Ludzkie zachowania i poglądy, które dziwią. Część 9

[05872c226b72f809f533e1be5bdf48ff33b7c1f2_5d4611f2b5f9d]

Napisane przez Demi93

Ja to od dawna widuję i w realu, i w internecie. "Ja miałem gorzej", "zazdroszczę ci problemów" i wszystkie tego typu Naprawdę, bardzo pomocne, dziękuję wam, o, Wielcy Męczennicy

Bardzo często słychać takie coś w przychodniach czy innych podobnych miejscach "Zakrzepica? Pani, co tam zakrzepica, ja to zawał miałam" "Phi, zawał. u mnie raka wykryli i mam przerzuty"i tak dalej, oczywiście w tych rozmowach jest więcej szczegółów na tematy okołoobrzydliwe.

[WhiteCherry]

Napisane przez ciri15

Raz mówił, że szedł jakąś drogą na obrzeżach miasta do babci, jakby miał przejść przez pasy to by musiał z kilometr nadrobić więc przeszedł przez ulicę nieprzepisowo i policja chciała mu wlepić mandacik.

wystarczy znać swoje prawa:

"Art 13 PRD
pkt 2.
"Przechodzenie przez jezdnię poza przejściem dla pieszych jest dozwolone, gdy odległość od przejścia przekracza 100 m."

[linka_12]

Napisane przez asta9126

U mnie na wydziale, gdzie również mężczyźni to ledwo 10-15%, jest tak, że:
- na parterze wc męskie
- na 1 piętrze wc damskie
- na 2 piętrze wc damskie
- na 3 piętrze wc koedukacyjne {są 4 kabinki, w 3 normalnie wc, a w ostatnim pisuar}.

To u nas jest dokładnie po równo - tyle samo toalet męskich, co damskich. Łącznie jest ich bardzo dużo, ale biorąc pod uwagę dysproporcje to męskie świecą pustkami, a do damskich są kolejki. Z tego co wiem ze strony samorządu pojawiały się pytania dlaczego sytuacja tak wygląda, to się dowiedzieli, że to z powodu równego traktowania płci. A wspólnych toalet nie zrobią bo "Jak to tak? Zawsze damskie i meskie były osobno"

[201705250955]

[1=05872c226b72f809f533e1b e5bdf48ff33b7c1f2_5d4611f 2b5f9d;41347967]Bardzo często słychać takie coś w przychodniach czy innych podobnych miejscach "Zakrzepica? Pani, co tam zakrzepica, ja to zawał miałam" "Phi, zawał. u mnie raka wykryli i mam przerzuty"i tak dalej, oczywiście w tych rozmowach jest więcej szczegółów na tematy okołoobrzydliwe.[/QUOTE]

Dlatego właśnie nigdy nie siadam na korytarzach w szpitalach, zabieram bliskich. Dla mnie to jest okropne.

[05872c226b72f809f533e1be5bdf48ff33b7c1f2_5d4611f2b5f9d]

Napisane przez asia_aisa

Dlatego właśnie nigdy nie siadam na korytarzach w szpitalach, zabieram bliskich. Dla mnie to jest okropne.

Ja czasami nie mam jak tego uniknąć, tematy chorobowe należą do top 10 ulubionych tematów tatuśka i jego znajomych, tylko się załamać.

Napisane przez linka_12

To u nas jest dokładnie po równo - tyle samo toalet męskich, co damskich. Łącznie jest ich bardzo dużo, ale biorąc pod uwagę dysproporcje to męskie świecą pustkami, a do damskich są kolejki. Z tego co wiem ze strony samorządu pojawiały się pytania dlaczego sytuacja tak wygląda, to się dowiedzieli, że to z powodu równego traktowania płci. A wspólnych toalet nie zrobią bo "Jak to tak? Zawsze damskie i meskie były osobno"

Mnie w damskich wkurzają te dziewuchy co tak się pindrzą przed lusterkiem, że nie można się dopchać do umywalki by umyć ręce. Kurcze, nie wiem, ja makijaż załatwiam w domu a na uczelni tylko najwyżej używam chusteczki żeby mi się facjata nie świeciła jak psu jajca.

