|
|
#991 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 15
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Ja już zaczęłam drżeć jak zaczął mi wbijać igłę ze znieczuleniem
na samą myśl, że będę cięta tak reagowałam, ale wszystko możliwe, że po znieczuleniu się pogorszyło, bo trzęsłam się dobre 5 godzin
__________________
www.matkapolka-blog.pl |
|
|
|
|
#992 |
|
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2007-02
Wiadomości: 4 108
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
|
|
|
|
|
#993 | |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#994 | ||
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 8 297
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Cytat:
Cytat:
![]() Wysłane z mojego QUANTUM 4 przy użyciu Tapatalka |
||
|
|
|
|
#995 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 15
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
[QUOTE=Glodomorek;44557472]Ja tez. Po cc nie widzialam dziecka od razu zabrali. Nie mialam jak sie przywitac ani kontaktu skora. Zal niedosyt i takie poczucie braku porodu w ogole.
Mi po cc od razu dali małą do przytulenia i pocałowania, później zabrali żeby ją zmierzyć, zważyć itp. i ponownie przynieśli "skóra do skóry" a mnie w tym czasie szyli mimo wszystko i tak jest jakiś niedosyt, że była to cesarka, chociaż z jednej strony się ciesze
__________________
www.matkapolka-blog.pl |
|
|
|
|
#996 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2010-11
Wiadomości: 8 297
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Ja dziecko zobaczylam dopiero po zszyciu i przewiezieniu na sale obok. Mala w tym czasie lezala sama niby na dogrzaniu. Jakbym pod lampa bylo lepiej niz u mamy...
Wysłane z mojego QUANTUM 4 przy użyciu Tapatalka |
|
|
|
|
#997 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 2
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Cześć wszystkie dzielne mamuśki
Przyszedł czas i na mój opis porodu. Wiem ile dla mnie znaczyły wszystkie czytane opisy, więc moje wrażenia też mogą się☠komuś przydać. Z uwagi na to, że był to mój pierwszy poród chciałam być do tego maxymalnie przygotowana dlatego też przeczytałam wszystkie wasze opisy, te miłe i piękne i te bardziej drastyczne. Dzięki temu czułam, że nic mnie już nie zaskoczy. Miałam oczywiście już☠jakiś swój scenariusz w głowie, ale to co mnie spotkało zupełnie odbiegało od tego co myślałam, że będzie.....Jestem z Poznania, przede wszystkim aby mieć większe poczucie bezpieczeństwa i jakiegoś planu - wykupiłam indywidualną położną. Na 3 tygodnie przed terminem oprowadziła mnie po szpitalu, wytłumaczyła wszystko no i zapewniła, że będzie 24/h pod telefonem gdybym miała jakieś pytania lub wątpliwości. Na tydzień przed terminem wybraliśmy się z tż na spacer. Od samego rana byłam niespokojna, bąbel nie kopał mnie już od jakichś 4h co było niezwykle dziwne.. Mając takie wątpliwości zadzwoniłam do położnej która kazała mi jechać do szpitala i przekonać się☠czy wszystko jest w porządku - lepiej dmuchać na zimne. Oczywiście na spacer nie dotarliśmy i musieliśmy wrócić po torbe do szpitala, ponieważ jeśli ciężarna ma jakieś wątpliwości co do ruchów dziecka - zawsze zostawiają na 1 