Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV - Strona 67 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2013-12-12, 23:35   #1981
Patri
Zakorzenienie
 
Avatar Patri
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Słońce
Wiadomości: 3 387
GG do Patri
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez ellefant Pokaż wiadomość
Motto na dziś, jutro i zawsze, dla wszystkich, dla mnie też:


---------- Dopisano o 23:34 ---------- Poprzedni post napisano o 23:26 ----------

Cytat:
Napisane przez change Pokaż wiadomość
Ale zaraz potem pojawia sie mysl, ze sie jest nudnym czy małolubianym, ze nie ma sie nic ciekawego do powiedzenia itd itp....
też taka myślę o sobie

choć dawno nie miałam okazji walczyć ze sobą w temacie iść czy nie iść, bo nudna jestem czy mało lubiana
pojawia się taka myśl odnośnie ewentualnego spotkania świątecznego w pracy i na nie chyba nie pójdę...

---------- Dopisano o 23:35 ---------- Poprzedni post napisano o 23:34 ----------

Cytat:
Napisane przez ellefant Pokaż wiadomość
Ach, ja też tak mam. Towarzysko kuleję, ale chyba z innego powodu. Zazwyczaj boję się, że to co zrobię, powiem, to, w jaki sposób się zachowam będzie źle ocenione. Zero spontaniczności. Dlatego zwykle chowam się w swojej skorupce i udaję, że mi w niej dobrze. Jednym słowem niezły dzik ze mnie. Mam grono bliskich osób, wśród których czuję się dobrze, jestem lubiana m.in. za poczucie humoru i chyba umiejętność słuchania. Ale jeśli chodzi o wchodzenie w nowe towarzystwo to zdecydowanie mam z tym problem.
Mam to samo. Dosłownie.
Patri jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-12-13, 11:00   #1982
Joanna XL
Zakorzenienie
 
Avatar Joanna XL
 
Zarejestrowany: 2012-11
Wiadomości: 3 359
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez inga86 Pokaż wiadomość

Bo ja Elle się łatwo załamuję Poza tym uważam, że było tyle porażek w moim życiu, że każdą kolejną przeżywam jeszcze mocniej. Mam wrażenie, że każdy mój sukces się kończył prędzej czy później, a raczej prędzej porażką.

Oferty na lato trzeba składać w styczniu, trochę czasu jest. Zobaczymy co z tego wyjdzie...

Nie, nie pojechałabym z różnych względów. Refleksja jest inna. Ludzie dobierają się w grupki, razem pracują, razem podróżują. Sielanka. Dla mnie to jest z jakiegoś powodu niedostępne. Za dużo szczęścia naraz?

Hmm, gramatyka turecka jest i trudna i nie. Nie ma tam przyimków, a wszystko komunikujesz za pomocą odpowiednich końcówek dodanych do rzeczownika. No i tu jest problem, bo końcówek jest kilka rodzai w zależności od tego jaka jest ostatnia samogłoska, plus udźwięcznienie spółgłosek znów w zależności od poprzedzającej samogłoski, plus to się wszystko odmienia przez przypadki więc trochę zabawy z tym jest. Ale z drugiej strony jest to dość intuicyjny język i ja na przykład wymyślałam własne zdania, które okazały się poprawne A, i przeczenie jest w środku wyrazu I zupełnie inny szyk zdania niż w polskim
Turecki brzmi .... szalenie To musi być fajna przygoda językowa.

Ami ostatnio M. powiedział że za bardzo boję się porażek - i fakt dlatego często nie podejmuje działania ... Także nie potrafię poradzić jak zmienić się w osobę która robi dużo rzeczy z wiarą w sukces a o ew. porażkach szybko zapomina ( bo we mnie porażki bardzo długo tkwią Jedyne co przychodzi mi na myśl - to opracowywanie planów A, B, C< itd Żeby jak opcja A nie wyjdzie można się było przestawić na kolejną ... Tyle że wtedy energia się rozchodzi ... Ech...

Cytat:
Napisane przez ellefant Pokaż wiadomość
A ja mam z kolei nawrót porównywania się, porównuję się z rodakami tutaj, a to że ktoś znalazł pracę bez języka, a to że ktoś w ogóle pracuje i takie tam...
Joanno mi w temacie pracy zaświtało ostatnio, że mam całkiem niewłaściwą motywację do jej szukania. Kluczem do zmiany nastawienia jest chyba właśnie wejście w odpowiednią motywację. Moja dotychczasowa motywacja to: powinnam to zrobić, bo tego się ode mnie oczekuje, powinnam "szukać", a nie - "powinnam znaleźć" czy "chcę znaleźć", "marzę o tej pracy". Wyobrażam sobie trudny proces szukania pracy, a nie potrafię wyobrazić sobie w konkretnej pracy, swojego podejścia do niej itp. I jestem chyba na etapie zmiany tego myślenia. Jest to z pewnością etap baaaardzo wstępny.



Ach, ja też tak mam. Towarzysko kuleję, ale chyba z innego powodu. Zazwyczaj boję się, że to co zrobię, powiem, to, w jaki sposób się zachowam będzie źle ocenione. Zero spontaniczności. Dlatego zwykle chowam się w swojej skorupce i udaję, że mi w niej dobrze. Jednym słowem niezły dzik ze mnie. Mam grono bliskich osób, wśród których czuję się dobrze, jestem lubiana m.in. za poczucie humoru i chyba umiejętność słuchania. Ale jeśli chodzi o wchodzenie w nowe towarzystwo to zdecydowanie mam z tym problem.

Z tego, co piszesz to turecki wydaje się być naprawdę trudny, przynajmniej w porównaniu z norweskim

Nie pochwaliłam się wczoraj: mam już swoją nostryfikację dyplomu
Załatwianie tego wydawało się trudne i skomplikowane. A jednak zrobiłam to, byłam konsekwentna i udało się. Po Nowym Roku będę się starała o nostryfikację specjalizacji pedagogicznej.
Gratuluję znorwegowanego dyplomu Mojego nawet nie mam po co nostryfikować - jak w PL nic nie dawał tak i tu Ot humanistyczne wyższe wykształcenie które nic nie daje

Moja motywacja do szukania pracy? Hmm raczej nie finansowa i chyba w tym problem ... Jak musiałam zarabiać na siebie+ ew. niewielkie przyjemności to potrafiłam się bardziej zmobilizować a teraz tragedia... Wczoraj analizowałam temat i wyszło mi że "chce iść do pracy bo:" po pierwsze odbuduje to moje poczucie wartości a po drugie ...wyrwie mnie z domu (bo za dobrze mi w samotnosci żeby było to normalne) ...Rozpisałam plany ,koncepcje i już wiem co robić - tylko trzeba zacząć

---------- Dopisano o 11:00 ---------- Poprzedni post napisano o 10:58 ----------

Tymczasem rozrywkowy weekend przede mną I postaram się wyrwać troche czasu na pracę
Joanna XL jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-12-13, 11:05   #1983
ellefant
Raczkowanie
 
Avatar ellefant
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 360
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Joanno, jestem...polonistką
__________________
kropla drąży skałę
ellefant jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-12-13, 13:15   #1984
inga86
Rozeznanie
 
Avatar inga86
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 595
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez fairytale Pokaż wiadomość
No ale mówiłaś, że to jakieś głupki. Ja bym się nie chciała z takimi zadawać. Nie no serio,nie macie tak? Ja czasem poznaję takich ludzi, że nawet jakby mi za to mieli płacić, to bym się nie chciała z nimi integrować. Dajta spokój!
Jeśli ktoś ma głębię kieliszka do wódki*, to o czym mamy rozmawiać?
(*Określenie niestety nie moje.)
Coś w tym jest

Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
Od razu uprzedzam, ze nie jestem z Wami na biezaco, o klubie nie wspomne...

Ingo - po pierwsze - ciesze sie, ze wrocilas!
Jako osoba, ktora przezyla cos podobnego ( i to nie raz) powiem Ci - ciesz sie. Znaczy to, ze masz cos takiego jak osobowosc i wzwiazku z tym nie masz czego szukac wsrod pewnego typu ludzi. Kiedys przejmowalam sie zawiscia, az do czasu, kiedy uslyszalam, ze zawisc nalezy traktowac jak wyrazy uznania. Wiem, ze to brzmi dziwnie, ale wierz mi, ze oni nie wykluczyli Cie dlatego, ze cos z Toba nie w porzadku. Obstawiam, ze grupa plotkar bez charakteru nie bedzie w stanie poznac sie na przymiotach Twojego intelektu i ducha. Absolutnie sie nie przejmuj.
Czy juz wspomnialam, ze ciesze sie, ze znowu jestes?

Mamy podobny gust chyba - kocham ten filmik . Wczesniej nie lubilam AC bo myslalam, ze to kolejna prozna lala bez osobowosci. Od tego filmiku ja subskrybuje i podziwiam za systematycznosc, kreatywnosc i charakter. Nie zawsze sie z nia zgadzam, ale tak jak napisalam - podziwiam.

OK, mila przerwa na wizaz sie skonczyla, lece tyrac dalej - wyprawiam TZtowi urodziny. Roboty huk!
Konwalia, a ja się za Tobą stęskniłam W ogóle nie wiem co u Ciebie, napiszesz coś?

Ten tekst mnie podniósł na duchu. Czasem zapominam, że ja też mam wybór i mogę kogoś nie lubić A ten tekst mnie rozwalił na łopatki

Filmik mnie niesamowicie zmotywował, wczoraj po obejrzeniu go fruwałam pod sufit z nową nadzieją

Change to zrob to spotkanko u siebie, może na swoim terenie pewniej się poczujesz dawaj, dawaj, święta już blisko, więc czasu mało :P

Cytat:
Napisane przez Joanna XL Pokaż wiadomość
Turecki brzmi .... szalenie To musi być fajna przygoda językowa.

