Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią. Część 9

[201604200942]

Napisane przez ciri15

No nie wierzę... Moim zdaniem się podlizuje.

ja na miejscu mamy wkurzyłabym się, że ktos grzebie mi w rzeczach pod moja nieobecnośc i zamiast zyskać, straciłaby w moich oczach

[ciri15]

Napisane przez ajah

Kiedyś kupiłam gościowi chleb to chodził po deptaku w centrum miasta i usiłował go sprzedać

[ajah]

Napisane przez SamaraMorganx

ja na miejscu mamy wkurzyłabym się, że ktos grzebie mi w rzeczach pod moja nieobecnośc i zamiast zyskać, straciłaby w moich oczach

Generalnie mam podobne podejście
Ale ostatnio najchętniej zatrudniłabymkogoś do sprzątania c by przychodził raz w tygodniu.:rolleyes :

[ciri15]

Napisane przez SamaraMorganx

ja na miejscu mamy wkurzyłabym się, że ktos grzebie mi w rzeczach pod moja nieobecnośc i zamiast zyskać, straciłaby w moich oczach

Oj tak, ja najchętniej zrobiłabym zakaz dotykania czegokolwiek w moim pokoju przez wszystkich z wyjątkiem mojej siostry.

[201604200942]

Napisane przez ciri15

Oj tak, ja najchętniej zrobiłabym zakaz dotykania czegokolwiek w moim pokoju przez wszystkich z wyjątkiem mojej siostry.

Dlaczego siostra może?
Ja siostrze tym bardziej nie pozwalam dotykać moich rzeczy, bo je psuje.
Ostatnio wróciłam do domu po dwóch tygodniach i co zastałam? Moja młodsza siostra zrobiła sobie z mojego pokoju garderobę, na łóżku walały się jej rzeczy, jakieś talerze i kubki na moim biurku. Ok, to jeszcze bym przeżyła, ale najbardziej zabolał mnie fakt, że zjadła moje suszone pestki dyni , których nie zdążyłam zjeść przed wyjazdem

[MonikaFaustyna]

Moja mama w 7 niebie, bo jak wraca z pracy to ma posprzątane a nawet czasem ugotowane za free . A brat pracuje...w firmie ojca, więc nawet nie wie, jak to jest szukać pracy. Nieraz rzucał tekstami, że ojej, po studiach magistry a w macach pracują i LOL hahaha , albo, że po co my kupujemy produkty własnych marek, jak to syf i bleleble, że on to sobie na sushi idzie i szydera. Normalnie nie mam pytań. Nie życzę mu źle, ale chcialabym, żeby kiedyś na własnej skórze się przekonał, jak smakuje płacenie rachunków, jak się nie ma kasy nawet na pójście do Biedronki, albo jak komornik dzwoni co chwila, bo trzeba za chatę zapłacić . Najgorsze jest to, że jak raz się pożaliłam mamie, że mamy problemy finansowe, to było jeeej, że niegospodarni jesteśmy, że wywalamy pewnie kasę na bzdury. Odkąd mieszkamy za granicą, nie gadam z nią o kasie a bywało różnie.

[ciri15]

Napisane przez SamaraMorganx

Dlaczego siostra może?
Ja siostrze tym bardziej nie pozwalam dotykać moich rzeczy, bo je psuje.

Jak przyjeżdżam to daje mi swoje rysunki i osypuje mnie takimi suszonymi płatkami pachnącymi. Tęcza i jednorożce
Bo jest młodsza ponad 10 lat, uwielbiam ją, jest najmądrzejsza, nigdy mi niczego nie wyjada, jak mi zniesie jakieś zabawki do pokoju to wystarczy, że na nią spojrzę i wie, co jest nie tak, ostatnio jak mnie nie było w domu a zapomniałam PINu to znalazła go w moich papierach i mi podała bez narzekania(czego spodziewałabym się ze strony reszty rodziny), no i tylko jej ufam tak, że może mi wszystko przeglądać i wiedzieć co mam w szafkach.
Jeszcze jak przyjeżdżam to daje mi swoje rysunki i obsypuje mnie takimi suszonymi płatkami pachnącymi. Tęcza i jednorożce

---------- Dopisano o 10:46 ---------- Poprzedni post napisano o 10:43 ----------