dzień obserwacji. Byliśmy już cali w nerwach nakręcając się wzajemnie, a czarne myśli otaczały mnie niczym kokon. TŻ też☠czując te napięcie jechał dość szybko - i co? i zatrzymała nas policja akcja jak z filmu, "Panie żona mi rodzi" - Policjant na to "czy to prawda" - a ja - a wyglądam jakbym szła na fitness? oczywiście, że rodzę.... no to szerokiej drogi i powodzenia! Dotarliśmy do szpitala, podpięli mnie pod usg - mały ruszał się normalnie - po prostu spał śpioch jeden Oczywiście zostałam na wszelki wypadek do drugiego dnia, podpięli mnie jeszcze na 2 h pod ktg i było ok. Już marzyłam by wrócić do domu, z resztą widząc wszystkie ciężarówki na oddziale ginekologicznym na którym mnie położyli zaczęłam czuć dziwny strach... Na drugi dzień radosna szłam na ostatnie badanie przed wypuszczeniem do domku i tu tak naprawdę zaczęły się schody...... Na badanie poszłam o godz. 10:00. Badanie polegało na sprawdzeniu przepływów dopplerowskich przez łożysko. Pani doktor przy badaniu śmiała się, że mały ma odstające uszy i mówiła, że po badaniu mnie wypiszą gdy nagle mina jej zrzedła.... wystraszyłam się jak chol*ra. Okazało się, że wyniki są nieprawidłowe przy przepływach przez główkę... bałam się już że przez to mały będzie niepełnosprawny czy coś, ale wytłumaczyli mi, że łożysko po prostu "zestarzało się" i nie daje już wszystkich składników potrzebnych do życia i że w trybie natychmiastowym musimy wywoływać poród. Oczywiście rozwarcie było tylko na opuszek palca, ale udało się i założyli mi cewnik Foleya (taka rurka z balonikiem którą wkładają do macicy i napełniają solą fizjologiczną). Samo zakładanie bolało tak że wydarłam się w głos na fotelu... miałam chodzić z nim przez max. 8h a w tym czasie powinny wystąpić skurcze przez co rozwarcie powinno się☠powiększyć. Nie mogłam siedzieć tylko chodzić. Po 30 min zaczęły się potworne skurcze co 3 min trwające 1 min. Chodziłam po korytarzu i spacerniku z tż i już padałam z sił pod koniec. Minęło 8h i poszłam na zdjęcie cewnika.. 8h męczarni dało tylko o 1,5 cm więcej rozwarcia czyli 2 cm.. Stwierdzili, że na noc nie będą mnie męczyć i że rano otrzymam zastrzyk z oksytocyny. Wróciłam do pokoju, i jedna z dyżurnych położych stwierdziła, że szkoda tych mijających skurczy i że spróbujemy je jeszcze pobudzić poprzez zrobienie lewatywy (nawiasem mówiąc coś potfornego ). Oczywiście lewatywa nic nie dała.. a przynajmniej tak mi się wydawało. Położyłam się aby nabrać sił przed kolejnym dniem.. i po 1 h się☠zaczęło. Dostałam takich skurczy, że gwiazdy widziałam a na całym oddziale było słychać tylko mnie... zadzwoniłam do mojej położnej, że to już. Zeszła z piętra z położnictwa i zaprowadziła mnie do mojej sali. W międzyczasie odszedł mi czop śluzowy i leciało sporo krwi więc już chodziłam z podpaską. Biorąc pod uwagę, że byłam już po tylu godzinach skurczy nie bardzo miałam siły na poród, ale chciałam aby się to już skończyło. W międzyczasie wrócił tż - oczywiście nie zdążył się przespać ale był w gotowości do pomocy (chciała uczestniczyć w porodzie). Położna posadziła mnie pod ścianą na worku sako, podłączyła ktg no i sobie jęczałam i ściskałam ręke tż-ta gdy nadchodził skurcz. Nie miałam sił na