20+

[sweetpinky]

Napisane przez navi

Agus mozna robic to tak samo na rowerku treningowym, wiec na silowni bedziesz mogla zacząć albo na stepperze ale to chyba tez kolana obciaza, nie wiem sama

edit
dziewczyny pracowac mi sie nieeee chceee


czyzby oreganka jeszcze spała????

Navi nie tylko Tobie

Wiecie co?dzisiaj się zważyłam tak by sprawdzić jak jest bo oczywiście to co ostatno zrzuciłam mi przybyło a dziś mniej no fakt tylko 1 kg ale jakim cudem to ja nie wiem bo nic się nie starałam a wręcz przeciwnie. Może by tak się wogóle nie starać to zaraz spadnie 10 kg

[aneczka_1984]

Aga-ta koleżanka, które bierze ślub

Oj tam nie ma się co zniechęcać. Dużo satysfakcji hiit daje

Może coś ruszyło z mieszkaniem, ale cii

Sweet chciałabyć Ale by było dobrze, nie?

[Ines1985]

Napisane przez navi

Agus mozna robic to tak samo na rowerku treningowym, wiec na silowni bedziesz mogla zacząć albo na stepperze ale to chyba tez kolana obciaza, nie wiem sama

edit
dziewczyny pracowac mi sie nieeee chceee


czyzby oreganka jeszcze spała????

Rowerek moze byc bo na normalnym jeżdze . Co prawda czasem po wycieczce kolano sie odzywa, ale to nie to samo co np. po jezdzie konnej kiedy w ogole chodzić nie mogłam.

Mi tez sie nie chce pracowac... Nie znosze poniedzialku .

[sweetpinky]

Napisane przez aneczka_1984

Aga-ta koleżanka, które bierze ślub

Oj tam nie ma się co zniechęcać. Dużo satysfakcji hiit daje

Może coś ruszyło z mieszkaniem, ale cii

Sweet chciałabyć Ale by było dobrze, nie?

to by było zbyt piękne by było prawdziwe

[misiaczekdid]

Ecstasy ja nie mam co robić... Dosłownie. Siedzimy w biurze, plotkujemy i spijamy kawę, pewnie uda mi się znów szybciej do domku zwiać I zdążę coś zjeść przed podróżą służbową

Ja mieszkam z TŻ już 3 lata i jakoś tak coraz mniej mnie do ślubu ciągnie ( tzn. ten ustalony termin mi pasuje i nie chcę przyspieszać).
I po tylu latach mogę śmiało powiedzieć, że jest lepiej niż się spodziewałam - myślałam, że częściej będą spięcia (a jak dotąd zaliczyliśmy raptem dwa - i to podczas mojego trzymiesięcznego wyjazdu zagranicznego, bo ktoś mu naopowiadał, co to się "dzieje" za granicą...) Ogólnie myślałam, że będzie źle, bo my różnimy się pod kazdym względem, nawet wspólnych zainteresowań nie mieliśmy - ot dwa światy...
Ale oboje umiemy iść na kompromis i umiemy rozmawiać nie krzycząc na siebie, a to już dużo... Czasem tylko muszę "nosić spodnie w związku", ale to akurat lubię

[Ines1985]

Napisane przez misiaczekdid

Ecstasy ja nie mam co robić... Dosłownie. Siedzimy w biurze, plotkujemy i spijamy kawę, pewnie uda mi się znów szybciej do domku zwiać I zdążę coś zjeść przed podróżą służbową

Ja mieszkam z TŻ już 3 lata i jakoś tak coraz mniej mnie do ślubu ciągnie ( tzn. ten ustalony termin mi pasuje i nie chcę przyspieszać).
I po tylu latach mogę śmiało powiedzieć, że jest lepiej niż się spodziewałam - myślałam, że częściej będą spięcia (a jak dotąd zaliczyliśmy raptem dwa - i to podczas mojego trzymiesięcznego wyjazdu zagranicznego, bo ktoś mu naopowiadał, co to się "dzieje" za granicą...) Ogólnie myślałam, że będzie źle, bo my różnimy się pod kazdym względem, nawet wspólnych zainteresowań nie mieliśmy - ot dwa światy...
Ale oboje umiemy iść na kompromis i umiemy rozmawiać nie krzycząc na siebie, a to już dużo... Czasem tylko muszę "nosić spodnie w związku", ale to akurat lubię

