Czekające na oświadczyny i te, które się już doczekały :) cz. VIII

[Kolor Bzu]

Ja rozumiem, że są ludzie którzy zazdrości w ogóle nie czują i zazdroszczę im
Ale ludzie mają różny poziom emocji, różne charaktery i potrzeby i można czuć ukłucia zazdrości. Niefajnie jest o to robić jazdy, czy dać się temu ukłuciu zwariować, ale nie ma niczego złego w układaniu sobie związku tak, by był komfort jak najmniejszej liczby tych ukłuć.

I dla jednego komfortem będzie sama świadomość bycia w związku, dla drugiego będzie to brak sweet foci z koleżankami.

[201801191006]

Napisane przez Jazgotek

Czemu nie? Dajmy przykład: Ojciec widuje się ze swoim synem tylko co drugi tydzień, bo tak ustalił sąd. Chciałby, żeby jego synek fajnie spędził te dni, organizuje mu różne atrakcje, próbuje być "fajny" by móc załapać jak najlepszy kontakt z synem. A synek i tak non stop trajkocze o tym, jaki nowy facet mamy jest fajny, bo robi coś tam. Nie ma prawa to zaboleć?

Nie chodzi oczywiście o chęć zatrzymania chłopca, robienia mu wyrzutów, awantur, obrażania się itp. Zwykłe, ludzkie odczucie.

jeśli ojciec jest ogarnięty to wie, że dziecko to tylko dziecko i może sobie o takich rzeczach trajkotać.
ale jak sąd ustalił, że dziecko może się z tym ojcem widzieć tylko co dwa tygodnie, to może jednak z nim jest coś nie tak xDD

[8c9538aac29bb5fbc2d31b2aac28a8f9b62d5c74_6584d267571b8]

Napisane przez Kolor Bzu

Ja rozumiem, że są ludzie którzy zazdrości w ogóle nie czują i zazdroszczę im
Ale ludzie mają różny poziom emocji, różne charaktery i potrzeby i można czuć ukłucia zazdrości. Niefajnie jest o to robić jazdy, czy dać się temu ukłuciu zwariować, ale nie ma niczego złego w układaniu sobie związku tak, by był komfort jak najmniejszej liczby tych ukłuć.

I dla jednego komfortem będzie sama świadomość bycia w związku, dla drugiego będzie to brak sweet foci z koleżankami.

W ogóle nie związałabym się z fanem słit foci. Problem solved

[Kolor Bzu]

[1=8c9538aac29bb5fbc2d31b2 aac28a8f9b62d5c74_6584d26 7571b8;51177236]Niby skrajności, ale znam o wiele za dużo par, które się praktycznie nie rozstają. Facetowi nie chce się wyjść? Laska zostaje z nim, mimo że umawiasz się z nią od 2 miesięcy. Mają inne gusta muzyczne? A co tam jedźmy razem na koncert, chociaż jedno będzie ciągle marudzić i średnio się bawić. Panieński kumpeli? Nie nie nie, miś zabronił (a w zamian ona mu zabroni jakiegoś wędkowania na przykład). Jedno jest w pracy na nocce - o nie, wyjście odpada, pozostaje siedzieć w domu przed kompem Wbrew pozorom to bardzo częste zjawisko. Wielu kolegów straciłam przez ich wpychanie się pod pantofel, a i nie jedna koleżanka odcięła się ode mnie po poznaniu swojego TŻcika...[/QUOTE]

My staramy się bez siebie nie wychodzić, bo lubimy być razem. Ale TŻ chadza na męskie piwa z przyjaciółmi, ja się widuję z koleżankami na babskie pogaduchy.
On chodzi na spotkania swojego zespołu w pracy czy imprezy formowe, ja chadzam ze swoim zespołem i swoją firmą. On chodzi na kawalerskie, a ja na panieńskie.

