|
|
#1 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 6
|
Nie mam swojego miejsca
Cześć
![]() Pisałam już w innym wątku,ale chciałam stworzyć nowy, dotyczący czegoś innego. W tym roku rozpoczęłam studia, jednolite magisterskie. W moim mieście akademickim studiuje także moja siostra. Rodzice i w sumie ona sama nakłaniali, żebym zamieszkała z nią. Problem jest taki, że ona mieszkała w kawalerce z chłopakiem. Wszyscy utrzymywali, że nie będzie problemu, ale ja podświadomie czułam, że coś jest nie tak, bo przecież dwoje dorosłych ludzi będzie chciało mieć chwile intymności. To miało być tylko na przeczekanie. Mieliśmy znaleźć coś większego, no ale ten czas trwa do dziś. Problem jest taki, że nie mogę się dogadać z siostrą. Ona ma strasznie trudny charakter, jest wybuchowa, a za chwilę jej przechodzi. Ja z kolei bardzo biorę wszystko do siebie i długo przeżywam. Długo nie mieszkała w naszym rodzinnym domu, dlatego odzwyczaiłyśmy się od siebie. Towarzyszą nam ciągłe kłótnie o byle gie. Ja staram się byc ugodowa, ale ileż można. Jej chłopak,gdy jej nie ma, też mówi, że to ona przesadza, że ja mam rację. Mieszkanie jest tak specyficzne, że jedynym zamykanym pomieszczeniem jest mała łazienka. Pewnie mają mnie dość, bo woleliby być sami, no ale. Ja teraz nie będę się wyprowadzać, bo wiadomo, sesja. Na samodzielny pokój mnie nie stać, a do akademika trochę się boję iść, bo nie jestem zbyt otwarta i zakładam, że nie będę mogła się dogadać ze współlokatorami. Jest jeszcze mój rodzinny dom. Sprawa się miewa tak, że nie mogę za bardzo dogadać się z tatą. Nie raz przyjeżdżałam na weekend i on nie odzywał się do mnie nawet słowem, kiedy próbowałam nawiązać rozmowę. On też ma ciężki charakter, wybucha, kiedy coś mu nie pasuje. Główny problem jest taki, że on nie lubi mojego chłopaka. Kiedy jeszcze byłam w domu, nie odpowiadało mu, że czasem mnie odwiedza, że to ja wychodzę do niego. Ciągle słyszałam jakieś uwagi na jego/nasz temat, po których naprawdę nie było miło. Bywały momenty, że marzyłam, że się w końcu wyprowadzę, usamodzielnię. I wiecie? Teraz nawet nie mam swojego miejsca. Nie mam takiej przystani, gdzie zawsze mogę wrócić i zawsze jest super. Z chłopakiem jestem przeszło trzy lata. To nie był lekki czas, ale może dzięki temu jesteśmy ze soba tak mocno związani. Teraz przyszło nam żyć na odległość. Spotykamy się średnio co dwa tygodnie. Tęsknię za nim bardzo, ale wiem, że inaczej póki co się nie da. Oczywiście, do domu mogę wracać kiedy chcę, ale czasem spotykam się z uwagami (raczej nie wprost), że ja do TŻ tak często jeżdżę, a nie do rodziców. Prawda jest taka, że za rodzicami też tęsknię. Z mamą jest ok, ale to tata w domu jest i szyją i głową. I to on daje mi także pieniądze + dostaję stypendium socjalne. To mój chłopak jest dla mnie kimś ogromnie ważnym. Jemu mogę się zwierzyć, wypłakać, ale to nie może tak być. Nie mogę mu ciągle płakać i marudzić jak mi źle, bo on nie jest moim psychologiem czy pluszowym misiem. Nie mogę oczekiwać od niego, że będzie się mną opiekował. Powinniśmy być oboje dla siebie wsparciem, a wydaje mi się, że trochę oczekuję od niego takiej ojcowskiej miłości. Nie chcę, żeby tak było, ale nie wiem też jak to zmienić. Wiem, że mnie kocha, bo to czuję, ale czuję też, że zaczynam go męczyć. Czuję się okropnie. Czy ktoś z Was mógłby mi pomóc? Powiedzieć, co powinnam zrobić, zmienić, żeby żyło się lepiej? Mieliśmy zamieszkać razem z chłopakiem, ale póki co jest to nierealne i co najmniej przez najbliższy rok tak będzie. |
|
|
|
|
#2 | |
|
.
