po jakim czasie "KOCHAM CIĘ"

[klempaa]

Napisane przez OtTakaJa

Mnie mój TŻ wyznał miłość właśnie po dwóch tygodniach i jesteśmy razem do dziś, co więcej, za tydzień nasz ślub, więc nie ma reguły

Wiesz, ale to nie chodzi o to, czy taki związek przetrwa czy nie przetrwa, bo to niewiele ma wspólnego.
Rzeczy w tym, że wyznając miłość po 2 tygodniach (szczególnie osobie, z którą nie było się blisko wczesniej) tak naprawdę hm... no to nie jest miłość i tyle. Może byc zakochanie, zauroczenie - ale nie miłość. Inna rzecz- że mimo takiego wczesnego wyznania, to zauroczenie przekształcić się w miłosć może - jak u Ciebie

[rysa na szkle]

miłość rodzi się z czasem - na początku ktoś nam się podoba, potem zauraczamy się, potem zakochujemy, a na końcu kochamy - i to w tym ostatnim etapie powinny paść te słowa

[paulinka_22]

ja usłyszałam po tygodniu i nie uważam,żeby to było śmieszne....trudno to logicznie wytłumaczyć,ale ja jak tylko go zobaczyłam wiedziałam,że to TEN, on poczuł to samo,wkrótce ślub,w planach powiększenie rodziny.Moim zdaniem nie ma na to reguły

[Pragni]

.

[zlosnica89]

Czy jak odświeżę wątek to ktoś mi odpisze? Nie chcę zakładać nowego.

Jestem z facetem 2 miesiące, wcześniej prawie się nie znaliśmy. Dość szybko weszlismy w ten związek.
Spędzamy ze sobą maximum czasu (jestem dla niego na I miejscu, woli siedzieć ze mną niż robić cokolwiek innego). Jest kochany, dba o mnie, traktuje jak księżniczkę, stara się jak tylko może, robi wszystko by mnie uszczęśliwić - no ideał

Wszystko pięknie, aż nagle teraz powiedział te magiczne słowa - KOCHAM CIĘ.

I teraz czuję się przyparta do muru, że powinnam powiedzieć to samo, tylko problem w tym, że ja nie czuję tego samego...
Bardzo go lubię, zalezy mi na nim, chcę o niego dbać, dobrze mi z nim, żaden facet mnie tak nie traktował, ale po poprzednich patologicznych związkach mam chyba blokadę by się nie zakochiwać, bo wyniknie z tego tylko cierpienie. Choć może kiedyś bedę w stanie znowu się zakochać, nie wiem. Nie potrafię teraz odpowiedzieć na to pytanie.

Pytanie - co mam zrobić, gdy on mi wyznał miłość?

Nie chcę kłamać, nie powiem mu, że również go kocham. Ale jak będe milczeć to zrobi mu się przykro. Mogę unikać tematu, ale jak długo?
Nie wiem jak powinnam się zachować w takiej sytuacji... To dla mnie za wcześnie na takie wyznania, nie jestem pewna swoich uczuć do niego...

Dodam, że to jego pierwszy poważny związek. Podejrzewam, że jeśli jego uczucia są prawdziwe i je rozumie, to będę jego pierwszą miłością, dla niego to wszystko jest nowe i się ekscytuje...

[elvegirl]

O, zlosnica, hej Cieszę się, że Ci się poukładało Aczkolwiek brzmisz trochę niefajnie pisząc, że masz blokadę przed zakochaniem. To dlaczego weszłaś w związek?

W temacie - po prostu powiedz mu to, co tutaj nam. Że zależy Ci na nim, że dobrze Ci z nim, ale chcesz poczekać z takim wyznaniem do momentu, kiedy będziesz się czuła stabilnie emocjonalnie, do momentu kiedy naprawdę to poczujesz.

[normalnyFacet]

Napisane przez zlosnica89

Czy jak odświeżę wątek to ktoś mi odpisze? Nie chcę zakładać nowego.

Jestem z facetem 2 miesiące, wcześniej prawie się nie znaliśmy. Dość szybko weszlismy w ten związek.
Spędzamy ze sobą maximum czasu (jestem dla niego na I miejscu, woli siedzieć ze mną niż robić cokolwiek innego). Jest kochany, dba o mnie, traktuje jak księżniczkę, stara się jak tylko może, robi wszystko by mnie uszczęśliwić - no ideał

Wszystko pięknie, aż nagle teraz powiedział te magiczne słowa - KOCHAM CIĘ.