Co do koncertów czy wędkowania, to akurat hobby i gusta mamy na tyle podobne, że podobają nam się te same rzeczy i tu faktycznie ktoś mógłby pomyśleć że bluszczujemy, bo narty razem, żagle razem, koncerty razem itd. nawet wędkować bardzo lubię No ale nie będzie jedno specjalnie w domu zostawało by nie wyszło na to że bluszczujemy.
Natomiast na imprezy w gronie mieszanym, nie zamknięte to staramy się zawsze iść razem.

---------- Dopisano o 22:38 ---------- Poprzedni post napisano o 22:37 ----------

[1=8c9538aac29bb5fbc2d31b2 aac28a8f9b62d5c74_6584d26 7571b8;51177271]W ogóle nie związałabym się z fanem słit foci. Problem solved [/QUOTE]

Wiem, mój tez nie jest fanem takich foci, jak pisałam Dlatego tym bardziej by mnie szlag trafił jakbym taka fotę zobaczyła

[8c9538aac29bb5fbc2d31b2aac28a8f9b62d5c74_6584d267571b8]

Napisane przez Kolor Bzu

My staramy się bez siebie nie wychodzić, bo lubimy być razem. Ale TŻ chadza na męskie piwa z przyjaciółmi, ja się widuję z koleżankami na babskie pogaduchy.
On chodzi na spotkania swojego zespołu w pracy czy imprezy formowe, ja chadzam ze swoim zespołem i swoją firmą. On chodzi na kawalerskie, a ja na panieńskie.

Co do koncertów czy wędkowania, to akurat hobby i gusta mamy na tyle podobne, że podobają nam się te same rzeczy i tu faktycznie ktoś mógłby pomyśleć że bluszczujemy, bo narty razem, żagle razem, koncerty razem itd. nawet wędkować bardzo lubię No ale nie będzie jedno specjalnie w domu zostawało by nie wyszło na to że bluszczujemy.
Natomiast na imprezy w gronie mieszanym, nie zamknięte to staramy się zawsze iść razem.

---------- Dopisano o 22:38 ---------- Poprzedni post napisano o 22:37 ----------



Wiem, mój tez nie jest fanem takich foci, jak pisałam Dlatego tym bardziej by mnie szlag trafił jakbym taka fotę zobaczyła

To podobnie jak u mnie, bo my też najchętniej wychodzimy razem Łączą nas podobne zainteresowania i lubimy taką samą muzykę, więc też nie mamy na tej płaszczyźnie problemów.
Ale niestety znam te skrajne przypadki i uważam że w niektórych z tych związków toczy się trucizna.

[Jazgotek]

Napisane przez loloo

jeśli ojciec jest ogarnięty to wie, że dziecko to tylko dziecko i może sobie o takich rzeczach trajkotać.
ale jak sąd ustalił, że dziecko może się z tym ojcem widzieć tylko co dwa tygodnie, to może jednak z nim jest coś nie tak xDD

Przecież napisałam, że nie chodzi o jakiekolwiek pretensje do dziecka, bo to logiczne że dziecko to dziecko, w tym właśnie leży cały sens mojej wcześniejszej wypowiedzi. Uważam, że to może bardzo mocno takiego człowieka zaboleć, że losy potoczyły się w taki, a nie inny sposób i niestety, ten ojciec nie może być jedynym "bohaterem" w życiu swojego dziecka. Każdy rodzic kocha swoje dziecko ponad życie i gdyby mógł, nie wypuścił by go z rąk, a słuchanie o tym, że to dziecko ma kogoś, kto mu go zastępuje po prostu może boleć. To nie są pretensje do kogokolwiek, a po prostu ból z samego faktu. Samo dziecko też może być przecież zazdrosne o drugie dziecko w rodzinie lub mamę, które zajmuje się również swoim pasierbem/pasierbicą - z tym, że dziecko nie rozumie że to nic nie znaczy i daje się ponieść swojemu bólowi, okazuje to. To jest właśnie ten drugi rodzaj "zazdrości", nie ten klasyczny o którym Ty myślisz.

