Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią. Część 9

[ciri15]

Napisane przez Suvia

Dobra, pisałam o stalkowaniu na pewnym podforum i dalej stalkuję (taak, tak, nudy)

I mowa tam była o weselichu na 200 osob i padło pytanie o kasę na ten biznes. I jak się okazuję- troszkę sami zainteresowani płacą, ale ogólnie to kasa ma się zwrócić z prezentów (surprise, surprise), potem ileś tysięcy bierze w ramach kredytu jeden z teściów. Bo jak dał pozostałym dzieciom na weselicha to i temu ostatniemu też da. I ostateczne podsumowanie zachowania teściów: bo im chodzi o to, żeby ich dzieci miały dobry start w życie


dosyć, doość, już tam nie wejdę

Wejdziesz, wejdziesz.
Jeśli chodzi o podsumowanie to zgadzam się, że masakryczne. Ale tak ogólnie nie dziwi mnie, że rodzice dokładają się do wesela(o ile ich stać oczywiście) CHYBA ŻE para oczekuje tego od rodziców i jeszcze ma pretensje, że rodzice chcą robić po swojemu.
Ostatnio miałam temat z mamą o weselu(hipotetycznym, bo nie planuję w najbliższej przyszłości), chyba powiedziałam coś, że jakbym ja miała robić sobie wesele to czegoś tam nie będzie, bo za drogo wyjdzie. Mama coś tam się zapytała o mojego TŻ, czy nie ma kasy.
Ja na to: - A ja to mam? Przecież oboje musielibyśmy mieć.
Mama: - To my byśmy Ci dali...
Ja: -Ta, a potem byście chcieli po swojemu je urządzać.
Mama: - Nie to nie.(i troszkę się obraziła)

Jakby jeszcze próbowała zaprzeczać, że "nie, będzie jak chcesz" to coś tam bym może kiedyś rozważyła, ale tak to ostatecznie podziękuję.

Jeszcze w temacie wesel: dziwi mnie tradycja "zmówin" i ogólnie, że jest jakiś podział na to, co kto kupuje.

[ajah]

Napisane przez candycotton

Ja nie znoszę jak ludzie jedzą w sklepie towar. Zwykle własnie idą tam wypasać dziecko, siedzi w wózki i wsuwa bułki albo chipsy. Ba niby przy kasie i tak zapłaci. A jak nie zapłaci? Kto sie doliczy zjedzonych bułek? Do tego matki musza koniecznie iść przez sklep i żuć tą bułkę z otwartymi ustami jak najszerzej.
Aaaah nie wiem, kilka stron wałkowania matek z dziećmi. Jeśli ja taka będę to niech mnie ktoś uśpi.

To kwestia uczciwosci.
Mi to specjalnie nie przeszkadza. Sporadycznie mi się to zdarza. Nigdy nikt nie miał z tym problemu. A mi by nie przyszło do głowy wyjechać ze sklepu nie zapłaciwszy za towar.

Napisane przez monicar

Mnie irytuje macanie, ściskanie pomidorów,ogórków, cytryn itp. Obmaca taka pani 10 sztuk po czym weźmie jedną. Ohyda.

Ja dotykam warzyw, które mam zamiar kupić.
Nie macam tysiąca, ale lubię wiedzieć, zeto co kupuję mi odpowiada.
Jż nie wpsominając o tym, że wącham prawie zawsze

Napisane przez candycotton

Babcie robią zakupy, stoi przy kasie i układa wszystko w koszyku ładnie, potem na ladzie ładnie, potem do toerbki ładnie, to jestszze to, a jeszcze tamto, a te ciastka tam z tylu to jakie sa, a swieze, a tamte to jakie, o to tych 5, o a o te, a tych to tez 5, a to ciasto, kawalek, o taki, nie, o taki, o , a nie rozwali mi sie w drodze, a wlasciwie to przyszlam po papierosy.
Mam wtedy ochote im wygarnac -nie zryj ciastek bo dostaniesz cukrzycy, i tak jestes a gruba i pewnie chcesz tym tuczyc wnuki, zeby dostaly cukrzycy.

Ale co Ci w tym przeszkadza? Nie bardzo rozmiem.

Napisane przez bordowa

Ja zawsze dotykam warzywa przed kupnem. Ile razy okazuje się, że pięknie wyglądająca papryka jest miękka jak gąbka.