I teraz czuję się przyparta do muru, że powinnam powiedzieć to samo, tylko problem w tym, że ja nie czuję tego samego...
Bardzo go lubię, zalezy mi na nim, chcę o niego dbać, dobrze mi z nim, żaden facet mnie tak nie traktował, ale po poprzednich patologicznych związkach mam chyba blokadę by się nie zakochiwać, bo wyniknie z tego tylko cierpienie. Choć może kiedyś bedę w stanie znowu się zakochać, nie wiem. Nie potrafię teraz odpowiedzieć na to pytanie.

Pytanie - co mam zrobić, gdy on mi wyznał miłość?

Nie chcę kłamać, nie powiem mu, że również go kocham. Ale jak będe milczeć to zrobi mu się przykro. Mogę unikać tematu, ale jak długo?
Nie wiem jak powinnam się zachować w takiej sytuacji... To dla mnie za wcześnie na takie wyznania, nie jestem pewna swoich uczuć do niego...

Dodam, że to jego pierwszy poważny związek. Podejrzewam, że jeśli jego uczucia są prawdziwe i je rozumie, to będę jego pierwszą miłością, dla niego to wszystko jest nowe i się ekscytuje...

Masz prawie idealnego (bo idealnych nie ma). Super Ciebie traktuje i w ogóle... następnie piszesz o patologicznych związkach. Tutaj jest paradoks Patologie kochałaś, a coś normalnego jak masz to czujesz przyparcie do muru.. gdzie tu sens gdzie tu logika?

Będziesz w stanie się zakochać jak trochę ogarniesz serce rozumem i znów w patologię nie wpadniesz.

[Alexandra92x]

Nie śpiesz się. Powiedz to dopiero gdy poczujesz, że naprawdę kochasz .

My zakochaliśmy się w sobie od pierwszego wejrzenia (wcześniej nie wierzyłam w taką miłość), ale wyznanie usłyszałam po 3 miesiącach. Najlepsze jest to, że zostaliśmy parą podczas pierwszego spotkania .

Moi rodzice wzięli ślub po 10 miesiącach znajomości i są szczęśliwą parą już od 23 lat . Znam też pary, które rozstawały się po 10 latach bycia razem. Na to nie ma reguły. Moja mama zawsze powtarza takie śmieszne powiedzenie " co jest komu przeznaczone stoi na drodze rozkraczone" .

[zlosnica89]

Tak, wreszcie poznałam normalnego faceta
Samo tak jakoś wyszło, że jesteśmy razem. Dla mnie troszkę za szybko się rozwinęło, ale jest w sumie wszystko ok. Może boję się zakochać, bo boję się że skończy się to jak zawsze. Postanowiłam sobie że już nigdy w życiu nie zaangażuję się, dopóki nie będę pewna, że facetowi na prawdę na mnie zależy.

Napisane przez elvegirl

chcesz poczekać z takim wyznaniem do momentu, kiedy będziesz się czuła stabilnie emocjonalnie, do momentu kiedy naprawdę to poczujesz.

A co jeśli nie poczuję? :/

Napisane przez normalnyFacet

Masz prawie idealnego (bo idealnych nie ma). Super Ciebie traktuje i w ogóle... następnie piszesz o patologicznych związkach. Tutaj jest paradoks Patologie kochałaś, a coś normalnego jak masz to czujesz przyparcie do muru.. gdzie tu sens gdzie tu logika

Możliwe, że mam problemy z psychiką, w większości związków faceci nie traktowali mnie dobrze, zdradzali, manipulowali, ranili. Przy obecnym ciągle się zastanawiam "Gdzie jest haczyk? To niemożliwe spotkać takiego miłego faceta". Stąd czuję się niepewnie.

[OceanSoul123]

zlosnico, masz w podpisie bardzo fajne zdanie, które wystarczyło by trochę zmodyfikować i zamiast "rozumem" wstawić "serduchem"

Powiedz mu to, kiedy TY uznasz za stosowne i właściwe nie wpadaj w pułapkę pytań "a czy po takim czasie to już, czy to za wcześnie/za późno/a jak to jest u innych".