A w DK standardem jest, że ojcowie mogą widzieć swoje dzieci w weekendy co drugi tydzień - z zaznaczeniem, że jeśli dogada się z matką, to oczywiście częściej, niestety nie zawsze da się dogadać. Sądownie prawo ma tylko właśnie co drugi tydzień, sądziłam że w Polsce też tak, mea culpa

[201801191006]

sorry Jazgotek, ale takie głupoty piszesz że ani mi się czytać nie chce

[Jazgotek]

Napisane przez loloo

sorry Jazgotek, ale takie głupoty piszesz że ani mi się czytać nie chce

Głupoty, bo Ty uważasz inaczej? Ok, niech Ci będzie.

[Terha]

Napisane przez Moniika95

Jazgotek zgadzam się z Toba w 100% a nawet w 1000%

Ja też

Napisane przez Kolor Bzu

sęk w tym, że jak jest jakaś głupota która drażni partnera to nie ma sensu tego bronić jak niepodległości.
TŻ tez nie lubi pewnych rzeczy w moich kontaktach z facetami, więc tych rzeczy unikam.

Dokładnie.

[201608212239]

Napisane przez Jazgotek

Czemu nie? Dajmy przykład: Ojciec widuje się ze swoim synem tylko co drugi tydzień, bo tak ustalił sąd. Chciałby, żeby jego synek fajnie spędził te dni, organizuje mu różne atrakcje, próbuje być "fajny" by móc załapać jak najlepszy kontakt z synem. A synek i tak non stop trajkocze o tym, jaki nowy facet mamy jest fajny, bo robi coś tam. Nie ma prawa to zaboleć?

Nie chodzi oczywiście o chęć zatrzymania chłopca, robienia mu wyrzutów, awantur, obrażania się itp. Zwykłe, ludzkie odczucie.

To raczej jest powód do radości, że synek ma dobre relacje ze swoim ojczymem i szczęśliwy dom. Przecież nowy facet mamy nie stanie się automatycznie nowym tatą dla dziecka i dorosły człowiek jest w stanie sobie to racjonalnie wytłumaczyć. A przynajmniej powinien być.

[201801191006]

Napisane przez Dalisa

To raczej jest powód do radości, że synek ma dobre relacje ze swoim ojczymem i szczęśliwy dom. Przecież nowy facet mamy nie stanie się automatycznie nowym tatą dla dziecka i dorosły człowiek jest w stanie sobie to racjonalnie wytłumaczyć. A przynajmniej powinien być.

no o tym mówię właśnie, ale nie mam siły tłumaczyć

[Kolor Bzu]

Napisane przez Dalisa

To raczej jest powód do radości, że synek ma dobre relacje ze swoim ojczymem i szczęśliwy dom. Przecież nowy facet mamy nie stanie się automatycznie nowym tatą dla dziecka i dorosły człowiek jest w stanie sobie to racjonalnie wytłumaczyć. A przynajmniej powinien być.

Owszem, ale nie o tym mowa. racjonalnie możemy sobie wytłumaczyć wszystko ale nie zmieni to naszych odczuć, co najwyżej reakcje.
Jak dłutowali mi ósemki i miałam szwy tak bolesne, że mogłam tylko pić przez rurkę, to owszem mogłam sobie wytłumaczyć, że to było potrzebne, bo inaczej ósemki by mi wypchały inne zęby i miałabym wieczne stany zapalne. I mogłam "zacisnąć zęby" i żyć dalej nie jojcząć, ale ból przez to nie był mniejszy- był taki sam.
I analogicznie jest z emocjami, one tak czy siak są,

[Terha]

Napisane przez Dalisa

To raczej jest powód do radości, że synek ma dobre relacje ze swoim ojczymem i szczęśliwy dom. Przecież nowy facet mamy nie stanie się automatycznie nowym tatą dla dziecka i dorosły człowiek jest w stanie sobie to racjonalnie wytłumaczyć. A przynajmniej powinien być.

Jazgotek, zakładam z Tobą obóz, bo się z dziewczynami nie zgadzam .
To, że powinien to być powód do radości to nie znaczy, że każdy jest taki empatyczny i to zrozumie. Zwykle ludzie są jednak egoistami .

