Rola kobiety: gotowanie, prasowanie, pranie…

[Suvia]

Hultaj, ale ja teraz Ciebie nie rozumiem, bo ja się absolutnie z tym wszystkim zgadzam i właśnie taki związek praktykuję. Napisałam w tym wątku bardzo wyraźnie, ze jeśli ktoś ma fantazję gotować dla kogoś (lubi to, albo po prostu chce zrobić coś miłego) a do tego jeszcze ma na to jakiś wolny czas (o czym wyraźnie, Monika wspomniała) to w czym problem?

Maturzystką byłam łaaadne lata temu, więc też średnio te uwagi do mnie się odnoszą. Nie będę pisać, że mam multum wolnego czasu i nigdy nie opadam z sił, skoro studiuję cholernie ciężki kierunek i do tego od A do Z muszę utrzymywać się sama. Bywa. Na fitness nie idę, nadrabiam zdrowym jedzeniem ;p Wiec ani o fizycznej ani umysłowej pracy nikt mi nie musi opowiadać, naprawdę. I nie, nie jest to wpis z cyklu jestem cyborgiem, po prostu stwierdzenie faktu. Nie ja pierwsza i ostatnia tak mam chyba...

Moje ostatnie posty były tylko na temat tego klasczynego offtopu, którym powstał i swiadczył o tym, ze jak ktoś pracuje dużo i ciężko to musem jest jechanie na zupkach chińskich, bo inaczej "ni da rady, panie". Co moim zdaniem jest bzdurą i napisałam dlaczego. Ludzi,tez singli, pracujących w cholerę ciężko jest wiele wokół i dają radę. Wyjazd wyjazdem. Wiele jest ludzi, co żyją w pojedynkę i dużo pracują, a jednak dają radę coś sobie zrobić do żarcia, to wszystko. A kwestia chęci i innych taki jest na boku, jest indywidualna, ja tu mówię o czystych możliwościach.

Co nie znaczy, że jak jest szansa, że ktoś nam w tym wszystkim pomoże i odciąży z czystej chęci to jest to nie super ekstra, bo jest

[Hultaj]

offtopu, którym powstał i swiadczył o tym, ze jak ktoś pracuje dużo i ciężko to musem jest jechanie na zupkach chińskich, bo inaczej "ni da rady, panie".

ale sama jesteś przykładem, że pracując studiując nie masz czasu już na nic więcej niż gotowanie; bo nie rozumiem, czemu nie pójdzie na fitness, jesteś przecież wypoczęta.
Człowiek jeśli musi jest w stanie zrobić wiele rzeczy, ale coś kosztem czegoś, nie znam ludzi, którzy np. pracują, uczą się, cuda wianki-wszystko sami. Oczywiście nie mam na myśli np. pracy 40 godzin w tygodniu, i nauki 20, bo to daje średnio 8,6 godziny zajęć dziennie. Jeśli zakładamy, że sen 7-8 godzin, to zostaje do spożytkowania 16-17. Druga sprawa to że i tak nie wierzę, że po 16 godzinach jest się tak samo wydajnym jak rano np.

[Suvia]

Hultaj, prooooszę? Nie nie jestem wypoczęta, nie nie idę na fitnes, tak robię sobie posiłek. Więc to możliwe. To czy zostanie urzeczywistnione jest poza tą dyskusją imo. Kwestię chęci i innych takich zostawiam na boku w tym momencie. Mówienie, że to jest niemożliwe jest fałszem, bo połowa kraju jechałaby na chińskich albo zdechła z głodu. To, że ktoś ma gdzieś akurat robienie posilku i idzie robić rzeczy inne, mnie nie obchodzi, jego sprawa. Ale nie uwierzę, że ciężka praca warunkuje niemożliwość robienia sobie posiłku, no, po raz setny. Bo warunkowałoby niemożliwość robienia niczego innego oprócz spania i pracy. O to mi chodzi od zarania tego offa, tylko o to I nie mówmy i nie wyolbrzymiamy, że nie zostaje na nic czasu, dowodem na to jest chociażby to jestem po jedzeniu, a teraz patrze prawym okiem w kodeks, a lewym wizażuje. Na fitness nie pójde, w ciul za gorąco na to.

