Czy Polki są bardziej zadbane niż reszta świata? ;)

[201604181004]

W kółko o tym piszesz
Przychylam się do wielu zdań kobiet podróżujących które zauważyły tendencję do przesadnej dbałości u Azjatek, ale z resztą się nie do końca zgadzam.
Boli to mnie też przewrażliwienie niektórych i problemy z wyrażaniem własnych myśli i przekonań

---------- Dopisano o 00:28 ---------- Poprzedni post napisano o 00:26 ----------

Napisane przez Silence

I nikt nie broni, ale miłe to też nie jest jak tu opisywały dziewczyny, kiedy ekspedientka w sklepie gapi się na Ciebie wzrokiem "możesz sobie co najwyżej popatrzeć, bo i tak nie stać Cię". W Polsce nie ma tej swobody; każdy każdego ocenia przez pryzmat tego co nosisz i chyba tym różnimy się od Stanów

To widzę że byłaś w najlepszych butikach Moskwy, Londynu oraz Tokio że tak łatwo przychodzi ci wieszanie psów na Polsce;p
Ps nie wiem, chodzę do rosmanna i raczej tam tego nie zauważyłam

[marchewkowe pole]

co do drogich butików to chyba w każdym kraju tak jest że jak nie wyglądasz jak milion dolarów to podejrzliwie się patrzą, nie tylko w Polsce. jasne że jak jakas Britney wejdzie do sklepu chanel w usyfionych dresach to i tak ją rozpoznają i będą koło niej skakać ale nie będąca znaną gwiazdą laska w takim samym ciuchu zostanie wykopana bo pomyslą że to bezdomna.

[Silence_]

Napisane przez drabineczka

W kółko o tym piszesz
Przychylam się do wielu zdań kobiet podróżujących które zauważyły tendencję do przesadnej dbałości u Azjatek, ale z resztą się nie do końca zgadzam.
Boli to mnie też przewrażliwienie niektórych i problemy z wyrażaniem własnych myśli i przekonań

---------- Dopisano o 00:28 ---------- Poprzedni post napisano o 00:26 ----------


To widzę że byłaś w najlepszych butikach Moskwy, Londynu oraz Tokio że tak łatwo przychodzi ci wieszanie psów na Polsce;p
Ps nie wiem, chodzę do rosmanna i raczej tam tego nie zauważyłam

Pewnie, że tak Oj, w Rossmannie to już dawno byłam to nie wypowiem się

[marchewkowe pole]

Napisane przez Silence_

Pewnie, że tak Oj, w Rossmannie to już dawno byłam to nie wypowiem się

w rossmanie to co najwyżej można się natknąć na groźnego ochroniarza 1,50 cm w kapeluszu który pręży się przed standem z kosmetykami tak że nic nie możesz obejrzeć i rzuca spojrzenia które mają Cię odwieść od kradzieży

[Silence_]

Napisane przez marchewkowe pole

co do drogich butików to chyba w każdym kraju tak jest że jak nie wyglądasz jak milion dolarów to podejrzliwie się patrzą, nie tylko w Polsce. jasne że jak jakas Britney wejdzie do sklepu chanel w usyfionych dresach to i tak ją rozpoznają i będą koło niej skakać ale nie będąca znaną gwiazdą laska w takim samym ciuchu zostanie wykopana bo pomyslą że to bezdomna.

W usyfionych dresach pewnie tak, ale ubranym w raczej takim casualowym stylu to mimo wszystko może to być znak, że nie stać Ciebie

Napisane przez marchewkowe pole

w rossmanie to co najwyżej można się natknąć na groźnego ochroniarza 1,50 cm w kapeluszu który pręży się przed standem z kosmetykami tak że nic nie możesz obejrzeć i rzuca spojrzenia które mają Cię odwieść od kradzieży

To w naturze i sephorze nie jest lepiej

[marchewkowe pole]

Napisane przez Silence_

W usyfionych dresach pewnie tak, ale ubranym w raczej takim casualowym stylu to mimo wszystko może to być znak, że nie stać Ciebie

no bo pewnie nie stać. i nie chodzi tu o styl, tylko o jakość i sposób uszycia, mozna być ubranym casualowo w drogie ciuchy i to od razu widać. oczywiscie nie jest to usprawiedliwieniem dla chamstwa ekspedientek bo nawet osobniczka w poliestrowej kiecce z zary ma prawo przyjść, pooglądać, może tez być potencjalnym klientem bo choć nie wygląda na bogatą to moze własnie przyszła do sklepu żeby wydac oszczednosci zycia na markową torebkę.

[Silence_]

Napisane przez marchewkowe pole

no bo pewnie nie stać. i nie chodzi tu o styl, tylko o jakość i sposób uszycia, mozna być ubranym casualowo w drogie ciuchy i to od razu widać. oczywiscie nie jest to usprawiedliwieniem dla chamstwa ekspedientek bo nawet osobniczka w poliestrowej kiecce z zary ma prawo przyjść, pooglądać, może tez być potencjalnym klientem bo choć nie wygląda na bogatą to moze własnie przyszła do sklepu żeby wydac oszczednosci zycia na markową torebkę.

