Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią. Część 7

[mm444]

Treść usunięta

[201604181004]

może przeprowadzają tam próby jądrowe

[magyarparaszt]

Napisane przez drabineczka

A my wysyłamy owieczkę z aparatem która robi zdjęcia całej książki a potem wrzuca na maila :3

potem dostaje czekolady i podarki :3

U nas był skaner :P

Napisane przez bowszystkotoiluzjajest

Mój brat (kierunek związany z ekonomią) ani razu jeszcze nie był w bibliotece, a studia już kończy Ale akurat filologie, co właściwie opierają się na książkach, no to chyba te biblioteki wydziałowe powinny jednak mieć..

Ja pierwszy raz trafiłam do biblioteki na V roku

[05872c226b72f809f533e1be5bdf48ff33b7c1f2_5d4611f2b5f9d]

Napisane przez drabineczka

może przeprowadzają tam próby jądrowe

Albo szukają sposobu by zamienić ołów z złoto. A nie czekajcie, to alchemicy.

[dacn]

Ja w bibliotece byłam na I roku i nie wróciłam- brak ksiazaek które mi były potrzebne i niestety musiałam je kupowac lub pozyczac od tych co kupili. Nie czułam sensu istnienia mojej uczelnianej biblioteki.

[201604181004]

ja tez nie. i tak nie ma książek. najczęściej podróżują gdzieś po necie albo dostajemy skany od wykładowców bo gdzieś 100 lat temu udało im się zeskanować egzemplarz nie do zdobycia ;p

[Linaewen]

[1=05872c226b72f809f533e1b e5bdf48ff33b7c1f2_5d4611f 2b5f9d;39375567]Ej to ciekawe w Białymstoku, Chemia również położona jest na uboczu, tam właściwie to tylko jakieś magazyny są. Nie wiem, chcą odizolować chemików od reszty społeczeństwa?[/QUOTE]
Wiesz, jak pierdyknie to mniejsze szkody :P

To mówię ja, niedoszła chemiczka :P

[nicRu]

Napisane przez drabineczka

ja tez nie. i tak nie ma książek. najczęściej podróżują gdzieś po necie albo dostajemy skany od wykładowców bo gdzieś 100 lat temu udało im się zeskanować egzemplarz nie do zdobycia ;p

O, to u mnie z kolei biblioteka wydziałowa działa prężnie i prawie zawsze mam wyczerpane limity wpożyczeń :P

[201607111632]

Napisane przez drabineczka

Czekaj, Jezu z politechniką zaszalałam chodziło mi o wydział Chemii który znajduje się hen hen hen hen hen hen hen daleko daleko daleko daleko daleko daleko daleko nikt właściwie nie wie gdzie i nigdy tam nie był

---------- Dopisano o 18:15 ---------- Poprzedni post napisano o 18:15 ----------

Ej ja studiuję filologie.
Ani razu nie byłam w bibliotece tylko w miejskiej a tak większość z internetu albo zeskanowaną mam

W Poznaniu jest tak samo

Wydziały chemii, biologii, fizyki są hen hen hen daleko za górami za lasami za siedmioma górami ciekawe, co tam takiego robią

[201604200942]

Napisane przez bowszystkotoiluzjajest

zmienię trochę temat i opowiem wam coś "śmiesznego".

Na wydziale humanistycznym mojej uczelni chcą zlikwidować bibliotekę i czytelnię.
To chyba dlatego, że wybudowano superbibliotekę dla całego uniwersytetu, więc widocznie muszą coś zrobić, żeby ludzie tam przychodzili.
To nic, że wydziały są porozrzucane po całym mieście

My mamy często długie okienka (godzina albo półtorej), zdarzają się nawet dwa takie w ciągu dnia, więc zwykle jak już się najemy i nagadamy, to idziemy ten czas spożytkować w czytelni -> zwłaszcza że dużo książek jest w pojedynczych egzemplarzach i nie można wypożyczać, więc trzeba czytać i opracować sobie na miejscu, poza tym wiadomo, często potrzebne są jakieś pojedyncze artykuły, więc bierzemy stamtąd książkę i kserujemy.
Już nie mówiąc o tym, że na ćwiczeniach jak mówimy o jakiejś lekturze, to trzeba ją przy sobie mieć, żeby móc do niej w każdej chwili zajrzeć, i co, teraz mam jeździć milion razy w ciągu tygodnia do tamtej biblioteki, żeby wypożyczyć książkę, która jest mi potrzebna tylko na 1,5h zajęć? Albo żeby skserować 5 stron artykułu?

ale przecież można w głónej wypożyczyć na miejscu, skserować i wrzucić gdzieś ksero.