Ami ostatnio M. powiedział że za bardzo boję się porażek - i fakt dlatego często nie podejmuje działania ... Także nie potrafię poradzić jak zmienić się w osobę która robi dużo rzeczy z wiarą w sukces a o ew. porażkach szybko zapomina ( bo we mnie porażki bardzo długo tkwią Jedyne co przychodzi mi na myśl - to opracowywanie planów A, B, C< itd Żeby jak opcja A nie wyjdzie można się było przestawić na kolejną ... Tyle że wtedy energia się rozchodzi ... Ech...
Wczoraj uświadomiłam sobie, że ja mam myślenie 0-1, albo wszystko super, albo wszystko do kitu. I jak coś idzie źle, momentalnie skreślam to co było dobre i też zaczynam na to patrzeć jak na porażkę. Więc zabieram sobie radość z sukcesów. A mogę nie zabierać I ta zmiana perspektywy dała mi dużo siły , przestałam sobie dokopywać, a patrzę już na zasadzie: to było złe, ale to, to i to było świetne No i czuję się już bardzie zrównoważona. W mojej głowie pojawia się obrazek gdy uczyłam się pływać, chodziłam na zajęcia dosłownie parę tygodni i w końcu nie skończyłam kursu i w rezultacie nie pływam , ale raz czy dwa byłam brana jako wzór, której najlepiej jakieś ćwiczenie wychodzi Jak to mówi mój TŻ "potencjał jest". A teraz jestem zmotywowana by na potencjale się nie skończyło

Obiecałam raport:
wczoraj ruszyłam francuski
trochę posiedziałam nad tureckim, ale chyba wpiszę to jako hobby i rozrywkę i nie będę się z tego rozliczać :P
poszłam na taniec (zamiast jogi)

Dziś w planach wiedziona radami AC posiedzieć nad lickiem.
Natknęłam się jeszcze na coś takiego:
http://www.youtube.com/watch?v=PxMb2YskWOE
__________________
"Nie każde działanie przynosi szczęście, ale nie ma szczęścia bez działania"

Edytowane przez inga86
Czas edycji: 2013-12-13 o 15:21
inga86 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-12-13, 17:33   #1985
L_ka
Rozeznanie
 
Avatar L_ka
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 523
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez ellefant Pokaż wiadomość
Tak, tak, tak

Joanna - własna osoba sprzed kilku lat to dobry punkt odniesienia, najwłaściwszy i najlepszy. Bo Ty sama najlepiej znasz własne cele (stare i nowe) i możliwości. I nikomu innemu nic do tego. No, prawie

Książki - wiecie, doszłam do wniosku, że nie lubie czytać (edit: książek). Kiedyś czytałam, bo nie byłam w stanie zapełnić własnej wyobraźni i książki stanowiły pożywkę. Teraz wolę jakieś konkrety, bo na zwykłą beletrystykę po prostu brakuje mi czasu, jak z resztą na wiele innych rzeczy, a moje priorytety każą zrezygnować z bezsensownych książek. Z resztą, wyobraźnię (+ wspomnienia) mam coraz bogatsze i książki są mi naprawdę zbędne. Właśnie myślę o tych wszystkich z listy 100, które gdzieś tam czekają, czekają i może kiedyś się doczekają przeczytania. hmmm..... myślę....... jeszcze nie zdecydowałam, albo inaczej, zdecydowałam tylko dopuszczam zmianę decyzji
To tak sobie a muzom, po przeczytaniu Waszego stosunku do 2 postaci z jakiejśtam książki

wracam? nie wiem, chyba będę wpadać
__________________
Lekarstwem na przyzwyczajenie jest inne przyzwyczajenie (Epiktet)
L_ka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-12-13, 20:38   #1986
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 735
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez change Pokaż wiadomość
Dzięki za wyrozumiałość 1 grudnia ponoć, ale ja swoje obchodzę w lipcu No ale mogę obchodzić dwa razy

Ok to się przyznam o co chodzi... <zawstydzony> Terapeutka stwierdziła u mnie lęk społeczny. Nawet mnie to nie zaskakuje, bo kiedyś miałam takie podejrzenia, potem trochę o tym zapomniałam, bardziej leczyłam skutki spadków nastroju a nie przyczynę. Teraz coraz bardziej zaczyna mi to przeszkadzać i psuje relacje, które zbudowałam z innymi... To śmieszne, bo praca i kontakt z całym mnóstwem ludzi dawał mi wrażenie, że jednak nie jestem taka zahukana tylko normalna..Miałam pozytywny feedback. Ale jak mi zależy to się izoluje od innych. Tzn najczesciej nieswiadomie lub swiadomie unikam osób, które znam i krępuje się w ich towarzystwie... W zasadzie mam wrazenie, ze jestem tą samą małą change, która patrzyła się na swoje sąsiadki grające w gumę, które dzielił płot, która krępowała się dołączyć, mimo chcenia...
Staram sie przełamywać raz idę na seans do kina sama jak dzisiaj, ale tez namowilam znajome z pracy na koncert, choc normalnie pewnie bym sie nie narzucala, gdyby pretekstem nie bylo to, ze jedna chciala isc na to samo i chcemy 'oblac' koniec pracy....
Zamiast rozwijania umiejetnosci spolecznych z rowiesnikami, jak bylam mala wpadali koledzy dziadka/babci prowadziłam dyskusje z dorosłymi, których się czułam jak ryba w wodzie.. Tak jakbym tylko ze starszymi nauczyła się rozmawiać.. Widze to chocby potym, ze lezac w szpitalu zachowywalam sie jak to ja, po prostu bylam uprzejma, po tygodniu pielegniarki na oddziale prawie założyły mój fan klub, a z drugiej strony czesto jest tak, ze prawie z nikim nie gadam po pracy (nie licze siostry/mamy :P)
Jak myślałam o spotkaniu z wami, to oczywiscie robie to z ochotą, myślę, że nie trafie nigdzie indziej na takie fanstyczne i madre dziewczyny jak tutaj, głupotą jest urywac kontakt... Ale zaraz potem pojawia sie mysl, ze sie jest nudnym czy małolubianym, ze nie ma sie nic ciekawego do powiedzenia itd itp.... no i stwierdzilam, ze beze mnie bedziecie lepiej sie bawiły :P Krotko mowiac postep, ktory zrobiłam w relacjach z innymi, przez chwile mialam wrazenie ze już wiem jak to sie robi, a tutaj odplynal w siną dal... i okres swiateczny tez to bardzo uswiadamia. To ma tez swój odzwiek na innych znajomych. Tymbardziej przy jakis niesanskach biore duzo rzeczy za bardzo na serio i za bardzo do siebie.... Podczas gdy inni mają taki naturalny odruch zagadywania czy zapominania... Jestem ułomna
Mowie to, bo wiem ze z zewnatrz moze to wygladac nie ładnie...

Będę musiała się w końcu zebrać i wpisać skrzynkę kontaktową do komputera, bo za często przygode telefonowe mi się zdarzają. Teraz po prostu tel włącza się tylko na sekunde i nie działa...Ale już mam nowy, który w zasadzie nadaje się tylko do grania w gry i internetu, a nie do dzwonienia, ale nadal samsungi uwazam za fajne
Hmm...to jak tak to czytam, to już trochę lepiej rozumiem Ale też odnajduję sporo tego i u mnie Więc nie czuj się osamotniona Tylko ja wiem ile muszę się zastanawiać zanim zagadam do kogoś, z kim nie mam stałego kontaktu. Wtedy mam myśli typu: "nie będzie chciał/a gadać", "pomyśli, że jestem dziwna, bo się odzywam, a w sumie pewnie mnie nawet nie lubi już", "nie będziemy mieli o czym gadać, bo w sumie u mnie niewiele się zmieniło, to o czym tu rozmawiać....". A kiedy mam komuś powiedzieć "cześć" na ulicy, kogo znam niby, ale jakby wiecie...no, słabo po prostu, albo dawno nie widziałam, ale wiem kim jest ten ktoś, myśl jest taka: "przecież on/a mnie nie pamięta" Staram się zagłuszać te myśli, ale bywa ciężko, bo nie jeden raz zdarzyła mi się taka sytuacja jaką sobie właśnie wyobrażam za każdym razem...czyli rzeczywiście nie mieliśmy o czym rozmawiać, istotnie mało mnie ktoś pamiętał. Plus mam takich znajomych, którzy odezwą się jak coś potrzebują, a jak się spytam z czystej uprzejmości o coś z ich życia, np. ostatnio koleżanki jak jej poszedł egzamin, to nie otrzymuję już żadnej odpowiedzi Albo takich, którzy się mnie pytali dlaczego do nich zagaduję w ogóle, bo nie wiedzą o co chodzi
No nie muszę mówić, że czuję się wtedy jak debil i wolę tego unikać

Ale powiem Ci, że gdybym nie zagadała do mojego TŻta kiedyś dawno temu, kiedy nie utrzymywaliśmy kontaktu na zasadzie rozmowy, tylko raz na jakiś czas spotykaliśmy się większą grupą, to nie byłby moim TŻtem. Bo nie dowiedziałabym się, że świetnie się z nim rozmawia

A Ty zorganizuj swoją imprezę i nic się nie bój - nikt nie uważa Cię za nudną!

---------- Dopisano o 20:38 ---------- Poprzedni post napisano o 20:35 ----------

Cytat:
Napisane przez inga86 Pokaż wiadomość
Wczoraj uświadomiłam sobie, że ja mam myślenie 0-1, albo wszystko super, albo wszystko do kitu. I jak coś idzie źle, momentalnie skreślam to co było dobre i też zaczynam na to patrzeć jak na porażkę.
Ja też mam ten syndrom...i to również jest jedna z cech charakterystycznych typowego pesymisty Jedna rzecz jest zła = wszystko jest źle.

