Wyrok - zbyt silna.

[kasjopeja]

Znowu usłyszałam to samo. Mam 35 lat i usłyszałam to po raz 7.
Jesteś dla mnie zbyt silna. Wyrok.

Jestem silna, walczę o swoje, mam swoje mieszkanie, dobre auto, kieruje grupą ludzi w pracy, mam wysokie stanowisko - wszystko osiągnęłam ciężką pracą. Oprócz tego uczę się języków, biegam, rzuciłam fajki, jestem towarzyska i chyba ludzie mnie lubią, bo często jestem zapraszana i mam wielu kolegów.
No właśnie - kolegów. Bo każdy facet się mnie boi. Bo jestem silna, wiele razy to już usłyszałam. Nawet nie mówią "jesteś za silna", raczej: "ja jestem zbyt słaby dla ciebie". I co ja mam robić? Charakteru nie zmienię, a chciałabym czuć się kochana, założyć rodzinę..

[Rhapsody1]

Raz wartość faceta i instynkt, chce zarabiać tyle co kobieta albo więcej, chce utrzymać rodzinę.

Dwa

Facet chce ciepłej kobiety, każdy. Może w tym jest problem, ciepłej, uczuciowej.

[kasjopeja]

hmmm.. nie jestem zimną kobietą, w tym sęk - jestem silna, ale nie pozbawiona ciepła i uczuć. Może bywam mało romantyczna.. Ale ciepło i uczucia daję, zresztą na to akurat nikt z moich dotychczasowych partnerów się nie uskarżał.
Raczej mówili, że jestem twarda na wierzchu i miękka w środku ;-)

[ajah]

Napisane przez kasjopeja

Znowu usłyszałam to samo. Mam 35 lat i usłyszałam to po raz 7.
Jesteś dla mnie zbyt silna. Wyrok.

Jestem silna, walczę o swoje, mam swoje mieszkanie, dobre auto, kieruje grupą ludzi w pracy, mam wysokie stanowisko - wszystko osiągnęłam ciężką pracą. Oprócz tego uczę się języków, biegam, rzuciłam fajki, jestem towarzyska i chyba ludzie mnie lubią, bo często jestem zapraszana i mam wielu kolegów.
No właśnie - kolegów. Bo każdy facet się mnie boi. Bo jestem silna, wiele razy to już usłyszałam. Nawet nie mówią "jesteś za silna", raczej: "ja jestem zbyt słaby dla ciebie". I co ja mam robić? Charakteru nie zmienię, a chciałabym czuć się kochana, założyć rodzinę..

Ale co to znaczy zbyt silna?
Zbyt samodzielna, zdecydowana czy co?

Wystarczy, ze znajdziesz kogoś kto będzie siłę w tobie doceniał. Na pewno tacy faceci istnieją.

[leobozenka]

Może ci faceci odchodzą, bo zawsze twardo stawiasz na swoim i nie dopuszczasz kompromisów?

[Azhaar]

Napisane przez Rhapsody1

Raz wartość faceta i instynkt, chce zarabiać tyle co kobieta albo więcej, chce utrzymać rodzinę.

Dwa

Facet chce ciepłej kobiety, każdy. Może w tym jest problem, ciepłej, uczuciowej.

Sorry, ale ten argument jest śmieszny. A co ja winna że zarabiam tyle i tyle? To mam nie wchodzić w związek z facetem, który zarabia mniej albo w trakcie związku pilnować się, by nie zarabiać więcej, nie awansować?

Większej bzdury nie czytałam.

[kassica31]

Wiesz, miałam podobnie i moje związki kończyły się, bo byłam zbyt silna. Jednak poznałam tego jedynego, poczułam, że nie muszę już niczego udowadniać, że skoro jest facetem to pewne rzeczy mogę przerzucić na niego. I wiesz co? Jestem teraz bardzo szczęśliwa, a mój mąż czuje potrzebny, a ja mam więcej czasu dla siebie. Czasem po prostu warto wrzucić na luz.

