zdrada, dziecko z kochankiem, chcę z nim zerwać...

[kalincia]

"Jestem przekonana że w wielu domach tak jest że ktoś kogoś zdradził lub to robi, wiele osób na pewno nie dla ochrony własnej dup.. tylko właśnie przez wzgląd na dzieci nie powie o tym partnerowi, żeby nie burzyć ich dzieciństwa. Wiem że prędzej czy później dopadną mnie tak silne wyrzuty sumienia że się przyznam, ale teraz nie jestem na to gotowa"

Rzeczywiscie wiele jest takich przypadków. Ja bym jednak nastawiała się na twoim miejscu na to, żeby nigdy się nie dowiedział.

[dominikmeller25]

Napisane przez zagubiona i naiwna

Robię to co robię w tej chwili dla dzieci, żeby miały spokojny i szczęśliwy dom. Być może kiedyś się zdecyduję na powiedzenie mężowi prawdy, ale na pewno nie teraz. Badania też zrobię, przynajmniej pod tym względem będę spokojniejsza.

więc sama przyznajesz że robisz to dla siebie i dzieci a nie dla męża, dla własnego wygodnictwa żeby te dzieci miały dom (w sytuacji gdzie matka nie szanuje męża, gdzie go zdradza, bo kto wie ile wytrzymasz w tym "celibacie" już raz pokazałaś że długo nie wytrzymałaś) wolisz kryć prawdę o swoim romansie a teksty że teraz nie masz odwagi na wyjawienie prawdy i może za jakiś czas ją wyjawisz są głupotą w najczystszej postaci, wbijesz mu wtedy nóż w plecy aż po samą rękojeść, bo co wtedy ten człowiek będzie miał począć?
ileś lat ukrywania zdrady, ileś lat wychowywania dziecka, a tu nagle "misiaczku, zdradziłam ciebie i ania nie jest twoja, wybacz mi, ale ukrywałam prawdę dla was" i to ma być wtedy to cudowne przyznanie się?
o takich rzeczach mówi się od razu a nie po wielu latach bo akurat odwaga kogoś naszła. szkoda że nie naszła wtedy gdy regularnie spotykałaś się na miłe chwile z kochasiem, wtedy odwagę na niszczenie związku miałaś, odwagę na zniszczenie dzieciom szczęśliwego domu również miałaś, a teraz gdy masz wypić piwo które sama naważyłaś to wolisz je wylać do zlewu i to wszystko nagle w imię rodziny, którą przez ponad półtora roku miałaś gdzieś.

Napisane przez kalincia

"Ja bym jednak nastawiała się na twoim miejscu na to, żeby nigdy się nie dowiedział.

ale dlaczego? dlaczego miałby się nie dowiedzieć że żona przez ponad półtorej roku zdradzała go na boku, kochając innego i że możliwe że nawet ma z tamtym dziecko?
to przecież nie była jednorazowa zdrada, to nawet nie było kilku tygodniowe chwile słabości, to był regularny romans, związek na boku, gdzie autorka ciągle podciera sobie twarz szczęściem dzieci a nawet słowem nie zająknie się o szczęściu męża które przez półtorej roku marnowała ciągle go okłamując.

tym bardziej kochanek nie jest idiotą, jeśli jest ojcem pewnie podejrzewa ten fakt i kto wie jak zareaguje za jakiś czas gdy np rozstanie się z żoną.

[kalincia]

Napisane przez dominikmeller25

więc sama przyznajesz że robisz to dla siebie i dzieci a nie dla męża, dla własnego wygodnictwa żeby te dzieci miały dom

To trochę sprzeczność. Dla własnego wygodnictwa i żeby dzieci miały dom. ..

(w sytuacji gdzie matka nie szanuje męża, gdzie go zdradza, bo kto wie ile wytrzymasz w tym "celibacie" już raz pokazałaś że długo nie wytrzymałaś) wolisz kryć prawdę o swoim romansie a teksty że teraz nie masz odwagi na wyjawienie prawdy i może za jakiś czas ją wyjawisz są głupotą w najczystszej postaci, wbijesz mu wtedy nóż w plecy aż po samą rękojeść, bo co wtedy ten człowiek będzie miał począć?
ileś lat ukrywania zdrady, ileś lat wychowywania dziecka, a tu nagle "misiaczku, zdradziłam ciebie i ania nie jest twoja, wybacz mi, ale ukrywałam prawdę dla was" i to ma być wtedy to cudowne przyznanie się?

Dlatego najlepiej niech nie mówi nigdy, za jakiś czas sama dojdzie do tego wniosku.

o takich rzeczach mówi się od razu a nie po wielu latach bo akurat odwaga kogoś naszła. szkoda że nie naszła wtedy gdy regularnie spotykałaś się na miłe chwile z kochasiem, wtedy odwagę na niszczenie związku miałaś, odwagę na zniszczenie dzieciom szczęśliwego domu również miałaś, a teraz gdy masz wypić piwo które sama naważyłaś to wolisz je wylać do zlewu i to wszystko nagle w imię rodziny, którą przez ponad półtora roku miałaś gdzieś.



ale dlaczego? dlaczego miałby się nie dowiedzieć że żona przez ponad półtorej roku zdradzała go na boku, kochając innego i że możliwe że nawet ma z tamtym dziecko?

A dlaczego miałby się dowiedzieć? Skoro ona chce to ukryć, to on nie dowie się i tyle.

to przecież nie była jednorazowa zdrada, to nawet nie było kilku tygodniowe chwile słabości, to był regularny romans, związek na boku, gdzie autorka ciągle podciera sobie twarz szczęściem dzieci a nawet słowem nie zająknie się o szczęściu męża które przez półtorej roku marnowała ciągle go okłamując.