---------- Dopisano o 23:15 ---------- Poprzedni post napisano o 23:14 ----------

Napisane przez Kolor Bzu

Owszem, ale nie o tym mowa. racjonalnie możemy sobie wytłumaczyć wszystko ale nie zmieni to naszych odczuć, co najwyżej reakcje.
Jak dłutowali mi ósemki i miałam szwy tak bolesne, że mogłam tylko pić przez rurkę, to owszem mogłam sobie wytłumaczyć, że to było potrzebne, bo inaczej ósemki by mi wypchały inne zęby i miałabym wieczne stany zapalne. I mogłam "zacisnąć zęby" i żyć dalej nie jojcząć, ale ból przez to nie był mniejszy- był taki sam.
I analogicznie jest z emocjami, one tak czy siak są,

z Tobą też mogę założyć obóz :P

[201801191006]

absurd goni absurd

[201608212239]

Napisane przez Kolor Bzu

Owszem, ale nie o tym mowa. racjonalnie możemy sobie wytłumaczyć wszystko ale nie zmieni to naszych odczuć, co najwyżej reakcje.
Jak dłutowali mi ósemki i miałam szwy tak bolesne, że mogłam tylko pić przez rurkę, to owszem mogłam sobie wytłumaczyć, że to było potrzebne, bo inaczej ósemki by mi wypchały inne zęby i miałabym wieczne stany zapalne. I mogłam "zacisnąć zęby" i żyć dalej nie jojcząć, ale ból przez to nie był mniejszy- był taki sam.
I analogicznie jest z emocjami, one tak czy siak są,

Ok, rozumiem, że przykładowy ojciec dziecka może odczuć w takiej sytuacji smutek czy żal do całego świata, że tak m się życie potoczyło, ale dalej nie wiem, gdzie tu miejsce na zazdrość.
No chyba, że teraz wszystkie negatywne uczucia nazywamy "jakimś rodzajem zazdrości", ale to już moim zdaniem nadużycie.

[Kolor Bzu]

Co jest absurdem? Że się emocjami nie da sterować za pomocą intelektu, albo że nie da się nie czuć czegoś tylko dlatego że się nie chce?
Dlatego są to emocje a nie intelekt, bo są bardziej irracjonalne i niezależne od nas.

[Terha]

Napisane przez Dalisa

Ok, rozumiem, że przykładowy ojciec dziecka może odczuć w takiej sytuacji smutek czy żal do całego świata, że tak m się życie potoczyło, ale dalej nie wiem, gdzie tu miejsce na zazdrość.
No chyba, że teraz wszystkie negatywne uczucia nazywamy "jakimś rodzajem zazdrości", ale to już moim zdaniem nadużycie.

Proste - jestem zazdrosny o to, że jak mogę się spotkać z synem to on mówi tylko o swoim "nowym ojcu", a ja ciągle jestem w cieniu. Tyle.

Przykre to jest, że ostatnio na naszym wątku nawet ciężko jest podyskutować, bo jest jeden "słuszny" pogląd, od którego odstępstwa są traktowane za chore, dziwne i nie wiem co jeszcze. Aż odechciewa się cokolwiek pisać i argumentować, bo zaraz znajdzie się ktoś, kto wyśmieje inny punkt widzenia.

Z tą myślą kładę się spać.
Dobranoc.

[201801191006]

porównanie bolącej ósemki do jakiejś emocjonalnej zazdrości.
suprajs, zdrowi emocjonalnie nie mają takich dziwnych emocji.

[Kolor Bzu]

Napisane przez loloo

porównanie bolącej ósemki do jakiejś emocjonalnej zazdrości.
suprajs, zdrowi emocjonalnie nie mają takich dziwnych emocji.

Chciałam dać jakiś przykład oderwany od tematu zazdrosci obrazujący że odczucia nam toiwarzyszące w życiu nie zawsze są zalezne od naszego chcenia.
Ból fizyczny i psychiczny są bardzo podobne i jest sens to porównywać.