O to to

[winklepicker]

Wydaje mi się, że jest w tym trochę prawdy. Nie widziałam w Polsce nigdy nikogo w piżamie w sklepie (żeby nie było to mi się zdarzyło wychodzić w piżamie z psem, ale nigdy nie poszłabym tak do sklepu albo o zgrozo na uczelnię). Poza tym w Polsce chyba raz widziałam kogoś z klipsem fryzjerskim (klamrą taką najzwyklejszą, plastikową - http://s3.n.koralki.pl/images/thumbn...zt_500_375.jpg) na włosach, a za granicą mnóstwo kobiet z tym chodzi...Ja takich używałam podczas farbowania, jeśli już bym musiała mieć klamrę to bym wybrała chyba każdą inną.
No i np. we Francji w metrze latem stopy w sandałkach i dramatycznie obdrapany lakier u stóp to standard, myślę, że pod tym względem jest u nas lepiej, ale to też zależy kto się nawinie do "sondażu porównawczego", może miałam pecha i będąc za granicą akurat trafiałam na niezadbane osoby.

[Candy_lips]

Napisane przez AnabellAna

Mam tak samo i powiem szczerze, że trochę zdziwiłam się czytając ten wątek. A dokładniej zdziwiłam się powtarzającymi się wypowiedziami o tym, że chodzenie na wykłady w szpilkach i makijażu to odpicowanie. Sama bardzo często pomykam w obcasach i nie uważam się za odpicowaną W obcasach wyglądam korzystniej i je uwielbiam, więc nie widzę w tym nic złego. Co do makijażu to wiadomo, że trzeba umieć go dobrać do okazji. Na co dzień, ładny dzienny, nieprzesadzony makijaż jest jak najbardziej ok i uważam to oznakę zdrowego dbania o siebie

Wiesz, ja bym tak czuła się odpicowana, bo po prostu to nie mój styl, dlatego piszę "odpicowane". Nie chciałam jednak, by to zabrzmiało negatywnie, jak pisałam każdy ma prawo do swojego stylu.

Zgadzam się jednak, że mimo wszystko ludzie np sprzedawcy mogliby mniej patrzeć na ubiór, bo przecież ich stereotypowe myślenie nie jest żadnym usprawiedliwieniem. Jak wiemy pozory mylą i strój nie zawsze świadczy, że kogoś nie stać, to też jest tak, że ludzie jak mają pieniądze, to też wydają na różne rzeczy. A sprzedawcy nic do tego tak naprawdę czy wygląda odpowiednio elegancko czy nie, klient to klient, tak powinno być. A nie odstraszanie klientów chamstwem.

[eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64]

Ciekawy watek. Napisze z wlasnego doswiadczenia: rok temu pracowalam w duzej korporacji, w miescie nieopodal Londynu. Firma prowadzila swoja dzialnosc na 6 rynkow europejskich - Francja, Wlochy, Niemcy, Holandia, Anglia, Hiszpania. Pracowaly dziewczyny z wszystkich wyzej wymienionych krajow + przynajmniej po jednej z kazdego kraju z Europy - byly wiec i Slowaczki, Czeszki, Litwinki, Greczynki, itd. Ogolnie duza ekipa kobiet z roznych czesci Europy w jednym miejscu. I musze stwierdzic, ze akurat Polki prezentowaly sie najlepiej - oceniam zupelnie obiektywnie. W firmie bylam ja + dwie inne Polki. I to juz nie chodzi o styl ubierania sie, bo ciezko o tym dyskutowac, ale juz nawet o to, ze zawsze kazda z nas miala swiezo umyte wlosy, makijaz, fryzure, zadbane dlonie, stopy i bylysmy czysto i schludnie ubrane. No i tez szczuple-zgrabne, co rowniez = zadbane. Pamietam, ze najwiekszy szok zrobily na mnie francuzki, bo zawsze myslalam, ze one to chodzaca elegancja, a tu jedna z nich miala tak zmasakrowane nogawki od jeansow, ze sie w glowie nie miesci... nosily szerokie worki na sobie, kolory kompletnie nie wspolgraly ze soba - jednym slowem: zaniedbane dziewczyny. I wiekszosc tak wygladala - toporne buciska, workowate ubrania, przetluszczone wlosy, brak makijazu. A dodam, ze to fabryka nie byla, a praca biurowa, gdzie obowiazywal dress code - smart casual.

Niestety, na ulicach tutaj w Anglii, widze rowniez niezadbane Polki - tlenione wlosy z czarnym odrostem, poszarzale cery, zero stylu - jak juz ktos wyzej wspomnial - buro i szaro, jest ich jednak duzo mniej niz zaniedbanych Angielek.

Angielki czesto ubieraja sie kiczowato i wulgarnie (w centrum Londynu jednak - w okolicach Coventry Garden, zawsze mozna spotkac pieknie ubrane i zadbane Angielki z klasa). Hiszpanki i Wloszki w 50% ubieraja sie nijako, ale sa i takie, ktore maja swietny styl. Dobrze ubranej Francuzki w Anglii jeszcze nie widzialam, natomiast widzialam je w Paryzu. Holenderki i Niemki rowniez niczym nie bija na glowe. Z tego co udalo mi sie zaobserwowac, przychyle sie do opinii, ze Polki z reguly sa bardziej zadbane niz wiekszosc Europejek innego pochodzenia - w wiekszosci przypadkow dbamy o to, zeby miec zadbane stopy, dlonie, wlosy, czyste ubranie i ladny makijaz.