[Hultaj]

wielozadaniowość to mit.

nie chce mi się naprawdę kontynuować tej bzdurnej poddyskusji

wyraziłam wątpliwość o taki zmęczeniu materiału, ze aż nie można sobie ugotować prostego (normalnego) dania.

dla mnie to brzmi mniej więcej tak:
żaden to problem tyrać fizycznie, doginać karku w słońcu i upale, człowiek po tym nie marzy już tylko by się walnąć i odpocząć, z przyjemnością odstawia domową krzątaninę. Taki truiźmik lekko z sufitu, bo to, że Ty bez problemu gotowałaś po przyjściu z pola obiady nie oznacza, że dla kogoś innego nie byłoby to koniecznością więc na zasadzie 13ej godziny pracy bo jeść trzeba , a nie, och, ach, no cóż to za problem.

ciekawa jestem czy była byś w stanie zupke chińską zrobic jak by cię dobrze po polu przeciągnęli.

Anitka wyraźnie pisała o tyraniu , więc albo masz czy miałaś kondycję jak koń albo Cię niewystarczająco przeciągnęli.

[Suvia]

mnie też się nie chcę, więc najlepiej jak każda da sobie spokój, bo i tak zostanie przy swoim


tak, wszyscy mieliśmy na tych wyjazdach kondycję jak konie, wrzucając pare rzeczy do garnka na szybki obiad. I gites

[Wyrak]

Napisane przez kaledonia

Dla mnie niepojęte,że kobieta która pracuje jeszcze sobie bierze na głowę przygotowanie prowiantu dla faceta. Nawet gdyby nie pracowała to panu korona z głowy by nie spadła jakby sobie coś ugotował

Ja tego z kolei nie rozumiem - skoro komus cos takiego odpowiada, a przynajmniej jakos strasznie nie doskwiera, to czyja to brocha?
Dla Ciebie to panu korona z glowy by nie spadla, a dla kogos to moze byc potrzeba dbania o misiaczka z milosci.

Napisane przez simsa22

Tak z ciekawości: jakiż to obiad można zrobić w parę (pięć ?) minut

Zalezy jak definiowac obiad - jesli jako cieple zarcie, to przy mojej diecie akurat z 15 min bym potrzebowal przynajmniej.
Natomiastjesli chodzi o dany posilek, to moj obiad wygladal dzis tak: kroisz szpinak, kroisz zielsko, kroisz pomidory, papryke, dodajesz wedzonego lososia, kruszone nerkowce, pieprzysz, mieszasz i papu gotowe. Zajelo jakies 5 minut wlasnie

Napisane przez Hultaj

wygląda na to, że matki Polki nie mają powodu być przemęczonymi, przecież to żaden kłopocik pracować full time i robić inne rzeczy.

Nawet nie musza byc matki Polki, bo ja pracuje sporo, a masz czas i na cwiczenie z 5 razy w tygodniu i na gotowanie zarcia i na inne rzeczy. Mozliwe jest, ale i owszem nie zawsze sie chce

[Hultaj]

bo ja pracuje sporo, a masz czas i na cwiczenie z 5 razy w tygodniu i na gotowanie zarcia i na inne rzeczy. Mozliwe jest, ale i owszem nie zawsze sie chce

pracujesz po 12h przez 6 czy 7 dni/7d i chodzisz 5 x w tyg na silownię czy tam cwiczysz, gotujesz i robisz różne inne rzeczy? Jestem dosyć pod wrażeniem.

---------- Dopisano o 23:06 ---------- Poprzedni post napisano o 22:56 ----------

tak, wszyscy mieliśmy na tych wyjazdach kondycję jak konie, wrzucając pare rzeczy do garnka na szybki obiad. I gites

po prostu to była dla Ciebie praca sezonowa. Nie wątpię, że gdybyś harowała po 12 godzin na dobę przez ileś lat też byś sobie gotowała czy to kluchy z jakimś sosem czy to coś tam, jeść trzeba, a nie każdy lubi stołować się w lokalu; ale wątpię, by chciało Ci się robić jednocześnie ileś innych rzeczy.