[201705250955]

[1=05872c226b72f809f533e1b e5bdf48ff33b7c1f2_5d4611f 2b5f9d;41348549]Ja czasami nie mam jak tego uniknąć, tematy chorobowe należą do top 10 ulubionych tematów tatuśka i jego znajomych, tylko się załamać. [/QUOTE]

O, to masz niefajnie. Ja mam taką jedną ciotkę, na szczęście rzadko się widujemy. (ale to taka ciotka typu: o Asia schudłaś, ładnie wyglądasz; masz chłopaka; kiedy ślub itp.)

[bordowa]

Napisane przez bowszystkotoiluzjajest

Niby tak, ale nie była zamknięta Obok jeszcze stał napoczęty sok, no to wiadomo, co robimy.


Jemu nie, ale wystarczyłoby jakby kazali pozostałym znajomym wstać, bo oni swoje napoczęte piwa schowali za plecy. I też wiadomo było, że piją, bo nadchodzący patrol policji wzbudził popłoch, a poza tym miejsce, gdzie siedzieli jest właśnie z tych takich, które sobie metalowe towarzystwo obiera za miejscówę do picia

1. Nieważne, że była otwarta. Nie widział jak pijecie.
2. Otwartą puszkę może sobie każdy trzymać - dopóki policja nie widzi, że z niej pijesz nie ma prawa wystawić mandatu. Ale jak jest w praktyce - wszyscy wiemy.

[MonikaFaustyna]

[1=05872c226b72f809f533e1b e5bdf48ff33b7c1f2_5d4611f 2b5f9d;41348549]Ja czasami nie mam jak tego uniknąć, tematy chorobowe należą do top 10 ulubionych tematów tatuśka i jego znajomych, tylko się załamać.

Mnie w damskich wkurzają te dziewuchy co tak się pindrzą przed lusterkiem, że nie można się dopchać do umywalki by umyć ręce. Kurcze, nie wiem, ja makijaż załatwiam w domu a na uczelni tylko najwyżej używam chusteczki żeby mi się facjata nie świeciła jak psu jajca.[/QUOTE]

Też tego nie lubię. Makijaż też załatwiam w domu i nie muszę go poprawiać co chwilę. Poza tym, wydaje mi się lekko niezdrowe tak warstwowo nakładać tapetę co np. 2 godziny . Od razu mi się to kojarzy z tematem u Drzyzgi, gdzie laski nie zmywały makijażu przez dwa tygodnie . Co innego, jak się ktoś rozmaże bo się poci z upału, popłacze i rozmaże albo coś w tym stylu. Jak chodziłam do liceum, to upałów nie było i wątpię, żeby aż tyle lasek miało problemy z nadmierną potliwością. Chyba to był jakiś rodzaj szpanu, że "ja to mam takie i takie kosmetyki i ojej muszę poprawić facjatę teraz zaraz" . Jak byłam ostatnio na weselu, to poprawiałam kreski na oczach i efekt był straszny, bo tusz z eyelinera się zmienił w grubą skorupkę i miałam niefajne uczucie na oczach. Pewnie lepiej by było te kreski zmazać i zrobić nowe, niż je poprawiać. Następnym razem będę wiedzieć .

[mary_poppins]

Napisane przez MonikaFaustyna

Chyba to był jakiś rodzaj szpanu, że "ja to mam takie i takie kosmetyki i ojej muszę poprawić facjatę teraz zaraz" .