A co dokładnie rozumiesz przez to noszenie spodni ? Ja przyznam szczerze tego najbardziej sie obawiam. W mojej rodzinie zawsze wszystko było na glowie mamy... I widze jak jej z tym cięzko. Dlatego od mojego faceta oczekuje żeby to on zajmowal sie wiekszoscia domowych spraw...

[aneczka_1984]

Ja też chciałabym silnego faceta, który będzie bardziej zaradny niż ja. I również dlatego, że moja mama zajmowała się zawsze wszystkim. Rachhunkami, dziećmi, remontami itp. I ja tak nie chcę. Ale wiadomo, że to wszystko zależy od charakteru.

[Ines1985]

Napisane przez aneczka_1984

Ja też chciałabym silnego faceta, który będzie bardziej zaradny niż ja. I również dlatego, że moja mama zajmowała się zawsze wszystkim. Rachhunkami, dziećmi, remontami itp. I ja tak nie chcę. Ale wiadomo, że to wszystko zależy od charakteru.

No właśnie, dokladnie, to jest to.
Mnie taka sytuacja w domu nauczyła jakiejś tam zaradności, bo zawsze starałam się pomagać mamie, czy to przy zaprogramowaniu magnetowidu czy też przy malowaniu balkonu...
Ale teraz chce, żeby mężczyzna w moim domu wziąl takie sprawy na siebie. To nie znaczy, że ja się wypnę na wszystko . Ale chcę mieć świadomość, że nie będę w domu jedyną osobą która zauważy że czas zapłacić rachunki, czy że coś się zepsuło .

[sweetpinky]

Może to głupio zabrzmi ale takiego właśnie zaradnego faceta sobie znalazłam, normalnie to co chciałam to mam. Wszystko zrobi sam, nie trzeba się o coś prosić, czy to sprawy techniczne czyli naprawa czegoś czy to gotowanie czy sprzątanie. Czasami się z rodzicami śmiejemy, że to taki Mc Gyver. Mam tylko nadzieję, że się to nie zmieni i staram się go tak przy nim nie przechwalać by się czasem nie rozleniwił.

[Ines1985]

Napisane przez sweetpinky

Może to głupio zabrzmi ale takiego właśnie zaradnego faceta sobie znalazłam, normalnie to co chciałam to mam. Wszystko zrobi sam, nie trzeba się o coś prosić, czy to sprawy techniczne czyli naprawa czegoś czy to gotowanie czy sprzątanie. Czasami się z rodzicami śmiejemy, że to taki Mc Gyver. Mam tylko nadzieję, że się to nie zmieni i staram się go tak przy nim nie przechwalać by się czasem nie rozleniwił.

To naprawde szczesciara z Ciebie .
Ale chwalenie chyba nawet pomaga .
Ja wiem, że jak np. mojego pochwale jak coś ugotuje to od razu jakby mu skrzydła urosły .

Moj jesli chodzi o sprawy techniczne, to jest wrecz nadgorliwy. Doslownie wszystko by chcial naprawic. Kiedys sie przyczepil do klamki w moim pokoju... Ja mu nie pozwolilam jej wymieniac, bo (przyznaje sie) balam ze calkiem to zepsuje.
Ale on raz sie uparł i nie sluchajac moich protestow wymienił tą klamkę...
Teraz zawsze jak wychodzi z pokoju czyms zaladowany, zawsze powtarza: "kiedys musialbym cie prosic zebys mi otworzyla, ale teraz masz taka sprawna klamke to sam sobie poradze".

[sweetpinky]

Napisane przez Ines1985

To naprawde szczesciara z Ciebie .
Ale chwalenie chyba nawet pomaga .
Ja wiem, że jak np. mojego pochwale jak coś ugotuje to od razu jakby mu skrzydła urosły .

