Panny Młode 2015 cz. 2

[iixi]

asiaczek87 bardzo niesympatyczna sytuacja. I tak jak mówisz: najgorsze, że to się będzie pamiętać. Ja się właśnie mniej więcej takiego zachowania boję, ale po mojej mamie. I w sumie tylko po niej. Bardzo, bardzo bym chciała żeby zareagowali pozytywnie. Na zaręczyny była reakcja ok, ale mimo wszystko jakoś się jej boję zresztą ja od zawsze się bałam z moją mamą rozmawiać o poważnych sprawach..

[pejlin]

asiaczek87 bardzo niemiła sytuacja. I pewnie będzie to w Tobie siedzieć długo...ehhh ludzie czasami zamiast cieszyć się naszym szczęściem potrafią jednym zdaniem zepsuć wszystko. Mimo wszystko staraj się nie zawracać sobie nią głowy. Co do odwagi cywilnej to jest to coś czego dużej liczbie ludzi brak niestety

[viva91]

Aaa, ale jestem szczęśliwa, już jakiś czas temu wiedziałam, że wkręciłam się na praktyki, a dziś okazało się, że wyląduje w dziale gospodarki nieruchomościami - czyli tam, gdzie chciałam najbardziej i z czym mam plany związać swoją przyszłość - siedzę teraz i się szczerzę

[Malwina_89]

Napisane przez viva91

Aaa, ale jestem szczęśliwa, już jakiś czas temu wiedziałam, że wkręciłam się na praktyki, a dziś okazało się, że wyląduje w dziale gospodarki nieruchomościami - czyli tam, gdzie chciałam najbardziej i z czym mam plany związać swoją przyszłość - siedzę teraz i się szczerzę

[pejlin]

Napisane przez viva91

Aaa, ale jestem szczęśliwa, już jakiś czas temu wiedziałam, że wkręciłam się na praktyki, a dziś okazało się, że wyląduje w dziale gospodarki nieruchomościami - czyli tam, gdzie chciałam najbardziej i z czym mam plany związać swoją przyszłość - siedzę teraz i się szczerzę

No to nie pozostaje nic innego jak gratulować

[iixi]

Napisane przez pejlin

asiaczek87 bardzo niemiła sytuacja. I pewnie będzie to w Tobie siedzieć długo...ehhh ludzie czasami zamiast cieszyć się naszym szczęściem potrafią jednym zdaniem zepsuć wszystko. Mimo wszystko staraj się nie zawracać sobie nią głowy. Co do odwagi cywilnej to jest to coś czego dużej liczbie ludzi brak niestety

pogrubione: moja mama właśnie jest w tym bardzo dobra. Dlatego też tak długo zwlekamy z powiedzeniem im.. i tak dobrze, że o zaręczynach im od razu powiedzieliśmy

---------- Dopisano o 16:05 ---------- Poprzedni post napisano o 16:05 ----------

Napisane przez viva91

Aaa, ale jestem szczęśliwa, już jakiś czas temu wiedziałam, że wkręciłam się na praktyki, a dziś okazało się, że wyląduje w dziale gospodarki nieruchomościami - czyli tam, gdzie chciałam najbardziej i z czym mam plany związać swoją przyszłość - siedzę teraz i się szczerzę

gratki

[viva91]

Dzięki i sorki, że się tak z tym wcięłam

A jak inni nie potrafią cieszyć się naszym szczęściem, to cóż, mi wtedy pomaga powiedzenie sobie: "każdemu nie dogodzisz, ważne, że Tobie jest wygodnie"

[pejlin]

Napisane przez iixi

pogrubione: moja mama właśnie jest w tym bardzo dobra. Dlatego też tak długo zwlekamy z powiedzeniem im.. i tak dobrze, że o zaręczynach im od razu powiedzieliśmy

Strasznie to przykre, że najbliższa osoba ( jaką powinna być mama choć nie zawsze jest ) nie potrafi się cieszyć z Twojego szczęścia. Wiadomo czasem się coś powie zanim pomyśli ale skoro ma się tendencje do tego to czasem warto się zastanowić zanim się wypowie myśli.

---------- Dopisano o 16:10 ---------- Poprzedni post napisano o 16:09 ----------

Napisane przez viva91

"każdemu nie dogodzisz, ważne, że Tobie jest wygodnie"

Szczera prawda !