To głupie i nielogiczne, ja szpanuję inaczej - mam takie kosmetyki, że nie muszę poprawiać makijażu przez cały dzień, bo są takie dobre, że się trzymają na gębie

[invisible_01]

W temacie kolejek do lekarza - dziwi mnie oburzenie, że ktoś w kolejce jest bardziej/mniej chory i gadanie, komu się bardziej to miejsce należy W mojej przychodni dostaje się numerek, więc jak mam 20, to nie przychodzę 15 minut po otwarciu gabinetu, bo to bez sensu. Przychodzę więc akurat tak, że przede mną stoją dwie osoby. No i się zaczyna... Że jak to ja przyszłam i za 10 minut wchodzę, ona przyszła 4 godziny temu, ma numerek 33 i chce wejść przede mną, bo była pierwsza! A potem się zaczyna najazd, że wcale nie jestem chora i blokuję kolejkę, a powinnam ustąpić. Owszem, często nie jestem chora, ale nie moja wina, że po wszelkiego rodzaju skierowania muszę iść do rodzinnego i stać w tej kolejce i nie mam zamiaru przepraszać za to i każdego przepuszczać Każdy wie, jaki ma numerek i nie ogarniam stania 5 godzin mając jeden z ostatnich i oburzania się, że co chwilę przychodzi ktoś z numerkiem wcześniejszym.

[MonikaFaustyna]

Napisane przez mary_poppins

To głupie i nielogiczne, ja szpanuję inaczej - mam takie kosmetyki, że nie muszę poprawiać makijażu przez cały dzień, bo są takie dobre, że się trzymają na gębie

No właśnie nie mogłam tego pojąć . Jak zrobię makijaż rano przed wyjściem gdziekolwiek, to mi się trzyma do wieczora i nic nie muszę poprawiać. A już rozwalające były te westchnięcia, bo człowiek śmiał poprosić o udostępnienie umywalki po skorzystaniu z toalety .

---------- Dopisano o 20:00 ---------- Poprzedni post napisano o 19:58 ----------

Napisane przez invisible_01

W temacie kolejek do lekarza - dziwi mnie oburzenie, że ktoś w kolejce jest bardziej/mniej chory i gadanie, komu się bardziej to miejsce należy W mojej przychodni dostaje się numerek, więc jak mam 20, to nie przychodzę 15 minut po otwarciu gabinetu, bo to bez sensu. Przychodzę więc akurat tak, że przede mną stoją dwie osoby. No i się zaczyna... Że jak to ja przyszłam i za 10 minut wchodzę, ona przyszła 4 godziny temu, ma numerek 33 i chce wejść przede mną, bo była pierwsza! A potem się zaczyna najazd, że wcale nie jestem chora i blokuję kolejkę, a powinnam ustąpić. Owszem, często nie jestem chora, ale nie moja wina, że po wszelkiego rodzaju skierowania muszę iść do rodzinnego i stać w tej kolejce i nie mam zamiaru przepraszać za to i każdego przepuszczać Każdy wie, jaki ma numerek i nie ogarniam stania 5 godzin mając jeden z ostatnich i oburzania się, że co chwilę przychodzi ktoś z numerkiem wcześniejszym.

Dlatego ideałem jest wprowadzenie listy przy rejestracji i wyczytywanie po kolei pacjentów. Jak wywołają panią Iksińską, to pani Ikgrekowa się nie wpierniczy. Poza tym siedzenie wtedy w poczekalni nie ma sensu, chyba, że ktoś lubi sobie posłuchać, jak kto ma na nazwisko . Ale obawiam się, że ludzie mieliby problem, że to atak na ich dane osobowe...no to niech wyczytywaliby wg numerków i tyle.

[Darkoz]

Napisane przez invisible_01

W temacie kolejek do lekarza - dziwi mnie oburzenie, że ktoś w kolejce jest bardziej/mniej chory i gadanie, komu się bardziej to miejsce należy W mojej przychodni dostaje się numerek, więc jak mam 20, to nie przychodzę 15 minut po otwarciu gabinetu, bo to bez sensu. Przychodzę więc akurat tak, że przede mną stoją dwie osoby. No i się zaczyna... Że jak to ja przyszłam i za 10 minut wchodzę, ona przyszła 4 godziny temu, ma numerek 33 i chce wejść przede mną, bo była pierwsza! A potem się zaczyna najazd, że wcale nie jestem chora i blokuję kolejkę, a powinnam ustąpić. Owszem, często nie jestem chora, ale nie moja wina, że po wszelkiego rodzaju skierowania muszę iść do rodzinnego i stać w tej kolejce i nie mam zamiaru przepraszać za to i każdego przepuszczać Każdy wie, jaki ma numerek i nie ogarniam stania 5 godzin mając jeden z ostatnich i oburzania się, że co chwilę przychodzi ktoś z numerkiem wcześniejszym.