Moj jesli chodzi o sprawy techniczne, to jest wrecz nadgorliwy. Doslownie wszystko by chcial naprawic. Kiedys sie przyczepil do klamki w moim pokoju... Ja mu nie pozwolilam jej wymieniac, bo (przyznaje sie) balam ze calkiem to zepsuje.
Ale on raz sie uparł i nie sluchajac moich protestow wymienił tą klamkę...
Teraz zawsze jak wychodzi z pokoju czyms zaladowany, zawsze powtarza: "kiedys musialbym cie prosic zebys mi otworzyla, ale teraz masz taka sprawna klamke to sam sobie poradze".

wiem wiem
a chwalić to go chwalę ale tak by nie przedobrzyć żeby nie było tak,że mu będę słodzić że jest taki wspaniały bo w to za bardzo uwierzy i nie będzie nic robił
a tak to jest OK, sam się garnie do gotowania nowych rzeczy i normalnie wychodzą mu przepyszne (np. ostatnio zrobił gołąbki które kocham a sama jeszcze nigdy nie robiłam)

[misiaczekdid]

Hmmm... No właśnie u mnie jest odwrotnie... Co nie znaczy, że gorzej...

Po pierwsze - Ja lubię trzymać rękę na pulsie i nawet jak ktoś coś robi sam, to ja i tak muszę mieć wszystko "na oku". Z moim poprzednim facetem ciągle byliśmy w stanie wojny właśnie o to, że każde z nas chciało rządzić i każde wiedziało lepiej i każde chciało załatwiać wszystkie sprawy inaczej...

Po drugie - Uwielbiam życie w "twórczym" ruchu, lubię załatwiać, kłócić się w urzędach, nadzorować remonty - czy nawet sama je robić... Lubię się sprawdzać, w różnych sytuacjach.

Po trzecie - Może ze względu na mój charakter i to, co w życiu przeszłam umiem sama o siebie i innych się zatroszczyć, nie lubię wisieć komuś na ramieniu i nie cierpię udawać, że jestem słabą kobietką. Wydaje mi się, że jestem przedsiębiorczą osobą - Ja po prostu taka nie jestem i nic tego nie zmieni...

A w domu potrzebuję takiego miśka, który doceni to, co robię, powie, że to, co robię jest ok. Ja chyba muszę po prostu mieć kogoś nad kim mogę roztoczyć swoje ramię....

A TŻ-owi też pozwalam czymś się zająć, ot tak, żeby mógł się wykazać, ale jeśli mówi, że nie wie jak to zrobić, czy nie umie tego czy tamtego załatwić, to podwijam rękawy i biorę się do pracy

[ka.si]

hejka, wstałam niedawno, aż wstyd.

widzę że prowadzicie ciekawy temat popieram misiaczka - ja z moim TŻ-tem mieszkam 4 lata, wspólnie się utrzymuemy, po prostu jak dobre małżeństwo tylko bez ślubu.
i szczerze, miał być slub w przyszłym roku, ale tak jakoś stwierdziłam, że jeszcze nie jestem gotowa, pierścionek juz jest od 13 listopada i tyle. nic na siłe. tak jest dobrze. jesli najdzie nas ochota na slub, pierwsze sie o tym dowiecie.

ogólnie to mam dzis wolne, zmykam zaraz z pieskami na spacerek

[Ines1985]

Napisane przez ka.si

jesli najdzie nas ochota na slub, pierwsze sie o tym dowiecie.

Trzymamy za słowo

[misiaczekdid]

Znam parę, która się pobrała po 15 latach wspólnego mieszkania...

