Polecamy:

Kuningatar · 2014-03-21, 15:47

Cytat:

Napisane przez wrona9

Powiedz mi kochana, wliczasz wszystkie warzywa do bilansu?
Robisz sobie doładowania węglowodanami?

Wliczam. Prawdę mówiąc, nigdy nie rozumiałam tego niewliczania warzyw na tzw. diecie zbilansowanej... Dziewczyny jedzą po 1,5kg warzyw, nie wliczają ich i potem się zastanawiają dlaczego waga stoi. A przecież taka ilość warzyw to nawet 300-400kcal, głównie z węgli prostych. Węgle to węgle, moim zdaniem. Tak samo jak nie rozumiem wliczania np. truskawek czy malin (bo "owoce") i niewliczania surowej marchewki - marchew ma więcej sacharozy i mniej błonnika niż maliny, tak więc nawet ta "fruktoza w owocach" jest dla mnie kiepskim argumentem. Co innego owoce niejagodowe, ale tutaj takich chyba nie jemy?

Ale ja wliczam warzywa i jagody głównie ze względu na mikro, bo ciężko mi wyrobić normę wapnia, cynku, miedzi, manganu i czasem witamin B (poza keto-LC jem też paleo). Nie chcę ślepo brać setki suplementów, a w taki sposób mogę suplementować tylko to, czego mi danego dnia brakuje. No i ogólnie lubię precyzję, więc taka keto-matematyka mi pasuje

A co do ładowania... W planie było zredukowanie aktywności fizycznej i pozostanie w ketozie nieprzerwanie jakiś miesiąc i potem ewentualnie jakieś zmiany. Niestety, dziś mi wyskoczyło nieplanowane (i bezmyślne) ładowanie. Koleżanka odchodzi z pracy, więc wiadomo, kawka, ciasteczka, cukiereczki... Miałam zaćmienie, zjadłam zanim pomyślałam. I teraz siedzę i się zastanawiam, czy podźwigać dziś ciężary, czy jutro z rana zrobić HIIT, czy też spokojnie i powoli wrócić do ketozy. A w odpowiedzi na Twoje pytanie: ogólnie po ładowaniu trudno mi mentalnie wrócić do LC, więc ja optuję raczej za nieprzerwaną ketozą i treningiem siłowym bez cardio.
I znów się rozpisałam

MindfulLifestyle · 2014-03-22, 11:26

Cytat:

Napisane przez Kuningatar

A co do ładowania... W planie było zredukowanie aktywności fizycznej i pozostanie w ketozie nieprzerwanie jakiś miesiąc i potem ewentualnie jakieś zmiany. Niestety, dziś mi wyskoczyło nieplanowane (i bezmyślne) ładowanie. Koleżanka odchodzi z pracy, więc wiadomo, kawka, ciasteczka, cukiereczki... Miałam zaćmienie, zjadłam zanim pomyślałam. I teraz siedzę i się zastanawiam, czy podźwigać dziś ciężary, czy jutro z rana zrobić HIIT, czy też spokojnie i powoli wrócić do ketozy. A w odpowiedzi na Twoje pytanie: ogólnie po ładowaniu trudno mi mentalnie wrócić do LC, więc ja optuję raczej za nieprzerwaną ketozą i treningiem siłowym bez cardio.
I znów się rozpisałam

Ładowanie nie polega jedzeniu czego popadnie. Generalnie leptyną najlepiej zarządzać w ramach cyklu dobowego, czyli rozsądny deficyt i węgle na noc, co daje pozytywny efekt również w postaci serotoniny i melatoniny, lepszy sen i w efekcie lepszą regenerację.

'Cheat day' / ładowanie, według mnie nie jest to optymalne (w ogóle ketoza nie jest optymalna), szczególnie w kontekście śmieciowego jedzenia, takiego jak napisałaś:

1). Po pierwsze taki jednodniowy reset ma słaba efektywność z uwagi na to, że organizm adaptuje się do danego stanu i za 3 dni po cheat day, znowu na dużym deficycie, nie będzie "pamiętał" o jakimś doraźnym jednorazowym resecie 3 dni wcześniej.

2). W taki dzień gdy szalejemy ze śmieciowym jedzeniem, aby "zresetować" leptynę, to cały spożyty, ale nie zoksydowany tłuszcz zostanie zmagazynowany, więc nie pilnując się wtedy bardzo uważnie, można zrobić spory krok w tył.

Lepiej zrobić rozsądny deficyt i jeść węglowodany codziennie przed snem, żeby w ramach cyklu dobowego wpływać na leptynę, serotoninę i melatoninę na bieżąco. Bezpieczniej, przyjemniej i efektywniej.