Napisane przez MonikaFaustyna

Moja mama w 7 niebie, bo jak wraca z pracy to ma posprzątane a nawet czasem ugotowane za free . A brat pracuje...w firmie ojca, więc nawet nie wie, jak to jest szukać pracy. Nieraz rzucał tekstami, że ojej, po studiach magistry a w macach pracują i LOL hahaha , albo, że po co my kupujemy produkty własnych marek, jak to syf i bleleble, że on to sobie na sushi idzie i szydera. Normalnie nie mam pytań. Nie życzę mu źle, ale chcialabym, żeby kiedyś na własnej skórze się przekonał, jak smakuje płacenie rachunków, jak się nie ma kasy nawet na pójście do Biedronki, albo jak komornik dzwoni co chwila, bo trzeba za chatę zapłacić . Najgorsze jest to, że jak raz się pożaliłam mamie, że mamy problemy finansowe, to było jeeej, że niegospodarni jesteśmy, że wywalamy pewnie kasę na bzdury. Odkąd mieszkamy za granicą, nie gadam z nią o kasie a bywało różnie.

Sorry, ale nie cierpię takich typków jak Twój brat. Król świata

[MonikaFaustyna]

Napisane przez ciri15

Bo jest młodsza ponad 10 lat, uwielbiam ją, jest najmądrzejsza, nigdy mi niczego nie wyjada, jak mi zniesie jakieś zabawki do pokoju to wystarczy, że na nią spojrzę i wie, co jest nie tak, ostatnio jak mnie nie było w domu a zapomniałam PINu to znalazła go w moich papierach i mi podała bez narzekania(czego spodziewałabym się ze strony reszty rodziny), no i tylko jej ufam tak, że może mi wszystko przeglądać i wiedzieć co mam w szafkach.

---------- Dopisano o 10:46 ---------- Poprzedni post napisano o 10:43 ----------


Sorry, ale nie cierpię takich typków jak Twój brat. Król świata

No charakter ma tragiczny .

[ajah]

Napisane przez MonikaFaustyna

No charakter ma tragiczny .

Najgorsze wg mnie jest to,że jak taki typ się w rodzinie znajdzie to powoduje konflikty i między innymi członkami rodziny.
I tak sobie myślę, ze jedynym sensownym rozwiązaniem jest olewać i ignorować, bo niektóre jednostki są niereformowalne.

[MonikaFaustyna]

Napisane przez ajah

Najgorsze wg mnie jest to,że jak taki typ się w rodzinie znajdzie to powoduje konflikty i między innymi członkami rodziny.
I tak sobie myślę, ze jedynym sensownym rozwiązaniem jest olewać i ignorować, bo niektóre jednostki są niereformowalne.

Dlatego, totalnie mam to gdzieś już. Zaraz jedziemy do PL na miesiąc i mąż się pytał, czy nie chcę zostać na dłużej. Początkowo, spoko...ale jak sobie tak pomyślałam, to nie nie nie, bo się to skończy źle. Moja mama jest tak zapatrzona w brata, że nijak na nią działa, że on potrafi sobie od tak przytyć 20 kilo. Jak jej gadam, że skoro ma go pod nosem i jest jego matką, to niech mu siądą z jego dziewczyną na psychikę i pilnują, jak się odżywia i żyje. Ale, nie...bo on od urodzenia jest taki "grubokościsty" i się czepiam. To mój brat, więc raczej interesuje mnie jego zdrowie. Szkoda, że tylko mnie. Za to jechanie mi, że np. za mocno schudłam nikomu już nie przeszkadza. Dziwi mnie to, że osobom szczupłym można jechać od chudzielców i kościotrupów ale osobie z problemem nadwagi, to już nic nie można powiedzieć.