Dokładnie

[201604250941]

ajah- do kasy sie podchodzi jak juz sie wyobralo swoje zakupy a nie w celu porozmawiania sobie z kasjerka, a moze to a moze tamto, gdy za nami robi się kolejka, mi przynajmniej kultura by nie pozwolila kazac innym czekac 15 min az wybiore sobie po ciastku z kazdego rodzaju i dokladnie je omowie

[Duszaniola]

Ale z drugiej strony, jeżeli ciastka podaje kasjerka, to skąd kupujący ma wiedzieć, jakie to są ciastka? No czasem naprawdę nie obejdzie się bez wypytywania.
W ogóle dopiero na wizażu odkryłam, że ludzi strasznie irytuje, jak ktoś pyta o towar w sklepie.

[Vivienne]

Napisane przez candycotton

Mam wtedy ochote im wygarnac -nie zryj ciastek bo dostaniesz cukrzycy, i tak jestes a gruba i pewnie chcesz tym tuczyc wnuki, zeby dostaly cukrzycy.

Od ciastek cukrzycy się nie dostaje

[bordowa]

Napisane przez Duszaniola

W ogóle dopiero na wizażu odkryłam, że ludzi strasznie irytuje, jak ktoś pyta o towar w sklepie.

Ja też.

[mm444]

Treść usunięta

[panna mati_]

Napisane przez Suvia

Dobra, pisałam o stalkowaniu na pewnym podforum i dalej stalkuję (taak, tak, nudy)

I mowa tam była o weselichu na 200 osob i padło pytanie o kasę na ten biznes. I jak się okazuję- troszkę sami zainteresowani płacą, ale ogólnie to kasa ma się zwrócić z prezentów (surprise, surprise), potem ileś tysięcy bierze w ramach kredytu jeden z teściów. Bo jak dał pozostałym dzieciom na weselicha to i temu ostatniemu też da. I ostateczne podsumowanie zachowania teściów: bo im chodzi o to, żeby ich dzieci miały dobry start w życie


dosyć, doość, już tam nie wejdę

Lubię to! Na ślubnym jest super! Te poglądy...
P.S : A link? Ja baaaaardzo proszę!!!

[201604250941]

Napisane przez Vivienne

Od ciastek cukrzycy się nie dostaje

To jest mit, dostaje się cukrzycy od cukru również, bo trzustka nie wyrabia z produkcją.

[Vivienne]

Napisane przez candycotton

To jest mit, dostaje się cukrzycy od cukru również, bo trzustka nie wyrabia z produkcją.

Mitem jest to, że dostaje się OD cukru. Można dostać od nadwagi, a to różnica. Ponadto jest to typ niezależny od całkowitego niedoboru insuliny. Ogólnie takie gadanie, że dostaje się ciastek świadczy tylko i wyłącznie o ignorancji... już nie mówiąc, że jest krzywdzące dla osób, które cukrzycę mają nie dzięki nadwadze.

[201607231707]

Napisane przez candycotton

To jest mit, dostaje się cukrzycy od cukru również, bo trzustka nie wyrabia z produkcją.

Zależy od typu. W cukrzycy typu 2, która jest wywoływana przez otyłość brzuszną - powoduje ona odporność tkanek organizmu na działanie insuliny. Przez to glukoza nie może dostać się do komórek i rośnie jej stężenie we krwi, więc trzustka produkuje więcej insuliny, co doprowadza do utraty komórek B, przez co spada ilość insliny, a zwiększa się odporność na nią. Brak aktywności fizycznej hamuje zużywanie glukozy w procesach energetycznych, więc organizm wykorzystuje do tego tłuszcze i powstaje nadmiar wolnych kwasów tłuszczowych we krwi, które pobudzają trzustkę do wytwarzania większej ilości insuliny, co przyspiesza niszczenie komórek - takie błędne koło.

W typie pierwszym komórki B produkujące insulinę sa niszczone przez układ odpornościowy i najczęściej jest to dziedziczne.

[201604250941]

Napisane przez Demi93

Zależy od typu. .

Zależy, ale panuje przekonanie, ze cukrzycy się nie dostaje od jedzenia cukierków. A jak się przegnie, to można. Jak pamietam to zwłaszcza małe dzieci sa na to narazone bo ich trzustki ledwo funkcjonują do jakiegoś wieku i nie powinno się im dawać słodyczy.

[bzyczka1]

dziwi mnie że można chorować od kilku lat i nie zainteresować się tym co się dzieje, mimo wielu bolesnych/nieprzyjemnych objawów.

