Czy starsi ludzie gloryfikują tłuszcz?

[margitta]

Napisane przez MsLizard

Tkanka tłuszczowa jest wynikiem spożywania węglowodanów, a nie tłuszczy i białka. Także koleżanka musiała po prostu za mało jeść wszystkiego (mięso tu nie gra znaczącej roli).

wiem, ale koleżanka miała wstręt do tłuszczu w czystej postaci i nic więcej. Żywiła się owocami, warzywami i słodyczami, nie była wcale przesadnie chuda.

Napisane przez bernikula

To ciesz się, że nie masz wysokiego cholesterolu i szansy na miażdżycę, bo niestety prawda jest taka, że choroby wieńcowe są w Polsce chyba na pierwszym miejscu jeśli idzie o śmiertelność. No i oczywiście kwestia smaku (oczywiście nie będę obrzydzała i mówiła jakby mój organizm na to zareagował...).

tak, ale ja nie jadam codziennie tych rzeczy, miałam na myśli, że to moje ulubione smaki We wszystkim trzeba mieć umiar.

Napisane przez bernikula

I jeśli masz już organizm przyzwyczajony do lekkostrawnej diety to po boczku czy żeberkach miałabym sensacje żołądkowe, więc wiem co mówię.

To już chyba inna kwestia.

Napisane przez dacn

Dokładnie, w pracy zawsze mam ochotę odpowiedzieć bardziej agresywnie na komentarze dotyczące mojego posiłku bo tłuszcz, bo mięso, bo bleee, wypowiedziane znad bułeczki z psztecikiem i plasterkiem pomidorka i jogurcikiem z owockami z soczkiem.
Najciekawsza jest jedna osoba dla której pierś z kurczaka jest ... tłusta i wytapia z niej tłuszcz pomijam to że się głodzi żeby być szczupłą

Dokładnie

[201604250941]

Moi dziadkowie zdecydowanie uprawiają kult tłuszczu

[bessens]

Moja babcia też niestety go gloryfikuje

Spotkałam się jeszcze z poglądem, że jak jeść warzywa, to tylko dobrze (tzn długo) wygotowane

[bernikula]

Napisane przez dacn

Tak jakby poziom cholesterolu zależał od diety, hmmm...



Dokładnie, w pracy zawsze mam ochotę odpowiedzieć bardziej agresywnie na komentarze dotyczące mojego posiłku bo tłuszcz, bo mięso, bo bleee, wypowiedziane znad bułeczki z psztecikiem i plasterkiem pomidorka i jogurcikiem z owockami z soczkiem.
Najciekawsza jest jedna osoba dla której pierś z kurczaka jest ... tłusta i wytapia z niej tłuszcz pomijam to że się głodzi żeby być szczupłą

A nie? No co Ty- z kosmosu spadłaś? Lekarz od razu dał mi całą książeczkę z dietą, co jeść, a czego nie i tak jak piszę- samą dietą zbiłam z 300 na 239, więc nie pisz, że tak nie jest, bo wprowadzasz innych w błąd. Oczywiście, że nie tylko, ale dieta ma ogromny wpływ na poziom cholesterolu.

[Kolor Bzu]

Moja babcia używa trochę, ale nie za dużo (choć więcej ode mnie). Druga babcia nie używała prawie wcale, ot tyle tylko ile trzeba.

Stąd jestem przyzwyczajona, że masło owszem (kocham smak masła), ale prawdziwe, nabiały półtłuste (jakiś smak w końcu muszą mieć) , ale za to smażyć na ilościach minimalnych oleju. Mięsa zawsze były chude, wędliny też chude (aczkolwiek nie takie prasowane-pompowane).
Jestem jedyną osobą w rodzinie, której zdarza się robić coś na głębokim oleju (np. sajgonki) a i to od święta.

Zawsze żywiono się u mnie w sposób zbilansowany, nikt w rodzinie nie miał i nie ma nadwagi, nikt nie polewał jedzenia toną tłuszczu. Bardzo to sobie chwalę.