[monicar]

Napisane przez ciri15

Jak przyjeżdżam to daje mi swoje rysunki i osypuje mnie takimi suszonymi płatkami pachnącymi. Tęcza i jednorożce
Bo jest młodsza ponad 10 lat, uwielbiam ją, jest najmądrzejsza, nigdy mi niczego nie wyjada, jak mi zniesie jakieś zabawki do pokoju to wystarczy, że na nią spojrzę i wie, co jest nie tak, ostatnio jak mnie nie było w domu a zapomniałam PINu to znalazła go w moich papierach i mi podała bez narzekania(czego spodziewałabym się ze strony reszty rodziny), no i tylko jej ufam tak, że może mi wszystko przeglądać i wiedzieć co mam w szafkach.
Jeszcze jak przyjeżdżam to daje mi swoje rysunki i obsypuje mnie takimi suszonymi płatkami pachnącymi. Tęcza i jednorożce

Oddaj mi siostrę

[ciri15]

Napisane przez monicar

Oddaj mi siostrę

Nigdy

[201604250941]

Bylam na moment w miescie, sprawe zalatwic, akurat przechodzilam obok Mc's, weszlam po mala kawke a tam wycieczka szkolna. Pamietam, byl o tym juz watek, ale XD za kazdym razem mnie to rozbraja.

Co do faworyzowania dzieci- bardzo częstą praktyką jest zapisywanie synowi mieszkania a córce nie. I to niezaleznie od tego, ze synek jest pijawka, pyskaczem i manipulatorem, a corka pracuje i pomaga.

Tak a propo mojego wyjscia na miasto- kocham mauśki wypychające wózek z dzieckiem na pasy na drodze 70km/h pod jadące samochody, podczas gdy one stoją sobie na chodniku. Bo wtedy magiczne radary zamontowane w kazdym samochodzie zaginają czasoprzestrzeń, skracają drogę hamowania do 1 metra i uruchamiają hamulce kwantowo-jądrowo-kwarkowo-hadronowe.
Zaraz dostne bana za krytke mamusiek. Bo przeciez sie nie znam, dopiero jak urodze dziecko zrozumiem, ze na pasy nie wchodzi sie wcale tylem, ciagnac wozek w drugiej kolejnosci, albo przynajmniej czekajac az sie wszyscy zatrzymaja.

[ajah]

Napisane przez candycotton

Bylam na moment w miescie, sprawe zalatwic, akurat przechodzilam obok Mc's, weszlam po mala kawke a tam wycieczka szkolna. Pamietam, byl o tym juz watek, ale XD za kazdym razem mnie to rozbraja.

Co do faworyzowania dzieci- bardzo częstą praktyką jest zapisywanie synowi mieszkania a córce nie. I to niezaleznie od tego, ze synek jest pijawka, pyskaczem i manipulatorem, a corka pracuje i pomaga.

Tak a propo mojego wyjscia na miasto- kocham mauśki wypychające wózek z dzieckiem na pasy na drodze 70km/h pod jadące samochody, podczas gdy one stoją sobie na chodniku. Bo wtedy magiczne radary zamontowane w kazdym samochodzie zaginają czasoprzestrzeń, skracają drogę hamowania do 1 metra i uruchamiają hamulce kwantowo-jądrowo-kwarkowo-hadronowe.
Zaraz dostne bana za krytke mamusiek. Bo przeciez sie nie znam, dopiero jak urodze dziecko zrozumiem, ze na pasy nie wchodzi sie wcale tylem, ciagnac wozek w drugiej kolejnosci, albo przynajmniej czekajac az sie wszyscy zatrzymaja.

Bo na pasy nie wchodzi się tyłem. Zwłaszcza z wózkiem.

I zgadzam się najlpiej czekać aż w końcu się ktoś zatrzyma, nawet jesli miałoby to trwać 10 minut albo i dużej.
Dla dobra swojego i dziecka.

[Lemmy is God]

Ja to bym się chciała doczekać dnia w którym kierowcy zrozumieją że na przejściu dla pieszych to piesi mają pierwszeństwo. Kurde, ile razy kwitłam na przejściu dobr 5 minut bo nikt się nie zamieżał zatrzymać.

Tak samo nie potrawię pojąć co kieruje ludźmi którzy jeżdżą szybko drogami osiedlowymi.

[201604250941]

JA bym chyba wolala pierwsza wejsc na pasy i ciagnac wozek za soba niz tak go pchac przodem ;/ no ale moze sie nie znam. Nie wiem czy takie osoby prawa jazdy po prostu nie maja i nie wiedza ile czasu zajmuje reakcja i jaka jest droga hamowania? Ja jako kierowca gdy ide pieszo zawsze staram sie sobie wyobrazic takie rzeczy, nigdy nie wchodze na pasy gdy zaslania mnie autobus czy duzy samochod, zeby nie skonczyc jak ten gosciu z filmiku co pofrunął na pasach.