[Azhaar]

Napisane przez leobozenka

Może ci faceci odchodzą, bo zawsze twardo stawiasz na swoim i nie dopuszczasz kompromisów?

Właśnie też mi się wydaje, ze to może być kwestia jakichś cech charakteru niż samego faktu posiadania dobrej pracy etc.

[kasjopeja]

Zbyt silna, bo mam swoje zdanie, chyba faktycznie lubie postawić na swoim..
Jakiś czas temu poznałam faceta, starszego. On w dziwnej relacji z jakąś panną - sam o tym mówił, że nic z tego nie będzie, że on to skończył, ale ona nie odpuszcza.. Więc zaczeliśmy się spotykać. No i wpadłam po uszy. Ale zamiast sie otworzyć przed nim, coś mi na to nie pozwalało, nie byłam gotowa na nowy związek - chodziłam z nim do łóżka mówiąc jednocześnie i naprawdę w to wierząc, że dla mnie to co się między nami dzieje to tylko romans, żeby się nie przywiązywał. I trwało to jakiś czas. Kiedy mi zaczęło zależeć - jemu przestało. Potem on stwierdził, że chce spróbować z tamtą. Kiedy zapytałam go o powód, powiedział mi że sama mu sugerowałam, żeby ratował jeśli jest co ratować (związek z tamtą), a on uznał, że tamta to jedyna kobieta jaką zna, kt. "wszystko zniesie" i choć we wszystkim się różnią, nie kocha jej, dzieli ich wiele ważnych kwestii (religia, zasady, podejście do wielu istotnych spraw) to chce spróbować. A potem jeszcze dodał, że on jest dla mnie za słaby, że chce spokojnego życia, a ja jestem kobietą kt. będzie wymagać - od siebie i od niego...
I klops. Zależy mi na nim. Ale nie będę rywalizować z żadną kobietą. Mimo to smutno mi, że tak to wyszło i zastanawiam się czemu ja taka beznadziejna jestem..

Koniec-końców wyszło jak zwykle - mam kolejnego "przyjaciela". Mogę na niego liczyć, dzwoni, pisze, przynosi prezenty, dzwoni w Walentynki i święta, ale wybrał inną. Klasyka.

[barbarossan]

Kilka tygodni temu od znajomego usłyszałam że "jak chcesz mieć facetów na pęczki to musisz udawać głupią, faceci nie lubią zaradnych kobiet, a nie Beatka ty ciągle "ja to zrobię sama, lepiej, ja to wiem, nie chcę Twojej pomocy, takim materiałem źle się steruje " wstyd robisz takiemu potencjalnemu partnerowi kiedy to lepiej od niego wiesz jak zmienić koło i coś w tym jest

[Ivonka0705]

Napisane przez kasjopeja

Zbyt silna, bo mam swoje zdanie, chyba faktycznie lubie postawić na swoim..
Jakiś czas temu poznałam faceta, starszego. On w dziwnej relacji z jakąś panną - sam o tym mówił, że nic z tego nie będzie, że on to skończył, ale ona nie odpuszcza.. Więc zaczeliśmy się spotykać. No i wpadłam po uszy. Ale zamiast sie otworzyć przed nim, coś mi na to nie pozwalało, nie byłam gotowa na nowy związek - chodziłam z nim do łóżka mówiąc jednocześnie i naprawdę w to wierząc, że dla mnie to co się między nami dzieje to tylko romans, żeby się nie przywiązywał. I trwało to jakiś czas. Kiedy mi zaczęło zależeć - jemu przestało. Potem on stwierdził, że chce spróbować z tamtą. Kiedy zapytałam go o powód, powiedział mi że sama mu sugerowałam, żeby ratował jeśli jest co ratować (związek z tamtą), a on uznał, że tamta to jedyna kobieta jaką zna, kt. "wszystko zniesie" i choć we wszystkim się różnią, nie kocha jej, dzieli ich wiele ważnych kwestii (religia, zasady, podejście do wielu istotnych spraw) to chce spróbować. A potem jeszcze dodał, że on jest dla mnie za słaby, że chce spokojnego życia, a ja jestem kobietą kt. będzie wymagać - od siebie i od niego...
I klops. Zależy mi na nim. Ale nie będę rywalizować z żadną kobietą. Mimo to smutno mi, że tak to wyszło i zastanawiam się czemu ja taka beznadziejna jestem..