[coffee]

Napisane przez Pritistajl

u mnie w domu mówi się, że jedzenie musi być treściwe (czyt. z tłuszczem). Np. należy dodać śmietany do zupy, aby była treściwa

Wiadomo, wychowywali się w czasach takich a nie innych i trudno im zmienić przyzwyczajenia.


A tłuszcze są zdrowe, tylko jak wszystko - z umiarem.

Jak sobie ugotujesz zupę w sensie sama woda z warzywami, to połowy witamin z niej nie przyswoisz. Także - Twoja rodzina ma rację. Do zup warto dodać tłuszczu.

Ja już przestałam znajomym mówić, że chude twarogi czy odtłuszone mleka to nic dobrego, że masło jest lepsze niż margaryna roślinna, od łyżki śmietany w sosie czy polania makaronu łyżką oliwy się nie tyje, a czerowne mięso nie zabija po drugim kęsie, bo to sensu nie ma. Ludzie sobie żyją z przekonaniem, że kurczak z suchym ryżem (koniecznie bez sosu i tłuszczu) to najlepszy obiad, a mieszanka musli z biedry z mlekiem 0% to najlepsze śniadanie. I kolacji nie jemy, bo od kolacji się umiera. Ehe.

[Kolor Bzu]

Napisane przez coffee

Jak sobie ugotujesz zupę w sensie sama woda z warzywami, to połowy witamin z niej nie przyswoisz. Także - Twoja rodzina ma rację. Do zup warto dodać tłuszczu.

Ja już przestałam znajomym mówić, że chude twarogi czy odtłuszone mleka to nic dobrego, że masło jest lepsze niż margaryna roślinna, od łyżki śmietany w sosie czy polania makaronu łyżką oliwy się nie tyje, a czerowne mięso nie zabija po drugim kęsie, bo to sensu nie ma. Ludzie sobie żyją z przekonaniem, że kurczak z suchym ryżem (koniecznie bez sosu i tłuszczu) to najlepszy obiad, a płatki Neskłk z mlekiem 0% to najlepsze śniadanie. I kolacji nie jemy, bo od kolacji się umiera. Ehe.

A to też fakt. Duża część witamin przyswajana jest tylko z tłuszczem, no i generalnie tłuszcz też w diecie jest potrzebny, byle nie za dużo.

Jem masło, do sałatki zawsze dodaję trochę oliwy, zupy zabielam śmietaną (choć nie jakąś dużą ilością i po części też dla smaku). Mleko musi mieć te minimum 2,0 (zresztą to 0& nawet nie smakuje jak mleko), serki białe półtłuste.
Ale za to z mięsami uważam (jadamy zarówno drób jak i mięso czerwone i ryby) by nie były zbyt tłuste i te najgorsze fragmenty wykrawam.

Wszystko jest dla ludzi i wszystko jest zdrowe o ile nie jest przesadzone.

[dacn]

Napisane przez bernikula

A nie? No co Ty- z kosmosu spadłaś? Lekarz od razu dał mi całą książeczkę z dietą, co jeść, a czego nie i tak jak piszę- samą dietą zbiłam z 300 na 239, więc nie pisz, że tak nie jest, bo wprowadzasz innych w błąd. Oczywiście, że nie tylko, ale dieta ma ogromny wpływ na poziom cholesterolu.

Obecne badania mowia ze dieta da sie zredukowac cholaesterol jedynie w niewielkim zakresie. W dodatku bedzie to dieta beztluszczowa czyli niedoborowa. A na pewno nic dobrego nie wyniknie z jedzenia "zdrowych" produktow maksymalnie przetworzonych ale z to obnizajacych cholesterol.
Co kto lubi.

[bernikula]

Napisane przez dacn

Obecne badania mowia ze dieta da sie zredukowac cholaesterol jedynie w niewielkim zakresie. W dodatku bedzie to dieta beztluszczowa czyli niedoborowa. A na pewno nic dobrego nie wyniknie z jedzenia "zdrowych" produktow maksymalnie przetworzonych ale z to obnizajacych cholesterol.
Co kto lubi.

No, nie do końca, bo powiem Ci, że ja tą dietą zbiłam cholesterol i mam dobre wyniki. Myślę też, że na każdy organizm może to inaczej działać, bo ja np. nie palę papierosów, jestem osobą aktywną (zawsze zresztą byłam), ale to dopiero ta dieta tak zdziałała.