A póki co powiedz mu to, co nam tu, kawe na ławe, że masz takie doświadczenia, a nie inne, co z czego wynika.. Jak facet ogarnięty, to zrozumie i nie będzie Cię zmuszał do wyznań, na które nie jesteś gotowa

[elvegirl]

Napisane przez zlosnica89

Postanowiłam sobie że już nigdy w życiu nie zaangażuję się, dopóki nie będę pewna, że facetowi na prawdę na mnie zależy.

No ale przecież już decyzja o wejściu w związek powinna oznaczać zaangażowanie, z jakiegoś powodu decydujesz się na bliskość i emocjonalną i fizyczną z tym konkretnym facetem, prawda? Czy po prostu wychodzisz z założenia, że w związku być trzeba, a ten przynajmniej sprawia wrażenie normalnego - wtedy taka postawa jest bardzo krzywdząca dla tego faceta. I pokazuje to, że nie jesteś gotowa na związek. Ale to już Ty sama musisz wiedzieć co Tobą kierowało kiedy się na związek zgodziłaś.

Napisane przez zlosnica89

A co jeśli nie poczuję? :/

A dlaczego myślisz, że nie poczujesz?

[normalnyFacet]

Napisane przez zlosnica89

Tak, wreszcie poznałam normalnego faceta
Samo tak jakoś wyszło, że jesteśmy razem. Dla mnie troszkę za szybko się rozwinęło, ale jest w sumie wszystko ok. Może boję się zakochać, bo boję się że skończy się to jak zawsze. Postanowiłam sobie że już nigdy w życiu nie zaangażuję się, dopóki nie będę pewna, że facetowi na prawdę na mnie zależy.

A co jeśli nie poczuję? :/


Możliwe, że mam problemy z psychiką, w większości związków faceci nie traktowali mnie dobrze, zdradzali, manipulowali, ranili. Przy obecnym ciągle się zastanawiam "Gdzie jest haczyk? To niemożliwe spotkać takiego miłego faceta". Stąd czuję się niepewnie.

Moim zdaniem za dużo rozkminiasz niepotrzebnie.

Prawda jest taka, że nawet ślub nie gwarantuje udanego życia w monogamii. NIGDY nie ma pewności co do tego. Możesz na daną chwilę robić sobie małe porównanie.. jak było kiedyś z innymi, a jak jest teraz z obecnym. Sama zobacz jak to głupio brzmi, kochałaś tego co ranił, a ten co dodaje skrzydeł to delikatnie mówiąc.. nie odwzajemniasz uczuć.

Moim zdaniem facet dbając o Ciebie i mówiąc już samo to wyznanie sprawia, że możesz poczuć się pewniej i ZARYZYKOWAĆ. Tak zaryzykować i mu zaufać, bo jak tego nie zrobisz to tak naprawdę nigdy nie zaznasz szczęścia. Jego szukanie opiera się na ryzyku. Nie na darmo wymyślono powiedzenie "do odważnych świat należy". Nie da się mieć szczęścia siedząc z założonymi rękami i nie dając nic od siebie światu (w tym wypadku facetowi uczuć). Jeżeli on zasługuje (a z opisu widać, że tak), to nie rozumiem Twojego lęku.. Nie wiem może Ci czegoś w nim brakuje, że tak mówisz? Tego nie ogarniemy, sama musisz to ogarnąć

[zlosnica89]

Napisane przez OceanSoul123

Jak facet ogarnięty, to zrozumie i nie będzie Cię zmuszał do wyznań, na które nie jesteś gotowa

Myślę, że raczej nie będzie mnie zmuszał do wyznań, ale będzie głupio wyglądało, kiedy on będzie czule mówił kocham cię, a będę milczała albo "Mhm... zrobić ci herbaty?".
Wie, że miałam różne przykre epizody w życiu i przez to mogę się trochę bać, ale na pewno też chciałby usłyszeć ode mnie, że czuję coś do niego i będzie mu przykro, gdy tego nie powiem.


elvegirl - Nie wychodzę z założenia, że w związku być trzeba, miałam teraz swoją najdłuższą przerwę bez faceta i wręcz chciałam dalej być sama, poczekać na tego jedynego, nie brać byle kogo.
Wcześniej nie zwracałam na niego uwagi, bo nie sądziłam, że może być mną zainteresowany. Ale wyszło jak wyszło, był taki kochany, słodki, po pierwszym pocałunku uznał, że możemy być razem, a ja pomyślałam 'Ten facet wydaje się być w porządku, może powinnam spróbować'.

