Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią. Część 9

[Suvia]

Napisane przez MonikaFaustyna

(...)bardziej irytowała mnie pani Wiktoria z ubezpieczenia na wypadek nowotworu w ING .(...)

zawsze jak jadę z kimś samochodem i jest włączone radio, leci tekst - "tę wiedzę musicie sobie państwo dobrze PRZYSWOIĆ". Chodzi o zayebiste działanie jakiegoś chyba magnezu w tabletkach czy innego cosia. Ja pierniczę, skoro ja trafiając na włączone radio przez jakiś czas, trafiam też zawsze na tę właśnie reklamę, to ludzie słuchające tych stacji non-stop (np. w pracy) muszą mieć nieźle przekichane

[MonikaFaustyna]

Napisane przez Suvia

zawsze jak jadę z kimś samochodem i jest włączone radio, leci tekst - "tę wiedzę musicie sobie państwo dobrze PRZYSWOIĆ". Chodzi o zayebiste działanie jakiegoś chyba magnezu w tabletkach czy innego cosia. Ja pierniczę, skoro ja trafiając na włączone radio przez jakiś czas, trafiam też zawsze na tę właśnie reklamę, to ludzie słuchające tych stacji non-stop (np. w pracy) muszą mieć nieźle przekichane

Taa.... i jeszcze reklamy na grzybicę pochwy . Chyba nie istnieje już tabu dotyczące reklamowania produktów i leków. Średnio się słucha o grzybicy pochwy jedząc obiad. Jeśli się jest kobietą, to (zakładam) można to tam jakoś jeszcze strawić, gorzej ma facet, którego ten problem nie dotknie . Mojego długo odrzucały reklamy podpasek a co dopiero globulek dopochwowych.

[ajah]

Nie ogarniam oglądania tych reklam.
Ja rozumiem jak się jest zmuszonym w pracy wysłuchiwać w radio, ale samemu sobie włączać takie badziewie przy obiedzie

[Suvia]

a te smakowite reklamy o środkach na przerost prostaty? Pamiętam taką starą reklamę, gdzie budzik miał być niby tą prostatą i budził tego pana w nocy, na siku, którego pan nie mógł zrobić. No miodzio...



ooo, a na potencję? ;p tacy ci aktorzy byli jurni po zażyciu magicznego środka, ho ho.

[MonikaFaustyna]

Napisane przez Suvia

a te smakowite reklamy o środkach na przerost prostaty? Pamiętam taką starą reklamę, gdzie budzik miał być niby tą prostatą i budził tego pana w nocy, na siku, którego pan nie mógł zrobić. No miodzio...

Taa

[mary_poppins]

Napisane przez MonikaFaustyna

Taa.... i jeszcze reklamy na grzybicę pochwy . Chyba nie istnieje już tabu dotyczące reklamowania produktów i leków. Średnio się słucha o grzybicy pochwy jedząc obiad. Jeśli się jest kobietą, to (zakładam) można to tam jakoś jeszcze strawić, gorzej ma facet, którego ten problem nie dotknie . Mojego długo odrzucały reklamy podpasek a co dopiero globulek dopochwowych.

Mnie to dziwi. O ile rozumiem, że reklamy ze sraczką i odświeżaczami powietrza w tle mogą być niesmaczne (typu "tato, kupa, ale ja chcę u Tomka"), o tyle trudno mi sobie wyobrazić niesmak na widok podpaski albo globulki, tak samo jak środka na potencję, prezerwatywy albo środka na zgagę. Nie wiem, jakoś nie rzygam jak widzę produkty higieniczne i dziwi mnie, że kogoś obrzydza widok tamponu.

[ciri15]

Napisane przez mary_poppins

Wcale nie męczą. Zwykle w TVN są takie reklamy bo mają swoją fundację, i w sumie to tyle. Szczerze mówiąc dziwi mnie że kogoś obrzydzają trzy palce zamiast pięciu albo dziecko które nie chodzi. Analogicznie nie puszczam hafta, jak widzę na ulicy kulejącego albo niewidomego człowieka. Może to dobra terapia szokowa, żeby potem nie pokazywać takiej osoby na ulicy jak małpki w zoo Pewne widoki nie powinny podpadać pod cenzurę. Trudno się potem dziwić, że dzieci albo i dorośli ludzie mają spaczony obraz świata, jak się chce żeby pokazywano tylko pięknych i zdrowych.