Koniec-końców wyszło jak zwykle - mam kolejnego "przyjaciela". Mogę na niego liczyć, dzwoni, pisze, przynosi prezenty, dzwoni w Walentynki i święta, ale wybrał inną. Klasyka.

Może zwyczajnie dajesz im odczuć, że są gorsi w jakimś aspekcie od Ciebie?
może nieświadomie ich tłamsisz swoim silnym charakterem?
Jeśli chcesz spróbuj odpowiedzieć na poniższe pytania..

Jacy są CI faceci, ktorych 'wybierasz'?
Z jakimi do tej pory bylas i jacy Cię porzucali?
Jaka byla ich pozycja społeczna?
mieli pasje? co robili, gdy ty oddawałaś się swoim zajęciom(pracy, hobby etc)?
Jak reagowali na Twoje sukcesy?
Jakie cechy w nich podziwiałaś? Co Ci w nich imponowało?

[kassica31]

Napisane przez kasjopeja

Zbyt silna, bo mam swoje zdanie, chyba faktycznie lubie postawić na swoim..
Jakiś czas temu poznałam faceta, starszego. On w dziwnej relacji z jakąś panną - sam o tym mówił, że nic z tego nie będzie, że on to skończył, ale ona nie odpuszcza.. Więc zaczeliśmy się spotykać. No i wpadłam po uszy. Ale zamiast sie otworzyć przed nim, coś mi na to nie pozwalało, nie byłam gotowa na nowy związek - chodziłam z nim do łóżka mówiąc jednocześnie i naprawdę w to wierząc, że dla mnie to co się między nami dzieje to tylko romans, żeby się nie przywiązywał. I trwało to jakiś czas. Kiedy mi zaczęło zależeć - jemu przestało. Potem on stwierdził, że chce spróbować z tamtą. Kiedy zapytałam go o powód, powiedział mi że sama mu sugerowałam, żeby ratował jeśli jest co ratować (związek z tamtą), a on uznał, że tamta to jedyna kobieta jaką zna, kt. "wszystko zniesie" i choć we wszystkim się różnią, nie kocha jej, dzieli ich wiele ważnych kwestii (religia, zasady, podejście do wielu istotnych spraw) to chce spróbować. A potem jeszcze dodał, że on jest dla mnie za słaby, że chce spokojnego życia, a ja jestem kobietą kt. będzie wymagać - od siebie i od niego...
I klops. Zależy mi na nim. Ale nie będę rywalizować z żadną kobietą. Mimo to smutno mi, że tak to wyszło i zastanawiam się czemu ja taka beznadziejna jestem..

Koniec-końców wyszło jak zwykle - mam kolejnego "przyjaciela". Mogę na niego liczyć, dzwoni, pisze, przynosi prezenty, dzwoni w Walentynki i święta, ale wybrał inną. Klasyka.

Wiesz, mam wrażenie, że Ty po prostu boisz się przyznać, że chcesz kochać i być kochaną. Miłość, potrzeba, żeby ukochany był przy Tobie, wspierał Cię nie jest wcale oznaką słabości i przyznanie się do takich potrzeb nie spowoduje, że raptem staniesz się słaba i łatwa do wykorzystania.