Dlaczego nie mówić? Bo to by zniszczyło życie jemu, jej i dzieciom. To proste.
Ta zdrada już się stała, teraz, niezależnie od oceny jej, trzeba ratować, co się da. Nie da się zmienić przeszłości, ale trzeba myśleć o jak najlepszej dla wszystkich przyszłości.

tym bardziej kochanek nie jest idiotą, jeśli jest ojcem pewnie podejrzewa ten fakt i kto wie jak zareaguje za jakiś czas gdy np rozstanie się z żoną.

Może nie będzie aż takim idiotą, żeby niszczyć życie szczęśliwej rodzinie, chociaż zgadzam się, że to on tu jest najsłabszym ogniwem.

Autorka nie prosiła o ocenę swej moralności, tylko o pomysł jak wyjść teraz z sytuacji trudnej tak, by wszystko się ułożyło.

Jak pisała xfrida - gdyby tu pisał zdradzony mąż, bo dowiedział się o romansie żony - radziłabym jemu to, co dla niego najlepsze, moim zdaniem. Prosi o radę zdradzająca żona, więc rady dla niej mam właśnie takie.

[LadyMK]

czytajac niektóre odpowiedzi, widzę dobrych bajkopisarzy
jak to się mówi "obcy wie o Tobie coś, czego Ty sama nie wiesz"

[ARAKSJEL]

Napisane przez dominikmeller25

szkoda że nie naszła wtedy gdy regularnie spotykałaś się na miłe chwile z kochasiem, wtedy odwagę na niszczenie związku miałaś, odwagę na zniszczenie dzieciom szczęśliwego domu również miałaś, a teraz gdy masz wypić piwo które sama naważyłaś to wolisz je wylać do zlewu i to wszystko nagle w imię rodziny, którą przez ponad półtora roku miałaś gdzieś.

W tedy to się nie liczy była zakochana ,miała klapki na oczach ,teraz spadły i dzieci najważniejsze tym bardziej że kochaś musi być durniem by podejrzeń żadnych nie mieć >jak sam z resztą słusznie zauważyłeś ,ale widocznie nie chętny na dociekania ,cóż w takiej sytuacji nie jednej klapki by z oczu spadły .Mąż jaki jest taki jest ale z dziecka się cieszy .

[Red Lipstick]

Napisane przez kalincia

Dla kogoś jedne wartości są podstawowe, dla kogoś inne. Uczciwa autorka przestała być w momencie zdrady. Szczera nie chce być, co do zdrady, by związku i rodziny dla dzieci nie stracić. Szacunek do męża ma, nawet szuka pokuty.
Wybrała nie z wygodnictwa, tylko, by ratować to, co uznała za ważne. Przyznaje się do błędu. Wybiera najmniejsze - jej zdaniem zło i wcale nie wie, czy będzie szczęśliwa, co egoizm wyklucza, choć ja jej szczęścia życzę. O dupie myśli nie tylko własnej. Rozumiem, że nie chce ranić partnera i niszczyć dzieciom rodziny.
Postanawia być dobrą żoną i nie zdradzać więcej . Niech jej się uda - wszyscy będą szczęśliwsi, niż gdyby teraz wywaliła kawę na ławę. Nawet, gdyby mąż uznał, że zrozumiała swój błąd, mógłby nie wybaczyć, jak chyba większość z nas. Lepiej nie ryzykować. Nie tylko dla swojej dupy, ale i dla trzech innych dup, z którymi tworzy rodzinę.

Można oczywiście zawsze powiedzieć - o mężu i dzieciach mogła myśleć, zanim zdradziła. Mogła. Ale to nie znaczy, że nie może teraz, skoro coś zrozumiała.

No to jezeli dla kogos podstawowymi wartosciami nie sa szczerosc, uczciwosc i szacunek to nic tylko wspolczuc, ze takowe sie w niej nie rozwinely. Tu nie ma sie za bardzo czym chwalic tylko spuscic glowe z pokora i sie przymknac.
Szczera byc nie chce, zeby rodziny nie stracic. Hmmm... czemu nie pomyslala o tym, gdy leciala do kochanka? Juz wtedy stracila rodzine, zmieszala ja z blotem. To, ze rodzina nie wie czyni te sytuacje jeszcze bardziej obrzydliwa.
Szacunek do meza? Czy gdybys Ty dowiedziala sie, ze Twoj maz mial przez tak dlugi czas romans na boku z ktorego nie potrafil zrezygnowac i splodzil dziecko kochance ukrywajac to oczywiscie przed Toba to wciaz uwazalabys, ze ma do Ciebie szacunek? Blagam.... Tu nie ma miejsca na bledy takiego kalibru. Bledem moglby byc ewentualnie seks po pijaku i z rana wielkie wyrzuty sumienia, kac moralny i ryk jak moglam zrobic cos takiego mezowi? Ale nie regularny seks-zwiazek. Tu szacunek do meza jest zerowy. Ona nawet nie wie czy go kocha! Jest tylko i wylacznie dla wygodnictwa. A za przeproszeniem pitolenie, ze dla dobra dzieci jest po prostu zenujace. Nagle, wielka Matka Teresa z Kalkuty bedzie cale zycie nosila chrystusowy krzyz na plecach dla dzieci. O dziecku to trzeba bylo pomyslec przed romansem. A tak, to juz dziecko ma najbardziej przerabane sytuacje, ze ma taka matke. Jaki to w ogole wzor dla dziecka?
Kalincia sorry, ale to co piszesz jest strasznie naiwne. Wierzysz w te nagle (w ciagu kilkunastu godzin) przemyslenia, ze jednak maz i dzieci najwazniejsze? Kobita boi sie przewrotu w swoim zyciu, boi sie, ze zostanie na lodzie znienawidzona przez wszystkich i tyle. A bajeczki o nie przyznaniu sie do zdrady z troski o partnera to smiech na sali.