skakanie nie piłce, nie wiem ile trwały już☠skurcze, ale okazało się że zasypianie pomiędzy skurczami o których wyczytałam na tym forum to nie baśnie po około kolejnych 4 h przeniosłam się na łózko, rozwacie już 5 cm, ale stoi.... nie byłam w stanie się poruszać, ostatecznie poprosiłam o znieczulenie zewnątrzoponowe (notabene jest to jedyny szpital który bezproblemowo poda kobiecie to znieczulenie - inne szpitale w Poznaniu albo tego nie oferują, albo robią mega problem...). Po znieczuleniu czułam się wprost booosko. W międzyczasie przyszli z ogromną iglicą jak od robienia na drutach i przebili mi pęcherz płodowy (nic nie bolało).. Kolejni lekarze przychodzili i badali rozwarcie, i coraz bardziej nerwowo zerkali na siebie. Ja wyglądałam podobno jak trup, blado-sina leżałam bezwładnie czując kolejne delikatne już skurcze. W końcu zapadła decyzja - cesarskie cięcie.. było to już jakieś 10h na porodówce (czyli z poprzednimi 8h to już 18h). Jeszcze godzine czekałam na sale no i wzięli mnie. Na sali założyli parawan, zwiększyli znieczulenie i poczułam przecięcie. Spanikowałam, czułam jak wkładają we mnie ręce, a byłam już☠ledwo żywa, skoczyło mi ogromnie ciśnienie, pamiętam, że ktoś głaskał mnie po twarzy i uspokajał, że już zaraz nic nie będe czuć.. uśpili mnie. Obudziłam się na sali pooperacyjnej, gdy tż wbiegł z telefonem i łzami w oczach, że urodziłam nam cudownego synka Urodziłam NATANA 17-08-2013 roku o godz. 10:53, 4 kg, 10 pkt apgar. Podsumowując, same skurcze do wytrzymania pod warunkiem, że nie jest to już☠18 godzina... cesarke uważam, za najlepsze co mogło mi się przydażyć podczas porodu. Sama opieka - fenomenalna jeśli chodzi o położne i lekarzy, jednakże mogli rozwiązać to wcześniej... łudzili się, że w końcu urodzę, ale syn był za duży i nie wchodził do kanału gdzie stanęło na 6 cm. Blizna po cesarce jest tak niziutko, że nosząc nawet baaardzo niziutkie majteczki - nic nie widać. Poza tym, zero cięć "brzoskwinki" no a ona sama jak nowa uuuooo no to się rozpisałam, ale może komuś pomoże przetrwać swój poród Jeśli ktoś będzie chciał to oczywiście dam nr tel. do położnej - cudna kobieta.pozdrawiam i powodzenia ! ![]() Najszczęśliwsza mamuśka na świecie ![]()
|
|
|
|
|
#998 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-05
Lokalizacja: Śląskie
Wiadomości: 6 543
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Pyszczek, gratuluję
![]() Miałyśmy dość podobne porody ![]() Ja mam w książeczce córki wpisane, że też rodziłam ponad 18 h, natomiast te 18 h policzyli od przebicia pęcherza płodowego - regularne skurcze bowiem zaczęły się jakieś 20 h wcześniej. No i u mnie nie zwiększyli środka w założonym już ZZO, tylko wkłuwali się ponownie do znieczulenia podpajęczynówkowego. Natomiast wrażenia po lewatywie i zasypianie między skurczami były identyczne
|
|
|
|
|
#999 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-03
Lokalizacja: kraina uśmiechu i dobrego humoru :-D
Wiadomości: 7 690
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Pyszczek ale Cię wymęczyli
Dobrze że przed swoimi porodami nie czytałam tego wątku zbyt szczegółowo, naprawdę można się wystraszyć Jednak nie ma to jak rodzić bez podanej oksytocyny.