---------- Dopisano o 23:10 ---------- Poprzedni post napisano o 23:06 ----------

btw, sweg0 czasu przez kilka tygodni jadałam obiady w miłym barze, takim własnie z domowym jedzeniem bardziej , i pamiętam jaka byłam lekko zdzwiona, gdy kiedyś wpadłam w takich typowych godzinach obiadowych i mieli tłumek ludzi. Aż dziw bierze , przecież bez problemu pichciliby ci wszyscy ludzie w domu. Pamiętam także, że studenckie stołówki pustkami nie świeciły (i mam na myśli nie tylko studentow) ale pewnie tak sobie tylko urozmaicali, na pewno nie chodziło o to, by minimalizować zmęczenie i ilość wysilku.

[Wyrak]

Napisane przez Hultaj

pracujesz po 12h przez 6 czy 7 dni/7d i chodzisz 5 x w tyg na silownię czy tam cwiczysz, gotujesz i robisz różne inne rzeczy? Jestem dosyć pod wrażeniem.

Nie ma to jak reductio ad absurdum. Proponuje w ogole zaimputowac, ze tak z 25h dziennie 8 dni w tygodniu, ze to byl punkt odniesienia

Chyba juz nie pamietasz to napisalas, to Ci przypomne:

Napisane przez Hultaj

wygląda na to, że matki Polki nie mają powodu być przemęczonymi, przecież to żaden kłopocik pracować full time i robić inne rzeczy.

Jesli probujesz twierdzic full time = 72-84h w tygodniu, to jestes po prostu niepowazna i nie ma o czym z Toba drazyc tematu.

[Marudna Krolewna]

Napisane przez simsa22

Tak z ciekawości: jakiż to obiad można zrobić w parę (pięć ?) minut

wszelkiej maści sosy do makaronu np.carbonara, z tuńczykiem, z łososiem; poza tym tortille albo quesadille z tym co akurat jest w lodówce - trochę szybkich opcji istnieje

[laisla]

Napisane przez kaledonia

Przeczytałam oba wątki i tym wątkiem na gotowaniu byłam zszokowana!

Dla mnie niepojęte,że kobieta która pracuje jeszcze sobie bierze na głowę przygotowanie prowiantu dla faceta. Nawet gdyby nie pracowała to panu korona z głowy by nie spadła jakby sobie coś ugotował

Zgadzam się z pogrubionym.
Nawet takiego faceta, który nie gotuje nie brałabym pod uwagę!

Mnie od zawsze się wydawało naturalne,że w domu jest podział obowiązków- ja wracam z pracy wcześniej to gotuje. Sprząta ten kto ma czas- mam wolne to sprzątam, on ma wolne-on sprząta.
Tak zostałam wychowana- oboje rodzice gotowali i gotują, oboje sprzątają, prasują (każdy swoje) i wątpię by z tego powodu moim dziadkom czy ojcu spadł poziom testosteronu

Dla Monyczki to nie problem więc nic nam do tego Nieźle ciśnienie by mi podnosiły te różne wpisy gdybym zapytała ot tak sobie o pomysły na obiad, a tutaj wszyscy niemal rozłożyliby mój związek na czyynniki pierwsze udowadniając mi, że jestem kurą domową, a mój tż to jakiś szowinista i jeszcze wątek pokrewny. Zresztą skąd wiesz, że on nie byłby w stanie tego samego zrobić dla niej albo odwdzięcza się na przykład w inny sposób?

---------- Dopisano o 01:10 ---------- Poprzedni post napisano o 01:08 ----------

[1=749d3470e67da5a340716cf 11c99d98c9d41692a_5eab587 331573;41425395]ja gotuje codziennie, a a nadal nie umiem zrobić obiadu w kilka minut,
sam bób gotowałam dzisiaj 20 min.[/QUOTE]

Ej, ale ten bób to chyba sam się gotuje, a Ty możesz sobie usiąść np z kawusią w tym czasie albo coś innego porobić
Dla mnie już sam taki bób z masłem byłby pysznym obiadem czyli nawet nie dałabym temu 5 minut.