[201605161006]

Napisane przez bernikula

No, nie do końca, bo powiem Ci, że ja tą dietą zbiłam cholesterol i mam dobre wyniki. Myślę też, że na każdy organizm może to inaczej działać, bo ja np. nie palę papierosów, jestem osobą aktywną (zawsze zresztą byłam), ale to dopiero ta dieta tak zdziałała.

Ty i Dacn chyba pomyliłyście się w tym o co Wam chodzi. Jej chyba chodzi o to, że ograniczenie spożywania tłuszczy zwierzęcych niewiele wpływa na obniżenie cholesterolu, a Tobie o to, że są różne związki w pożywieniu, które metabolicznie potem działają na obniżenie ogółu cholesterolu, stąd to nieporozumienie.

[bernikula]

Napisane przez takasobie93

Ty i Dacn chyba pomyliłyście się w tym o co Wam chodzi. Jej chyba chodzi o to, że ograniczenie spożywania tłuszczy zwierzęcych niewiele wpływa na obniżenie cholesterolu, a Tobie o to, że są różne związki w pożywieniu, które metabolicznie potem działają na obniżenie ogółu cholesterolu, stąd to nieporozumienie.

Być może...

[Niedopowiedzenia]

Nie pamiętam jak gotowała moja babcia ze strony mamy,jak jeszcze była w stanie gotować to mieszkaliśmy razem i gotowała mamma,babcia raczej tylko takie rzeczy,których mama nie potrafiła (pierog,parzaki). Kiedyś zrobiła pączki i były bardzo tłuste,ale może to kwestia tego,że niezbyt się udały.

Druga gotuje okropnie. Ziemniaki polane tłuszczem. Rosół-jedno wielkie oko. Z jednego schabowego można by odlać miskę tłuszczu. Nie daję rady tego jeść.

[Pritistajl]

Napisane przez coffee

Jak sobie ugotujesz zupę w sensie sama woda z warzywami, to połowy witamin z niej nie przyswoisz. Także - Twoja rodzina ma rację. Do zup warto dodać tłuszczu.

Nie chodzi o wodę z warzywami. Tylko, że dla nich zupa na skrzydełkach/żeberkach to za mało

[coco_kiciusia]

Moi dziadkowie na szczęście mają tą świadomość - głównym powodem jest nieszczęsny poziom cholesterolu, babcia faktycznie kiedyś gotowała tłuściej (ale nie tak, jak tutaj piszecie) no a teraz to tak normalnie, porównywalnie z moją mamą.

Napisane przez margitta

Ja za to widzę ogromną przesadę w drugą stronę u młodych kobiet. Nawet przykłady są na tym wątku. Każdy tłuszcz to dla nich zło - z mięs tylko filet z kurczaka lub lepiej indyka, z drobiowej wędliny wycinanie wyimaginowanego tłuszczu, masło, smalec - twój największy wróg! Moim zdaniem to jest równie szkodliwe jak u ludzi "gloryfikujących" tłuszcz. W dodatku dochodzi do tego jeszcze obrzydzanie innym ich jedzenia. Moją koleżankę kiedyś wyrzucono z siłowni po zmierzeniu poziomu tkanki tłuszczowej w jej organizmie. Nie muszę dodawać chyba, że okresu nie widziała od lat. Skończyło się u psychiatry. Nie odchudzała się - po prostu miała ogromny wstręt do tłuszczu i mięsa.

Ja jem dużo tłuszczu - moje ulubione mięso to żeberka, boczek, do tego tłuste ryby w ogromnych ilościach, olej lniany, oliwa. A jestem bardzo szczupła i zdrowa Jak mądrze niektórzy tu prawią - to nie tłuszcz jest powodem chorób cywilizacyjnych, a węglowodany i przetworzone jedzenie.

Ja z kolei w ogóle nie mogę przyjmować jedzenia ociekającego tłuszczem albo mocno tłustego. na sam widok czegoś takiego robi mi się niedobrze, a jak zjem takie jedzenie pływające w tłuszczu, zwłaszcza zwierzęcym, to mam koszmarne niestrawności.
Tłuszcz w nadmiarze sam w sobie jest obrzydliwy i nie sądzę, żeby istniała potrzeba dodatkowo go obrzydzać i nie mam tu na myśli tylko pływania w tłuszczu, ale też wszelkie tłuste elementy mięsa. Ja też należę do tych, którzy z mięsa, to generalnie tylko filet z kurczaka albo indyka i chuda wędlina, pod warunkiem pozbycia się tłustych części Żeberek, golonki, karkówki, salcesonów, i innych paskudztw takich nie jadam. po prostu jak coś takiego poczuję w buzi typu tłuszcz/chrząstka, to mi się wszystko cofa i mam to ochotę zaraz wypluć. Ileż to razy narażałam się na wstyd w restauracjach czy na przyjęciach, jak wjeżdżał jakiś kawał tłustego mięsa, ugryzłam i trafiałam na jakiś tłuszcz obrzydliwy, a potem musiałam to dyskretnie wypluć i jednocześnie walczyć z odruchem wymiotnym. Ohyda.

Napisane przez Mademoiselle Bernadette

Zgadzam się z Wami, w moim otoczeniu też można zauważyć taką przypadłość u starszych ludzi
Ostatnio rozmawiałam z babcią na temat dziewczyny znajomego, i babcia opowiada, że taka ładna dziewczyna taka grubiutka, no po prostu śliczna. Później rozmawiałam jeszcze z sąsiadką i faktycznie wychodzi na to, że starsi ludzie uważają, że im człowiek grubszy, tym zdrowszy dlatego ładniejszy .
Niedawno natknęłam się na powtórkę "Rancza" i w którymś z początkowych odcinków przebiega rozmowa na ławeczce, chuda dziewczyna = chora = brzydka, gruba dziewczyna = piękna

A tego to już w ogóle nie rozumiem, klasyczne bzdury. No i ten powszechny pogląd o facetach, że niby nie są psami i na kości nie polecą. Nic bardziej bzdurnego. Większość facetów, których znam, podziwia dziewczyny o figurze pokroju VS Angels, albo fit blogerek. Żaden nie mówi, że dziewczyny z tzw. ciałkiem, za to mające na czym siedzieć i czym oddychać to ideał, teraz na topie są laski szczupłe, po których widać, że ćwiczą, z miseczką A-C, noszące rozmiar 34/36.
Idealnym przykładem są ostatnie wakacje, kiedy to koledzy zapoznali dwie dziewczyny o figurze modelek, same w sobie może nie były jakimiś pięknościami, ale ich figury sprawiały, że dosłownie nie mogły się opędzić od zainteresowanych (a jestem przekonana, że masa osób widząc je rzuciłaby hasło - anorektyczki).

[dacn]

Napisane przez coco_kiciusia

Moi dziadkowie na szczęście mają tą świadomość - głównym powodem jest nieszczęsny poziom cholesterolu, babcia faktycznie kiedyś gotowała tłuściej (ale nie tak, jak tutaj piszecie) no a teraz to tak normalnie, porównywalnie z moją mamą.

Ja z kolei w ogóle nie mogę przyjmować jedzenia ociekającego tłuszczem albo mocno tłustego. na sam widok czegoś takiego robi mi się niedobrze, a jak zjem takie jedzenie pływające w tłuszczu, zwłaszcza zwierzęcym, to mam koszmarne niestrawności.
Tłuszcz w nadmiarze sam w sobie jest obrzydliwy i nie sądzę, żeby istniała potrzeba dodatkowo go obrzydzać i nie mam tu na myśli tylko pływania w tłuszczu, ale też wszelkie tłuste elementy mięsa. Ja też należę do tych, którzy z mięsa, to generalnie tylko filet z kurczaka albo indyka i chuda wędlina, pod warunkiem pozbycia się tłustych części Żeberek, golonki, karkówki, salcesonów, i innych paskudztw takich nie jadam. po prostu jak coś takiego poczuję w buzi typu tłuszcz/chrząstka, to mi się wszystko cofa i mam to ochotę zaraz wypluć. Ileż to razy narażałam się na wstyd w restauracjach czy na przyjęciach, jak wjeżdżał jakiś kawał tłustego mięsa, ugryzłam i trafiałam na jakiś tłuszcz obrzydliwy, a potem musiałam to dyskretnie wypluć i jednocześnie walczyć z odruchem wymiotnym. Ohyda.

A tego to już w ogóle nie rozumiem, klasyczne bzdury. No i ten powszechny pogląd o facetach, że niby nie są psami i na kości nie polecą. Nic bardziej bzdurnego. Większość facetów, których znam, podziwia dziewczyny o figurze pokroju VS Angels, albo fit blogerek. Żaden nie mówi, że dziewczyny z tzw. ciałkiem, za to mające na czym siedzieć i czym oddychać to ideał, teraz na topie są laski szczupłe, po których widać, że ćwiczą, z miseczką A-C, noszące rozmiar 34/36.
Idealnym przykładem są ostatnie wakacje, kiedy to koledzy zapoznali dwie dziewczyny o figurze modelek, same w sobie może nie były jakimiś pięknościami, ale ich figury sprawiały, że dosłownie nie mogły się opędzić od zainteresowanych (a jestem przekonana, że masa osób widząc je rzuciłaby hasło - anorektyczki).

Albo rybka albo akwarium.

Nie ma wielu fit ( nie skinny fit czy anorektofit) dziewczyn w rozmiarze 34, no chyba że wzrostu ma 150 cm.
Albo jest się bardzo chudym albo fit. Mięśnie mają swoją objętość i nie da się ich wepchnąć w obcisłe rurki w rozmiarze 34.

[201604250941]

Moja babcia jest w stanie wrzucic kostkę masla do zupy, ale najchętniej nie do gara tylko kazdemu na talerz. Ktos za komuny jen wmowil, ze tylko mieso zawiera witaminy.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[margitta]

Napisane przez coco_kiciusia

Ja z kolei w ogóle nie mogę przyjmować jedzenia ociekającego tłuszczem albo mocno tłustego. na sam widok czegoś takiego robi mi się niedobrze, a jak zjem takie jedzenie pływające w tłuszczu, zwłaszcza zwierzęcym, to mam koszmarne niestrawności.
Tłuszcz w nadmiarze sam w sobie jest obrzydliwy i nie sądzę, żeby istniała potrzeba dodatkowo go obrzydzać i nie mam tu na myśli tylko pływania w tłuszczu, ale też wszelkie tłuste elementy mięsa. Ja też należę do tych, którzy z mięsa, to generalnie tylko filet z kurczaka albo indyka i chuda wędlina, pod warunkiem pozbycia się tłustych części Żeberek, golonki, karkówki, salcesonów, i innych paskudztw takich nie jadam. po prostu jak coś takiego poczuję w buzi typu tłuszcz/chrząstka, to mi się wszystko cofa i mam to ochotę zaraz wypluć. Ileż to razy narażałam się na wstyd w restauracjach czy na przyjęciach, jak wjeżdżał jakiś kawał tłustego mięsa, ugryzłam i trafiałam na jakiś tłuszcz obrzydliwy, a potem musiałam to dyskretnie wypluć i jednocześnie walczyć z odruchem wymiotnym. Ohyda.

I jak, ulżyłaś sobie tym wywodem?

Napisane przez coco_kiciusia

A tego to już w ogóle nie rozumiem, klasyczne bzdury. No i ten powszechny pogląd o facetach, że niby nie są psami i na kości nie polecą. Nic bardziej bzdurnego. Większość facetów, których znam, podziwia dziewczyny o figurze pokroju VS Angels, albo fit blogerek. Żaden nie mówi, że dziewczyny z tzw. ciałkiem, za to mające na czym siedzieć i czym oddychać to ideał, teraz na topie są laski szczupłe, po których widać, że ćwiczą, z miseczką A-C, noszące rozmiar 34/36.

Ale przecież rozmawiamy o starszych osobach, wtedy były inne kanony piękna, a ty tu z kolegami wyskakujesz.

[why_so]

Oj tak...moja babcia może nie gloryfikuje, co stosuje w nadmiarze, ale myślę, że wynika to z faktu, że wychowywała się w czasach wojny i ma zupełnie inne podejście do jedzenia niż ja albo moja mama. I jak idę do niej na obiad, to przy drugim daniu jest mi ciężko (dosłownie), bo zazwyczaj mięso ocieka tłuszczykiem, a ziemniaki są oblane resztą tego tłuszczyku ale raz na miesiąc się poświęcam, żeby jej nie robić przykrości.

[coco_kiciusia]

Napisane przez dacn

Albo rybka albo akwarium.

Nie ma wielu fit ( nie skinny fit czy anorektofit) dziewczyn w rozmiarze 34, no chyba że wzrostu ma 150 cm.
Albo jest się bardzo chudym albo fit. Mięśnie mają swoją objętość i nie da się ich wepchnąć w obcisłe rurki w rozmiarze 34.

Może i faktycznie, ale czy to nie jest tak, że zależy to od budowy ciała i ćwiczeń jakie się wykonuje? Jeżeli się dużo spala to chyba nie ma aż takich mięśni... co innego jeżeli się robi siłowe...

Napisane przez margitta

I jak, ulżyłaś sobie tym wywodem?

Wyraziłam swoje zdanie temu chyba służy to forum, prawda?

Napisane przez margitta

Ale przecież rozmawiamy o starszych osobach, wtedy były inne kanony piękna, a ty tu z kolegami wyskakujesz.

koledzy, mężczyźni i cała płeć brzydka właśnie między innymi wyznacza kanony piękna po prostu nie rozumiem w ogóle takiego myślenia u starszych ludzi "utyłaś to jesteś śliczna", to już dawno nieaktualne, a na dowód, że teraz panują inne przekonania podałam facetów i ich myślenie.
Szczerze mówiąc to sama też się pod tym podpisuję i zgadzam z tym, że kobiety obdarzone przez naturę i z ciałkiem tu i tam przegrywają pod względem ponętności z dziewczynami szczupłymi / wyćwiczonymi. nie rozumiem, jak kiedykolwiek mogło istnieć inne przekonanie... grube jest niefajne, ubrania cisną, szybciej się pocisz no i po prostu nieestetycznie wygląda.

PS proszę się nie obrażać, ja nie mówię, że jak jest się ma nadwagę, to już nie można się podobać (komuś innemu niż własnej babci). Są tacy, co lubią, ale z moich obserwacji wynika, że to mniejszość obecnie.

[dacn]

Napisane przez coco_kiciusia

Może i faktycznie, ale czy to nie jest tak, że zależy to od budowy ciała i ćwiczeń jakie się wykonuje? Jeżeli się dużo spala to chyba nie ma aż takich mięśni... co innego jeżeli się robi siłowe...
.

No właśnie nie. Fit czyli siłowe dziewczyny czy pilatesowo-jogowe, biegaczki, kolarki czy siatkarki są silne, wysportowane i mają mało tłuszczu. Fakt każda ma inną budowę jednak nie nie kojarzę żadnej co ma więcej niż 150 cm wzrostu i wejdzie w rozmiar 34. No po prostu nie. Łącznie z wieloma baletnicami!

Co innego jak dziewczyna nie je nic, ćwiczy do utraty tchu i jest zwyczajnie szczupła w rozmiarze 34. No ok, ale nie mówmy o niej że jest fit. Fit jest poszanowaniem dla swojego ciała. Nadmierne odchudzanie nim nie jest.

[Kolor Bzu]

A skąd pomysł, że jak ktoś nosi 34 to nie szanuje swojego ciała. Ćwiczę regularnie, a mam 34 przy wzroście 159 właśnie bo po prostu mam bardzo szybką przemianę materii. Plus do tego raczej zdrowa dieta, mało cukrów i tłuszczy.
Raz miałam większy rozmiar, jak przytyłam 8 kg po wypadku. Teraz zarzuciłam i znowu mam 34. Fakt miewam problemy z rurami, bo często są za ciasne w łydkach, ale że i tak nie lubię tego kroju to nie kupuje i po kłopocie.

[bernikula]

Napisane przez Kolor Bzu

A skąd pomysł, że jak ktoś nosi 34 to nie szanuje swojego ciała. Ćwiczę regularnie, a mam 34 przy wzroście 159 właśnie bo po prostu mam bardzo szybką przemianę materii. Plus do tego raczej zdrowa dieta, mało cukrów i tłuszczy.
Raz miałam większy rozmiar, jak przytyłam 8 kg po wypadku. Teraz zarzuciłam i znowu mam 34. Fakt miewam problemy z rurami, bo często są za ciasne w łydkach, ale że i tak nie lubię tego kroju to nie kupuje i po kłopocie.

Ja też mam 34 i uważam, że mam duże poszanowanie dla swego ciała- jem zdrowe rzeczy, nie jem w ogóle cukru, jestem aktywna, nie palę, staram się przebywać na świeżym powietrzu.

[201705230905]

Matka mojego TŻa smaży wszystko na smalcu albo margarynie i nawet do ziemniaków dodaje pełno przyprawy Kucharek, coś strasznego, na szczęście moja mama już nie popełnia tego błędu.

Miesiąc temu odstawiłam całkowicie mięso i wszystkie moje biegunki i problemy z niestrawnością zniknęły, może też dlatego, że mniej smażę i jem więcej warzyw i owoców.

[dacn]

Napisane przez Kolor Bzu

A skąd pomysł, że jak ktoś nosi 34 to nie szanuje swojego ciała. Ćwiczę regularnie, a mam 34 przy wzroście 159 właśnie bo po prostu mam bardzo szybką przemianę materii. Plus do tego raczej zdrowa dieta, mało cukrów i tłuszczy.
Raz miałam większy rozmiar, jak przytyłam 8 kg po wypadku. Teraz zarzuciłam i znowu mam 34. Fakt miewam problemy z rurami, bo często są za ciasne w łydkach, ale że i tak nie lubię tego kroju to nie kupuje i po kłopocie.

Nie pisałam, że 34 jest brakiem poszanowania dla własnego ciała.
Jest nim nadmierne odchudzanie.
A i rozmiar 34 nie jest rozmiarem fit, jest to XS czyli rozmiar odpowiedni dla kobiety o:
obwodzie w biuście 80-82 cm
talii 65 cm
i biodrach do 90 cm ( lub mniej)
Mało tkanki tłuszczowej która JEST POTRZEBNA do funkcjonowania, mało tkanki mięśniowej równie potrzebnej.
Nie jest to rozmiar kobiety fit= ćwiczącej i dobrze się odżywiającej.
Podobnie jak BMI okolic 18.
I jak wspomniałam nie kojarzę wielu baletnic w tym rozmiarze ( po okresie dojrzewania of course)

[Kolor Bzu]

Napisane przez dacn

Nie pisałam, że 34 jest brakiem poszanowania dla własnego ciała.
Jest nim nadmierne odchudzanie.
A i rozmiar 34 nie jest rozmiarem fit, jest to XS czyli rozmiar odpowiedni dla kobiety o:
obwodzie w biuście 80-82 cm
talii 65 cm
i biodrach do 90 cm ( lub mniej)
Mało tkanki tłuszczowej która JEST POTRZEBNA do funkcjonowania, mało tkanki mięśniowej równie potrzebnej.
Nie jest to rozmiar kobiety fit= ćwiczącej i dobrze się odżywiającej.
Podobnie jak BMI okolic 18.
I jak wspomniałam nie kojarzę wielu baletnic w tym rozmiarze ( po okresie dojrzewania of course)

Wymiary by się zgadzały prócz biustu.
Jasne, że baletnica ma inną figurę, ale bycie fit to kondycja i regularne ćwiczenia a nie baletowa harówa po kilka godzin dziennie.
Jak nie ćwiczyłam to nawet tych 34 nie miałam, więc nie wyrokuj dla ogółu.

[why_so]

Moze osobny wątek na taka dyskusje załóżcie?

[Kolor Bzu]

Przepraszam. Poniosło mnie jak zwykle gdy ktoś tonem eksperta wygaduje farmazony.