Nie wiem jak jest u Ciebie, ja tam wolę pouczyć się w głównej czytelni (ale mam do niej niedaleko, więc nie robi mi to różnicy) niż iść do instytutowej, bo siedzą tam przeważnie ci, którzy nie maja co ze sobą zrobić i gadają tak głośno, że nie idzie się skupić na niczym.
Poza tym u mnie punkt ksero jest chyba lepiej wyposażone niż czytelnia, z czytelni wypożyczy, skseruje i własnie tam odda materiały, tak że za 2 dni wszystko, co musimy przygotować na zajęcia znjduje się w naszym punkcie ksero

[bowszystkotoiluzjajest]

Napisane przez SamaraMorganx

ale przecież można w głónej wypożyczyć na miejscu, skserować i wrzucić gdzieś ksero.

no to jeżeli chodzi o krótkie teksty, artykuły. Tyle że jak na zajęciach robimy książkę, to nawet jeżeli znajdę ją na chomiku i przeczytam, to nie będę drukować sobie XXX stron, żeby przynieść na zajęcia. Co tydzień. Książek potrzebuję, więc biblioteka wydziałowa się przydawała, bo była na miejscu Wystarczyło przed zajęciami iść po książkę, po zajęciach oddać. A nadrabiać drogi do biblioteki głównej, dzień w dzień, to mi się zwyczajnie nie chce

Nie wiem jak jest u Ciebie, ja tam wolę pouczyć się w głównej czytelni (ale mam do niej niedaleko, więc nie robi mi to różnicy) niż iść do instytutowej, bo siedzą tam przeważnie ci, którzy nie maja co ze sobą zrobić i gadają tak głośno, że nie idzie się skupić na niczym.

U nas zawsze jest tam mało osób, więc jest cicho, a jak ktoś gada - bibliotekarka od razu ucisza i wyprasza.

Poza tym u mnie punkt ksero jest chyba lepiej wyposażone niż czytelnia, z czytelni wypożyczy, skseruje i własnie tam odda materiały, tak że za 2 dni wszystko, co musimy przygotować na zajęcia znjduje się w naszym punkcie ksero

No ja u mnie na wydziale biorę książkę z biblioteki, idę piętro wyżej na ksero, młody pan (swoją drogą: ) kseruje mi co trzeba od razu, schodzę oddać książkę.

W głównej bibliotece musiałabym: - złożyć internetowe zamówienie na książkę minimum 2h wcześniej, dojść do tej biblioteki (25 minut od wydziału szybkim tempem,, pieszo, bo dojechać się nie da )), wypełnić druczek, że chcę wziąć taką a taką książkę do ksero, i kseruję taką a taką stronę, wyjść z czytelni i iść do punktu ksero, zostawić książkę i poczekać na odbiór - od pół godziny do dwóch godzin. A więc robiąc to podczas okienka, musiałabym wrócić na zajęcia, potem znowu tam lecieć 25 minut. Zwyczajnie jest to dla mnie marnowanie czasu

[201604200942]

Napisane przez bowszystkotoiluzjajest

no to jeżeli chodzi o krótkie teksty, artykuły. Tyle że jak na zajęciach robimy książkę, to nawet jeżeli znajdę ją na chomiku i przeczytam, to nie będę drukować sobie XXX stron, żeby przynieść na zajęcia. Co tydzień. Książek potrzebuję, więc biblioteka wydziałowa się przydawała, bo była na miejscu Wystarczyło przed zajęciami iść po książkę, po zajęciach oddać. A nadrabiać drogi do biblioteki głównej, dzień w dzień, to mi się zwyczajnie nie chce

U nas zawsze jest tam mało osób, więc jest cicho, a jak ktoś gada - bibliotekarka od razu ucisza i wyprasza.

No ja u mnie na wydziale biorę książkę z biblioteki, idę piętro wyżej na ksero, młody pan (swoją drogą: ) kseruje mi co trzeba od razu, schodzę oddać książkę.

W głównej bibliotece musiałabym: - złożyć internetowe zamówienie na książkę minimum 2h wcześniej, dojść do tej biblioteki (25 minut od wydziału szybkim tempem,, pieszo, bo dojechać się nie da )), wypełnić druczek, że chcę wziąć taką a taką książkę do ksero, i kseruję taką a taką stronę, wyjść z czytelni i iść do punktu ksero, zostawić książkę i poczekać na odbiór - od pół godziny do dwóch godzin. A więc robiąc to podczas okienka, musiałabym wrócić na zajęcia, potem znowu tam lecieć 25 minut. Zwyczajnie jest to dla mnie marnowanie czasu

no to Was zrobili z tą wypożyczalnią. Szkoda, że nie pomyśleli o Was, zresztą prowadzącym pewniej też byłoby wygodniej jakby było tak jak jest.

[201607231707]

Napisane przez MonikaFaustyna

Raczej nie...smutne. Mam takich znajomych, co uważają, że homo, ludzie jak Grodzka etc. powinni się leczyć i nie pokazywać w życiu publicznym. Aż strach pomyśleć, co by zrobili, jakby któreś z ich dzieci takie było. Psychiatryk czy co?

Już takiego myśliciela zszokowałam raz informacją, że jego ulubiony pisarz był gejem, a homoseksualizm występuje u ok. 450 gatunków zwierząt Niestety, to był typ z gatunku "rzeczywistość nie pasuje do ideologii? Gorzej dla rzeczywistości"

[ciri15]

Napisane przez Demi93

Już takiego myśliciela zszokowałam raz informacją, że jego ulubiony pisarz był gejem, a homoseksualizm występuje u ok. 450 gatunków zwierząt Niestety, to był typ z gatunku "rzeczywistość nie pasuje do ideologii? Gorzej dla rzeczywistości"

Jak ja kiedyś na zarzuty mamy, że homoseksualizm jest nienaturalny, odpowiedziałam, że występuje u zwierząt to stwierdziła tylko: "aleś Ty się mądra zrobiła"(oczywiście, wypowiedziane z przekąsem)

[201607231707]

Nooo, dokladnie, "nie wymądrzaj się", "młoda jesteś, nie znasz się" - niektórym ciężko przyjąć do wiadomości, że ktoś może jakimś ttemacie być lepiej obcykanym od nich

[Heroldin]

Napisane przez Demi93

homoseksualizm występuje u ok. 450 gatunków zwierząt

Napisane przez ciri15

odpowiedziałam, że występuje u zwierząt

Tzn., że na podstawie tego argumentu wszyscy muszą uznać homoseksualizm za coś normalnego i zaakceptować ?

[05872c226b72f809f533e1be5bdf48ff33b7c1f2_5d4611f2b5f9d]

Napisane przez Heroldin

Tzn., że na podstawie tego argumentu wszyscy muszą uznać homoseksualizm za coś normalnego i zaakceptować ?

Może nie akceptować ale przyjąć do zrozumienia, że homoseksualizm nie jest tylko takim widzimisię zboczeńców.

[MonikaFaustyna]

No i nie peplać, że to wbrew naturze . Chyba, że za "naturalne" uznają prawo KK . Ja tam przestałam dyskutować z ludźmi nastawionymi totalnie anty. Szkoda moich nerwów i tyle. Na szczęście dogadujemy się w innych kwestiach, więc tych "nerwowych" staram się nie poruszać.

Co mnie rozwala w zachowaniach? Ludzie, którzy na siłę chcą przyspieszyć rozwój dziecka, np. dziecko ledwo co siedzi a oni pakują malucha w chodzik czy inny podwieszany "coś", żeby sobie "stało" . Tak samo, jak dziecko ledwo co od cycka odjęte a ktoś pakuje już chleb z masłem . A potem ojej, bo dziecko w późniejszym czasie źle stawia nóżki, ma problem z kręgosłupem albo z brzuszkiem.

[201604200942]

Napisane przez MonikaFaustyna

Co mnie rozwala w zachowaniach? Ludzie, którzy na siłę chcą przyspieszyć rozwój dziecka, np. dziecko ledwo co siedzi a oni pakują malucha w chodzik czy inny podwieszany "coś", żeby sobie "stało" . Tak samo, jak dziecko ledwo co od cycka odjęte a ktoś pakuje już chleb z masłem . A potem ojej, bo dziecko w późniejszym czasie źle stawia nóżki, ma problem z kręgosłupem albo z brzuszkiem.

mnie się wydaje, że to wynika z tego, że rodzic chce mieć, chce sie pochwalić przed znajomymi, że jego dziecko jest bardziej rozwinięte nad swój wiek, a co za tym często idzie- bardziej inteligentne...

Mnie w ogóle przeraża to jak jedni rodzice chcą sobie odbić jakieś braki w dzieciństwie na dziecku i pchają je albo do konkursów piekności, albo na jakieś balety i milion zajęć poza lekcyjnych, byle by miało "dobrze"

[MonikaFaustyna]

Napisane przez SamaraMorganx

mnie się wydaje, że to wynika z tego, że rodzic chce mieć, chce sie pochwalić przed znajomymi, że jego dziecko jest bardziej rozwinięte nad swój wiek, a co za tym często idzie- bardziej inteligentne...

Mnie w ogóle przeraża to jak jedni rodzice chcą sobie odbić jakieś braki w dzieciństwie na dziecku i pchają je albo do konkursów piekności, albo na jakieś balety i milion zajęć poza lekcyjnych, byle by miało "dobrze"

Taa i te licytacje... moje dziecko ma już 5 zębów, moje mówi całymi zdaniami w 5 językach a moje prowadzi orkiestrę w Filharmonii Narodowej . Żenada jakaś. Staram się unikać takich głupich rozmów. Jeśli zauważę, że mam muzykalne dziecko, to będę w tym kierunku ją rozwijać, jak w innym, to w innym. Wiadomo, można dziecko spróbować zaciekawić jakimiś aktywnościami, ale jak widać, że nie lubi czegoś, to po co zmuszać? Żeby znajomi robili: ? Bzdura jakaś.

[Provocateur]

Ja tam żałuję, że rodzice mnie bardziej nie cisnęli jak byłam mała. Byłam nieśmiała i leniwa, chodziłam na wiele rzeczy - tenis, angielski, siatkówka, koszykówka, tańce i jakieś tam inne, ale rezygnowałam wczesniej lub później, zazwyczaj z lenistwa i bo nie miałam czasu szwędać się ze znajomymi, co wtedy było szczytem marzeń
Dopiero 2 lata temu odkryłam na nowo wysiłek fizyczny i jestem zła, że nie ćwiczyłam w liceum, że nie zaczęłam wielu rzeczy wcześniej, że nie uczyłam się kiedyś języków, nie robiłam certyfikatów, że wielu rzeczy kiedyś nie było jak np. taniec orientalny itd.
Dlatego uważam, że rodzice dobrze robią wysyłając dzieci na zajęcia dodatkowe, nawet jesli dziecko nie chce to niech pójdzie, zobaczy, może mu się spodoba i odkryje swoje pasje, ale jednak musi to trochę potrwać.

[201604200942]

Napisane przez Provocateur

Ja tam żałuję, że rodzice mnie bardziej nie cisnęli jak byłam mała. Byłam nieśmiała i leniwa, chodziłam na wiele rzeczy - tenis, angielski, siatkówka, koszykówka, tańce i jakieś tam inne, ale rezygnowałam wczesniej lub później, zazwyczaj z lenistwa i bo nie miałam czasu szwędać się ze znajomymi, co wtedy było szczytem marzeń
Dopiero 2 lata temu odkryłam na nowo wysiłek fizyczny i jestem zła, że nie ćwiczyłam w liceum, że nie zaczęłam wielu rzeczy wcześniej, że nie uczyłam się kiedyś języków, nie robiłam certyfikatów, że wielu rzeczy kiedyś nie było jak np. taniec orientalny itd.
Dlatego uważam, że rodzice dobrze robią wysyłając dzieci na zajęcia dodatkowe, nawet jesli dziecko nie chce to niech pójdzie, zobaczy, może mu się spodoba i odkryje swoje pasje, ale jednak musi to trochę potrwać.

Ja sobie nie wyobrażam zmuszać dziecko do takich zajęć. Jeszcze takich, gdzie nie będzie miał później czasu na swoich znajomych. Jeśli widzę, że dziecko się buntuje, płacze to nie ma sensu go naciskać, prawda?
A jak będzie żałował na starość, że nie skorzystał z okazji to będzie miał pretensje do siebie nie do mnie.

[MonikaFaustyna]

Napisane przez SamaraMorganx

Ja sobie nie wyobrażam zmuszać dziecko do takich zajęć. Jeszcze takich, gdzie nie będzie miał później czasu na swoich znajomych. Jeśli widzę, że dziecko się buntuje, płacze to nie ma sensu go naciskać, prawda?
A jak będzie żałował na starość, że nie skorzystał z okazji to będzie miał pretensje do siebie nie do mnie.

dokładnie.

[Provocateur]

Napisane przez SamaraMorganx

Jeśli widzę, że dziecko się buntuje, płacze to nie ma sensu go naciskać, prawda?

Buntuje, płacze, ma jakieś argumenty - okej, mówię tutaj o lenistwie. Zresztą mam brata 13letniego, który też jest leniwcem - to ja naciskałam, żeby go wysyłać na angielski, na siatkówkę... Jojczał, jojczał przez parę miesięcy, a teraz uwielbia, niedługo będzie robił certyfikat, a na siatce poznał fajnych kolegów. Także z autopsji i z obserwacji dalej uważam, że trzeba pokazywać dzieciom różne opcje i nie zrażać się tym, że po jednych zajęciach mówią, że nie chcą

[asta9126]

[1=05872c226b72f809f533e1b e5bdf48ff33b7c1f2_5d4611f 2b5f9d;39405489]Może nie akceptować ale przyjąć do zrozumienia, że homoseksualizm nie jest tylko takim widzimisię zboczeńców.[/QUOTE]

Najczęściej brak akceptacji wynika z niewiedzy, nieznajomości, strachu przed czymś. Tak naprawdę niektórzy wiedzą o homoseksualistach tyle co się pokazuje w TV.

No i homo to już określenie na całą osobę, to kim jest a przecież to tyko jedna sfera życia człowieka.

[ciri15]

Napisane przez Heroldin

Tzn., że na podstawie tego argumentu wszyscy muszą uznać homoseksualizm za coś normalnego i zaakceptować ?

Akceptować nie muszą, ale muszą zrozumieć, ze jest naturalny, a nie wymyślony przez popier**leńców, którym się przewraca w dupach i pewnie chcą zwrócić na siebie uwagę, a tak w ogóle to są mniejszością niemiecką i przyjechali tu po to, żeby nam rozwalać Dzień Niepodległości.

---------- Dopisano o 11:26 ---------- Poprzedni post napisano o 11:24 ----------

Napisane przez MonikaFaustyna

Taa i te licytacje... moje dziecko ma już 5 zębów, moje mówi całymi zdaniami w 5 językach a moje prowadzi orkiestrę w Filharmonii Narodowej . Żenada jakaś. Staram się unikać takich głupich rozmów. Jeśli zauważę, że mam muzykalne dziecko, to będę w tym kierunku ją rozwijać, jak w innym, to w innym. Wiadomo, można dziecko spróbować zaciekawić jakimiś aktywnościami, ale jak widać, że nie lubi czegoś, to po co zmuszać? Żeby znajomi robili: ? Bzdura jakaś.

W ogóle niektórzy z wychowania dziecka to sobie robią zawody.

---------- Dopisano o 11:28 ---------- Poprzedni post napisano o 11:26 ----------

Napisane przez SamaraMorganx

Ja sobie nie wyobrażam zmuszać dziecko do takich zajęć. Jeszcze takich, gdzie nie będzie miał później czasu na swoich znajomych. Jeśli widzę, że dziecko się buntuje, płacze to nie ma sensu go naciskać, prawda?
A jak będzie żałował na starość, że nie skorzystał z okazji to będzie miał pretensje do siebie nie do mnie.

Prawda. Przecież swoją pasję można odkryć w wieku nastoletnim, albo i później. Chociaż jak ktoś w wieku 17 lat poczuje, że marzy o balecie to już raczej za późno.