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 052
|
Dot.: Nie mam swojego miejsca
Cytat:
przede wszystkim - weź się w garść. siostra się nie zmieni. masz do wyboru - znosisz tę sytuację, wyprowadzić się albo zachęcić do wyprowadzki do większego mieszkania. mogę się założyć, że część jej frustracji związana jest z tym, że siedzicie na kupie, a oni nie mogą sobie pozwolić na odrobinę intymności. nie zakładaj też, że nie dogadasz się z potencjalnymi współlokatorami, bo to największa głupota. ojca nie zmienisz, zapewne zawsze był taki chłodny i zdystansowany. takie rzeczy często wynosi się z domu. zamiast stwarzać sobie problemy, znajdź sobie nowych znajomych i nowe zainteresowania!
__________________
-27,9 kg |
|
|
|
|
|
#3 |
|
wańka wstańka
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 12 455
|
Dot.: Nie mam swojego miejsca
Wyprowadź się po sesji.
Mieszkanie w takich warunkach to na dłuższą metę głupota.
__________________
nauczycielu, zajrzyj
|
|
|
|
|
#4 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2011-01
Lokalizacja: Dziki Wschód
Wiadomości: 2 283
|
Dot.: Nie mam swojego miejsca
To sama zadbaj o to żebyś miała swoje miejsce. Nikt nie mówi żebyś wynajęła całe mieszkanie dla siebie, ale może chociaż mały pokój? Mieszkanie w kawalerce w trzy osoby musi być męczarnią i nie rozumiem dlaczego wykluczasz akademik? Na Twoim miejscu zaczęłabym szukać pokoju (są tańsze) lub miejsca w akademiku i przestała zakładać, że nie dogadasz się z ludźmi.
__________________
|
|
|
|
|
#5 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2010-05
Wiadomości: 2 388
|
Dot.: Nie mam swojego miejsca
Jakoś nie przemawia do mnie wymówka, że nie dogadasz się z potencjalnymi współlokatorami i dlatego zamierzasz pozostać w tej sytuacji, w której jesteś. Przeciez tu tak naprawdę też się nie dogadujesz z siostrą. I pewnie im jednak trochę przeszkadasz skoro to takie małe mieszkanko. Po co w ogóle martwić się na zapas i wymyślać problemy? Musisz coś z tym zrobić, bo inaczej zgorzknienie będzie coraz większe.
|
|
|
|
|
#6 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2012-04
Wiadomości: 2 790
|
Dot.: Nie mam swojego miejsca
Po sesji będą miejsca w akademikach. możesz tam zamieszkać to tania opcja. Warto popytać, które akademiki uchodzą za spokojne - aklademik dzisiaj to już coraz rzadziej miejsce dzikich imprez, a coraz częściej zwykłe choć ciasne miejsce zamieszkania.
Ewentualnie skoro nie stać cię na 1 szukaj miejsca w dwójce - po sesji na gumtree, na pewno pojawią się takie ogłoszenia. Wiadomo to ryzyko zamieszkać z obcą osobą, ale w najgorszym razie przemęczysz się pół roku - podejrzewam, że i tak gorzej niż teraz nie będzie, a może akurat trafisz na miłą dziewczynę i będziesz miała nową koleżankę. |
|
|
|
|
#7 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2013-09
Wiadomości: 6 560
|
Dot.: Nie mam swojego miejsca
Nie dziwię się że siostrze nie pasuje taki układ i jest zła. 3 osoby w kawalerce, dramat. Gdzieś jest podobny wątek ale od drugiej strony. Siostra mieszka z TŻ i kotem A braciszek się wprowadził i ją wkurza.