[Wyrak]

Napisane przez laisla

Dla Monyczki to nie problem więc nic nam do tego Nieźle ciśnienie by mi podnosiły te różne wpisy gdybym zapytała ot tak sobie o pomysły na obiad, a tutaj wszyscy niemal rozłożyliby mój związek na czyynniki pierwsze udowadniając mi, że jestem kurą domową, a mój tż to jakiś szowinista i jeszcze wątek pokrewny. Zresztą skąd wiesz, że on nie byłby w stanie tego samego zrobić dla niej albo odwdzięcza się na przykład w inny sposób?

Pelna zgoda.

[monyczkaaa]

Napisane przez laisla

Dla Monyczki to nie problem więc nic nam do tego Nieźle ciśnienie by mi podnosiły te różne wpisy gdybym zapytała ot tak sobie o pomysły na obiad, a tutaj wszyscy niemal rozłożyliby mój związek na czyynniki pierwsze udowadniając mi, że jestem kurą domową, a mój tż to jakiś szowinista i jeszcze wątek pokrewny. Zresztą skąd wiesz, że on nie byłby w stanie tego samego zrobić dla niej albo odwdzięcza się na przykład w inny sposób?.

Mi już to zwisa, co kto jeszcze na mój i mojego związku temat napisze. Już dawno wizaż mnie tak nie rozczarował, naprawdę. Nie rozumiem, jak z prostego pytania o propozycję obiadów, można zrobić dyskusję na dwa watki? Czyli, jak dziewczyny czasem na kulinarnym zadają pytanie "przygotowuję kolację dla TŻ / dla kilku osób, co mam podać?" to wszystkie obrończynie kobiet też powinny się zlecieć i skrzeczeć "chłop do garów!" "chłop do garów!" "chłop do garów, a Ty dziewczynko leć malować paznokcie i pachy depilować!". Paranoja. Wiele z dziewczyn prześledziło moje wypowiedzi aby dowiedzieć się, czy pracuje i ile mam lat, szkoda, że nie doczytały, że praca nie zajmuje mi wiele czasu, a godziny, jakie spędzam poza domem, pozwalają mi w pełni ugotować obiad i uwaga uwaga posprzatać! Dla mnie niepojętym byłoby, gdybym np wróciła z pracy o 15 i czekała do 18 aż wróci TŻ i mi obiad ugotuje, bo przecież sobie tipsy połamię.

Przez 3 lata mojej "kariery" zawodowej studiowałam weekendami, w tygodniu praca, czasem nauka a w weekendy zjazdy. I co? Wracalam w niedzielę, miałam ugotowany obiad/kolację, mieszkanie lśniło i pachniało świeżym praniem. A bywało tak, że mimo tych obowiązków musiałam podjechać do mechanika, bo tż nie miał na to czasu. I jakoś oboje żyjemy, do gardeł sobie nie skaczemy.

[Hultaj]

Jesli probujesz twierdzic full time = 72-84h w tygodniu, to jestes po prostu niepowazna i nie ma o czym z Toba drazyc tematu.

Nie wiem w ogóle o co Ci chodzi, to po 1, po drugie nie kpiłam, tylko napisałam, że jeśli pracujesz po 12 godzin na dobę i jeszcze po tym chce Ci się latać 5 x w tyg na siłkę to jest wg mnie co podziwiać, bo wielu ludzi nie będzie miało tyle pary.

Wracając do 1 i dlaczego; przecież mowa o pracy 12 godzin dziennie czyli 72-84/tydz wlaśnie.

