Facet z gospodarki

[Stace]

Napisane przez drabineczka

Boze grubella:d wzielam pierwszy z pupy przyklad tak sobie. Jasne ze wszystko mozna ogarnac i to w jeden wieczor ale poki co nie poznalam rolnika ktory by chcial. Naprawde ta dyskusja nie ma sensu.

---------- Dopisano o 14:58 ---------- Poprzedni post napisano o 14:57 ----------

Tak ireth zdecydowanie bycie rolnikiem jet jak konstruowanie kapsul kosmicznych a medycyna przy tym to pestka
Co ja czytam

Też tak sądzę . W każdym jednym poście jest teraz to samo - nazywanie rolnika gorszym jest złe. Ok, wiemy to. Nic nowego nikt do wątku nie wnosi. Piszmy sobie to samo w koło macieju.

[tyene]

Napisane przez Minna

_ema_ bardzo dobrze to wszystko ujęłaś

W tym całe sedno jeśli komuś pasuje takie życie, wie, że da radę, nie odstręcza go taki tryb życia to ok. I to są preferencje. Ale pisanie, że rolnik jest gorszy mniej ambitny jego zainteresowania są nie po drodze co najwyżej z zainteresowaniami kogoś innego. Są inne. Inne priorytety. Nie widzę w tym nic gorszego.

Zgadzam się.

Ema, świetny post.

Nawiasem mówiąc te pogardzane zawody, jak rolnik czy np. zawody opiekuńcze (pielęgniarka etc), czyli zawody, którymi się często i gęsto pogardza są zadowami kluczowymi dla społeczeństwa.

Weźmy chociażby kwestię żywności, jej jakości, dostępu do niej, nowych technologii etc. W bezpośrednim kręgu tych tematów zawsze jest producent żywności - czyli rolnik. To od jakości rolnictwa i ambicji rolników w dużej mierze zależy jakość żywności, jaka pojawia się na naszym stole. Rolnik to nie jest przestarzały, tradycyjny zawód - to zawód, który zawsze jest i będzie potrzebny. W dzisiejszych czasach zaś zawód, który może przybrać różnoraki kształt i który, żeby być naprawdę rentownym (nie da się ukryć, rolnictwo przechodzi ogromne zmiany) musi być nowoczesny.

[ireth1990]

Napisane przez drabineczka

Tak ireth zdecydowanie bycie rolnikiem jet jak konstruowanie kapsul kosmicznych a medycyna przy tym to pestka
Co ja czytam

Akurat o medycynie to mam trochę więcej pojęcia niż większość populacji, więc sobie daruj.
Chodzi mi generalnie o to, że można być lekarzem półdebilem, który dostał się cudem na studia, bo miał farta na maturze, wszystkie egzaminy przejechał na ściągach oraz na farcie, że akurat powtórzyły się pytania z poprzednich lat, a słaby wynik z lepu pozwolił mi na mało ambitną specjalizację i dobrze, bo mniej krzywdy ludziom zrobi. I sytuacje o jakich powiedziałam są autentycznie możliwe.
A można być rolnikiem po doktoracie z ambicjami, wprowadzać nowe technologie chowu, hodowli i produkcji zwierzęcej. Wszystkim się wydaje, że to takie proste: np. dać krowie żreć i wydoić dwa razy dziennie... A jeśli chce się to robić rewelacyjnie, mieć sukcesy, to już takie proste nie jest. I jeśli chcesz wiedzieć, to u zwierząt hodowlanych stosuje się tak zaawansowane biotechnologie, że większość ludzi nie ma pojęcia, że tak można i coś takiego istnieje (np. transfer zarodków, tak stosuje się u krów).
Generalnie dążę do tego, że można być debilem, mimo zajmowania się z pozoru czymś ambitnym, można być geniuszem i innowatorem zajmując się czymś, co 90% społeczeństwa uważa za totalnie prymitywne.

[Pantegram]

Napisane przez Stace

Też tak sądzę . W każdym jednym poście jest teraz to samo - nazywanie rolnika gorszym jest złe. Ok, wiemy to. Nic nowego nikt do wątku nie wnosi. Piszmy sobie to samo w koło macieju.

Wy na pewno nie wnosicie nic nowego i nic pożytecznego do wątku, więc może dla dobra wszystkich przestaniecie po prostu się udzielać i siać zamęt?

[201604181004]

Wybacz ale nie wierze w fart na medycynie. Farty mozna miec na kulturoznawstwie nie na medycynie. I skad wiesz ile ja o tym wiem?