[kalincia]

Napisane przez Red Lipstick

No to jezeli dla kogos podstawowymi wartosciami nie sa szczerosc, uczciwosc i szacunek to nic tylko wspolczuc, ze takowe sie w niej nie rozwinely. Tu nie ma sie za bardzo czym chwalic tylko spuscic glowe z pokora i sie przymknac.
Szczera byc nie chce, zeby rodziny nie stracic. Hmmm... czemu nie pomyslala o tym, gdy leciala do kochanka? Juz wtedy stracila rodzine, zmieszala ja z blotem. To, ze rodzina nie wie czyni te sytuacje jeszcze bardziej obrzydliwa.
Szacunek do meza? Czy gdybys Ty dowiedziala sie, ze Twoj maz mial przez tak dlugi czas romans na boku z ktorego nie potrafil zrezygnowac i splodzil dziecko kochance ukrywajac to oczywiscie przed Toba to wciaz uwazalabys, ze ma do Ciebie szacunek? Blagam.... Tu nie ma miejsca na bledy takiego kalibru. Bledem moglby byc ewentualnie seks po pijaku i z rana wielkie wyrzuty sumienia, kac moralny i ryk jak moglam zrobic cos takiego mezowi? Ale nie regularny seks-zwiazek. Tu szacunek do meza jest zerowy. Ona nawet nie wie czy go kocha! Jest tylko i wylacznie dla wygodnictwa. A za przeproszeniem pitolenie, ze dla dobra dzieci jest po prostu zenujace. Nagle, wielka Matka Teresa z Kalkuty bedzie cale zycie nosila chrystusowy krzyz na plecach dla dzieci. O dziecku to trzeba bylo pomyslec przed romansem. A tak, to juz dziecko ma najbardziej przerabane sytuacje, ze ma taka matke. Jaki to w ogole wzor dla dziecka?
Kalincia sorry, ale to co piszesz jest strasznie naiwne. Wierzysz w te nagle (w ciagu kilkunastu godzin) przemyslenia, ze jednak maz i dzieci najwazniejsze? Kobita boi sie przewrotu w swoim zyciu, boi sie, ze zostanie na lodzie znienawidzona przez wszystkich i tyle. A bajeczki o nie przyznaniu sie do zdrady z troski o partnera to smiech na sali.

Pewnie, że się boi, ma podstawy. Wybiera więc najlepiej, by do tego nie doszło.
Zdrada już była, nie ma sensu teraz się zastanawiać, czemu kiedyś zrobiła coś i o czym wtedy myślała. Trzeba było pomyśleć przed romansem, ale nie pomyślała. Teraz czasu nie da się cofnąć. Wiszą mi jej pobudki, ale sądzę, że strach przed zostaniem na lodzie nie wyklucza troski o dom dla dzieci oraz niechęć do ranienia męża. Trzeba ratować, co się da, zamiast rozpiep...ać wszystko do końca.

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

Nie no teraz trochę pojechalas tym ostatnim postem :/.
Skoro zadecydowałas zostac z mezem i nie mowic mu o romansie ze względu na dzieci i ich dobro to jak to sie ma do ostatniego akapitu twojej wypowiedzi ze wiesz juz teraz ze wyrzuty sumienia cie beda dreczyc i powiesz kiedysmężowi o tym.skoro robisz takie założenie z góry to nie masz na co czekać bo co to za różnica czy mu powiesz teraz czy za 10 lat?
Byloby to najglupsze rozwiązanie ze wszystkich i kompletne zaprzeczenie temu co napisałas ze niby nie chcesz ranic dzieci i męża.czymyslisz ze poinformowanie go bo 5-10 czy 15 latach będzie mniej traumatyczne dla twojej rodziny?
Gadasz jak potluczona niestety :/.
Skoro masz takie słabe sumienie to nie masz na co czekać w tym momencie dzieci sa jeszcze małe i szybciej sie pogodząz waszym rozstaniem niż kiedy beda starsze i bedą zrozumiały więcej.to samo dotyczy twojego męża ktorego podobno zalujesz myslisz ze po np.15 latsch wychowywania cudzego dziecka będzie mniej zraniony niż gdyby sie dowiedzial dzis?
Bez logiki jest twój ostatni post.
Albo mu powiedz teraz albo zachowaj to dla siebie na wieki.

[Red Lipstick]

Napisane przez kalincia

Pewnie, że się boi, ma podstawy. Wybiera więc najlepiej, by do tego nie doszło.
Zdrada już była, nie ma sensu teraz się zastanawiać, czemu kiedyś zrobiła coś i o czym wtedy myślała. Trzeba było pomyśleć przed romansem, ale nie pomyślała. Teraz czasu nie da się cofnąć. Wiszą mi jej pobudki, ale sądzę, że strach przed zostaniem na lodzie nie wyklucza troski o dom dla dzieci oraz niechęć do ranienia męża. Trzeba ratować, co się da, zamiast rozpiep...ać wszystko do końca.