Napiszę o tym artykuł u mnie na stronie.

wrona9 · 2014-03-22, 13:35

Cytat:

Napisane przez Kuningatar

I znów się rozpisałam

Wręcz przeciwnie! Dziękuuję za taką wypowiedź.
Też wliczam warzywa i kilka osób już mi zwracało uwagę, że nie powinnam, bo ujemny bilans czy inne cuda warzywa robią. Plastra pomidora nie liczę, ale pół brokuła tak.
Zauważyłam, ze od kiedy jestem na LC ciągle chce mi się kokosa. Mogłabym jeść tylko kokosa i jajka

**513900e90b83d91c2e26787f916d5639aed43c42** · 2014-03-22, 20:26

Cytat:

Napisane przez Immoral

Mam, niestety, nie mile wspomnienia z dieta ketogeniczna, stosowalam przez 3 msc, najpierw normalnie potem w polaczeniu z IF. Jadlam 30g-50g wegli bialko 50g i wiekstosc tluszczy z oleju kokosowego. Zakonczylo sie smutno, bo powrotem do kompulsow i ogolnego hormonalnego misz-maszu

.
Przez cala diete czulam sie bardzo dobrze, jesli chodzi i efekty wizualne to schudlam 15kg(ktore potem wrocilo), jednak kortyzolowy brzuszek zostal z czego mozna wnioskowac, ze to wszystko bylo za duzym stresem dla mojego organizmu. Teraz jem 150-200g wegli, juz od odluzszego czasu, wiec najwyrazniej LOW CARB nie byl mi pisany.

To sporo schudłaś na tej diecie niskowęglowodanowej. A tak w ogóle to Twojej figurze bliżej do jabłka czy gruszki? Bo ponoć diety wysokotłuszczowe/niskowęglowodanowe sprawdzają się tylko u jabłek, a kobiety typu gruszka chudną w strategicznych miejscach (uda, biodra) dopiero na wyższych węglach i niższym tłuszczu. Choć nie wiem, ile w tym prawdy.
A tak swoją drogą, to na tej diecie niskowęglowodanowej dobrze dobrałaś proporcje BTW, bo białko było na stosunkowo niskim poziomie, a z tego, co czytałam przy dietach niskowęglowodanowych powinno uważać się na białko, bo jego nadmiar przekształca się w glukozę i kończy się redukcja

Kuningatar · 2014-03-23, 08:34

Cytat:

Napisane przez MindfulLifestyle

Lepiej zrobić rozsądny deficyt i jeść węglowodany codziennie przed snem, żeby w ramach cyklu dobowego wpływać na leptynę, serotoninę i melatoninę na bieżąco. Bezpieczniej, przyjemniej i efektywniej.

Ten wątek jest o niejedzeniu węglowodanów. Deficyt? Poważnie?

(Edit dla wolnoczytających: "niejedzenie" to skrót myślowy.)

Początkowo chciałam skomentować Twoją wypowiedź, ale to tylko reklama Twojej strony, więc odpuszczam. Tym bardziej, że piszesz o rzeczach tak oczywistych tak mentorskim tonem, że aż głowa boli. Poszłam z stronę keto właśnie po to, żeby się uwolnić od takiego przeteoretyzowania. Interesują mnie konkretne doświadczenia konkretnych osób (vide dziewczyny powyżej), a nie teoria powielana setki razy. Podbijając wątek prosiłam o konkrety i rzeczową dyskusję.
A FYI, to "śmieciowe jedzenie", którego się czepiasz, to była przenośnia. Jadłam okropnie śmieciowe winogrona i suszone owoce, cheatowałam lampką wina

W sumie ponad 130g węgli, czyli 500% normy. Jak dla mnie to spore ładowanie. Ale są czasem takie sytuacje z życiu, kiedy bilans węgli i poziom leptyny schodzą na dalszy plan. Było, minęło, poradziłam sobie. C'est la vie.

akot80 · 2014-03-23, 08:38

Jestem w tym momencie na 75 g W i troszkę lepiej z wypróżnianiem. Błonnika wychodzi ok. 20g. Z tym, że w weekendy łatwiej mi tak jeść, w dni pracujące chyba nadal za mało.