[jelonki]

Napisane przez Hibiku

Czytając wizaż mam wrażenie jakby istniała stolica, miasta wojewódzkie, a potem dłuuuuugo dłuuugo nic i dopiero jakieś mini mieścinki co to tylko bibliotekę mają, a potem to tylko wieś zabita dechami. Wychodzicie czasem poza próg i patrzycie na świat? W mniejszych, kilkudziesięciotysięcznyc h miastach też są koncerty (i to nie "wsiowych kapel"...) zarówno plenerowe jak i w knajpach, czy teatrze, bywają teatry (albo całe festiwale teatralne, czasem o zasięgu na całą Europę środkowo-wschodnią), kina - czasem bardzo rozwinięte pod kątem filmów alternatywnych, wszelakie wykłady, wystawy, spotkania, kursy, zaplecza sportowe itd. Wiadomo, że są inne niż w dużych miastach, ale mając mniejszy zasięg, często muszą bardziej się postarać do nakłonienia potencjalnych klientów, przez co oferta jest ciekawsza.

To nie wrażenie, ale tak właśnie jest, niestety. Bynajmniej w północnej Polsce. Porównaj sobie ofertę Trójmiasta, a oddalonych od nie niego 0 30-50 km miast 50-60 tysięcznych - Kościerzyny, Tczewa czy Starogardu.
W tych wcale niemałych miasteczkach nic się nie dzieje przez większość roku, tylko latem są właśnie festyny z piwem i grochówką i mini jarmarki z występami okolicznych kół gospodyń wiejskich i degustacją ich produktów.
Dodam jeszcze, że choć mieszkam w Trójmieście do teatru chodzę w Warszawie lub u siebie, ale tylko wtedy gdy przyjeżdża tu na gościnne przedstawienie teatr Kwadrat czy Komedia. Ty, mieszkając w Krakowie nawet nie wiesz jaka jest ogromna przepaść pomiędzy metropoliami a nawet Trójmiastem, a co dopiero małymi miasteczkami.

[tyene]

Ale możesz mieć lekarza, który uczył się, dobrze zdał medycynę, ale jest totalnym *** bez żadnej etyki lekarskiej. W Polsce jako lekarz (sic!) możesz się nagle zacząć parać medycyną alternatywną i nie ponosisz żadnych konsekwencji. Nadal możesz praktykować medycynę, oszukując ludzi swoim autorytetem naukowym a sprzedawać im np. tabletki z cukru. Uniwersytet Medyczny na Śląsku otworzył homeopatię jako kierunek. Co jest niespotykaną żenadą. I jak myślisz, kto będzie się tam dokształcał? Lekarze.

[201604181004]

Jelonki a nasz piekny muzyczny czy wybrzezak? Uee

Mam rodzine na podkarpaciu i wakacje we wsi pod sanokiem traktuje jak zabawe w serial ranczo ale jakbym miala tam mieszkac to bym oszalala. Dom po babci stoi pusty a moja mama jak raz uciekla nie ma zamiaru wracac. No zycie nikt z naszej rodziny sie nie czaruje ze jest tam ciekawiej

[Stace]

Napisane przez jelonki

To nie wrażenie, ale tak właśnie jest, niestety. Bynajmniej w północnej Polsce. Porównaj sobie ofertę Trójmiasta, a oddalonych od nie niego 0 30-50 km miast 50-60 tysięcznych - Kościerzyny, Tczewa czy Starogardu.
W tych wcale niemałych miasteczkach nic się nie dzieje przez większość roku, tylko latem są właśnie festyny z piwem i grochówką i mini jarmarki z występami okolicznych kół gospodyń wiejskich i degustacją ich produktów.
Dodam jeszcze, że choć mieszkam w Trójmieście do teatru chodzę w Warszawie lub u siebie, ale tylko wtedy gdy przyjeżdża tu na gościnne przedstawienie teatr Kwadrat czy Komedia. Ty, mieszkając w Krakowie nawet nie wiesz jaka jest ogromna przepaść pomiędzy metropoliami a nawet Trójmiastem, a co dopiero małymi miasteczkami.

Trójmiasto to nie metropolia? Bez przesady, tutaj też się sporo dzieje.

I przepraszam że się czepiam, ale no szlag mnie trafia - bynajmniej=\=przynajmniej

[Pantegram]

ireth1990, świetnie to ujęłaś
Dlatego właśnie tak zirytowało mnie nazywanie akurat rolnika gorszym i jego pracy mało ambitnej, bo gdyby jeszcze dotyczyło to śmieciarza, rzeźnika czy grabarza - zrozumiałabym (praca ciężka i słabo płatna, każdy ambitniejszy facet szybciutko próbowałby zmienić ją na lepszą). Ale rolnik? Praca, która jest jednym z bezpieczniejszych i bardziej opłacalnych biznesów, jakie można podjąć? Która wymaga posiadania oczu dookoła głowy i umiejętności zastosowania sporej ilości wiedzy w praktyce? Jasne, jest to dużo roboty, odpowiedzialność i przywiązanie do miejsca, jak zawsze przy własnej firmie, ale coś za coś (i przynajmniej nikt Cię nie zwolni na starość).

