wyjazd na dwa miesiące za granicę - jakie obiady przygotować?

[monyczkaaa]

szukam inspiracji

Mój TŻ wyjeżdża na 2 miesiące do Niemiec, z racji nie tylko oszczędności pieniędzy ale i czasu, chcę mu przygotować zapas zamrożonych obiadów I tu pojawia się problem, co ugotować?

Zrobię typowe dania - schabowe, mielone, jego ukochane gołąbki i pierogi, trochę kurczaka pieczonego i karkówkę zamarynowaną.
Ale co jeszcze? Może macie podobne doświadczenia i pomożecie mi przebrnąć przez to wszystko ?

[Kucharka2013]

Moja mama zawsze tacie dawała zawsze konserwy i zupki w proszku na szybko, a z obiadów to mielone w sosie w słoiczkach, spagetii, ryby po grecku.

[iceflower]

A dowiezie takie ilości zamrożonego jedzenia bez rozmrożenia?
Bo możesz jeszcze przemyśleć jakieś słoiki.

Z mrożonek dobrych do szybkiego rozmrożenia i odgrzania przychodzą mi jeszcze do głowy naleśniki ze szpinakiem (lub jak woli na słodko to z serem) i krokiety. Możesz zamrozić też zupy.

[Rena]

no dokladnie, jak te mrozonki wytrzymaja podroz? No chyba ze zatrudnil sie jako kierowca tira z chlodnia na mrozonki i swoje obiadki bedzie trzymal obok towaru

[aante_e]

Można zamrozić gulasz, bigos, zrazy, krokiety, sos boloński.

[cranberry juice]

Ale kochana, jakiej oszczędności czasu?? Gdzie Ty tu widzisz jakąkolwiek oszczędność czasu dla siebie? Pardon, ale misiaczkowi ręce z wyrosły?

Z moich doświadczeń to w Niemczech jest wcale niedrogo, świeżo przygotowane jedzenie jest dużo smaczniejsze, w samolotach liczba kilogramów bagażu jest bardzo ograniczona, podróż samochodem z niektórych części Polski do niektórych części Niemiec trwa X razy dłużej niż przygotowane jedzenie może przebywać za lodówką, a w wynajmowanych mieszkaniach albo co gorsza pokojach bywa, że w zamrażarce zmieści się jeden chleb i ze dwa kawałki mięsa, a nie prowiant na dwa miechy

[pulinaj]

Napisane przez cranberry juice

Ale kochana, jakiej oszczędności czasu?? Gdzie Ty tu widzisz jakąkolwiek oszczędność czasu dla siebie? Pardon, ale misiaczkowi ręce z wyrosły?

Z moich doświadczeń to w Niemczech jest wcale niedrogo, świeżo przygotowane jedzenie jest dużo smaczniejsze, w samolotach liczba kilogramów bagażu jest bardzo ograniczona, podróż samochodem z niektórych części Polski do niektórych części Niemiec trwa X razy dłużej niż przygotowane jedzenie może przebywać za lodówką, a w wynajmowanych mieszkaniach albo co gorsza pokojach bywa, że w zamrażarce zmieści się jeden chleb i ze dwa kawałki mięsa, a nie prowiant na dwa miechy

Mój tata pracuje za granicą, właśnie w Niemczech. Niestety, ale pracuje po 12-14 godzin i kiedy wraca o 19, 19:30 z pracy, to nie w głowie mu przygotowywanie posiłków, zwłaszcza jak wszyscy chłopa rzucają się na kuchnie, to nawet nie ma warunków. Dlatego mama smaży mu/piecze: schabowy, szaszłyki, mielone, nóżki kurczaka. Dzień przed wyjazdem. Pakuje do lodówki podróżnej, a on na miejscu wkłada do zamrażalnika. Nie wiem jaką wielką mają zamrażalkę (może taką jak w sklepach ), ale wszyscy praktycznie przywożą jedzenie z domu. Ponadto robi zupy i zamyka w słoiki, gulasze, bigosy. Często kupuje jakieś gotowe dania w słoiku typu gołąbki, klopsy. Sosy robi niestety z paczek. W każdym razie zaopatruje się w Polsce, bo tam nie ma czasu na zakupy, zwłaszcza,że mieszka na zadupiu.