Zacznij szukać pokoju lub złóż podanie o akademik. I powiedz to siostrze. Atmosfera się trochę oczyści jeżeli zobaczy że chcesz coś zmienić. Wyprowadź się od razu po sesji a siostrę odwiedzaj. |
|
|
|
|
#8 |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Nie mam swojego miejsca
Nie da się żyć całkowicie bez ludzi, zastanawiam się, jak Ty pójdziesz do pracy, skoro masz takie problemy z przystosowaniem się.
Studiujesz więc pewnie masz jakichś znajomych na roku, popytaj, czy gdzieś nie zwalnia się jakiś pokój. Albo zapytaj o jedynkę w akademiku. Jeśli tylko masz możliwość, mieszkaj poza domem rodzinnym - lepsze to i święty spokój, niż gderający lub milczący i sfochowany ojciec za ścianą. Dlaczego właściwie Twój ojciec nie lubi Twojego faceta?
__________________
CZERWCOWE NOWOŚCI KOSMETYCZNE KSIĄŻKOWE NOWOŚCI W WĄTKU - KLIK! Biżu i ciuchy M, L, XL "Bo gdy Bóg zamyka drzwi, otwiera okno..." |
|
|
|
|
#9 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2002-08
Lokalizacja: Londyn
Wiadomości: 604
|
Dot.: Nie mam swojego miejsca
Czy na Psychologii nie macie dostępu do jakichś darmowych terapii, ośrodka poradniczego i tym podobnych? Bo myślałam, że to wymóg podobnie, jak na innych studiach praktyki w szkołach.
Poza tym jako młody psycholog, który bardzo chce pomagać innym w przyszłości: sama o radę dotyczącą swoich stosunków w rodzinie, samopoczucia i nieśmiałości chyba nie wstydzisz się poprosić? W końcu to normalne.
__________________
https://wizaz.pl/Mikroreklama |
|
|
|
|
#10 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2010-05
Wiadomości: 1 475
|
Dot.: Nie mam swojego miejsca
Jak bardzo nie dogadujesz się z siostrą? Przypuszczam, że dostajecie jakąś wspólną kasę o ojca na to mieszkanie. Może wynajmijcie jakieś dwupokojowe? Cenowo to wychodzi podobnie jak kawalerka.
|
|
|
|
|
#11 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2011-06
Wiadomości: 141
|
Dot.: Nie mam swojego miejsca
Moim zdaniem powinnas przeniesc się do akademika, tak jak już ktoś mówił po sesji będzie mnóstwo miejsc, poza tym w ciągu roku również miejsca się co raz zwalniają. Mieszkałam w akademiku i na prawdę nie masz się czego obawiac, tam nie ma codziennie imprez od rana do wieczora. Tam gdzie mieszkałam był na prawdę spokój i można było się spokojnie uczyc. A i ludzie bardzo sympatyczni i choc ja jestem raczej osobą nieśmiałą to i tak szybko się zakolegowaliśmy. Oczywiście mogą zdarzyć się wyjątki ale na ogół jest fajnie. Poza tym czasem zwalniają się pokoje jednoosobowe więc dodatkowy plus
A co do mieszkania w kawalerce z siostrą i jej chłopakiem to w życiu bym na coś takiego nie poszła. Ani oni ani ty nie masz odrobiny prywatności, a każdy od czasu do czasu tego potrzebuje. |
|
|
|
|
#12 |
|
❤ bee happy ❤
Zarejestrowany: 2008-07
Lokalizacja: Charming
Wiadomości: 28 748
|
Dot.: Nie mam swojego miejsca
Ja bym w życiu nie zdecydowała się na mieszkanie na trzeciego w kawalerce.
No ale skoro chciałaś to widzisz jak to wygląda. Można się było tego domyślić, ale widać, że wolałaś przekonać się na własnej skórze. Pamiętaj, że czasami łatwiej dogadać się z obcymi niż z rodziną, więc nie rozumiem czemu wzbraniasz się przed akademikiem?