PS. Nie powiem, mocno mnie zniesmaczył ten wątek. Tyle się gada o tolerancji, o tym, jakie stereotypy są złe i krzywdzące, a jak przychodzi co do czego - nie dość, że tyle osób tutaj śmiało forsuje szowinistyczne tezy, to jeszcze znajduje grono klakierów Chodzi mi o początek wątku.

[201607040940]

Napisane przez Weronka9292

Dziewczyny, czy związałybyście się z facetem który ma gospodarkę?
Czy wg Was ambitna kobieta z miasta może być w takim układzie szczęśliwa? Jest opcja żeby ona nie pracowała w tym gospodarstwie tylko spełniała się zawodowo? Znacie takie przypadki?
Pytam, bo poznałam fajnego chłopaka - wykształcony, ma w planach własny biznes, ale mieszka na wsi na gospodarstwie. Nie jestem taka żeby rzucać kogoś dlatego że ze wsi - nie przeszkadza mi to. Ale czy w takim przypadku muszę z czegoś zrezygnować? Czy jest możliwe szczęśliwe małżeństwo z kimś takim nie podzielając jego pasji, zajmując się wyłącznie swoją pracą oraz domem?
Chętnie poczytam, jeśli macie w tej kwestii jakieś doświadczenia

PS nikogo tym postem nie chcę obrazić ani się unosić, więc proszę bez hejtów.

Autorko, mój brat ma gospodarstwo. Moja bratowa pracuje zawodowo na 2 etatach, skończyła studia, wychowuje dzieci, ogarnia dom i jak jest potrzeba to pomaga bratu.

Chyba zależy ile hektarów ma rolnik, jaką produkcją się zajmuje (zwierzęcą czy roślinną). I jaką ma mentalność.

[ireth1990]

Napisane przez drabineczka

Wybacz ale nie wierze w fart na medycynie. Farty mozna miec na kulturoznawstwie nie na medycynie. I skad wiesz ile ja o tym wiem?

OK. wystarczy fart i łeb żeby się na tępo wykuć. I mówię tu o prześlizgnięciu się przez studia po najniższej linii oporu, oczywiście są zdolni, wybitni i ambitni studenci, jak na wszystkich kierunkach. Ale półmózgi też są. I najdobitniej o tym świadczy to ilu lekarzy popełnia podstawowe błędy w sztuce, pytanie tylko czy to wina niedouczenia, lenistwa, czy niechciejstwa...
Nie wiem, ile wiesz o medycynie. Za to ja mam jakieś pojęcie jak to wygląda. I przykre jest to, że nie do końca tak, jak być powinno. Dobra, zamykam offtop.

Dlatego właśnie tak zirytowało mnie nazywanie akurat rolnika gorszym i jego pracy mało ambitnej, bo gdyby jeszcze dotyczyło to śmieciarza, rzeźnika czy grabarza - zrozumiałabym (praca ciężka i słabo płatna, każdy ambitniejszy facet szybciutko próbowałby zmienić ją na lepszą). Ale rolnik? Praca, która jest jednym z bezpieczniejszych i bardziej opłacalnych biznesów, jakie można podjąć? Która wymaga posiadania oczu dookoła głowy i umiejętności zastosowania sporej ilości wiedzy w praktyce? Jasne, jest to dużo roboty, odpowiedzialność i przywiązanie do miejsca, jak zawsze przy własnej firmie, ale coś za coś (i przynajmniej nikt Cię nie zwolni na starość).

Nie do końca tak jest, gdyż hodowla zwierząt, mimo iż jest bardziej opłacalna, niesie spore ryzyko. Ktoś kto się interesuje tematem kojarzy sprzed kilku miesięcy przypadek znalezienia przy granicy dzika z afrykańskim pomorem świń? Wielki niefart dla hodowców, który akurat mają swoje włości w pobliżu. Restrykcje spowodowane ustawą o zwalczaniu chorób zakaźnych zwierząt są bolesne dla portfela, jak ktoś się dobrze nie ubezpieczy, może się nie wygrzebać... Tak samo jeśli ma się bardziej kontrowersyjną hodowlę (np. zwierzaki futerkowe)...
A bycie rolnikiem, szczególnie przy hodowli zwierząt to bycie zootechnikiem, weterynarzem, materiałoznawcą, paszoznawcą, genetykiem, mikrobiologiem, biotechnologiem i jeszcze wieloma innymi specjalistami po trochu. Ale co tam lekarz tępo wbijający pieczątki na pewno jest bardziej lotny...