[Ivonka0705]

Napisane przez barbarossan

Kilka tygodni temu od znajomego usłyszałam że "jak chcesz mieć facetów na pęczki to musisz udawać głupią, faceci nie lubią zaradnych kobiet, a nie Beatka ty ciągle "ja to zrobię sama, lepiej, ja to wiem, nie chcę Twojej pomocy, takim materiałem źle się steruje " wstyd robisz takiemu potencjalnemu partnerowi kiedy to lepiej od niego wiesz jak zmienić koło i coś w tym jest

Zapomniał dodać "słabi faceci", zakopleksione ciapy (ciśnie mi sie inne słowo na usta), które nie potrafią cieszyć się z sukcesów swoich partnerek, z tego, że są zaradne i potrafią walczyć o swoje.
Chcesz mieć facetów na pęczki? Udawaj idiotkę, owszem... Szybko się Tobą zainteresują, szybko pobawią i jeszcze szybciej zostawią, bo staniesz się dla nich nudną niuńką wyłącznie do zabawy, a nie do życia.
Prawdziwy facet poszuka sobie wartościowe, inteligentnej kobiety, która go zainteresuje, która będzie mu imponować ale też pozwoli mu czuć się przy niej mężczyzną, czyli nie wszystko sama zrobi, ale będzie potrafiła poprosić go też o radę, pomoc, wskazówkę... Ja tak to widzę, być może jest inaczej.

[barbarossan]

ten znajomy - fakt ma kobietę bardzo zaradną i wykształconą ale sam ma świetną pracę, świetne zarobki i ciągle się kształci.. więc on obaw do bycia gorszym nie ma

widzę co się dzieje dookoła, kto wychodzi za mąż, kto się wiążę, zaręcza... i schemat w 8/10 jest ten sam ona troszkę nie zaradna, mysiu-pysiu, ja nie wiem jak to zrobić i się kręci i co się dziwić faceci od dawna mają wpajane że to oni mają być głową rodziny i w ogóle najważniejsi, więc nie wezmą sobie kobiety, która ma większe jaja od nich co nie ?

moich "potencjalnych" facetów odtrącało to że np. sama sobie zmienię koło, skoszę trawę, porobię drzewo, pomaluje ściany, wyjadę samotnie w góry, zmienię bezpieczniki w aucie że płacę za siebie, że nic od nich nie chcę , że nie potrzebuję pomocy... nie wpisuje się w schemat "słodkiej Beaci" którą można uratować gdy jej szambo wybije

i gdzie tu taki macho ma się wykazać

nie mówię tutaj o byciu tlenioną barbie mentalnie ale wiecie chodzi o taką uroczą nieporadność

[leobozenka]

Napisane przez Ivonka0705

Może zwyczajnie dajesz im odczuć, że są gorsi w jakimś aspekcie od Ciebie?
może nieświadomie ich tłamsisz swoim silnym charakterem?

To samo przyszło mi do głowy.
Autorko, może oni odbierają Cię jak typową służbistkę? Może tym całym swoim stanowczym, twardym zachowaniem ukrywasz swoją kobiecość czyli np. delikatność, spontaniczność? (Nie wiem jak to inaczej ująć. Jak ja przeczytałam Twoje posty to właśnie wyobraziłam sobie Ciebie jako taką twardą babkę, która trzyma swoich schematów, wszystko ma poukładane jak w zegarze itp. Oczywiście to tylko moje wyobrażenie, mogę się mylić ) Jeśli się nie pomyliłam to wydaje mi się, że tu właśnie może tkwić problem, a nie tam, że masz dobrą pracę itd.

[kasjopeja]

Napisane przez barbarossan

ten znajomy - fakt ma kobietę bardzo zaradną i wykształconą ale sam ma świetną pracę, świetne zarobki i ciągle się kształci.. więc on obaw do bycia gorszym nie ma

widzę co się dzieje dookoła, kto wychodzi za mąż, kto się wiążę, zaręcza... i schemat w 8/10 jest ten sam ona troszkę nie zaradna, mysiu-pysiu, ja nie wiem jak to zrobić i się kręci i co się dziwić faceci od dawna mają wpajane że to oni mają być głową rodziny i w ogóle najważniejsi, więc nie wezmą sobie kobiety, która ma większe jaja od nich co nie ?

