[_Magda]

kimi-trzymaj się decyzji i przetrzymaj goJestem dumna z Ciebie normalnie

[kimi1000]

_Magda biiibiii dziękuję, że mnie tak wspieracie
nie wiem, jak bym sobie bez Waszych porad dała radę
Wczoraj umówiłam się z kumpelą na piwko w knajpce, nawet było fajnie, TŻ w tym samym czasie spotkał się z kolegą (ja się spotkałam z jego dziewczyną) to był ten sam, co spotkali się razem przedwczoraj, wiem poplątane. Niestety jej się zachciało pojechać potem w to miejsce gdzie oni siedzieli, nie wiem czy dobrze zrobiłyśmy, przynajmniej pokazałyśmy że potrafimy się bawić same, bez nich, ale zamiast oni myśleć co robimy, to nie musieli sie martwić. TŻ dziś do mnie dzwonił i pytał się głupio czy dziś też się spotykamy, na co ja nie odpowiedziałam, powiedział, że do mnie przyjedzie wieczorkiem. Ciekawa jestem czy wczoraszy wypad dał mu do myślenia, zobaczę, a jak się nie nauczył, to będzie to trzeba powtórzyć
blackmagicone trzymam kciuki, napisz jak było

[blackmagicone]

Swietnie, pogoda popsula plany, zoo nie wypalilo, umowilismy sie na wieczor... Beda jeszcze znajomi, po prostu zaje***, ryczec mi sie chce, teraz to juz chyba centralnie nie wytrzymam. Nie wiem co mam robic, co ja mam isc i zachowywac sie przy innych jak gdyby nigdy nic? Super po prostu, dziewczyny blagam, ratujcie, co mam robic?

[Daenerys]

Napisane przez JoannM

Daenerys -nie obarczaj sie poczuciem winy, skad moglas wiedziec ze jemu cos dolega, jest Twoim facetem, masz prawo sie mu wygadac

Coz dziekuje bardzo za porade. Widze ze Wy sobie dobrze radzicie, a ja wlasnie nie... Zerwal ze mna wczoraj przez smsa, bo ja teraz jestem w Polsce na 9 dni, a on w Anglii. Jeszcze sie tak zle nie czulam w swoim zyciu, nie uwierzycie pewnie, zawsze to ja zrywalam z facetami, jeden zerwal ze mna, ale na nim mi nie zalezalo, wiec to sie nie liczy. Na tym mi zalezalo, a tu taka wiadomosc. No coz od poczatku wiedzialam, ze ten moj zwiazek zmierza do nikad, z wielu powodow, np jest mlodszy o 5 lat i niedojrzaly.... niewyksztalcony, moglabym wymieniac. Wiec dlaczego tak mi zle teraz???? Mam nadzieje ze czas szybko uleczy rany.

Boze, jak moglam sie zakochac w kims takim....

Niech juz ten czas mija, myslicie ze mi sie polepszy nastroj??? Znacie jakies sposoby zeby sobie z tym poradzic, nie pamietam zeby byl o tym watek.

[poziomka21]

daenerys jeśli to Cie pocieszy to mamy tę samą datę rozstania z naszymi Tżetami... nie placze jak po ostatnim zwiazku, który sama zerwałam, ale jest mi cholernie przykro, ze ktos kogo znalam 3,5 lata a bylam od 2 meisiecy tak sie zachował... wiem krótko... ale bardzo mi na nim zależało... najgorsze jest to, ze wszystko bylo cudownie, zadnej klotni a tu wczoraj nagle bez konkretnego powodu bach.... powiedzial, ze w poniedzialek dotarlo do niego ze nic z tego nie bedzie, ze nie jestem osoba z ktora chcialby spedzic reszte zycia... staram sie pozbierac,,ale roznie mi to wychodzi... pomozcie...