[Suvia]

Napisane przez Lemmy is God

Tak samo nie potrawię pojąć co kieruje ludźmi którzy jeżdżą szybko drogami osiedlowymi.

Albo szybko i głośno. Mam tu takich chłopaczków, co jak sobie tym swoim pierdzikółkiem bez tłumika nie przejadą pare razy pod wszystkimi oknami, to najwidoczniej klasyfikują dzień jako stracony.


Inna sprawa to mniejsi chłopcy na motorynkach, też musi być szybka parada po osiedlu wakacje tu to koszmar

[anlejka]

Napisane przez ajah

Bo na pasy nie wchodzi się tyłem. Zwłaszcza z wózkiem.

I zgadzam się najlpiej czekać aż w końcu się ktoś zatrzyma, nawet jesli miałoby to trwać 10 minut albo i dużej.
Dla dobra swojego i dziecka.

Zwłaszcza dziecka
Opiekuję się od czasu do czasu synem koleżanki. Za każdym razem jak idziemy na spacer i mam przejść przez jezdnię to potrafię stać nawet i 20 minut, bo jak widzę, że auto jedzie to wolę poczekać aż przejedzie albo się zatrzyma. A że mało kto się zatrzymuje to sobie tak stoję z wózkiem Ostatnio już nawet opracowałam strategię dojścia na drugi koniec miasta z jak najmniejszą ilością przechodzenia przez drogę. Trwa to ponad godzinę, ale za to jaki spacer porządny, bo i wałem rzeki, i parkiem i koło stacji idziemy, więc młody poznaje okolice.
Za to faktycznie dziwią mnie panie, które wepchną wózek z dzieckiem prosto pod koła nadjeżdżającego samochodu. Bo przecież nie mogą poczekać pół minuty dłużej.

[201705250955]

Napisane przez lakeithia

Jesteś ze Slupska? studiowałam tam 3 lata

Nie, z Płocka, w Słupsku byłam tylko z 3 razy.

Napisane przez Chatu

Chodzi o Centralny w Warszawie?

Ja potwierdzam, że takie historie mają miejsce. Sama zdemaskowałam tak zbierającego faceta, gdy zobaczyłam go trzeci raz w pociągu

Tak, w Warszawie. Ja mam chyba to szczęście, że rzadko kiedy jeżdżę pociągami w godzinach normalnych - głównie to tak po 22. Dlatego pewnie tylko raz miałam to 'szczęście'.

Napisane przez SamaraMorganx

Parę razy słyszałam tez o tym, że na dworcu w moim mieście chodzą osoby, którym codziennie brakuje na bilet, także nikomu nie daję tej złotóweczki. Takie osoby są strasznie namolne. Jakiś czas temu wracałam do domu, spieszyłam się, byłam trochę spóźniona, doczłapałam do autobusu spocona, zmęczona i podszedł do mnie jakiś chłopak prosząc o 2 zł na bilet. Powiedziałam, że nie mam bo rzeczywiście miałam całe 50 zł. Facet był taki namolny, trafił na mój zły dzień- to był chyba pierwszy i ostatni raz kiedy wydarłam się na obcą osobę. Facet coś pomruczał pod nosem i poszedł do innej osoby.

Kiedyś zrobiłam coś podobnie głupiego. Chciałam kupić bilet w biletomacie też właśnie przy Centralnym, spieszyłam się na 160. Wybrałam tam jakiś bilet, włożyłam dychę i podchodzi do mnie dwóch facetów - na oko powyżej 30 lat. A ja od razu z mordą, że nie mam kasy Ja wiem, że oni chcieli kasę, bo słyszałam jak żebrali od innych, ale tylko mogłam ich wkurzyć i nie wiadomo, jak mogłoby się to dla mnie skończyć (wyglądali na kustoszy %%%) Później miałam schizę, że ktoś się na mnie gapi w autobusie i suma sumarum wyjechała po mnie siostra. Ale teraz po prostu już robię słodką minkę i mówię, że nie mam, ale dopiero jak poproszą. W miejscach tego typu staram się płacić kartą, nie wyciągam portfela.

Napisane przez ciri15

Po Zachodnim też chodzi taki typek, od kilku lat. I jaki natrętny potrafi być.