|
|
|
|
|
#1000 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 15
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Pyszczek to się namęczyłaś bidulko, ja miałam skurcze tylko 8 godzin i miałam dość a co dopiero 18
u mnie też skończyło się cc ale nie żałuję, że wcześniej mi nie zmierzyli miednicy, przynajmniej miałam okazje poczuć jak to jest mieć skurcze. Wtedy nie było mi do śmiechu, ale teraz to bardzo miło wspominam
__________________
www.matkapolka-blog.pl |
|
|
|
|
#1001 | |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 2
|
Dot.: Podzielcie się mamuśki wrażeniami z porodu :)
Cytat:
Jak przed porodem czytalam ze cały ból sie zapomina gdy przynoszą Ci maluszka - czulam ze cos sie we mnie buntuje - jak to przecież ja tez sie liczę, moje poswiecenie, tyle bólu, jak miałabym o tym zapomnieć... Okazuje sie, ze i tu sie myliłam.. A mamuśki z forum miały racje gdy tylko dostajesz ta maleńka istotke której serce biło w rytm twojego serca przez tak długi czas...wszystko co było bólem rozmywa sie a w zamian pojawia sie bezgraniczna miłość Sama nie wiedziałam ze stać mnie na taka Pozdrawiam ciężarówki
|
|
|
|
|
|
#1002 |
|
BAN stały
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 62
|
Wasz Poród. Dobry Zły ?
Zamieszczam wątek ponieważ moja żona ma za 2 miesiące termin chciałem zapytać jak wyglądał wasz poród? Gdzie czy wszystko było ok - szczególnie ze strony szpitala ? Po przeczytaniu art jestem trochę załamany .
Nie wiem czy rzeczywiście takie rzeczy się zdarzają czy trochę panikuję. Proszę o Opinie ![]() ---------- Dopisano o 13:44 ---------- Poprzedni post napisano o 13:41 ---------- http://www.iwoman.pl/na-serio/reportaze-i-wywiady/mial;byc;cud;narodzin;sko nczylo;sie;na;walce;o;zyc ie;upokorzeniach;i;traumi e;poznaj;historie;kobiet; ktorym;porodowka;kojarzy; sie;z;najwiekszym;koszmar em,46,0,1471278.html?rfgu idfo Edytowane przez MaciejW Czas edycji: 2014-02-12 o 13:44 |
|
|
|
|
#1003 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2003-01
Lokalizacja: z daleka
Wiadomości: 34 553
|
Dot.: Wasz Poród. Dobry Zły ?
użyj wyszukiwarki
|
|
|
|
|
#1004 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2007-11
Wiadomości: 16 431
|
Dot.: Wasz Poród. Dobry Zły ?
Cytat:
Tutaj masz wątek z opisami porodów: https://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=303080 Chyba większość wizażanek udzielających się na "mama z klasą" zamieściła tam swój opis. Miłej lektury
__________________
Mam dwoje okruszków - jeden większy, a drugi całkiem malutki ![]() |
|
|
|
|
|
#1005 | |
|
BAN stały
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 62
|
Dot.: Wasz Poród. Dobry Zły ?
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#1006 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2012-12
Lokalizacja: Śląsk
Wiadomości: 1 532
|
Dot.: Wasz Poród. Dobry Zły ?
Po prostu bądź przy żonie i czuwaj nad jej komfortem. Jeśli Ty nie możesz/ nie chcesz być to zadbaj o to aby nie była przy porodzie sama. I postarajcie się nie panikować za bardzo. Porodu nie da się zaplanować. Uszy do góry, mimo wszystko większość porodów jest całkowicie normalna.
|
|
|
|
|
#1007 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-01
Wiadomości: 1 178
|
Dot.: Wasz Poród. Dobry Zły ?
zgadzam się z MamaKtosia Najważniejsze to czuwaj przy niej, komfort itp. Bo to jak potem przebiegnie poród to już nie jest zależne od żony. To zależy co się będzie działo z dzieckiem, czy będzie poród siłami natury czy cesarka jak dziecko będzie ułożone itp.
Ty jedynie co możesz zrobić żeby żonie ulżyć to być przy niej, żeby się niepotrzebnie nie denerwowała, dbać o komfort i w razie czego wstawić się za nią gdy trafisz na położną która ma "zły humor". |
|
|
|
|
#1008 | |
|
BAN stały
Zarejestrowany: 2014-01
Wiadomości: 62
|
Dot.: Wasz Poród. Dobry Zły ?