Zdrowy człowiek, to jest taki który nie daje się emocjom ponieść, i nie działa pdo ich wpływem, ale nie znaczy to że ich nie odczuwa.
Mogę być zazdrosna i prosto i spokojnie to zakomunikować, Mogę o tym porozmawiac, zastanowić się dlaczego i zaradzić coś lub nie, w zależnosci od tego co uznam za lepsze wyjście. I to jest zdrowa reakcja. Moge też być zazdrosna i robić awanturę o każdy drobiazg i to jest niezdrowe.

Ale nadal- chodzi o reakcję a nie o samo odczuwanie czy nie danych emocji.

[Jazgotek]

Napisane przez Dalisa

To raczej jest powód do radości, że synek ma dobre relacje ze swoim ojczymem i szczęśliwy dom. Przecież nowy facet mamy nie stanie się automatycznie nowym tatą dla dziecka i dorosły człowiek jest w stanie sobie to racjonalnie wytłumaczyć. A przynajmniej powinien być.

Oczywiście, wątpię by ktokolwiek chciał by jego dziecko wychowywało się w złej atmosferze, żeby móc chełpić się tym, że się jest lepszym, bo naprawdę byłaby totalnie patologia, zgadzam się w zupełności. Sama raczej również myślałabym w ten sam sposób, bo w końcu liczy się dobro dziecka, ale nie o to mi chodzi. To, że sama zrobiłabym inaczej nie oznacza, że nie dopuszczam do siebie myśli o tym, że kogoś to gdzieś tam w środku to może trochę boleć, z samego faktu zaistniałej sytuacji. Zwyczajnie rozumiem, że ktoś może się tak czuć, choć nie pochwalam robienia z tego afery, bo to tak jak mówisz dorosły człowiek powinien to sobie wytłumaczyć i "się ogarnąć".

Po prostu widzę różnicę między odczuwaniem maleńkiego ukłucia bólu z ogólnych powodów, z samej zaistniałej sytuacji, a kierowaniem się zazdrością, robieniem afery, dopatrywaniem się spisku, porównywaniem się.

---------- Dopisano o 23:34 ---------- Poprzedni post napisano o 23:28 ----------

Napisane przez Terha

Proste - jestem zazdrosny o to, że jak mogę się spotkać z synem to on mówi tylko o swoim "nowym ojcu", a ja ciągle jestem w cieniu. Tyle.

Przykre to jest, że ostatnio na naszym wątku nawet ciężko jest podyskutować, bo jest jeden "słuszny" pogląd, od którego odstępstwa są traktowane za chore, dziwne i nie wiem co jeszcze. Aż odechciewa się cokolwiek pisać i argumentować, bo zaraz znajdzie się ktoś, kto wyśmieje inny punkt widzenia.

Z tą myślą kładę się spać.
Dobranoc.

Dziękuję

Niestety, nie tylko na tym wątku, ale na całym forum Nikt nie ma prawa mieć innego zdania, bo od razu zostaje nazwany chorym czy głupim i staje się obiektem przygłupich żarcików i docinek

[klatka]

Pogubilam sie w argumentacji 😞 Ale! Dla mnie kazda metoda jest dobra jesli nam jest z nia dobrze. Jestem jak najdalej od wysmiewania.

[7ff68c701155e8d8df718a53d4dcd8f42fe80c19_6010ad0234c28]

Napisane przez loloo

suprajs, zdrowi emocjonalnie nie mają takich dziwnych emocji.

I popierasz to tylko tym, że wg Ciebie to Ty jesteś zdrowa i takich emocji nie masz?

[201801191006]

[1=7ff68c701155e8d8df718a5 3d4dcd8f42fe80c19_6010ad0 234c28;51177819]I popierasz to tylko tym, że wg Ciebie to Ty jesteś zdrowa i takich emocji nie masz?[/QUOTE]

gdzie napisałam, że jestem zdrowa?

[7ff68c701155e8d8df718a53d4dcd8f42fe80c19_6010ad0234c28]

A to trzeba napisać wprost, żeby byli wiadomo o co chodzi? to też często spotykam na wizażu - napiszę coś w sposób zawoalowany, ale i tak wiadomo o co chodzi, a potem "nieee, ja tak nie napisałam!"