Nie wyklucza. Jest wrecz doskonala wymowka dla tchorzostwa i jak widac to sie sprawdza. W koncu nie jedna Wizazanka pisze, ze autorka chce chronic rodzine. Dla mnie jednak (jako dla mezatki) pewne sprawy sa jasne. Gdyby chciala chronic rodzine i gdyby szanowala meza i dziecko to by do pewnych rzeczy nie dopuscila. Skoro dopuscila i trwala w tym tak dlugo, znaczy tylko i wylacznie to, ze teraz chce chronic wlasny tylek. Oczywiscie pod plaszczykiem troski o meza i dzieci.
Aha i moim zdaniem tu juz nie ma czego ratowac. Teraz jest szansa, ze maz by to jakos przelknal. Sa mlodzi, mogliby to przepracowac. A co jesli jednak wyjdzie ta sprawa za np. 10-15 lat? Jakos nie chce mi sie wierzyc, ze autorka radosnie brykala przez tyle miesiecy z facetem z osiedla (!) i nikt o tym nie wie. Zadna przyjaciolka, kolezanka zarowno jej jak i kumple kochanka? Nikt mi nie wmowi, ze mezczyzni w swoim gronie nie chwala sie podbojami. To, ze ona byla ostrozna nie oznacza, ze on byl. W jego malzenstwie sie zle dzieje, skad pewnosc, ze gdzies kiedys ktos ich razem nie widzial? Pelno jest ludzi "uprzejmych". To naprawde jest takie nieprawdopodobne, ze zona kochanka dowie sie od kogos "uprzejmego" i poinformuje meza autorki?

[kalincia]

Napisane przez Red Lipstick

Nie wyklucza. Jest wrecz doskonala wymowka dla tchorzostwa i jak widac to sie sprawdza. W koncu nie jedna Wizazanka pisze, ze autorka chce chronic rodzine. Dla mnie jednak (jako dla mezatki) pewne sprawy sa jasne. Gdyby chciala chronic rodzine i gdyby szanowala meza i dziecko to by do pewnych rzeczy nie dopuscila. Skoro dopuscila i trwala w tym tak dlugo, znaczy tylko i wylacznie to, ze teraz chce chronic wlasny tylek. Oczywiscie pod plaszczykiem troski o meza i dzieci.

No to niech chroni. Ma do tego prawo, z jakichkolwiek pobudek.

Aha i moim zdaniem tu juz nie ma czego ratowac. Teraz jest szansa, ze maz by to jakos przelknal. Sa mlodzi, mogliby to przepracowac. A co jesli jednak wyjdzie ta sprawa za np. 10-15 lat? Jakos nie chce mi sie wierzyc, ze autorka radosnie brykala przez tyle miesiecy z facetem z osiedla (!) i nikt o tym nie wie. Zadna przyjaciolka, kolezanka zarowno jej jak i kumple kochanka? Nikt mi nie wmowi, ze mezczyzni w swoim gronie nie chwala sie podbojami. To, ze ona byla ostrozna nie oznacza, ze on byl. W jego malzenstwie sie zle dzieje, skad pewnosc, ze gdzies kiedys ktos ich razem nie widzial? Pelno jest ludzi "uprzejmych". To naprawde jest takie nieprawdopodobne, ze zona kochanka dowie sie od kogos "uprzejmego" i poinformuje meza autorki?

Jest możliwe, ale niekoniecznie musi się zdarzyć. Niewykluczone też, ze mąż by i tak nie uwierzył.

[Shira Yuki]

[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;42999306]
Gadasz jak potluczona niestety :/.
Skoro masz takie słabe sumienie to nie masz na co czekać w tym momencie dzieci sa jeszcze małe i szybciej sie pogodząz waszym rozstaniem niż kiedy beda starsze i bedą zrozumiały więcej.to samo dotyczy twojego męża ktorego podobno zalujesz myslisz ze po np.15 latsch wychowywania cudzego dziecka będzie mniej zraniony niż gdyby sie dowiedzial dzis?
Bez logiki jest twój ostatni post.
Albo mu powiedz teraz albo zachowaj to dla siebie na wieki.[/QUOTE]

Autorka po raz kolejny pokazała, że tylko ona się liczy, nikt poza nią

Wysłane z mojego GT-I9300

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

A ja mysle ze nie kazdy kto widzi sasiada z jakas kobieta mysli odrazu ze to jego kochanka.skad taka pewnosc ze to sie I tak wyda?ja zakladam ze facet z żoną i dwojka dzieci nie opowiada kumplom o swoim podwojnym zyciu i takie rzeczy trzyma raczej w tajemnicy no chyba ze sie ma umysł 16 latka.myśle ze w tym przypadku jesli od 2 lat nikt sie niczego nie domyslil autorka i jej kochanek spotykali sie w sposób przemyslany

[kalincia]

Zadziwiająco mało zdrad wychodzi na jaw, jeśli sam zainteresowany (na) trzyma sprawę w tajemnicy, a strona zdradzana nie natknie się osobiście na dowody.
Wiele lat obserwacji wielu ludzi pozwala mi wysnuć wniosek, że to się uda, jeśli autorka sama nie pęknie lub jej kochanek czegoś nie nawywija.

[Red Lipstick]

[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;43000060]A ja mysle ze nie kazdy kto widzi sasiada z jakas kobieta mysli odrazu ze to jego kochanka.skad taka pewnosc ze to sie I tak wyda?ja zakladam ze facet z żoną i dwojka dzieci nie opowiada kumplom o swoim podwojnym zyciu i takie rzeczy trzyma raczej w tajemnicy no chyba ze sie ma umysł 16 latka.myśle ze w tym przypadku jesli od 2 lat nikt sie niczego nie domyslil autorka i jej kochanek spotykali sie w sposób przemyslany[/QUOTE]


Facet z zona i dwojka dzieci ktory ma kochanke MA umysl 16 latka, ktoremu tylko bzykanie w glowie .