Dla mnie to jest logiczne, że się gotuje (chociaż można funkcjonować na kanapkach pewnie też) niezależnie od ilości przepracowanych godzin, bo jeść trzeba, a np. nie chce się z różnych względów jeść poza domem (bo daleko, bo drogo, bo nie swoja kuchnia ) tak sam jak za logiczne uważam, że jeśli człowiek pracuje full-time (no nie wiem, 10-16 godzin) i dobrze zarabia to po powrocie do domu nie jeździ na szczotach czy kwitnie przy garach tylko zatrudnia kogoś do tego (albo np. jest w związku i ktoś może tym się zająć), a przeciez w ramach ''żaden problem'' mógłby to robić.
Nie robi bo woli czas przeznaczyć na coś innego, bo pracując po 12 godzin na dobę, raz, że masz prawo być zmęczonym więc nie ma co pociskać głodnych kawałków, że nie i że to jest dziwne; dwa, że chciałbyś zrobić jeszcze coś więcej niż tylko praca i gary.
Dla mnie niestety wyznania maturzystki co sobie przez wakacje tak popracowała nie są miarodajne, bo to tak jak wleźć na wysoką górę i wywodzić, że da się żyć na takich wysokościach.

[kobietasukcesu]

Napisane przez greenlemon

\


a mieszkałaś kiedyś poza miastem w domu? ja tak i naprawdę w domu co chwile trzeba cos zrobić i naprawić. a to kaloryfery na gorze nie chca grzac w zimie, a to z piecem jest klopot, a to pompa wysiada i nie ma wody, a to trzeba nagrzac wode by mozna bylo sie umyć, a to szlauf nie działą i nie mozna podlać warzyw, a to brama zamarzła przy -20 i nie mozna jej otworzyć i tak w kółko a nie od swięta. ja wynioslam z domu obraz faceta ktory się tym domem zajmie tak by wszystko działało.

W nowych domach to raczej, aż tylu awarii nie ma
Ale nie da się ukryć, że jest więcej zajęć niż przy mieszkaniu.

[simsa22]

Dzięki za odpowiedzi dotyczące szybkich obiadów - przydadzą się!

Napisane przez monyczkaaa

Dla mnie niepojętym byłoby, gdybym np wróciła z pracy o 15 i czekała do 18 aż wróci TŻ i mi obiad ugotuje, bo przecież sobie tipsy połamię.

Napisane przez Hultaj

Nie znam po prostu nikogo, kto by nie cieszył się , że po powrocie do domu czeka na niego obiad i nie musi go już robić

No to już jesteśmy dwie. Bo ja tez nikogo takiego nie znam

[Wyrak]

Napisane przez Hultaj

Nie wiem w ogóle o co Ci chodzi, to po 1, po drugie nie kpiłam, tylko napisałam, że jeśli pracujesz po 12 godzin na dobę i jeszcze po tym chce Ci się latać 5 x w tyg na siłkę to jest wg mnie co podziwiać, bo wielu ludzi nie będzie miało tyle pary.

Wracając do 1 i dlaczego; przecież mowa o pracy 12 godzin dziennie czyli 72-84/tydz wlaśnie.

(...)
Dla mnie niestety wyznania maturzystki co sobie przez wakacje tak popracowała nie są miarodajne, bo to tak jak wleźć na wysoką górę i wywodzić, że da się żyć na takich wysokościach.

Dla mnie to z kolei jest z twierdzeniem, jakoby to praca full time byla 80+ godzin w tygodniu, 12h dzien w dzien. Moze i ktos porobil 12h dziennie na szparagach w wakacje (ale nawet chyba wtedy to jest 6 dni w tygodniu?), ale oczywiscie taka ilosc godzin w tygodniu nie jest norma, raczej ekstremum.

[Suvia]

Hultaj, w dalszym ciągu ciągniesz temat, rzucając przykłady, które nijak się mają do tego co napisałam. A niech sobie ludzie jedzą co chcą i jak chcą, jak tylko lubią. Niektórzy nie lubią stołówek, barów, szybkich dań i robią w domu i po prostu dają radę, to wszystko. Nikt tu nie mówił, że muszą, nikt nie mówił, że nie są zmęczeni, od kilku stron mówię, że "się da". Czy się chce to inna sprawa, niech każdy przecież robi jak chce i jak uważa. Jeeezu.... Naprawdę kwestia zrobienia sobie posiłku samemu, bo się tak po prostu woli (nawet pomimo zmęczenia), urasta nagle do jakiejś niewyobrażalnej rangi, no ja pitolę.