Czy tym ludziom się nudzi, nie mają nic innego do roboty, tylko przychodzić parę godzin wcześniej?

[Suvia]

O mamo, pierwszy raz na tych moich studiach rzucono wyniki egzaminu w niedzielę . I to jak rzucono - nie do systemu, żeby każdy widział tylko swoją ocenę indywidualnie, tylko wywieszono je na karteczkach wywieszonych przed katedrą. I nie tylko pesele identyfikowały studenta, ale i jego imię i nazwisko.

Ale nawet nie to mnie zdziwiło. Zdziwili mnie ludzie, którzy obczajali oceny innych I to nie na życzenie znajomych czy coś... Idę schodami, spotykam się z dziewczyną, którą znam "tak o", a ta mi mówi, żebym nie wychodziła dalej, bo mam taką a taką ocenę zatkało mnie...

I nie mógł to być przypadek bo pisało kilkaset osób, a nasze nazwiska dzieliło jakieś trylion kartek, więc ona musiała poświęcić pare minut życia na szukanie... No bez jaj

[saane]

Napisane przez Suvia

O mamo, pierwszy raz na tych moich studiach rzucono wyniki egzaminu w niedzielę . I to jak rzucono - nie do systemu, żeby każdy widział tylko swoją ocenę indywidualnie, tylko wywieszono je na karteczkach wywieszonych przed katedrą. I nie tylko pesele identyfikowały studenta, ale i jego imię i nazwisko.

Ale nawet nie to mnie zdziwiło. Zdziwili mnie ludzie, którzy obczajali oceny innych I to nie na życzenie znajomych czy coś... Idę schodami, spotykam się z dziewczyną, którą znam "tak o", a ta mi mówi, żebym nie wychodziła dalej, bo mam taką a taką ocenę zatkało mnie...

I nie mógł to być przypadek bo pisało kilkaset osób, a nasze nazwiska dzieliło jakieś trylion kartek, więc ona musiała poświęcić pare minut życia na szukanie... No bez jaj

Zgaduję, że napisała lepiej od Ciebie i musiała podnieść sobie samoocenę takimi tekstami

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[05872c226b72f809f533e1be5bdf48ff33b7c1f2_5d4611f2b5f9d]

Napisane przez MonikaFaustyna

Też tego nie lubię. Makijaż też załatwiam w domu i nie muszę go poprawiać co chwilę. Poza tym, wydaje mi się lekko niezdrowe tak warstwowo nakładać tapetę co np. 2 godziny . Od razu mi się to kojarzy z tematem u Drzyzgi, gdzie laski nie zmywały makijażu przez dwa tygodnie . Co innego, jak się ktoś rozmaże bo się poci z upału, popłacze i rozmaże albo coś w tym stylu. Jak chodziłam do liceum, to upałów nie było i wątpię, żeby aż tyle lasek miało problemy z nadmierną potliwością. Chyba to był jakiś rodzaj szpanu, że "ja to mam takie i takie kosmetyki i ojej muszę poprawić facjatę teraz zaraz" . Jak byłam ostatnio na weselu, to poprawiałam kreski na oczach i efekt był straszny, bo tusz z eyelinera się zmienił w grubą skorupkę i miałam niefajne uczucie na oczach. Pewnie lepiej by było te kreski zmazać i zrobić nowe, niż je poprawiać. Następnym razem będę wiedzieć .