Poza tym to, ze ktos teraz nie chce zrobic z tej wiedzy uzytku nie oznacza, ze kiedys w przyszlosci blizej lub dalszej nie zrobi. Zycie plata rozne figle i trzeba spojrzec na sprawe wieloplaszczyznowo. Sama na wlasnej skorze przekonalam sie, ze nigdy nie wiadomo kiedy ktos kogo uznajesz za zupelnie neutralnego, niegroznego zechce namieszac Ci w zyciu. Pewnosci nie ma NIGDY. A 2 letni romans to nie to samo co spotkania na bezludnej wyspie.

---------- Dopisano o 12:18 ---------- Poprzedni post napisano o 12:16 ----------

Napisane przez kalincia

Zadziwiająco mało zdrad wychodzi na jaw, jeśli sam zainteresowany (na) trzyma sprawę w tajemnicy, a strona zdradzana nie natknie się osobiście na dowody.
Wiele lat obserwacji wielu ludzi pozwala mi wysnuć wniosek, że to się uda, jeśli autorka sama nie pęknie lub jej kochanek czegoś nie nawywija.

Moje obserwacje podpowiadaja mi wlasnie cos zupelnie odwrotnego. To nie koles z drugiego konca Polski z ktorym spotykala sie z dala od domu rodzinnego gdzie nikt jej nie zna. On tez na pewno ma znajomych w poblizu swojego miejsca zamieszkania, pracy itp.

[7623cb0b746b4d40e529fc123bf669aade741778_65822f07d8014]

Niestety nie zgodze sie z toba. to ze facet ma romans nie oznacza ze ma mozg 16 latka.mnóstwo inteligentnych ludzi ma romanse,utrzymanki,dzieci na boku,chodza na prostytutki i nikt nic o tym nie wie bo właśnie robią to z głową(używając mózgu).
Ty wiesz tylko o zdradach ktore wyszly przez nieuwage brak ostrożności i klepanie ozorem o tych sprawach do pseudo przyjaciół.cała reszta pozostaje w ukryciu na wieki

[kalincia]

Napisane przez Red Lipstick

Facet z zona i dwojka dzieci ktory ma kochanke MA umysl 16 latka, ktoremu tylko bzykanie w glowie .

Poza tym to, ze ktos teraz nie chce zrobic z tej wiedzy uzytku nie oznacza, ze kiedys w przyszlosci blizej lub dalszej nie zrobi. Zycie plata rozne figle i trzeba spojrzec na sprawe wieloplaszczyznowo. Sama na wlasnej skorze przekonalam sie, ze nigdy nie wiadomo kiedy ktos kogo uznajesz za zupelnie neutralnego, niegroznego zechce namieszac Ci w zyciu. Pewnosci nie ma NIGDY. A 2 letni romans to nie to samo co spotkania na bezludnej wyspie.

---------- Dopisano o 12:18 ---------- Poprzedni post napisano o 12:16 ----------



Moje obserwacje podpowiadaja mi wlasnie cos zupelnie odwrotnego. To nie koles z drugiego konca Polski z ktorym spotykala sie z dala od domu rodzinnego gdzie nikt jej nie zna. On tez na pewno ma znajomych w poblizu swojego miejsca zamieszkania, pracy itp.

Ty wiesz, ilu facetów ma romans pozamałżeński? Ile facetek też? Chcesz mi powiedzieć, że większość wychodzi na jaw? Zabawne. Wiem, że nie wychodzi. Obserwowałam takie sytuacje, wiele osób ze środowiska wiedziało, tylko żona/mąż - nie. teraz liczę pierwsze przypadki zdrad, które przychodzą mi do głowy. Wyliczyłam sobie z 15. Żadna nie wyszła na jaw przez to, że ktoś obcy powiedział żonie/mężowi. Na jaw wyszły trzy. W tym jedna dlatego, że zdradzający mąż i kochanka chcieli być razem, a dwa, to klasyczne nakrycia na gorącym uczynku. A, cztery! Podejrzewam, że znajomi nie chcieli się mieszać, po co być posłańcem złych wiadomości, zresztą każdy uważał, że to nie jego sprawa, co i w czyim łóżku robi kolega, czy koleżanka. . Też nie chciałam. A nie były to jednorazowe wyskoki tylko romanse dojrzałych ludzi. Powiedzmy- od 30 do 60 lat. Trwające przez jakiś czas. Problem w małżeństwie wychodził czasem na jaw - a to mąż nakrył żonę przypadkiem w łóżku (klasyka), a to po prostu kochanka się zakochiwała i stawiała wszystko na jedną kartę (klasyka). A to oboje postanowili być razem, zostawiając poprzedniego partnera. Ale nigdy zdrada nie wyszła na jaw, gdy oboje partnerzy traktowali ją jak układ. Rozstawali się po prostu wiedząc, że nie chcą drugiej stronie niszczyć życia osobistego, bo na tajemnicy ten układ polegał, niezależnie od jego przyczyny. Taka rozrywka, przecież nie będziemy z tego powodu mieszać sobie w życiu - to takie podejście.

---------- Dopisano o 12:45 ---------- Poprzedni post napisano o 12:43 ----------

[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;43000735]Niestety nie zgodze sie z toba. to ze facet ma romans nie oznacza ze ma mozg 16 latka.mnóstwo inteligentnych ludzi ma romanse,utrzymanki,dzieci na boku,chodza na prostytutki i nikt nic o tym nie wie bo właśnie robią to z głową(używając mózgu).
Ty wiesz tylko o zdradach ktore wyszly przez nieuwage brak ostrożności i klepanie ozorem o tych sprawach do pseudo przyjaciół.cała reszta pozostaje w ukryciu na wieki[/QUOTE]
Cała większość, dodam.