[kobietasukcesu]

Napisane przez aaanitka86

oj to chyba różnie... u mnie mąż zarobi ze 3-4 razy wiecej ode mnie i tak w większości par nam znajomych jest, ze facet wielokrotnie więcej zarabia od kobiety...U nas mąż pracuje , ja siedzę z dzieckiem ale i tak po pracy ma obowiązki w domu, bo przecież ja nie siedziałam z wyciągniętymi nogami tylko zajmowałam się dzieckiem! To też praca, odpowiedzialna i wymagająca!Dziwie się jeżeli ktoś na przykład nie postrzega roli matki jako pracy.

No on tak samo nie siedział. Nie jestem absolutnie za tym, żeby kobieta siedziała w domu 24/7 i nie mogła nawet się na samotny spaceru urwać.
Ale często też ta 'równość' kończy się na tym, że równo nie jest, bo facet i pracuje i ma sporo w domu do zrobienia.

Już nie wspomnę o tym, że najpierw niektórym kobietom się baardzo spieszy do dzieci i przekonują partnera/męża, że to już czas. Ale jak do obowiązków przyjdzie to już się zmienia nastawienie.

Poza tym jeśli to nie jest np małe ząbkujące dziecko, a mieszkanie jest niewielkie to naprawdę ciężko mi uwierzyć, że kobieta zajmuje się tym wszystkich ileś godz non stop z mała przerwą na posiłek.

[Hultaj]

Hultaj, w dalszym ciągu ciągniesz temat, rzucając przykłady, które nijak się mają do tego co napisałam. A niech sobie ludzie jedzą co chcą i jak chcą, jak tylko lubią. Niektórzy nie lubią stołówek, barów, szybkich dań i robią w domu i po prostu dają radę, to wszystko. Nikt tu nie mówił, że muszą, nikt nie mówił, że nie są zmęczeni, od kilku stron mówię, że "się da". Czy się chce to inna sprawa, niech każdy przecież robi jak chce i jak uważa. Jeeezu.... Naprawdę kwestia zrobienia sobie posiłku samemu, bo się tak po prostu woli (nawet pomimo zmęczenia), urasta nagle do jakiejś niewyobrażalnej rangi, no ja pitolę.

ale po co te nerwy, po 1 widziałam Twoje wpisy, że każdy robi jak lubi i nie do tego się odnoszę; nie kupuję jedynie Twojego gadania, że to przesada z tym zmęczeniem po 12 godzinach i bagatelizowania sprawy.

Dla mnie to z kolei jest z twierdzeniem, jakoby to praca full time byla 80+ godzin w tygodniu, 12h dzien w dzien. Moze i ktos porobil 12h dziennie na szparagach w wakacje (ale nawet chyba wtedy to jest 6 dni w tygodniu?), ale oczywiscie taka ilosc godzin w tygodniu nie jest norma, raczej ekstremum.

odnoszę się oczywiście do wykonywania jakieś pracy w sposób ciągły; okazjonalnie nie jest dla mnie miarodajnym przykładem.
Na przykład są ludzie, którzy robiąc karierę są ciągle na obrotach i np. stale nie dosypiają; też można by lansować, że da się np. być na obrotach 20 godzin na dobę, ale uważam, że większość ludzi żyjąc w ten sposób po jakimś czasie by się wypaliła, więc nie traktowałabym tego jako sposobu na życie.

[Wyrak]

Napisane przez Hultaj

odnoszę się oczywiście do wykonywania jakieś pracy w sposób ciągły; okazjonalnie nie jest dla mnie miarodajnym przykładem.
Na przykład są ludzie, którzy robiąc karierę są ciągle na obrotach i np. stale nie dosypiają; też można by lansować, że da się np. być na obrotach 20 godzin na dobę, ale uważam, że większość ludzi żyjąc w ten sposób po jakimś czasie by się wypaliła, więc nie traktowałabym tego jako sposobu na życie.