[iixi]

Napisane przez pejlin

Strasznie to przykre, że najbliższa osoba ( jaką powinna być mama choć nie zawsze jest ) nie potrafi się cieszyć z Twojego szczęścia. Wiadomo czasem się coś powie zanim pomyśli ale skoro ma się tendencje do tego to czasem warto się zastanowić zanim się wypowie myśli.!

no tylko właśnie o to chodzi, ze przykro się robi wtedy. W sumie już przez te wszystkie lata się uodporniłam i i tak zawsze robię po swojemu bo jestem już dorosła ale jednak bardzo bym się ucieszyła jakbym w nadchodzący piątek nie usłyszała nic niemiłego z jej ust na ten temat. Najzwyczajniej w świecie chce, żeby się ucieszyła z tego - nic więcej.

[viva91]

Napisane przez pejlin

Strasznie to przykre, że najbliższa osoba ( jaką powinna być mama choć nie zawsze jest ) nie potrafi się cieszyć z Twojego szczęścia. Wiadomo czasem się coś powie zanim pomyśli ale skoro ma się tendencje do tego to czasem warto się zastanowić zanim się wypowie myśli.

Może to was pocieszy, że ja z mamą też nie miałam wzorowych kontaktów, kiedyś mi to nawet wypomniała: "bo Basia (moja kuzynka) i ciotka (jej matka) to tak dobrze się rozumieją, Basia jej mówi o wszystkim, a u nas nie może być normalnie" - nie powiem, zabolało, tym bardziej, że w momentach gdy chciałam z mamą poplotkować wciągając ją w "mój świat" znajomych, to leciały komentarze: "a po co", "to jest głupie", "dorośnijcie", "ja w twoim wieku drucianą szczotką podłogi szorowałam" - to ostatnie to moje ulubione
Ale odkąd poszłam na studia nasze relacje znacznie się poprawiły, potrafimy rozmawiać nawet na ciężkie tematy jak koleżanka z koleżanką - bo o przyjaźni jeszcze mówić nie można. Więc może u was kiedyś też to się zmieni

[pejlin]

Napisane przez iixi

no tylko właśnie o to chodzi, ze przykro się robi wtedy. W sumie już przez te wszystkie lata się uodporniłam i i tak zawsze robię po swojemu bo jestem już dorosła ale jednak bardzo bym się ucieszyła jakbym w nadchodzący piątek nie usłyszała nic niemiłego z jej ust na ten temat. Najzwyczajniej w świecie chce, żeby się ucieszyła z tego - nic więcej.

Myślę że nie da się uodpornić na przykrości ze strony mamy/taty. Zawsze będzie ukłucie z serducho . Ciesz się swoim szczęściem i staraj nie myśleć że mam znowu z czymś wyskoczy.

[iixi]

Napisane przez pejlin

Myślę że nie da się uodpornić na przykrości ze strony mamy/taty. Zawsze będzie ukłucie z serducho . Ciesz się swoim szczęściem i staraj nie myśleć że mam znowu z czymś wyskoczy.

hmm, da się. Ale akurat kwestia ślubu jest dla mnie na tyle ważna, że wiem że jeśli powie coś niemiłego to zaboli..

[pejlin]

Napisane przez viva91

Może to was pocieszy, że ja z mamą też nie miałam wzorowych kontaktów, kiedyś mi to nawet wypomniała: "bo Basia (moja kuzynka) i ciotka (jej matka) to tak dobrze się rozumieją, Basia jej mówi o wszystkim, a u nas nie może być normalnie" - nie powiem, zabolało, tym bardziej, że w momentach gdy chciałam z mamą poplotkować wciągając ją w "mój świat" znajomych, to leciały komentarze: "a po co", "to jest głupie", "dorośnijcie", "ja w twoim wieku drucianą szczotką podłogi szorowałam" - to ostatnie to moje ulubione
Ale odkąd poszłam na studia nasze relacje znacznie się poprawiły, potrafimy rozmawiać nawet na ciężkie tematy jak koleżanka z koleżanką - bo o przyjaźni jeszcze mówić nie można. Więc może u was kiedyś też to się zmieni

Mnie ciężko się postawić w Waszej sytuacji 1:1 bo ja zawsze miałam wręcz wzorcowe relacje z mamą i chwalę to sobie bardzo. Niemniej jednak mogę sobie wyobrazić że takie komentarze są strasznie przykre