Też nie wiem co jest obrzydliwego w takich dzieciach.

[MonikaFaustyna]

Napisane przez mary_poppins

Mnie to dziwi. O ile rozumiem, że reklamy ze sraczką i odświeżaczami powietrza w tle mogą być niesmaczne (typu "tato, kupa, ale ja chcę u Tomka"), o tyle trudno mi sobie wyobrazić niesmak na widok podpaski albo globulki, tak samo jak środka na potencję, prezerwatywy albo środka na zgagę. Nie wiem, jakoś nie rzygam jak widzę produkty higieniczne i dziwi mnie, że kogoś obrzydza widok tamponu.

Mnie też to dziwiło, co mu tam przeszkadza . Na szczęście mu to przeszło.

[201607111632]

Napisane przez Suvia

a te smakowite reklamy o środkach na przerost prostaty? Pamiętam taką starą reklamę, gdzie budzik miał być niby tą prostatą i budził tego pana w nocy, na siku, którego pan nie mógł zrobić. No miodzio...



ooo, a na potencję? ;p tacy ci aktorzy byli jurni po zażyciu magicznego środka, ho ho.

Taaa, najbardziej wkurzająca to reklama, gdzie pada tekst, że niektóre rzeczy lepiej prezentują się w pionie, zwłaszcza, jeśli występują podwójnie

nie wiem co autor miał na myśli tworząc ten slogan

[coffee]

Napisane przez MonikaFaustyna

Mnie też to dziwiło, co mu tam przeszkadza . Na szczęście mu to przeszło.

A papier toaletowy w reklamach też go odrzuca? Czy tylko te "obce" produkty higieniczne?

Napisane przez Suvia

Lubię erazmusuów jak tylko mogę wybieram przedmioty (takie małe zapychacze), gdzie się zapisali tłumnie, bo raz, że są łatwiejsze do zdania (nic się nie uczą u nas, więc wykładowcy robią test jak dla debili, zeby zdawalnośc jakaś była), to jeszcze kolorowo jest. I nowocześnie. Ostatnio cały wykład obserwowałam (taak, fascynujący był), jak sobie kolesie grali w coś a la statki, na tabletach, tuż przed wykładowcą

E. U mnie tylko filmy oglądali. Bez słuchawek.
A na egzaminie pisali ołówkami i pożyczali sobie gumkę do mazania przez pół auli.
I nie wierzcie, jak wszyscy mówią "nie wolno ściągać! w żadnym innym kraju nikt nie ściąga! to nie do pomyślenia, wszędzie się za to wylatuje z uczelni" Ta, ściągali jak szaleni i nawet się z tym specjalnie nie kryli. Telefon na ławce, cały czas ekran podświetlony. Prowadzący poprosił, by schować - nie, bo chcę wiedzieć ile czasu jeszcze zostało. Prowadzący bez słowa odszedł z wydźwiękiem - OK, luzik, nie spinaj się, sorry, pójdę gdzie indziej, pisz spokojnie.

Napisane przez CzasKomety

Ze mnie tez. Ostatnio mialam cos wstawic do piekarnika. Poszlam do kuchni, wlaczylam piekarnik i czekalam az sie nagrzeje. Po kilku min. TZ zapytal, czy wyjelam patelnie.

Podobnie się kiedyś nadziałam. Tylko że w piekarniku brat zostawił brudne naczynie żaroodporne ( ) po pieczonych ziemniakach - zalane płynem do mycia naczyń, dwa talerze i kubek. Pomyliło mu się chyba ze zmywarką. Choć to nieco dziwne, bo w domu nie ma zmywarki.