Cytat:
|
|
|
|
|
|
#1009 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-01
Wiadomości: 1 178
|
Dot.: Wasz Poród. Dobry Zły ?
to wyobraź sobie, że twoja żona boi się bardziej od ciebie
bo to w końcu ona będzie rodzić, ją będzie bolało itp... po porodzie też dobrze jakbyś wziął np tacierzyński i jej pomógł po porodzie z maluszkiem, będzie przemęczona, może się źle czuć, może ją boleć. Dobrze jakby miała pomoc.
Edytowane przez kinia656 Czas edycji: 2014-02-14 o 14:37 |
|
|
|
|
#1010 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-04
Lokalizacja: tam, gdzie kończy się Internet
Wiadomości: 30 611
|
Dot.: Wasz Poród. Dobry Zły ?
Cytat:
__________________
♥ ♥ ♥ Komentuj. Nie obrażaj. |
|
|
|
|
|
#1011 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-01
Wiadomości: 1 178
|
Dot.: Wasz Poród. Dobry Zły ?
nie wiem jak to dokładnie jest, mój miał 2 tyg wolnego na tą okoliczność ale i tak "wyskrobał" bo nie mamy jeszcze ślubu więc nie należało mu się ale jego kumpel niedawno został ojcem i ma właśnie jakoś więcej wolnego więc możliwe że jest tak jak piszesz, ale pewna nie jestem
|
|
|
|
|
#1012 | |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2006-04
Lokalizacja: tam, gdzie kończy się Internet
Wiadomości: 30 611
|
Dot.: Wasz Poród. Dobry Zły ?
Cytat:
__________________
♥ ♥ ♥ Komentuj. Nie obrażaj. |
|
|
|
|
|
#1013 |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Wasz Poród. Dobry Zły ?
A czy przypadkiem tacierzyński nie trwa teraz miesiąc,a nie dwa tygodnie, jak kiedyś?
|
|
|
|
|
#1014 |
|
Zadomowienie
Zarejestrowany: 2007-01
Wiadomości: 1 178
|
Dot.: Wasz Poród. Dobry Zły ?
dobra, wszystko jedno ile, sprawdzi sobie, ważne żeby pomógł żonie zaraz po szpitalu (oczywiście potem też ale po szpitalu to wg. mnie taki priorytet)
|
|
|
|
|
#1015 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-03
Wiadomości: 23
|
Porod,
Kornelke rodzilam 14h w tym 5h w samych partych wywolanych przez podanie.zlej kroplowki..
Popekalo mi wszystko w sferach intymnych :/ Bol niesamowity.. Gdyby nie mama bylabym sama.na.porodowce przez 14h sama jak palec i patrzylabyn w sufit wyjac z bolu. A wam jak minal porod? Gdzie rodzilyscie? Jaki mialyscie zespol? Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum. |
|
|
|
|
#1016 | |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Porod,
Cytat:
__________________
"Przeznaczenie rozdaje karty. A my tylko gramy." Artur Schopenhauer [SIGPIC][/SIGPIC] |
|
|
|
|
|
#1017 |
|
Przyczajenie
Zarejestrowany: 2014-03
Wiadomości: 23
|
Dot.: Porod,
Tak wiem juz mnie informowaly inne uzytkowniczki, nie wiem jak usunac watek.
Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum. |
|
|
|
|
#1018 |
|
Wtajemniczenie
Zarejestrowany: 2012-04
Lokalizacja: spod pierzyny xd
Wiadomości: 2 337
|
Dot.: Porod,
A ojciec dziecka?
|
|
|
|
|
#1019 |
|
Zakorzenienie
Zarejestrowany: 2011-02
Wiadomości: 5 391
|
Dot.: Porod,
idź na mama z klasą, nie każdy ma ochotę czytać na plotkowym o pękaniu Twoich miejsc intymnych
|
|
|
|
|
#1020 | |
|
Zakorzenienie
|
Dot.: Porod,
Cytat:
__________________
"Przeznaczenie rozdaje karty. A my tylko gramy." Artur Schopenhauer [SIGPIC][/SIGPIC] |
|
|
|
![]() |
Nowe wątki na forum Być rodzicem
|
|
|
| Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 10:33.