__________________
Where there is love, there is life.
|
|
|
|
|
#13 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 190
|
Dot.: Nie mam swojego miejsca
Skoro tata daje Ci pieniądze i jeszcze dostajesz stypendium socjalne, to nie widzę możliwości, żeby nie było Cię stać na wynajęcie pokoju, przecież to nie majątek. (No chyba że należysz do studentów, którzy muszą mieć super warunki, jeść codziennie na mieście, palić, pić i biegać na imprezy, wtedy może faktycznie być ciężko z kasą
)Jeśli nie samodzielny pokój, to tak jak dziewczyny podpowiadają - jedynka w akademiku. Teraz można znaleźć przyzwoite akademiki z łazienkami w pokojach. Siostrze się nie dziwię; pewnie jest nerwowa, bo chciałaby się Ciebie pozbyć - w końcu ile można mieszkać we trójkę i pozwalać zakłócać swoją prywatną przestrzeń? Moim zdaniem nie było w porządku wprowadzanie się do nich, a im było niezręcznie odmówić, bo jednak to rodzina, ale co za dużo, to niezdrowo. Zaraz po sesji powinnaś się wynieść. |
|
|
|
|
#14 | ||||
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 6
|
Dot.: Nie mam swojego miejsca
Cytat:
Czemu go nie lubi? Na pewno w dużej mierze przez to, że ojciec TŻ jest alkoholikiem, a przecież "jaki ojciec taki syn". I uważa, że stać mnie na kogoś lepszego. Jakby mój obecny był całkiem do niczego. A to nieprawda i łatwo jest wysnuwać wnioski, kiedy tak naprawdę dobrze się kogoś nie zna. Cytat:
Cytat:
Cytat:
Warunków sporych nie potrzebuję,wystarczy mi własny kont, w którym mogłabym mieć odrobinę intymność. Nie piję, nie palę, nie imprezuję. Jedzenie staram się przygotowywać tanim kosztem, ale obawiam się, że na pokój za 550zł nie byłoby mnie stać. I to nie jest tak, że ja się wpraszałam. Ja od początku twierdziłam, że zamieszkam w akademiku. Bałam się tego, bo osłuchałam się różnych historii, ale chciałam. Jednak oni zaproponowali, żebym zamieszkała z nimi, rodzice przyklasnęli i byli bardzo zadowoleni. A ja? Było mi na rękę, że będę miała kogoś bliskiego w tym obcym mieście. Uwierzcie,że większość wakacji głowiłam się czy czasem nie iść do akademika, bo wiadomo, że będę im przeszkadzać. W wolnej chwili podskoczę do któregoś z akademików mojej uczelni i popytam. Może uda się też obejrzeć jakiś pokój. Fajnie by było w sumie mieszkać z jakąś dziewczyną. |
||||
|
|
|
|
#15 |
|
Rozeznanie
Zarejestrowany: 2002-08
Lokalizacja: Londyn
Wiadomości: 604
|
Dot.: Nie mam swojego miejsca
No ale z tak niskimi dochodami to się możesz starać o:
a) zapomogę studencką (czy jak to się nazywa) b) pracę na pół etatu czy dorywczą typu korepetycje, opieka nad dziećmi, jakaś recepcja, sprzedawanie biletów w kasie kina czy teatru (bo to wieczorami) i tak dalej
__________________
https://wizaz.pl/Mikroreklama |
|
|
|
|
#16 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 6
|
Dot.: Nie mam swojego miejsca
Masz rację, muszę znaleźć jakąś pracę. Będę szukać.