[Consalida]

i moje dni policzone już we wrześniu 21 dojdzie mi jeszcze jeden kawałek złota na dłoni. Zachęcam do odwiedzin mojego bloga www.missdaniellle.blogspot.com na którym to znajdują sie również treści o tematyce weselnej.
Każdy konstruktywny komentarz mile widziany

[viva91]

Napisane przez Consalida

i moje dni policzone już we wrześniu 21 dojdzie mi jeszcze jeden kawałek złota na dłoni. Zachęcam do odwiedzin mojego bloga xxx na którym to znajdują sie również treści o tematyce weselnej.
Każdy konstruktywny komentarz mile widziany

reklama na Wizażu jest płatna

[iixi]

Napisane przez viva91

Może to was pocieszy, że ja z mamą też nie miałam wzorowych kontaktów, kiedyś mi to nawet wypomniała: "bo Basia (moja kuzynka) i ciotka (jej matka) to tak dobrze się rozumieją, Basia jej mówi o wszystkim, a u nas nie może być normalnie" - nie powiem, zabolało, tym bardziej, że w momentach gdy chciałam z mamą poplotkować wciągając ją w "mój świat" znajomych, to leciały komentarze: "a po co", "to jest głupie", "dorośnijcie", "ja w twoim wieku drucianą szczotką podłogi szorowałam" - to ostatnie to moje ulubione
Ale odkąd poszłam na studia nasze relacje znacznie się poprawiły, potrafimy rozmawiać nawet na ciężkie tematy jak koleżanka z koleżanką - bo o przyjaźni jeszcze mówić nie można. Więc może u was kiedyś też to się zmieni

moja mama też ma skłonności do porównywania i jak byłam młodsza to też zawsze słyszałam swoje. Zawsze byłam porównywana z córką jej koleżanki która w jej mniemaniu była idealna. Jak zaczęłam być z Tż nasze relacje w ogóle się pogorszyły, i było złe przez jakieś 4 lata. Dopiero z rok temu, po roku studiowania jakoś się zaczęło poprawiać - ale to tylko na poziomie takich luźnych tematów. A nawet i nie wszystkich bo o znajomych kwestie to wyglądały i wyglądają podobnie jak Ty napisałaś. W sumie nigdy z nią nie mogłam porozmawiać na żadne poważniejsze tematy - zawsze byłam albo krytykowana za to co zrobiłam/chce zrobić albo stwierdzała że nie ma o czym rozmawiać. A ile razy się nasłuchałam, że nie ma do mnie zaufania bo jestem taka i taka.. A teraz jak przyjeżdżam ze studiów raz na miesiąc na dzień/dwa - to wystarcza. Pogadamy godzinkę, dwie i tyle. Jak jestem w domu dłużej znowu zaczynają się różne kłótnie.. I pewnie nigdy nie będę mogła z nią porozmawiać na poważne tematy - nawet nie wiem czy chce. Tak jak temat ślubu i powiedzenie jej o tym - dla mnie jest to przykry obowiązek.

sorki, że się tak rozpisałam.. ale chyba musiałam się wygadać..

[viva91]

Napisane przez iixi

moja mama też ma skłonności do porównywania i jak byłam młodsza to też zawsze słyszałam swoje. Zawsze byłam porównywana z córką jej koleżanki która w jej mniemaniu była idealna. Jak zaczęłam być z Tż nasze relacje w ogóle się pogorszyły, i było złe przez jakieś 4 lata. Dopiero z rok temu, po roku studiowania jakoś się zaczęło poprawiać - ale to tylko na poziomie takich luźnych tematów. A nawet i nie wszystkich bo o znajomych kwestie to wyglądały i wyglądają podobnie jak Ty napisałaś. W sumie nigdy z nią nie mogłam porozmawiać na żadne poważniejsze tematy - zawsze byłam albo krytykowana za to co zrobiłam/chce zrobić albo stwierdzała że nie ma o czym rozmawiać. A ile razy się nasłuchałam, że nie ma do mnie zaufania bo jestem taka i taka.. A teraz jak przyjeżdżam ze studiów raz na miesiąc na dzień/dwa - to wystarcza. Pogadamy godzinkę, dwie i tyle. Jak jestem w domu dłużej znowu zaczynają się różne kłótnie.. I pewnie nigdy nie będę mogła z nią porozmawiać na poważne tematy - nawet nie wiem czy chce. Tak jak temat ślubu i powiedzenie jej o tym - dla mnie jest to przykry obowiązek.

sorki, że się tak rozpisałam.. ale chyba musiałam się wygadać..