Kuningatar · 2014-03-23, 08:38

Cytat:

Napisane przez wrona9

Wręcz przeciwnie! Dziękuuję za taką wypowiedź.
Też wliczam warzywa i kilka osób już mi zwracało uwagę, że nie powinnam, bo ujemny bilans czy inne cuda warzywa robią. Plastra pomidora nie liczę, ale pół brokuła tak.
Zauważyłam, ze od kiedy jestem na LC ciągle chce mi się kokosa. Mogłabym jeść tylko kokosa i jajka

Dzięki

Cieszę się, że ktoś czyta moje wypowiedzi ze zrozumieniem

Te warzywa to niby w ramach TEF się opuszcza w bilansie, ale ja zawsze myslałam, że kalkulatory odejmują TEF automatycznie. A nawet jeśli nie, to ujemny bilans łatwo załatać kokosem

Ja też nie umiem bez kokosa żyć

akot80 · 2014-03-23, 08:42

Ja jeszcze kokosa świeżego nie jadłam. Jakoś mam obawy, że nie dam rady go otworzyć albo/i że kupię nieświeżego. Za to próbowałam awokado i mi nie smakuje. Zrobiłam 2 podejścia i niestety

Kuningatar · 2014-03-23, 10:07

Cytat:

Napisane przez akot80

Ja jeszcze kokosa świeżego nie jadłam. Jakoś mam obawy, że nie dam rady go otworzyć albo/i że kupię nieświeżego. Za to próbowałam awokado i mi nie smakuje. Zrobiłam 2 podejścia i niestety

Na kokosa są sposoby

Kupując zwracaj uwagę na te trzy "oczka" - czy są nienaruszone, czy nie ma wokół nich pleśni itp. Warto również je powąchać (pleśń, fermentację da się wyczuć). Potem potrząśnij - jeśli nie ma w środku wody, nie kupuj. Popatrz też czy skorupka nie jest gdzieś pęknięta. Czasem w sklepie zbieram zdziwnione spojrzenia gdy wącham kokosy, ale warto - jak do tej pory kupiłam tylko dwa sfermentowane. A kupuję dużo i często

Sprawdzony sposób na otwarcie: jedno z tych oczek jest miększe niż pozostałe - przekłuwasz, odsączasz wodę. Najłatwiej korkociągiem

Jeśli woda jest nieświeża (kwaśna, gorzka itp.), wywalasz kokosa. W przeciwnym razie bierzesz duży, ciężki nóż i tępą stroną uderzasz kokosa dookoła "po równiku". Skorupka podda sie po kilku(nastu) okrążeniach, w zależności od jej grubości. Jak już masz dwie połówki to postępujesz podobnie aż całość wyskoczy ze skorupy.
Z doświadczenia moge powiedzieć, że te bardziej "podłużne" kokosy są słodsze, ale mają też grubszą skorupę. Przynajmniej te z Wybrzeża Kości Słoniowej.

Też kiedyś nie lubiłam awokado, a teraz potrafię 2-3 na raz wciągnąć "na deser"

Immoral · 2014-03-23, 10:28

Ja na koniec wkladam po prostu w sciereczke i dwa uderzenia o podloge

. Ze swoich obserwacji powiem, ze dla pewnosci, gdybym miala wybor to kupywalabym drozsze (aka. "bio"), niestety ostatnich, hm 5?, normalnychm, ktore kupilam byly sfermentowane

.

Kuningatar · 2014-03-23, 11:15

Cytat:

Napisane przez Immoral

Ja na koniec wkladam po prostu w sciereczke i dwa uderzenia o podloge

. Ze swoich obserwacji powiem, ze dla pewnosci, gdybym miala wybor to kupywalabym drozsze (aka. "bio"), niestety ostatnich, hm 5?, normalnychm, ktore kupilam byly sfermentowane

.

Fakt, zapomniałam o najprostszym sposobie

Ja nie stosuję ze wzgledu na sąsiadów. U mnie w domu ściany są tak cienkie, że słyszę jak facet za ścianą kroi warzywa

akot80 · 2014-03-23, 11:17

Dzięki za wskazówki. W takim razie spróbuję. Ja widziałam dość małe kokosy (wielkości dłoni) w sklepach i nie wiem, czy takie są ok.

Kuningatar · 2014-03-23, 12:24

Cytat:

Napisane przez akot80

Dzięki za wskazówki. W takim razie spróbuję. Ja widziałam dość małe kokosy (wielkości dłoni) w sklepach i nie wiem, czy takie są ok.

U mnie są z reguły tylko takie małe i są ok

MindfulLifestyle · 2014-03-24, 08:03

Cytat:

Napisane przez Kuningatar

Ten wątek jest o niejedzeniu węglowodanów. Deficyt? Poważnie?

(Edit dla wolnoczytających: "niejedzenie" to skrót myślowy.)