moich "potencjalnych" facetów odtrącało to że np. sama sobie zmienię koło, skoszę trawę, porobię drzewo, pomaluje ściany, wyjadę samotnie w góry, zmienię bezpieczniki w aucie że płacę za siebie, że nic od nich nie chcę , że nie potrzebuję pomocy... nie wpisuje się w schemat "słodkiej Beaci" którą można uratować gdy jej szambo wybije

i gdzie tu taki macho ma się wykazać

nie mówię tutaj o byciu tlenioną barbie mentalnie ale wiecie chodzi o taką uroczą nieporadność

nie, no ja to rozumiem - koła w aucie nie wymienie, fakt. Ale chyba nie dam rady na co dzień zgrywać laski, kt. ma dwie lewe ręce i globus na samą myśl o wbiciu gwoździ w ścianę. To mi się kojarzy z manipulacją, a na takiej bazie chyba trudno coś budować.

---------- Dopisano o 23:13 ---------- Poprzedni post napisano o 23:10 ----------

Napisane przez leobozenka

To samo przyszło mi do głowy.
Autorko, może oni odbierają Cię jak typową służbistkę? Może tym całym swoim stanowczym, twardym zachowaniem ukrywasz swoją kobiecość czyli np. delikatność, spontaniczność? (Nie wiem jak to inaczej ująć. Jak ja przeczytałam Twoje posty to właśnie wyobraziłam sobie Ciebie jako taką twardą babkę, która trzyma swoich schematów, wszystko ma poukładane jak w zegarze itp. Oczywiście to tylko moje wyobrażenie, mogę się mylić ) Jeśli się nie pomyliłam to wydaje mi się, że tu właśnie może tkwić problem, a nie tam, że masz dobrą pracę itd.

kurcze sama nie wiem - chyba brak mi dystansu do siebie.. jestem konkretna , zadaniowa - moze faktycznie to wyglada jakbym była służbistką... kurde, i co ja mam z tym zrobić...

[MistrzyniDrugiegoPlanu]

Napisane przez kasjopeja

Zbyt silna, bo mam swoje zdanie, chyba faktycznie lubie postawić na swoim..
Jakiś czas temu poznałam faceta, starszego. On w dziwnej relacji z jakąś panną - sam o tym mówił, że nic z tego nie będzie, że on to skończył, ale ona nie odpuszcza.. Więc zaczeliśmy się spotykać. No i wpadłam po uszy. Ale zamiast sie otworzyć przed nim, coś mi na to nie pozwalało, nie byłam gotowa na nowy związek - chodziłam z nim do łóżka mówiąc jednocześnie i naprawdę w to wierząc, że dla mnie to co się między nami dzieje to tylko romans, żeby się nie przywiązywał. I trwało to jakiś czas. Kiedy mi zaczęło zależeć - jemu przestało. Potem on stwierdził, że chce spróbować z tamtą. Kiedy zapytałam go o powód, powiedział mi że sama mu sugerowałam, żeby ratował jeśli jest co ratować (związek z tamtą), a on uznał, że tamta to jedyna kobieta jaką zna, kt. "wszystko zniesie" i choć we wszystkim się różnią, nie kocha jej, dzieli ich wiele ważnych kwestii (religia, zasady, podejście do wielu istotnych spraw) to chce spróbować. A potem jeszcze dodał, że on jest dla mnie za słaby, że chce spokojnego życia, a ja jestem kobietą kt. będzie wymagać - od siebie i od niego...
I klops. Zależy mi na nim. Ale nie będę rywalizować z żadną kobietą. Mimo to smutno mi, że tak to wyszło i zastanawiam się czemu ja taka beznadziejna jestem..

Koniec-końców wyszło jak zwykle - mam kolejnego "przyjaciela". Mogę na niego liczyć, dzwoni, pisze, przynosi prezenty, dzwoni w Walentynki i święta, ale wybrał inną. Klasyka.

Jestem niemal dokładnie dwa razy młodsza, ale co tam, wypowiem się :P Po tym opisie bym stwierdziła, że wybierasz kompletnie niewłaściwych facetów. Po prostu. Ze strachu.