Może to ten sam?
Ten dworzec mnie przeraża i z cichym płaczem się tam udaję Szczególnie, jak muszę przejść z pkp na pks, jak wracam do domu. Co ciekawe, tam mieszka (??) taki młody chłopak w czarnym kapeluszu, na moje oko w moim wieku albo młodszy (ja mam 22 lata). Widuję go regularnie od jakichś 3 lat. Chyba nikt się takimi ludźmi nie interesuje?

Napisane przez candycotton

Dworzec we Wrocławiu, o tym mozna by ksiazki pisac. Jaka tam jest impreza w poczekalni. Jedni robia sobie libacje na ladzie kasy, inni tancza spiewaja i prosza 'na herbate', cos teraz ktos pisal o pladze szczurów. Najbardziej nie rozbraja laska około 30stki, staje na srodku i zwoluje uwage wszystkich, zaczyna przemawiac, jak to jej bagaz ukradli, policja nie przyjela zgloszenia, dworzec nie dal biletu akredytacyjnego, ona postanowila zawalczyc o siebie i prosi o pieniadze na bilet. I tak prosi co chwilę.
Za dnia az tak teraz nie jest, ale jak byl remont to byla totalna orgia, a teraz jest jak zamykaja dworzec na noc i wszyscy sie skupiaja w jednym malym miejscu.

Ciągle tak śmierdzi ? Ja byłam we Wrocławiu kilkanaście razy, ale dłużej miałam okazję przebywać tylko w czasie, kiedy był jeszcze stary dworzec. Zapach unoszący się wzdłuż tych schodków, gdzie upchani byli "domownicy" był imponujący - np. przy McDonald's. Bardzo lubiłam tę kawiarnię-bar zaraz przy wejściu po lewo (teraz jest tam jakaś nowa restauracyjka, czynna całą dobę, da się tam przesiedzieć 2-3 godziny?). Może trochę demonizuję, ale zapach poprawił się na pewno na Dworcu Centralnym po remoncie. Na innych dworcach nie widzę tylu bezdomnych, np. w Poznaniu jest w ogóle zamknięty (ale za to w tym barze od strony peronów można spotkać różne koczujące 'osobowości'), to samo Zachodni - choć tam nie polecam siedzieć nawet godziny w nocy.

[Lemmy is God]

Napisane przez Suvia

Albo szybko i głośno. Mam tu takich chłopaczków, co jak sobie tym swoim pierdzikółkiem bez tłumika nie przejadą pare razy pod wszystkimi oknami, to najwidoczniej klasyfikują dzień jako stracony.


Inna sprawa to mniejsi chłopcy na motorynkach, też musi być szybka parada po osiedlu wakacje tu to koszmar

Ja to mam za to takich kozaków co to 50 km/h między ławeczkami zapierniczają Mogą się przylansić na dzielni że babinka z pinczerkiem o mało co zawału nie dostali.

[oh Mandy]

Napisane przez MonikaFaustyna

Bo w ciągu 24 godzin... dorosła, cooo . Mnie z kolei dziwi kolega, który mając 26 lat, dopiero od roku nie kryje się z paleniem. Dziwią mnie też rodzice, którzy pewnie mieliby jakieś "ale" (w sensie, ,że kręciliby nosem a nie zakazywali, bo na to już dużo za późno) do palenia papierosów, ale jak mój brat pali shishę, to jest ok .

Miałam takiego kolegę, miał 24 lata, pracował. Jak był u mnie to palił w moim domu papierosy (ja też palę ale na balkonie), a jemu się nie chciało na ten balkon wychodzić. A przed mamusią to ukrywał palenie

Ale w sumie spotykam sie nadal z podejściem dorosłych, pracujących ludzi: "Ale jak to, wychodzisz zapalić z mamą papierosa i ona Ci nic nie mówi?!". A no nie mówi, jej jedynie żal pieniędzy, bo twierdzi, że zamiast papierosów mogłabym kupić sobie inne rzeczy

[Lemmy is God]

Napisane przez oh Mandy

Miałam takiego kolegę, miał 24 lata, pracował. Jak był u mnie to palił w moim domu papierosy (ja też palę ale na balkonie), a jemu się nie chciało na ten balkon wychodzić. A przed mamusią to ukrywał palenie

Była mojego męża się przed matką kitra z fajunami a ma 33 lat i jest rozwódką z dzieckiem Owszem mieszka z nią ale jednak bez przesadyzmu. Swoją szosą to ta kobita ma mentalność gimnazjalistki.