Początkowo chciałam skomentować Twoją wypowiedź, ale to tylko reklama Twojej strony, więc odpuszczam. Tym bardziej, że piszesz o rzeczach tak oczywistych tak mentorskim tonem, że aż głowa boli. Poszłam z stronę keto właśnie po to, żeby się uwolnić od takiego przeteoretyzowania. Interesują mnie konkretne doświadczenia konkretnych osób (vide dziewczyny powyżej), a nie teoria powielana setki razy. Podbijając wątek prosiłam o konkrety i rzeczową dyskusję.

Nie wiem po co mieszasz do tego swoje ego, co Cię tak uraziło? Jeśli mamy dyskutować to merytorycznie, bez wycieczek osobistych i jakichś dziecinnych uwag.

Piszesz, że "poszłaś w stronę keto, żeby się uwolnić od teoretyzowania" - przecież to jakieś masło maślane. Co z tego wynika? Że teoria nie ma znaczenia?

Na keto też byłem wielokrotnie, kobiety w moim otoczeniu też i nie "uwalnia" mnie w żaden sposób od teoretyzowania, bo za każdym mechanizmem stoją naukowe podstawy. Chyba nie chcesz powiedzieć, że wyniki badań to teoretyzowanie, dodatkowo kiedy przekłada się to jeszcze na realne codzienne życie.

Nadal uważam, że keto nie jest najlepszym rozwiązaniem. Jednak skoro nie mamy o czym dyskutować, Ty już wiesz lepiej i ja tylko teoretyzuję, to nie będę już nic uzasadniał

wrona9 · 2014-03-24, 08:03

Cytat:

Napisane przez Kuningatar

Na kokosa są sposoby

Kupując zwracaj uwagę na te trzy "oczka" - czy są nienaruszone, czy nie ma wokół nich pleśni itp. Warto również je powąchać (pleśń, fermentację da się wyczuć). Potem potrząśnij - jeśli nie ma w środku wody, nie kupuj. Popatrz też czy skorupka nie jest gdzieś pęknięta.

Dzięki za te rady! Wczoraj miałam właśnie tego pecha i zakupiłam spleśniałego (jak się okazało) kokosa. A woda była w środku i nie miał pęknięć. Od dzisiaj zatem i wącham :P
Z ciekawości. Jadasz z brązową skórką? Ja tak. Czytałam gdzieś, niestety źródła nie odnajdę, że się nie powinno. Jednak pół kokosa bym wyrzuciła, gdybym miała wycinać

Mam do Ciebie jeszcze jedno pytanie. Rozumiem, że teraz masz lekką przerwę w treningach. Jednak co jadasz na LC w okresach okołotreningowych? Same białka (bo podobno tłuszczy się nie powinno w OT posiłkach spożywać)? Czy białka + tłuszcze?

Kuningatar · 2014-03-24, 08:54

Cytat:

Napisane przez wrona9

Dzięki za te rady! Wczoraj miałam właśnie tego pecha i zakupiłam spleśniałego (jak się okazało) kokosa. A woda była w środku i nie miał pęknięć. Od dzisiaj zatem i wącham :P
Z ciekawości. Jadasz z brązową skórką? Ja tak. Czytałam gdzieś, niestety źródła nie odnajdę, że się nie powinno. Jednak pół kokosa bym wyrzuciła, gdybym miała wycinać

Mam do Ciebie jeszcze jedno pytanie. Rozumiem, że teraz masz lekką przerwę w treningach. Jednak co jadasz na LC w okresach okołotreningowych? Same białka (bo podobno tłuszczy się nie powinno w OT posiłkach spożywać)? Czy białka + tłuszcze?

No niestety, czasem po prostu ma się pecha i niby zdatny kokos okazuje sie spleśniały. Skórkę jem, bo ogólnie mi nie szkodzi, a ja nie mam cierpliwości obierać. Też gdzieś czytałam, że nie powinno się jej jeść, ale szczerze nie pamiętam dlaczego... Chyba chodziło o to, że jest gorzej tolerowany, podobnie jak orzechy ze skórką. Czy jakoś tak

Treningi robię teraz na pół gwizdka, raczej po to żeby pozostać w ruchu niż dla jakichś konkretnych celów. Często trenuję na czczo, ale jeśli wpada wieczorny trening, to przed jem normalnie. Po treningu ograniczam trochę tłuszcze, ale nigdy nie rezygnuję całkowicie. Nadrabiam w kolejnym posiłku. Z tym, że nie jestem na redukcji i nigdy nie byłam, więc po prostu nie wiem, jak ten mechanizm działa w praktyce.
Btw, Rzabba kiedyś gdzieś pisała, że do (chyba) 10g tłuszczu po treningu jest ok. Zresztą nawet chude białko zawiera kilka gramów tłuszczu, więc siłą rzeczy trochę tłuszczu zawsze wpada. Chyba że ktoś zastępuje posiłek syfiastym wheyem

aga nr 1 · 2014-05-05, 11:31

Podnoszę upadły wątek.