Nienawidzę uczucia kładzenie nowej warstwy tapety na gębę, nie wiem jak te laski to wytrzymują, ja czułam się wtedy brudna i taka fee.

Napisane przez invisible_01

W temacie kolejek do lekarza - dziwi mnie oburzenie, że ktoś w kolejce jest bardziej/mniej chory i gadanie, komu się bardziej to miejsce należy W mojej przychodni dostaje się numerek, więc jak mam 20, to nie przychodzę 15 minut po otwarciu gabinetu, bo to bez sensu. Przychodzę więc akurat tak, że przede mną stoją dwie osoby. No i się zaczyna... Że jak to ja przyszłam i za 10 minut wchodzę, ona przyszła 4 godziny temu, ma numerek 33 i chce wejść przede mną, bo była pierwsza! A potem się zaczyna najazd, że wcale nie jestem chora i blokuję kolejkę, a powinnam ustąpić. Owszem, często nie jestem chora, ale nie moja wina, że po wszelkiego rodzaju skierowania muszę iść do rodzinnego i stać w tej kolejce i nie mam zamiaru przepraszać za to i każdego przepuszczać Każdy wie, jaki ma numerek i nie ogarniam stania 5 godzin mając jeden z ostatnich i oburzania się, że co chwilę przychodzi ktoś z numerkiem wcześniejszym.

Ja tak miałam u endrokrynologa tylko, że zamiast numerków było umawianie na godzinę. Te oburzenie, ze ktoś kto przyszedł później wchodzi wcześniej niż ta osoba co "ja tu czekam od 8, no to co, że jestem umówiona na 14, ja tu byłam wcześniej", te baby obrabiały dupy wszystkim, jako, że weszłam do gabinetu przed nimi pewnie i mi się dostało

[Suvia]

Możliwe, ja tam mam ciekawsze zajęcia niż wypytywanie ludzi o ich oceny. Albo ich sprawdzanie Chryste. Ale bez jaj, my się kojarzymy z jednych zajęć. To co, ona obczajała wszystkich których zna na tej uczelni, zapisywała te oceny w tajnych aktach czy co?? No nie ogarnę tego chyba dziś

[dacn]

Napisane przez Suvia

Możliwe, ja tam mam ciekawsze zajęcia niż wypytywanie ludzi o ich oceny. Albo ich sprawdzanie Chryste. Ale bez jaj, my się kojarzymy z jednych zajęć. To co, ona obczajała wszystkich których zna na tej uczelni, zapisywała te oceny w tajnych aktach czy co?? No nie ogarnę tego chyba dziś

Na każdym roku i uczelni sa tacy co znają oceny wszystkich i wyliczają sobie po nocach kto ma wyższą od nich średnią.

Inni mają własne życie i problemy.

[linka_12]

[1=05872c226b72f809f533e1b e5bdf48ff33b7c1f2_5d4611f 2b5f9d;41348549]
Mnie w damskich wkurzają te dziewuchy co tak się pindrzą przed lusterkiem, że nie można się dopchać do umywalki by umyć ręce. Kurcze, nie wiem, ja makijaż załatwiam w domu a na uczelni tylko najwyżej używam chusteczki żeby mi się facjata nie świeciła jak psu jajca.[/QUOTE]

Napisane przez mary_poppins

To głupie i nielogiczne, ja szpanuję inaczej - mam takie kosmetyki, że nie muszę poprawiać makijażu przez cały dzień, bo są takie dobre, że się trzymają na gębie

Napisane przez MonikaFaustyna

No właśnie nie mogłam tego pojąć . Jak zrobię makijaż rano przed wyjściem gdziekolwiek, to mi się trzyma do wieczora i nic nie muszę poprawiać. A już rozwalające były te westchnięcia, bo człowiek śmiał poprosić o udostępnienie umywalki po skorzystaniu z toalety .