A teraz panikuję, bo nie sądziłam, że on to traktuje aż tak poważne. Czuję się przytłoczona, to dla mnie za szybko, nie zakocham się po dwóch miesiącach, potrzebuję więcej czasu.
O ile coś poczuję... Chciałabym,ale się boję, że się zaangażuję i wtedy znowu coś się zepsuje.

[Lilth]

3 miesiące mniej więcej w podobnym czasie powiedzieliśmy sobie "Kocham". Znaliśmy się 4 lata bliżej niż cześc- cześć

[OceanSoul123]

Napisane przez zlosnica89

Myślę, że raczej nie będzie mnie zmuszał do wyznań, ale będzie głupio wyglądało, kiedy on będzie czule mówił kocham cię, a będę milczała albo "Mhm... zrobić ci herbaty?".
Wie, że miałam różne przykre epizody w życiu i przez to mogę się trochę bać, ale na pewno też chciałby usłyszeć ode mnie, że czuję coś do niego i będzie mu przykro, gdy tego nie powiem.

Nie, nie chodziło mnie, że będzie Cię zmuszał w sensie dosłownym, tylko właśnie - że sama nie będziesz odbierała jego wyznań jako czegoś, na co MUSISZ już teraz odpowiedzieć

Co do pogrubionego - ja miałam identycznie, kiedy nie potrafiłam jeszcze odpowiedzieć tym samym... Powiedziałam swojemu TŻ, że czuję coś do niego, ale nie jestem pewna co i nie chcę rzucać tymi słowami - i że powiem, kiedy będę gotowa.. Zrozumiał Owszem, mieliśmy okres, kiedy on mówił mi "Kocham Cię" a ja odpowiadałam "wiem.." albo "wiesz, co ja czuję do Ciebie" Nie patrz na to, że glupio/źle/dziwnie to wygląda!
Powiedziałam mu, kiedy poczułam, że chcę powiedzieć

[solaola]

Napisane przez zlosnica89

Możliwe, że mam problemy z psychiką, w większości związków faceci nie traktowali mnie dobrze, zdradzali, manipulowali, ranili. Przy obecnym ciągle się zastanawiam "Gdzie jest haczyk? To niemożliwe spotkać takiego miłego faceta". Stąd czuję się niepewnie.

Wiesz, mialam podobnie kiedy poznalam swojego faceta i zastanawialam się - gdzie jest haczyk, że on jest naprawdę tak cudowny? No cóż... Po 8 miesiącach okazalo się, ze haczyka nie ma, tacy ludzie istnieją. Ja tez balam się na początku zaangażowania i potem zranienia 'bo wyjdzie jak zwykle', ale to jest właśnie Twoja szansa na bycie szczesliwa z mężczyzną, ktory jest odpowiedni i dobrze Cie traktuje. Co ma być to będzie - daj się temu ponieść, bo skoro juz o niego dbasz i Ci na nim zależy, gdyby cos się skopalo i tak by Cie to bolalo...
Moim zdaniem niewiele możesz stracic, a wiele zyskac, tylko nie przymuszaj się do uczuć i daj sobie czas.

Wysyłane z mojego Blade III za pomocą Tapatalk 2

[Young_Wild_Free]

Ja uważam, że nie ma na to reguły. Mój obecny chłopak powiedział mi kocham, jeszcze zanim oficjalnie byliśmy ze sobą. I od tamtej pory jesteśmy razem. To był taki "cynk" właśnie do rozpoczęcia związku

[201801191006]

ja się zakochałam od pierwszej chwili jak zobaczyłam mojego tżta
po 5 miesiącach znajomości powiedziałam mu, że go kocham. bardzo się wtedy stresowałam, że może za szybko, że mi nic nie odpowie i pomyśli, że jestem psychopatką itp, ale odpowiedział mi tym samym
a teraz codziennie się budzę obok niego i wydaje mi się, że z dnia na dzień kocham go coraz bardziej.

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Odkopuję wątek, bo ciekawi mnie pewna kwestia.