|
|
|
|
|
#17 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2012-09
Wiadomości: 332
|
Dot.: Nie mam swojego miejsca
Zachowujesz się trochę jak taka ciapa. Nie wyobrażam sobie sytuacji, kiedy jedynym zamykanym pomieszczeniem jest łazienka i w takim miejscu mieszka para plus siostra. Dramat. 800 zł to mało, ale w akademiku by się dało przeżyć, bo faktycznie, teraz porządne pokoje 2-osobowe są za 550zł od osoby (mam na myśli cenę już ze wszystkim). Przed tym rokiem akademickim sama szukałam, i tak to wyglądało. Może być jeszcze stancja, jeżeli ci to odpowiada. W każdym razie uciekaj stamtąd. Ja na pierwszym roku też byłam przerażona i zamieszkałam nie tam, gdzie chciałam, tylko tam, gdzie wydawało mi się bezpiecznie. Ze znienawidzoną koleżanką, ale za to odpowiedzialną, która wiedziała, co i jak. Myślałam, że mnie "przypilnuje", powie co robić. I mówiła. Aż do przesady. Po krótkim czasie stało się to nie do zniesienia. I o dziwo, jak jej nie było, radziłam sobie świetnie.
Nie popełniaj tego błędu, co ja. Sama straciłam ten czas na mieszkanie z głupimi ludźmi w głupich mieszkaniach. Choć biorąc pod uwagę moje przerażenie wtedy, to inaczej się za bardzo nie mogłam zachować. Masz okazję przeżyć fajnie ten czas, a to w końcu świetny czas, bo czas młodości. Akademiki też są bardzo spokojne, zależy gdzie. Moi koledzy w takich mieszkają. Gdybyś miała tak z 1000 zł to już w sumie mogłabyś mieszkać w pokoju za 500zł ze wszystkim, dałoby się spokojnie przeżyć. Trzebaby tu pokombinować. Edytowane przez VanOlg Czas edycji: 2014-01-25 o 15:54 |
|
|
|
|
#18 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-03
Wiadomości: 201
|
Dot.: Nie mam swojego miejsca
Zapomoga studencka jest jednorazowa, przynajmniej u mnie na uczelni. Jedyne wsparcie to stypendium socjalne, powiększone o jakąś tam kwotę z uwagi na to, ze mieszka się w akademiku/wynajmuje mieszkanie, pokój. Pewnie na większości uczelni tak jest.
Też się bałam akademika, ale zamieszkałam w aka od razu, od 1 roku, też miałam problemy z przystosowaniem się do ludzi, bo trochę przeszłam w domu rodzinnym (tata alkoholik). Nie było źle, w sumie - było super i jest super Także z mojej strony polecam. Chociaż fakt, że na początku zmieniłam pokój ze względu na współlokatorki, ale tylko dlatego, że trafiłam na dziewczyny starsze ode mnie o 4 lata, nie bardzo były wspólne tematy do rozmów, nie chciałam się męczyć.
|
|
|
|
|
#19 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 190
|
Dot.: Nie mam swojego miejsca
Sugerujecie, że nie da się wyżyć za 250zł miesięcznie? Hmm, to nie wiem, jak ja dobre parę lat na studiach przeżyłam
Ale do rzeczy: skoro przysługuje Ci socjal, to pewnie mogłabyś ubiegać się też o dopłatę do akademika. A nie masz na swoim roku np. jakiejś koleżanki, z którą się dobrze dogadujesz, żeby razem zamieszkać? Albo kogoś, kto dzieli pokój w akademiku z kimś nieciekawym i chciałby innego współlokatora w drugim semestrze? |
|
|
|
|
#20 | |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Nie mam swojego miejsca
Cytat:
__________________
CZERWCOWE NOWOŚCI KOSMETYCZNE KSIĄŻKOWE NOWOŚCI W WĄTKU - KLIK! Biżu i ciuchy M, L, XL "Bo gdy Bóg zamyka drzwi, otwiera okno..." |
|
|
|
|
|
#21 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2011-01
Wiadomości: 103
|
Dot.: Nie mam swojego miejsca
Powiem tak:
Do odważnych świat zależy, Ci którzy się boją wracają pod maminą spódnicę lub narzekają całe życie. Przemieszkałam lata w akademiku, w czteroosobowym pokoju bez kuchni i lazienki. Da się! żyje
Edytowane przez looolitka Czas edycji: 2014-01-27 o 23:12 |
|
|
|
|
#22 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2014-01
Lokalizacja: Uć
Wiadomości: 82
|
Dot.: Nie mam swojego miejsca
brown_girl Rozumiem że obawiasz się wyprowadzki do np. akademika. To zupełnie normalne, każdy boi się tego czego nie zna. Na początku możesz się czuć nieswojo, ale z czasem poznasz wiele fajnych ludzi. Z socjalizujesz się z innymi studentami i po prostu będziesz fajną dziewczyną
![]() Jestem przekonany że z czasem będziesz to wszystko świetnie wspominać. Trzymam kciuki. |
|
|
|
|
#23 |
|
Raczkowanie
Zarejestrowany: 2013-12
Wiadomości: 82
|
Dot.: Nie mam swojego miejsca
tez zylam za 250zl i nie jadlam ryzu z ketchupem... trzeba sie tylko nauczyc organizacji....