Też mam takie podejście - i oczywiście rozumiem: poprawić szminkę, przypudrować nos, ale w toaletach często spotykam dziewczyny z całą kosmetyczką, które nakładają sobie nową warstwę tuszu albo poprawiają cienie (A jest pierwsza przerwa, czyli 9.30 - kiedy im sie to zdążyło rozmazać?). U mnie co prawda umywalki nie zasłonią (bo jest ich dwa razy więcej niż kabin), ale niektóre są w stanie rozlożyć się ze swoim "kramem" na półeczce pod podajnikiem na ręczniki i zazwyczaj na moją delikatną prośbę o przesunięcie się słyszę westchnienie albo osoba mnie ignoruje (Jak mozna ignorować kogoś, kto stoi za tobą i sie w lustrze odbija?!)

Napisane przez invisible_01

W temacie kolejek do lekarza - dziwi mnie oburzenie, że ktoś w kolejce jest bardziej/mniej chory i gadanie, komu się bardziej to miejsce należy W mojej przychodni dostaje się numerek, więc jak mam 20, to nie przychodzę 15 minut po otwarciu gabinetu, bo to bez sensu. Przychodzę więc akurat tak, że przede mną stoją dwie osoby. No i się zaczyna... Że jak to ja przyszłam i za 10 minut wchodzę, ona przyszła 4 godziny temu, ma numerek 33 i chce wejść przede mną, bo była pierwsza! A potem się zaczyna najazd, że wcale nie jestem chora i blokuję kolejkę, a powinnam ustąpić. Owszem, często nie jestem chora, ale nie moja wina, że po wszelkiego rodzaju skierowania muszę iść do rodzinnego i stać w tej kolejce i nie mam zamiaru przepraszać za to i każdego przepuszczać Każdy wie, jaki ma numerek i nie ogarniam stania 5 godzin mając jeden z ostatnich i oburzania się, że co chwilę przychodzi ktoś z numerkiem wcześniejszym.

Nie rozumiem tego podejscia ludzi: "Mam nr 15, ale siedzę tu od wczoraj, więc musi mnie Pani wpuścić, pomimo, że ma Pani nr 5". Zazwyczaj ucinam taka rozmowę stwierdzeniem, że nikt tu nikomu nie każe siedzieć tyle czasu i skoro on/ona może to widocznie ma czas i chęci, by to robić. Ja nie mam

[MonikaFaustyna]

Może ludzie w kolejce myślą, że te godziny wizyt, to tak dla picu...bo i tak lekarz się spóźni albo ktoś inny nie przyjdzie lub się spóźni . Jakie trzeba mieć nudne życie, żeby sterczeć od np. 6 rano w przychodni, mając wizytę np. na 10 ...będąc osobą, która mieszka blisko, oczywiście. Przerąbane mają osoby, które przejeżdżają pół miasta do przychodni, do specjalisty X, który przyjmuje tylko tam lub za "symboliczną" stówkę u siebie w domu . Zazwyczaj jak musiałam do swojego dawnego endokrynologa czekać miliard lat w kolejce, to brałam jakąś muzykę do posłuchania, żeby o choróbskach nie słuchać.

[Darkoz]

Napisane przez MonikaFaustyna

Może ludzie w kolejce myślą, że te godziny wizyt, to tak dla picu...bo i tak lekarz się spóźni albo ktoś inny nie przyjdzie lub się spóźni . Jakie trzeba mieć nudne życie, żeby sterczeć od np. 6 rano w przychodni, mając wizytę np. na 10 ...

Ech, jak pomyślę o tych dzieciakach, które z ciężkimi tornistrami o 7-8 jadą autobusem do szkoły i słyszą marudzenie starych bab, że jakim prawem osoba w wieku poniżej 50 lat śmiała zająć miejsce (za które przynajmniej płaci)... A teraz się okazuje, że część z nich spokojnie mogłoby pojechać mniej zatłoczonym autobusem o np. 9:30.