Takie wygadanie się pomaga
Oj, moja mama jest mistrzynią porównań, a najgorsze jest to, że jest w tym strasznie niekonsekwentna. Tu szczególnie obrywa się mojemu bratu, który orłem w szkole nie jest (poza matmą) i przechodzi obecnie okres buntu, choć i tak bardzo spokojnie - po prostu z rodzicami wymienia dziennie 5-10 słów, ale to co mu każą robić to zrobi. Tylko rodzice mają mu za złe to milczenie właśnie, ciągle słyszy: "No rozmawiaj ze mną!" - po części młody przegina, no ale taki wiek i tak nie jest najgorzej A wracając do tych porównań... Mamy sąsiada, w wieku mojego brata, mózg nad mózgi, wszystko co tylko się da wygrywa, jego średnia ocen przebija sufity - młody non stop jest do niego porównywany przez mamę - "A zobacz jak Wojtek się dobrze uczy, czemu nie jesteś taki jak Wojtek", żeby za chwilę usłyszeć: "Ale ten Wojtek niewychowany, nigdy dzień dobry mi nie mówi, żebyś ty czasami taki nie był" - no i weź tu człowieku nie dostań cholery

[pejlin]

Napisane przez viva91

Takie wygadanie się pomaga
Oj, moja mama jest mistrzynią porównań, a najgorsze jest to, że jest w tym strasznie niekonsekwentna. Tu szczególnie obrywa się mojemu bratu, który orłem w szkole nie jest (poza matmą) i przechodzi obecnie okres buntu, choć i tak bardzo spokojnie - po prostu z rodzicami wymienia dziennie 5-10 słów, ale to co mu każą robić to zrobi. Tylko rodzice mają mu za złe to milczenie właśnie, ciągle słyszy: "No rozmawiaj ze mną!" - po części młody przegina, no ale taki wiek i tak nie jest najgorzej A wracając do tych porównań... Mamy sąsiada, w wieku mojego brata, mózg nad mózgi, wszystko co tylko się da wygrywa, jego średnia ocen przebija sufity - młody non stop jest do niego porównywany przez mamę - "A zobacz jak Wojtek się dobrze uczy, czemu nie jesteś taki jak Wojtek", żeby za chwilę usłyszeć: "Ale ten Wojtek niewychowany, nigdy dzień dobry mi nie mówi, żebyś ty czasami taki nie był" - no i weź tu człowieku nie dostań cholery

Tak odnośnie pogrubionego to miałam w podstawówce takiego kolegę właśnie mózg nad mózgi . Dokładnie tak jak opisujesz tylko co z tego jak był w ogóle nie przygotowany do jakiejkolwiek koegzystencji społecznej. Mruk nieziemski. Ok szacun za to że w II klasie LO już był studentem na wydziale fizyki- w końcu mózg no ale życie w społeczeństwie to porażka, 0 kolegów, 0 wyjść gdziekolwiek. On tylko szkoła-dom-książki i tak w kółko;/ To ja już wolę być tłumokiem po części (szczególnie w kwestii matmy )

[iixi]

strasznie mnie wkurza porównywanie.. pamiętam do dziś jak w 2 gimnazjum nie miałam świadectwa z czerwonym paskiem.. oj co ja się wtedy nasłuchałam, jaka to głupia jestem, bym spojrzała na tych co się umieją pouczyć i brała przykład.. ( a chyba warto zaznaczyć, że miałam wtedy średnią 4,6... ) Ona zawsze patrzała tylko na tych lepszych.. A zobaczyć ile jest gorszych to już nie.. klapki na oczach.. Do dziś mi wypomina, że nie poszłam na medycynę, a przecież chciałam! (tak, w gimnazjum kiedy dziecko nie wie co chce robić ze sobą i jest nieświadome, że los się potoczy inaczej). Tż mi kiedyś powiedział, że jak się nasze mamy spotkały na mieście to moja powiedziała, że sobie wybrałam złe studia dla siebie, jak mogłam iść na politechnikę zamiast na uniwersytet jakiś.. przecież ja się nie nadaję wg niej na politechnikę.. i co? Trochę się przejechała na tym - nigdy nie byłam dobra we wkuwaniu na pamięć, więc na polibudzie z liczeniem i laborkami i wszystkim co tu mam odnalazłam się bardzo dobrze. Ale cóż.. niespełnione marzenia rodziców..