L-ka - witaj Zostań z nami

Dzisiaj pani w sklepie spytała się mnie o dowód i nie chciała mi uwierzyć, że mam tyle lat co mam Jaram się teraz moim młodym lookiem Albo może to moja dziecięca psychika tak wychodzi na twarz...
__________________

bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-12-13, 21:23   #1987
L_ka
Rozeznanie
 
Avatar L_ka
 
Zarejestrowany: 2006-11
Wiadomości: 523
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Kocurka - dobre podejście
aż się ostatnio zdziwiłam, że osoba której próbowałam się przypomnieć po ..dziestu latach świetnie mnie pamięta. Sama też zagadałam do gościa, którego b.dobrze kojarzę od lat, ale nie byliśmy nigdy na cześć. Już jesteśmy

Dziewczęta pesymistki - proszę sobie przypomnieć chińską bajkę zapodaną gdzieś w wakacje. Obowiązkowo! Ona naprawdę się dzieje

W sumie to masz rację z tą psychiką - ale w jak najbardziej pozytywnym znaczeniu, młodość spojrzenia, radość życia itd itp
__________________
Lekarstwem na przyzwyczajenie jest inne przyzwyczajenie (Epiktet)
L_ka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-12-13, 22:27   #1988
Bonjour_tristesse
Raczkowanie
 
Avatar Bonjour_tristesse
 
Zarejestrowany: 2012-06
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 441
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Ja też mam takie sytuacje, że jestem ja i wszyscy "przeciw mnie". Często na szkoleniach i strasznie jestem zła na siebie, kiedy nie potrafię wykorzystać sytuacji, sprzyjających okoliczności.
Bo czasami jest tak, że rzeczywiście ci "inni" nie są towarzystwem dla mnie (raz byłam na szkoleniu gdzie moi towarzysze przypominali tych z opisu Ingi - plus jeszcze mało smaczne żarty i trochę prymitywne obyczaje), ale zdaje sobie sprawę, że czasami to ja tworzę swojego własnego potwora, a ludzie wyczuwają takie rzeczy
Jakoś dziwnym trafem podczas różnych szkoleń w przerwie obiadowej do "mojego" stolika dosiadają się osoby prowadzące. Raz siedziałam w kameralnym gronie 4-osobowym właśnie z bardzo miłą, trochę jakby nieśmiałą i przypominającą mi mnie samą prowadzącą, która jest jednocześnie właścicielką świetnie działającej firmy w branży, która mnie interesuje - i co? Nie wiem co się ze mną działo, ale przez cały czas wykrztusiłam z siebie chyba tylko dwa słowa
Analogiczna sytuacja na innym szkoleniu - obok mnie prowadzący, który chyba się nawet mną lekko zainteresował i próbował zagadywać na różne tematy, a po drugiej stronie ja milcząca i niedostępna..



Dziewczyny, jak radzicie sobie z rozmowami kwalifikacyjnymi? Ja ostatnio robię postępy i potrafię opanowac stres, ale nie potrafię ukryc swojej niechęci do tego typu praktyk Idę na rozmowę uprzedzona, z poczuciem, że będę brała udział w jakimś wyścigu małp, że ktoś zada te swoje podręcznikowe pytania, a ja choćbym nie wiem jak chciała, zawsze odpowiem coś co wyrazi pogardę do tego właśnie pytania.
Do tej pory wszystkie moje prace dostałam za moje rzeczywiste umiejętności, wiedzę. Nie było pseudo psychologicznych pogawędek, ale jednak zwykle tak to właśnie wygląda. Wydaje się proste - przygotować się i powiedzieć to, czego ode mnie oczekują - ale dla mnie to chyba niewykonalne ;(

tigrinha - chociaż bardzo bardzo bym chciała to raczej nie dam rady iść na kurs w lutym Muszę skupić się na szukaniu kolejnego zajęcia zarobkowego (rozważam kurs na przewodnika) i oszczędzaniu. Mam nadzieję, że mimo wszystko jeszcze uda nam się wybrac razem na jakiś bardziej lub mniej egzotyczny kurs
__________________
“the problem with the world is that the intelligent people are full of doubts while the stupid ones are full of confidence”


Mój blog minimalistyczno - modowy
Bonjour_tristesse jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-12-14, 15:09   #1989
fairytale
Raczkowanie
 
Avatar fairytale
 
Zarejestrowany: 2007-04
Wiadomości: 472
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Od rana:
- b. miły czas we dwoje + śniadanie w knajpce
- tel do koleżanki
- załatwienie sprawy pracowej - pomyslnie
- kupienie części prezentów


Teraz:
- ogarnąć przestrzeń
- zrobić/zjeść coś
- poczytać
- spotkanie

Na jutro i pojutrze:
- zakupy
- spacer
- wizyta u lekarza
- wizyta u kosmetyczki
- taniec
- wysłanie prezentów
- zamówienie prezentów - niedziela koniecznie!
fairytale jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-12-14, 19:21   #1990
Patri
Zakorzenienie
 
Avatar Patri
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Słońce
Wiadomości: 3 387
GG do Patri
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Obczajcie co dziś robiłyśmy z Julią:
Załączone zdjęcia
Rodzaj pliku: jpg P1420877.jpg (65,0 KB, 35 załadowań)
Rodzaj pliku: jpg P1420887.jpg (85,8 KB, 43 załadowań)
Rodzaj pliku: jpg P1420893.jpg (38,7 KB, 22 załadowań)
Rodzaj pliku: jpg P1420875.jpg (77,1 KB, 24 załadowań)
Patri jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-12-15, 11:58   #1991
Konwalia11
Zadomowienie
 
Avatar Konwalia11
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 1 238
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
Wszystkiego najlepszego dla TŻta
A dziekuje bardzo! Ufff, ciesze sie, ze juz po wszystkim i ze obylo sie bez wiekszych wpadek...

Cytat:
Napisane przez inga86 Pokaż wiadomość
Coś w tym jest



Konwalia, a ja się za Tobą stęskniłam W ogóle nie wiem co u Ciebie, napiszesz coś?

Ten tekst mnie podniósł na duchu. Czasem zapominam, że ja też mam wybór i mogę kogoś nie lubić A ten tekst mnie rozwalił na łopatki

Filmik mnie niesamowicie zmotywował, wczoraj po obejrzeniu go fruwałam pod sufit z nową nadzieją
Inga, no widzisz, za czarnymi chmurami tak czy inaczej swieci slonce. Czasem tylko ciezko o tym pamietac - skad ja to znam.
A u mnie. No coz, 2013 to nie byl moj rok - bardzo duzo zawirowan w zyciu zawodowym i rodzinnym. Ciesze sie na nadchodzacy rok i mam nadzieje, ze wraz z pechowa trzynastka minie i zla passa. W skrocie moge moja sytuacje ujac tak - nadal tkwie w kokonie, proces przepoczwarzania w toku. Wyobrazam sobie, jakim moglabym byc doskonalym motylem, ale co tu kryc - nadal nieudolna i szpetna poczwarka ze mnie .
Cytat:
Napisane przez L_ka Pokaż wiadomość
Książki - wiecie, doszłam do wniosku, że nie lubie czytać (edit: książek). Kiedyś czytałam, bo nie byłam w stanie zapełnić własnej wyobraźni i książki stanowiły pożywkę. Teraz wolę jakieś konkrety, bo na zwykłą beletrystykę po prostu brakuje mi czasu, jak z resztą na wiele innych rzeczy, a moje priorytety każą zrezygnować z bezsensownych książek. Z resztą, wyobraźnię (+ wspomnienia) mam coraz bogatsze i książki są mi naprawdę zbędne. Właśnie myślę o tych wszystkich z listy 100, które gdzieś tam czekają, czekają i może kiedyś się doczekają przeczytania. hmmm..... myślę....... jeszcze nie zdecydowałam, albo inaczej, zdecydowałam tylko dopuszczam zmianę decyzji
Lka, w sumie mam cos podobnego. Ja bardzo, bardzo duzo czytam - ale z beletrystyki NIC i to od lat. Troche mnie w dolku sciska, kiedy dziewczyny wymieniaja tu coraz nowe tytuly i autorow - tak jak kiedys bylam na biezaco, tak teraz zupelnie nie mam pojecia, co w literaturze piszczy.
Czytam za to duzo literatury fachowej, z roznych dziedzin.
I zastanawiam sie, czy literatura piekna to rzeczywiscie "strata czasu"?
Wydaje mi sie, ze jednak nie, ale czuje, ze nie moge sobie obecnie pozwolic na luksus uciekania w alternatywna rzeczywistosc ksiazek. Dlatego w ostatnim czasie przeczytalam tylko dwie ksiazki z fabula, ale tylko dlatego, ze bylam pewna, ze bedzie z nich jakis "pozytek". Byly to "Eat, pray, love" i biografia czlowieka, ktorego lubie.
Przyznaje sie bez bicia - nie mam w temacie pojecia, ale rezygnuje z tej dziedziny dobrowolnie, przynajmniej tymczasowo. Dla mnie to kwestia ustalania priorytetow - na realizacje czeka obecnie plan uzupelnienia luk w wiedzy historycznej. I wiele, wiele innych, duzo tych luk jest .


Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
Obczajcie co dziś robiłyśmy z Julią:
Hej, cudne , jak sie robi takie cuda?
__________________


Be the change you want to see in the world!
Konwalia11 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-12-15, 17:13   #1992
inga86
Rozeznanie
 
Avatar inga86
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 595
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
Obczajcie co dziś robiłyśmy z Julią:
Śliczne

Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
W skrocie moge moja sytuacje ujac tak - nadal tkwie w kokonie, proces przepoczwarzania w toku. Wyobrazam sobie, jakim moglabym byc doskonalym motylem, ale co tu kryc - nadal nieudolna i szpetna poczwarka ze mnie .

Lka, w sumie mam cos podobnego. Ja bardzo, bardzo duzo czytam - ale z beletrystyki NIC i to od lat. Troche mnie w dolku sciska, kiedy dziewczyny wymieniaja tu coraz nowe tytuly i autorow - tak jak kiedys bylam na biezaco, tak teraz zupelnie nie mam pojecia, co w literaturze piszczy.
Czytam za to duzo literatury fachowej, z roznych dziedzin.
I zastanawiam sie, czy literatura piekna to rzeczywiscie "strata czasu"?
Aż mi się wierzyć nie chce, że jesteś szpetną poczwarką. Nie mów tak proszę o sobie,ok?