a co do watku... autorce potrzebna jest tylko odwaga. to bylo do przewidzenia ze bedziesz balastem. siostra majaca chlopaka chce miec prywatnosc i zapewne na jej miejscu rowniez bys ja chciala miec. wiec sie nie dziw.. niestety musisz sie wyprowadzic i nie boj sie akademika; moze trafisz na jakies fajne dziewczyny. |
|
|
|
|
#24 |
|
.
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 052
|
Dot.: Nie mam swojego miejsca
Ta, tylko od tych kilku lat ceny jakby wyzsze. Nie wyobrazam sobie kupowac zarcia za tak mala kwote, nie mowiac o dodatkowych, innych rzeczach.
Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
__________________
-27,9 kg |
|
|
|
|
#25 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Lokalizacja: W.
Wiadomości: 3 305
|
Dot.: Nie mam swojego miejsca
Z siostrą i tak Ci się źle mieszka, więc nic nie tracisz, żeby spróbować w akademiku.
__________________
|
|
|
|
|
#26 | |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Nie mam swojego miejsca
Cytat:
![]()
__________________
CZERWCOWE NOWOŚCI KOSMETYCZNE KSIĄŻKOWE NOWOŚCI W WĄTKU - KLIK! Biżu i ciuchy M, L, XL "Bo gdy Bóg zamyka drzwi, otwiera okno..." |
|
|
|
|
|
#27 | |
|
.
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 052
|
Dot.: Nie mam swojego miejsca
Cytat:
![]() Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.
__________________
-27,9 kg |
|
|
|
|
|
#28 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 6
|
Dot.: Nie mam swojego miejsca
Dzięki za tak wielki odzew!
Na razie w mieszkaniu jest ok (ciekawe jak długo?). Mam zamiar się wyprowadzić, ale wiadomo, nie w trakcie sesji. Dopadł mnie mały dół. Udane zakupy, czy zajęcie się nauką pomogły tylko na chwilę. Strasznie mi smutno, bo nie ma przy mnie mojego TŻ,a w dodatku się do mnie nie odzywa. Są dni,kiedy dogadujemy się super, ale coraz częściej mam wrażenie, że kiedy zaczynam jakiś temat, który jest jakiś ważny - poruszam jakiś problem, on jakby tego unikał. Mówi, że on tego wszystkiego nie rozumie, że nie potrafi mi pomóc albo powie parę słów "na zbycie" i trochę lekceważy moje sprawy. W sumie racja - kiedy po raz kolejny marudzę, że znów nie umiem na kolokwium, a potem dostaję dobrą ocenę, pocieszanie mnie może to być już nudne, ale kiedy chce z nim porozmawiać na temat panującej u mnie w domu czy mieszkaniu atmosferze, czy o tym, że nie mam koleżanek i nie wiem, jak sobie z tym poradzić, on jakby mnie zbywał. Zazwyczaj albo mnie rozśmiesza, żebym nie myślała, albo zmienia temat. Nie wiem, czy przesadzam, czy w każdym związku tak jest. Wspomnieć mu jakoś delikatnie o tym, że tak się czuję czy to głupota? On jest zdania, że nie powinien mnie obarczać swoimi problemami. Rzadko mi o czymś takim mówi, jeśli już - jest bardzo otwarty, a ja staram się go wysłuchać i jakoś mu pomóc, ale właśnie boli mnie to, że często o problemach wspomina mi o fakcie. Może przesadzam, nie wiem, nie mam porównania, to mój pierwszy