[Rena]

Napisane przez cranberry juice

Ale kochana, jakiej oszczędności czasu?? Gdzie Ty tu widzisz jakąkolwiek oszczędność czasu dla siebie? Pardon, ale misiaczkowi ręce z wyrosły?

no co Ty kupienie kilku jajek w Niemczech kosztuje fortune, a rozbicie ich nad patelnia i wymieszanie na jajecznice trwa lata, nie mowiac o tym, ze receptura na ta skomplikowana potrawe jest scisle strzerzonym sekretem panstwowym

[Nightmare666]

Napisane przez Rena

no dokladnie, jak te mrozonki wytrzymaja podroz? No chyba ze zatrudnil sie jako kierowca tira z chlodnia na mrozonki i swoje obiadki bedzie trzymal obok towaru

Jak jechałam do Anglii to również miałam mrożonki, pomimo tego iż to znacznie dalej niż Niemcy. Nic się z jedzeniem nie stało, miałam zapakowane w torby termiczne.

[paula78]

Jest jeszcze pasteryzacja zamiast mrożenia.

[aaanitka86]

Ja bym w słoiki zrobiła leczo, gulasz, bigos, potrawkę z kurczaka, pulpety, fasolkę po bretońsku, sos boloński. Mrożone: udka z kurczaka, pieczone mięso jakieś i kotlety schabowe. I zupa jest taka profi w foliowych saszetkach oraz golonka zafoliowana z biedronki np i pierogiwędliny też zafoliowane, bo niestety niemcy nie słyną ze zbyt smacznych wędlin i kiełbas, a te co się nadają do spożycia są pioruńsko drogie...

[pulinaj]

Napisane przez Rena

no co Ty kupienie kilku jajek w Niemczech kosztuje fortune, a rozbicie ich nad patelnia i wymieszanie na jajecznice trwa lata, nie mowiac o tym, ze receptura na ta skomplikowana potrawe jest scisle strzerzonym sekretem panstwowym

Jajecznicę na obiad to można zjeść od biedy. Nie wiem czy np. 50 letni facet fizycznie pracujący byłby szczęśliwy i długo pociągnął na nędznej jajecznicy...

[aaanitka86]

Napisane przez pulinaj

Jajecznicę na obiad to można zjeść od biedy. Nie wiem czy np. 50 letni facet fizycznie pracujący byłby szczęśliwy i długo pociągnął na nędznej jajecznicy...

no dokładnie... nie wiadomo czy pan o którym mow,a nie będzie pracował po 12h albo na 2 zmiany i czy będzie miał sposobność sobie pichcić. A może jedzie harować, a w pokoju będzie tylko mikrofala? a jedzenie fastfoodów przez 2 msc nie jest ani smaczne ani zdrowe...Ja swojemu mężowi też bym porobiła jedzonko, bo sam robić to on sobie może kanapki co najwyżej...

[pulinaj]

Napisane przez aaanitka86

no dokładnie... nie wiadomo czy pan o którym mow,a nie będzie pracował po 12h albo na 2 zmiany i czy będzie miał sposobność sobie pichcić. A może jedzie harować, a w pokoju będzie tylko mikrofala? a jedzenie fastfoodów przez 2 msc nie jest ani smaczne ani zdrowe...Ja swojemu mężowi też bym porobiła jedzonko, bo sam robić to on sobie może kanapki co najwyżej...

Dokładnie, ja opisuję jak to wygląda z perspektywy mojego ojca. Być może w przypadku TŻ autorki sprawa wyglądać będzie inaczej.

[laisla]

Szczerze, to pierwsze słyszę aby ktoś brał mrożone jedzenie na tyle czasu (właśnie, jak przetrwa to podróż?)..Twój Tż ma prawdziwy skarb, że Ci się chce
Dużo propozycji już padło, może leczo, gulasz, czy jakieś dania generalnie "jednogarnkowe" aby uprościć sprawę?

[Cytrynowe_Marzenie]

można zrobić pyzy, pierogi, kartacze i zamrozić na surowo lub lekko podgotowane

[Rena]

Napisane przez aaanitka86

bo niestety niemcy nie słyną ze zbyt smacznych wędlin i kiełbas, a te co się nadają do spożycia są pioruńsko drogie...

przeciez w Polsce jest tak samo, te tanie sa wyrobem miesopodobnym, a juz strach wiedziec co sie znajduje w parowce...