[mariamarysienka]

5000 moje!!!

[iixi]

Napisane przez mariamarysienka

5000 moje!!!

---------- Dopisano o 16:46 ---------- Poprzedni post napisano o 16:45 ----------

nie trzeba założyć nowego wątku?

[olusia92]

Cześć.
Jakoś nie mam ostatnio natchnienia by się logować i cokolwiek pisać, choć podczytuje Was regularnie. Od pewnego czasu strasznie się z Tż sprzeczamy/kłócimy o byle pierdołe, już czasem mam po prostu dość wszystkiego. Mam tylko nadzieje, że to chwilowe załamanie.

Napisane przez iixi

to ja zmienię temat bo mam pytanie
jak powiedziałyście swoim rodzinom, a najważniejsze: rodzicom o tym, że planujecie ślub? i jakie były ich reakcje na to?

My jesteśmy już przeszło 2 lata po zaręczynach więc do tego byli już w jakiś sposób przygotowani. W zeszło roczne wakacje, podjęliśmy decyzję, że to już najlepsza pora by w końcu zacząć coś działać w kierunku ślubu. Jeździliśmy oglądać sale (sami), a gdy już wybraliśmy poinformowaliśmy Naszych rodziców o tym. Oni sami się spotkali i dogadali co do wydatków, że będą płacić pół na pół ale kwestie wyborów pozostawiają Nam i nie będą się wtrącać. A co do zaręczyn to Tż oświadczył mi się w Naszą rocznicę a zarazem moje 18 urodziny. Byli przy tym moi rodzice i mama Tż. Moi byli strasznie zaskoczeni, bo chyba tak naprawdę do końca nie wierzyli że my tak całkiem na poważnie planujemy bycie razem a raczej myśleli że to taka młodzieńcza miłość(nigdy nie miałam dobrego kontaktu z rodzicami, praktycznie na początku mojej znajomości z Tż nic o Nas nie wiedzieli, w ogóle nie wiedzieli, że kogoś mam.). Mama Tż wiedziała o jego planach więc z jej strony zaskoczenia nie było.

Dziewczyny jaka pogoda u Was? U mnie wczoraj praktycznie cały dzień pochmurny a rano strasznie lało. Dziś za to znowu ciepło, idę zaraz trawę kosić na podwórko. Kto w końcu zakłada nowy wątek? Bo już powoli chyba ten wykańczamy.

[viva91]

Napisane przez pejlin

Tak odnośnie pogrubionego to miałam w podstawówce takiego kolegę właśnie mózg nad mózgi . Dokładnie tak jak opisujesz tylko co z tego jak był w ogóle nie przygotowany do jakiejkolwiek koegzystencji społecznej. Mruk nieziemski. Ok szacun za to że w II klasie LO już był studentem na wydziale fizyki- w końcu mózg no ale życie w społeczeństwie to porażka, 0 kolegów, 0 wyjść gdziekolwiek. On tylko szkoła-dom-książki i tak w kółko;/ To ja już wolę być tłumokiem po części (szczególnie w kwestii matmy )

akurat w przypadku tego całego Wojtka tak nie jest, życie towarzyskie ma i to swoją "elitę"

Napisane przez iixi

strasznie mnie wkurza porównywanie.. pamiętam do dziś jak w 2 gimnazjum nie miałam świadectwa z czerwonym paskiem.. oj co ja się wtedy nasłuchałam, jaka to głupia jestem, bym spojrzała na tych co się umieją pouczyć i brała przykład.. ( a chyba warto zaznaczyć, że miałam wtedy średnią 4,6... ) Ona zawsze patrzała tylko na tych lepszych.. A zobaczyć ile jest gorszych to już nie.. klapki na oczach.. Do dziś mi wypomina, że nie poszłam na medycynę, a przecież chciałam! (tak, w gimnazjum kiedy dziecko nie wie co chce robić ze sobą i jest nieświadome, że los się potoczy inaczej). Tż mi kiedyś powiedział, że jak się nasze mamy spotkały na mieście to moja powiedziała, że sobie wybrałam złe studia dla siebie, jak mogłam iść na politechnikę zamiast na uniwersytet jakiś.. przecież ja się nie nadaję wg niej na politechnikę.. i co? Trochę się przejechała na tym - nigdy nie byłam dobra we wkuwaniu na pamięć, więc na polibudzie z liczeniem i laborkami i wszystkim co tu mam odnalazłam się bardzo dobrze. Ale cóż.. niespełnione marzenia rodziców..