[201607231707]

Napisane przez candycotton

Zależy, ale panuje przekonanie, ze cukrzycy się nie dostaje od jedzenia cukierków. A jak się przegnie, to można. Jak pamietam to zwłaszcza małe dzieci sa na to narazone bo ich trzustki ledwo funkcjonują do jakiegoś wieku i nie powinno się im dawać słodyczy.

Od samego w sobie nie. Słodycze po prostu sprzyjają rozwojowi otyłości.

[201604250941]

Napisane przez Demi93

Od samego w sobie nie. Słodycze po prostu sprzyjają rozwojowi otyłości.

Ciągłe zmuszanie trzuski do pracy może ją wykończyć samo w sobie, ale to zwykle nastęuje w warunkach obżarstwa i zapijania wszystkiego colą. Albo wpychania malutkim dzieciom słodyczy.

[201607231707]

Napisane przez candycotton

Ciągłe zmuszanie trzuski do pracy może ją wykończyć samo w sobie, ale to zwykle nastęuje w warunkach obżarstwa i zapijania wszystkiego colą. Albo wpychania malutkim dzieciom słodyczy.

Żeby pobudzić trzustkę tak bardzo, że wytwarzałaby ilość insuliny zdolną zniszczyć komórki B (w sytuacji, kiedy glukoza przenika do komórek normalnie) musiałabyś jeść cukier praktycznie na okrągło

[201604250941]

Napisane przez Demi93

Żeby pobudzić trzustkę tak bardzo, że wytwarzałaby ilość insuliny zdolną zniszczyć komórki B (w sytuacji, kiedy glukoza przenika do komórek normalnie) musiałabyś jeść cukier praktycznie na okrągło

Tacy ludzie istnieją ale to chyba kręcą o nich programy jak już im się uda.

W każdym razie uważam, że wypada się za siebie obejrzeć, czy nie stoi za nami nagle kolejka 10 osób z naszej winy i się trochę pośpieszyć a nie gawędzić.


bzyczka- wiesz co, głupie kłucie gdzieś tam to może być rak, mnie to kłuje raz tu raz tam, jakbym sie tak miala doszukiwać to mogłabym mieć raka wszystkiego
no chyba, że to ostry ból to inna sprawa
ale ja np. bezskutecznie już od wielu lat staram się dowiedzieć co mi jest i dalej nie wiem, wszystkie wyniki zawsze prawidłowe a problem jest

[ciri15]

Napisane przez Demi93

Zależy od typu. W cukrzycy typu 2, która jest wywoływana przez otyłość brzuszną - powoduje ona odporność tkanek organizmu na działanie insuliny. Przez to glukoza nie może dostać się do komórek i rośnie jej stężenie we krwi, więc trzustka produkuje więcej insuliny, co doprowadza do utraty komórek B, przez co spada ilość insliny, a zwiększa się odporność na nią. Brak aktywności fizycznej hamuje zużywanie glukozy w procesach energetycznych, więc organizm wykorzystuje do tego tłuszcze i powstaje nadmiar wolnych kwasów tłuszczowych we krwi, które pobudzają trzustkę do wytwarzania większej ilości insuliny, co przyspiesza niszczenie komórek - takie błędne koło.

W typie pierwszym komórki B produkujące insulinę sa niszczone przez układ odpornościowy i najczęściej jest to dziedziczne.

Poruszyć tu jakiś biologiczny temat to Demi się zaraz zjawia.

[lakeithia]

Napisane przez invisible_01

Naprawdę jest ktoś, kto bierze 10-15 zł za godzinę korepetycji? Ja jako studentka brałam zawsze 35 zł, nie wyobrażam sobie kompletnie tak niskiej stawki. Ale fakt, że to psuje rynek, tak samo jest z tłumaczeniami, kiedy ktoś weźmie 10 zł za stronę.

35-45zl to stawka magistra, tak mi sie wydaje, moj brat jest praktykujacym nauczycielem i magistrem języka niemieckiego od 10 lat, tyle bierze za 45 minut, cena zależy od tego czy dziecko jest w wieku 7-13 czy przygotowuje sie do matury/egzaminu gimnazjalnego...


Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

---------- Dopisano o 04:21 ---------- Poprzedni post napisano o 04:18 ----------

Napisane przez ajah

Znaczy jakaś znajoma zaoferowała, że będzie się dzieckiem zajmować za 400zł miesięcznie. W wymiarze 35-40h tygodniowo. To zdecydowanie poniżej 4 zł.