Napisane przez pulinaj

Jajecznicę na obiad to można zjeść od biedy. Nie wiem czy np. 50 letni facet fizycznie pracujący byłby szczęśliwy i długo pociągnął na nędznej jajecznicy...

watpie by TZ autorki watku mial 50 lat, bo z tego co kojarze z innych watkow chyba sama ma niewiele powyzej 20-stu. I nie wiadomo jaka tam prace sobie nagral, w Niemczech teraz potrzebuja duzo informatykow, inzynierow etc. Poza tym obiad raczej sie je w pracy, moze beda miec tam tania stolowke pracownicza i to rozwiaze sprawe zywieniowa.

Napisane przez aaanitka86

no dokładnie... nie wiadomo czy pan o którym mow,a nie będzie pracował po 12h albo na 2 zmiany i czy będzie miał sposobność sobie pichcić. A może jedzie harować, a w pokoju będzie tylko mikrofala? a jedzenie fastfoodów przez 2 msc nie jest ani smaczne ani zdrowe...Ja swojemu mężowi też bym porobiła jedzonko, bo sam robić to on sobie może kanapki co najwyżej...

12h godzin to nie wiem co na to kodeks pracy w Niemczech.
Jak bedzie tylko mikrofala, to gdzie bedzie trzymal mrozonki? W szafce na buty?

[houseofcolours]

Napisane przez Rena

12h godzin to nie wiem co na to kodeks pracy w Niemczech.
Jak bedzie tylko mikrofala, to gdzie bedzie trzymal mrozonki? W szafce na buty?

Skoro chce zamrozić żywność to chyba zdążyła pomyśleć o tym czy będzie gdzie ją umieścić, nie sądzisz?
12 godzin, nie widze problemu, 8 godzin podstawa a dla chętnych nadgodziny.
Dziewczyna prosiła o przepisy na dania które można zamrozić a ty rozkminiasz kodeks pracy. Jak nie masz nic do powiedzenia w temacie wątku to po cholerę się wysilasz pisząc bzdury nie na temat? Tak samo jak w wątku o bezmięsnych piątkach, dziewczyna chce potrawy bez mięsa a ty jej gadasz o zniesieniu zakazu jedzenia mięsa

[cranberry juice]

Napisane przez pulinaj

Jajecznicę na obiad to można zjeść od biedy. Nie wiem czy np. 50 letni facet fizycznie pracujący byłby szczęśliwy i długo pociągnął na nędznej jajecznicy...

A co ma praca fizyczna do umiejętności usmażenia schabowego? Mój ojciec też pracował fizycznie za granicą, latał samolotem z 20 kg bagażu (przypis dla nielatających samolotem: w 20 kg mieszczą się ciuchy i buty, nie ma mowy o braniu jedzenia), gotował sobie sam (to straszne, drogie, kupowane za granicą żarcie) i jakoś przeżył. Moja mama chyba by go zabiła śmiechem, gdyby jej zaproponował przygotowanie mu obiadaków na dwa miesiące z góry.

No ale oczywiście skoro autorka chce do tego stopnia wyręczać misiaczka, no to przecież może - jej czas, jej sprawa. Bigos i kotlety mielone dobrze się mrożą.

[Rena]

Napisane przez houseofcolours

Skoro chce zamrozić żywność to chyba zdążyła pomyśleć o tym czy będzie gdzie ją umieścić, nie sądzisz?
12 godzin, nie widze problemu, 8 godzin podstawa a dla chętnych nadgodziny.
Dziewczyna prosiła o przepisy na dania które można zamrozić a ty rozkminiasz kodeks pracy. Jak nie masz nic do powiedzenia w temacie wątku to po cholerę się wysilasz pisząc bzdury nie na temat? Tak samo jak w wątku o bezmięsnych piątkach, dziewczyna chce potrawy bez mięsa a ty jej gadasz o zniesieniu zakazu jedzenia mięsa