[kasjopeja]

btw. dziś dał mi prezent na Walentynki - wczesniej był w delegacji.
Wibrator.
Prawie się rozbeczałam, taki smutny to prezent zważywszy na okoliczności. Ale oczywiście nic nie dałam po sobie poznać.

[leobozenka]

Napisane przez kasjopeja

kurcze sama nie wiem - chyba brak mi dystansu do siebie.. jestem konkretna , zadaniowa - moze faktycznie to wyglada jakbym była służbistką... kurde, i co ja mam z tym zrobić...

Może spróbuj nauczyć się wyluzowania w pewnych kwestiach? Nie przenoś tak do końca tej 'zadaniowości' w życie prywatne. Oderwij się czasem od rzeczywistości, zrób coś szalonego, daj się ponieść chwili hehe (np zaszalej w wesołym miasteczku jak dziecko :P) Może w ten sposób nauczysz się być bardziej wyluzowaną?

---------- Dopisano o 23:39 ---------- Poprzedni post napisano o 23:35 ----------

Napisane przez kasjopeja

btw. dziś dał mi prezent na Walentynki - wczesniej był w delegacji.
Wibrator.
Prawie się rozbeczałam, taki smutny to prezent zważywszy na okoliczności. Ale oczywiście nic nie dałam po sobie poznać.

Faktycznie, smutny prezent walentynkowy W takim razie on pewnie odbiera Cię jako totalną nieromantyczkę hmm

[kasjopeja]

Napisane przez leobozenka

Może spróbuj nauczyć się wyluzowania w pewnych kwestiach? Nie przenoś tak do końca tej 'zadaniowości' w życie prywatne. Oderwij się czasem od rzeczywistości, zrób coś szalonego, daj się ponieść chwili hehe (np zaszalej w wesołym miasteczku jak dziecko :P) Może w ten sposób nauczysz się być bardziej wyluzowaną?

rzecz w tym, że ja jestem wyluzowana - robie wiele szalonych rzeczy, tancze do upadłego, ciągle się śmieję - czesto z samej siebie.

[leobozenka]

Napisane przez kasjopeja

rzecz w tym, że ja jestem wyluzowana - robie wiele szalonych rzeczy, tancze do upadłego, ciągle się śmieję - czesto z samej siebie.

Acha, rozumiem. Dawałaś tym facetom odczuć, że Ci na nich zależy? Czy raczej traktowałaś ich z dystansem? Sama już nie wiem dlaczego tyle historii zakończyło się u Ciebie podobnie...

Może odpowiedz na te pytania...

Napisane przez Ivonka0705

Jacy są CI faceci, ktorych 'wybierasz'?
Z jakimi do tej pory bylas i jacy Cię porzucali?
Jaka byla ich pozycja społeczna?
mieli pasje? co robili, gdy ty oddawałaś się swoim zajęciom(pracy, hobby etc)?
Jak reagowali na Twoje sukcesy?
Jakie cechy w nich podziwiałaś? Co Ci w nich imponowało?

[Ivonka0705]

Napisane przez leobozenka

Acha, rozumiem. Dawałaś tym facetom odczuć, że Ci na nich zależy? Czy raczej traktowałaś ich z dystansem? Sama już nie wiem dlaczego tyle historii zakończyło się u Ciebie podobnie...

Może odpowiedz na te pytania...

Dzięki za upomnienie się
też ciekawa odpowiedzi jestem.

---------- Dopisano o 00:37 ---------- Poprzedni post napisano o 00:23 ----------

Napisane przez kasjopeja

rzecz w tym, że ja jestem wyluzowana - robie wiele szalonych rzeczy, tancze do upadłego, ciągle się śmieję - czesto z samej siebie.

Myślę, że rzecz w tym, że za taką się uważasz, a nie, że taka jesteś lub tak jesteś postrzegana.

---------- Dopisano o 00:40 ---------- Poprzedni post napisano o 00:37 ----------

Napisane przez kasjopeja

btw. dziś dał mi prezent na Walentynki - wczesniej był w delegacji.
Wibrator.
Prawie się rozbeczałam, taki smutny to prezent zważywszy na okoliczności. Ale oczywiście nic nie dałam po sobie poznać.