A i dodam, ze dla mnie numer 1 to azjatki - Chinki i Japonki - 90% z nich pieknie sie ubiera, maja niesamowity instynkt do laczenia kolorow i materialow. Maja piekne wlosy, cery i sa zgrabniutkie. Zawsze schludne, zadbane i czysciutkie.

[Kay lee]

Kurcze no ,mieszkam w UK juz jakis dluzszy czas i nie moge sie przychylic do opinii ,ze brytyjki sa mniej zadbane od polek. W "mojej" miejscowosci ,a jest to jeden z biedniejszych regionow, dziewczyny ubieraja sie swietnie , zazwyczaj stosownie do okazji, maja bardzo zadbane cery i ladnie ulozone wlosy , natomiast polki zazwyczaj rozpoznaje po jeansach+ sportowe buty+ "skorzana" kurteczka i torebka -zero polotu .

Zazwyczaj -wsrod moich polskich znajomych na palcach jednej reki moge wymienic dziewczyny ,ktore imponuja mi swoim stylem .

Angielki to jedna wielka roznorodnosc (na plus) ,zdarzaja sie oczywiscie wystapienia w pizamach ,okropnych dresach -ale zwykle idzie to w parze z ogolnym zaniedbaniem i ubogim w rozwoj stylem zycia .

Jesli chodzi o wyjscia na dyskoteki i do pubow to mnie sie ten motyw -wystrojenia i odpicowania na maksa strasznie podoba (cierpie tylko jak jest zima ,od samego patrzenia) sukienki ,dodatki ,makijaz i fryzury ,nie trzeba z utesknieniem czekac na wesele kuzynki,zeby wrzucic na siebie naprawde odstrzalowa kreacje ,uwielbiam podziwiac imprezowe stroje angielek

[eae59dc78e1e9e84c064a10ad74dde2dd7f297a0_6313dc73a6c64]

Napisane przez Kay lee

Kurcze no ,mieszkam w UK juz jakis dluzszy czas i nie moge sie przychylic do opinii ,ze brytyjki sa mniej zadbane od polek. W "mojej" miejscowosci ,a jest to jeden z biedniejszych regionow, dziewczyny ubieraja sie swietnie , zazwyczaj stosownie do okazji, maja bardzo zadbane cery i ladnie ulozone wlosy , natomiast polki zazwyczaj rozpoznaje po jeansach+ sportowe buty+ "skorzana" kurteczka i torebka -zero polotu .

Zazwyczaj -wsrod moich polskich znajomych na palcach jednej reki moge wymienic dziewczyny ,ktore imponuja mi swoim stylem .

Angielki to jedna wielka roznorodnosc (na plus) ,zdarzaja sie oczywiscie wystapienia w pizamach ,okropnych dresach -ale zwykle idzie to w parze z ogolnym zaniedbaniem i ubogim w rozwoj stylem zycia .

Jesli chodzi o wyjscia na dyskoteki i do pubow to mnie sie ten motyw -wystrojenia i odpicowania na maksa strasznie podoba (cierpie tylko jak jest zima ,od samego patrzenia) sukienki ,dodatki ,makijaz i fryzury ,nie trzeba z utesknieniem czekac na wesele kuzynki,zeby wrzucic na siebie naprawde odstrzalowa kreacje ,uwielbiam podziwiac imprezowe stroje angielek

Jest i w tym prawda. Mysle, ze zalezy od miejsca w ktorym sie mieszka. Aktualnie mieszkam w miescie pod Londynem, gdzie jest totalny miks kulturowy i duzo angielskiej patologii, masa lezbijek, ktore cha wygladac jak chlopaki, duzo kiczu, itd. Ale pamietam, pare lat temu mialam zdanie identyczne jak Ty, tyle, ze mieszkalam w innej czesci - na tzw. "posh" peryferiach Londynu, i rowniez bylam pod wrazeniem stylu i zadbania Angielek. Jezdzilam na zakupy do Kingston upon Thames i bylam zachwycona Angielkami. Tutaj gdzie teraz mieszkam, juz prawie dwa lata, takich nie spotykam.

[tyene]

Dziewczyny, myślę, że nie ma się co oburzać na uogólnienia - zawsze przy takim temacie się uogólnia, taka już specyfika tematu.

Co do USA i nieszczęsnych klapek, to pomijając fakt różnic klimatycznych w sporej części stanów - dodatkowo masa Amerykanów nie chodzi. Poza siłownią ewentualnie . Za to wszędzie jeździ samochodem. Mój TŻ ćwiczy, ale nie chodzi, tylko wszędzie, absolutnie wszędzie jeździ, a pójście w klapkach do samochodu w 30 sekund od domu i z parkingu do kina nie jest specjalnie trudne. Gdyby miał żyć bez samochodu i poruszać się komunikacją miejską podejrzewam, że szybko pożegnałby się z klapkami.