[05872c226b72f809f533e1be5bdf48ff33b7c1f2_5d4611f2b5f9d]

Napisane przez MonikaFaustyna

Może ludzie w kolejce myślą, że te godziny wizyt, to tak dla picu...bo i tak lekarz się spóźni albo ktoś inny nie przyjdzie lub się spóźni . Jakie trzeba mieć nudne życie, żeby sterczeć od np. 6 rano w przychodni, mając wizytę np. na 10 ...będąc osobą, która mieszka blisko, oczywiście. Przerąbane mają osoby, które przejeżdżają pół miasta do przychodni, do specjalisty X, który przyjmuje tylko tam lub za "symboliczną" stówkę u siebie w domu . Zazwyczaj jak musiałam do swojego dawnego endokrynologa czekać miliard lat w kolejce, to brałam jakąś muzykę do posłuchania, żeby o choróbskach nie słuchać.

Pół biedy jak rozmawiają o swouch chorobach, gorzej jak zaczynaja diagnozować innych czekających, ja na przykład usłyszałam, że prawdopodobnie mam nadczynność tarczycy, cukrzyce i raka (nie sprecyzowały jakiego) a najpewniej to mam anoreksję i tylko niepotrzebnie uczciwym i normalnym ludziom zajmuje kolejkę, foch. Byłam wtedy w wyjątkowo dobrym nastroju bo zamiast ze złości to dusiłam się ze śmiechu

[201604181004]

Dlatego ja zmieniłam lekarza pierwszego kontaktu. Miałam fajną babeczkę, ale tłumy ogromne. Od 6 rano czekasz w kolejce - przed kolejką, bo to kolejka do otwarcia kolejki do rejestracji jakiś durny babiszon mnie kiedyś z kolejki wysiudał. Od 6 rano tkwiłam pod przychodnią przed 8 się zarejestrowałam i już nie było miejsc do lekarza. No to się pytam pani z rejestracji do jakiego lekarza jest zapisane najmniej pacjentów. Ona mi że wszyscy mają full. Ja mówię, może pani sprawdzi jednak, bo do mojej lekarki to jest kosmos. No i co? Okazało się że do dziadka do jakiego się zapisałam kolejek nie ma na zasadzie, o 10 dzwonisz, mówisz że będziesz, no to przychodzisz i jesteś.
Do poprzedniej były cuda na kiju, z 4 razy nie udało mi się do niej dopchać, numerki nie obowiązywały, po prostu miała ułożone karty w kolejności zapisów i sama wyczytywała nazwiska, bo też były wariatki które od 6 rano czekały do zapisów, na 15 miały wizytę, więc stwierdzały że nie opłaca im się iść do domu a obecny lekarz nie jest zły. Nie jest jakiś super ale ja np najczęściej chcę zwolnienia z zajęć jak jestem przeziębiona, na dzień, na dwa, nie choruję przewlekle i nie chodzę do specjalistów więc problemu już nie mam.

[anlejka]

[1=05872c226b72f809f533e1b e5bdf48ff33b7c1f2_5d4611f 2b5f9d;41350565]Pół biedy jak rozmawiają o swouch chorobach, gorzej jak zaczynaja diagnozować innych czekających, ja na przykład usłyszałam, że prawdopodobnie mam nadczynność tarczycy, cukrzyce i raka (nie sprecyzowały jakiego) a najpewniej to mam anoreksję i tylko niepotrzebnie uczciwym i normalnym ludziom zajmuje kolejkę, foch. Byłam wtedy w wyjątkowo dobrym nastroju bo zamiast ze złości to dusiłam się ze śmiechu[/QUOTE]
E tam! Ja o rakach się dowiedziałam na zajęciach z profilaktyki zdrowia. Pani kazała przygotować jednej grupie referat o dietach. Zgodnie z niektórymi wyszło, że mam raków chyba piętnaście, bo nie przestrzegam żadnej diety Oprócz tego wyszło mi jeszcze kilka innych chorób, a jedyne z czym się zmagam to drapanie w gardle. Ale to pewnie też rak albo co innego.
Ale kobieta była bardzo specyficzna, bo dla niej tylko medycyna naturalna powinna istnieć.