W USA mozna sie dorobić na opiece na dzieckiem, wprawdzie po 12-14h, ale ponad 4tys.$ miesięcznie , to bardzo dobre zarobki.... Pewnie dlatego,ze tutaj nie istnieje takie cos jak urlop macierzyński...


Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[bzyczka1]

Napisane przez candycotton

Tacy ludzie istnieją ale to chyba kręcą o nich programy jak już im się uda.

W każdym razie uważam, że wypada się za siebie obejrzeć, czy nie stoi za nami nagle kolejka 10 osób z naszej winy i się trochę pośpieszyć a nie gawędzić.


bzyczka- wiesz co, głupie kłucie gdzieś tam to może być rak, mnie to kłuje raz tu raz tam, jakbym sie tak miala doszukiwać to mogłabym mieć raka wszystkiego
no chyba, że to ostry ból to inna sprawa
ale ja np. bezskutecznie już od wielu lat staram się dowiedzieć co mi jest i dalej nie wiem, wszystkie wyniki zawsze prawidłowe a problem jest

Wiesz jak mnei zakuje raz w lewej stopie a raz w drugiej a później mnie zabolą plecy to się nie doszukuję. Ale jak ktoś ma problem ze zrobieniem siku od 11 lat (!!) i nic z tym nie robi. Dziwi mnie to

[dacn]

Napisane przez invisible_01

Dziwi mnie szukanie opiekunki za 4 zł/h albo płacenie jej 400/500 zł za pracę na pełny etat. Dla mnie to żenada. Jak można płacić komuś takie pieniądze za opiekę nad własnym dzieckiem? Ciekawa jestem, czy taka osoba wykonując pracę za 400 zł/msc. wykonywałaby ją z sercem i dobrze. Rozumiem, że sytuacja finansowa rodziców jest różna, ale naprawdę jak czytam fora i niektórzy tylko kombinują, żeby najlepiej opiekunce praktycznie nic nie płacić, to mi się słabo robi. Dla wielu z nich to normalna praca (bo oczywiście są i takie, które chcą tylko dorobić do emerytury), więc moim zdaniem należy im się godziwe wynagrodzenie.

4 zł to faktycznie mało, ale 6-8 zł dla pani na emeryturze lub studentki zaocznej jest stawką ok.
Mnie rozwalają zachowania z drugiej strony, nic nie umiem nic nie wiem ale zaczynamy rozmowę od 10 za godzinę a najlepiej od 15.
Lub nianie które zgłaszają sie do opieki nad pięciomiesięcznym dzieckiem, które nie wiedzą jak trzymać dziecko, jak sie je przewija i że na przewijaku nie zostawia się dziecka samego!!! lub nie wiedzą co takie dziecko jada i że pomarańczko to nie koniecznie dobry pomysł.

Napisane przez BioIvO

Kilka lat temu szukałam pracy jako dorywcza opiekunka do dzieci. Zadzwoniła z głosu bardzo "wyrobiona" pani i zaczęła monolog, że ona zapłaci 5 zł/h bo wszyscy tak płacą studentkom, a poza tym wymaga aby opiekunka w międzyczasie posprzątała mieszkanie i układała w szafach. Nawet zapytała się, czy potrafię układać w szafach, bo niestety nie wszystkie studentki posiadają takie umiejętności. Lista wymagań była tak duża a pretensjonalny głos tej mamusi tak nieprzyjemny, że gdy skończyła mówić to podziękowałam za ofertę.
Aha, o dzieciach nawet słowem nie wspomniała.

jak się robi zbyt wiele rzeczy na raz to sie jej robi źle, nie wyobrażam sobie żeby niania w trakcie opieki nad moim dzieckiem sprzątała lub co gorsza prasowała, niania jest po to żeby zajmować się dzieckiem a nie domem ( oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie żeby sie z nianią dodatkowo umówić na sprzątniecie domu PO jej pracy jako niania)

Napisane przez candycotton

Bo to jest prawda, że studentki tyle biorą. Istnieją takie i to wystarczy, żeby rynek tego się spodziewał właśnie. Na kasie w markecie też jest taka stawka 5,50, ogólnie na umowie zlecenie raczej więcej nie płacą, czasem nawet mniej, spotkałam się z 3,50 za godzinę. A zdaniem tej pani pewnie jeszcze trzeba się cieszyć, że się pracuje u kogoś w domu a nie na hali.
Ja przez to też cierpię bo lubię pracować jako korepetytorka ale studenci biorą 10-15 zł za 60 min gdzie normalnie to powinno być 30 zł/45 min. Przecież 10 zł to mnie kosztuje dojazd do klienta.