Wy nawet nie wiecie, co w tv puszczają, skoro brzydzą Was trzy palce i grzybica pochwy.
W nocy widziałam w tv program o pani, która po porodzie (wrażliwe, jedzące - uwaga! napiszę na biało, na wszelki wypadek) wypiła koktajl zrobiony z kawałka łożyska, borówek i bananów, następnie resztę łożyska inna pani ugotowała na parze, pokroiła w plasterki, wysuszyła w suszarce do grzybów/owoców, zmieliła i zrobiła z tego kapsułki, które "właścicielka" łożyska sobie łykała.
I nie było tak, że narrator tylko o tym mówił. Wszystko ślicznie pokazane, opisane, zbliżenia. Takie to było niedorzeczne, że nie mogłam się oderwać.
Podobno to ma specjalne mega super właściwości zdrowotne. I w dodatku nie trzeba nic utylizować! Eko, eko!
Na pytanie czy to nie podchodzi pod kanibalizm pani powiedziała, że nie, bo kanibal musi zabić człowieka, żeby go zjeść, a tutaj o zabijaniu nie ma mowy.
Także tego... jak wytniecie komuś nerkę i zrobicie sobie na grillu- nie będzie to wcale a wcale kanibalizm.
(Wiem, dużo odmian słowa "to", ale nie chcę spoilerować )

[201708160922]

Napisane przez chwast

W sumie każdy wychowuje swoje dziecko tak jak chce i nie ma co się sprzeczać co szkodzi. Rodzic i tak wie swoje i tyle.
Ja np wiem, że u nas w domu tv nie będzie więc dziecko też by go nie oglądało :P

Ok, kazdy wychowuje jak chce, ale mam prawo sie z czyms nie zgadzac. Napisalam, ze zle jest puszczanie bajek roczniakowi, a nie: Monika, nie puszczaj bajek swojemu dziecku. Widzisz roznice?

A z tym, ze kazdy rodzic wie swoje, to sie zgadzam.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[05872c226b72f809f533e1be5bdf48ff33b7c1f2_5d4611f2b5f9d]

Napisane przez coffee

Wy nawet nie wiecie, co w tv puszczają, skoro brzydzą Was trzy palce i grzybica pochwy.
W nocy widziałam w tv program o pani, która po porodzie (wrażliwe, jedzące - uwaga! napiszę na biało, na wszelki wypadek) wypiła koktajl zrobiony z kawałka łożyska, borówek i bananów, następnie resztę łożyska inna pani ugotowała na parze, pokroiła w plasterki, wysuszyła w suszarce do grzybów/owoców, zmieliła i zrobiła z tego kapsułki, które "właścicielka" łożyska sobie łykała.
I nie było tak, że narrator tylko o tym mówił. Wszystko ślicznie pokazane, opisane, zbliżenia. Takie to było niedorzeczne, że nie mogłam się oderwać.
Podobno to ma specjalne mega super właściwości zdrowotne. I w dodatku nie trzeba nic utylizować! Eko, eko!
Na pytanie czy to nie podchodzi pod kanibalizm pani powiedziała, że nie, bo kanibal musi zabić człowieka, żeby go zjeść, a tutaj o zabijaniu nie ma mowy.
Także tego... jak wytniecie komuś nerkę i zrobicie sobie na grillu- nie będzie to wcale a wcale kanibalizm.
(Wiem, dużo odmian słowa "to", ale nie chcę spoilerować )

Tak, widziałam to A jak w jedne wakacje sie nudziłam to namiętnie oglądałam program "Nietypowe przypadki medyczne" czy coś w tym stylu, scena w której lekarz wyciągał larwy spod skóry głowy nawiedzała mnie przez długi czas Albo program o pasożytach, nawet nie wiem czemu oglądałam takie rzeczy.

[201705250955]

Napisane przez Suvia

Lubię erazmusuów jak tylko mogę wybieram przedmioty (takie małe zapychacze), gdzie się zapisali tłumnie, bo raz, że są łatwiejsze do zdania (nic się nie uczą u nas, więc wykładowcy robią test jak dla debili, zeby zdawalnośc jakaś była), to jeszcze kolorowo jest. I nowocześnie. Ostatnio cały wykład obserwowałam (taak, fascynujący był), jak sobie kolesie grali w coś a la statki, na tabletach, tuż przed wykładowcą

Napisane przez coffee

E. U mnie tylko filmy oglądali. Bez słuchawek.
A na egzaminie pisali ołówkami i pożyczali sobie gumkę do mazania przez pół auli.
I nie wierzcie, jak wszyscy mówią "nie wolno ściągać! w żadnym innym kraju nikt nie ściąga! to nie do pomyślenia, wszędzie się za to wylatuje z uczelni" Ta, ściągali jak szaleni i nawet się z tym specjalnie nie kryli. Telefon na ławce, cały czas ekran podświetlony. Prowadzący poprosił, by schować - nie, bo chcę wiedzieć ile czasu jeszcze zostało. Prowadzący bez słowa odszedł z wydźwiękiem - OK, luzik, nie spinaj się, sorry, pójdę gdzie indziej, pisz spokojnie.