[201604200942]

Napisane przez Provocateur

Buntuje, płacze, ma jakieś argumenty - okej, mówię tutaj o lenistwie. Zresztą mam brata 13letniego, który też jest leniwcem - to ja naciskałam, żeby go wysyłać na angielski, na siatkówkę... Jojczał, jojczał przez parę miesięcy, a teraz uwielbia, niedługo będzie robił certyfikat, a na siatce poznał fajnych kolegów. Także z autopsji i z obserwacji dalej uważam, że trzeba pokazywać dzieciom różne opcje i nie zrażać się tym, że po jednych zajęciach mówią, że nie chcą

to chyba zależy od dziecka, bo ja zawsze się buntowałam kiedy mama szukała mi rozrywki. Gdyby zapisywała mnie na siłę na koła zainteresowań, to raczej bym nie chodziła na nie, nie dlatego, że uważałabym to za stratę czasu, ale dla samego buntu, że mama chce mi ułożyć zycie

Napisane przez ciri15

Prawda. Przecież swoją pasję można odkryć w wieku nastoletnim, albo i później. Chociaż jak ktoś w wieku 17 lat poczuje, że marzy o balecie to już raczej za późno.

No trudno, ja jako dziecko marzyłam o tym, by zostać skrzypaczką albo batelnicą, jednak rodzice nie rozwinęli mi tych pasji i trudno, jakoś żyję, znalazłam sobie inne zainteresowania ;D

[ciri15]

Napisane przez SamaraMorganx

No trudno, ja jako dziecko marzyłam o tym, by zostać skrzypaczką albo batelnicą, jednak rodzice nie rozwinęli mi tych pasji i trudno, jakoś żyję, znalazłam sobie inne zainteresowania ;D

No i weźmy pod uwagę, że do pewnych rzeczy trzeba mieć wrodzone predyspozycje.

[LiquidLuck]

Położenie Wydziału Chemii UG to chyba wizja upitego żubrówką projektanta. Wkurzyłabym się gdybym przyjechała do całkowicie obcego miasta i przyszłoby mi studiować na takim wygwizdowie, gdzie dojazd jest tak utrudniony

Zdziwiła mnie wczorajsza sytuacja w tramwaju, weszła babka po prostu otyła i zaraz po ruszeniu tramwaju podniosła raban, że nikt nie ustąpi miejsca kobiecie w ciąży Myślę, że gdyby jej ciąża była możliwa do zauważenia to na pewno ktoś by wstał, a w jej przypadku ciążka była naprawdę dobrze ukryta

[MonikaFaustyna]

Dzisiaj w tv widziałam 101 letniego Hindusa, który zaczął biegać w wieku 80 lat. Ma na koncie kilka maratonów...a na "emeryturę" przeszedł właśnie w wieku 101 lat, bo stwierdził, że jest troszkę za stary na takie zabawy. Teraz biega rekreacyjnie .

Ja uważam, że na rozwinięcie pasji nigdy nie jest za późno. Przymierzam się sama do nauki szydełkowania, bo mnie nikt nie nauczył a jak widzę np. że jakaś mama własnoręcznie wydziergała misia dla swojej pociechy, to zazdroszczę. Jak dziecko płacze i wpada w histerię, to raczej, że nie chce brać w czymś udziału. Co innego lenistwo. Mój brat w młodości też by tylko gry i gry. Rodzice go zaciągnęli na kosza, to poznał trochę kolegów, był m.in. w Wiedniu na zawodach a teraz po latach uprawia sobie paintball i inne aktywności. NIkt nikomu nie zakazuje pokazywać dziecku róznorodności w spędzaniu czasu, ale to co innego, niż nakazywanie robienie 1000000 rzeczy, żeby się chwalić przed znajomymi. Ja przestałam rysować z własnego lenistwa w gimnazjum i może bym dzisiaj coś z tym robiła konkretnego...no cóż.

Od zawsze miałam taki wewnętrzny bunt przed ustawianiem mi życia. Dlatego niechętnie czytałam lektury szkolne i pewnie bym się stawiała, jakby rodzice kazali mi grać na skrzypcach, bo tak .