Na studiach dorabiałam jako fizyczna ( sprzątanie, przynieś podaj pozamiataj, sprawdź czy sala i korytarz jest ok, jak nie to zgłoś problem lub napraw) za 10 na godzinę i kawa plus woda bez ograniczeń.
Korepetycje za 10 zł, hmmm ani student nie zarobi ani uczeń się nie nauczy.

Napisane przez CATUS

Tylko że rodzic nie zawsze jest w stanie to określić, a diagnozy lekarzy też bywaja na -delikatnie mówiąc-odwal się.
Ja miałam to szczęście, że dziecko chętnie je -wybrzydza, niektórych rzeczy nie chce-wiadomo. Raz ma lepszy apetyt, raz gorszy. Ale je, przynajmniej to co lubi. A lubi np brokuły , szpinak, marchewkę. Więc luz. Ale mam znajomą dziewczynkę, z dobrej bogatej, "normalnej" rodziny, co jej rodzicom lekarka kazała odesłać ją na jakis czas do babci, co by dziecko odkarmiła. Co lepsze-pomogło. A mała by się zagłodziła, gdyby nie to banalne posunięcie. Czaję, że pewnie coś z tym jedzeniem, albo rodziną nie teges było- ale o ile wczesniej rękami i nogami bym się zapierała i tłumaczyła rodzicom, że "zgłodnieje to zje", to po tej akcji już nie jestem taka pewna. A rodzice są różni. Wielu rzeczy nie widzą.

Mój pediatra, prowadzi właśnie dzieci które są "za chude" i nic nie jedzą, bez tuczenia ich mlekiem modyfikowanym, kaszkami z tona cukru i magicznymi odżywkami.
Po prostu wykonuje badania, ocenia neurologicznie i tak komponuje dietę dziecku że spokojnie, w swoim tempie dziecko sobie rośnie. Ale to wymaga zaufania ze strony rodzica i dużej konsekwencji oraz nieulegania pokusie podtuczenia dziecka kalorycznymi ale niewartościowymi daniami.
A zmuszanie dziecka do jedzenia jest formą znęcania się.

Napisane przez Suvia

...
I mowa tam była o weselichu na 200 osob i padło pytanie o kasę na ten biznes. I jak się okazuję- troszkę sami zainteresowani płacą, ale ogólnie to kasa ma się zwrócić z prezentów (surprise, surprise)...

Wesele NIGDY nie zwraca się z prezentów, no może w 30-40 %.

[05872c226b72f809f533e1be5bdf48ff33b7c1f2_5d4611f2b5f9d]

Napisane przez dacn

Mnie rozwalają zachowania z drugiej strony, nic nie umiem nic nie wiem ale zaczynamy rozmowę od 10 za godzinę a najlepiej od 15.
Lub nianie które zgłaszają sie do opieki nad pięciomiesięcznym dzieckiem, które nie wiedzą jak trzymać dziecko, jak sie je przewija i że na przewijaku nie zostawia się dziecka samego!!! lub nie wiedzą co takie dziecko jada i że pomarańczko to nie koniecznie dobry pomysł.

Mnie rozwala podejście "Nie lubię dzieci ale zatrudnię się jako niania bo to takie proste zajęcie" i potem wychodzą takie kwiatki, że niania stosuję przemoc wobec podopiecznego.

[150f22149d232a15625e38a732d46b6c6e220cbb_63e043022f3b0]

10-15 zł za korepetycję to jakiś żart. Z drugiej strony uważam, że stawka tak od 40 zł w górę zł to kwota dla kogoś wykwalifikowanego - np. nauczyciela. Chodziłam (i sama dawałam) w życiu na różne korepetycję, również na studiach i stawki oferowane przez studentów oscylowały w granicach 25-35 zł i wg. mnie to jest ok.

[Kadin_]

Napisane przez dacn

Wesele NIGDY nie zwraca się z prezentów, no może w 30-40 %.

Nigdy nie mów nigdy
Wesele mojego Tżta brata zwróciło się i nawet byli na plusie 5 tys. Nawet nie brali pod uwagę opcji, że ma się zwrócić ale jak tak wyszło to tylko się cieszyć Wesele na 120 osób - 2 dniowe.

[201604250941]

[1=150f22149d232a15625e38a 732d46b6c6e220cbb_63e0430 22f3b0;40499431]10-15 zł za korepetycję to jakiś żart. Z drugiej strony uważam, że stawka tak od 40 zł w górę zł to kwota dla kogoś wykwalifikowanego - np. nauczyciela. Chodziłam (i sama dawałam) w życiu na różne korepetycję, również na studiach i stawki oferowane przez studentów oscylowały w granicach 25-35 zł i wg. mnie to jest ok.[/QUOTE]

Moim skromnym zdaniem student do mgr max 20-25 zł, wyższe stawki sa dla doktorów, 50zł to biorą profesorowie oraz osoby z komisji maturalnych. Jak student bierze 35 to ja nie wiem za co, trochę o dyche za dużo. No chyba, ze to jest fiza albo geometria wykreslna, ale taki tam angielski u dziecka no to 20-25.
Ale wiem, ze to tez od miasta duzo zalezy. W moim by to nie przeszlo ale w Warszawie ponoc to normalne ze student bierze 35.


Kadin- wesele na 30 osób to koszt około 30 tysięcy. Na 120 to... ojeju. Każdy by musiał dać w kopercie 500 zł chyba, żeby to się zwróciło.

[ciri15]

Napisane przez dacn

Wesele NIGDY nie zwraca się z prezentów, no może w 30-40 %.

Wydaje mi się, że jak robi się w remizie, ze swoimi kucharkami to może się zwrócić.

[MonikaFaustyna]

Napisane przez candycotton

Moim skromnym zdaniem student do mgr max 20-25 zł, wyższe stawki sa dla doktorów, 50zł to biorą profesorowie oraz osoby z komisji maturalnych. Jak student bierze 35 to ja nie wiem za co, trochę o dyche za dużo. No chyba, ze to jest fiza albo geometria wykreslna, ale taki tam angielski u dziecka no to 20-25.
Ale wiem, ze to tez od miasta duzo zalezy. W moim by to nie przeszlo ale w Warszawie ponoc to normalne ze student bierze 35.


Kadin- wesele na 30 osób to koszt około 30 tysięcy. Na 120 to... ojeju. Każdy by musiał dać w kopercie 500 zł chyba, żeby to się zwróciło.

U mnie było 80 osób i z poprawinami wyszło 30 tysi .

[ciri15]

Napisane przez candycotton

Kadin- wesele na 30 osób to koszt około 30 tysięcy. Na 120 to... ojeju. Każdy by musiał dać w kopercie 500 zł chyba, żeby to się zwróciło.

Nie przesadzaj. Wszystko zależy od kosztów lokalu, zespołu, fotografa, itp. Możesz wziąć zespół za niewiele ponad 1000, możesz wziąć taki za 5000(albo i więcej, nie wiem jakie jest maksimum), to samo z fotografem i całą resztą. Da się zorganizować wesele tanio, da się zorganizować drożej. Zależy też od okolicy.
30 tys. za 30 osób to moim zdaniem bardzo drogie wesele.

[150f22149d232a15625e38a732d46b6c6e220cbb_63e043022f3b0]

Napisane przez candycotton

Moim skromnym zdaniem student do mgr max 20-25 zł, wyższe stawki sa dla doktorów, 50zł to biorą profesorowie oraz osoby z komisji maturalnych. Jak student bierze 35 to ja nie wiem za co, trochę o dyche za dużo. No chyba, ze to jest fiza albo geometria wykreslna, ale taki tam angielski u dziecka no to 20-25.
Ale wiem, ze to tez od miasta duzo zalezy. W moim by to nie przeszlo ale w Warszawie ponoc to normalne ze student bierze 35.

Możliwe, ja chodziłam na korki z bardzo specyficznych przedmiotów, bo poszłam na mało humanistyczne studia po humanistycznej klasie w LO Po prostu uważam, że różne ceny w korkach jednak wynikają trochę z wieku, doświadczenia, kwalifikacji.

[MonikaFaustyna]

U nas nie było orkiestry, tylko dj, sala była na wiosce (przy hotelu, nie w remizie), jak się brało alkohol i ciasta od organizatora, do tego poprawiny, to schodzili z ceny. No i...od 80 osób nie płaciło się za wystrój sali. U nas przypadkiem tak wyszło z ilością ludków z rodziny...w sumie miało być więcej, ale ktoś tam się rozchorował i inne sprawy. Wszystko jest kwestią dogadania itd. Pewnie jakby było 78 to by się jakoś ustaliło koszty.