[linka_12]

Napisane przez ciri15

Rzeczywiście bardzo śmieszne.
To mnie rozwaliło podejście "teściowej". Do 18 jej córka kryła się z fajkami, po 18 mogła palić na legalu, w domu, z rodzicami.

Mnie rozwala podejście przyjaciół moich rodziców do swojego syna. Na mojej "rodzinnej"* osiemnastce on, mając 17 lat, nie dostał szampana, bo jest zbyt młody. Na ich wszystkich rodzinnych uroczystosciach ja zawsze dostawałam normalnego szampana, mniej więcej od czasu gdy skończyłam 15 lat. On, będąc rok młodszy, dostawał zawsze Picolo. Na swojej "rodzinnej"* osiemnastce (na której akurat nie byłam) zalał się w trupa, a jego rodzice byli zachwyceni, bo "taki dorosły jest, że pije"

* Jako "rodzinną" mam na myśli przyjęcie urodzinowe dla babci, dziadków, cioci i wujków.

Napisane przez ahoooj

No i dużo zależy od wychowania, skoro matka w domu pali, to dlaczego dziecko palić nie może? Skoro ojciec pije hektolitry wódki, to dlaczego dziecko nie może? Kwestia wzorców, jakie dana osoba wynosi z domu.

U mnie co prawda matka całe zycie paliła (rzuciła jakieś 3 lata temu) ale do głowy by mi nie przyszło, żeby spróbować papierosów. Jednak mam wrażenie, że w budowaniu mojej niechęci dużą rolę odegrał mój tata. Chociaż mama paliła, to w domu nigdy nie było "przyzwolenia" na to palenie. Latem, każdy kto chciał zapalić (również goście na imprezach), musiał wyjść na balkon i się tam zamknąć, zimą wszyscy palili w kuchni przy zamkniętych drzwiach i balkonie otwartym na oścież.

Napisane przez candycotton

Tak a propo mojego wyjscia na miasto- kocham mauśki wypychające wózek z dzieckiem na pasy na drodze 70km/h pod jadące samochody, podczas gdy one stoją sobie na chodniku. Bo wtedy magiczne radary zamontowane w kazdym samochodzie zaginają czasoprzestrzeń, skracają drogę hamowania do 1 metra i uruchamiają hamulce kwantowo-jądrowo-kwarkowo-hadronowe.
Zaraz dostne bana za krytke mamusiek. Bo przeciez sie nie znam, dopiero jak urodze dziecko zrozumiem, ze na pasy nie wchodzi sie wcale tylem, ciagnac wozek w drugiej kolejnosci, albo przynajmniej czekajac az sie wszyscy zatrzymaja.

Za każdym razem jak widzę taką sytuację to mam ochotę zatrzymac samochód, wyskoczyć na chodnik i opieprzyc taka kobitę z góry do dołu. Zazwyczaj staram się ustępować ludziom stojącym przed przejściem, ale niekiedy nie daję rady - jestem zbyt blisko przejścia, albo oni wyskakują nie wiadomo skad. Kilka(nascie) razy już widziałam mamuski "wpychajace wózek" pod koła samochodów i również wiele razy widziałam różne manewry kierowców robione w celu uniknięcia wjechania w ten wózek (najbardziej niebezpieczny skończył się wrąbaniem w drzewo)

I tez nigdy nie jestem w stanie zrozumieć co takie kobiety mają w głowie - przecież tylko dlatego, że na pasach znienacka pojawił się wózek, nie skróci to drogi hamowania, nie ulepszy hamulców, ani nie sprawi, że droga stanie się natychmiastowo mniej śliska.