[jelonki]

Napisane przez drabineczka

Jelonki a nasz piekny muzyczny czy wybrzezak? Uee


Mam rodzine na podkarpaciu i wakacje we wsi pod sanokiem traktuje jak zabawe w serial ranczo ale jakbym miala tam mieszkac to bym oszalala. Dom po babci stoi pusty a moja mama jak raz uciekla nie ma zamiaru wracac. No zycie nikt z naszej rodziny sie nie czaruje ze jest tam ciekawiej

Wybrzeżak ok

Ja mam domek letniskowy w Borach Tucholskich więc jestem dokładnie zorientowana w ofercie okolicznych miast i naprawdę niewiele tam się dzieje poza sezonem. Zresztą obserwuję duży odpływ młodych ludzi do Trójmiasta chociażby.

Napisane przez Stace

Trójmiasto to nie metropolia? Bez przesady, tutaj też się sporo dzieje.

Sporo się dzieje i chwała za to, ale nie można porównać nas do Warszawy, Krakowa czy nawet Wrocławia.

[rembertowa]

Napisane przez zakonna

nie chodzi o to, że każda ma ochoczo rolnikowi rzucać się na szyję. Mnie osobiście, i chyba nie tylko mnie, razi przedstawianie zawodu rolnika jako gorszego, bez ambicji.
Niemiłe, niefajne i na dodatek to broń obusieczna. Bo każdy zawód można tak przedstawić-jako buraka bez ambicji-nauczyciela, prawnika itp.

no ale zależy przecież, jak zdefiniujesz sobie "ambitny". Jak zdefiniujesz przez wymagający precyzyjnej i twórczej pracy intelektualnej i przekraczania swoich własnych intelektualnych ograniczeń, to pan, który oporządza krowy, się nie załapie. Co nie znaczy, że pan ów jest z tego tytułu gorszym człowiekiem. Znaczy, że może nie wyrobić z dostarczeniem Ci satysfakcji intelektualnej podczas rozmów przy porannej kawie. Bo ma mniej stymulujący do ciągłego umysłowego rozwoju zawód, niezależnie od tego, jaką edukację uprzednio odbył. Z pewnej perspektywy - gorszy, aczkolwiek sama bym tego słowa zapewne nie użyła. Mniej wymagający intelektualnie będzie lepsze?

I jeszcze. Mam wrażenie, że trochę się zapędzacie z porównaniami. Bo jeśli już porównujemy tego kształconego ekonoma, co to zarządza wielkim gospodarstwem, ma dwa samochody i podróżuje w interesach, to porównujmy go z ekipą doktora House'a, a nie panem zaglądającym w gardła dzieciom na rejonie.

[Stace]

Napisane przez jelonki

Wybrzeżak ok

Ja mam domek letniskowy w Borach Tucholskich więc jestem dokładnie zorientowana w ofercie okolicznych miast i naprawdę niewiele tam się dzieje poza sezonem. Zresztą obserwuję duży odpływ młodych ludzi do Trójmiasta chociażby.



Sporo się dzieje i chwała za to, ale nie można porównać nas do Warszawy, Krakowa czy nawet Wrocławia.

No Wawa to Wawa . Chociaż u nas się w sumie dzieje głównie w lecie, w zimie cisza, w przeciwieństwie do miast które wymieniłaś

[grubella]

Napisane przez drabineczka

Boze grubella:d wzielam pierwszy z pupy przyklad tak sobie. Jasne ze wszystko mozna ogarnac i to w jeden wieczor ale poki co nie poznalam rolnika ktory by chcial. Naprawde ta dyskusja nie ma sensu.

Ale są tacy i dałam Ci przykład.
Ja, raczkujący rolnik chętnie się dowiem i ogarnę . I da się ze mną podyskutować na ten temat.

I człowiek, którego coś interesuje też z tej "swojej "dziedziny innej niż praca zawodowa będzie szukal i ogarniał.
Niezależnie od wykształcenia i zawodu.

Mojemu mężowi do niczego nie są potrzebne informacje o kalibrach pocisków używanych w czasie II wojny czy o materiałach z jakich był zrobiony okręt podwodny, co się z nim potem stało.
Dla własnej wiedzy i zaspokojenia ciekawości sięga po pozycje o tym.
Oprócz literatury specjalistycznej czyta coś można jakby powiedzieć nieprzydatnego w jego pracy.
Cokolwiek to jest to moim zdaniem jest to ambitniejsze niż gdy polonista czyta o jakimś nieznanym autorze i wgłębia się w mało popularne nurtu literackie.
Bo to może się przydać kiedyś.
Nie umniejszam Ci, że to pokrewne tematy Twoich studiów więc żadna chluba.
Też doceniam bo to wysiłek na który nie wszystkich absolwentów stać.
Ale gdybyś sięgnęła po coś z innej dziedziny niż literatura czy sztuka to można by to nazwać ambitniejszym działaniem.