bo dziewczyna sie narobi, a jak nie bedzie gdzie to trzymac, to jej facet wszystko bedzie musial wyrzucic. A 60 obiadow, to wychodzi ok 30 kg zakladajac ze jedno danie wazy ok. 0,5kg i tego naprawde nie obsluzy zwykla domowa lodowka, zwlaszcza ze najprawdopodobniej bedzie mial wspollokatorow , zeby wlasnie taniej bylo, wiec ta lodowka bedzie sie dzielil z kolegami. I co kazdy przywiezie z domu 30 kg co przy np 3 facetach zrobi 90kg jedzenia do przechowania.... to naprawde jest duze i ambitne przedsięwzięcie. Na tyle ciekawe, ze interesuja mnie szczegoly.

Co do przepisow to ja nie wiem co facet lubi, ale w zasadzie kazde mieso mozna mrozic.

[pulinaj]

Napisane przez cranberry juice

A co ma praca fizyczna do umiejętności usmażenia schabowego? Mój ojciec też pracował fizycznie za granicą, latał samolotem z 20 kg bagażu (przypis dla nielatających samolotem: w 20 kg mieszczą się ciuchy i buty, nie ma mowy o braniu jedzenia), gotował sobie sam (to straszne, drogie, kupowane za granicą żarcie) i jakoś przeżył. Moja mama chyba by go zabiła śmiechem, gdyby jej zaproponował przygotowanie mu obiadaków na dwa miesiące z góry.

No ale oczywiście skoro autorka chce do tego stopnia wyręczać misiaczka, no to przecież może - jej czas, jej sprawa. Bigos i kotlety mielone dobrze się mrożą.

Chodzi o fakt najedzeniem się jajecznicą! A nie o to czy mój tata (tudzież inny pan) umie sobie kotleta usmażyć. Umie, ale chodzi przede wszystkim o wygodę (pracuje 6-19:30) a nie to, że "misio wykorzystuje swoją partnerkę i teraz trzeba ją uświadomić, że tak nie można". Absurdalne! Jak ma ochotę to niech mu gotuje. Też bym się zatroszczyła o swojego faceta, gdyby wyjeżdżał. Dla Ciebie to poniżające? Człowiek wraca późno z pracy i sobie będzie kotleciki rozbijał? Panierował, smażył? Wyciąga gotowca z zamrażalki, rozmraża w piekarniku i je. W tym czasie może się wykąpać, a następnie spokojnie zjeść.

Uciekam z wątku, bo chyba zeszłyśmy z tematu

[houseofcolours]

Napisane przez Rena

bo dziewczyna sie narobi, a jak nie bedzie gdzie to trzymac, to jej facet wszystko bedzie musial wyrzucic. A 60 obiadow, to wychodzi ok 30 kg zakladajac ze jedno danie wazy ok. 0,5kg i tego naprawde nie obsluzy zwykla domowa lodowka, zwlaszcza ze najprawdopodobniej bedzie mial wspollokatorow , zeby wlasnie taniej bylo, wiec ta lodowka bedzie sie dzielil z kolegami. I co kazdy przywiezie z domu 30 kg co przy np 3 facetach zrobi 90kg jedzenia do przechowania.... to naprawde jest duze i ambitne przedsięwzięcie. Na tyle ciekawe, ze interesuja mnie szczegoly.

Co do przepisow to ja nie wiem co facet lubi, ale w zasadzie kazde mieso mozna mrozic.

Bo dziewczyna się narobi... a zauważyłaś, że ona napisała CHCĘ, tzn, że ona chce to zrobić, a nie musi zrobić więc nie wiem dlaczego uważasz, że ona smażąc kotlety będzie się zamęczać? I skąd wzięłaś to że on tam z kimś jedzie i, że będzie tam z kimś mieszkał? I jeszcze te dane, 3 facetów, 90 kg jedzenia, duże przedsięwzięcie. Nie wiesz ilu tam będzie ludzi i jakie będą warunki i napisze jeszcze raz: skoro oni chcą mrożonki to pewnie pomyśleli gdzie będą je trzymać.