[dacn]

Napisane przez Kolor Bzu

Wymiary by się zgadzały prócz biustu.
Jasne, że baletnica ma inną figurę, ale bycie fit to kondycja i regularne ćwiczenia a nie baletowa harówa po kilka godzin dziennie.
Jak nie ćwiczyłam to nawet tych 34 nie miałam, więc nie wyrokuj dla ogółu.

Dokładnie bycie fit to jedzenie hmm jedzenia a nie chemii, ćwiczenia i ciągłą walka o lepsze wyniki i kondycję. To wymaga siły woli i siły fizycznej = mięśni a te mają swoją objętość, do tego zdrowa kobieta posiada ( czy się to komu podoba czy nie) tkankę tłuszczową dla prawidłowej gospodarki hormonalnej.
Do obserwacji jak wyglądają uda siatkarek lub ciało instruktorek pilatesu a i nawet nogi baletnic- sa mocna i masywne mimo że szczupłe.
Zaburzona gospodarka hormonalna, np brak miesiączek NIE oznacza zdrowia i bycia fit.

[Kolor Bzu]

Napisane przez dacn

Dokładnie bycie fit to jedzenie hmm jedzenia a nie chemii, ćwiczenia i ciągłą walka o lepsze wyniki i kondycję. To wymaga siły woli i siły fizycznej = mięśni a te mają swoją objętość, do tego zdrowa kobieta posiada ( czy się to komu podoba czy nie) tkankę tłuszczową dla prawidłowej gospodarki hormonalnej.
Do obserwacji jak wyglądają uda siatkarek lub ciało instruktorek pilatesu a i nawet nogi baletnic- sa mocna i masywne mimo że szczupłe.
Zaburzona gospodarka hormonalna, np brak miesiączek NIE oznacza zdrowia i bycia fit.

Tyle że widzisz zaburzeń hormonalnych nie mam, tłuszcz jest tam gdzie trzeba (biust,

Napisane przez dacn

Dokładnie bycie fit to jedzenie hmm jedzenia a nie chemii, ćwiczenia i ciągłą walka o lepsze wyniki i kondycję. To wymaga siły woli i siły fizycznej = mięśni a te mają swoją objętość, do tego zdrowa kobieta posiada ( czy się to komu podoba czy nie) tkankę tłuszczową dla prawidłowej gospodarki hormonalnej.
Do obserwacji jak wyglądają uda siatkarek lub ciało instruktorek pilatesu a i nawet nogi baletnic- sa mocna i masywne mimo że szczupłe.
Zaburzona gospodarka hormonalna, np brak miesiączek NIE oznacza zdrowia i bycia fit.

Tyle że widzisz zaburzeń hormonalnych nie mam, tłuszcz jest tam gdzie trzeba (biust, biodra) mam też mięśnie choć nie za wielkie. TŻ to samo. On bardzo dużo ćwiczy, je zdrowo, siły ma mnóstwo a chudzinka straszna. Według lekarzy taką ma budowę i nic się na to nie poradzi. Ot i u mnie podobny przypadek.

[Luba]

Napisane przez coco_kiciusia

A tego to już w ogóle nie rozumiem, klasyczne bzdury. No i ten powszechny pogląd o facetach, że niby nie są psami i na kości nie polecą. Nic bardziej bzdurnego. Większość facetów, których znam, podziwia dziewczyny o figurze pokroju VS Angels, albo fit blogerek. Żaden nie mówi, że dziewczyny z tzw. ciałkiem, za to mające na czym siedzieć i czym oddychać to ideał, teraz na topie są laski szczupłe, po których widać, że ćwiczą, z miseczką A-C, noszące rozmiar 34/36.
Idealnym przykładem są ostatnie wakacje, kiedy to koledzy zapoznali dwie dziewczyny o figurze modelek, same w sobie może nie były jakimiś pięknościami, ale ich figury sprawiały, że dosłownie nie mogły się opędzić od zainteresowanych (a jestem przekonana, że masa osób widząc je rzuciłaby hasło - anorektyczki).

A ja znam facetow, ktorzy lubia kobiety z miseczka E