[201604250941]

Napisane przez asia_aisa

Ciągle tak śmierdzi ? Ja byłam we Wrocławiu kilkanaście razy, ale dłużej miałam okazję przebywać tylko w czasie, kiedy był jeszcze stary dworzec. Zapach unoszący się wzdłuż tych schodków, gdzie upchani byli "domownicy" był imponujący - np. przy McDonald's. Bardzo lubiłam tę kawiarnię-bar zaraz przy wejściu po lewo (teraz jest tam jakaś nowa restauracyjka, czynna całą dobę, da się tam przesiedzieć 2-3 godziny?). Może trochę demonizuję, ale zapach poprawił się na pewno na Dworcu Centralnym po remoncie. Na innych dworcach nie widzę tylu bezdomnych, np. w Poznaniu jest w ogóle zamknięty (ale za to w tym barze od strony peronów można spotkać różne koczujące 'osobowości'), to samo Zachodni - choć tam nie polecam siedzieć nawet godziny w nocy.

Nie, nie śmierdzi ale o północy jest zamykany aż do rana i trzeba siedziec na tym z tylu. Ladnie teraz jest bardzo ale nie ma jeszcze Mc's, jest kiosk, ze dwa sklepy z jedzeniem i coffee heaven. Troche pusto pod tym wzgledem. Ja natomiast majac pociag o 00:30 musiałam na dworcu byc o 23 i czekac. Najgorzej bylo zima jak byl remont i sie czekalo na zewnatrz XD

Potem z kolei wsiadasz do pociagu z miejscowka, po to specjalnie poszlas rano kupic bilet zeby siedziec wygodnie przy oknie albo korytarzu, bo tak juz masz, ze ci leci glowa na boki na ludzi jak jestes na srodku Wchodzisz a tam juz ktos siedzi i ci mowi, ze nie zejdzie. Mowi to w sposob grzeczny, czy bardzo pani zalezy, ze juz tu siedza, ze w tym przedziale nie siedza wg miejscowek. A ze nie masz ochoty robic awantury o miejsce to siadasz na srodku ==" brakuje mi asertywnosci jednak. Ale tak glupio mi bylo jak siedzi laska z chlopakiem i sie do niego tuli, i co ja ją mam wywalić gdzieś a sama sobie siądę przy tym chlopaku? Ktoś kto ma więcej jaj niż ja pewnie by tak zrobił bo to 6h podrozy jednak XD
A, i bez miejscowki jak sie jedzie to trzeba ludziom uswiadamiac, ze jak torba nie ma biletu to nie moze jechac na siedzeniu, gdy ludzie leza na korytarzu plackiem i spia, bo nie ma gdzie siedziec.

[monicar]

Mnie niesamowicie wkurzają żebrzący ludzie. Z tego mają niezły biznes. Niedawno w Krk była akcja, że postawili szmacianą kukłę z prośbą o pieniądze i w ciągu całego dnia uzbierało się około 2.000 zł! Głównie pieniądze wrzucają turyści, którzy nie są świadomi, że miasto o ile ktoś nie jest pijany za darmo żywi takie osoby. Codziennie w kościołach widuje się te same twarze-policja nie może nic zrobić, najlepsza jest pani w Mariackim-po tysiąc, dwa EURO.

[_Matilde_]

Napisane przez Lemmy is God

Ja to bym się chciała doczekać dnia w którym kierowcy zrozumieją że na przejściu dla pieszych to piesi mają pierwszeństwo. Kurde, ile razy kwitłam na przejściu dobr 5 minut bo nikt się nie zamieżał zatrzymać.

Tak samo nie potrawię pojąć co kieruje ludźmi którzy jeżdżą szybko drogami osiedlowymi.

Nie, w polskim prawie nie ma czegos takiego. Pieszego sie przepuszcza jak jest na jezdni, umozliwia mu sie zejscie. Jak stoi na chodniku to nie trzeba sie zatrzymywac, to tylko dobra wola kierowcy

[Suvia]

Napisane przez monicar

Mnie niesamowicie wkurzają żebrzący ludzie. Z tego mają niezły biznes.(...)

Trzeba mieć niezły ryj i tupet do takiego biznesu... I przy okazji nie widać tych, co naprawdę potrzebują pomocy. też w Krakowie juz od dluższego czasu jest taka starsza pani, siedzi sobie na Floriańskiej, często przy macu i zaczepia głównie studentów. I naprawdę chodzi jej tylko o to, zeby ktoś jej ciepłą herbatę czy bułkę kupił, albo pomógł przejść w inne miejsce ;/ Ale nie rzuca się na ludzi, więc większość ją po prostu mija

[pendraiw]

Napisane przez monicar

Mnie niesamowicie wkurzają żebrzący ludzie. Z tego mają niezły biznes. Niedawno w Krk była akcja, że postawili szmacianą kukłę z prośbą o pieniądze i w ciągu całego dnia uzbierało się około 2.000 zł! Głównie pieniądze wrzucają turyści, którzy nie są świadomi, że miasto o ile ktoś nie jest pijany za darmo żywi takie osoby. Codziennie w kościołach widuje się te same twarze-policja nie może nic zrobić, najlepsza jest pani w Mariackim-po tysiąc, dwa EURO.