[magd102]

Dziewczyny.... nie ma sensu rozmawiać z kalincią - sama wlazła zajętemu chłopu do łóżka zdradzając męża!
Tez ma tak samo egoistyczne podejście do życia jak autorka i nie rozumie podstawowej moralności

[Red Lipstick]

[1=7623cb0b746b4d40e529fc1 23bf669aade741778_65822f0 7d8014;43000735]Niestety nie zgodze sie z toba. to ze facet ma romans nie oznacza ze ma mozg 16 latka.mnóstwo inteligentnych ludzi ma romanse,utrzymanki,dzieci na boku,chodza na prostytutki i nikt nic o tym nie wie bo właśnie robią to z głową(używając mózgu).
Ty wiesz tylko o zdradach ktore wyszly przez nieuwage brak ostrożności i klepanie ozorem o tych sprawach do pseudo przyjaciół.cała reszta pozostaje w ukryciu na wieki[/QUOTE]

Nie musisz sie ze mna zgadzac. Dla mnie ktos kto wchodzi w romans nie jest dojrzalym, inteligentnym czlowiekiem i tyle.

Ja o zdradzie eksa dowiedzialam sie przez osobe, ktora widziala go z inna zupelnie przypadkiem. Byli kolegami i jednoczesnie partnerami biznesowymi. Cos tam sie posprzeczali o kase no i pech chcial, ze ich spotkal. Co zabawne, w zupelnie innym miescie gdzie mysleli, ze sa 'bezpieczni'. Przyznal, ze bil sie z myslami czy mi powiedziec, ale konflikt i chec dokopania zrobila swoje, na moje szczescie:P. Przypadki lubia chodzic po ludziach. Jest od groma romansow, ktore nigdy nie wyjda na swiatlo dzienne. Ja jednak kibicuje prawdzie, bo kazdemu nalezy sie uczciwosc. Mam nadzieje, ze jezeli maz autorki chcialby miec wybor to dowie sie o tym i bedzie mial szanse kopnac autorke w 4 litery i ulozyc sobie zycie z inna kobieta, ktora bedzie go szanowac.

[elvegirl]

Napisane przez magd102

Dziewczyny.... nie ma sensu rozmawiać z kalincią - sama wlazła zajętemu chłopu do łóżka zdradzając męża!
Tez ma tak samo egoistyczne podejście do życia jak autorka i nie rozumie podstawowej moralności

Dlaczego nie ma sensu? Właśnie uważam że jest, bo ona jako jedna z nielicznych jest w stanie postawić się na miejscu autorki i odpowiedzieć na jej problem, a nie na domniemany problem jej męża, co robi z reguły większość wizażanek w takich tematach.

---------- Dopisano o 13:08 ---------- Poprzedni post napisano o 13:08 ----------

Napisane przez Red Lipstick

Mam nadzieje, ze jezeli maz autorki chcialby miec wybor to dowie sie o tym i bedzie mial szanse kopnac autorke w 4 litery i ulozyc sobie zycie z inna kobieta, ktora bedzie go szanowac.

Autorka napisała, że kiedyś jej mąż powiedział, że nie chciałby wiedzieć o zdradzie.

[kalincia]

Napisane przez magd102

Dziewczyny.... nie ma sensu rozmawiać z kalincią - sama wlazła zajętemu chłopu do łóżka zdradzając męża!
Tez ma tak samo egoistyczne podejście do życia jak autorka i nie rozumie podstawowej moralności

Nigdy nie miałam męża, ale to szczegół.
Mam prawo wypowiadać swoje egoistyczne poglądy i swoje obserwacje dokładnie tak samo, jak każdy "obrońca moralności". To nie wątek o moim życiu, nie mieszaj tego, dziewczyno. Właśnie o różnicach w podejściu jest ten watek, nie zauważyłaś?

[paulinika]

Napisane przez kalincia

Ty wiesz, ilu facetów ma romans pozamałżeński? Ile facetek też? Chcesz mi powiedzieć, że większość wychodzi na jaw? Zabawne. Wiem, że nie wychodzi. Obserwowałam takie sytuacje, wiele osób ze środowiska wiedziało, tylko żona/mąż - nie. teraz liczę pierwsze przypadki zdrad, które przychodzą mi do głowy. Wyliczyłam sobie z 15. Żadna nie wyszła na jaw przez to, że ktoś obcy powiedział żonie/mężowi. Na jaw wyszły trzy. W tym jedna dlatego, że zdradzający mąż i kochanka chcieli być razem, a dwa, to klasyczne nakrycia na gorącym uczynku. A, cztery! Podejrzewam, że znajomi nie chcieli się mieszać, po co być posłańcem złych wiadomości, zresztą każdy uważał, że to nie jego sprawa, co i w czyim łóżku robi kolega, czy koleżanka. . Też nie chciałam. A nie były to jednorazowe wyskoki tylko romanse dojrzałych ludzi. Powiedzmy- od 30 do 60 lat. Trwające przez jakiś czas. Problem w małżeństwie wychodził czasem na jaw - a to mąż nakrył żonę przypadkiem w łóżku (klasyka), a to po prostu kochanka się zakochiwała i stawiała wszystko na jedną kartę (klasyka). A to oboje postanowili być razem, zostawiając poprzedniego partnera. Ale nigdy zdrada nie wyszła na jaw, gdy oboje partnerzy traktowali ją jak układ. Rozstawali się po prostu wiedząc, że nie chcą drugiej stronie niszczyć życia osobistego, bo na tajemnicy ten układ polegał, niezależnie od jego przyczyny. Taka rozrywka, przecież nie będziemy z tego powodu mieszać sobie w życiu - to takie podejście.[COLOR="Silver"]
.