no tak, jak dziecko tylko wspomni o medycynie to rodzice już widzą wielką karierę i materiał na przechwałki przed innymi - o choćby się waliło i paliło medycyna ma być

tak z tą średnią to przypomniało mi się, jak kiedyś z koleżanką po rozdaniu świadectw w gimnazjum rozmawiałyśmy o ocenach i ona w kilku przypadkach miała lepsze niż ja, więc zapytała: "to jaką ty masz średnią?" to ja jej na to, że 4,9, a ona: "rany, mnie by rodzice za taką zabili, minimalnie 5,0 zawsze muszę mieć!" - a potem w liceum chyba nigdy 4,0 nie osiągnęła, na studiach zaocznych ślizga się z semestru na semestr z warunkami - więc jakby ta średnia miała być wyznacznikiem mądrości

---------- Dopisano o 16:53 ---------- Poprzedni post napisano o 16:51 ----------

Napisane przez mariamarysienka

5000 moje!!!

siedziałaś jak przyczajony lis i czekałaś na te 5000 więc wiesz, to do czegoś zobowiązuje

[iixi]

Napisane przez olusia92

My jesteśmy już przeszło 2 lata po zaręczynach więc do tego byli już w jakiś sposób przygotowani. W zeszło roczne wakacje, podjęliśmy decyzję, że to już najlepsza pora by w końcu zacząć coś działać w kierunku ślubu. Jeździliśmy oglądać sale (sami), a gdy już wybraliśmy poinformowaliśmy Naszych rodziców o tym. Oni sami się spotkali i dogadali co do wydatków, że będą płacić pół na pół ale kwestie wyborów pozostawiają Nam i nie będą się wtrącać.

no my też już pół roku prawie zaręczeni jesteśmy, też chyba przez to wiedzą że szykuje się ślub ale no... tak czy siak my ich też przed faktem dokonanym postawimy bo również mamy już salę i zespół. Co do wydatków - kolejna kwestia sporna u nas. Ale tego jestem bardziej ciekawa akurat jak to się potoczy

---------- Dopisano o 16:58 ---------- Poprzedni post napisano o 16:53 ----------

Napisane przez viva91

jakby ta średnia miała być wyznacznikiem mądrości

niektórzy rodzice tak myślą.. ja już w liceum paska nigdy nie miałam ale średnią zawsze około 4,5 i nie uważam, że mnie to kwalifikowało do bycia jakimś tumanem.. Dla mnie to jest dobra średnia i wystarczajaca. Na studiach też oscyluje w okolicach 3,8-4,2 i nie marudzę. Ale też się jakoś specjalnie nie uczę na wszystko - tylko na to bardziej co mnie interesuje. I w życiu nie chodzi o dobrą średnią, bo co z tego że niektórzy mają 5,0 jak sobie w życiu nie umieją poradzić? Zresztą tacy to zazwyczaj tylko siedzą i kują całymi dniami i nocami.

[Jovisse]

Chyba musicie założyć nowy wątek....


Moja mama też jest mistrzynią w sprawianiu przykrości, także doskonale znam ten temat.

[viva91]

No dziewczyny, idę robić obiad, jak wrócę miło by było zobaczyć nowy wątek
I tak na większość z was wypadnie założenie go, bo do 2015 nadrukujemy jeszcze dużo, więc decydować się

[iixi]

Napisane przez viva91

No dziewczyny, idę robić obiad, jak wrócę miło by było zobaczyć nowy wątek
I tak na większość z was wypadnie założenie go, bo do 2015 nadrukujemy jeszcze dużo, więc decydować się

obiad? chyba kolacje już powoli miałaś Ty zakładać

[ANTERIA]

Zaraz założę

[kzb1]

Oooo nowy wątek za chwilę

[iixi]

Napisane przez ANTERIA

Zaraz założę

: jupi: