Tygodnie lecą, trójeczka z przodu, bo w październiku czas do porodu!! :) - Strona 119 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Być rodzicem > Poczekalnia - będę mamą

Notka

Poczekalnia - będę mamą Forum dla przyszłych rodziców. Poczekalnia - będę mamą to miejsce, w którym podzielisz się tematami związanymi z oczekiwaniem na potomstwo.

Zamknij wątek
 
Narzędzia
Stary 2014-09-28, 18:09   #3541
kasiakg
Rozeznanie
 
Avatar kasiakg
 
Zarejestrowany: 2008-09
Wiadomości: 991
Dot.: Tygodnie lecą, trójeczka z przodu, bo w październiku czas do porodu!! :)

Cytat:
Napisane przez Natalyyya Pokaż wiadomość
Hej dziewczyny , na wstępie chciałam pogratulować Wszystkim Nowym Mamusiom !!

U nas wszystko dobrze, Fabianek ...
Super, że się odezwałaś! Przeczytałam wszystko jednym tchem
Jeszcze raz serdeczne gratulacje
__________________
Oleńka 05.10.2014
kasiakg jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-09-28, 18:14   #3542
Ol7cia
Raczkowanie
 
Avatar Ol7cia
 
Zarejestrowany: 2007-09
Wiadomości: 209
Dot.: Tygodnie lecą, trójeczka z przodu, bo w październiku czas do porodu!! :)

Cytat:
Napisane przez sweetdream90 Pokaż wiadomość
Dzień dobry!

Przychodzę z kolejną dobrą wiadomością.

Dziś Mojra87 urodziła o 11.35 urodziła śliczną córeczkę Asię Mała waży 2960 g i mierzy 52 cm


Gratulacje dla kolejnym mamusiek. Madam1 dla Basi
Super Gratulację

Cytat:
Napisane przez Natalyyya Pokaż wiadomość
Hej dziewczyny , na wstępie chciałam pogratulować Wszystkim Nowym Mamusiom !!

U nas wszystko dobrze, Fabianek ciągnie cycusia aż miło już go nie dokarmiam mm (w szpitalu kazano mi go dokarmiać bo nie miałam prawie w ogóle pokarmu) Laktacja rozhulała się na dobre mam nadzieje . Mały śpi i je czasem poleży z nami i obserwuje nas Jest przekochany ja jestem w nim zakochana za zabój !! Pępowina nam już odpadła w 5dobie Wczoraj pierwsza kąpiel , Fabcio był taki spokojny ,widac było że mu się podoba Spacerki pierwsze już też mamy za sobą ,a ja czuję się rewelacyjnie jakbym nie rodziła!! Szybko wróciłam do formy
a teraz moze opisze wam pokrótce swój poród i jak to się zaczeło:P
Więc w sobotę 20go dzień jak codzień nie zapowiadało się na nic , poszłam do sklepu pieszo (mam ok 1,5km w jedną stronę) wróciłam z sklepu posprzątałam mieszkanie zjadłam michę zupy z drugim daniem czekałam na Tż'ta aż wróci z pracy
Po sprzątaniu położyłam się na kanapie i oglądałam tv leże sobie i leże nagle słyszę PYK (była 17:45 )i zrobiło mi się cieplutko w majtach Wody mi odeszły!! pobiegłam szybko do toalety sprawdzić o co kaman... no i ciekło i ciekło ze mnie , nie bolało mnie nic żadnych skurczy nic... Nogi trzęsły mi się z strachu szybko zadzwoniłam do tż'ta że mi wody odeszły tż't był w domu w 10minut a ja chodziłam po mieszkaniu i dopakowywałam torbę do szpitala z stresu miałam pustkę w głowie co zabrać... Tz't przyjechał zadzwonił na IP , kazali mi się wykąpac coś zjeść i spokojnie przyjechac Więc tak też zrobiliśmy w szpitalu byłam chwile przed 19tą tam nim mnie zbadano kazali mi oddać mocz do badania i zrobili KTG i za pół godziny przyszła lekarka (taka nie przyjemna ciaparaska jak mnie badała miałam ochote jej kopnąć ) Zadawała mi milion pytań , skąd wiem że to wody itp porażka serio wqrwiła mnie tylko swoją gadką i głupimi pytaniami . Zbadała i pobrała próbkę i mówi " faktycznie to wody masz 3 cm rozwarcia" a ja skurczy nic a nic . chwile poczekałam założono mi wenflon ( musiałam dostać antybiotyk na paciora bo wyniki miałam odebrać dopiero w środę )
Poszliśmy na górę na oddział tam byliśmy ok 20.30 podłączono mi kroplówkę z antybiotykiem i międzyczasie zaczęły się skurcze jeszcze nie bolały bardzo ale stawały się regularne po skończonej kroplówce mówie do tż'ta zeby iśc pochodzić bo siedzenie mnie wqrzało i jak zaczęłam chodzić tak skurcze były bardziej bolesne mimo to dalej chodzilam kręciłam biodrami a w trakcie skurczu stawałam i próbowałam skupić się na oddechu było już jakoś 22:20 przyszła pielęgniarka i pyta się mnie czy mam w planach wziąść coś na uśmierzenie bólu . Odpowiedziałam jej że myślałam o ZZO ale wiem że zdarza się ze spowalnia akcję a też nie ma sensu podawać go za późno bo nie zadziała. Odpowiedziała ze dopiero o 23 będą mogli mi zmierzyć rozwarcie ponieważ wody mi odeszły nie chcą ingerować za dużo żeby do zakażenia nie doszło... spojrzałam na zegarek mówie okej te pół godziny jakoś wytrzymam , ale jak poszła skurcze stawały się mocniejsze i mocniejsze mówie do Tż'ta wołaj ją niech mi podają ZZO bo zdechnę
Przyszła położna i przy skurczach dotykała mojego brzucha uspakajała mnie kazała wyrównywać oddech , skurcze miałam już co 2-3 minuty . Stwierdziła że jedziemy na porodówkę , zawieźli mnie do sali porodowej tam wywiady ch*uje wianki a mnie już tak bolało ze nie mogłam się skupić na odpowiedziach dobrze ze był tz;t ze mną to jej odpowiadał na większosć pytan Podali mi rurkę z gazem , po kilku glębszych wdechach miałam taką fazę że aż mi się zakręciło w głowie a usta zrobily zdrętwiałe ale prędko mi to przeszło bo skurcze przyszły to wszystko tam trwało tak długo papierologia , znowu kroplowka z płynami , podpieli mnie do ktg i kazałam tz;towi sprawdzać tętno bo się bałam tylko o małego pal licho ze mną było jakoś po 23 ...
Po dłuższej chwili przyszła pani anestezjolog znowu milion pytań i wyproszono tż;ta na pół godziny bo tyle to trwa podpięcie do zzo i czas kiedy kroplówka zadziała , no więc tż't wyszedł na korytarz a mnie przygotowano do wkłucia... musiałam usiąść pochylona do przodu z poduszką pod łokciami (wyobraźcie sobie tą pozycje przy skurczach) myślałam że tam umrę... napierw dostałam znieczulenie miejscowe później pani założyła mi cewnik do ZZO i po chwili kazała się położyć ale ja miałam skurcze praktycznie non stop , w chwili kiedy się położyłam poczułam mega parcie musiałam przeć!!! spanikowałam bo poczułam że musze isc do toalety na kupę ale nie mogłam i mówie do nich że musze przeć położna zajrzała w krocze i mówi do innej wołajcie partnera szybkoo bo już głowka wychodzi W rezultacie nie zdążyli mi nawet podpiąć tej kroplówki ze znieczuleniem bo tak szybko poszło nawet mój tż't ledwo zdążył parłam dosłownie 2i pół razy młody urodził się o 23:51 , jak coś do mnie te babki gadały nie mogłam się skupić co One do mnie gadają i prosiłam tż'ta żeby do mnie mówił mówie Wam mina mojego tż'ta jak Fabianek wyszedł bezcenna jakby w totka wygrał ! ja zresztą też poczułam taki przypływ energii mały płakał od razu Tż't przeciął pępowinę (a zarzekał się że nie przetnie )
Minimalnie pękłam i mnie później lekarka (ta co badała mnie wcześniej) szyła mało delikatnie ... tak leżeliśmy sobie z Fabiankiem skin to skin tż't obok wspaniałe chwile achhh.... Później przewieziono mnie na inna salę tam jeszcze chwile posiedział ze mną tż't i musiał iśc do domu ... no i tak zaczął się inny rozdział w naszym życiu
Super opis doczekać się nie mogłam na pierwszy opis jakie to cudowne przeżycie ehh już ja się nie mogę doczekać kiedy Wam opisze swój poród
__________________
41/40

Czekamy na Ciebie Aniołeczku
Ol7cia jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-09-28, 18:28   #3543
gargantuiczna
Rozeznanie
 
Avatar gargantuiczna
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 906
Dot.: Tygodnie lecą, trójeczka z przodu, bo w październiku czas do porodu!! :)

Widzę, że Natalia dała opis jako pierwsza, to ja pociągnę trend.
Ostrzegam, jest na ponad dwie strony w Wordzie. Tekst po konsultacji merytorycznej z TŻ. Szczegóły mogą się delikatnie niezgadzać, ale idea jest.

Środa, 24.09.2014, 37t3d
Zaczynamy o 7 rano od przejścia do pokoju narodzin, gdzie położna każe mi iść na co najmniej pół godziny pod prysznic. Bosko, no to idę. TŻ w pracy, trochę się pod tym prysznicem nudzę. Następnie KTG, i badanie lekarskie, rozwarcie na dwa palce, a skurcze to tylko pitu pitu. No to test oksytocynowy i oksytocyna przez 2 h. W między czasie ściągnęłam TŻ, bo strasznie się nudziłam ;-) Skurcze po oksy trochę bolesne, nie najgorzej się rysowały na zapisie. Na sali było przeraźliwie zimno – 19 stopni. Leżałam pod dwoma prześcieradłami i kocem, a i tak było mi źle. Niech żyje centralnie sterowana klimatyzacja! Całe szczęście po interwencji położnej temperatura zaczęła rosnąć, a ja mogłam wstać z łóżka. Zanim wstałam, przyszedł mnie zbadać lekarz. Szyjka ponoć podatna na rozwarcie, między 4 a 5 cm, żażartowałam, że takie „pięć z dwoma”, ginekolog powiedział, że w takim razie na zachętę wpisuje mi 5cm. Mówi, że szyjka podatna, ale dobrze byłoby ją przyspieszyć. Błagalnym głosem poprosiłam, żeby mnie nie masował. Powiedział, że główka dziecka robi wystarczający masaż i że chodziło mu o prysznic, skakanie na piłce i jakiś zastrzyk na rozwarcie. Spoko.

Położna znów kazała iść pod prysznic i polewać dół brzucha, pokazała, jak oddychać przy skurczach, żeby mniej bolało i jak oddychać w przerwach, żeby odpocząć. No i se stoję pod tym prysznicem, TŻ polewa brzuch i krzyż, gadamy, śmiejemy się, jest fajnie.

Skurcze bolą. Między skurczami trzęsę się i nie mogę opanować, pomaga oddychanie na pięć (wdech liczony do pięciu i takiż wydech, powoli, żeby nie miec hiperwentylacji).

Po prysznicu rozwarcie nadal 4cm, bez postępu, szyjka powrozowata. Dajemy zastrzyk. Naiwnie myślalam, że jako zastrzyk rozumie wtłoczenie mi czegoś w wenflon. Ale nie! Prawie zeskoczyłam z łóżka, jak zobaczyłam położną zbliżającą się ze strzykawką do mojego tyłka. TŻ z położną prawie zabili mnie śmiechem, a ja całą siłą woli staralam się nie spinać (cóż, jako dziecko wymagałam trzymania przez 4 osoby, żeby dać sobie zrobić zastrzyk).

Po zastrzyku piłka i znów prysznic. Pod prysznicem miałam kryzys. Myślałam, że nie dam rady i już nie mogę i niech to się do cholery skończy. Badanie – rozwarcie 8 cm, czyli chyba zaliczyłam ten słynny kryzys siódmego centymetra pod prysznicem. Szyjka miękka i podatna, cód miód i orzeszki.

Zaczynamy przeć na próbę. W pierwszej chwili oczywiście zdurniałam i nie miałam pojęcia, co to znaczy „przeć”, ale położna powiedziała, co i jak. No to dawaj, dwa skurcze przemy, dwa przedmuchujemy. Próbujemy w różnych pozycjach. Na plecach, na boku z jedną nogą w górze, na czworaka, klęcząc i opierając się o łóżko.

Ok. Od tego momentu będzie drastycznie, więc jak kto wrażliwy niech może nie czyta, żeby nie było, że nie ostrzegałam.

Parcie boli. Mały nie mógł wejść głową w kanał. Kombinowaliśmy w różnych pozycjach. Główka się pojawiała i cofała. Macica nie kurczyła się odpowiednio często. Za długie przerwy pomiędzy skurczami. Podczas parcia położna wkładała mi palce w cipkę i ją naciągała w dół, do odbytu. W pewnym momencie ból taki, cytat z położnej „jakby granat miał tyłek rozerwać”. Najciężej było mi wyleżeć z pupą na dole, nie podnosić jej, bolało. Starałam się oddychać prawidłowo, bo rzeczywiście było dzięki temu lepiej. Jeszcze nie krzyczałam. Na pewno co najmniej dwa razy się w między czasie posikałam.

Położna mówiła, kiedy kończyć przeć, wymieniać powietrze i przeć znów. Na jednym skurczu parłyśmy po trzy razy zawsze. Mówiła potem, które parcie było najlepsze, żebym wiedziała i poprawiała. Bardzo mi to pomagało. Jeszcze bardziej pomagał TŻ, który trzymał mi głowę i przyciskał do mostka. Podobno trzeba tak robić, żeby tarczyca nie wyskoczyła. Warto też zamykać oczy, żeby nie były przekrwione.

Cały czas jęczałam, że boli krzyż. Nagle przestał, co zdziwiona ogłosiłam położnej. Stwierdziła, że widać Dziecko przestało naciskać na jakiś nerw.

W tym momencie miałam drugi kryzys. Leżę na boku, nogi razem, skurcz przedmuchiwany. Jednak parcie na odbyt było tak wielkie, że zaczęłam przeć. Przerażona krzyczę prawie płacząc do TŻ „Prę! A nie powinnam przecież przeć!”

W przerwie między skurczami położna mówi, że chyba trzeba mnie będzie naciąć. Wiedziała, że tego nie chcę. Pytam, czy to naprawdę konieczne. Mówi, że chyba tak i że naprawdę nie robi tego dla swojej przyjemności i że będzie się starała tego uniknąć, ale musi mi o tym powiedzieć teraz, bo muszę wyrazić zgodę. Powiedziała, że nie muszę wyrażać zgody, podpisuję wtedy jakieś oświadczenie i niech się dzieje wola nieba – Mały się może zaklinować, ja mogę strasznie popękać i może być strasznie. No jasne, że się zgodziłam. Ufałam jej. Położna przygotowała strzykawkę ze znieczuleniem.

Przemy dalej. Główka wychodzi i chowa się na zmianę. Tragedia.

Położna idzie po drugą położną, która będzie mi uciskała dno macicy (pod piersiami), żeby główka wyszła raz a dobrze. Czekamy na dobry skurcz i przemy. Druga położna w zasadzie kładzie mi się na brzuchu i napiera całą swoją masą. Nie jest łatwo, ale głowa jakoś tam wlazła w kanał. Sukces.
Krzyczę z bólu po skurczu.

Położna mówi – no dobra, to rodzimy. Nagle pojawiają się nie wiadomo skąd jakieś inne osoby: lekarz, jakiś jeszcze facet (nie wiem, kim był), jakieś jeszcze położne.
Ubierają się w fartuchy i rozmawiają o tym, co kto jadł na obiad (serio). Pytam: co ja mam robić? Położna mówi, że chwilowo nic.

Czekamy na dobry skurcz i przemy. Ból przy odbycie niesamowity. Ból w kroczu niesamowity. Całą siłą woli zmuszam się, żeby przeć, żeby trzymać ten cholerny tyłek na dole, żeby nie nabierać powietrza w policzki, tylko mocno w płuca. Na pewno zrobiłam kupę, na pewno nie tylko wtedy, ale później też. Po skurczu krzyczę i sapię jak parowóz.

Trzeci kryzys. Przemy. Wszyscy mnie dopingują. Nagle czuję straszny ból. Położna nacięła mnie bez znieczulenia. Koniec. Przestałam przeć. Spanikowałam. Przestałam współpracować. Zamknęłam się i wycofałam. Skurcz stracony. Położna tylko mnie znieczula i nacina, ale nie czuję, bo znieczulenie.

Czekamy na ostatni (jak się okazało) skurcz macicy. Miał być porządny. Od jakiegoś czasu miałam olewać te słabsze i skupić się tylko na tych konkretnych. Druga położna próbowała pobudzać mi macicę i masowała sutek (najpierw zapytała, czy może).

PRZEMY. Prę mocno, tyłek na dół. Wszyscy na sali mnie dopingują „Dawaj! Jeszcze trochę! Świetnie ci idzie! Dajesz!”

Wychodzi głowa (a może zostaje wyciągnięta), wychodzi cały Mały. Widzę, jak położna go trzyma i mi podaje na klatkę. Krzyczę „O Jezu! To jest moje dziecko!”.

Mały krzyczy. Leży na mnie, nie pamietam, kiedy ani czy zdjęłam koszulkę. Przykrywają go pieluszkami, ręcznikiem. Mam go głaskać. TŻ ma łzy w oczach. Położna mówi 10 na 10. Ja nie ogarniam. TŻ ma łzy w oczach. TŻ robi zdjęcia Syna leżącego na moim brzuchu. Lekarz robi zdjęcia
TŻ przecinającego pępowinę. I całej naszej trójki.

Urodziłam łożysko, bez podanej oksytocyny. Spoko. Poprosiłam położną, żeby mi je pokazała. Owszem, pokazała, opowiedziała, co i jak i co gdzie jest. Bardzo ciekawe, polecam.

Wypraszają TŻ, żeby lekarz mógł zszyć. Nogi latają mi niesamowicie i zaczynam się bać. Panikuję, bo nie wiem, co się będzie działo. Położna przeciera mi krocze mokrymi chusteczkami. Staram się żartować, że w końcu dla odmiany coś miłego, bo to naprawdę było miłe. Położna mówi, że jakiś tampon mi włoży, pokazuje mi go, mówi, że nie mam się czego bać, przykłada tampon do dziecka, żebym zobaczyła różnicę rozmiarów i wyluzowała. Ja przerażona, że ktokolwiek ma jeszcze cokolwiek robić z moim kroczem. Szycie, trzy szwy. Nie bolało, owszem, czułam przeciąganie nitek, ale byłam znieczulona, spoko. Przerażona badaniem ręcznym, ale też spoko. Słyszę, że szyjka cała. Nawet nie mam siły się ucieszyć. Pytam, czy dostałam jakieś znieczulenie. Lekarz powiedział, że przy takim planie porodu nawet bali się mi proponować i że to nie majeranek i bym zauważyła.
Położna mówi, że byłam bardzo dzielna. TŻ też mówi, że byłam dzielna. Nie wiem, kto był bardziej skołowany, ja czy Syn.

Kilka słów o zaangażowaniu TŻ. Mówiąc krótko: BYŁ WSPANIAŁY. Na poczatku próbował mnie dotykać, ale potem zrozumiał, że nie tędy droga. Położna powiedziała, że przeważnie na szkole rodzenia tłumaczy facetom, żeby nie głaskać rodzących, bo mało która to toleruje. W skurczach nie pozwalałam mu się nawet odzywać. Doszło do tego, że jak rozmawiał z położną, to zatykałam uszy, żeby ich nie słyszeć i po skurczu wracałam do rozmowy. I położna, i TŻ szanowali to.
Przy skurczach (tych niepartych jeszcze) starałam się pamiętać, żeby nie walczyć z bólem. Jakoś sobie wyobrażałam, że się zanurzam w coś i jest mi dobrze i pozwalam jakiejś fali tego bólu przepłynąć przeze mnie.
Jak położna powiedziała o parciu na leżąco, zaczęłam marudzić, TŻ spytał mnie cicho, czy ma jej nie pozwolić mnie położyć. Był gotowy mnie bronić. Czyłam się absolutnie bezpiecznie i to było dla mnie najważniejsze.

Podsumowując, uważam, że bardzo pomogło mi, chyba spore przygotowanie teoretyczne. Wiedziałam, czego się spodziewać, co jest po kolei. Zabrakło mi wiedzy o tym, co się dzieje po urodzeniu dziecka, o tym nieszczęsnym tamponie.
Bardzo pomogła mi położna i TŻ, nie znałam jej wcześniej, dobrze trafiłam. Czułam się zaopiekowana, mogłam jej zaufać. Wiedziałam, że nie traktuje mnie rutynowo.
No i bolało strasznie, niewyobrażalnie i nieporównywalnie z niczym.

Pierwsza faza trwała ponad 9h, druga 1h40min. I parcie to była rzeźnia, co do tego zgadzamy się z TŻ i z Położną, która powiedziała, że jeszcze nigdy nie była tyle czasu przy jednej rodzącej.



Uwaga: teraz będzie wzniośle i patetycznie, jak ktoś nie lubi, to niech uważa, bo go może zemdlić (chociaż dla tych co czekają przeczyszczenie organizmu może się przydać;-)). Poród był dobrym, mocnym przeżyciem. Poszedł nie do końca zgodnie z planem, ale jak wiadomo, nie ma co planować nieplanowalnego. Nie potraktowano mnie instrumentalnie, nie odebrano mi godności, nikt na mnie nie krzyczał ani nie poganiał. Poród nie został odebrany, ale PRZYJĘTY przez cały personel medyczny. Starałam się rodzić spokojnie i kontrolować sytuację, nie na zasadzie racjonalnego myślenia, ale zaufania swojemu ciału. No bo przecież wiem, jak urodzić moje dziecko.
No i generalnie: Hej, urodziłam dziecko i nie umarłam przy tym. Mogę zrobić WSZYSTKO!

Edytowane przez gargantuiczna
Czas edycji: 2014-09-28 o 18:31
gargantuiczna jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-09-28, 18:29   #3544
mortisha84
Zadomowienie
 
Avatar mortisha84
 
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 1 195
Dot.: Tygodnie lecą, trójeczka z przodu, bo w październiku czas do porodu!! :)

Cytat:
Napisane przez Letk_a Pokaż wiadomość
Mojra87 gratulacje

kuurde podziwiam Cię, ja już wymiękam max godzina chodzenia a później to muszę iść spać by sił znów nazbierać zawsze miałam dobrą kondycję ale teraz to naprawdę nie daję rady

U mnie brzuch się robi trójkątny jak raz z 1 a raz z 2 strony wypycha pupalka

a czy jest ktoś wśród nas kto nie ma w ogóle skurczy, ani twardniejącego brzucha?? Jutro zaczynam 39 tydzień a tu cicho sza, tyle wiem, że synuś jest już niziutko... Raz myślałam, że mam twardnienia ale położna uświadomiła mnie że to jednak dziecko tak napiera heh
Moja kondycja też masakryczna. Dzisiejszy spacer, to taki powolny z czterolatką pchającą wózek z lalkami i zbierającą kasztany Kilometrów nie zrobiłam za wiele.

Cytat:
Napisane przez Natalyyya Pokaż wiadomość
Hej dziewczyny , na wstępie chciałam pogratulować Wszystkim Nowym Mamusiom !!

U nas wszystko dobrze, Fabianek ciągnie cycusia aż miło już go nie dokarmiam mm (w szpitalu kazano mi go dokarmiać bo nie miałam prawie w ogóle pokarmu) Laktacja rozhulała się na dobre mam nadzieje . Mały śpi i je czasem poleży z nami i obserwuje nas Jest przekochany ja jestem w nim zakochana za zabój !! Pępowina nam już odpadła w 5dobie Wczoraj pierwsza kąpiel , Fabcio był taki spokojny ,widac było że mu się podoba Spacerki pierwsze już też mamy za sobą ,a ja czuję się rewelacyjnie jakbym nie rodziła!! Szybko wróciłam do formy
a teraz moze opisze wam pokrótce swój poród i jak to się zaczeło:P
Więc w sobotę 20go dzień jak codzień nie zapowiadało się na nic , poszłam do sklepu pieszo (mam ok 1,5km w jedną stronę) wróciłam z sklepu posprzątałam mieszkanie zjadłam michę zupy z drugim daniem czekałam na Tż'ta aż wróci z pracy
Po sprzątaniu położyłam się na kanapie i oglądałam tv leże sobie i leże nagle słyszę PYK (była 17:45 )i zrobiło mi się cieplutko w majtach Wody mi odeszły!! pobiegłam szybko do toalety sprawdzić o co kaman... no i ciekło i ciekło ze mnie , nie bolało mnie nic żadnych skurczy nic... Nogi trzęsły mi się z strachu szybko zadzwoniłam do tż'ta że mi wody odeszły tż't był w domu w 10minut a ja chodziłam po mieszkaniu i dopakowywałam torbę do szpitala z stresu miałam pustkę w głowie co zabrać... Tz't przyjechał zadzwonił na IP , kazali mi się wykąpac coś zjeść i spokojnie przyjechac Więc tak też zrobiliśmy w szpitalu byłam chwile przed 19tą tam nim mnie zbadano kazali mi oddać mocz do badania i zrobili KTG i za pół godziny przyszła lekarka (taka nie przyjemna ciaparaska jak mnie badała miałam ochote jej kopnąć ) Zadawała mi milion pytań , skąd wiem że to wody itp porażka serio wqrwiła mnie tylko swoją gadką i głupimi pytaniami . Zbadała i pobrała próbkę i mówi " faktycznie to wody masz 3 cm rozwarcia" a ja skurczy nic a nic . chwile poczekałam założono mi wenflon ( musiałam dostać antybiotyk na paciora bo wyniki miałam odebrać dopiero w środę )
Poszliśmy na górę na oddział tam byliśmy ok 20.30 podłączono mi kroplówkę z antybiotykiem i międzyczasie zaczęły się skurcze jeszcze nie bolały bardzo ale stawały się regularne po skończonej kroplówce mówie do tż'ta zeby iśc pochodzić bo siedzenie mnie wqrzało i jak zaczęłam chodzić tak skurcze były bardziej bolesne mimo to dalej chodzilam kręciłam biodrami a w trakcie skurczu stawałam i próbowałam skupić się na oddechu było już jakoś 22:20 przyszła pielęgniarka i pyta się mnie czy mam w planach wziąść coś na uśmierzenie bólu . Odpowiedziałam jej że myślałam o ZZO ale wiem że zdarza się ze spowalnia akcję a też nie ma sensu podawać go za późno bo nie zadziała. Odpowiedziała ze dopiero o 23 będą mogli mi zmierzyć rozwarcie ponieważ wody mi odeszły nie chcą ingerować za dużo żeby do zakażenia nie doszło... spojrzałam na zegarek mówie okej te pół godziny jakoś wytrzymam , ale jak poszła skurcze stawały się mocniejsze i mocniejsze mówie do Tż'ta wołaj ją niech mi podają ZZO bo zdechnę
Przyszła położna i przy skurczach dotykała mojego brzucha uspakajała mnie kazała wyrównywać oddech , skurcze miałam już co 2-3 minuty . Stwierdziła że jedziemy na porodówkę , zawieźli mnie do sali porodowej tam wywiady ch*uje wianki a mnie już tak bolało ze nie mogłam się skupić na odpowiedziach dobrze ze był tz;t ze mną to jej odpowiadał na większosć pytan Podali mi rurkę z gazem , po kilku glębszych wdechach miałam taką fazę że aż mi się zakręciło w głowie a usta zrobily zdrętwiałe ale prędko mi to przeszło bo skurcze przyszły to wszystko tam trwało tak długo papierologia , znowu kroplowka z płynami , podpieli mnie do ktg i kazałam tz;towi sprawdzać tętno bo się bałam tylko o małego pal licho ze mną było jakoś po 23 ...
Po dłuższej chwili przyszła pani anestezjolog znowu milion pytań i wyproszono tż;ta na pół godziny bo tyle to trwa podpięcie do zzo i czas kiedy kroplówka zadziała , no więc tż't wyszedł na korytarz a mnie przygotowano do wkłucia... musiałam usiąść pochylona do przodu z poduszką pod łokciami (wyobraźcie sobie tą pozycje przy skurczach) myślałam że tam umrę... napierw dostałam znieczulenie miejscowe później pani założyła mi cewnik do ZZO i po chwili kazała się położyć ale ja miałam skurcze praktycznie non stop , w chwili kiedy się położyłam poczułam mega parcie musiałam przeć!!! spanikowałam bo poczułam że musze isc do toalety na kupę ale nie mogłam i mówie do nich że musze przeć położna zajrzała w krocze i mówi do innej wołajcie partnera szybkoo bo już głowka wychodzi W rezultacie nie zdążyli mi nawet podpiąć tej kroplówki ze znieczuleniem bo tak szybko poszło nawet mój tż't ledwo zdążył parłam dosłownie 2i pół razy młody urodził się o 23:51 , jak coś do mnie te babki gadały nie mogłam się skupić co One do mnie gadają i prosiłam tż'ta żeby do mnie mówił mówie Wam mina mojego tż'ta jak Fabianek wyszedł bezcenna jakby w totka wygrał ! ja zresztą też poczułam taki przypływ energii mały płakał od razu Tż't przeciął pępowinę (a zarzekał się że nie przetnie )
Minimalnie pękłam i mnie później lekarka (ta co badała mnie wcześniej) szyła mało delikatnie ... tak leżeliśmy sobie z Fabiankiem skin to skin tż't obok wspaniałe chwile achhh.... Później przewieziono mnie na inna salę tam jeszcze chwile posiedział ze mną tż't i musiał iśc do domu ... no i tak zaczął się inny rozdział w naszym życiu
Świetny opis! Super, że masz już za sobą i że szybko doszłaś do siebie
dla dzielnej Mamy i Taty!
__________________
My

Niunia

Bobas
mortisha84 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-09-28, 18:50   #3545
Ol7cia
Raczkowanie
 
Avatar Ol7cia
 
Zarejestrowany: 2007-09
Wiadomości: 209
Dot.: Tygodnie lecą, trójeczka z przodu, bo w październiku czas do porodu!! :)

Gargantuiczna opis rewelacja... przeczytałam go jednym tchem i się rozczuliłam super przeżycia ... a mąż spisał się na 6
__________________
41/40

Czekamy na Ciebie Aniołeczku
Ol7cia jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-09-28, 18:58   #3546
poczwarkah
Rozeznanie
 
Avatar poczwarkah
 
Zarejestrowany: 2010-10
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 936
Dot.: Tygodnie lecą, trójeczka z przodu, bo w październiku czas do porodu!! :)

gargantuiczna - świetny opis! więcej takich poproszę!

Ever - może podlinkujesz pojawiające się opisy do pierwszego posta, żeby łatwo było do nich wracać?

Właśnie wyprasowałam 9 koszul dla męża (zwykle prasuję max 3 na raz). Czyżby syndrom wicia gniazda?
__________________
20.10.2014 Witek

poczwarkah jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-09-28, 18:59   #3547
mortisha84
Zadomowienie
 
Avatar mortisha84
 
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 1 195
Dot.: Tygodnie lecą, trójeczka z przodu, bo w październiku czas do porodu!! :)

gargantuiczna miałaś przeżycia. Super opis, aż miałam łzy w oczach. Jesteś bardzo dzielna No i dla Tżta!
__________________
My

Niunia

Bobas
mortisha84 jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2014-09-28, 19:04   #3548
gosiakk23
Rozeznanie
 
Avatar gosiakk23
 
Zarejestrowany: 2010-05
Lokalizacja: Łódź
Wiadomości: 835
Dot.: Tygodnie lecą, trójeczka z przodu, bo w październiku czas do porodu!! :)

Gargantuiczna!!!!!!!!!!!- Na przemian płakałam, śmiałam się i wybałuszałam oczy!!!!! Coś pięknego!!! Nie da się ukryc- nie miałaś lekkiego porodu Dzielna z Ciebie mama!!!!!! Podziwiam z całego serca!!!!!!!!!! Buziaki dla Was!!
__________________
11 luty - 2 kreseczki
14 luty- bicie serduszka
3 październik- termin porodu
Ahmia – wyszukiwarka darkwebu. Zajdź ukryte Hidden Services w sieci Tor
Chłopiec Juliusz
Pierwsza Dzidziolinka
41/40

Mój Aniołeczku
gosiakk23 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-09-28, 19:10   #3549
Koralinka86
Raczkowanie
 
Avatar Koralinka86
 
Zarejestrowany: 2014-01
Lokalizacja: Lubuskie
Wiadomości: 313
Dot.: Tygodnie lecą, trójeczka z przodu, bo w październiku czas do porodu!! :)

Gargantuiczna, opis niesamowity! Też, podobnie do dziewczyn, przeczytałam jednym tchem. Bez owijania w bawełnę. O tym, że bóle parte czuć w tyłku i że tyłek bardzo boli to widziałam, ale o tym tamponie to pierwsze słyszę.
I brawa dla TŻ za postawę i wsparcie. Dobrze jest widzieć, że w takiej chwili jest ktoś, kto w 100% trzyma twoją stronę.
I jednak są szpitale, które respektują plan porodu. To się chwali, bo u mnie jest z tym bardzo ciężko

Pozdrawiam. K86
__________________
"Razem, młodzi przyjaciele!...
W szczęściu wszystkiego są wszystkich cele"
2 października 2014 o godz. 11.10 urodziła się ŁUCJA

Edytowane przez Koralinka86
Czas edycji: 2014-09-28 o 19:12
Koralinka86 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-09-28, 19:17   #3550
Katrina2000
Raczkowanie
 
Avatar Katrina2000
 
Zarejestrowany: 2014-02
Lokalizacja: Katowice
Wiadomości: 379
Dot.: Tygodnie lecą, trójeczka z przodu, bo w październiku czas do porodu!! :)

Dziewczyny super opisy, dzięki
__________________
Już z nami jest Wikuś 04.10.2014r.
Katrina2000 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-09-28, 19:32   #3551
kasiamagda23
Raczkowanie
 
Avatar kasiamagda23
 
Zarejestrowany: 2009-02
Wiadomości: 410
Dot.: Tygodnie lecą, trójeczka z przodu, bo w październiku czas do porodu!! :)

Dziewczynki przekazuje wieści!!

Z tej strony mamad1. Nie wiem, ile juz wiecie. Dzisiaj o 8.35 urodzila sie Basia, cale 3190g i 51cm Szczescia wlasnie ssie sobie mleczko Pierwszy skurcz poczulam o 6.10, wiec poszlo ekspresowo Pozdrawiam wszystkie Mamusie

---------- Dopisano o 20:32 ---------- Poprzedni post napisano o 20:31 ----------

Jestesmy od piatku w domu, nie mam czasu do was zajrzec wybaczcie dlatego pisze smsa. Bardzo zle znosze polog, w piatek wieczorem zabraklo mi sil i lecialam przez rece mezowi. Sytuacja zaczela sie pogarszac wczoraj, nie bylam wstanie juz chodzic, z bulu ryczalam, wkoncu wzielam lek przeciwbolowy i prysznic i troche bylo lepiej. Ale w nocy znowu zle, przy dziecku nie mam sily nic robic. Jutro jade do szpitala na zdjecie szwow to moze cos sie wyjasni. Pozdrawiam was serdecznie magsik
__________________
MIŁEK
12.10.2014
kasiamagda23 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-09-28, 19:35   #3552
Koralinka86
Raczkowanie
 
Avatar Koralinka86
 
Zarejestrowany: 2014-01
Lokalizacja: Lubuskie
Wiadomości: 313
Dot.: Tygodnie lecą, trójeczka z przodu, bo w październiku czas do porodu!! :)

Cytat:
Napisane przez kasiamagda23 Pokaż wiadomość
Dziewczynki przekazuje wieści!!

Z tej strony mamad1. Nie wiem, ile juz wiecie. Dzisiaj o 8.35 urodzila sie Basia, cale 3190g i 51cm Szczescia wlasnie ssie sobie mleczko Pierwszy skurcz poczulam o 6.10, wiec poszlo ekspresowo Pozdrawiam wszystkie Mamusie

---------- Dopisano o 20:32 ---------- Poprzedni post napisano o 20:31 ----------

Jestesmy od piatku w domu, nie mam czasu do was zajrzec wybaczcie dlatego pisze smsa. Bardzo zle znosze polog, w piatek wieczorem zabraklo mi sil i lecialam przez rece mezowi. Sytuacja zaczela sie pogarszac wczoraj, nie bylam wstanie juz chodzic, z bulu ryczalam, wkoncu wzielam lek przeciwbolowy i prysznic i troche bylo lepiej. Ale w nocy znowu zle, przy dziecku nie mam sily nic robic. Jutro jade do szpitala na zdjecie szwow to moze cos sie wyjasni. Pozdrawiam was serdecznie magsik
Mamad1, poród błyskawica! A Basia to taka kruszynka mała

Magsik, trzymam kciuki za szybki powrót do formy i do zdrowia. Mam nadzieję, że po zdjęciu szwów będzie lepiej
__________________
"Razem, młodzi przyjaciele!...
W szczęściu wszystkiego są wszystkich cele"
2 października 2014 o godz. 11.10 urodziła się ŁUCJA
Koralinka86 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-09-28, 19:37   #3553
kasiakg
Rozeznanie
 
Avatar kasiakg
 
Zarejestrowany: 2008-09
Wiadomości: 991
Dot.: Tygodnie lecą, trójeczka z przodu, bo w październiku czas do porodu!! :)

Cytat:
Napisane przez gargantuiczna Pokaż wiadomość
Widzę, że Natalia dała opis jako pierwsza, to ja pociągnę trend.
Ostrzegam, jest na ponad dwie strony w Wordzie. Tekst po konsultacji merytorycznej z TŻ. Szczegóły mogą się delikatnie niezgadzać, ale idea jest.

Środa, 24.09.2014, 37t3d
Zaczynamy o 7 rano ...
Kolejny opis, kolejne wzruszenie. Bardzo dużo przeżyłaś. Podziwiam.
__________________
Oleńka 05.10.2014
kasiakg jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-09-28, 20:03   #3554
Isgaard
Raczkowanie
 
Avatar Isgaard
 
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 430
Dot.: Tygodnie lecą, trójeczka z przodu, bo w październiku czas do porodu!! :)

Natalyaa fajnie że się odezwałaś, no i fajnie że tak to wszystko szybko poszło. Gratuluję jeszcze raz

gargantuiczna jesteś WIELKA, podziwiam za odwagę i chociaż Twój opis porodu mnie trochę przeraził, to czuję w tym co napisałaś Twoją mega siłę. Nie miałaś lekko, oj nie miałaś......:roz a:

Mojra wielkie, wielkie gratulacje

Magsik trzymaj się dziewczyno i koniecznie zdiagnozuj się bo brzmi to mega niepokojąco...

..........tylko ja się pytam, czy my jesteśmy Mamy październikowe czy wrześniowe???
__________________
MAKSymalnie przeszczęśliwa
Isgaard jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-09-28, 20:06   #3555
nowa8686
Zakorzenienie
 
Avatar nowa8686
 
Zarejestrowany: 2010-09
Lokalizacja: Tarnów
Wiadomości: 4 259
Dot.: Tygodnie lecą, trójeczka z przodu, bo w październiku czas do porodu!! :)

Tez przeczytalam opisy jednym tchem...
wzruszające. Mam nadzieje, ze moj maz tez bedzie mogl byc przy mnie.

Ja dzis pojadlam kebaba, zjadlam deser lodowy i myslalam, ze pekne . Ale co tam, korzystam.
__________________
Razem od: 28.01.2008 r.
Zaręczeni od: 28.01.2010 r.
Nasz dzień: 21.07.2012 r.

31.10.2014 Majunia nasz Skarb


8.05. Pierwsze kopniaczki


Fasolinka
nowa8686 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-09-28, 20:07   #3556
gargantuiczna
Rozeznanie
 
Avatar gargantuiczna
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 906
Dot.: Tygodnie lecą, trójeczka z przodu, bo w październiku czas do porodu!! :)

Cytat:
Napisane przez Isgaard Pokaż wiadomość
gargantuiczna jesteś WIELKA, podziwiam za odwagę i chociaż Twój opis porodu mnie trochę przeraził, to czuję w tym co napisałaś Twoją mega siłę. Nie miałaś lekko, oj nie miałaś......:roz a:
Dlatego serio polecam czytanie i oglądanie pozytywnych opisów/filmików na YT. Na początek to: http://www.piwnooka.pl/5-kobiet-i-5-pieknych-porodow/
Bo ta siła jest w nas.
gargantuiczna jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-09-28, 20:11   #3557
Lunnas
Raczkowanie
 
Avatar Lunnas
 
Zarejestrowany: 2013-08
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 266
Dot.: Tygodnie lecą, trójeczka z przodu, bo w październiku czas do porodu!! :)

Cytat:
Napisane przez Letk_a Pokaż wiadomość
Mojra87 gratulacje


kuurde podziwiam Cię, ja już wymiękam max godzina chodzenia a później to muszę iść spać by sił znów nazbierać zawsze miałam dobrą kondycję ale teraz to naprawdę nie daję rady

U mnie brzuch się robi trójkątny jak raz z 1 a raz z 2 strony wypycha pupalka

a czy jest ktoś wśród nas kto nie ma w ogóle skurczy, ani twardniejącego brzucha?? Jutro zaczynam 39 tydzień a tu cicho sza, tyle wiem, że synuś jest już niziutko... Raz myślałam, że mam twardnienia ale położna uświadomiła mnie że to jednak dziecko tak napiera heh
Ja skurcze mam non stop prawie ale bez bolesne (kwadratowy i twardy się robi) ale po za tym nic się nie dzieje niestety

Cytat:
Napisane przez Natalyyya Pokaż wiadomość
Hej dziewczyny , na wstępie chciałam pogratulować Wszystkim Nowym Mamusiom !!

U nas wszystko dobrze, Fabianek ciągnie cycusia aż miło już go nie dokarmiam mm (w szpitalu kazano mi go dokarmiać bo nie miałam prawie w ogóle pokarmu) Laktacja rozhulała się na dobre mam nadzieje . Mały śpi i je czasem poleży z nami i obserwuje nas Jest przekochany ja jestem w nim zakochana za zabój !! Pępowina nam już odpadła w 5dobie Wczoraj pierwsza kąpiel , Fabcio był taki spokojny ,widac było że mu się podoba Spacerki pierwsze już też mamy za sobą ,a ja czuję się rewelacyjnie jakbym nie rodziła!! Szybko wróciłam do formy
a teraz moze opisze wam pokrótce swój poród i jak to się zaczeło:P
Więc w sobotę 20go dzień jak codzień nie zapowiadało się na nic , poszłam do sklepu pieszo (mam ok 1,5km w jedną stronę) wróciłam z sklepu posprzątałam mieszkanie zjadłam michę zupy z drugim daniem czekałam na Tż'ta aż wróci z pracy
Po sprzątaniu położyłam się na kanapie i oglądałam tv leże sobie i leże nagle słyszę PYK (była 17:45 )i zrobiło mi się cieplutko w majtach Wody mi odeszły!! pobiegłam szybko do toalety sprawdzić o co kaman... no i ciekło i ciekło ze mnie , nie bolało mnie nic żadnych skurczy nic... Nogi trzęsły mi się z strachu szybko zadzwoniłam do tż'ta że mi wody odeszły tż't był w domu w 10minut a ja chodziłam po mieszkaniu i dopakowywałam torbę do szpitala z stresu miałam pustkę w głowie co zabrać... Tz't przyjechał zadzwonił na IP , kazali mi się wykąpac coś zjeść i spokojnie przyjechac Więc tak też zrobiliśmy w szpitalu byłam chwile przed 19tą tam nim mnie zbadano kazali mi oddać mocz do badania i zrobili KTG i za pół godziny przyszła lekarka (taka nie przyjemna ciaparaska jak mnie badała miałam ochote jej kopnąć ) Zadawała mi milion pytań , skąd wiem że to wody itp porażka serio wqrwiła mnie tylko swoją gadką i głupimi pytaniami . Zbadała i pobrała próbkę i mówi " faktycznie to wody masz 3 cm rozwarcia" a ja skurczy nic a nic . chwile poczekałam założono mi wenflon ( musiałam dostać antybiotyk na paciora bo wyniki miałam odebrać dopiero w środę )
Poszliśmy na górę na oddział tam byliśmy ok 20.30 podłączono mi kroplówkę z antybiotykiem i międzyczasie zaczęły się skurcze jeszcze nie bolały bardzo ale stawały się regularne po skończonej kroplówce mówie do tż'ta zeby iśc pochodzić bo siedzenie mnie wqrzało i jak zaczęłam chodzić tak skurcze były bardziej bolesne mimo to dalej chodzilam kręciłam biodrami a w trakcie skurczu stawałam i próbowałam skupić się na oddechu było już jakoś 22:20 przyszła pielęgniarka i pyta się mnie czy mam w planach wziąść coś na uśmierzenie bólu . Odpowiedziałam jej że myślałam o ZZO ale wiem że zdarza się ze spowalnia akcję a też nie ma sensu podawać go za późno bo nie zadziała. Odpowiedziała ze dopiero o 23 będą mogli mi zmierzyć rozwarcie ponieważ wody mi odeszły nie chcą ingerować za dużo żeby do zakażenia nie doszło... spojrzałam na zegarek mówie okej te pół godziny jakoś wytrzymam , ale jak poszła skurcze stawały się mocniejsze i mocniejsze mówie do Tż'ta wołaj ją niech mi podają ZZO bo zdechnę
Przyszła położna i przy skurczach dotykała mojego brzucha uspakajała mnie kazała wyrównywać oddech , skurcze miałam już co 2-3 minuty . Stwierdziła że jedziemy na porodówkę , zawieźli mnie do sali porodowej tam wywiady ch*uje wianki a mnie już tak bolało ze nie mogłam się skupić na odpowiedziach dobrze ze był tz;t ze mną to jej odpowiadał na większosć pytan Podali mi rurkę z gazem , po kilku glębszych wdechach miałam taką fazę że aż mi się zakręciło w głowie a usta zrobily zdrętwiałe ale prędko mi to przeszło bo skurcze przyszły to wszystko tam trwało tak długo papierologia , znowu kroplowka z płynami , podpieli mnie do ktg i kazałam tz;towi sprawdzać tętno bo się bałam tylko o małego pal licho ze mną było jakoś po 23 ...
Po dłuższej chwili przyszła pani anestezjolog znowu milion pytań i wyproszono tż;ta na pół godziny bo tyle to trwa podpięcie do zzo i czas kiedy kroplówka zadziała , no więc tż't wyszedł na korytarz a mnie przygotowano do wkłucia... musiałam usiąść pochylona do przodu z poduszką pod łokciami (wyobraźcie sobie tą pozycje przy skurczach) myślałam że tam umrę... napierw dostałam znieczulenie miejscowe później pani założyła mi cewnik do ZZO i po chwili kazała się położyć ale ja miałam skurcze praktycznie non stop , w chwili kiedy się położyłam poczułam mega parcie musiałam przeć!!! spanikowałam bo poczułam że musze isc do toalety na kupę ale nie mogłam i mówie do nich że musze przeć położna zajrzała w krocze i mówi do innej wołajcie partnera szybkoo bo już głowka wychodzi W rezultacie nie zdążyli mi nawet podpiąć tej kroplówki ze znieczuleniem bo tak szybko poszło nawet mój tż't ledwo zdążył parłam dosłownie 2i pół razy młody urodził się o 23:51 , jak coś do mnie te babki gadały nie mogłam się skupić co One do mnie gadają i prosiłam tż'ta żeby do mnie mówił mówie Wam mina mojego tż'ta jak Fabianek wyszedł bezcenna jakby w totka wygrał ! ja zresztą też poczułam taki przypływ energii mały płakał od razu Tż't przeciął pępowinę (a zarzekał się że nie przetnie )
Minimalnie pękłam i mnie później lekarka (ta co badała mnie wcześniej) szyła mało delikatnie ... tak leżeliśmy sobie z Fabiankiem skin to skin tż't obok wspaniałe chwile achhh.... Później przewieziono mnie na inna salę tam jeszcze chwile posiedział ze mną tż't i musiał iśc do domu ... no i tak zaczął się inny rozdział w naszym życiu
Świetny opis aż łezka się zakręciła

Cytat:
Napisane przez gargantuiczna Pokaż wiadomość
Widzę, że Natalia dała opis jako pierwsza, to ja pociągnę trend.
Ostrzegam, jest na ponad dwie strony w Wordzie. Tekst po konsultacji merytorycznej z TŻ. Szczegóły mogą się delikatnie niezgadzać, ale idea jest.

Środa, 24.09.2014, 37t3d
Zaczynamy...
Super opis, dużo z niego się dowiedziałam tym bardziej że rodziłaś tam gdzie ja będę No i czytało się to z zapartym tchem i wzruszeniem brawa dla Mamusi
__________________
Czekamy na naszego Skarba - 20.05.2018r.
Wiktorek jest już z nami od 30.09
Lunnas jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-09-28, 20:16   #3558
Laila85
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2011-08
Wiadomości: 292
Dot.: Tygodnie lecą, trójeczka z przodu, bo w październiku czas do porodu!! :)

Cytat:
Napisane przez aania_20 Pokaż wiadomość
Dzień dobry

Przepraszam za wcinanie się w Wasz wątek, ale przychodzę z wiadomością od mamad1

o 8.35 urodziła się Basia

Gratki!!!

Cytat:
Napisane przez sweetdream90 Pokaż wiadomość
Dzień dobry!



Przychodzę z kolejną dobrą wiadomością.



Dziś Mojra87 urodziła o 11.35 urodziła śliczną córeczkę Asię Mała waży 2960 g i mierzy 52 cm





Gratulacje dla kolejnym mamusiek. Madam1 dla Basi

Brawo!!!!

Cytat:
Napisane przez gosiakk23 Pokaż wiadomość
Czytam, i nie wierzę Jedna za druga się ropakowują, w końcu się okaże, że do końca wrzesnia połowa z nas sie rozpakuje


Mamad ogromne gratulacje!!!!!!!! Buziaki dla Was!!!!

OO Farminko, czyżby kolej na Ciebie?? aby Tomeczek był już z Tobą!!!

obyście wytrzymali do wizyty!!!

A czy jak twardnieje Ci brzuszek to robi się czasem aż kwadratowy jak się stawia??? i na przemian twardnieje, i pobolewa jak na miesiączkę...Bo ja właśnie tak mam..

Mojra!!!!! ogromne Buziaczki dla Was!!!!! Ale niespodzianka!! Gratulujemy!!!!!!!!!

Ja miałam te bóle jak na miesiączki i trwały ponad tydzien. Bol straszny.

Cytat:
Napisane przez nowa8686 Pokaż wiadomość
Gosia mi sie kwadratowy robi jak Maja sie wypina

To moze byc skurcz, ja tez myslalam ze mi sie wypina.

Nstalyyya i Gargantuiczna piękne opisy, zazdroszczę Wam bo tak sobie wyobrażałam moj poród, niestety skończyło sie inaczej :-( żałuje... Niestety nie miałam wyboru, chociaż wiem ze mogłam sie bardziej oszczędzać, a teraz na niego patrzę i dopiero do mnie dociera ze on powinien byc jeszcze w brzuszku.
__________________
Skarb
06.09.2014 14:42
2230g 50cm
Laila85 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-09-28, 20:18   #3559
Isgaard
Raczkowanie
 
Avatar Isgaard
 
Zarejestrowany: 2013-07
Wiadomości: 430
Dot.: Tygodnie lecą, trójeczka z przodu, bo w październiku czas do porodu!! :)

Cytat:
Napisane przez gargantuiczna Pokaż wiadomość
Dlatego serio polecam czytanie i oglądanie pozytywnych opisów/filmików na YT. Na początek to: http://www.piwnooka.pl/5-kobiet-i-5-pieknych-porodow/
Bo ta siła jest w nas.
wiem wiem, ale to i tak nie dla mnie
__________________
MAKSymalnie przeszczęśliwa
Isgaard jest offline Zgłoś do moderatora  

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2014-09-28, 20:26   #3560
vilet784
Rozeznanie
 
Avatar vilet784
 
Zarejestrowany: 2009-10
Lokalizacja: malopolska
Wiadomości: 755
Dot.: Tygodnie lecą, trójeczka z przodu, bo w październiku czas do porodu!! :)

Dziewczyny piękne opisy. Miałam łzy w oczach. Gratulacje jeszcze raz.

Udało mi się przekonać tż-ta żeby wziął urlop od jutra i teraz już tylko czekamy na skurcze
Narazie cis mi tam twardnieje ale bezboleśnie.

No i gratulacje dla dzisiaj rodzących!

Wysłane z mojego C5303 przy użyciu Tapatalka
vilet784 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-09-28, 20:32   #3561
mortisha84
Zadomowienie
 
Avatar mortisha84
 
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 1 195
Dot.: Tygodnie lecą, trójeczka z przodu, bo w październiku czas do porodu!! :)

magsik trzymaj się kochana! Może coś się w szpitalu wyjaśni. Dużo sił Ci życzę!
__________________
My

Niunia

Bobas
mortisha84 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-09-28, 20:36   #3562
CoffeeMonster
Wtajemniczenie
 
Avatar CoffeeMonster
 
Zarejestrowany: 2011-12
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 2 288
Dot.: Tygodnie lecą, trójeczka z przodu, bo w październiku czas do porodu!! :)

Mojra, gratulacje Ale niespodzianka!
Dochodźcie do siebie i czekamy na opisik!

Super opisy dziewczyny! Czekamy na więcej

My właśnie wróciliśmy od teściów, połaziliśmy 4h na grzybach, na koniec bardzo kłuło w bożenie i jakieś bóle się pojawiły,a teraz d.... cisza znowu Coś mi się wydaje, że moja się na pełnię szykuje...
Zgwałciłabym męża, ale po poprzedniej nieprzespanej nocy nie mam siły Może jutro
__________________
19.06.2013
13.12.13
16.12-30.12.13
Łucja 15.10.2014
Aniela29.03.2016

CoffeeMonster jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-09-28, 20:42   #3563
mortisha84
Zadomowienie
 
Avatar mortisha84
 
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 1 195
Dot.: Tygodnie lecą, trójeczka z przodu, bo w październiku czas do porodu!! :)

Dziewczyny ja proszę o kciuki za jutrzejszą wizytę i idę spać. Dobranoc
__________________
My

Niunia

Bobas
mortisha84 jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-09-28, 20:53   #3564
Lunnas
Raczkowanie
 
Avatar Lunnas
 
Zarejestrowany: 2013-08
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 266
Dot.: Tygodnie lecą, trójeczka z przodu, bo w październiku czas do porodu!! :)

Cytat:
Napisane przez mortisha84 Pokaż wiadomość
Dziewczyny ja proszę o kciuki za jutrzejszą wizytę i idę spać. Dobranoc
To razem wizytujemy jutro kciuki za Ciebie
I ja też poproszę
__________________
Czekamy na naszego Skarba - 20.05.2018r.
Wiktorek jest już z nami od 30.09
Lunnas jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-09-28, 20:56   #3565
CoffeeMonster
Wtajemniczenie
 
Avatar CoffeeMonster
 
Zarejestrowany: 2011-12
Lokalizacja: Wrocław
Wiadomości: 2 288
Dot.: Tygodnie lecą, trójeczka z przodu, bo w październiku czas do porodu!! :)

Cytat:
Napisane przez mortisha84 Pokaż wiadomość
Dziewczyny ja proszę o kciuki za jutrzejszą wizytę i idę spać. Dobranoc
Cytat:
Napisane przez Lunnas Pokaż wiadomość
To razem wizytujemy jutro kciuki za Ciebie
I ja też poproszę
No to trzymam
__________________
19.06.2013
13.12.13
16.12-30.12.13
Łucja 15.10.2014
Aniela29.03.2016

CoffeeMonster jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-09-28, 20:58   #3566
PurBlanka
Wtajemniczenie
 
Avatar PurBlanka
 
Zarejestrowany: 2010-02
Wiadomości: 2 850
GG do PurBlanka
Dot.: Tygodnie lecą, trójeczka z przodu, bo w październiku czas do porodu!! :)

Hej Dziewczyny, ja po sesji- myślę, że udana W środę dostane jej efekty

Pierwsze co zobaczyłam to opis Natalyy Cudowności kochana ! To wszystko sobie można wyobrazić po tym Twoim opisie, aż się serce raduje Cieszę się, że miło wspominasz poród i podejście tżta też cudowne. Już się nie mogę doczekać własnego porodu i dostania na ręce synka Uściski dla Was kochana !

Gargatuiczna, kochana Ależ szczegółowy ten opis Aż mnie zabolał odbyt, grażynka i wszystko co możliwe Ale ogólnie pozytywnie ! Brawa dla Ciebie, namęczyłaś się niemiłosiernie. Ale Twoje podsumowanie, wzniosłe i patetyczne bardzo mi się spodobało, jakiś kop jest, że każda z nas da radę, że możemy wszystko. Uściski dla Was !

Magsik, trzymam za Ciebie kciuki, na pewno nabierzesz sił na wszystko

Mamad
, zazdroszczę szybkiego porodu ! Buziaki dla Was

Ależ Wam zazdroszczę Mamuśki. Że już po wszystkim, że już tulicie Maluszki No ale na wszystkie z nas przyjdzie pora. Która kolejna, przyznać się ?

Mortisha, Lunnas
za wizytki ! Czekamy na jakieś wieści
Ja we wtorek...
__________________
Mój największy Sukces. Oli- 23.10.14

Edytowane przez PurBlanka
Czas edycji: 2014-09-28 o 21:05
PurBlanka jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-09-28, 20:59   #3567
poczwarkah
Rozeznanie
 
Avatar poczwarkah
 
Zarejestrowany: 2010-10
Lokalizacja: Warszawa
Wiadomości: 936
Dot.: Tygodnie lecą, trójeczka z przodu, bo w październiku czas do porodu!! :)

Cytat:
Napisane przez Isgaard Pokaż wiadomość
[B]

..........tylko ja się pytam, czy my jesteśmy Mamy październikowe czy wrześniowe???
Też o tym myślałam Ale część mamuś jest troszkę "oszukana" bo ma terminy we wrześniu, ale z różnych powodów są na naszym wątku. Oczywiście nie mam nic złego na myśli mówiąc oszukane, one nam tu od początku we wszystkim przecierają szlaki, więc fajnie że są z nami

Biedna magsik, trochę niepokojąco brzmi to co pisze. Dobrze że idzie na wizytę. Może jakaś anemia?
__________________
20.10.2014 Witek

poczwarkah jest offline Zgłoś do moderatora  

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2014-09-28, 21:15   #3568
daszna
Zadomowienie
 
Avatar daszna
 
Zarejestrowany: 2009-03
Lokalizacja: Denmark
Wiadomości: 1 131
GG do daszna
Dot.: Tygodnie lecą, trójeczka z przodu, bo w październiku czas do porodu!! :)

ale opisy... to juz coraz bardziej realne sie robi...

magsik: dbaj o siebie!

mamad: gratulacje

ja jutro maraton, krew, USG i konsultacja w sprawie polozenia Poli...

dobranoc, uciekam na Lekarzy
__________________
Life is not the amount of breaths you take, it's the moments that take your breath away...

Pola, 15.10.2014
daszna jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-09-28, 21:31   #3569
gargantuiczna
Rozeznanie
 
Avatar gargantuiczna
 
Zarejestrowany: 2010-08
Wiadomości: 906
Dot.: Tygodnie lecą, trójeczka z przodu, bo w październiku czas do porodu!! :)

Cytat:
Napisane przez Laila85 Pokaż wiadomość
Gratki!!!


Nstalyyya i Gargantuiczna piękne opisy, zazdroszczę Wam bo tak sobie wyobrażałam moj poród, niestety skończyło sie inaczej :-( żałuje... Niestety nie miałam wyboru, chociaż wiem ze mogłam sie bardziej oszczędzać, a teraz na niego patrzę i dopiero do mnie dociera ze on powinien byc jeszcze w brzuszku.
Nie obwiniaj się, Mamusia. Czasami się nie ma wyboru.





Cytat:
Napisane przez mortisha84 Pokaż wiadomość
Dziewczyny ja proszę o kciuki za jutrzejszą wizytę i idę spać. Dobranoc
Kciuki

Nawał chyba powoli przechodzi. Czekam z zakupem stanika do karmienia. Po nawale powinien ustalić się jakiś rozmiar, nie?

Małego bolał brzuszek, musimy pracować nad poprawnym przystawianiem, żeby powietrza nie łykał, bo mu się wtedy cofa i drażni przełyk. Jutro przychodzi położna, to o tym porozmawiamy.
Teraz ładnie śpi, a niebawem pewnie pobudka

---------- Dopisano o 22:31 ---------- Poprzedni post napisano o 22:23 ----------

Cytat:
Napisane przez Lunnas Pokaż wiadomość

Super opis, dużo z niego się dowiedziałam tym bardziej że rodziłaś tam gdzie ja będę No i czytało się to z zapartym tchem i wzruszeniem brawa dla Mamusi
Szpital naprawdę spoko. byłaś zwiedzać porodówkę? Polożne na noworodkach też fajne. Pokażą co i jak, pomogą przystawić, jak masz problem z karmieniem, to od razu dotadcę laktacyjnego przysyłają (albo miałam szczeście i akurat był). Obchód i ogladanie cipek też intymnie, tylko położna sprawdza, a nie tłum
gargantuiczna jest offline Zgłoś do moderatora  
Stary 2014-09-28, 22:04   #3570
dariuska89
Raczkowanie
 
Avatar dariuska89
 
Zarejestrowany: 2010-04
Wiadomości: 456
Dot.: Tygodnie lecą, trójeczka z przodu, bo w październiku czas do porodu!! :)

Cytat:
Napisane przez gargantuiczna Pokaż wiadomość
Widzę, że Natalia dała opis jako pierwsza, to ja pociągnę trend.
Ostrzegam, jest na ponad dwie strony w Wordzie. Tekst po konsultacji merytorycznej z TŻ. Szczegóły mogą się delikatnie niezgadzać, ale idea jest.

Środa, 24.09.2014, 37t3d
Zaczynamy o 7 rano od przejścia do pokoju narodzin, gdzie położna każe mi iść na co najmniej pół godziny pod prysznic. Bosko, no to idę. TŻ w pracy, trochę się pod tym prysznicem nudzę. Następnie KTG, i badanie lekarskie, rozwarcie na dwa palce, a skurcze to tylko pitu pitu. No to test oksytocynowy i oksytocyna przez 2 h. W między czasie ściągnęłam TŻ, bo strasznie się nudziłam ;-) Skurcze po oksy trochę bolesne, nie najgorzej się rysowały na zapisie. Na sali było przeraźliwie zimno – 19 stopni. Leżałam pod dwoma prześcieradłami i kocem, a i tak było mi źle. Niech żyje centralnie sterowana klimatyzacja! Całe szczęście po interwencji położnej temperatura zaczęła rosnąć, a ja mogłam wstać z łóżka. Zanim wstałam, przyszedł mnie zbadać lekarz. Szyjka ponoć podatna na rozwarcie, między 4 a 5 cm, żażartowałam, że takie „pięć z dwoma”, ginekolog powiedział, że w takim razie na zachętę wpisuje mi 5cm. Mówi, że szyjka podatna, ale dobrze byłoby ją przyspieszyć. Błagalnym głosem poprosiłam, żeby mnie nie masował. Powiedział, że główka dziecka robi wystarczający masaż i że chodziło mu o prysznic, skakanie na piłce i jakiś zastrzyk na rozwarcie. Spoko.

Położna znów kazała iść pod prysznic i polewać dół brzucha, pokazała, jak oddychać przy skurczach, żeby mniej bolało i jak oddychać w przerwach, żeby odpocząć. No i se stoję pod tym prysznicem, TŻ polewa brzuch i krzyż, gadamy, śmiejemy się, jest fajnie.

Skurcze bolą. Między skurczami trzęsę się i nie mogę opanować, pomaga oddychanie na pięć (wdech liczony do pięciu i takiż wydech, powoli, żeby nie miec hiperwentylacji).

Po prysznicu rozwarcie nadal 4cm, bez postępu, szyjka powrozowata. Dajemy zastrzyk. Naiwnie myślalam, że jako zastrzyk rozumie wtłoczenie mi czegoś w wenflon. Ale nie! Prawie zeskoczyłam z łóżka, jak zobaczyłam położną zbliżającą się ze strzykawką do mojego tyłka. TŻ z położną prawie zabili mnie śmiechem, a ja całą siłą woli staralam się nie spinać (cóż, jako dziecko wymagałam trzymania przez 4 osoby, żeby dać sobie zrobić zastrzyk).

Po zastrzyku piłka i znów prysznic. Pod prysznicem miałam kryzys. Myślałam, że nie dam rady i już nie mogę i niech to się do cholery skończy. Badanie – rozwarcie 8 cm, czyli chyba zaliczyłam ten słynny kryzys siódmego centymetra pod prysznicem. Szyjka miękka i podatna, cód miód i orzeszki.

Zaczynamy przeć na próbę. W pierwszej chwili oczywiście zdurniałam i nie miałam pojęcia, co to znaczy „przeć”, ale położna powiedziała, co i jak. No to dawaj, dwa skurcze przemy, dwa przedmuchujemy. Próbujemy w różnych pozycjach. Na plecach, na boku z jedną nogą w górze, na czworaka, klęcząc i opierając się o łóżko.

Ok. Od tego momentu będzie drastycznie, więc jak kto wrażliwy niech może nie czyta, żeby nie było, że nie ostrzegałam.

Parcie boli. Mały nie mógł wejść głową w kanał. Kombinowaliśmy w różnych pozycjach. Główka się pojawiała i cofała. Macica nie kurczyła się odpowiednio często. Za długie przerwy pomiędzy skurczami. Podczas parcia położna wkładała mi palce w cipkę i ją naciągała w dół, do odbytu. W pewnym momencie ból taki, cytat z położnej „jakby granat miał tyłek rozerwać”. Najciężej było mi wyleżeć z pupą na dole, nie podnosić jej, bolało. Starałam się oddychać prawidłowo, bo rzeczywiście było dzięki temu lepiej. Jeszcze nie krzyczałam. Na pewno co najmniej dwa razy się w między czasie posikałam.

Położna mówiła, kiedy kończyć przeć, wymieniać powietrze i przeć znów. Na jednym skurczu parłyśmy po trzy razy zawsze. Mówiła potem, które parcie było najlepsze, żebym wiedziała i poprawiała. Bardzo mi to pomagało. Jeszcze bardziej pomagał TŻ, który trzymał mi głowę i przyciskał do mostka. Podobno trzeba tak robić, żeby tarczyca nie wyskoczyła. Warto też zamykać oczy, żeby nie były przekrwione.

Cały czas jęczałam, że boli krzyż. Nagle przestał, co zdziwiona ogłosiłam położnej. Stwierdziła, że widać Dziecko przestało naciskać na jakiś nerw.

W tym momencie miałam drugi kryzys. Leżę na boku, nogi razem, skurcz przedmuchiwany. Jednak parcie na odbyt było tak wielkie, że zaczęłam przeć. Przerażona krzyczę prawie płacząc do TŻ „Prę! A nie powinnam przecież przeć!”

W przerwie między skurczami położna mówi, że chyba trzeba mnie będzie naciąć. Wiedziała, że tego nie chcę. Pytam, czy to naprawdę konieczne. Mówi, że chyba tak i że naprawdę nie robi tego dla swojej przyjemności i że będzie się starała tego uniknąć, ale musi mi o tym powiedzieć teraz, bo muszę wyrazić zgodę. Powiedziała, że nie muszę wyrażać zgody, podpisuję wtedy jakieś oświadczenie i niech się dzieje wola nieba – Mały się może zaklinować, ja mogę strasznie popękać i może być strasznie. No jasne, że się zgodziłam. Ufałam jej. Położna przygotowała strzykawkę ze znieczuleniem.

Przemy dalej. Główka wychodzi i chowa się na zmianę. Tragedia.

Położna idzie po drugą położną, która będzie mi uciskała dno macicy (pod piersiami), żeby główka wyszła raz a dobrze. Czekamy na dobry skurcz i przemy. Druga położna w zasadzie kładzie mi się na brzuchu i napiera całą swoją masą. Nie jest łatwo, ale głowa jakoś tam wlazła w kanał. Sukces.
Krzyczę z bólu po skurczu.

Położna mówi – no dobra, to rodzimy. Nagle pojawiają się nie wiadomo skąd jakieś inne osoby: lekarz, jakiś jeszcze facet (nie wiem, kim był), jakieś jeszcze położne.
Ubierają się w fartuchy i rozmawiają o tym, co kto jadł na obiad (serio). Pytam: co ja mam robić? Położna mówi, że chwilowo nic.

Czekamy na dobry skurcz i przemy. Ból przy odbycie niesamowity. Ból w kroczu niesamowity. Całą siłą woli zmuszam się, żeby przeć, żeby trzymać ten cholerny tyłek na dole, żeby nie nabierać powietrza w policzki, tylko mocno w płuca. Na pewno zrobiłam kupę, na pewno nie tylko wtedy, ale później też. Po skurczu krzyczę i sapię jak parowóz.

Trzeci kryzys. Przemy. Wszyscy mnie dopingują. Nagle czuję straszny ból. Położna nacięła mnie bez znieczulenia. Koniec. Przestałam przeć. Spanikowałam. Przestałam współpracować. Zamknęłam się i wycofałam. Skurcz stracony. Położna tylko mnie znieczula i nacina, ale nie czuję, bo znieczulenie.

Czekamy na ostatni (jak się okazało) skurcz macicy. Miał być porządny. Od jakiegoś czasu miałam olewać te słabsze i skupić się tylko na tych konkretnych. Druga położna próbowała pobudzać mi macicę i masowała sutek (najpierw zapytała, czy może).

PRZEMY. Prę mocno, tyłek na dół. Wszyscy na sali mnie dopingują „Dawaj! Jeszcze trochę! Świetnie ci idzie! Dajesz!”

Wychodzi głowa (a może zostaje wyciągnięta), wychodzi cały Mały. Widzę, jak położna go trzyma i mi podaje na klatkę. Krzyczę „O Jezu! To jest moje dziecko!”.

Mały krzyczy. Leży na mnie, nie pamietam, kiedy ani czy zdjęłam koszulkę. Przykrywają go pieluszkami, ręcznikiem. Mam go głaskać. TŻ ma łzy w oczach. Położna mówi 10 na 10. Ja nie ogarniam. TŻ ma łzy w oczach. TŻ robi zdjęcia Syna leżącego na moim brzuchu. Lekarz robi zdjęcia
TŻ przecinającego pępowinę. I całej naszej trójki.

Urodziłam łożysko, bez podanej oksytocyny. Spoko. Poprosiłam położną, żeby mi je pokazała. Owszem, pokazała, opowiedziała, co i jak i co gdzie jest. Bardzo ciekawe, polecam.

Wypraszają TŻ, żeby lekarz mógł zszyć. Nogi latają mi niesamowicie i zaczynam się bać. Panikuję, bo nie wiem, co się będzie działo. Położna przeciera mi krocze mokrymi chusteczkami. Staram się żartować, że w końcu dla odmiany coś miłego, bo to naprawdę było miłe. Położna mówi, że jakiś tampon mi włoży, pokazuje mi go, mówi, że nie mam się czego bać, przykłada tampon do dziecka, żebym zobaczyła różnicę rozmiarów i wyluzowała. Ja przerażona, że ktokolwiek ma jeszcze cokolwiek robić z moim kroczem. Szycie, trzy szwy. Nie bolało, owszem, czułam przeciąganie nitek, ale byłam znieczulona, spoko. Przerażona badaniem ręcznym, ale też spoko. Słyszę, że szyjka cała. Nawet nie mam siły się ucieszyć. Pytam, czy dostałam jakieś znieczulenie. Lekarz powiedział, że przy takim planie porodu nawet bali się mi proponować i że to nie majeranek i bym zauważyła.
Położna mówi, że byłam bardzo dzielna. TŻ też mówi, że byłam dzielna. Nie wiem, kto był bardziej skołowany, ja czy Syn.

Kilka słów o zaangażowaniu TŻ. Mówiąc krótko: BYŁ WSPANIAŁY. Na poczatku próbował mnie dotykać, ale potem zrozumiał, że nie tędy droga. Położna powiedziała, że przeważnie na szkole rodzenia tłumaczy facetom, żeby nie głaskać rodzących, bo mało która to toleruje. W skurczach nie pozwalałam mu się nawet odzywać. Doszło do tego, że jak rozmawiał z położną, to zatykałam uszy, żeby ich nie słyszeć i po skurczu wracałam do rozmowy. I położna, i TŻ szanowali to.
Przy skurczach (tych niepartych jeszcze) starałam się pamiętać, żeby nie walczyć z bólem. Jakoś sobie wyobrażałam, że się zanurzam w coś i jest mi dobrze i pozwalam jakiejś fali tego bólu przepłynąć przeze mnie.
Jak położna powiedziała o parciu na leżąco, zaczęłam marudzić, TŻ spytał mnie cicho, czy ma jej nie pozwolić mnie położyć. Był gotowy mnie bronić. Czyłam się absolutnie bezpiecznie i to było dla mnie najważniejsze.

Podsumowując, uważam, że bardzo pomogło mi, chyba spore przygotowanie teoretyczne. Wiedziałam, czego się spodziewać, co jest po kolei. Zabrakło mi wiedzy o tym, co się dzieje po urodzeniu dziecka, o tym nieszczęsnym tamponie.
Bardzo pomogła mi położna i TŻ, nie znałam jej wcześniej, dobrze trafiłam. Czułam się zaopiekowana, mogłam jej zaufać. Wiedziałam, że nie traktuje mnie rutynowo.
No i bolało strasznie, niewyobrażalnie i nieporównywalnie z niczym.

Pierwsza faza trwała ponad 9h, druga 1h40min. I parcie to była rzeźnia, co do tego zgadzamy się z TŻ i z Położną, która powiedziała, że jeszcze nigdy nie była tyle czasu przy jednej rodzącej.



Uwaga: teraz będzie wzniośle i patetycznie, jak ktoś nie lubi, to niech uważa, bo go może zemdlić (chociaż dla tych co czekają przeczyszczenie organizmu może się przydać;-)). Poród był dobrym, mocnym przeżyciem. Poszedł nie do końca zgodnie z planem, ale jak wiadomo, nie ma co planować nieplanowalnego. Nie potraktowano mnie instrumentalnie, nie odebrano mi godności, nikt na mnie nie krzyczał ani nie poganiał. Poród nie został odebrany, ale PRZYJĘTY przez cały personel medyczny. Starałam się rodzić spokojnie i kontrolować sytuację, nie na zasadzie racjonalnego myślenia, ale zaufania swojemu ciału. No bo przecież wiem, jak urodzić moje dziecko.
No i generalnie: Hej, urodziłam dziecko i nie umarłam przy tym. Mogę zrobić WSZYSTKO!
KURDE, KOCHANA, JA- MATKA JUŻ SYNKA JEDYNEGO SWOJEGO -PORYCZAŁAM SIĘ PRZY TYM OPISIE!!!!!


opisane super życiowo- bez skrupułów, ale czytając czuć wasze emocje!!

Co do ostatniego zdania czułam identycznie!! Kobieta po porodzie wie że może wszystko!




Natalyyya również cudowny opis!!! Aż się chce czytać i przeżywać razem z wami to wszystko!!!

Lecę poszukac co tam magsik napisała

Doczytałam- magsik i tak długo zwlekasz z konsultacją, nie jest to normalne przecież, a co jeśli zasłabniesz z dzieckiem na rękach?! musisz o siebie dbać niuńka teraz potrzebujesz mnóstwo zdrówka i sił!!
__________________
Synek moje szczęście cudowne Sebastian, Adam 12.08.2010 3440 54cm

Hanna, Eliza księżniczka ur 2.11 3370 53cm

Edytowane przez dariuska89
Czas edycji: 2014-09-28 o 22:18
dariuska89 jest offline Zgłoś do moderatora  
Zamknij wątek

Nowe wątki na forum Poczekalnia - będę mamą


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2014-10-16 21:52:53


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 01:51.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.