Tu musze sie zgodzic. Znam kolezanke ktora byla 4 lata w pieknym malzenstwie, wszystko bylo pieknie ladnie, az ktoregos dnia pewna kobieta zapukala do jej drzwi. Kazala jemu wybrac, albo zona albo ja. Wybral ja...Nawet na ich slubie byla, tancowala, znali sie od 6 lat, i od 5 mieli romans, a w zwiazku z kolezanka byl 8 lat. (Po ktorych sie z nia ozenil).

[kalincia]

Napisane przez elvegirl

Dlaczego nie ma sensu? Właśnie uważam że jest, bo ona jako jedna z nielicznych jest w stanie postawić się na miejscu autorki i odpowiedzieć na jej problem, a nie na domniemany problem jej męża, co robi z reguły większość wizażanek w takich tematach.
Co cały czas robię, nie myląc potrzeby konkretnego rozwiązania dobrego dla autorki z potrzebą dokopania jej.
---------- Dopisano o 13:08 ---------- Poprzedni post napisano o 13:08 ----------


Autorka napisała, że kiedyś jej mąż powiedział, że nie chciałby wiedzieć o zdradzie.

Napisała. Więc tym bardziej robi dobrze. tylko niektórzy nie potrafią pogodzić się z myślą, że ona pozostanie bez kary, że jej się upiecze, chociaż była taka "podua i zua". Za większością tych umoralniających postów stoją osoby , które nie mogą znieść, że tu może "kary nie być dla takiej... (tu dowolne słowo obraźliwe). No, bo gdzie tu sprawiedliwość, zwycięstwo prawdy i pokuta!

---------- Dopisano o 13:17 ---------- Poprzedni post napisano o 13:15 ----------

Napisane przez paulinika

Tu musze sie zgodzic. Znam kolezanke ktora byla 4 lata w pieknym malzenstwie, wszystko bylo pieknie ladnie, az ktoregos dnia pewna kobieta zapukala do jej drzwi. Kazala jemu wybrac, albo zona albo ja. Wybral ja...Nawet na ich slubie byla, tancowala, znali sie od 6 lat, i od 5 mieli romans, a w zwiazku z kolezanka byl 8 lat. (Po ktorych sie z nia ozenil).

Nie rozumiem, kto z kim w końcu?

[daf502bc9430c04b8cbdbd94f51a8624bed02f84_61e0bd2ac4d4e]

Kalinciu, w fajnym gronie się obracasz - wszyscy wiedzą, że pani X doprawia rogi panu Y z panem Z, ale nikt słowa nie powie Obojętnie, czy rodzina, czy przyjaciele, gęba na kłódkę i niech pan Y żyje w przeświadczeniu, że ma kochaną, wierną żonę. A potem nie wiadomo, czyje dzieci.

Oczywiście, że możesz się wypowiadać, niemniej chyba większość osób wie, że świadomie uczestniczyłaś w takim procederze, więc Twoje wypowiedzi, że powinna wrócić do męża i nic nie mówić, podczas gdy sobie samej jakoś byś nie poradziła odprawić Twojego lowelaska z powrotem do żonki, są co najmniej niesmaczne.

[Red Lipstick]

Napisane przez kalincia

Napisała. Więc tym bardziej robi dobrze. tylko niektórzy nie potrafią pogodzić się z myślą, że ona pozostanie bez kary, że jej się upiecze, chociaż była taka "podua i zua". Za większością tych umoralniających postów stoją osoby , które nie mogą znieść, że tu może "kary nie być dla takiej... (tu dowolne słowo obraźliwe). No, bo gdzie tu sprawiedliwość, zwycięstwo prawdy i pokuta!

---------- Dopisano o 13:17 ---------- Poprzedni post napisano o 13:15 ----------

Tylko wiesz, jest pewna roznica miedzy zdradzeniem kogos, a regularnym przyprawianiem rogow i zostaniem z mezem tylko i wylacznie z tchorzostwa, nawet nie bedac pewnym uczuc do niego. Juz pomijam kwestie dziecka, ktore moze byc kochanka. Moze mezowi autorki w zyciu nie przyszedlby do glowy taki scenariusz i a pro po niemowienia o zdradzie mial na mysli pocalunek, seks a rano wielki kac moralny?

Co do reszty to sie zgadzam. Ty np. nie masz nic przeciwko uprawianiu seksu z zonatymi, a ja nie mam nic przeciwko temu, zeby zdrajcy poniesli konsekwencje. Czy cos w tym dziwnego? Wiele razy sie tutaj naczytalam smiesznych rzeczy o tym, ze kazdy ma swoje pojmowanie honoru, uczciwosci. To chyba ja moge miec swoje pojmowanie sprawiedliwosci, nie?

[magd102]

Napisane przez elvegirl

Dlaczego nie ma sensu? Właśnie uważam że jest, bo ona jako jedna z nielicznych jest w stanie postawić się na miejscu autorki i odpowiedzieć na jej problem, a nie na domniemany problem jej męża, co robi z reguły większość wizażanek w takich tematach.

Nie - nie ma sensu, rady od osób którzy są tak samo egoistyczni i wypruci z czego kolwiek zwyczajnie nie są w stanie dać dobrej rady.
Złodziej poradzi drugiej osobie jak kraść a nie jak powinno się postępować.
Jestem w stanie wczuć się w autorke i dlatego uważam,że to wygodnictwo i własna dupa przykryte "ochrona dzieci " ją skłaniają do oszukiwania męża.

kalincia - to świetnie,że nie miałaś męża.Ja pisze do innych osób by nie traciły swojego czasu na konwersacje z taką osobą jak Ty...