poważny problem. Chętnie odpowiem na jakieś pytania, jeśli macie. Mam też problem z brakiem przyjaciół. Kiedyś miałam trzy bliskie osoby (w różnym czasie), które mogłam nazwać przyjaciółkami. Z pierwszą z nich mijamy się na ulicy bez słowa. Poza tym, ze strasznie się zmieniła, ma już rodzinę, swoich przyjaciół. Druga jest w trakcie zakładania rodziny, niestety, nie zostałam zaproszona na jej ślub. Trzecia - ma swoją najlepszą przyjaciółkę, chłopak okazał się dla niej ważniejszy niż ja (a wtedy jej tak bardzo potrzebowałam). Wszystko rozpadło się samoistnie. Nie wiem, może stąd ten mój uraz i to, że nie potrafię nazywać ludzi "przyjaciółmi". I może właśnie dlatego usilnie szukam zrozumienia u TŻ? Nie piszcie "wyjdź do ludzi". Lubię ludzi, lubię słuchać, ludzie lubią jak się ich słucha, ale ja nie jestem przebojowa i często wolę się nie odzywać, niż palnąć coś głupiego, uważam, że nie mam nic ciekawego do powiedzenia. Miałam w swoim życiu okres, kiedy unikałam kontaktów z ludźmi. Przez co "przyjaciółki" nr 2 i 3 oraz koleżanki uważały, że "nie widzę świata poza TŻ". Ja po prostu go kocham i przy nim czuję się bezpiecznie, ale chciałabym mieć też swoje życie, wyjść z kimś na spacer, na kawę, móc się komuś wygadać i wysłuchać, ale nie widzę w swoim otoczeniu osoby, która mogłaby być moją przyjaciółką. Jeju, ale poplątałam! Da mi się jakoś pomóc? |
|
|
|
|
#29 | |
|
wańka wstańka
Zarejestrowany: 2012-12
Wiadomości: 12 455
|
Dot.: Nie mam swojego miejsca
Cytat:
Masz problemy nastoletniego dziewczęcia, a nie kobiety. Z tego co piszesz sama nie wiesz czego chcesz: od zycia od TŻ i od siebie samej. Czasami czegoś ci się zachce, znajdziesz problem, przemaglujesz... i nic się nie zmienia. Nie ma innej opcji jak wyjść do ludzi- by nawiązywać nowe, zdrowe realcje w realu ( a nie w internecie). Szczerze mówiąc przeraza mnie to co piszesz, bo teoretycznie możesz zostać psychologiem i w przyszłości się zajmować pomaganiem innym. Jedno jest pewne: jak się nie ogarniesz będziesz kiepskim psychologiem i twoje działanie może przynosić więcej szkody niż pożytku.
__________________
nauczycielu, zajrzyj
|
|
|
|
|
|
#30 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2009-09
Wiadomości: 1 832
|
Dot.: Nie mam swojego miejsca
akademik nie jest złą opcją. tu nie mieszkają sami przebojowi ludzie. każdy jest inny, skoro jesteś ugodowa to nie widzę problemu żeby dogadać się ze współlokatorami. nie zakładaj że będą tak wybuchowi jak nieprzywidywalna siostra czy tata. dla mnie to jest rozwiązanie na ten moment.
|
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Intymnie
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 23:45.













)
Także z mojej strony polecam. Chociaż fakt, że na początku zmieniłam pokój ze względu na współlokatorki, ale tylko dlatego, że trafiłam na dziewczyny starsze ode mnie o 4 lata, nie bardzo były wspólne tematy do rozmów, nie chciałam się męczyć.