[kimi1000]

blackmagicone szkoda, że się nie spotkaliście sami, naprawdę nie wiem, jak bym postąpiła na twoim miejscu jak pójdziesz to na pewno będziesz się tak koszmarnie bawiła, może dziewczyny coś ci mądrego poradzą, do wieczora jeszcze trochę czasu, na pewno coś wykombinujesz

[blackmagicone]

Nooo.... kimi1000 nie ma takiego problemu juz w sumie, b sie z nim rozstalam wlasnie. Ale mamy sie jeszcze wieczorem spotkac. Wiecie co? Ulzylo mi chyba

[blackmagicone]

Kurcze zaraz sie rozrycze na maksa

[kimi1000]

blackmagicone podziwiam za odwagę, skoro piszesz, że czujesz się lepiej, to znaczy, że podjęłaś dobrą decyzję, trzymaj się.
Kurde ja dziś nie mogę nic mądrego napisać, to chyba przez wczoraj
popłacz sobie jak ci ulży, pokrzycz, porwij jego fotki

[Daenerys]

Napisane przez poziomka21

daenerys jeśli to Cie pocieszy to mamy tę samą datę rozstania z naszymi Tżetami... nie placze jak po ostatnim zwiazku, który sama zerwałam, ale jest mi cholernie przykro, ze ktos kogo znalam 3,5 lata a bylam od 2 meisiecy tak sie zachował... wiem krótko... ale bardzo mi na nim zależało... najgorsze jest to, ze wszystko bylo cudownie, zadnej klotni a tu wczoraj nagle bez konkretnego powodu bach.... powiedzial, ze w poniedzialek dotarlo do niego ze nic z tego nie bedzie, ze nie jestem osoba z ktora chcialby spedzic reszte zycia... staram sie pozbierac,,ale roznie mi to wychodzi... pomozcie...

Oh Poziomko gdyby to moglo mnie pocieszyc....
Noc byla bardzo ciezka dla mnie, snil mi sie on cala noc, co za porazka, jeszcze mi sie nie zdazylo zeby mi sie tak facet snil, oczywiscie snilo mi sie ze jestesmy ciagle razem.
Z moim bylo dokladnie tak samo, klotni nie bylo, wydawalo mi sie ze jest we mnie zakochany tak ja w nim, lecz widze ze sie pomylilam.

Jesli moge Ci dac rade to taka sama jaka przydalaby sie mnie, po pierwsze zajac sie czym zeby nie myslec, nie przebywac sama, ja jestem z rodzina to pomaga. No i czekac... czas naprawde leczy rany.

Mam nadzieje ze poczujesz sie lepiej

[poziomka21]

daenerys mam rodziców obok, dowiedzieli sie dopiero dzisiaj, tzn tato jeszcze nie wie, ale mama tak... zauwazyla jak pisałam bloga, przeczytala te pare zdan i zapytała co z M., bo jakas taka smutna przyszlam... nie wytrzymałam... poplakałam się... teraz jest ze mna jeszcze jedna kolezanka... nie wierzyła, zdziwila sie bardzo, ze on juz szuka zony... nie probowałam go zatrzymywać... nie zdołałabym... nie zmienilam statusu od wczoraj, nie mam ochoty go zmieniac, nadal jest optymistyczny... nie chce by widział, ze placze, ze jestem smutna... chce by zobaczył mnie dopiero gdy stane sie silna, gdy zapomne... najbardziej boli przyjaźń... tak bardzo chciałabym by nadal nim był, ale... nie wiem czy gdy powie mi ze jest z kims... czy bede potrafila wtedy powstrzymac swoje lzy... na to bedzie potrzeba bardzo duzo czasu... jesli w ogole to bedzie mozliwe... Nie poddawaj się, nie pozwol, by facet zawładnął nad Twoimi emocjami... jesteś silna, tak jak ja, silna psychicznie i wiem, że uda nam się pokonać ten ból, to cierpienie, ten cholerny brak kogoś obok, tę pustkę... wierzę, że nam się uda...