Zgodzę się też, że często zadbanie kobiet w Polsce dotyczy tego, co mogą zrobić same (makijaż, paznokcie, ciuchy), a nie tego, co wymaga pomocy specjalisty niekiedy (zadbana cera bez makijażu - kosmetyczka, zadbane zęby - dentysta). Ja widuję nie tak wiele naprawdę zadbanych zębów i o ile wiem, że genetyka odgrywa ogromną rolę, o tyle wydaje mi się, że naprawdę Polki średnio dbają o zęby i nie ma jakiegoś powszechnego nawyku chodzenia do dentysty. Oczywiście to uogólnienia, być może się mylę, ale takie są moje obserwacje. Z pewnością część wynika z tego, że jesteśmy biedniejszym krajem plus ceny ubrań (nawet sieciówkowych) są u nas drogie, często droższe niż na Zachodzie Europy, o USA nie wspominając, a dochody niższe.

[carmen_88]

Napisane przez marchewkowe pole

co do drogich butików to chyba w każdym kraju tak jest że jak nie wyglądasz jak milion dolarów to podejrzliwie się patrzą, nie tylko w Polsce. jasne że jak jakas Britney wejdzie do sklepu chanel w usyfionych dresach to i tak ją rozpoznają i będą koło niej skakać ale nie będąca znaną gwiazdą laska w takim samym ciuchu zostanie wykopana bo pomyslą że to bezdomna.

bzdura,w stanach z kolezanka wstapilysmy przed wyjsciem na silownie do christian louboutin i dziewczyny w butiku bylo bardzo sympatyczne i pomocne. mimo ze nie wygladalysmy jak przyslowiowy milion $, w ciuchach na silownie i bez makijazu.
W Polsce mialam sytuacje,ze bylam z ciocia na zakupach w zwyklym aldo, ciocia jest $$$ $$$ , ale nawyk amerykanski-dresy, adidasy..wiec ubrana byla bardzo zwyczajnie na pierwszy rzut oka (pomijam,ze sam dres kosztowal kupe kasy), bez makijazu..nie wspomne ze dziewczyny miedyz soba jakies mialy gglupie komentarze ,robily miny miedzy soba myslac ze tego nie widze.. zachowywaly sie jakby nie bylo nas w sklepie. z laski odpowiadaly na pytania lub popodaly inny rozmiar. Jak pracowalam w Saks Fifth Avenue to najczesciej klientki przychodzily w zwyklych dresach, nieodpicowane i bez makijazu. One wlasnie najwiecej wydawaly na zakupach.

[cacajuate]

Ciekawy temat. Mieszkalam na roznych kontynentach, to cosniecos moglabym dorzucic, ale na razie nie chce mi sie produkowac.

Powiem za to, ze chociaz na co dzien Polki sa "odpicowane"i sie bardziej przykladaja, niz, powiedzmy, Brytyjki (o samym efekcie juz nie bede sie rozpisywa, bo bywa on rozny i czesto o bardzo watpliwych walorach estetycznych), o tyle gdy nadchodzi duza okazja, to Polki niestety zaliczaja klape na calej linii. Wiekszosc Polek nie rozumie, co to jest sukienka wieczorowa, koktajlowa itd itd. Dobieranie dodatkow do nich to juz w ogole dramat.
Na pocieszenie dodam, ze i tak wypadaja o niebo lepiej, niz Polacy, ktorzy, moim zdaniem, sa po prostu ubrani zenujaco, a na wyjscia maja jeden, niesmiertelny, pogrzebowo-weselny, czarny, garnitur.....

[Damayanti]

Napisane przez tyene

Co do USA i nieszczęsnych klapek, to pomijając fakt różnic klimatycznych w sporej części stanów - dodatkowo masa Amerykanów nie chodzi. Poza siłownią ewentualnie . Za to wszędzie jeździ samochodem. Mój TŻ ćwiczy, ale nie chodzi, tylko wszędzie, absolutnie wszędzie jeździ, a pójście w klapkach do samochodu w 30 sekund od domu i z parkingu do kina nie jest specjalnie trudne. Gdyby miał żyć bez samochodu i poruszać się komunikacją miejską podejrzewam, że szybko pożegnałby się z klapkami.

o, tak! w dużej mierze jest to po prostu spowodowane odległościami ale przyzwyczajenie pozostaje i jeździ się nawet na pocztę blok dalej. chodniki są puste.
ale nawet do pokonania odległości dom - auto nie przyszłoby mi do głowy zakładać klapki zimową porą.
poza tym moje obserwacje dotyczą osób z ulicy (jeśli już jakieś się pojawią) a nie tych z samochodów.

[deszczowypies]

Napisane przez AnabellAna

Mam tak samo i powiem szczerze, że trochę zdziwiłam się czytając ten wątek. A dokładniej zdziwiłam się powtarzającymi się wypowiedziami o tym, że chodzenie na wykłady w szpilkach i makijażu to odpicowanie. Sama bardzo często pomykam w obcasach i nie uważam się za odpicowaną W obcasach wyglądam korzystniej i je uwielbiam, więc nie widzę w tym nic złego. Co do makijażu to wiadomo, że trzeba umieć go dobrać do okazji. Na co dzień, ładny dzienny, nieprzesadzony makijaż jest jak najbardziej ok i uważam to oznakę zdrowego dbania o siebie

hi five, odpicowana! ale dzisiaj idę do pracy, to mniej się picuję, kresek nie robię