... nie znam CIę, nie czytałam Twoich wcześniejszych wypowiedzi w innych wątkach (jeśli takie były), nie wiem jakim człowiekiem jesteś itd... ale jakoś nie wzbudzasz mojej sympatii. Jakiś taki chłód od Ciebie bije. Zastanów się, dlaczego...
myślę, że nie tylko ja mam tu takie odczucia(być może mylne- nie mam na celu obrażać Cię etc.)

Prezent też powinien CI dużo powiedzieć o tym, jak ludzie (a konkretnie ten facet) Cie postrzega. Dał Ci PRZEDMIOT ...tak jakbyś większą uwagę przywiązywała do rzeczy, nie ludzi... albo by zwrócić uwagę, że właśnie ludzi traktujesz jak przedmiot. Tak czy siak dobrze nie jest. Pora chyba na szczery rachunek sumienia, nie sądzisz?

[provoge]

Napisane przez Ivonka0705

Prezent też powinien CI dużo powiedzieć o tym, jak ludzie (a konkretnie ten facet) Cie postrzega. Dał Ci PRZEDMIOT ...tak jakbyś większą uwagę przywiązywała do rzeczy, nie ludzi... albo by zwrócić uwagę, że właśnie ludzi traktujesz jak przedmiot. Tak czy siak dobrze nie jest. Pora chyba na szczery rachunek sumienia, nie sądzisz?

Bez przesady. Nie dopisuj teorii do tego prezentu. Jest wolna, umawiali sie glownie do lozka, wiec po prostu dal, zeby nie czula sie ''samotna'' wieczorami

[_ema_]

A czy nie jest tak, że to zbyt silna oznacza po prostu nieumiejętność dzielenia życia z kimś, życie obok siebie? Jestem chora, ale nie wpadaj spoko, zamówiłam leki online, kurier dostarczył, nie kłopocz się. Mam ważne egzamin - spoko, powiem Ci po wszystkim, w końcu i tak nic nie zmienisz, to po co mam Cię prosić o trzymanie kciuków? Miałam wypadek, ale spokojnie, mam przy sobie numer pomocy drogowej, ze szpitala wróciłam taksówką, to tyko złamanie, radzę sobie. I tak mnie nie uzdrowisz, to po co mam zaraz do Ciebie wydzwaniać? Przy okazji się kiedyś dowiesz.

Nie umiałabym funkcjonować w związku, w którym nie jestem nikomu potrzebna.

[201803090921]

Napisane przez kasjopeja

Znowu usłyszałam to samo. Mam 35 lat i usłyszałam to po raz 7.
Jesteś dla mnie zbyt silna. Wyrok.

Jestem silna, walczę o swoje, mam swoje mieszkanie, dobre auto, kieruje grupą ludzi w pracy, mam wysokie stanowisko - wszystko osiągnęłam ciężką pracą. Oprócz tego uczę się języków, biegam, rzuciłam fajki, jestem towarzyska i chyba ludzie mnie lubią, bo często jestem zapraszana i mam wielu kolegów.
No właśnie - kolegów. Bo każdy facet się mnie boi. Bo jestem silna, wiele razy to już usłyszałam. Nawet nie mówią "jesteś za silna", raczej: "ja jestem zbyt słaby dla ciebie". I co ja mam robić? Charakteru nie zmienię, a chciałabym czuć się kochana, założyć rodzinę..

Hmmm, miałam podobnie, z tym, że w ramach bonusu przyciągałam bluszcze i pierdoły.
Jedyne wyjście to znaleźć sobie kogoś równie silnego jak Ty sama - nie warto zmieniać się czy grać słabą kobietkę bo to nie wypali na dłuższą metę. Znajdź kogoś, z kim będziesz się czuła równa - on Ci nie wypomni siły (jakkolwiek idiotycznie to brzmi, bo to nie żadna wada), a Ty zobaczysz w nim kogoś, kto dotrzyma Ci kroku, czymś zaimponuje, pokaże coś nowego.