Podziwiam pochłaniania dużej ilości książek fachowych mi też potrzeba nadrobienia wiedzy w wielu dziedzinach :/

U mnie zwyżka robię, działam wczoraj 2h siedziałam i czytałam książkę do licka. Tylko 2, bo umówiłam się już dużo wcześniej z koleżanką na mieście i musiałam wychodzić. Ale ciekawe spostrzeżenie. Pamiętacie pierwszy post Patri by wysiedzieć pół godziny nad książką i wtedy głos odwlekający ucichnie? Mi to zajęło trochę ponad godzinę, walczyłam z ogromną chęcią ucieczki i rozproszenia się, ale potem już nie mogłam się oderwać

Dzisiaj zrobiłam sobie godzinny trening, aż mogłam wyżymać koszulkę, no i endorfiny się rozszalały

A teraz zasiadam do dalszej pożytecznej lektury

Dobrze, że taka cisza przez weekend, pewnie wszystkie odpoczywają
__________________
"Nie każde działanie przynosi szczęście, ale nie ma szczęścia bez działania"
inga86 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-12-15, 17:24   #1993
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 735
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Fairy - jak chcesz poczytać o tym głodzie i oblężeniu Leningradu, to nie czytaj Jeźdźca miedzianego, tylko to: http://www.empik.com/oblezone-koczyn...77,ksiazka-p#e Tzn. nie czytałam tego, ale wydaje się znacznie lepszą lekturą...już znalazłam w bibliotece, wypożyczę niedługo. Tamto to jednak...eh, no harlequin, że masakra Jak teraz czytam dialogi, to w ogóle mi głupio, że to czytam

Jestem przerażona swoim pokojem...nic nie mogę znaleźć, czuję że tonę wśród tych wszystkich rzeczy Mam tak strasznie dosyć...nie jestem w stanie tego posprzątać, no nie ma szans po prostu, męczy mnie samo to otoczenie - niezmienne od lat...chcę się wynieść już z tego miejsca, zacząć od początku
__________________

bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-12-15, 22:18   #1994
emi_lka
Zakorzenienie
 
Avatar emi_lka
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 6 068
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
Obczajcie co dziś robiłyśmy z Julią:
Nurtuje mnie, co to Wygląda super!
emi_lka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-12-16, 02:25   #1995
Joanna XL
Zakorzenienie
 
Avatar Joanna XL
 
Zarejestrowany: 2012-11
Wiadomości: 3 359
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez ellefant Pokaż wiadomość
Joanno, jestem...polonistką
Hmmm - no w sumie nie jestem zaskoczona Myślałaś o tym żeby uczyć tam ? Bo teraz pewnie w Norwegii jest sporo polskich dzieci... Czy masz inną specjalność /plany - bo wiem że "nauczycielowanie" to taki typowy stereotyp ... Ja w sumie też gdzieś tam tkwię w tych klimatach- ale nie zrobiłam przygotowania pedagogicznego ( z czystej głupoty/ za mądrą radą rodzicielki-nauczycielki ) więc mój dyplom nie daje nawet (czysto teoretycznych) uprawnień do nauczania ...

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
Obczajcie co dziś robiłyśmy z Julią:
Fajnie

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
Fairy - jak chcesz poczytać o tym głodzie i oblężeniu Leningradu, to nie czytaj Jeźdźca miedzianego, tylko to: http://www.empik.com/oblezone-koczyn...77,ksiazka-p#e Tzn. nie czytałam tego, ale wydaje się znacznie lepszą lekturą...już znalazłam w bibliotece, wypożyczę niedługo. Tamto to jednak...eh, no harlequin, że masakra Jak teraz czytam dialogi, to w ogóle mi głupio, że to czytam

Jestem przerażona swoim pokojem...nic nie mogę znaleźć, czuję że tonę wśród tych wszystkich rzeczy Mam tak strasznie dosyć...nie jestem w stanie tego posprzątać, no nie ma szans po prostu, męczy mnie samo to otoczenie - niezmienne od lat...chcę się wynieść już z tego miejsca, zacząć od początku
Hmmm ale jak weźmiesz swoje rzeczy to ...będziesz miała to samo pod nowym adresem . Wiem że to nie pocieszające - ja zmieniłam państwo a dalej mam szufladę nieuporządkowanego szmelcu z PL ... Zresztą przeprowadzam go już którys raz... Czujesz potrzebę uporządkowania przestrzeni - zrób to (najłątwiej po kawałku, choćby po jednej szufladzie/szafce) - ale nie licz że przeprowadzka cokolwiek zmieni w magiczny sposób - nawet jesli to pozornie bo bałagan tworzy się sam a góry przydasiów rosną bardzo łatwo ..

Wiem że zabrzmiało to brutalnie - nie obraź sie Niestety moje wieloletnie doświadczenie i około 10 przeprowadzek w niespełna 10 lat potwierdza że z bałaganem można i trzeba walczyć już ... Powodzenia

Książka brzmi ciekawie - zanotuję sobie w pamięci - aczkolwiek moje możliwości czytania literatury ogólnie rzecz biorąc "martyrologicznej" (Holocaust, ludobójstwa etc) jest niska ... Tj potrzebują potem sporo czasu na regenerację psychiczna i na ogół takie pozycje zapadają mi w pamięć (czasem również nieźle dołują) ... Choć uważam że warto je czytać bo zmieniają perspektywę. "Miedziany jeździec " w mojej opinii jest blisko harlequinu -ale jeśli komuś potrzebna rozrywka to czemu nie .. Plus taki że cos się z tego wynosi - w naszym przypadku zainteresowanie kawałkiem historii Przypomina mi się dobra książka z gatunku pogranicznego - http://lubimyczytac.pl/ksiazka/10868...dziwe-historie Nie jest to beletrystyka - ale czyta się przyjemnie i autorowi udało się naprawdę ciekawie zebrać bardzo różne sylwetki kobiet ...

Co do dyskusji o literaturze/literaturze pięknej/literaturze rozrywkowej ... Podejrzewam że nikogo nie zaskoczę opowiadając się "za" Czytam dużo, większa część to szmelc (kryminały, czasem jakieś obyczaje, powieści historyczne), troche literatury pięknej , troszkę fachowej (ogólnie biorąc - to raczej eseistyka, historyczne, polityczne itd) I jak ktoś powyzej napisał - też miewam poczucie straconego czasu (bo jednak mogłabym poprawić powyższy rozkład) -ale nigdy nie myślałam żeby z książek zrezygnować ...Za to bez większych problemów obywałabym się bez muzyki , filmów, całego tv (ok obywam się, telewizor jest na "wiecznej emigracji" w piwnicy od lat, w necie oglądam programy informacyjne ale to raczej dla tego że czuję potrzebę/zainteresowanie sytuacją w PL - nie wiem dlaczego, paradoksalnie rosnące z czasem odkąd mieszkam w DE) I tak sobie myśle ze każdy potrzebuje "czegoś" -dla relaksu, odprężenia , zachwycenia się chwilą itd Podziwiam i zazdroszczę tym dziewczyną które realizują się "sztuce" - poczynając od tańca po haft. Niestety nie mam takich pasji (niestety bo myślę że to wzbogaca życie

Jako zapalony czytelnik jestem wielkim przeciwnikiem "faszyzmu czytelniczego" (od którego niestety jakoś się zaroiło wokół mnie) - to trzeba znać , to też a tamto jest be - romans, harlequin, kryminaliszcze ...A potem ludzie maja nie czytane arcy-dzieła na półce (Hemingwey, Proust, Joyce i zestaw nobilistów) i o żadnym nie da się z nimi porozmawiać - za to we wstydliwej szufladzie w sypialni kolekcja Danielle Steel i trylogia o Greyu (przykład autentyczny wysublimowanej "intelektualistki" z zadęciem) ... No i wiadomo co rozpala emocje w nocy

Ech rozpisałam się , przepraszam, trochę tu wychodzi pewnie mojego kompleksu (teraz już oduczyłam się prawie takiego myślenia ) osoby która straszne braki w kanonie (mimo podejmowanych prób -mój faworyt to "Blaszany bębenek" i 'Sto lat w samotności" milion razy zaczynałam i nigdy nie dałam rady) za to w literaturze popularnej się lubuję O własnie dzis skończyłam kryminał

---------- Dopisano o 02:25 ---------- Poprzedni post napisano o 02:04 ----------

Robię edit - po lekturze własnego postu Jestem za wolnością czytelniczą i jakąś autentycznością w czytaniu (czytam to co mi się podoba a nie to co trzeba/wypada) co nie znaczy że nie jestem za stawianiem sobie jakiś , nazwijmy je intelektualnymi () wymagań ... Moja mama dużo czyta (powieści historyczne, romanse, kryminały - w tym porządku) ale jednak nie widzę żeby ją to jakoś rozwijało (to przykre ale powiedziałabym że wręcz przeciwnie- a z racji zawodu chciałoby się z nią czasem podyskutować , zapytać o radę - na bieżąco niestety nie jest ) , wybory czytelnicze mojego męża są mocno "od czapy" ostatnio przerzucał się między Sapkowskim i Kerteszem (poza tym groził że przeczyta Historię Niemiec ) i choć czasem sprawia to wrażenie braku wyrobionego gustu czytelniczego to jednak bywa podstawą do fascynujących rozmów...

Ja bym chciała znaleźć złoty środek - trochę lektur lekkich dla przyjemności, więcej tych wartościowszych (choć trudniejszych), nadrabianie ewidentnych braków (sztuka, historia to pierwsze co mi przychodzi do głowy) no i trochę w obcych językach (czytam wyłacznie po polsku - totalnie nie sprawia mi przyjemności lektura po niemiecku czy angielsku - choć zasadniczo czytam w tych językach bez większego wysiłku - nie wiem jak się przemóc) Życia mi na to chyba nie starczy - choć jeśli uniknę marazmu czytelniczego/intelektualnego to i tak będzie nieźle

Zamykając wynurzenia czytelnicze dodam że "polskuję" - spędzam miły czas ze "starymi przyjaciółmi" (z nabywaniem nowych mam problem), kupuję prezenty, za dobrze jem , za mało śpię ... Jutro będę pisać , dziś robiłam próbne przymiarki - generalnie nie jest źle ...

Choć zgodzę się z Konwalią - u mnie 2013 zdecydowanie nie był dobrym rokiem i z jakąś naiwną wiarą czekam na 2014 ... Momentami mam wrażenie (choć zasadniczo nie wierzą w tego typu rzeczy) że koniukcja planet czy coś tam nie były korzystne
Joanna XL jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-12-16, 10:20   #1996
ellefant
Raczkowanie
 
Avatar ellefant
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 360
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
Obczajcie co dziś robiłyśmy z Julią:

Patri, z czego zrobiłyście choinkę i prezenciki?

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
Jestem przerażona swoim pokojem...nic nie mogę znaleźć, czuję że tonę wśród tych wszystkich rzeczy Mam tak strasznie dosyć...nie jestem w stanie tego posprzątać, no nie ma szans po prostu, męczy mnie samo to otoczenie - niezmienne od lat...chcę się wynieść już z tego miejsca, zacząć od początku
To wygląda na ogromną potrzebę zmiany w życiu...

Cytat:
Napisane przez Joanna XL Pokaż wiadomość
Hmmm - no w sumie nie jestem zaskoczona Myślałaś o tym żeby uczyć tam ? Bo teraz pewnie w Norwegii jest sporo polskich dzieci... Czy masz inną specjalność /plany - bo wiem że "nauczycielowanie" to taki typowy stereotyp ... Ja w sumie też gdzieś tam tkwię w tych klimatach- ale nie zrobiłam przygotowania pedagogicznego ( z czystej głupoty/ za mądrą radą rodzicielki-nauczycielki ) więc mój dyplom nie daje nawet (czysto teoretycznych) uprawnień do nauczania ...
Fajnie, że napisałaś o stereotypie. Doskonale wiem, że taki funkcjonuje. Jeśli mówię, kim jestem z wykształcenia każdy z góry już sobie dopowiada, że jestem nauczycielką. Ale studia skończyłam ze specjalizacją edytorską i to była moja prawdziwa pasja - praca z tekstem, redakcja, korekta, makiety książek Pedagogiczną zrobiłam potem, na "wszelki wypadek". Nie jest to moja pasja

O literaturze ciężko mi się wypowiadać, dawno temu wypadłam z obiegu, chyba jeszcze na studiach, przez cholernie długaśne listy lektur, brakowało czasu na coś, co chciało się czytać naprawdę. Od jakiegoś czasu dominują u mnie albo książki psychologiczne albo kryminały.

Joanno, jeśli lubisz kryminały polecam serię S.J. Bolton, w weekend pochłonęłam "Ulubione rzeczy" i "Karuzelę samobójczyń", chyba ze już czytałaś

W sobotę mnie olśniło, chyba znalazłam swój cel. Czeka mnie naprawdę długa droga, aby go osiągnąć. Napiszę o tym w klubie.

Nie mogę się dobudzić, za oknem ponuro i szaro...

Edytowane przez ellefant
Czas edycji: 2013-12-16 o 10:41
ellefant jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-12-16, 12:04   #1997
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 735
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez Joanna XL Pokaż wiadomość
Hmmm ale jak weźmiesz swoje rzeczy to ...będziesz miała to samo pod nowym adresem . Wiem że to nie pocieszające - ja zmieniłam państwo a dalej mam szufladę nieuporządkowanego szmelcu z PL ... Zresztą przeprowadzam go już którys raz... Czujesz potrzebę uporządkowania przestrzeni - zrób to (najłątwiej po kawałku, choćby po jednej szufladzie/szafce) - ale nie licz że przeprowadzka cokolwiek zmieni w magiczny sposób - nawet jesli to pozornie bo bałagan tworzy się sam a góry przydasiów rosną bardzo łatwo ..

Wiem że zabrzmiało to brutalnie - nie obraź sie Niestety moje wieloletnie doświadczenie i około 10 przeprowadzek w niespełna 10 lat potwierdza że z bałaganem można i trzeba walczyć już ... Powodzenia

Książka brzmi ciekawie - zanotuję sobie w pamięci - aczkolwiek moje możliwości czytania literatury ogólnie rzecz biorąc "martyrologicznej" (Holocaust, ludobójstwa etc) jest niska ... Tj potrzebują potem sporo czasu na regenerację psychiczna i na ogół takie pozycje zapadają mi w pamięć (czasem również nieźle dołują) ... Choć uważam że warto je czytać bo zmieniają perspektywę. "Miedziany jeździec " w mojej opinii jest blisko harlequinu -ale jeśli komuś potrzebna rozrywka to czemu nie .. Plus taki że cos się z tego wynosi - w naszym przypadku zainteresowanie kawałkiem historii Przypomina mi się dobra książka z gatunku pogranicznego - http://lubimyczytac.pl/ksiazka/10868...dziwe-historie Nie jest to beletrystyka - ale czyta się przyjemnie i autorowi udało się naprawdę ciekawie zebrać bardzo różne sylwetki kobiet ...

Co do dyskusji o literaturze/literaturze pięknej/literaturze rozrywkowej ... Podejrzewam że nikogo nie zaskoczę opowiadając się "za" Czytam dużo, większa część to szmelc (kryminały, czasem jakieś obyczaje, powieści historyczne), troche literatury pięknej , troszkę fachowej (ogólnie biorąc - to raczej eseistyka, historyczne, polityczne itd) I jak ktoś powyzej napisał - też miewam poczucie straconego czasu (bo jednak mogłabym poprawić powyższy rozkład) -ale nigdy nie myślałam żeby z książek zrezygnować ...Za to bez większych problemów obywałabym się bez muzyki , filmów, całego tv (ok obywam się, telewizor jest na "wiecznej emigracji" w piwnicy od lat, w necie oglądam programy informacyjne ale to raczej dla tego że czuję potrzebę/zainteresowanie sytuacją w PL - nie wiem dlaczego, paradoksalnie rosnące z czasem odkąd mieszkam w DE) I tak sobie myśle ze każdy potrzebuje "czegoś" -dla relaksu, odprężenia , zachwycenia się chwilą itd Podziwiam i zazdroszczę tym dziewczyną które realizują się "sztuce" - poczynając od tańca po haft. Niestety nie mam takich pasji (niestety bo myślę że to wzbogaca życie

Jako zapalony czytelnik jestem wielkim przeciwnikiem "faszyzmu czytelniczego" (od którego niestety jakoś się zaroiło wokół mnie) - to trzeba znać , to też a tamto jest be - romans, harlequin, kryminaliszcze ...A potem ludzie maja nie czytane arcy-dzieła na półce (Hemingwey, Proust, Joyce i zestaw nobilistów) i o żadnym nie da się z nimi porozmawiać - za to we wstydliwej szufladzie w sypialni kolekcja Danielle Steel i trylogia o Greyu (przykład autentyczny wysublimowanej "intelektualistki" z zadęciem) ... No i wiadomo co rozpala emocje w nocy

Ech rozpisałam się , przepraszam, trochę tu wychodzi pewnie mojego kompleksu (teraz już oduczyłam się prawie takiego myślenia ) osoby która straszne braki w kanonie (mimo podejmowanych prób -mój faworyt to "Blaszany bębenek" i 'Sto lat w samotności" milion razy zaczynałam i nigdy nie dałam rady) za to w literaturze popularnej się lubuję O własnie dzis skończyłam kryminał

---------- Dopisano o 02:25 ---------- Poprzedni post napisano o 02:04 ----------

Robię edit - po lekturze własnego postu Jestem za wolnością czytelniczą i jakąś autentycznością w czytaniu (czytam to co mi się podoba a nie to co trzeba/wypada) co nie znaczy że nie jestem za stawianiem sobie jakiś , nazwijmy je intelektualnymi () wymagań ... Moja mama dużo czyta (powieści historyczne, romanse, kryminały - w tym porządku) ale jednak nie widzę żeby ją to jakoś rozwijało (to przykre ale powiedziałabym że wręcz przeciwnie- a z racji zawodu chciałoby się z nią czasem podyskutować , zapytać o radę - na bieżąco niestety nie jest ) , wybory czytelnicze mojego męża są mocno "od czapy" ostatnio przerzucał się między Sapkowskim i Kerteszem (poza tym groził że przeczyta Historię Niemiec ) i choć czasem sprawia to wrażenie braku wyrobionego gustu czytelniczego to jednak bywa podstawą do fascynujących rozmów...

Ja bym chciała znaleźć złoty środek - trochę lektur lekkich dla przyjemności, więcej tych wartościowszych (choć trudniejszych), nadrabianie ewidentnych braków (sztuka, historia to pierwsze co mi przychodzi do głowy) no i trochę w obcych językach (czytam wyłacznie po polsku - totalnie nie sprawia mi przyjemności lektura po niemiecku czy angielsku - choć zasadniczo czytam w tych językach bez większego wysiłku - nie wiem jak się przemóc) Życia mi na to chyba nie starczy - choć jeśli uniknę marazmu czytelniczego/intelektualnego to i tak będzie nieźle

Zamykając wynurzenia czytelnicze dodam że "polskuję" - spędzam miły czas ze "starymi przyjaciółmi" (z nabywaniem nowych mam problem), kupuję prezenty, za dobrze jem , za mało śpię ... Jutro będę pisać , dziś robiłam próbne przymiarki - generalnie nie jest źle ...

Choć zgodzę się z Konwalią - u mnie 2013 zdecydowanie nie był dobrym rokiem i z jakąś naiwną wiarą czekam na 2014 ... Momentami mam wrażenie (choć zasadniczo nie wierzą w tego typu rzeczy) że koniukcja planet czy coś tam nie były korzystne
Wiem o co Ci chodzi Joanno z tym bałaganem, ale przeprowadzając się nie bierze się ze sobą całego majdanu...układa się od początku, więc większość rzeczy trzeba się pozbyć, bo okazuje się, że "przydasie" tracą jakoś na swojej wartości psychologicznej Ale moim problemem jest to, że w mojej przestrzeni nie zmienia się nic od jakichś...15 lat. Łóżko to samo, szafy te same, biurko to samo, wszystko przymocowane do ściany - oszaleć można Już nie mogę na to patrzeć! Mówię tu o swoim pokoju, ale rodzice mają ten sam problem z pozostałą przestrzenią mieszkalną...w której niewiele się zmieniło od lat 20...i też nie mogą na to patrzeć. Mamy mieć gości na święta, a rodzice zastanawiają się jak ukryć to, że mieszkanie wygląda tak jak wygląda...nie da się tego ukryć, no nie ma takiej możliwości. Tu jest potrzebny remont. Ale cała kasa poszła w dom na działce, poza tym moi rodzice są tacy, że niby by chcieli remontu, ale tego nie lubią, bo to straszny kłopot i jakby nawet mieli kasę na to, to pewnie by się nie zabrali...już wiem skąd u mnie takie odwlekanie

No, nieważne. Po prostu mam dosyć swojego pokoju. Nawet jakbym wywaliła 3/4 swoich rzeczy to i tak nie będę z niego zadowolona...a nie chcę się aż tylu pozbywać. Ja używam tych ubrań (jak tylko je wydobędę jakoś z szafy...lub krzesła...skądkolwiek)

A co do książek, to wiem, że to harlequin trochę...tzn. nie wiedziałam o tym, bo mi z 5 koleżanek mówiło jakie to fajne, ale po dialogach da się rozpoznać co to za typ Ale realia umiejscowienia akcji ratują ją trochę, bo tyle śmierci wokół harlequinom nie przystoi...

"Sto lat samotności" jest super

Ja bardzo powoli czytam...w zasadzie głównie w podróżach i tak z doskoku. Więc książkę potrafię rozwlec na niewyobrażalną ilość czasu

Za to po ostatnich seansach, akurat filmowych, ale wszystko na podstawach książek jednak, stwierdzam, że naprawdę podziwiam ludzi za ich wyobraźnię...i chyba to jest najlepsze w książkach i filmach. Pomysł. Ktoś tworzy totalnie alternatywny świat, wymyśla w nim każdy szczegół...kurcze, ja tak nie potrafię. Albo nawet kryminały. Niby mówi się, że to taka tam sobie literatura nie najwyższych lotów...ale to nie jest takie proste stworzyć historię tak, żeby nic nie było oczywiste aż do końca, a jednocześnie trzymało się kupy. A przy filmach...tak pomyślałam o Avatarze. Historia prosta, przecież to Pocahontas w nowej wersji...ale ile pracy reżysera, scenarzystów, ludzi zajmujących się tym całym tłem..aby w ogóle wymyślić cały ten świat tak, żeby był namacalny...zawsze jestem pod wrażeniem

Cytat:
Napisane przez ellefant Pokaż wiadomość
W sobotę mnie olśniło, chyba znalazłam swój cel. Czeka mnie naprawdę długa droga, aby go osiągnąć. Napiszę o tym w klubie.
Super!
__________________

bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-12-16, 17:53   #1998
inga86
Rozeznanie
 
Avatar inga86
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 595
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Wczoraj fruwałam a dziś jestem zrozpaczona ( napiszę o tym w klubie
__________________
"Nie każde działanie przynosi szczęście, ale nie ma szczęścia bez działania"
inga86 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-12-16, 21:48   #1999
Patri
Zakorzenienie
 
Avatar Patri
 
Zarejestrowany: 2007-07
Lokalizacja: Słońce
Wiadomości: 3 387
GG do Patri
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość
"Sto lat samotności" jest super
Mi też się baaardzo podobało.
Patri jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-12-17, 01:54   #2000
Joanna XL
Zakorzenienie
 
Avatar Joanna XL
 
Zarejestrowany: 2012-11
Wiadomości: 3 359
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez Patri Pokaż wiadomość
Mi też się baaardzo podobało.
No ja nie wyszłam poza pierwsze 20 stron nigdy ... Dziwne bo "Miłość w czasach zarazy" przeczytałam, podobała mi się a zbierałam się do tego jak pies do jeża (po doświadczeniach z Marquezem)

Kiepski dzień zasadniczo - chcę do domu
Joanna XL jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-12-17, 06:14   #2001
cholernarejestracja
Copyraptor
 
Avatar cholernarejestracja
 
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 21 115
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Ja jak zwykle odkładam w czasie to, co nieuniknione...ale koniec końców kładę się spać zadowolona.

-odebrałam koce od dps
-zatankowałam
-pojechałam do schroniska oddać zebrane dla zwierzaków koce
-kupiłam prezent w ikei
-odwiedziłam galerię bronowice
-odebrałam wylicytowane we wrześniu (sic! ) rzeczy
-zrobiłam krówki
-ogarnęłam kuchnię
-posprzątałam bajzel w pokoju, złożyłam suszarkę
-wyniosłam śmieci
- no i najważniejsze - zrobiłam animację i wysłałam maila szefowi
cholernarejestracja jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-12-17, 10:00   #2002
emi_lka
Zakorzenienie
 
Avatar emi_lka
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 6 068
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cześć!
Dużo mam pracy, mało czasu - i chociaż pędzę w okropnym tempie, to doświadczam momentów wydłużenia (intensywniej przeżywam półgodzinną przerwę, efektywnie pracuję podczas 15 minut, które mam, by coś skończyć).
W tym wszystkim ćwiczę, tańczę, czytam, robię zakupy i spotykam się ze znajomymi (choć nie ze wszystkimi tyle, ile bym chciała) - nie czuję izolacji, wyłączenia.
Stany emocjonalne mam bardzo zmienne - w pmsie odczuwam drastyczny spadek poczucia skuteczności i samooceny. Tydzień później widzę sprawy jasno, przejrzyście, podejmuję jednoznaczne decyzje i jestem skuteczna oraz skoncentrowana na problemie/działaniu, a nie na stanie (ale nie idealizuję rzeczywistości - nadal widzę, co w niej nie gra).
Oglądałam ostatnio "Melancholię" (całościowo film mi się nie podobał), często rozmyślam teraz o motywie podkładu muzycznego. Jeśli do tradycyjnie pozytywnych, pogodnych obrazów (ślub, wesele, plac zabaw, plaża-słońce-woda, piękne zdjęcia przyrody) doda się smutną/przejmującą/poważną muzykę - odbiór całości jest porażający.
Ten podkład muzyczny - nastrój, nastawienie, postawa - nurtują mnie: na ile ma się kontrolę nad wyborem, nad nastrojeniem siebie? Z drugiej strony czasem ten nieadekwatny pozornie podkład wyzyskuje dodatkowe aspekty sytuacji, w której się uczestniczy, pogłębia refleksję.
Czytam Mrożka znów. Wspólnota doświadczeń (tylko, powiedzmy, mój poziom doświadczeń jest na nieco niższym poziomie..., no i nie mam takiego poczucia humoru ).

"Nieuniknione te wszystkie rozważania, które tak biorę na serio, a w gruncie rzeczy chodzi tylko o to, żeby złożyła się z tego jakaś ładna całość. Te wszystkie męki są po to, żeby nadać sobie jakąś wagę, nadać jakiś ciężar samemu sobie, ciężar, który mógłby sugerować także wymiar niemały. Inaczej uniósłbym się w powietrze, dla samego siebie straciłbym istnienie, a jakże tu tak bez istnienia. Bez istnienia nie można.
Boże drogi, czy dawni, prawdziwi, poczciwi klasycy, dawni literaci także przeżywali takie kabotyństwa, czy też całkiem po prostu pisali powieści, nowele, wiersze i sztuki. Bo wierzyć się naprawdę nie chce, że mogliby napisać tyle. Nie mieliby wtedy na to czasu, by przeżywać takie różne niemożności bytu. I kto by za nich wtedy książki pisał? Ja nie." s. 143, S. Mrożek, Dzienniki t. 1.

Edytowane przez emi_lka
Czas edycji: 2013-12-17 o 11:54
emi_lka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-12-18, 12:32   #2003
Konwalia11
Zadomowienie
 
Avatar Konwalia11
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 1 238
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Cześć!
Dużo mam pracy, mało czasu - i chociaż pędzę w okropnym tempie, to doświadczam momentów wydłużenia (intensywniej przeżywam półgodzinną przerwę, efektywnie pracuję podczas 15 minut, które mam, by coś skończyć).
W tym wszystkim ćwiczę, tańczę, czytam, robię zakupy i spotykam się ze znajomymi (choć nie ze wszystkimi tyle, ile bym chciała) - nie czuję izolacji, wyłączenia.
Stany emocjonalne mam bardzo zmienne - w pmsie odczuwam drastyczny spadek poczucia skuteczności i samooceny. Tydzień później widzę sprawy jasno, przejrzyście, podejmuję jednoznaczne decyzje i jestem skuteczna oraz skoncentrowana na problemie/działaniu, a nie na stanie (ale nie idealizuję rzeczywistości - nadal widzę, co w niej nie gra).
Oglądałam ostatnio "Melancholię" (całościowo film mi się nie podobał), często rozmyślam teraz o motywie podkładu muzycznego. Jeśli do tradycyjnie pozytywnych, pogodnych obrazów (ślub, wesele, plac zabaw, plaża-słońce-woda, piękne zdjęcia przyrody) doda się smutną/przejmującą/poważną muzykę - odbiór całości jest porażający.
Ten podkład muzyczny - nastrój, nastawienie, postawa - nurtują mnie: na ile ma się kontrolę nad wyborem, nad nastrojeniem siebie?
Z drugiej strony czasem ten nieadekwatny pozornie podkład wyzyskuje dodatkowe aspekty sytuacji, w której się uczestniczy, pogłębia refleksję.
Czytam Mrożka znów. Wspólnota doświadczeń (tylko, powiedzmy, mój poziom doświadczeń jest na nieco niższym poziomie..., no i nie mam takiego poczucia humoru ).

"Nieuniknione te wszystkie rozważania, które tak biorę na serio, a w gruncie rzeczy chodzi tylko o to, żeby złożyła się z tego jakaś ładna całość. Te wszystkie męki są po to, żeby nadać sobie jakąś wagę, nadać jakiś ciężar samemu sobie, ciężar, który mógłby sugerować także wymiar niemały. Inaczej uniósłbym się w powietrze, dla samego siebie straciłbym istnienie, a jakże tu tak bez istnienia. Bez istnienia nie można.
Boże drogi, czy dawni, prawdziwi, poczciwi klasycy, dawni literaci także przeżywali takie kabotyństwa, czy też całkiem po prostu pisali powieści, nowele, wiersze i sztuki. Bo wierzyć się naprawdę nie chce, że mogliby napisać tyle. Nie mieliby wtedy na to czasu, by przeżywać takie różne niemożności bytu. I kto by za nich wtedy książki pisał? Ja nie." s. 143, S. Mrożek, Dzienniki t. 1.
Emilko, piekny post , najbardziej podobal mi sie fragment o muzyce w tle! Jakze to trafne!
Akurat mi dzis w glowie gra jakis pozytywny rock, ale wiem, ze za 2 tygodnie zastapia go smetne skrzypki lub muzyka jak do horroru.
Wiesz, co mnie ostatnio powalilo? Sluchalam serii wykladow, gdzie referentka oznajmila, ze gdyby porownac zycie do 11 kilometrow to na swiadome zycie przypada jedynie 5 milimetrow!
Piec! Mi-li-me-trow!
Dawno nie przezylam takiego szoku. Cala reszta energii przypada na stany takie jak: A: fizjologiczne (oddychanie, spanie, trwaienie etc.), B: dopasowywanie sie do otoczenia (poczucie wlasnej wartosci, czy jestem O.K.?), C: Rutyna (mycie zebow, przygotowywanie obiadu etc.), D: Doing (czyli: praca, szkola etc.). Na energie E, czyli samorozwoj, swiadomosc, przezywanie "teraz" zostaje to nedzne 5mm.
Jaki wniosek? Moim zdaniem i po raz kolejny - uwaznosc. Ten malenki dystans to odcinek kluczowy, gdzie mamy szanse wyjsc z kieratu i zaczac decydowac o naszych zajeciach, rutynach, o naszej reakcji na otoczenie. Cala reszta to juz niestety czysty automatyzm (szok!).
Nie wiem, czy dobrze zrozumialam i zinterpretowalam ten wyklad, ale dalo mi to do myslenia.
__________________


Be the change you want to see in the world!
Konwalia11 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-12-19, 07:51   #2004
ellefant
Raczkowanie
 
Avatar ellefant
 
Zarejestrowany: 2008-11
Wiadomości: 360
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez emi_lka Pokaż wiadomość
Cześć!
Dużo mam pracy, mało czasu - i chociaż pędzę w okropnym tempie, to doświadczam momentów wydłużenia (intensywniej przeżywam półgodzinną przerwę, efektywnie pracuję podczas 15 minut, które mam, by coś skończyć).
W tym wszystkim ćwiczę, tańczę, czytam, robię zakupy i spotykam się ze znajomymi (choć nie ze wszystkimi tyle, ile bym chciała) - nie czuję izolacji, wyłączenia.
Stany emocjonalne mam bardzo zmienne - w pmsie odczuwam drastyczny spadek poczucia skuteczności i samooceny. Tydzień później widzę sprawy jasno, przejrzyście, podejmuję jednoznaczne decyzje i jestem skuteczna oraz skoncentrowana na problemie/działaniu, a nie na stanie (ale nie idealizuję rzeczywistości - nadal widzę, co w niej nie gra).
Oglądałam ostatnio "Melancholię" (całościowo film mi się nie podobał), często rozmyślam teraz o motywie podkładu muzycznego. Jeśli do tradycyjnie pozytywnych, pogodnych obrazów (ślub, wesele, plac zabaw, plaża-słońce-woda, piękne zdjęcia przyrody) doda się smutną/przejmującą/poważną muzykę - odbiór całości jest porażający.
Ten podkład muzyczny - nastrój, nastawienie, postawa - nurtują mnie: na ile ma się kontrolę nad wyborem, nad nastrojeniem siebie? Z drugiej strony czasem ten nieadekwatny pozornie podkład wyzyskuje dodatkowe aspekty sytuacji, w której się uczestniczy, pogłębia refleksję.
Czytam Mrożka znów. Wspólnota doświadczeń (tylko, powiedzmy, mój poziom doświadczeń jest na nieco niższym poziomie..., no i nie mam takiego poczucia humoru ).

"Nieuniknione te wszystkie rozważania, które tak biorę na serio, a w gruncie rzeczy chodzi tylko o to, żeby złożyła się z tego jakaś ładna całość. Te wszystkie męki są po to, żeby nadać sobie jakąś wagę, nadać jakiś ciężar samemu sobie, ciężar, który mógłby sugerować także wymiar niemały. Inaczej uniósłbym się w powietrze, dla samego siebie straciłbym istnienie, a jakże tu tak bez istnienia. Bez istnienia nie można.
Boże drogi, czy dawni, prawdziwi, poczciwi klasycy, dawni literaci także przeżywali takie kabotyństwa, czy też całkiem po prostu pisali powieści, nowele, wiersze i sztuki. Bo wierzyć się naprawdę nie chce, że mogliby napisać tyle. Nie mieliby wtedy na to czasu, by przeżywać takie różne niemożności bytu. I kto by za nich wtedy książki pisał? Ja nie." s. 143, S. Mrożek, Dzienniki t. 1.

Emi, czy pracujesz według jakiegoś schematu, gdzie masz półgodzinną przerwę i 15 minut na dokańczanie czegoś? Tak pytam, bo szukam sprawdzonych sposób na dobrą organizację i maksymalne wykorzystanie czasu. Niby mam dużo czasu, kiedy dzieciaki są w szkole a mąż w pracy, a gdzieś mi się wszystko rozmywa...
Chyba sięgnę po Mrożka.

Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
Emilko, piekny post , najbardziej podobal mi sie fragment o muzyce w tle! Jakze to trafne!
Akurat mi dzis w glowie gra jakis pozytywny rock, ale wiem, ze za 2 tygodnie zastapia go smetne skrzypki lub muzyka jak do horroru.
Wiesz, co mnie ostatnio powalilo? Sluchalam serii wykladow, gdzie referentka oznajmila, ze gdyby porownac zycie do 11 kilometrow to na swiadome zycie przypada jedynie 5 milimetrow!
Piec! Mi-li-me-trow!
Dawno nie przezylam takiego szoku. Cala reszta energii przypada na stany takie jak: A: fizjologiczne (oddychanie, spanie, trwaienie etc.), B: dopasowywanie sie do otoczenia (poczucie wlasnej wartosci, czy jestem O.K.?), C: Rutyna (mycie zebow, przygotowywanie obiadu etc.), D: Doing (czyli: praca, szkola etc.). Na energie E, czyli samorozwoj, swiadomosc, przezywanie "teraz" zostaje to nedzne 5mm.
Jaki wniosek? Moim zdaniem i po raz kolejny - uwaznosc. Ten malenki dystans to odcinek kluczowy, gdzie mamy szanse wyjsc z kieratu i zaczac decydowac o naszych zajeciach, rutynach, o naszej reakcji na otoczenie. Cala reszta to juz niestety czysty automatyzm (szok!).
Nie wiem, czy dobrze zrozumialam i zinterpretowalam ten wyklad, ale dalo mi to do myslenia.
Oj, to naprawdę daje do myślenia...Niestety mam wrażenie, że u mnie to jest dokładnie to 5 mm



Jutro wyjeżdżamy do PolskiDzisiaj kończę sprzątanie (nieco dokładniejsze niż zwykle) tutaj, robię pranie, trening, muszę doprowadzić się nieco do porządku, spakować rodzinę.i home, sweet home
ellefant jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-12-19, 09:12   #2005
emi_lka
Zakorzenienie
 
Avatar emi_lka
 
Zarejestrowany: 2007-10
Wiadomości: 6 068
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
Emilko, piekny post , najbardziej podobal mi sie fragment o muzyce w tle! Jakze to trafne!
Akurat mi dzis w glowie gra jakis pozytywny rock, ale wiem, ze za 2 tygodnie zastapia go smetne skrzypki lub muzyka jak do horroru.
Wiesz, co mnie ostatnio powalilo? Sluchalam serii wykladow, gdzie referentka oznajmila, ze gdyby porownac zycie do 11 kilometrow to na swiadome zycie przypada jedynie 5 milimetrow!
Piec! Mi-li-me-trow!
Dawno nie przezylam takiego szoku. Cala reszta energii przypada na stany takie jak: A: fizjologiczne (oddychanie, spanie, trwaienie etc.), B: dopasowywanie sie do otoczenia (poczucie wlasnej wartosci, czy jestem O.K.?), C: Rutyna (mycie zebow, przygotowywanie obiadu etc.), D: Doing (czyli: praca, szkola etc.). Na energie E, czyli samorozwoj, swiadomosc, przezywanie "teraz" zostaje to nedzne 5mm.
Jaki wniosek? Moim zdaniem i po raz kolejny - uwaznosc. Ten malenki dystans to odcinek kluczowy, gdzie mamy szanse wyjsc z kieratu i zaczac decydowac o naszych zajeciach, rutynach, o naszej reakcji na otoczenie. Cala reszta to juz niestety czysty automatyzm (szok!).
Nie wiem, czy dobrze zrozumialam i zinterpretowalam ten wyklad, ale dalo mi to do myslenia.
Co to za wykład?
Myślę, że jest tak, jak to opisałaś powyżej.
Proporcje pewnie można by nieco zmienić, ale zbyt radykalnej zmiany nie zniósłby organizm - dużo większa świadomość byłaby zbyt obciążająca, automatyzmy są niezbędne...
Zgadzam się z wnioskiem końcowym odnośnie uważności, jako praktyce pozwalającej na wielowymiarowe doświadczanie, rozeznanie i podejmowanie decyzji

Cytat:
Napisane przez ellefant Pokaż wiadomość
Emi, czy pracujesz według jakiegoś schematu, gdzie masz półgodzinną przerwę i 15 minut na dokańczanie czegoś? Tak pytam, bo szukam sprawdzonych sposób na dobrą organizację i maksymalne wykorzystanie czasu. Niby mam dużo czasu, kiedy dzieciaki są w szkole a mąż w pracy, a gdzieś mi się wszystko rozmywa...
Chyba sięgnę po Mrożka.


Oj, to naprawdę daje do myślenia...Niestety mam wrażenie, że u mnie to jest dokładnie to 5 mm



Jutro wyjeżdżamy do PolskiDzisiaj kończę sprzątanie (nieco dokładniejsze niż zwykle) tutaj, robię pranie, trening, muszę doprowadzić się nieco do porządku, spakować rodzinę.i home, sweet home
Elle, nie, to nie schemat, podałam takie interwały, żeby zobrazować to, że udawało mi się je efektywnie zagospodarować, choć w innych okolicznościach pewnie byłyby czasem na straty (pół godziny byłoby za mało na odpoczynek, 15 minut - nie warte wykorzystania na pracę).
Jeśli pracuję w domu (co ostatnio prawie mi się nie zdarzało), to zwykle ustawiam sobie minutnik na 1,5-2 godz., później 15 minut przerwy. Przerwa obiadowa dłuższa.
Różnie bywa, ale jak się skoncentruję, to daję radę.
Dziewczyny korzystały też z pomodoro
http://produktywnie.pl/1998/

Mrożka polecam bardzo zawsze.