[ka.si]

Napisane przez Ines1985

Trzymamy za słowo

no to mam nadzieje że wizaż jak i wątek 20+ bedzie jeszcze dobrych pare lat

[navi]

Napisane przez sweetpinky

Może to głupio zabrzmi ale takiego właśnie zaradnego faceta sobie znalazłam, normalnie to co chciałam to mam. Wszystko zrobi sam, nie trzeba się o coś prosić, czy to sprawy techniczne czyli naprawa czegoś czy to gotowanie czy sprzątanie. Czasami się z rodzicami śmiejemy, że to taki Mc Gyver. Mam tylko nadzieję, że się to nie zmieni i staram się go tak przy nim nie przechwalać by się czasem nie rozleniwił.

ja mam dokladnie tak samo
mowie:
"kurcze to sie chyba psuje" i w 5 sekund mam odpowiedz
"no to trzeba naprawic"
"a wiesz jak?" i uzyskuje odpowiedz "no pewnie" albo "nie mam pojecia" ale nie zaleznie od tego jest naprawione i to super!!!

[aneczka_1984]

Ja też mam dość mocny charakter, jestem nauczona dbać o siebie itp. tylko po prostu nie chcę żeby mój przyszły związek wyglądał jak małżeństwo moich rodziców, gdzie mój ojciec zawsze był niezaradny. I nie jestem słabą kobietą wiszącą komuś na ramieniu. Po prostu chcę mężczyzny, a nie chłopca. Takiego, który będzie zaradny, odpowiedzialny. Takiego, którego nie będę musiała prosić 100 razy o zrobienie czegoś.

[Ines1985]

Napisane przez aneczka_1984

Ja też mam dość mocny charakter, jestem nauczona dbać o siebie itp. tylko po prostu nie chcę żeby mój przyszły związek wyglądał jak małżeństwo moich rodziców, gdzie mój ojciec zawsze był niezaradny. I nie jestem słabą kobietą wiszącą komuś na ramieniu. Po prostu chcę mężczyzny, a nie chłopca. Takiego, który będzie zaradny, odpowiedzialny. Takiego, którego nie będę musiała prosić 100 razy o zrobienie czegoś.

Ooootóż to ja potrzebuję dokładnie tego samego... Sama z wieloma sprawami sobie poradzę. Ale po co ja mam się nimi zajmować, skoro równie dobrze będzie mógł to zrobić mój mężczyzna?

[misiaczekdid]

Nie popadajmy ze skrajności w skrajność TŻ coś tam robi i nieźle sobie radzi, jak o coś poproszę to mi to zrobi/załatwi, ale lubię czuć, że ja też cos mogę

[Ines1985]

Napisane przez misiaczekdid

Nie popadajmy ze skrajności w skrajność TŻ coś tam robi i nieźle sobie radzi, jak o coś poproszę to mi to zrobi/załatwi, ale lubię czuć, że ja też cos mogę

No i dobrze. Najważniejsze, żeby wzajemnie się uzupełniać .

[kasiulinska]

Ja z moim TZ tez juz 3 lata mieszkam (po ponad 3 latach bycia razem) i na poczatku bylo dosc ciezko, musielismy sie dotrzec, "ustawic" nawzajem, za to teraz jest super!
Nie zamienilabym go na zadnego innego. Zycie wystawilo nas na kilka prob, ale z kazdem wyszlismy obronna reka
Teraz powoli zaczynamy planowac slub i dziecko (a raczej dzieci, bo bysmy z 3 chcieli)

[sweetpinky]

Ale mnie znów plery bolą, normalnie aż mi niedobrze
dobrze, że to już jutro idę na badania to może lada moment coś mi przepiszą (jakieś masaże czy coś). Mam takie wrażenie jakby mi nerw kręgi uciskały, jakby ktoś gwoździa mi wbijał w plecy a ból mi promieniuje aż do kolan boję się, że jest coś nie tak

[xal]

Napisane przez sweetpinky

Ale mnie znów plery bolą, normalnie aż mi niedobrze
dobrze, że to już jutro idę na badania to może lada moment coś mi przepiszą (jakieś masaże czy coś). Mam takie wrażenie jakby mi nerw kręgi uciskały, jakby ktoś gwoździa mi wbijał w plecy a ból mi promieniuje aż do kolan boję się, że jest coś nie tak

A co nabroiłaś?