Czy ktoś jeszcze stosuje dietę Lutza ?

I czy orientujecie się, gdzie można zakupić jego książkę "Życie bez pieczywa" ?
Niestety, w księgarniach internetowych jest absolutnie niedostępna...

akot80 · 2014-05-05, 11:52

Jest dostępna na gryzoniu

zwanym Chomikiem

aga nr 1 · 2014-05-06, 09:54

Cytat:

Napisane przez akot80

Jest dostępna na gryzoniu

zwanym Chomikiem

Akot80,
ślicznie dziękuję.

---------- Dopisano o 10:54 ---------- Poprzedni post napisano o 09:33 ----------

Cytat:

Napisane przez akot80

Jest dostępna na gryzoniu

zwanym Chomikiem

Yyyy, czyli w wersji elektronicznej tylko... ?
A można ją gdzieś kupić "fizycznie" ?

akot80 · 2014-05-06, 21:50

Wątpię

aga nr 1 · 2014-05-07, 07:18

Też mi się tak wydaje, przeszukałam wszystko. No nic, poczytam na necie.

adiqq · 2014-05-08, 07:50

Cytat:

Napisane przez aga nr 1

Też mi się tak wydaje, przeszukałam wszystko. No nic, poczytam na necie.

czytaj, czytaj
naprawdę warto

I tak, ja cały czas stosuję.
Teraz nie nazwałbym tego dietą - tylko sposobem na życie. Bardzo dobrym sposobem na życie

happyday1901 · 2014-05-15, 20:12

Ja książke: ''Życie bez pieczywa" dr Lutza kupiłam w księgarni Matras, nie była droga, zapłaciłam za nią chyba coś koło 15 zł

---------- Dopisano o 21:12 ---------- Poprzedni post napisano o 21:10 ----------

Na żywieniu niskowęglowodanowym jestem od kilku lat, nie wyobrażam sobie jesc spowrotem chleba, słodyczy itd

aga nr 1 · 2014-05-18, 10:57

Niestety, nie ma jej już w "Matras", a szkoda....

Ale bardzo dziękuję za chęć pomocy.

No cóż, na razie pozostaje wersja elektroniczna.
Dietę już od kilku dni wprowadziłam w życie, z bardzo dobry efektem.

Z moich celów :
nie zależy mi jedynie na lekkiej utracie wagi ( chcę stracić max 3-4 kg), mam do tego też pewne przekonanie ideologiczne.

Zdecydowałam się na tą dietę dlatego, że już kiedyś raz ( wiele lat temu ) miałam pierwsze podejście do diety niskowęglowodanowej i pamiętam, że bardzo mi odpowiadała ( uwielbiam takie żywienie ), czułam się świetnie, miałam mnóstwo energii i osiągnęłam wymarzoną wagę i sylwetkę.
Sama nie wiem, czemu z czasem znów zaczęłam żywić się "pastwiskowo"... może jakieś zaćmienie umysłowe.

Efektem trochę przytyłam przez te lata...
Ostatnio się ogarnęłam i od roku zaczęłam intensywnie uprawiać sporty.
Jednak na owej diecie "pastwiskowej" efekty były raczej mizerne i mimo intensywnych treningów ( w desperacji nawet 4-5 razy w tygodniu ) oraz wyrzeczeń żywieniowych ( zero cukru, słodyczy, alkoholu, wszelkich przekąsek, fast foodów itd.)... waga w pewnym momencie stanęła jak zaklęta w miejscu.

Liczyłam swoje zapotrzebowanie kaloryczne, ilość kalorii, ilość spalanych kalorii - naprawdę nie jadłam ani za dużo, ani za mało.
Miesiące "studiowałam" wszelkie poradniki, rady trenerów i dietetyków...
Wydawało się, że robię wszystko prawidłowo.
I przez kilka miesięcy ( chyba z 5 ) efekt utraty wagi był... niemal zerowy - wahał się 1 kg, to w jedną to w drugą stronę.
Było to okropnie frustrujące - naprawdę włożyłam w to mnóstwo pracy, potu i wyrzeczeń a efekt żaden...

Koszmar.
Zrozumiałam wtedy, że jedyne wytłumaczenie jest takie, że jednak coś nie tak jest z moją dietą.
Dotarło do mnie, że chyba po prostu jestem "dieslem" i na benzynie daleko nie zajadę.

Więc cóż, skruszona wracam do diety niskowęglowodanowej.

Efekt ?
Tracę systematycznie średnio 30-40 dag dziennie.