Dzięki za info, już wiem, jak wybierać przedmioty w niedalekiej przyszłości

[dacn]

Napisane przez coffee

I nie wierzcie, jak wszyscy mówią "nie wolno ściągać! w żadnym innym kraju nikt nie ściąga! to nie do pomyślenia, wszędzie się za to wylatuje z uczelni" Ta, ściągali jak szaleni i nawet się z tym specjalnie nie kryli. Telefon na ławce, cały czas ekran podświetlony. Prowadzący poprosił, by schować - nie, bo chcę wiedzieć ile czasu jeszcze zostało. Prowadzący bez słowa odszedł z wydźwiękiem - OK, luzik, nie spinaj się, sorry, pójdę gdzie indziej, pisz spokojnie.

Nasi w sensie polscy wykładowcy mają idiotyczne przekonanie że Polacy sa głupi a studenci zagraniczni to objawienie, zwłaszcza ja sa ze stanów.
Bo tacy mili, pracowici, zadają mnóstwo pytań i są aktywni i ciągle podczas zajęć sa rozmowy i dyskusje. No i oczywiście nie ściągają.
Taaa tyle że pytania które są banalne i pytają o rzeczy które dawno powinni juz wiedzieć, dyskusje są o pierdołach, aktywni są bo u nich jest inny styl byća a i wykładowca nie drze sie na nich na dzień dobry ( zagraniczni=płacą w piz...u dużo), ściągają a wykładowcy NAM wmawiają że to polscy studenci ich nauczyli, ciekwe jak skoro zajęć z nimi nie mamy.
A po za tym są często głupi i niereformowalni i robią fajne rzeczy jak włażenie z żarciem na zajęcia z mikrobiologii ( bo z głodu umrą jak trzy godziny będą bez jedzenia) i głupie kłócenie się o prawo do żarcia na zajęciach. W ogóle oni wiecznie łażą z kawą i żarciem i jedzą na wykładzie i nie widzą w tym nic niestosownego. Na zajęcie przychodzą w kitlach i białych butach- chodzą tak po mieście, wychodzą tak z domu, bo przebieranie sie jest nudne.

Ale nie zagraniczni studenci sa suuuuper a Polacy w tyle.

[Suvia]

Ee, znowu nie wszyscy tak myslą. Raz - traktowanie erasmusów jak idiotów: praktykowane u mnie. Nie mówię, że to akurat super, ale człowiekowi naprawdę coś opada jak gość bierze tablet z prezentacjami na egzamin, bo niby jak inaczej ma ten egzamin testowy napisać Nie wiem czy to był jednostkowy przypadek, ale faceta autentycznie zgniotła perspektywa nauczenia się na pamięć kilkudziesięciu slajdów, napisanych czcionka XXXXL.


Dwa - zauwazylam, że nawet odnosnie zagranicznych gości- wykładowców, profesorów - u nas jest zdrowe podejście. Na moich zajęciach był pewien hiper znany profesor karnista z USA. Zupełnie bez napinki przebiegło spotkanie, nikt go tak znowu nie celebrował. Zresztą jak się (od niego zresztą) dowiedzieliśmy, że on teorię X wymyśloną przez polskiego karnistę Makarewicza, uznaje za wymysł Amerykanów, to jakoś trudno go było celebrować A to jego poletko było przecież, jego konik. I on czegoś takiego nie wiedział


Ja myślę, że większość osób jest świadoma różnicy w studiowaniu tu u nas i w pewnych innych miejscach. Mieliśmy półtora godziny wykładu w stylu amerykańskim. Przez 90 minut dyskutowaliśmy, czy jak jedzie samochód i zatrzymuje go policja i znajduje w nim trawkę, to kto beknie - kierowca, pasażer z boku, czy pasażerowie z tyłu. 90 minut. ;/