Napisane przez GoyaLi

Ja mam wrażenie, że zaniedbanie Polek po 30tym roku życia częściowo wiąże się z brakiem funduszy. Priorytety się zmieniają, w grę wchodzą kredyty i dzieci, a wtedy kobiety chyba trochę o sobie zapominają i wydają na dbanie o siebie mniejsze kwoty.
Moje koleżanki z wiekiem wyglądają coraz lepiej, ale w dużym stopniu wiążę to ze sporymi zarobkami. Natomiast gdy rozglądam się po ulicy widzę dużo kobiet, które pewnie chcą o siebie dbać, ale z braku forsy wychodzi to kiepsko - bezkształtna fryzura, bo na fryzjera szkoda, płasz sprzed pięciu sezonów, bo wciąż jeszcze grzeje, tania farb do włosów, tani podkład i brak umiejętności w zrobieniu przyzwoitego makijażu. Do tego można jeszcze dodać buty z supermarketu i wynik jaki jest widać gołym okiem. Prawda jest może bolesna, ale niestety w pewnym wieku, żeby wyglądać trzeba trochę w siebie zainwestować, a nie każda kobieta może sobie na to pozwolić. Chociaż może nie chce sobie pozwolić, bo przecież dziecku trzeba kupić setną zabawkę, kobiece potrzeby mogą poczekać.

hmm, masz sporo racji, chociaż ja wciąż uważam, że wszystko jest kwestią chęci. do fryzjera praktycznie nie chodzę, sama dbam o włosy (z wizażem ), ubrania kupuję w 90% na allegro (filtr do 30 zł i patrzę czy jest coś fajnego ), kolorówkę też mam tanią... inna sprawa, że zarówno na pielęgnację i szperanie w internecie trzeba poświęcić trochę czasu, którego zapewne kobiety z dziećmi już nie mają...

[tyene]

Napisane przez Damayanti

o, tak! w dużej mierze jest to po prostu spowodowane odległościami ale przyzwyczajenie pozostaje i jeździ się nawet na pocztę blok dalej. chodniki są puste.
ale nawet do pokonania odległości dom - auto nie przyszłoby mi do głowy zakładać klapki zimową porą.
poza tym moje obserwacje dotyczą osób z ulicy (jeśli już jakieś się pojawią) a nie tych z samochodów.

Nie wiem, czy tak mają Amerykanie, ale mój facet nie widzi korelacji pomiędzy pogodą, jego ubraniem, a tym, że zaczyna siąkać nosem. Po prostu nie widzi i już. Ja jestem osobą wyjątkowo zimnolubną i rzadko marznę, ale załamuje mnie to, jak on zakłada kurtkę i oczywiście ma całą gołą szyję albo jak nosi szorty pomimo chłodu. Coś jest z nim ewidentnie nie tak. W każdym razie na pewno to uroczo wygląda, jak ja sobie popylam w sukience i kozaczkach, a on w szortach i klapkach.

[marchewkowe pole]

Napisane przez Damayanti

poza tym moje obserwacje dotyczą osób z ulicy (jeśli już jakieś się pojawią) a nie tych z samochodów.

może też wyszły na chwilę? ja jak wychodze do sklepu na rogu i jest -10 i zaspy po kolana to mam na sobie to co po domu czyli cienka bluzę i dres i zakładam buty. a ze śmieciami jak idę to nawet butów nie zakładam, idę w klapkach. może jak ktoś by mnie spotkał i nie wiedział że idę do sklepu 100m dalej to by pomyślał ze wariatka

[InkluzjaOstateczna]

Napisane przez Kolor Bzu

Nie tylko w Polsce tak jest, ale też w Rosji, czy na Ukrainie. Dlaczego?

Moim zdaniem dlatego, że Polska jest krajem biednym. Ponadto nieoficjalnie, ale jednak nadal brakuje równouprawnienia, kobieta najchętniej widziana jest jako matka i gospodyni domowa a nie kobieta pracująca. Dlatego dla kobiet w naszym pięknym kraju wygląd nadal jest potencjalną przepustką. Bo ładna ma większą szansę zwrócić na siebie uwagę mężczyzn, a niektórzy z nich mogą być bogaci i wysoko postawieni.
Drugą sprawą jest nasz narodowa cecha, narzekania, marudzenia i wbijania szpil w innych. Chcemy być ładniejsze niż Jadźka czy Kryśka bo dzięki temu zyskujemy w swoich własnych oczach.
No i mamy presję społeczną nie tylko od mężczyzn, ale tez od innych kobiet. Ile razy się słyszy uwagi od innych dziewczyn, że należy się malować, ubierać kobieco itp.

No tak, to oczywiście wina patriarchalnego terroru, że panny się pindrzą, bo chcą bogato wyjść za mąż. Wszystkiemu winni faceci, zacofane społeczeństwo oraz, nie zapominajmy, cechy narodowe (wyłącznie te fatalne, bo Polacy innych nie mają). Uwielbiam taką retorykę. Powinnaś iść na gender studies do prof. Fuszary albo chociaż na prawo na UW, żeby spotkać prof. Płatek, odnalazłabyś powołanie.

[marchewkowe pole]

Napisane przez InkluzjaOstateczna

No tak, to oczywiście wina patriarchalnego terroru, że panny się pindrzą, bo chcą bogato wyjść za mąż. Wszystkiemu winni faceci, zacofane społeczeństwo oraz, nie zapominajmy, cechy narodowe (wyłącznie te fatalne, bo Polacy innych nie mają). Uwielbiam taką retorykę. Powinnaś iść na gender studies do prof. Fuszary albo chociaż na prawo na UW, żeby spotkać prof. Płatek, odnalazłabyś powołanie.

może to i lekka przesada zwalać wszystko na patriarchat ale jak szłam na studia to pewna osoba powiedziała mi, że po co ja idę na taki kierunek, powinnam iść na polibudę bo tam znajdę męża, i nie był to żart.

[Kolor Bzu]

Napisane przez InkluzjaOstateczna

No tak, to oczywiście wina patriarchalnego terroru, że panny się pindrzą, bo chcą bogato wyjść za mąż. Wszystkiemu winni faceci, zacofane społeczeństwo oraz, nie zapominajmy, cechy narodowe (wyłącznie te fatalne, bo Polacy innych nie mają). Uwielbiam taką retorykę. Powinnaś iść na gender studies do prof. Fuszary albo chociaż na prawo na UW, żeby spotkać prof. Płatek, odnalazłabyś powołanie.

Istnieje ścisła korelacja pomiędzy poziomem biedy w kraju, a ilością odpicowanych panienek, a patriarchalność jest naszą historią czy tego chcemy czy nie. Zachowania ukształtowane przez daną sytuację polityczno-ekonomiczną potrzebują kilku pokoleń żeby się zmienić.

Faceci nie są winni niczemu, winna jest taka a nie inna historia i takie a nie inne stosunki społeczne. Dyskryminacja kobiet jest faktem, tak samo jak ich uprzedmiotowienie i jest to pokłosie kilkuset lat takiej a nie innej tradycji, które się ciągnie za nami jak smród. I będzie tak jeszcze, szacuję przez jakieś pokolenie czy dwa, niezależnie od tego czego się z tym nie będzie robiło, bo zmiana mentalności zajmuje pokolenia.

Nie powinnam iść na gender studies, uwierz mi nie rajcuje mnie to. Tak samo jak nie rajcują mnie feministyczne pikiety i walka o jakiekolwiek prawa. Ja tylko stwierdzam fakt i mówię skąd się bierze, nikogo nie nawracam, nikomu nie każę zmieniać zachowań, ba nawet nigdzie nie wspomniałam i żadnej moralnej ocenie zjawisk, o których pisałam, więc z łaski swojej nie pisz mi co mam robić Twoim zdaniem.

A to, że narzekanie jest naszą cechą narodową jest faktem na którego istnienie wskazują wszystkie badania społeczne, prowadzone w dziedzinie zadowolenia z życia Polaków. Wyniki są i były zawsze jednoznaczne, nawet jak jesteśmy zadowoleni musimy ponarzekać. Bardzo mi przykro, że podstawowe fakty społeczne wywołują Twój bunt- nic na to nie poradzę.

[Damayanti]

Napisane przez marchewkowe pole

może też wyszły na chwilę? ja jak wychodze do sklepu na rogu i jest -10 i zaspy po kolana to mam na sobie to co po domu czyli cienka bluzę i dres i zakładam buty. a ze śmieciami jak idę to nawet butów nie zakładam, idę w klapkach. może jak ktoś by mnie spotkał i nie wiedział że idę do sklepu 100m dalej to by pomyślał ze wariatka

raczej jak się stoi na przystanku czy idzie z torebką to wątpię, że na chwilę :P

[Marbella85]

Napisane przez chwast

Ja widuję dużo klasycznych bazyli, gdzie wy te piękności macie? przy centrach handlowych i deptakach jedynie żeby się polansować to trudno żeby przychodziły bez makijażu :P

no tak to kolejny mit, że Polki są tak piękne na tle innych narodowości, że oh ah. Ja się pytam gdzie? Na ulicach jest totalny mix od wylansowanych lasek, dziewczyn naprawdę ładnych do przeciętnych w stronę ładnych, że tak to ujmę. I tych przeciętnych jest zdecydowanie najwięcej. Zresztą wkurzają mnie opinie, że Polki to takie piękności, a Niemki i Angielki wyglądają konie (takie słyszałam). W każdym narodzie są piękności i maszkarony, a większość to jednak przeciętniaki. Opinie, że tylko Polki i nic poza tym może wygłaszać tylko osoba, która nosa z Polski nie wyściubiła albo leczy kompleksy. Widziałam i ładne Amerykanki i Niemki i można spotkać brzydką Francuzkę. I ładne Polki, ale też ładne Angielki.

---------- Dopisano o 09:19 ---------- Poprzedni post napisano o 09:17 ----------

Napisane przez cacajuate

Na pocieszenie dodam, ze i tak wypadaja o niebo lepiej, niz Polacy, ktorzy, moim zdaniem, sa po prostu ubrani zenujaco, a na wyjscia maja jeden, niesmiertelny, pogrzebowo-weselny, czarny, garnitur.....

taaa, wygląd Polaków to temat rzeka, ale tak to będzie jak się u nas zadbanego i dobrze ubranego faceta uważało za geja.

---------- Dopisano o 09:20 ---------- Poprzedni post napisano o 09:19 ----------

Napisane przez cacajuate

Na pocieszenie dodam, ze i tak wypadaja o niebo lepiej, niz Polacy, ktorzy, moim zdaniem, sa po prostu ubrani zenujaco, a na wyjscia maja jeden, niesmiertelny, pogrzebowo-weselny, czarny, garnitur.....

taaa, wygląd Polaków to temat rzeka, ale tak to będzie jak się u nas zadbanego i dobrze ubranego faceta uważało za geja.

[paula78]

Zadbana czyli zrobiona ? makijaż, ciuchy, itp dla mnie nie oznacza zadbana.

Dla mnie zadbany człowiek to człowiek zdrowy z zdrowymi zebami i nie mam na myśli białej klawiatury z licówek ale naturalne, zdrowe, pełne uzebienie, człowiek czysty, wlosy umyte, pazury czyste, nie obżarte skórki, dłonie nie spierzchnięte.

Czyste ubranie, odpowiednie do okazji i czasu (!). Buty czyste, nie rozklapciane, przydeptane pseudo emu.

To jest dla mnie czlowiek zadbany.

Rzadko takie osoby spotykam bo widzę plastikowe lale lub smutne, szare, bure twarze.
I ma to mało wspólnego z posiadanymi pieniędzmi, to kwestia mentalności.

[mary_poppins]

Napisane przez carmen_88

bzdura,w stanach z kolezanka wstapilysmy przed wyjsciem na silownie do christian louboutin i dziewczyny w butiku bylo bardzo sympatyczne i pomocne. mimo ze nie wygladalysmy jak przyslowiowy milion $, w ciuchach na silownie i bez makijazu.

Co to za przysłowie?
Ja akurat nie miałam na myśli butików luksusowych marek, gdzie z zasady szanuje się każdego klienta, a przede wszystkim - nie USA, tylko Polskę. Od lat widzę tę samą prawidłowość - jak wchodzę do sklepu (weźmy np. Sephorę albo jakąś sieciówkę z ubraniami) "niezrobiona" - bez makijażu, w dobranych na szybko ciuchach - to jestem traktowana zdecydowanie mniej poważnie i sympatycznie niż gdy mam makijaż i fajne ciuchy na sobie, choćby to była ta sama ekspedientka (bo można by było przyczepić się, że każda robi inaczej). Nadal panuje u nas przekonanie, że jak wyglądasz, to jesteś "gość", a jak nie, to na pewno albo przyszedłeś coś ukraść albo pokręcić się tylko. Jest tu wyjątek, muszę docenić Douglasa za brak tego podziału Ale rzadko tam bywam.
Zresztą już tu chyba opisywałam tę historię, ale krąży u nas w rodzinie często - kolega TŻ mojej mamy, facet na co dzień pomykający w dresie (nie wyciągniętym i ufajdanym, jak tu niektórzy usilnie starają sobie dopowiedzieć, tylko w normalnym dresie, zapewne dobrej marki) i adidasach, wszedł sobie do jakiegoś dobrego sklepu z zegarkami czy elektroniką, nie pamiętam. Facet prowadzi dobrze prosperującą firmę i zawsze na zakupach ma w kieszeni kilka tysi na jakieś pierdółki Wszedł, poprosił o pokazanie czegoś z gabloty, pan przyzwyczajony do klientów w garniturkach odmówił albo powiedział, że pokaże coś tańszego - nie pamiętam. Kolega sklep opuścił ze stratą dla sprzedawcy, który miałby sporą prowizję od jego zakupów.
Nie dam się przekonać, że strój na zakupach nie ma w Polsce znaczenia

[kennedy]

Napisane przez paula78

Zadbana czyli zrobiona ? makijaż, ciuchy, itp dla mnie nie oznacza zadbana.

Dla mnie zadbany człowiek to człowiek zdrowy z zdrowymi zebami i nie mam na myśli białej klawiatury z licówek ale naturalne, zdrowe, pełne uzebienie, człowiek czysty, wlosy umyte, pazury czyste, nie obżarte skórki, dłonie nie spierzchnięte.

Czyste ubranie, odpowiednie do okazji i czasu (!). Buty czyste, nie rozklapciane, przydeptane pseudo emu.

To jest dla mnie czlowiek zadbany.

Rzadko takie osoby spotykam bo widzę plastikowe lale lub smutne, szare, bure twarze.
I ma to mało wspólnego z posiadanymi pieniędzmi, to kwestia mentalności.

Spodobaloby ci sie w brazylii. Nawet biedacy oszczedzaja na aparat na zeby dla dziecka
Bardzo dbaja o wlosy ktore najczesciej maja geste i dlugie ale ladnie obciete i ulozone. U nas czesto jest tak ze kobitki mysla ze same dlugie wlosy to jest fryzura
Bardzo fuzo jest fitnessow i silowni, jest nacisk na wytrenowame cialo bez cellulitu i podniesiona pupe- rozmiar nie ma takiego znaczenia jak u nas.

[marchewkowe pole]

Napisane przez mary_poppins

Co to za przysłowie?
Ja akurat nie miałam na myśli butików luksusowych marek, gdzie z zasady szanuje się każdego klienta, a przede wszystkim - nie USA, tylko Polskę. Od lat widzę tę samą prawidłowość - jak wchodzę do sklepu (weźmy np. Sephorę albo jakąś sieciówkę z ubraniami) "niezrobiona" - bez makijażu, w dobranych na szybko ciuchach - to jestem traktowana zdecydowanie mniej poważnie i sympatycznie niż gdy mam makijaż i fajne ciuchy na sobie, choćby to była ta sama ekspedientka (bo można by było przyczepić się, że każda robi inaczej). Nadal panuje u nas przekonanie, że jak wyglądasz, to jesteś "gość", a jak nie, to na pewno albo przyszedłeś coś ukraść albo pokręcić się tylko.

carmen się odnosiła do mojej wypowiedzi o butikach, ale bym się nie zgodziła że z zasady się tam szanuje klienta, moja ciocia która jest maniaczką markowych ciuchów (i nie Polska, tylko Niemcy) mówiła, że na samym początku jak zaczęła kupować takie rzeczy to ekspedientki łaziły za nią krok w krok, poprawiały wszystko co dotknie, dopiero jak już się wyposażyła w te lepsze ciuchy to teraz latają za nią i nadskakują jej. po ekskluzywnych sklepach nie chodzę, ale nie spotkałam się w sieciówkach czy drogeriach z gorszym traktowaniem ze względu na strój, więc też nie chce mi się wierzyć że w Polsce tak jest każdy ocenia wg. swoich doświadczeń. ja za to miałam podobna sytuację w kilku "salonach" fryzjerskich, gdzie panie usmazone na solarium tlenione na blond z tipsowymi szponami (wszystkie usługi w tymże lokalu ) albo mnie ignorowały albo patrzyły wzrokiem pt. "co ty tu robisz dziewczynko, tobie juz nic nie pomoze"

[mary_poppins]

Napisane przez marchewkowe pole

carmen się odnosiła do mojej wypowiedzi o butikach, ale bym się nie zgodziła że z zasady się tam szanuje klienta, moja ciocia która jest maniaczką markowych ciuchów (i nie Polska, tylko Niemcy) mówiła, że na samym początku jak zaczęła kupować takie rzeczy to ekspedientki łaziły za nią krok w krok, poprawiały wszystko co dotknie, dopiero jak już się wyposażyła w te lepsze ciuchy to teraz latają za nią i nadskakują jej. po ekskluzywnych sklepach nie chodzę, ale nie spotkałam się w sieciówkach czy drogeriach z gorszym traktowaniem ze względu na strój, więc też nie chce mi się wierzyć że w Polsce tak jest każdy ocenia wg. swoich doświadczeń. ja za to miałam podobna sytuację w kilku "salonach" fryzjerskich, gdzie panie usmazone na solarium tlenione na blond z tipsowymi szponami (wszystkie usługi w tymże lokalu ) albo mnie ignorowały albo patrzyły wzrokiem pt. "co ty tu robisz dziewczynko, tobie juz nic nie pomoze"

Rozumiem
Widzę, że mamy skrajnie odmienne doświadczenia

[201803290936]

Napisane przez paula78

Zadbana czyli zrobiona ? makijaż, ciuchy, itp dla mnie nie oznacza zadbana.

Dla mnie zadbany człowiek to człowiek zdrowy z zdrowymi zebami i nie mam na myśli białej klawiatury z licówek ale naturalne, zdrowe, pełne uzebienie, człowiek czysty, wlosy umyte, pazury czyste, nie obżarte skórki, dłonie nie spierzchnięte.

Czyste ubranie, odpowiednie do okazji i czasu (!). Buty czyste, nie rozklapciane, przydeptane pseudo emu.

To jest dla mnie czlowiek zadbany.

Rzadko takie osoby spotykam bo widzę plastikowe lale lub smutne, szare, bure twarze.
I ma to mało wspólnego z posiadanymi pieniędzmi, to kwestia mentalności.

(Tradycyjnie) się z Tobą zgadzam.

Nie dalej jak w piątek miałam (nie)przyjemność stać w kolejce przed dwiema młodymi (17-19 lat) dziewczynami - ubrane OK, oczywiście make-up, telefony komórkowe najnowszej generacji w łapkach i dyskusja o jakimś gościu z Facebooka, ale niestety - nieprzyjemny zapaszek niemytych kilka dni włosów (nie rozumiem zapuszczania włosów do połowy pleców, jeżeli się komuś nie chce myć ) oraz ubrań zmienianych z kilka dni wcześniej - cóż, podnosiło mi się. Nieraz "menele" pachną lepiej, niż te dwie dziewczyny.

---------- Dopisano o 10:51 ---------- Poprzedni post napisano o 10:39 ----------

Napisane przez marchewkowe pole

(...)
ja za to miałam podobna sytuację w kilku "salonach" fryzjerskich, gdzie panie usmazone na solarium tlenione na blond z tipsowymi szponami (wszystkie usługi w tymże lokalu ) albo mnie ignorowały albo patrzyły wzrokiem pt. "co ty tu robisz dziewczynko, tobie juz nic nie pomoze"

Hehe, znam to. Dlatego chodzę o "normalnego" fryzjera, a przestylizowane salony pełne takich pań omijam szerokim łukiem.