Nawet siedzac ostro w investment banking, consultingu itd., to sie nie pracuje 7 dni w tygodniu po tyle godzin. Mozna 80+ wyrobic, ale nieco inaczej rozlozone... tyle, ze kogo to dotyczy i jakim to niby cudem norma?

Bo jesli mowimy o normalnym tudziez czestym trybie zycie, gdzie sie jest w sektorze prywatnym i sie robi jakies 45h-55h tygodniowo, czasem troche wiecej, to spokojnie na wszystko jest czas. O sytuacji, gdy ktos ma np. 40 godzin pracy w tygodniu, to juz nawet nie bede wspominal.

Jesli dla Ciebie norma full time jest 80h w tygodniu, to powiem tylko ze masz probke diametralnie rozna od z pewnoscia wiekszosci, jesli nie wszystkich tutaj... w kazdym razie, dla matek Polek w watku to nie bedzie zbyt miarodajne

[Hultaj]

ech, jeśli rozmowa dotyczy 12 godzin dziennie to raczej dotyczy pracy ciągłej, a nie w 1 dniu 12, w następny np. 4, bo to logiczne, że przy takim trybie nie trzeba mysleć o gotowaniu w dniu 12godz, tylko można to zrobić gdy się pracuje 4.

Suvia np. wywodzi, że nie jest niczym dziwnym dla niej zejść z pola po 12 godzinach i gotować jedzenie, i dla jej znajomych/współpracowników też nie było. Z kolei Monyczka pisala, że znajomi/współpracownicy TZta wożą sobie wałóweczkę naszykowana i namrożoną z domu, czyli potencjalni znajomi/koledzy z pracy jej faceta jakoś nie rozkoszują się koniecznością gotowania po zejściu z pola (czy co on tam będzie robił ten chłopak) - więc o dziwo, nie dla każdego to takie fajne po 12 godz pchać się w gary.
(No chyba, że zaczniemy się zaraz zastanawiać, kto jest bardziej pracowity i w ramach pracowitości z przyjemnością gotuje obiadki, a kto jest ''leniwy'' i woli sobie w ramach lenistwa nagotować wcześniej. )
Albo tekścik ''no musi się chcieć'' - no musi, ale trzeba jeszcze mieć na to siłę/energię.

[Suvia]

Napisane przez Hultaj

ale po co te nerwy, po 1 widziałam Twoje wpisy, że każdy robi jak lubi i nie do tego się odnoszę; nie kupuję jedynie Twojego gadania, że to przesada z tym zmęczeniem po 12 godzinach i bagatelizowania sprawy.

nerwy, bo ja już mam wrażenie, ze pisze w kolo Macieju to samo, a potem i tak następuję tekst jak ten podkreślony Nie, nie przesada, bo wiem jak człowiek potrafi być zmęczony. Nie nie bagatelizuję, bo chciałam w takich chwilach, że by mi taka Monika zamroziła fajne domowe żarełko do odgrzania "na potem".

Nie, nikt się nie rozkoszuje gotowaniem po takiej pracy. Ale jak się domowego żarełka przy sobie nie miało, nie chciało jeść chemicznych draństw (osobiście pięknie podrażniają mi żołądek, a nie lubię rzygac) nie bardzo miało okazje zjeść gdzieś (chociażby w miejscu gdzie człowiek niczego oprócz tych cholernych pół nie widzi i wyprawa do miasta na jedzenie, to jest właśnie - wyprawa, która wiąże się też z kosztami, a bylismy tam glownie zeby ciułać), to się ten posiłek po pracy szybko robiło. I tylko tyle. Więc jest to wykonalne.

[TheKey]

Napisane przez monyczkaaa

Już dawno wizaż mnie tak nie rozczarował, naprawdę. Nie rozumiem, jak z prostego pytania o propozycję obiadów, można zrobić dyskusję na dwa watki? Czyli, jak dziewczyny czasem na kulinarnym zadają pytanie "przygotowuję kolację dla TŻ / dla kilku osób, co mam podać?" to wszystkie obrończynie kobiet też powinny się zlecieć i skrzeczeć "chłop do garów!" "chłop do garów!" "chłop do garów, a Ty dziewczynko leć malować paznokcie i pachy depilować!".