W pierwszych dniach traciłam nawet po 50 dag.
Jem 4 - max. 5 posiłków dziennie, w zasadzie nie przekroczyłam ani razu 60 g węglowodanów / dobę.
Przeważnie wychodzi mi jakieś 50 g / dobę.
Nie jestem głodna.
Na początku tylko, przez około trzy dni czułam się trochę słabsza i miałam słabszą wydolność ( zauważyłam to na siłowni na bieżni ).
Byłam też trochę senna i skołowana.
Po tych kilku dniach wszystko wróciło do normy i teraz czuję się już doskonale, a forma i wydolność wróciła.

Więc zagadka się wyjaśniła, wszystko wskazuje na to, że idę w dobrym kierunku.
Zamierzam już chyba konsekwentnie stosować ten model żywienia - nie tymczasowo, tylko już do końca życia.

akot80 · 2014-05-19, 17:52

Hej, Ja jestem obecnie na średniowęglowodanowej (tak ok. 100 g W), ale za kilka dni przechodzę na dietę SCD by wyleczyć jelita, więc przez pierwsze tygodnie też będę na LC jak Ty.

**201607040946** · 2014-05-19, 18:09

Pamiętam, że byłam na tej diecie i schudłam

z tym że ja na niskowęglowych najszybciej chudnę (z brzucha), ALE zwykle jestem ospała (nie boli mnie nic, nawet głowa) i mimo picia dużej ilości wody zaczynam odczuwać nieprzyjemny zapach z ust

to mnie najbardziej martwi

jak temu zaradzić?
No i co jeść białkowego, bo na samym mięsie długo nie pożyję (jajek nie cierpię, ale jem, bo zapychają; ryby (zwłaszcza tłuste) ok, trochę nabiału, orzechów itp., ale to mnie nie syci)?

aga nr 1 · 2014-05-20, 07:18

Cytat:

Napisane przez akot80

Hej, Ja jestem obecnie na średniowęglowodanowej (tak ok. 100 g W), ale za kilka dni przechodzę na dietę SCD by wyleczyć jelita, więc przez pierwsze tygodnie też będę na LC jak Ty.

To jak już wprowadzisz w życie, zdaj recenzję z pierwszych wrażeń.

---------- Dopisano o 08:18 ---------- Poprzedni post napisano o 07:54 ----------

Cytat:

Napisane przez kaguya

Pamiętam, że byłam na tej diecie i schudłam

A widzisz.

Cytat:

Napisane przez kaguya

ALE zwykle jestem ospała (nie boli mnie nic, nawet głowa)

Miałam to samo, ale maks przez 3 - 4 dni.
Ogólne osłabienie, kołowatość i senność. Tylko patrzyłam, gdzie by tu się zdrzemnąć.

Po tych kilku dniach przeszło wszystko.

Cytat:

Napisane przez kaguya

zaczynam odczuwać nieprzyjemny zapach z ust

to mnie najbardziej martwi

jak temu zaradzić?

Kurczę, nie mam tego zjawiska a dość często ludzie na LC pisali o tym.
Kompletnie nie wiem, jak temu zaradzić.
Czytałam jednak, że to jest też przejściowe ( silna ketoza na początku ) potem podobno mija.

Cytat:

Napisane przez kaguya

No i co jeść białkowego, bo na samym mięsie długo nie pożyję (jajek nie erpię, ale jem, bo zapychają; ryby (zwłaszcza tłuste) ok, trochę nabiału, orzechów itp., ale to mnie nie syci)?

Ja jem właśnie dużo mięsa i jajek.
I szczerze mówiąc to właśnie najbardziej mnie syci.
Jem jeszcze sporo serów - pełnotłustych.
Sery są bardzo sycące : zwłaszcza ser żółty ( oprócz tłuszczu ma naprawdę sporo białka, spójrz na tabele ) i tłusty twaróg.
Sporo orzechów, słonecznika, pestek dyni itd.

Generalnie stawiam na BIAŁKA i sporo TŁUSZCZY.
Wybieram tylko produkty pełnotłuste :
sery, śmietany ( absolutne minimum 18 %, najlepiej 30 % - np. teraz zaczęłam robić sobie MUESLI z orzechami ze śmietany 30 %

), jogurty naturalne tylko bałkańskie lub greckie ( mają 10 %tłuszczu a nie 2,5 % jak reszta ), jem sporo prawdziwego masła, smażę przeważnie na smalcu.
Najadam się tym wszystkim spokojnie.
Węglowodany biorę przede wszystkim ( a raczej wyłącznie ) z warzyw.
Na dzień dzisiejszy zero pieczywa i wszelkiej mąki.