[myszka2006]

dziubsa bardzo madrze piszesz...ja tez staram sie byc silna i nawet mi to wychodzi...nie pozowle juz sobie na taka slabosc by plakac przez faceta...moja przyjaciolka powiedziala kiedys madre, choc troszke ironiczne slowa...cyt: "nie pozwole by facet zrobil sobie ze mnie swoja laleczke...predzej to ja zrobie z niego kena":P ja nie chce faceta, ktory bedzie stal kolo mnie, ja chce faceta ktory bedzie ze mna...

neitka ja mialam podobna sytuacje, tylko ze oklamal mnie moj przyjaciel, osoba ktorej ufalam bardziej niz sobie...oklamal mnie w blahej sprawie, ale to zranilo mnie o wiele bardziej...wtedy powiedzial mi ze on zrozumie jak odejde, jak go zostawie...bo wie ze zranil swojego Anioła, kobiete ktora kocha nad zycie...a ja mu wtedy odrzeklam, ze nigdy od niego nie odejde, ale potrzebuje czasu by to wszystko sobie poukladac, aby nasze relacje nie bylo udawane...dlatego bym znow mogla byc szczera wobec niebo i prawdziwie go kochac, musialam odejsc na moment...czas pozwolil mi wybaczyc, a teraz jestesmy jeszcze blizej siebie niz dawniej...zycze Tobie tego samego

[myszka2006]

blackmagicone poplacz sobie...lzy oczyszczaja dusze...nie sa oznaka bezsilnosci, ale pozwalaja nam nabrac dystansu do pewnych spraw...ja niestety nie umiem plakac, a bardzo chcialabym bo wtedy latwiej...nie wiem jaki jest powod Twojego rozstania z TŻ (nie bylo mnie troszke na wizazu), ale mniemam ze cos musial zrobic nie tak...moze na tym spotkaniu ze znajomymi wyciagnij go na chwilke i porozmawiajcie sami, ale pamietaj nigdy nie placz przy facecie, bo oni sadza ze to nasz sposob na litosc...widze ze madra i silna z Ciebie dziewczyna, to poradzisz sobie...

kimi1000 przepraszam, ale troszke nie kumata jestes i nie zrozumialam co sie wlasciwie wydarzylo miedzy Toba a TZ...ale mam nadzieje ze bedzie dobrze...buziaki kochan 3maj sie cieplutko.

biiibiiiwszystkie znajdziemy lepszego TZ....prawda?

Daenerys napisalas madre slowa "jak moglam sie zakochac a kims takim" ja wielokrotnie sobie je powtarzam...teraz sama sie dziwie czemu kiedys kochalam "Pana X" przeciez to typowy macho, dran, dupek, bawiacy sie dziewczynami...ale trzymalo mnie przy nim to, ze wlasnie taki byl...pozatym nurtowalo czemu on nie chce pozwolic mi odejsc...ale chyba to tak jest, ze kochamy osoby ktore wydaja sie nam najbardziej nie odpowiednimi, a wiec skad to sie bierze?? To chyba jest tajemnica milosci...
Życze powodzenia, nie zadreczaj sie, szkoda czasu, on nie wroci...kiedys ktos madrze powiedzial "nie lzy, nie rozpacz, krzyki czy wrzaski...nic nie zmusi do milosci"...

[myszka2006]

Napisane przez poziomka21

daenerys mam rodziców obok, dowiedzieli sie dopiero dzisiaj, tzn tato jeszcze nie wie, ale mama tak... zauwazyla jak pisałam bloga, przeczytala te pare zdan i zapytała co z M., bo jakas taka smutna przyszlam... nie wytrzymałam... poplakałam się... teraz jest ze mna jeszcze jedna kolezanka... nie wierzyła, zdziwila sie bardzo, ze on juz szuka zony... nie probowałam go zatrzymywać... nie zdołałabym... nie zmienilam statusu od wczoraj, nie mam ochoty go zmieniac, nadal jest optymistyczny... nie chce by widział, ze placze, ze jestem smutna... chce by zobaczył mnie dopiero gdy stane sie silna, gdy zapomne... najbardziej boli przyjaźń... tak bardzo chciałabym by nadal nim był, ale... nie wiem czy gdy powie mi ze jest z kims... czy bede potrafila wtedy powstrzymac swoje lzy... na to bedzie potrzeba bardzo duzo czasu... jesli w ogole to bedzie mozliwe... Nie poddawaj się, nie pozwol, by facet zawładnął nad Twoimi emocjami... jesteś silna, tak jak ja, silna psychicznie i wiem, że uda nam się pokonać ten ból, to cierpienie, ten cholerny brak kogoś obok, tę pustkę... wierzę, że nam się uda...