Czasem pasją jest właśnie praca zawodowa. I w tym co się robi dla zdobycia na chleb widzi się sens życia i przyjemność.
I nieważne czy jest to uprawa kartofli i batalie ze stonką czy pedagogika i misja wychowania wartościowego społeczeństwa.

Dla mnie to nie nadajesz się na wychowawcę młodzieży.
Nie masz szacunku do prostego człowieka.
Nie tylko w tym wątku to pokazałaś.

[_ema_]

Napisane przez jelonki

W tych wcale niemałych miasteczkach nic się nie dzieje przez większość roku, tylko latem są właśnie festyny z piwem i grochówką i mini jarmarki z występami okolicznych kół gospodyń wiejskich i degustacją ich produktów.

Tak, nie oszukujmy się. Na małych wsiach częśc artystyczno-kulturalna bardzo kuleje. Nie ma sensu zaprzeczać, takie są realia. Jesli komuś to przeszkadza, to warto jest mu to uświadomić. Kobieta nie posiadająca prawa jazdy i samochodu ma problem, bo jest zdana na męża, który nie zawsze ma czas się wyrwać z domu. Zakupy robi się na zapas.
Natomiast w moim wypadku posiadanie samochodu wiele zmienia, jestem niezależna, jak mam ochotę, to wsiadam i jadę na kebaba, jak chcę to idę na zakupy, a jak chce to na zumbę. Natomiast oczywistym jest, że każda taka wyprawa jest bardziej kłopotliwa dla osoby ze wsi, niż dla osoby z miasta. I trzeba to także brać pod uwagę.

Drabina, wybacz, ale Ty myślisz stereotypami. Rolnik - ograniczony, nie interesuje się niczym, bez wykształcenia. Owszem, są tacy. Ale tacy są też na studiach, na doktoratach, czy za biurkami. Bo to cecha człowiecza, nie zawodowa.

[jelonki]

Napisane przez Stace

No Wawa to Wawa . Chociaż u nas się w sumie dzieje głównie w lecie, w zimie cisza, w przeciwieństwie do miast które wymieniłaś

Niestety

[Hibiku]

Napisane przez jelonki

To nie wrażenie, ale tak właśnie jest, niestety. Bynajmniej w północnej Polsce. Porównaj sobie ofertę Trójmiasta, a oddalonych od nie niego 0 30-50 km miast 50-60 tysięcznych - Kościerzyny, Tczewa czy Starogardu.
W tych wcale niemałych miasteczkach nic się nie dzieje przez większość roku, tylko latem są właśnie festyny z piwem i grochówką i mini jarmarki z występami okolicznych kół gospodyń wiejskich i degustacją ich produktów.
Dodam jeszcze, że choć mieszkam w Trójmieście do teatru chodzę w Warszawie lub u siebie, ale tylko wtedy gdy przyjeżdża tu na gościnne przedstawienie teatr Kwadrat czy Komedia. Ty, mieszkając w Krakowie nawet nie wiesz jaka jest ogromna przepaść pomiędzy metropoliami a nawet Trójmiastem, a co dopiero małymi miasteczkami.

ta, bo mieszkając w Krakowie od kilku lat, nie spędziłam większości życia w pipidówie na dolnym śląsku ani gro czasu na wschodniej granicy;p Piszę o konkretnych znanych mi miastach i miasteczkach i tym co się w nich dzieje. Jasne że nie wszystkie o to dbają, ale wiele owszem. Czasem jednak trzeba się za tym intensywnie rozglądać - moja matka nie wiedziała o istnieniu 3/4 wydarzeń w mieście dopóki jej pokazałam gdzie co i jak.

Zdarzyło mi się parokrotnie jechać do Gdyni do teatru muzycznego, bo u nas takiego brak, a gdyński jest na całkiem przyzwoitym poziomie, macie nieco teatrów, i festiwali które są dość sensowne. Warto to docenić, zamiast czerpać tylko z Warszawy

[czarnakawaa]

Na początek zapytaj czego On by oczekiwał od Ciebie, jak wyobraża sobie swoje życie i rolę swojej żony, powinnaś powiedzieć mu, że chcesz dalej się rozwijać i gospodarstwo to nie jest to czego byś chciała, zapytaj czy to będzie w jakiś sposób koligowało z jego pracą i czy będzie dla Ciebie wsparciem kiedy coś się nie powiedzie. O to samo musisz spytać także siebie, czy ta praca nie będzie Ciebie irytować, czy jego sposób rozrywki będzie godził się z Twoim... Pamiętaj, że jego praca i mała mieścina nie mówi o tym jakim jest człowiekiem. Nie wiem skąd to przekonanie, facet jak facet Ważne, że ma plany i ambicje i jest pracowity, to już wiele mówi o człowieku, myślę, ze oboje będziecie chcieli się oddać pracy. Jeśli nie będziecie mieli problemów z czasem wolnym i znajdziecie na niego sposób to wszystko się poukłada pozdr.