[kawa_zmlekiem]

Napisane przez Suvia

Dwa - zauwazylam, że nawet odnosnie zagranicznych gości- wykładowców, profesorów - u nas jest zdrowe podejście. Na moich zajęciach był pewien hiper znany profesor karnista z USA. Zupełnie bez napinki przebiegło spotkanie, nikt go tak znowu nie celebrował. Zresztą jak się (od niego zresztą) dowiedzieliśmy, że on teorię X wymyśloną przez polskiego karnistę Makarewicza, uznaje za wymysł Amerykanów, to jakoś trudno go było celebrować A to jego poletko było przecież, jego konik. I on czegoś takiego nie wiedział

U mnie też tak jest Co roku na wykłady przyjeżdża sędzia (tutaj z 10 tytułów naukowych ) z Teksasu, ale szczerze mówiąc - szału nie zrobił Ot, zwykły, sympatyczny facet, żadnego ą ę

[MonikaFaustyna]

Kiedyś na magisterce miałam przedmiot związany z geografią turystyczną krajów pozaeuropejskich. Zaliczenie ćwiczeń polegało na robieniu prezentacji nt. wybranych przez siebie krajów. Był u nas w grupie erazmus z USA i robił prezentację...o swoim kraju. Wszyscy byli zaciekawieni, bo może poda jakieś ciekawostki, o których nikt nie wie itd. Taaaa....chłopak si spóźnił dobre pół godziny. Wpadł bez żadnego przepraszam ani nic do sali. Wyciągnął pendrive i nie umiał obsłużyć Windowsa , to mu prowadzący (szef instytutu i wredna kosa z tematów latynoskich) musiał pomagać. Chłopak rozwalił się na ławce obok naszego prowadzącego a prowadzący mu slajdy klikał w Power Point, jak jakiś uczniak. Do tego ten erazmus czytał wszystko z kartki i z nonszalancją palcem rozkazywał prowadzącemu "neeeeext" . Oczywiście niczego odkrywczego nam nie przekazał, co tam w USA mają. Same sztampowe obiekty i miasta, zero inwencji własnej. Jak mu prowadzący zadawał bardziej wnikliwe pytania, to gość nie umiał odpowiedzieć. Lekka żenada mówiąc w skrócie.

[coffee]

Napisane przez dacn

Nasi w sensie polscy wykładowcy mają idiotyczne przekonanie że Polacy sa głupi a studenci zagraniczni to objawienie, zwłaszcza ja sa ze stanów.

Na pierwszych zajęciach ten mój prowadzący przeprosił studentów zagranicznych ze ewentualne błędy w jego angielskim. Nie wszystkich na sali, tylko zagranicznych.
Bo Francuzi, Hiszpanie, Włosi, Austracy, Węgrzy i Turki na pewno posługują się angielskim na poziomie super zaawansowanym, nie to co plebs z Polski. No, poczułam się głupia - jakby koleś wprost powiedział "zagraniczni - przepraszam za błędy, Polacy - i tak nie zauważycie".

Choć to pierwszy wykładowca dzielący studentów na Polacy/reszta świata. Wcześniej się nie spotkałam z nawet najmniejszymi komentarzami czy zwrotami jedynie do konkretnej narodowości.

[MonikaFaustyna]

Napisane przez coffee

Na pierwszych zajęciach ten mój prowadzący przeprosił studentów zagranicznych ze ewentualne błędy w jego angielskim. Nie wszystkich na sali, tylko zagranicznych.
Bo Francuzi, Hiszpanie, Włosi, Austracy, Węgrzy i Turki na pewno posługują się angielskim na poziomie super zaawansowanym, nie to co plebs z Polski. No, poczułam się głupia - jakby koleś wprost powiedział "zagraniczni - przepraszam za błędy, Polacy - i tak nie zauważycie".

Choć to pierwszy wykładowca dzielący studentów na Polacy/reszta świata. Wcześniej się nie spotkałam z nawet najmniejszymi komentarzami czy zwrotami jedynie do konkretnej narodowości.

Będąc pierwszy raz dłużej za granicą jakieś 4 lata temu, sama się zaskoczyłam, że mój angielski jest o niebo lepszy, niż przeciętnego Francuza Dziwi mnie taki jakiś kompleks Polaka. Dlaczego (ogółem) ludzie nie potrafią docenić swojej wartości i umiejętności?