Zawsze kiedy spotykalo mnie cos zlego, ktos ranil, zabijal milosc, sprawial ze nie chcialo mi sie nawet usmiechac...szybko sobie z tym radzilam...co prawda gdzies w glebi duszy, kolejna rana nie chciala sie tak szybko zagoic i nie pozwalala o sobie szybko zapomniec, ale na zewnatrz nigdy nie dawalam spo sobie tego poznac...wszyscy zawsze mnie za to podziwiaja i pytaja jak to robie...wlasnie tak jak Ty...zaczynalam od slow "dam rade"
Jestes silna, powtarzaj sobie to tysiac razy dziennie, nie pozwol by Twoj TŻ widzial ze Cie zranil, nawet jesli dusza placze, krzyczy, Ty z usmiechem na ustach pokaz mu ze wszystko jest dobrze, ze dasz rade !!!!
Powodzenia

[_Magda]

Napisane przez myszka2006

Daenerys napisalas madre slowa "jak moglam sie zakochac a kims takim" ja wielokrotnie sobie je powtarzam...teraz sama sie dziwie czemu kiedys kochalam "Pana X" przeciez to typowy macho, dran, dupek, bawiacy sie dziewczynami...ale trzymalo mnie przy nim to, ze wlasnie taki byl...pozatym nurtowalo czemu on nie chce pozwolic mi odejsc...ale chyba to tak jest, ze kochamy osoby ktore wydaja sie nam najbardziej nie odpowiednimi, a wiec skad to sie bierze?? To chyba jest tajemnica milosci...

No własnie,jak to się dzieje,że spotykamy fajnych facetów i NIC w nas nie zadrga...A potem zakochujemy się w draniach?
Mam takiego znajomego,dobry facet,starszy zresztą(ma 33),mysli powqażniej o życiu...I chciał spróbować ze mną,ale niestety,moje serce należy do drania,dupka,którego ja nic absolutnie nie obchodzę.Kolesia,który chciał mnie tylko zaliczyć,a gdy nie zgodziłam się odrzucił mnie.I czy przez to wyparował mi z głowy?Nie.Nadal mi zależy i cierpię.Życie jest przewrotne
Myszka,a jak inni menszczyzni z Twojego otoczenia(np tez z imprezy)

[blackmagicone]

Dzieki dziewczyny za slowa otuchy!
Dobra, jestem juz w stanie napisac cos wiecej.
No wiec zaczelismy gadac na gadu dzis. Zoo nie wypalilo, mielismy sie spotkac wieczorem, powiedzialam, ze wszystko jedno co bedziemy robic, wkoncu sie okazalo, ze znajomi w pubie beda siedzieli. I wtedy do mnie dotarlo... Mam isc do pubu i co? Udawac, ze wszystko ok? Za duzo rzeczy zaszlo, zebym przy wszystkich zachowywala sie jak gdyby nigdy nic... Ja juz nie czuje sie nawet na silach zeby go pocalowac... przytulic sie...
On wyczul chyba, ze mi nie pasuje cos. Po chwili spytal, co do niego czuje. Powiedzialam, ze nie wiem, nie potrafie tego nazwac, nie potrafie ulozyc sobie wielu rzeczy w glowie ani odpowiedziec sobie na pewne pytania. I tak od slowa do slowa... Sam przyznal ze nie ma tej iskierki...

Teraz mamy spotkac sie na chwilke pod wieczor. Pogadac w 4 oczy. boze dziewczyny co ja mam powiedziec? W sumie juz postanowilismy ze koniec... Ale trzeba cos powiedziec Chyba powiem cos w stylu, ze nie jest mi obojetny, ale nic na sile, nie ma sensu sie meczyc.
Najgorsze jest to, ze z drugiej strony najchetniej rzucilabym sie i blagala, zeby mnie pokochal
Boje sie, ze nie wytrzymam i poleca jakies lzy. Boje sie tego calego spotkania.
Co ja mam mowic dziewczyny? Jak mam sie zachowywac? Blagam... ratujcie!

[blackmagicone]

Blagam dziewczyny doradzcie cos bo spotkanie sie zbliza!! Jeszcze jakas godzina pewnie i sie zobaczymy, czekam na jakas genialna rade