[cranberry juice]

Napisane przez pulinaj

Chodzi o fakt najedzeniem się jajecznicą! A nie o to czy mój tata (tudzież inny pan) umie sobie kotleta usmażyć. Umie, ale chodzi przede wszystkim o wygodę (pracuje 6-19:30) a nie to, że "misio wykorzystuje swoją partnerkę i teraz trzeba ją uświadomić, że tak nie można". Absurdalne! Jak ma ochotę to niech mu gotuje. Też bym się zatroszczyła o swojego faceta, gdyby wyjeżdżał. Dla Ciebie to poniżające? Człowiek wraca późno z pracy i sobie będzie kotleciki rozbijał? Panierował, smażył? Wyciąga gotowca z zamrażalki, rozmraża w piekarniku i je. W tym czasie może się wykąpać, a następnie spokojnie zjeść.

Uciekam z wątku, bo chyba zeszłyśmy z tematu

Poniżające? Nie, raczej skrajnie głupie.

Pan będzie tak zasuwał w Niemczech, że nawet do sklepu nie będzie miał kiedy wyskoczyć, a po pracy będzie taaaaki zmęczony, że kotleta nie da rady usmażyć? I koniecznie chce te zamrożone obiadki? No to w czym problem? Niech pan rusza do kuchni i sobie ugotuje na zapas. A jak mu się nie chce albo nie potrafi, to niech potem smaży jajecznicę, i tyle. Gdzie tu w ogóle rola jego dziewczyny?

Ja bym w życiu nie ugotowała 60 obiadków na zapas dla faceta, bo nie uważam, żeby zaspokajanie indywidualnych zagranicznych potrzeb żywieniowych dorosłego i w pełni sprawnego chłopa należało do mnie. Moja babcia dziadkowi gotowała, ale sorry, ona była z zawodu kura domestica. Ja tam mam pracę i też późno wracam do domu. Cóż, różne modele podziału obowiązków.

[houseofcolours]

Napisane przez cranberry juice

Cóż, różne modele podziału obowiązków.

Dokładnie, i ostatnią rzeczą, która ciebie powinna interesować to rola tej dziewczyny w ich związku. A skrajnie głupie jest uważanie, że robić tego nie powinna, bo nie tobie to oceniać czy robi źle czy dobrze, czy głupio czy niegłupio.

[Cytrynowe_Marzenie]

A może autorka nie pracuje i jej zadaniem jest właśnie zajmowanie się domem? Ugotowanie 60 obiadów to wcale nie jest aż tak dużo jak się wydaje. Duży gar bigosu wystarczy nawet na 6-8 obiadów (zależne od tego na jakie porcje zostanie podzielony).
Gołąbki też jak robisz to nie robisz 4-5 sztuk tylko cały gar.
Można nawet przy okazji robienia normalnego obiadu część zawekować do litrowego słoika. I już jedna porcja gotowa.

[cranberry juice]

Napisane przez houseofcolours

Dokładnie, i ostatnią rzeczą, która ciebie powinna interesować to rola tej dziewczyny w ich związku.

Około 10 sekund zajęło mi sprawdzenie, że autorka wątku pracuje No ale jeżeli odpowiada jej rola kobiety pracującej na dwa etaty, to niechże pracuje. Ja sobie będę dalej uważała to samo o paniach decydujących się na taki układ, ale na pewno opinia w internecie nie zmieni ich wyborów życiowych.

[houseofcolours]

Napisane przez cranberry juice

Około 10 sekund zajęło mi sprawdzenie, że autorka wątku pracuje No ale jeżeli odpowiada jej rola kobiety pracującej na dwa etaty, to niechże pracuje. Ja sobie będę dalej uważała to samo o paniach decydujących się na taki układ, ale na pewno opinia w internecie nie zmieni ich wyborów życiowych.

A co ma do rzeczy to, że ona pracuje ? I dlaczego to, że ona coś ugotuje dla niego na wyjazd ma być praca na drugi etat? To już gotować nie da się z przyjemnością? Bo ja uważam, że się da. A gotowanie dla ukochanej osoby, z którą nie będę się widziała 2 miesiące jest jeszcze większą przyjemnością. I tu tkwi chyba ten problem, że ty nie bierzesz pod uwagę tego, że gotowanie dla moniczkii może być przyjemnym zajęciem a nie harówką.