Widzę, że wyjazd wyzwala entuzjazm! Dobrej podróży i okresu świątecznego

Ja: znalazłam kilka tropów dotyczących odczuwanego przeze mnie lęku, blokad i tego, dlaczego nie mogę się z części tych stanów uwolnić. Napisałam krótko w klubie.

Poza tym: aspekt kontroli. Zbyt często chyba (mimo mentalnego zrozumienia, że to ja jestem mózgiem decyzyjnym) pojawia się u mnie myślenie, że jestem bezwolna w stosunku do moich blokad, że choć zaplanuję sobie coś, to "nie wiem, jak będzie". Wyakcentować chcę, że właśnie to ja panuję nad moim działaniami, a przynajmniej nad tymi operacyjnymi - wykonawczymi, niemotywowanymi silnymi emocjami.
I chcę też utrwalić sobie to świadomościowo. Nie chodzi to o kontrolę - wewnętrznego krytyka, czy sędziego, tylko właśnie kontrolę - trenera.

-----------------------------------------------------------------------------------
Odnośnie końca roku - zamierzacie tworzyć listę celów na rok 2014, modyfikować listę STO, zakładać/modyfikować zeszyt z planami i inspiracjami?
emi_lka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-12-19, 10:31   #2006
Nebula
Zakorzenienie
 
Avatar Nebula
 
Zarejestrowany: 2007-01
Wiadomości: 5 131
GG do Nebula
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

przzepraszam ze milcze, niewiele siedze przed kompem. rozbjam sie po znajomych, spotkaniach, kawiarniach, zajeciach (JEJKU JEJKU MIALAM PIERWSZE ZAJECIA Z TANCA NA RURZE!!! bylo boooossssko) i laaduje moje baterie dobrym samopoczucem. Naprawde czuje sie swietnie

Patri - jak sobie radzisz w pracy ?

ja chyba nie robie zadnych planow na 2014 bo nie mam pojecia jak ten rok sie potoczy. jedno wiem - skonczyc doktorat reszta - co los przyniesie.
__________________
Lubisz metal? Poznaj Strain!
Nebula jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-12-19, 11:02   #2007
bura kocurka
Zakorzenienie
 
Avatar bura kocurka
 
Zarejestrowany: 2007-06
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 5 735
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez Nebula Pokaż wiadomość
przzepraszam ze milcze, niewiele siedze przed kompem. rozbjam sie po znajomych, spotkaniach, kawiarniach, zajeciach (JEJKU JEJKU MIALAM PIERWSZE ZAJECIA Z TANCA NA RURZE!!! bylo boooossssko) i laaduje moje baterie dobrym samopoczucem. Naprawde czuje sie swietnie

Patri - jak sobie radzisz w pracy ?

ja chyba nie robie zadnych planow na 2014 bo nie mam pojecia jak ten rok sie potoczy. jedno wiem - skonczyc doktorat reszta - co los przyniesie.
Przysięgłabym, że już kiedyś pisałaś o tym tańcu, że Ci się nie podobało...ale może to wtedy był tylko pokaz, nie zajęcia No to fajnie, że tym razem Ci się podoba Coś mi się wydaje, że to strasznie trudne...trzeba mieć mocne mięśnie

Cytat:
Napisane przez Konwalia11 Pokaż wiadomość
Emilko, piekny post , najbardziej podobal mi sie fragment o muzyce w tle! Jakze to trafne!
Akurat mi dzis w glowie gra jakis pozytywny rock, ale wiem, ze za 2 tygodnie zastapia go smetne skrzypki lub muzyka jak do horroru.
Wiesz, co mnie ostatnio powalilo? Sluchalam serii wykladow, gdzie referentka oznajmila, ze gdyby porownac zycie do 11 kilometrow to na swiadome zycie przypada jedynie 5 milimetrow!
Piec! Mi-li-me-trow!
Dawno nie przezylam takiego szoku. Cala reszta energii przypada na stany takie jak: A: fizjologiczne (oddychanie, spanie, trwaienie etc.), B: dopasowywanie sie do otoczenia (poczucie wlasnej wartosci, czy jestem O.K.?), C: Rutyna (mycie zebow, przygotowywanie obiadu etc.), D: Doing (czyli: praca, szkola etc.). Na energie E, czyli samorozwoj, swiadomosc, przezywanie "teraz" zostaje to nedzne 5mm.
Jaki wniosek? Moim zdaniem i po raz kolejny - uwaznosc. Ten malenki dystans to odcinek kluczowy, gdzie mamy szanse wyjsc z kieratu i zaczac decydowac o naszych zajeciach, rutynach, o naszej reakcji na otoczenie. Cala reszta to juz niestety czysty automatyzm (szok!).
Nie wiem, czy dobrze zrozumialam i zinterpretowalam ten wyklad, ale dalo mi to do myslenia.
Świadome życie...świadome życie...wiesz, tak naprawdę to czasem nie wiem po co nam ono. U mnie zastanawianie się nad sensem, nad życiem samym w sobie i ta pełna jego świadomość przynosi więcej szkód niż pożytku. Przestaję się czuć komfortowo w życiu kiedy dociera do mnie jak tutaj jest na tym świecie...jacy są ludzie, jaka jestem ja, jakie jest środowisko, jakie jest jedzenie. No nie wiem...może czasem lepiej się nie wczuwać

Cytat:
Napisane przez cholernarejestracja Pokaż wiadomość
Ja jak zwykle odkładam w czasie to, co nieuniknione...ale koniec końców kładę się spać zadowolona.

-odebrałam koce od dps
-zatankowałam
-pojechałam do schroniska oddać zebrane dla zwierzaków koce
-kupiłam prezent w ikei
-odwiedziłam galerię bronowice
-odebrałam wylicytowane we wrześniu (sic! ) rzeczy
-zrobiłam krówki
-ogarnęłam kuchnię
-posprzątałam bajzel w pokoju, złożyłam suszarkę
-wyniosłam śmieci
- no i najważniejsze - zrobiłam animację i wysłałam maila szefowi
Cholerka staje się tytanem pracy
__________________

bura kocurka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-12-19, 12:38   #2008
cholernarejestracja
Copyraptor
 
Avatar cholernarejestracja
 
Zarejestrowany: 2008-11
Lokalizacja: Kraków
Wiadomości: 21 115
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

To był wyjątkowo pracowity dzień...wczoraj miałam za to zjazd energetyczny i nic nie zrobiłam zwłaszcza, że posprzeczaliśmy się z TŻ, a to zawsze na mnie działa demotywująco i za nic się nie umiem zabrać.

Za to dziś w planach:

- zacząć piec pierniczki
- wrzucić pranie
- kupić karmę dla kota
- zrobić szybko kilka par kolczyków dla fundacji AFN
- zawieźć te kolczyki
- zrobić szkic rysunku
cholernarejestracja jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-12-19, 15:03   #2009
Joanna XL
Zakorzenienie
 
Avatar Joanna XL
 
Zarejestrowany: 2012-11
Wiadomości: 3 359
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Do wczoraj wolę nie wracać ( zombie komputerowy , level mistrz) a dziś jest dobrze

Chciałam komuś podziękować (nie pamiętam komu - chyba Indze) za linkowanie youtubowych filmików "rozwojosobisty" czy coś ... Dla większości z was to pewnie oczywistości ale dla mnie było to pierwsze zetknięcie z szczegółowym wyjaśnieniem zasad pracy w interwałach, złotej godziny, planowania siebie w miejscu i czasie itd Niby to wszystko przeczuwałam ale jakoś mi sie to objawiło całościowo i dziś zastosowałam z sukcesem Także dzisiejsza dawka pracy za mną - jaka szkoda ze pierwsza w tym tygodniu

Ja plany na 2014 robić pewnie będę - o dziwo udało mi się nawet jakiś ulamek z zeszłego roku zrealizowaćAle to dopiero po świętach ....
Muszę nabrać siły na podsumowanie 2013 - całościowo dobrze nie było i troche się boję

Ellefant szczęśliwej podróży My jedziemy w niedzielę - ale już od dziś powoli się szykujemy - głównie robiąc zakupy, zwiedzająć Weinachtsmarkty i pijąc świąteczne piwa ze znajomymi (wciąż mnie to zaskakuje - objawili się jacyś znajomi )

W ogóle to mam postępujące rozdwojenie - bo mi smutno że na dwa tygodnie opuszczam dom żeby udać się ... do domu Właściwie naliczyłam 4 miejsca które mogłyby pretendować do kategorii "dom" (w sensie mam tam swoje książki i inne klamoty wraz z własnym łóżkiem) - trochę mi z tym dziwnie
Joanna XL jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2013-12-19, 15:58   #2010
d61abbce58b52fe45ffe444afc51ca0ea3c11859_65540a44484ab
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2005-12
Wiadomości: 7 266
Dot.: Prokrastynacja, czyli zgubne odkładanie na później... cz.IV

Cytat:
Napisane przez bura kocurka Pokaż wiadomość

Świadome życie...świadome życie...wiesz, tak naprawdę to czasem nie wiem po co nam ono. U mnie zastanawianie się nad sensem, nad życiem samym w sobie i ta pełna jego świadomość przynosi więcej szkód niż pożytku. Przestaję się czuć komfortowo w życiu kiedy dociera do mnie jak tutaj jest na tym świecie...jacy są ludzie, jaka jestem ja, jakie jest środowisko, jakie jest jedzenie. No nie wiem...może czasem lepiej się nie wczuwać
Z tym uświadomieniem to jest niestety tak, że jest to proces nieodwracalny - jak już raz zdamy sobie sprawę z pewnych rzeczy, to potem trzeba żyć z tą wiedzą i pomimo niej. Ja mam filozofię odcinania się od wszelkich złych informacji, ale nie zawsze to wychodzi, to jednak nie żyję na bezludnej wyspie. I też czasami chciałabym być znieczulona na pewne rzeczy jak wiele osób, dzięki temu żyłoby się bardziej na luzie. Ale co poradzić, każdy musi nieść swój krzyż.
d61abbce58b52fe45ffe444afc51ca0ea3c11859_65540a44484ab jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-12-29 14:49:51


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 08:35.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.