A gdzie mają to pisać, jak nie na Wizażu? Na męskich forach nikt nie ma problemu z tekstami "Baba do garów!"

[Wyrak]

Hultajka - tyle ze praca na polu to sila rzeczy sezonowa jest, a nie ciagle zasuwanie. Caly czas chyba o czym innym mowimy

Napisane przez TheKey

A gdzie mają to pisać, jak nie na Wizażu? Na męskich forach nikt nie ma problemu z tekstami "Baba do garów!"

Nie zakumalas chyba. Monyczkaaa zapytala sie o to co zrobic chlopu do zarcia w danej sytuacji i zlecialo sie x osob, ktore wyskoczyly z takimi tekstami, chociaz do sytuacji ni przypial ni wypial

[kinganowak]

jak chłopu nie chce sie przygotowac obiadu itp. to jest leń patentowany i kobieta bedzie miała z takim przerąbane współczuje.

[201708160922]

Napisane przez kinganowak

jak chłopu nie chce sie przygotowac obiadu itp. to jest leń patentowany i kobieta bedzie miała z takim przerąbane współczuje.

Ja natomiast wspolczuje Twoim znajomym. I ewent.TZ.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[Hultaj]

bo chciałam w takich chwilach, że by mi taka Monika zamroziła fajne domowe żarełko do odgrzania "na potem".

no i to jest właśnie słowo klucz; nie chodzi o to, że człowiek zmuszony sytuacją potrafi pracować ponad siły ale o to, że od pewnego momentu pracuje ponad siły.
Jeśli się wie, że się jedzie do roboty, po której będą gnaty bolały i człowiek będzie marzył o odpoczynku i jednocześnie ma możliwość naszykować się wcześniej choćby w ten sposób, by zabrać wałówkę i mieć kwestię gotowania z głowy - niewykorzystanie tego jest głupotą raczej.

[Suvia]

nikt nie twierdził niczego innego




Swoja drogą niezły to leń patentowany, zapierniczający na wspólne mieszkanie... Baaardzo Moniko masz przerąbane z takim ;p

[Hultaj]

Hultajka - tyle ze praca na polu to sila rzeczy sezonowa jest, a nie ciagle zasuwanie.

niekoniecznie praca sezonowa, niesezonowa. Nie tylko łopatą można zasuwać, są ludzie, którzy pracują po 12-16 i więcej godzin (bo np. prowadzą firmę, czy ją rozkręcają; i tego chcą ;-)) i szczerze wątpię, by ktokolwiek po 12 godzinach pracy dzien w dzien jeszcze latał często na siłownię (albo sobie gotował obiadki ) i inne och ach, raczej dążyłby do tego, by skrocić czas pracy.
Akurat facet Moniki nie będzie miał takiej mozliwości.
No i są też ludzie, którzy cale życie zapieprzają fizycznie, jak nie przy jednych pracach to innych, albo np. lekarze mają dużo absorbujących zajęć (jeśli np. pracują w przychodni, szpitalu, na praktyce ).

[NibyNic]

Napisane przez kinganowak

jak chłopu nie chce sie przygotowac obiadu itp. to jest leń patentowany i kobieta bedzie miała z takim przerąbane współczuje.

jak babie nie chce się przygotować obiadu itp. to jest leń patentowany i mężczyzna będzie miał z taką przerąbane, również współczuję




mój TŻ jeździ w delegacje, mają przeważnie do dyspozycji kuchnię, TŻ dobrze i chętnie gotuje, pracują po 10, 12 godzin, w weekendy gdy nie wracają do domu czasami jadą na ryby, idą pozwiedzać, czyli mają czas, nie mniej jednak ja przygotowuję mu na te delegacje jakieś posiłki, robię to bo chcę, w sumie to często robimy to wspólnie, wydaje mi się, (zresztą on potwierdza), że miło jest zjeść gdzieś daleko od domu posiłek który przygotowała żona, tak samo jak mi miło jest zjeść kanapki które przygotował mi mąż