[misiaczekdid]

Napisane przez kasiulinska

Ja z moim TZ tez juz 3 lata mieszkam (po ponad 3 latach bycia razem) i na poczatku bylo dosc ciezko, musielismy sie dotrzec, "ustawic" nawzajem, za to teraz jest super!
Nie zamienilabym go na zadnego innego. Zycie wystawilo nas na kilka prob, ale z kazdem wyszlismy obronna reka
Teraz powoli zaczynamy planowac slub i dziecko (a raczej dzieci, bo bysmy z 3 chcieli)

Oj my z TŻ to wszystko na wariackich papierach robiliśmy, ja go nawet dobrze nie znałam, jak zamieszkaliśmy razem... Najlepsze było to, że przez prawie rok wspólnego mieszkania nie wiedziałam jak on się nazywa Przedstawiał się i owszem, potem kilka razy padło jego nazwisko, ale jakoś nie mogłam nigdy zapamiętać i zawsze coś przekręcałam - Wstyd się przyznać

Napisane przez sweetpinky

Ale mnie znów plery bolą, normalnie aż mi niedobrze
dobrze, że to już jutro idę na badania to może lada moment coś mi przepiszą (jakieś masaże czy coś). Mam takie wrażenie jakby mi nerw kręgi uciskały, jakby ktoś gwoździa mi wbijał w plecy a ból mi promieniuje aż do kolan boję się, że jest coś nie tak

[Ines1985]

Napisane przez sweetpinky

Ale mnie znów plery bolą, normalnie aż mi niedobrze
dobrze, że to już jutro idę na badania to może lada moment coś mi przepiszą (jakieś masaże czy coś). Mam takie wrażenie jakby mi nerw kręgi uciskały, jakby ktoś gwoździa mi wbijał w plecy a ból mi promieniuje aż do kolan boję się, że jest coś nie tak

współczuję mam nadzieję, że znajdą sposób żeby Ci pomóc.

Zaraz będę na półmetku i wyskocze na troche z biura żeby pozniej już było z górki .
I jakos przeleci ten znienawidzony poniedzialek...

[sweetpinky]

dziewczyny tu już wiedzą ale 3 lata temu miałam poważny wypadek i głupotę zrobiłam, że nie poszłam na rehabilitację a miałam poprzesuwane kręgi i teraz jest coraz gorzej

[navi]

Napisane przez kasiulinska

Ja z moim TZ tez juz 3 lata mieszkam (po ponad 3 latach bycia razem) i na poczatku bylo dosc ciezko, musielismy sie dotrzec, "ustawic" nawzajem, za to teraz jest super!
Nie zamienilabym go na zadnego innego. Zycie wystawilo nas na kilka prob, ale z kazdem wyszlismy obronna reka
Teraz powoli zaczynamy planowac slub i dziecko (a raczej dzieci, bo bysmy z 3 chcieli)

super

Napisane przez sweetpinky

Ale mnie znów plery bolą, normalnie aż mi niedobrze
dobrze, że to już jutro idę na badania to może lada moment coś mi przepiszą (jakieś masaże czy coś). Mam takie wrażenie jakby mi nerw kręgi uciskały, jakby ktoś gwoździa mi wbijał w plecy a ból mi promieniuje aż do kolan boję się, że jest coś nie tak

ajajaj.. nie popadaj tylko w panike, moze trzeba cos nastawic tylko.. juz jutro sie okaze

[aneczka_1984]

Misiaczek to najpierw zamieszkaliście razem i później coś zaiskrzyło czy na odwrót?

Sewwt biedulo, mam nadzieję, że szybko się poprawi.

Ejjj chyba Oreganka już nie śpi,co?

[xal]

Napisane przez sweetpinky

dziewczyny tu już wiedzą ale 3 lata temu miałam poważny wypadek i głupotę zrobiłam, że nie poszłam na rehabilitację a miałam poprzesuwane kręgi i teraz jest coraz gorzej

Biedactwo
A teraz na rehabilitację chodzisz czy masaże, operację będziesz mieć ... ?