Jakiś czas temu czytałam pewien wątek, nie pamiętam, czy tu na wizażu czy na innym kobiecym forum. Autorka tamtego tematu pytała od jakiego wydarzenia inne forumki liczą początek swoich związków. Jedna wypowiadająca się odpowiedziała, że od momentu, kiedy jej TŻ któregoś razu oficjalnie przedstawił ją znajomym jako swoją dziewczynę; wszystkie pozostałe odpowiedziały, że od słów "kocham cię".

I teraz tak się zastanawiam - tu padały odpowiedzi, że "kocham cię" po dłuższym lub krótszym czasie związku. Skoro tak, to od czego ten początek związku liczycie?

[Pomaranczorange]

Od pierwszego seksu

[Glodomorek]

[1=ce453443562697063682673 4dc4cc81c1d23e519_62b0fbf 266bee;50724939]I teraz tak się zastanawiam - tu padały odpowiedzi, że "kocham cię" po dłuższym lub krótszym czasie związku. Skoro tak, to od czego ten początek związku liczycie?[/QUOTE]
Od dnia kiedy zdecydowaliśmy, że będziemy parą. Kocham cię było po jakiś czasie dopiero.

[ce4534435626970636826734dc4cc81c1d23e519_62b0fbf266bee]

Napisane przez Glodomorek

Od dnia kiedy zdecydowaliśmy, że będziemy parą. Kocham cię było po jakiś czasie dopiero.

Ale jak to wygląda w praktyce?

"- Bądźmy razem.
- Ok."

?

[Glodomorek]

[1=ce453443562697063682673 4dc4cc81c1d23e519_62b0fbf 266bee;50725886]Ale jak to wygląda w praktyce?

"- Bądźmy razem.
- Ok."

? [/QUOTE]
Dokładnie tak było u nas
"-to spróbujemy być razem?
-tak
-ale na serio czy na poważnie?"

[Emilcia96]

Ja z moim ex próbowaliśmy być 3 razy razem
za pierwszym:
"ON: bardzo bym chciał z Tobą być, jeśli Ty oczywiście tego również chcesz
JA: już się bałam że nigdy o to nie zapytasz"
i od tego momentu mówiliśmy sobie cały czas że się kochamy, cały czas sobie słodziliśmy itp.
Nie wyobrażam sobie, żeby być w związku i nie mówić sobie tych słów, przecież jak jesteśmcie razem to to oznacza przecież że się kochacie

za drugim i za trzecim razem zaczęło się od kocham Cie, wcześniej był to tylko flirt. Z tym że za pierwszym to on powiedział to pierwszy a ja od razu powiedziałam że ja go też. Za drugim ja, on po 2 tyg i w tedy od tego momentu liczyliśmy

[telka146]

Ja nie usłyszałam jeszcze kocham, ale juz mu to powiedziałam. A datę związku liczę (pi razy drzwi, bo nie pamietam jaki to konkretnie dzien) od kiedy ustaliliśmy ze jestesmy ze sobą na wyłączność i ze nie chcemy widywać innych ludzi

Juz wiem! Kochany fejsbubio przypomniał konkretna datę

[Jazgotek]

U nas było tak, że mojego TŻ strzelił grom z jasnego nieba tylko jak mnie raz jedyny przelotem zobaczył Ja wtedy miałam inny obiekt westchnień, więc nie zwróciłam nawet na niego uwagi. Nasze drogi się rozeszły na rok, a ja obiekt westchnień pogoniłam na cztery wiatry

Po w/w roku znaleźliśmy się w jednym otoczeniu. Pierwszego dnia gdy się spotkaliśmy serce mi drgnęło i wiedziałam, że coś jest na rzeczy. On zaczął do mnie zagadywać i pisać, po kilku dniach takich rozmów poszliśmy na randkę, podczas której przepadłam całkowicie. Minęły potem dwa tygodnie intensywnych rozmów i spotkań, po których postanowiliśmy być razem, a "Kocham Cię" powiedzieliśmy sobie równocześnie tydzień później. TŻ twierdzi, że kocha od tamtego rażenia rok wcześniej i upiera się, że w jakiś sposób wiedział, że jestem dokładnie taka jak obstawił. :-P Po sześciu latach nie zmienił zdania, więc śmiem twierdzić że mówił prawdę

[telka146]

Ja usłyszałam wczoraj 4 miesiące znajomości czyli po 3,5 miesiąca związku