[Pantegram]

Napisane przez rembertowa

I jeszcze. Mam wrażenie, że trochę się zapędzacie z porównaniami. Bo jeśli już porównujemy tego kształconego ekonoma, co to zarządza wielkim gospodarstwem, ma dwa samochody i podróżuje w interesach, to porównujmy go z ekipą doktora House'a, a nie panem zaglądającym w gardła dzieciom na rejonie.

MY się zapędzamy z porównaniami? Przepraszam bardzo, to wg jamestown dowolny lekarz, prawnik czy architekt będzie lepszy od dowolnego rolnika...
Tak więc do puli jak najbardziej wliczamy też tych niedouczonych lekarzy, prawników czy architektów po Wyższej Szkole Launsu i Baunsu jak i rolników, którzy mają studia i zainteresowania ograniczone nie tylko do rolnictwa.

I żeby nie było, to wcale nie będą jakieś z kryteria. Wielu rolników obecnie ucieka od pracy na roli do miast na studia i za pracą, jeśli mają gospodarstwa, na których nie zrobią pieniędzy, albo po prostu na studia, by dostać dotacje na swoje gospodarstwa, jeśli mają pomysł na to, jak rozkręcić na własnej ziemi biznes lub rozwinąć już istniejący. Z kolei naprawdę ambitnych studentów, mających osiągnięcia i robiących wielką karierę po studiach, też nie ma tak wielu - zdolności intelektualne rozkładają się w społeczeństwie po równo, niezależnie od pochodzenia.

Napisane przez _ema_

Rolnik - ograniczony, nie interesuje się niczym, bez wykształcenia. Owszem, są tacy. Ale tacy są też na studiach, na doktoratach, czy za biurkami. Bo to cecha człowiecza, nie zawodowa.

[jelonki]

Napisane przez Hibiku

ta, bo mieszkając w Krakowie od kilku lat, nie spędziłam większości życia w pipidówie na dolnym śląsku ani gro czasu na wschodniej granicy;p Piszę o konkretnych znanych mi miastach i miasteczkach i tym co się w nich dzieje. Jasne że nie wszystkie o to dbają, ale wiele owszem. Czasem jednak trzeba się za tym intensywnie rozglądać - moja matka nie wiedziała o istnieniu 3/4 wydarzeń w mieście dopóki jej pokazałam gdzie co i jak.

Zdarzyło mi się parokrotnie jechać do Gdyni do teatru muzycznego, bo u nas takiego brak, a gdyński jest na całkiem przyzwoitym poziomie, macie nieco teatrów, i festiwali które są dość sensowne. Warto to docenić, zamiast czerpać tylko z Warszawy

To tym bardziej masz porównanie.
Trójmiasta się mocno nie czepiam, choć mogłoby być o niebo lepiej, bo ma duży potencjał.
Teatr Muzyczny bardzo ok - ma dużo przedstawień gościnnych

[Linka25]

Napisane przez Sadek

Na roli się nie znam i na wsi nie bywam...Ale moja przyjaciółka, ordynator w szpitalu w Oslo ma męża rolnika. Z opowieści jej oraz znajomych, to raczej ona czuje się jako ta uczesticząca w mezaliansie, jej mąż to bardzo wykształcony i inteligenty fecet z gospodarstwem-firmą wartą ok. 20 mln euro...a ona to zwykły lekarz

Napisane przez drabineczka

Nie rozumiem po co ktos usilnie przekonuje james do rolnika. Chocby jego kury znosily zlote jajka a z wymion jego krow plynela whiskey to ja bym go nie chciala i nie obchodza mnie pieniadze firma czy dofinansowania ue. No ludzie. Po prostu nie.

Nikt nie przekonuje james do rolnika ani tym bardziej meża rolnika. Moze jednak dobrze dla james byloby gdyby troche otworzyla swoj zamknięty i ograniczony prawniczy umysł. I dostrzegla, że nie jest regułą ze lekarz czy tym bardziej prawnik będzie zawsze reprezentowal sobą wiecej niz rolnik. Rolnik, przedsiębiorczy rolnik, rowniez moze byc mądrym, uzdolnionym, inteligentnym czlowiekiem. Taka james moze mu nawet do pięt nie dorastac

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[rembertowa]

Napisane przez tyene

Ta fetyszyzacja wyższego wykształcenia, które ma tysiące ludzi i które nie przekłada się na inteligencję, na odpowiedzialność etc jest niezdrowa. Mam przypomnieć, że mamy w Polsce biegłego eksperta seksuologa, który uważa, że kobiety same się proszę o gwałt? Wypomnieć wypowiedzi niektórych medialnych profesorów, równie żenujące co celebryckie gadki-szmatki? Przypomnieć debilne, nierzetelne, kretyńskie artykuły w rodzaju "jestem profesorem socjologii więc napisać mogę wszystko, a mama madzi jest seksualnym wampirem"?