)
na samą myśl, że będę cięta tak reagowałam, ale wszystko możliwe, że po znieczuleniu się pogorszyło, bo trzęsłam się dobre 5 godzin 




akcja jak z filmu, "Panie żona mi rodzi" - Policjant na to "czy to prawda" - a ja - a wyglądam jakbym szła na fitness? oczywiście, że rodzę.... no to szerokiej drogi i powodzenia!
Oczywiście zostałam na wszelki wypadek do drugiego dnia, podpięli mnie jeszcze na 2 h pod ktg i było ok. Już marzyłam by wrócić do domu, z resztą widząc wszystkie ciężarówki na oddziale ginekologicznym na którym mnie położyli zaczęłam czuć dziwny strach... Na drugi dzień radosna szłam na ostatnie badanie przed wypuszczeniem do domku i tu tak naprawdę zaczęły się schody......
). Oczywiście lewatywa nic nie dała.. a przynajmniej tak mi się wydawało. Położyłam się aby nabrać sił przed kolejnym dniem.. i po 1 h się☠zaczęło. Dostałam takich skurczy, że gwiazdy widziałam a na całym oddziale było słychać tylko mnie... zadzwoniłam do mojej położnej, że to już. Zeszła z piętra z położnictwa i zaprowadziła mnie do mojej sali. W międzyczasie odszedł mi czop śluzowy i leciało sporo krwi więc już chodziłam z podpaską. Biorąc pod uwagę, że byłam już po tylu godzinach skurczy nie bardzo miałam siły na poród, ale chciałam aby się to już skończyło. W międzyczasie wrócił tż - oczywiście nie zdążył się przespać ale był w gotowości do pomocy (chciała uczestniczyć w porodzie). Położna posadziła mnie pod ścianą na worku sako, podłączyła ktg no i sobie jęczałam i ściskałam ręke tż-ta gdy nadchodził skurcz. Nie miałam sił na skakanie nie piłce, nie wiem ile trwały już☠skurcze, ale okazało się że zasypianie pomiędzy skurczami o których wyczytałam na tym forum to nie baśnie
po około kolejnych 4 h przeniosłam się na łózko, rozwacie już 5 cm, ale stoi.... nie byłam w stanie się poruszać, ostatecznie poprosiłam o znieczulenie zewnątrzoponowe (notabene jest to jedyny szpital który bezproblemowo poda kobiecie to znieczulenie - inne szpitale w Poznaniu albo tego nie oferują, albo robią mega problem...). Po znieczuleniu czułam się wprost booosko. W międzyczasie przyszli z ogromną iglicą jak od robienia na drutach i przebili mi pęcherz płodowy (nic nie bolało).. Kolejni lekarze przychodzili i badali rozwarcie, i coraz bardziej nerwowo zerkali na siebie. Ja wyglądałam podobno jak trup, blado-sina leżałam bezwładnie czując kolejne delikatne już skurcze. W końcu zapadła decyzja - cesarskie cięcie.. było to już jakieś 10h na porodówce (czyli z poprzednimi 8h to już 18h). Jeszcze godzine czekałam na sale no i wzięli mnie. Na sali założyli parawan, zwiększyli znieczulenie i poczułam przecięcie. Spanikowałam, czułam jak wkładają we mnie ręce, a byłam już☠ledwo żywa, skoczyło mi ogromnie ciśnienie, pamiętam, że ktoś głaskał mnie po twarzy i uspokajał, że już zaraz nic nie będe czuć.. uśpili mnie. Obudziłam się na sali pooperacyjnej, gdy tż wbiegł z telefonem i łzami w oczach, że urodziłam nam cudownego synka




Jednak nie ma to jak rodzić bez podanej oksytocyny.