P.S.
Jeszcze jedna uwaga dla odchudzających :
lubię sobie poeksperymentować i wyraźnie zauważyłam, że gdy zwiększam w diecie ilość TŁUSZCZU ( oczywiście tylko zwierzęcego ) o wiele szybciej się chudnie - w dość ekspresowym tempie.

No, ale podobno ci "wyżej wtajemniczeni" już to wiedzą.

Piszę dla tych, którzy nie wiedzą a szukają "drogi na skróty".

akot80 · 2014-05-20, 08:54

Ja schudłam na niskowęglowodanowej/średniowęglowodanowej (zmieniałam co jakiś czas ilość W) 10 kg w niecały rok i waga od roku praktycznie bez zmian (niewielkie wahania w górę).

**201607040946** · 2014-05-20, 14:01

Cytat:

Napisane przez aga nr 1

Ja jem właśnie dużo mięsa i jajek.
I szczerze mówiąc to właśnie najbardziej mnie syci.
Jem jeszcze sporo serów - pełnotłustych.
Sery są bardzo sycące : zwłaszcza ser żółty ( oprócz tłuszczu ma naprawdę sporo białka, spójrz na tabele ) i tłusty twaróg.
Sporo orzechów, słonecznika, pestek dyni itd.

Generalnie stawiam na BIAŁKA i sporo TŁUSZCZY.
Wybieram tylko produkty pełnotłuste :
sery, śmietany ( absolutne minimum 18 %, najlepiej 30 % - np. teraz zaczęłam robić sobie MUESLI z orzechami ze śmietany 30 %

), jogurty naturalne tylko bałkańskie lub greckie ( mają 10 %tłuszczu a nie 2,5 % jak reszta ), jem sporo prawdziwego masła, smażę przeważnie na smalcu.
Najadam się tym wszystkim spokojnie.
Węglowodany biorę przede wszystkim ( a raczej wyłącznie ) z warzyw.
Na dzień dzisiejszy zero pieczywa i wszelkiej mąki.

P.S.
Jeszcze jedna uwaga dla odchudzających :
lubię sobie poeksperymentować i wyraźnie zauważyłam, że gdy zwiększam w diecie ilość TŁUSZCZU ( oczywiście tylko zwierzęcego ) o wiele szybciej się chudnie - w dość ekspresowym tempie.

No, ale podobno ci "wyżej wtajemniczeni" już to wiedzą.

Piszę dla tych, którzy nie wiedzą a szukają "drogi na skróty".

Ja się, oczywiście, zgadzam

mięso i jaja sycą najbardziej, jem, ale nie moge ciągle, bo mnie mdli od nich

tłuszcze tak samo, jem produkty pełnotłuste. Oprócz tego tłuste ryby: lepsze 150 g łososia albo makreli niż tyle samo chleba z serem (tak dla porównania, oceniam uczucie sytości)

No ale jak ktoś mi powie, co robić, żeby nie jechało z buzi n tej diecie, to będe szczęśliwa

Immoral · 2014-05-20, 18:56

Cytat:

Napisane przez kaguya

No ale jak ktoś mi powie, co robić, żeby nie jechało z buzi n tej diecie, to będe szczęśliwa

Zwiekszyc wegle

2014-03-23, 10:28	#190
Immoral Rozeznanie Zarejestrowany: 2012-04 Wiadomości: 580	Dot.: Odżywianie Niskoweglowodanowe Ja na koniec wkladam po prostu w sciereczke i dwa uderzenia o podloge . Ze swoich obserwacji powiem, ze dla pewnosci, gdybym miala wybor to kupywalabym drozsze (aka. "bio"), niestety ostatnich, hm 5?, normalnychm, ktore kupilam byly sfermentowane .

2014-05-05, 11:31	#197
aga nr 1 Raczkowanie Zarejestrowany: 2013-08 Wiadomości: 58	Dot.: Dieta Niskoweglowodanowa Lutza Podnoszę upadły wątek. Czy ktoś jeszcze stosuje dietę Lutza ? I czy orientujecie się, gdzie można zakupić jego książkę "Życie bez pieczywa" ? Niestety, w księgarniach internetowych jest absolutnie niedostępna...

2014-05-07, 07:18	#201
aga nr 1 Raczkowanie Zarejestrowany: 2013-08 Wiadomości: 58	Dot.: Dieta niskowęglowodanowa-kto ze mną? Też mi się tak wydaje, przeszukałam wszystko. No nic, poczytam na necie.