Mnie bardziej wkurzają pijane żule z ognistą czerwienią na twarzy, którzy po chamsku zaczepiają (jeden nawet chciał mnie objąć ) i walą tymi swoimi tekstami " królowo poratuj złotówką"

[201604250941]

Ja ich zwykle zaginam na zasadzie 'na leki dla syna' ' to pokaz recepte, to Ci wykupie'; 'na bilet do chorej mamy do szpitala' 'prosze, akurat mam przy sobie bilet' 'nieeee bo to nie taki, taki to trzeba w autobusie kupic u kierowcy, wiec dawaj kase'; 'na jedzenie' 'dobra to chodz do sklepu cos ci kupie' 'a nieee tego wie pani bo ja tu to tamto siamto daj kase'. Czasem pukaja do drzwi tacy z plecakiem i zbieraja jedzenie faktycznie. Jak mam cos to moge dac.

[bordowa]

Napisane przez dacn

Macierzyński i wychowawczy przysługują na umowie o pracę oraz w przypadku własnej działalności ( tu były zawirowania z wychowawczym), inne rodzaje pracy nie podlegają pod kodeks pracy, tak samo jak osoby niezartudnione, jednak w Polsce większość rodzących kobiet to kobiety na etacie, stąd moje uogólnienie "z urzędu"

Na działalności gospodarczej nie obowiązuje Cię kodeks pracy. Gdyby tak było osoby takie mogłyby pracować tylko w określonych warunkach np. godzinowych, a tak nie jest. Mój Tż potrafi być w pracy 96h.

Napisane przez ciri15

To mnie rozwaliło podejście "teściowej". Do 18 jej córka kryła się z fajkami, po 18 mogła palić na legalu, w domu, z rodzicami.

Ja mam 23 lata i rodzice nadal nie wiedzą, że palę. Mama jest wielką przeciwniczką, tata rzucił prawie 20 lat temu. Jak kiedyś wspomniałam mamie, że na imprezie się upiłam i zapaliłam z kolegami to miałam kazanie że ho ho! Także ja też się kryję, choć wiem, że wygląda to śmiesznie.

Napisane przez SamaraMorganx

ja na miejscu mamy wkurzyłabym się, że ktos grzebie mi w rzeczach pod moja nieobecnośc i zamiast zyskać, straciłaby w moich oczach

Ja też tak mam. Jak teściowa przyjeżdża zająć się Małą to szlag mnie trafia, bo zawsze mi sprząta Tyle razy prosiłam i nic. Raz się nawet chwaliła, że meble mi odsuwała A Tż zdziwiony, bo powinnam się cieszyć

Napisane przez ajah

Bo na pasy nie wchodzi się tyłem. Zwłaszcza z wózkiem.

I zgadzam się najlpiej czekać aż w końcu się ktoś zatrzyma, nawet jesli miałoby to trwać 10 minut albo i dużej.
Dla dobra swojego i dziecka.

Dokładnie

Napisane przez candycotton

JA bym chyba wolala pierwsza wejsc na pasy i ciagnac wozek za soba niz tak go pchac przodem ;/

Zajmuje to więcej czasu, jest mniej wygodne, poza tym łatwiej uciekać przed szalonym kierowcą przodem w razie czego

Napisane przez oh Mandy

Miałam takiego kolegę, miał 24 lata, pracował. Jak był u mnie to palił w moim domu papierosy (ja też palę ale na balkonie), a jemu się nie chciało na ten balkon wychodzić. A przed mamusią to ukrywał palenie

Ja wszystkich wyganiam na balkon, bo sama też tam palę, nie ma że "nie chce mi się". Kiedyś teść zapalił w mojej mikroskopijnej łazience bez okna, myślałam, ze zamorduję Zwałszcza, że było powiedziane, że jak chce zapalić, to na balkonie.