[coffee]

Napisane przez Suvia

Mieliśmy półtora godziny wykładu w stylu amerykańskim. Przez 90 minut dyskutowaliśmy, czy jak jedzie samochód i zatrzymuje go policja i znajduje w nim trawkę, to kto beknie - kierowca, pasażer z boku, czy pasażerowie z tyłu. 90 minut. ;/

I do jakich wniosków doszliście?

[dacn]

Napisane przez MonikaFaustyna

Będąc pierwszy raz dłużej za granicą jakieś 4 lata temu, sama się zaskoczyłam, że mój angielski jest o niebo lepszy, niż przeciętnego Francuza Dziwi mnie taki jakiś kompleks Polaka. Dlaczego (ogółem) ludzie nie potrafią docenić swojej wartości i umiejętności?

Ogólnie m mamy kompleksy tych mniej wykształconych i zaradnych, ale wystarczy pierwszy wyjazd za granice i... szok bo widzimy ile tak na prawdę potrafimy i jak nas cenią.

[Gofrzyca]

Napisane przez Demi93

Nienawidzę Troskliwych Misiów, dzięki Bogu mój braciszek też ich nie znosi, bo jakbym miała to z nim oglądać, palnełabym sobie w łeb
Ale w sumie dla rocznego dzieciaka są ok, dla starszych dzieci to już raczej za nudne (wybaczcie, ja i mój mały brat jesteśmy wielkimi fanami bajek animowanych i często razem przed nimi nołlajfujemy ).

ile ma lat?
mój 3latek ma teraz fazę na Crash & Bernstein a ja razem z nim, nawet sama toto oglądam czasem
Ale na szczęście od bajek woli filmy przyrodnicze

[MonikaFaustyna]

Napisane przez dacn

Ogólnie m mamy kompleksy tych mniej wykształconych i zaradnych, ale wystarczy pierwszy wyjazd za granice i... szok bo widzimy ile tak na prawdę potrafimy i jak nas cenią.

To prawda.

[Suvia]

Napisane przez coffee

I do jakich wniosków doszliście?

Uważaj:
.
.
.
.
.

"to zależy"

[MonikaFaustyna]

Napisane przez Suvia

Uważaj:
.
.
.
.
.

"to zależy"

cudowne wnioski.

[dacn]

Napisane przez Suvia

Uważaj:
.
.
.
.
.

"to zależy"

no niestemowite

[kawa_zmlekiem]

Napisane przez Suvia

Uważaj:
.
.
.
.
.

"to zależy"

Myśmy kiedyś rozkminiali (też długo), w którym miejscu popełnia przestępstwo ktoś kto wysyła pocztą zatruty tort. Czy w momencie pieczenia, dodania trucizny, zaadresowania paczki, nadania na poczcie, doręczenia do adresata, otworzenia, zjedzenia, a może śmierci?

[Suvia]

Ogólnie jakbyście tam były, wzięły udział w dyskusji i powiedziały coś a la: "Stacy nie mogla być skazana za posiadanie trawki. Bo skoro umarła jej babcia i pochowano ją w zielonej sukience, podczas deszczowego poniedziałku, to Stacy na pewno ćpała kokę, więc ta trawka w samochodzie nie mogła być jej", to ten facet odpowiedziałby wam coś w stylu- " to ciekawa uwaga, dziękuję Ci"

[Linaewen]

Napisane przez Suvia

Uważaj:
.
.
.
.
.

"to zależy"

Zaiste dobrze spędzone 90 minut

[MonikaFaustyna]

Napisane przez kawa_zmlekiem

Myśmy kiedyś rozkminiali (też długo), w którym miejscu popełnia przestępstwo ktoś kto wysyła pocztą zatruty tort. Czy w momencie pieczenia, dodania trucizny, zaadresowania paczki, nadania na poczcie, doręczenia do adresata, otworzenia, zjedzenia, a może śmierci?

TO mi się kojarzy z rozmyśleniami ludzi po ciężkiej imprezie . To w którym miejscu zostaje popełnione przestępstwo? Stawiam, na moment dodania trucizny do ciasta .