[Cytrynowe_Marzenie]

Ja dla TŻeta też bym wolała przygotować mrożonki i weki niż żeby miał się przez dwa miesiące odżywiać na zupkach chińskich i innych takich. Po ciężkiej pracy rzadko, który mężczyzna będzie chciał sobie kotlety robić. Większość postawiłaby na kanapki i chińszczyznę z proszku. I po powrocie do kraju całą zarobioną kasę trzeba by było wydać na lekarzy, bo żołądek by wysiadł.

[aaanitka86]

Napisane przez Rena

no co Ty kupienie kilku jajek w Niemczech kosztuje fortune, a rozbicie ich nad patelnia i wymieszanie na jajecznice trwa lata, nie mowiac o tym, ze receptura na ta skomplikowana potrawe jest scisle strzerzonym sekretem panstwowym

A szanowna koleżanko przypominam Ci wątek, który nadal trwa! Zwolenniczko normalnych mięsnych obiadów...
https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=697561

---------- Dopisano o 14:42 ---------- Poprzedni post napisano o 14:38 ----------

Napisane przez Rena

przeciez w Polsce jest tak samo, te tanie sa wyrobem miesopodobnym, a juz strach wiedziec co sie znajduje w parowce...


12h godzin to nie wiem co na to kodeks pracy w Niemczech.
Jak bedzie tylko mikrofala, to gdzie bedzie trzymal mrozonki? W szafce na buty?

To Ci powiem, że ja w Niemczech jestem średnio 4-5 razy w roku i jak u nas badziewiasta wedlina kosztuje 12-16 zł tak tam 10-15 euro... , czyli tam jest gówno w cenie polskich rarytasów. Zawsze wiozę dużo jak jadę do rodziny i zawsze się cieszą, ze takie tanie a takie pyszne
co do 12 godzin to chyba wszędzie można robić na półtora etatu jesli sie ma taką chęć

---------- Dopisano o 14:43 ---------- Poprzedni post napisano o 14:42 ----------

poza tym nikt nie mówi, ze ten Pan jedzie pracować legalnie...

[cranberry juice]

Napisane przez Cytrynowe_Marzenie

Ja dla TŻeta też bym wolała przygotować mrożonki i weki niż żeby miał się przez dwa miesiące odżywiać na zupkach chińskich i innych takich. Po ciężkiej pracy rzadko, który mężczyzna będzie chciał sobie kotlety robić. Większość postawiłaby na kanapki i chińszczyznę z proszku. I po powrocie do kraju całą zarobioną kasę trzeba by było wydać na lekarzy, bo żołądek by wysiadł.

Tzn. wierzysz, że w Polsce mężczyzna magicznie przemorfuje w masterszefa gotującego zbilansowane posiłki? Czy podzieliliście się obowiązkami tak, że Ty gotujesz, a mężczyzna po ciężkiej pracy woli tańczyć z mopem i odkurzaczem (i co robicie w przypadku wyjazdu? bo Ty dla niego gotujesz, ale on nie da rady na zapas posprzątać )? Czy też Ty nie pracujesz i zajmujesz się domem full time? Bo innych opcji szczerze mówiąc nie widzę.

I co to w ogóle znaczy "rzadko który mężczyzna". Mężczyzna się aż tak bardzo różni pod tym względem od kobiety, czy tak Was (i facetów!!!) wychowano, że kobita gotuje, a facet, jak nie ma pod nos podstawione, to zje zupkę chińską?

Napisane przez houseofcolours

A co ma do rzeczy to, że ona pracuje ? I dlaczego to, że ona coś ugotuje dla niego na wyjazd ma być praca na drugi etat? To już gotować nie da się z przyjemnością? Bo ja uważam, że się da. A gotowanie dla ukochanej osoby, z którą nie będę się widziała 2 miesiące jest jeszcze większą przyjemnością. I tu tkwi chyba ten problem, że ty nie bierzesz pod uwagę tego, że gotowanie dla moniczkii może być przyjemnym zajęciem a nie harówką.

No to skoro ma takie hobby, to inna sprawa, niech gotuje Ja mam znowu inną opinię, bo przed wyjazdem ukochanej osoby na dwa meisiące wolałabym raczej spędzić więcej czasu razem niż w kuchni. No ale kto co woli