[kalincia]

[1=daf502bc9430c04b8cbdbd9 4f51a8624bed02f84_61e0bd2 ac4d4e;43001695]Kalinciu, w fajnym gronie się obracasz - wszyscy wiedzą, że pani X doprawia rogi panu Y z panem Z, ale nikt słowa nie powie Obojętnie, czy rodzina, czy przyjaciele, gęba na kłódkę i niech pan Y żyje w przeświadczeniu, że ma kochaną, wierną żonę. A potem nie wiadomo, czyje dzieci.

Oczywiście, że możesz się wypowiadać, niemniej chyba większość osób wie, że świadomie uczestniczyłaś w takim procederze, więc Twoje wypowiedzi, że powinna wrócić do męża i nic nie mówić, podczas gdy sobie samej jakoś byś nie poradziła odprawić Twojego lowelaska z powrotem do żonki, są co najmniej niesmaczne.[/QUOTE]
Uczestniczyłam w innym zupełnie. Ja "mojego lowelaska" chciałam dla siebie, więc go mam i jesteśmy razem. Bez żonki, szczęśliwie. Autorka chce męża, a nie "lowelaska". . Rady więc dotyczą całkiem innej sytuacji. I do tej właśnie się odnoszę. Gdyby pytała, jak zostać z "lowelaskiem" i sprawić, by odszedł do "żonki" radziłabym jej całkiem inną taktykę.

Obracam się w normalnym środowisku, znam jednak wielu ludzi. Różnych. Tak właśnie robią, jak to opisałam. A ty nie wiesz, jak to jest w twoim. Może tak samo, tylko tobie nikt o tym nie powie, bo byś zaraz poleciała do żony lub męża z jęzorem?

[elvegirl]

Napisane przez Red Lipstick

Moze mezowi autorki w zyciu nie przyszedlby do glowy taki scenariusz i a pro po niemowienia o zdradzie mial na mysli pocalunek, seks a rano wielki kac moralny?

A to już nie autorki wina, że jej mąż nie sprecyzował co miał na myśli mówiąc "gdybyś kiedykolwiek coś zrobiła".

---------- Dopisano o 13:31 ---------- Poprzedni post napisano o 13:28 ----------

Napisane przez magd102

Nie - nie ma sensu, rady od osób którzy są tak samo egoistyczni i wypruci z czego kolwiek zwyczajnie nie są w stanie dać dobrej rady.

A od kiedy dobra rada to tylko ta poprawna politycznie, moralnie i tak dalej? Autorka ma taki charakter, taką moralność i podejmuje decyzje w oparciu o to. Dla niej dobra rada to rada na temat bezpiecznego dla niej "powrotu" do męża. Tego chce.

[daf502bc9430c04b8cbdbd94f51a8624bed02f84_61e0bd2ac4d4e]

Napisane przez elvegirl

Dla niej dobra rada to rada na temat bezpiecznego dla niej "powrotu" do męża. Tego chce.

Nawarzyła piwa, niech je teraz wypije, a nie oczekuje, że jej inni poradzą jak uratować dupsko. To tak, jakby ktoś napisał "Jak ukryć ciało i zatrzeć ślady, zabiłem kogoś, ale mam żonę, dzieci i tak bardzo nie chcę do więzienia!" Niech autorka ma chociaż odrobinę honoru, wstydu i przyzna się mężowi, pozostawi mu decyzję, jak to ma wyglądać. Bo cholera krew mnie zalewa, jak pomyślę, że takie świństwo ujdzie jej na sucho, mąż sobie na takie traktowanie nie zasłużył.

[kalincia]

Napisane przez magd102

Nie - nie ma sensu, rady od osób którzy są tak samo egoistyczni i wypruci z czego kolwiek zwyczajnie nie są w stanie dać dobrej rady.
Złodziej poradzi drugiej osobie jak kraść a nie jak powinno się postępować.
Jestem w stanie wczuć się w autorke i dlatego uważam,że to wygodnictwo i własna dupa przykryte "ochrona dzieci " ją skłaniają do oszukiwania męża.

kalincia - to świetnie,że nie miałaś męża.Ja pisze do innych osób by nie traciły swojego czasu na konwersacje z taką osobą jak Ty...

Ale mylisz fakty. Które tajne nie są, skoro umiesciłam je na forum, a raczej nie przyczyniły się do zmniejszenia liczby moich konwersatorów. Rzekłabym nawet po zastanowieniu, że wręcz przeciwnie. pozdrawiam również serdecznie.

Też jestem w stanie wczuć się w autorkę i uważam, że robi to, co dla niej i rodziny w tej sytuacji najlepsze. Jej motywy nie mają dla mnie znaczenia, skoro nie pyta o nie tylko, jak wyjść z sytuacji, w której już być nie chce.

[elvegirl]

[1=daf502bc9430c04b8cbdbd9 4f51a8624bed02f84_61e0bd2 ac4d4e;43001997]Nawarzyła piwa, niech je teraz wypije, a nie oczekuje, że jej inni poradzą jak uratować dupsko. [/QUOTE]
No ale tego oczekuje i przypuszczam, że krzyki oburzonych wizażanek jej nie nawrócą Taka jest, zepsuta do szpiku kości, szok że nie chce teraz odbyć pokuty jest moim zdaniem jeszcze dziwniejszy, niż wypowiedzi wizażanek ją popierających