Btw. w przeciwieństwie do jednej z wypowiedzi ja odbieram Cię jako osobę sympatyczną, acz nieco zagubioną w kwestii relacji damsko-męskich I nie zimną, tylko właśnie konkretną.

[c640cdfa886255292692728c9c3f51a456c1754b_657ce90228a24]

Wydaje mi się, że sobie to wmówiłaś i albo zachowujesz się jakby tak było (odpychając facetów), albo podświadomie wybierasz jakieś *upy, dla których faktycznie jesteś za silna

W moim odczuciu są tacy co wolą silne, tacy co wolą sierotki, tacy co wolą "normalne"... nie ma reguły.

Napisane przez _ema_

A czy nie jest tak, że to zbyt silna oznacza po prostu nieumiejętność dzielenia życia z kimś, życie obok siebie? Jestem chora, ale nie wpadaj spoko, zamówiłam leki online, kurier dostarczył, nie kłopocz się. Mam ważne egzamin - spoko, powiem Ci po wszystkim, w końcu i tak nic nie zmienisz, to po co mam Cię prosić o trzymanie kciuków? Miałam wypadek, ale spokojnie, mam przy sobie numer pomocy drogowej, ze szpitala wróciłam taksówką, to tyko złamanie, radzę sobie. I tak mnie nie uzdrowisz, to po co mam zaraz do Ciebie wydzwaniać? Przy okazji się kiedyś dowiesz.

O, i z tym się zgodzę. Mam taką przyjaciółkę, od zawsze samą, jak mnie pyta co jest z nią nie tak, to jej mówię szczerze, że moim zdaniem jest zbyt samowystarczalna.

[malypeszek]

Przeczytaj sobie książkę "Tęsknota silnej kobiety za silnym mężczyzną".
Bo może ta siła to tylko pancerz ochronny.

[kotnaplocie]

Nie trać czasu i nie pakuj się w związki ze słabymi facetami. Po prostu, postaw poprzeczkę wyżej. Wbrew pozorom, to się zazwyczaj opłaca.

[Kamina11]

Napisane przez kotnaplocie

Nie trać czasu i nie pakuj się w związki ze słabymi facetami. Po prostu, postaw poprzeczkę wyżej. Wbrew pozorom, to się zazwyczaj opłaca.

Tez mi się wydaje, że to o to chodzi, że wybierałaś sobie słabych facetów, takich, którzy nie mają na tyle jaj i wysokiego poczucia własnej wartości, żeby nie wpadać w kompleksy z powodu tego, że dobrze sobie radzisz i żeby mieć w nosie, że nie będzie się w związku jakimś niezastąpionym herosem, który zapewnia byt kobiecie, która niby to z definicji musi (?) być głupsza i mniej zaradna (?)

[Konwalia11]

Napisane przez Rhapsody1

Raz wartość faceta i instynkt, chce zarabiać tyle co kobieta albo więcej, chce utrzymać rodzinę.

Dwa

Facet chce ciepłej kobiety, każdy. Może w tym jest problem, ciepłej, uczuciowej.

Bzdura.
W prawdzie wiekszosc polskich facetow tak ma, owszem, bo przyzwyczajeni sa do slabych matek-sluzacych. Potem oczekuja podobnej partnerki, bez charakteru, mdlej, niewyraznej, zeby moc sie przy takiej czuc jak silny samiec. Wiekszosc takich mezczyzn nazywa potem silne kobiety babochlopami albo feministkami.
Z moich obserwacji zycia poza granicami wynika, ze ten polski standard "kobiety cieplej" na szczescie nie wszedzie uznawany jest za ideal.
Prawdziwie silny mezczyzna chce partnerki, ktora ma swoj swiat, marzenia, pomysly i ... pieniadze . I nie boi sie jej sily, bo sam ma jaja a nie tylko udaje, ze tak jest, szukajac szarej myszki, ktora sie mu podporzadkuje .