2014-05-15, 20:12	#203
happyday1901 Przyczajenie Zarejestrowany: 2012-11 Wiadomości: 5	Dot.: Dieta Niskoweglowodanowa Lutza Ja książke: ''Życie bez pieczywa" dr Lutza kupiłam w księgarni Matras, nie była droga, zapłaciłam za nią chyba coś koło 15 zł ---------- Dopisano o 21:12 ---------- Poprzedni post napisano o 21:10 ---------- Na żywieniu niskowęglowodanowym jestem od kilku lat, nie wyobrażam sobie jesc spowrotem chleba, słodyczy itd

2014-05-18, 10:57	#204
aga nr 1 Raczkowanie Zarejestrowany: 2013-08 Wiadomości: 58	Dot.: Dieta Niskoweglowodanowa Lutza Niestety, nie ma jej już w "Matras", a szkoda.... Ale bardzo dziękuję za chęć pomocy. No cóż, na razie pozostaje wersja elektroniczna. Dietę już od kilku dni wprowadziłam w życie, z bardzo dobry efektem. Z moich celów : nie zależy mi jedynie na lekkiej utracie wagi ( chcę stracić max 3-4 kg), mam do tego też pewne przekonanie ideologiczne. Zdecydowałam się na tą dietę dlatego, że już kiedyś raz ( wiele lat temu ) miałam pierwsze podejście do diety niskowęglowodanowej i pamiętam, że bardzo mi odpowiadała ( uwielbiam takie żywienie ), czułam się świetnie, miałam mnóstwo energii i osiągnęłam wymarzoną wagę i sylwetkę. Sama nie wiem, czemu z czasem znów zaczęłam żywić się "pastwiskowo"... może jakieś zaćmienie umysłowe. Efektem trochę przytyłam przez te lata... Ostatnio się ogarnęłam i od roku zaczęłam intensywnie uprawiać sporty. Jednak na owej diecie "pastwiskowej" efekty były raczej mizerne i mimo intensywnych treningów ( w desperacji nawet 4-5 razy w tygodniu ) oraz wyrzeczeń żywieniowych ( zero cukru, słodyczy, alkoholu, wszelkich przekąsek, fast foodów itd.)... waga w pewnym momencie stanęła jak zaklęta w miejscu. Liczyłam swoje zapotrzebowanie kaloryczne, ilość kalorii, ilość spalanych kalorii - naprawdę nie jadłam ani za dużo, ani za mało. Miesiące "studiowałam" wszelkie poradniki, rady trenerów i dietetyków... Wydawało się, że robię wszystko prawidłowo. I przez kilka miesięcy ( chyba z 5 ) efekt utraty wagi był... niemal zerowy - wahał się 1 kg, to w jedną to w drugą stronę. Było to okropnie frustrujące - naprawdę włożyłam w to mnóstwo pracy, potu i wyrzeczeń a efekt żaden... Koszmar. Zrozumiałam wtedy, że jedyne wytłumaczenie jest takie, że jednak coś nie tak jest z moją dietą. Dotarło do mnie, że chyba po prostu jestem "dieslem" i na benzynie daleko nie zajadę. Więc cóż, skruszona wracam do diety niskowęglowodanowej. Efekt ? Tracę systematycznie średnio 30-40 dag dziennie. W pierwszych dniach traciłam nawet po 50 dag. Jem 4 - max. 5 posiłków dziennie, w zasadzie nie przekroczyłam ani razu 60 g węglowodanów / dobę. Przeważnie wychodzi mi jakieś 50 g / dobę. Nie jestem głodna. Na początku tylko, przez około trzy dni czułam się trochę słabsza i miałam słabszą wydolność ( zauważyłam to na siłowni na bieżni ). Byłam też trochę senna i skołowana. Po tych kilku dniach wszystko wróciło do normy i teraz czuję się już doskonale, a forma i wydolność wróciła. Więc zagadka się wyjaśniła, wszystko wskazuje na to, że idę w dobrym kierunku. Zamierzam już chyba konsekwentnie stosować ten model żywienia - nie tymczasowo, tylko już do końca życia.

2014-05-19, 18:09	#206
201607040946 Konto usunięte Zarejestrowany: 2009-01 Wiadomości: 20 500	Dot.: Dieta Niskoweglowodanowa Lutza Pamiętam, że byłam na tej diecie i schudłam z tym że ja na niskowęglowych najszybciej chudnę (z brzucha), ALE zwykle jestem ospała (nie boli mnie nic, nawet głowa) i mimo picia dużej ilości wody zaczynam odczuwać nieprzyjemny zapach z ust to mnie najbardziej martwi jak temu zaradzić? No i co jeść białkowego, bo na samym mięsie długo nie pożyję (jajek nie cierpię, ale jem, bo zapychają; ryby (zwłaszcza tłuste) ok, trochę nabiału, orzechów itp., ale to mnie nie syci)?

Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)