[201607231707]

Ja miałam w gimnazjum nauczycielkę biologii, która była zaciekłym wrogiem kefiru Nie wiem skąd nienawiść, ale pewnie miłośnicy kefiru według niej też maja po kilka raków

[05872c226b72f809f533e1be5bdf48ff33b7c1f2_5d4611f2b5f9d]

Napisane przez anlejka

E tam! Ja o rakach się dowiedziałam na zajęciach z profilaktyki zdrowia. Pani kazała przygotować jednej grupie referat o dietach. Zgodnie z niektórymi wyszło, że mam raków chyba piętnaście, bo nie przestrzegam żadnej diety Oprócz tego wyszło mi jeszcze kilka innych chorób, a jedyne z czym się zmagam to drapanie w gardle. Ale to pewnie też rak albo co innego.
Ale kobieta była bardzo specyficzna, bo dla niej tylko medycyna naturalna powinna istnieć.

Biorąc pod uwagę mój sposób żywienia to pewnie jestem jednym wielkim rakiem i ewenementem medycznym

[mary_poppins]

[1=05872c226b72f809f533e1b e5bdf48ff33b7c1f2_5d4611f 2b5f9d;41351238]Biorąc pod uwagę mój sposób żywienia to pewnie jestem jednym wielkim rakiem i ewenementem medycznym [/QUOTE]

Ja też, od dzisiaj chodzę tyłem

[BioIvO]

Napisane przez Demi93

Ja to od dawna widuję i w realu, i w internecie. "Ja miałem gorzej", "zazdroszczę ci problemów" i wszystkie tego typu Naprawdę, bardzo pomocne, dziękuję wam, o, Wielcy Męczennicy

Pól biedy, gdy ten ktoś faktycznie ma się czym popisać
Znam taką odmianę męczenników, którzy swoimi drobnostkami torpedują naprawdę duże problemy innych. I cały czas są przekonani, że mają gorzej.
Np.
- wiesz co? Dzisiaj złamałam nogę w dwóch miejscach z przemieszczeniem.
- to jeszcze nic, ja dzisiaj uderzyłem stopą o kant stolika, to dopiero ból!
Albo:
- nie mam pieniędzy na rachunki i jedzenie
- znam ten ból, szef miał mi dać 1000 zł. podwyżki ale się rozmyślił.

I w tym miejscu występuje długa lista skarg na pecha, niesprawiedliwość losu itp.

[magyarparaszt]

Napisane przez Demi93

Ja to od dawna widuję i w realu, i w internecie. "Ja miałem gorzej", "zazdroszczę ci problemów" i wszystkie tego typu Naprawdę, bardzo pomocne, dziękuję wam, o, Wielcy Męczennicy

No ba, mam wielu znajomych, którzy tak pier*olą. Wkurza mnie, bardzo.

[201607231707]

Pewnie ja też, a nie mam w szafie czerwonych ubrań, shit.

[magyarparaszt]

Napisane przez Suvia

O mamo, pierwszy raz na tych moich studiach rzucono wyniki egzaminu w niedzielę . I to jak rzucono - nie do systemu, żeby każdy widział tylko swoją ocenę indywidualnie, tylko wywieszono je na karteczkach wywieszonych przed katedrą. I nie tylko pesele identyfikowały studenta, ale i jego imię i nazwisko.

Ale nawet nie to mnie zdziwiło. Zdziwili mnie ludzie, którzy obczajali oceny innych I to nie na życzenie znajomych czy coś... Idę schodami, spotykam się z dziewczyną, którą znam "tak o", a ta mi mówi, żebym nie wychodziła dalej, bo mam taką a taką ocenę zatkało mnie...

I nie mógł to być przypadek bo pisało kilkaset osób, a nasze nazwiska dzieliło jakieś trylion kartek, więc ona musiała poświęcić pare minut życia na szukanie... No bez jaj

Miałaś stalkera