Niestety, ale profesura, doktorat czy wyższe wykształcenie same w sobie nic nie znaczą.

Im dłużej żyję na świecie i im lepiej jestem wykształcona i obyta, tym bardziej zauważam bezsens takich sztywnych kategorii.

Oczywiście wymagania każdy może mieć dowolne, ale niech się lepiej zastanowi, dlaczego takie ma i czy to nie jest swoiste lenistwo intelektualne, hołdować pewnego rodzaju stereotypom.

ale jakim stereotypom? Pisałam już o tym kiedyś - mnie interesuje określona formacja intelektualna, jaką można odebrać w szkole wyższej. Można, nie jest to gwarantowane dyplomem, niestety. Nie interesuje mnie dyplom, tylko to, co się ze szkoły wyższej wyniosło - dlatego piszę o rzetelnie odbytych studiach na dobrej uczelni. Bo mogą one pomóc w osiągnięciu kompetencji intelektualnej, która pozwala zabawiać mnie rozmową przez dłuższy czas. Być może chodzą po świecie ludzie, którzy owe kompetencje osiągają, nieuczęszczając do szkół wyższych - ale na pewno gdzieś jest też ten rolnik do doktoratem z MIT i trzema artykułami rocznie. Gdybym spotkała zawodnika z ledwie maturą na tyle bystrego, by mnie zainteresować - nie ma sprawy, obwąchałabym. Ino nie spotkałam. Serio. Dodam, że spora część absolwentów rozmaitych uczelni, których spotkałam, też mnie nie jara pod tym względem. Powtórzę: dyplom nie wystarcza, ale może przybliżyć do ideału.

[ireth1990]

Napisane przez Pantegram

MY się zapędzamy z porównaniami? Przepraszam bardzo, to wg jamestown dowolny lekarz, prawnik czy architekt będzie lepszy od dowolnego rolnika...
Tak więc do puli jak najbardziej wliczamy też tych niedouczonych lekarzy, prawników czy architektów po Wyższej Szkole Launsu i Baunsu jak i rolników, którzy mają studia i zainteresowania ograniczone nie tylko do rolnictwa.

I żeby nie było, to wcale nie będą jakieś z kryteria. Wielu rolników obecnie ucieka od pracy na roli do miast na studia i za pracą, jeśli mają gospodarstwa, na których nie zrobią pieniędzy, albo po prostu na studia, by dostać dotacje na swoje gospodarstwa, jeśli mają pomysł na to, jak rozkręcić na własnej ziemi biznes lub rozwinąć już istniejący. Z kolei naprawdę ambitnych studentów, mających osiągnięcia i robiących wielką karierę po studiach, też nie ma tak wielu - zdolności intelektualne rozkładają się w społeczeństwie po równo, niezależnie od pochodzenia.

I właśnie o to mi i wielu osobom wypowiadającym się chodzi. Ja dodatkowo nie przepadam za ulubioną rozrywką wielu wizażanek pt.: nie znam się, ale się wypowiem.

[Pantegram]

Do autorki: polecam, szczerze polecam spróbować uroków życia na wsi. Rozumiem, że dla mieszczucha początkowo to niewyobrażalne, żyć inaczej niż w mieście... ale naprawdę, można nie tylko przywyknąć, ale i pokochać życie na wsi, z dala od cywilizacji I dopiero wtedy dostrzec, że i miasto ma masę minusów, do których się przyzwyczailiśmy, nie znając nic innego...

Poza tym pobyt na wsi pozwala świetnie zregenerować i zdrowie, i siły, po wyczerpującym maratonie w mieście. Może się okazac, jak u emy, że pomaganie mężowi wcale nie jest złe, lecz jest dobrodziejstwem i będziesz robić to z chęci, a nie z musu

Ofc gwarancji nie daję, że na pewno to będzie coś dla Ciebie, ale moim zdaniem warto spróbować, chociażby dla poszerzenia horyzontów - zawsze to nowe doświadczenie.

[_ema_]

Napisane przez rembertowa

ale na pewno gdzieś jest też ten rolnik do doktoratem z MIT i trzema artykułami rocznie.

Zaraszam serdecznie na SGGW, do wyboru, do koloru
Rozumiem, że mój przeciętniaczek z inżynierem na karku Cię nie zadowoli, więc podam przykład innego pana. Mój wykładowca ze studiów, pan w kwiecie wieku, doktor 3 kierunków, w tym rolniczego, [kolejne to informatyka i ekonomia]. Fascynat rolnictwa, w wolnym czasie sam nauczył się języka hiszpańskiego i chińskiego. Zadziwiającymi faktami i informacjami z różnych dziedzin sypał jak z rękawa. Czy to wystarczający przedstawiciel intelientnego rolnictwa, czy rembertowym standardom dalej nie daje rady?

[Hibiku]

Napisane przez jelonki

To tym bardziej masz porównanie.
Trójmiasta się mocno nie czepiam, choć mogłoby być o niebo lepiej, bo ma duży potencjał.
Teatr Muzyczny bardzo ok - ma dużo przedstawień gościnnych

I o tym porównaniu piszę - w wielu (oczywiście nie wszystkich) mniejszych miastach jest coraz więcej wszelakich wydarzeń kulturalnych. Zawsze jest ich mniej niż w miastach wojewódzkich, to dość logiczne, ale nie znam nikogo, kto korzystałby w pełni z oferty kulturalnej dużych miast. Co zabawne - obecnie moi rodzice w pipidówie na Dolnym Śląsku częściej odwiedzają kino, teatr, czy koncerty niż ja w Krakowie pracując w miejscu powiązanym z sztuką Bo oni korzystają z wszystkiego do czego mają dostęp, a mi... się nie chce przebierać w tym wszystkim.

[dfdce9ad473ee3ba4bd9426289ac63cb58eb8552]

Napisane przez Pantegram

Dlatego właśnie tak zirytowało mnie nazywanie akurat rolnika gorszym i jego pracy mało ambitnej, bo gdyby jeszcze dotyczyło to śmieciarza, rzeźnika czy grabarza - zrozumiałabym (praca ciężka i słabo płatna, każdy ambitniejszy facet szybciutko próbowałby zmienić ją na lepszą).

Nie pojmuję jak śmiesz dyskredytować ludzi pracujących w tych zawodach i uważać ich za mało ambitnych i gorszych ? To jest bezczelność, doprawdy.

Ktoś musi to robić i uwaga - mało kto się do tego nadaje, bo mało kto by to wytrzymał. Więc szanuj ludzi, którzy robią to, od czego ciebie odrzuca.

Ambitny facet nie jeździ śmieciarką i nie zgarnia kontenerów. Ale ambitny pierdzi w stołek w biurze i napierdziela w pasjansa udając, że jest zarobiony po łokcie

Tylko patrzeć jak ciężar głupot wypisywanych w tym wątku, znowu rozwali serwery tego jakże ambitnego portalu.

[Pantegram]

Napisane przez rembertowa

ale jakim stereotypom? Pisałam już o tym kiedyś - mnie interesuje określona formacja intelektualna, jaką można odebrać w szkole wyższej. Można, nie jest to gwarantowane dyplomem, niestety. Nie interesuje mnie dyplom, tylko to, co się ze szkoły wyższej wyniosło - dlatego piszę o rzetelnie odbytych studiach na dobrej uczelni. Bo mogą one pomóc w osiągnięciu kompetencji intelektualnej, która pozwala zabawiać mnie rozmową przez dłuższy czas. Być może chodzą po świecie ludzie, którzy owe kompetencje osiągają, nieuczęszczając do szkół wyższych - ale na pewno gdzieś jest też ten rolnik do doktoratem z MIT i trzema artykułami rocznie. Gdybym spotkała zawodnika z ledwie maturą na tyle bystrego, by mnie zainteresować - nie ma sprawy, obwąchałabym. Ino nie spotkałam. Serio. Dodam, że spora część absolwentów rozmaitych uczelni, których spotkałam, też mnie nie jara pod tym względem. Powtórzę: dyplom nie wystarcza, ale może przybliżyć do ideału.

Jesteś ostro niekonsekwentna. Najpierw piszesz o "formacji intelektualnej" którą można odebrać po szkole wyższej. I ja wiem, o co Ci chodzi, a nawet się z tym w pełni zgodzę - człowiek po studiach w 90+% przypadków reprezentuje zupełnie inny poziom intelektualny i poziom kultury aniżeli ktoś, kto twierdzi, że matura mu wystarczy.
Ale dalej, Ty DALEJ PISZESZ O ROLNIKU BEZ MATURY.
PRZYJMIJ DO WIADOMOŚCI, ŻE WIELU LUDZI POSIADAJĄCYCH GOSPODARSTWA ROLNE OBECNIE KOŃCZY STUDIA, nic więc nie stoi na przeszkodzie, by reprezentowali właśnie tą określoną "formację intelektualną" która zaspokoi Twoje wysublimowane gusta

Naprawdę, tak trudno Ci pojąc, że posiadanie gospodarstwa =|= brak matury/studiów/erudycji?