Dobra, nie wcinam się w dyskusję, bo nie widzę w niej sensu, bawcie się dalej

[Mojwa]

Dziwi mnie nazywanie każdej negatywnej emocji zazdrością.
Zazdrość jest uczuciem negatywnym. Z negatywnymi uczuciami staramy się walczyc, a nie je hodować. I mówię to jako osoba zdradzona. Jako corka, która patrzyla na to, jak ojciec zdradza. Zazdrość nie wnosi nic dobrego - jezeli partner ma nas zdradzić to nas zdradzi, niezależnie od naszej zazdrosci; jeśli nie - pokazy zazdrości wprowadzają negatywną atmosferę. I tyle. Rozumiem, ze ktoś może być zazdrosny, ale chociażby przyklad z ojcem i synem pokazuje, ze zazdrosc swiadczy o naszej slabosci.

"obcym laskom nie ufamy" przepraszam, ale pozwolę sobie skisnac xD wystarczy, że ufam TZtowi i zadne "obce laski" mi nie straszne, przeciez go nie zmusza do niczego, a jak zmusza to zgwalconego nie mozna oskarzac

PS widzę o niczym nie mozna podyskutowac bo zaraz pojawi sie komentarz "ojej, nie da sie dyskutowac ((((". Tak wygląda dyskusja, jakby się wszyscy glaskali po glowkach to by bylo nudno. A glupim nikt nikogo nie nazwał.

[201608212239]

Napisane przez Mojwa

Dziwi mnie nazywanie każdej negatywnej emocji zazdrością.
Zazdrość jest uczuciem negatywnym. Z negatywnymi uczuciami staramy się walczyc, a nie je hodować. I mówię to jako osoba zdradzona. Jako corka, która patrzyla na to, jak ojciec zdradza. Zazdrość nie wnosi nic dobrego - jezeli partner ma nas zdradzić to nas zdradzi, niezależnie od naszej zazdrosci; jeśli nie - pokazy zazdrości wprowadzają negatywną atmosferę. I tyle. Rozumiem, ze ktoś może być zazdrosny, ale chociażby przyklad z ojcem i synem pokazuje, ze zazdrosc swiadczy o naszej slabosci.

"obcym laskom nie ufamy" przepraszam, ale pozwolę sobie skisnac xD wystarczy, że ufam TZtowi i zadne "obce laski" mi nie straszne, przeciez go nie zmusza do niczego, a jak zmusza to zgwalconego nie mozna oskarzac

PS widzę o niczym nie mozna podyskutowac bo zaraz pojawi sie komentarz "ojej, nie da sie dyskutowac ((((". Tak wygląda dyskusja, jakby się wszyscy glaskali po glowkach to by bylo nudno. A glupim nikt nikogo nie nazwał.

To samo miałam na myśli.

Powala mnie też stwierdzenie: "dyskusja nie ma sensu, bo każdy ma swoją opinię". Skoro tak, to co wszystkie robimy na tym forum?

[kalinolistek]

Mojwa - w tym momencie zaluje, ze przy postach nie ma opcji "lubie to"/"zgadzam sie" - kliknelabym.

[Jazgotek]

Mojwa, dyskusja i wymiana różnych opinii to jedno, a kultura wypowiedzi to drugie. Nie zgadzam się z Tobą, ale nie napiszę Ci, że za przeproszeniem pie*rzysz głupoty i nie chce mi się odpisywać, bo po prostu szanuję Twoje zdanie, mimo że jest odmienne od mojego.

W dalszym ciągu nie uważam, że zazdrość sama w sobie nie jest zła. Staje się taką dopiero, gdy wypiera miłość, zaufanie, bliskość i wszelakie kontakty międzyludzkie, gdy staje się trująca, przejmująca kontrolę, wręcz toksyczna. Zwłaszcza, gdy doprowadza się do tego, że między dwójką ludzi nie ma nic poza wzajemną zazdrością. I dalej uważam, że istnieją różne "formy" zazdrości. Mnie natomiast dziwi tłumaczenie wszystkiego smutkiem czy żalem, ponieważ kojarzy mi się to z wybielaniem własnej osoby na zasadzie: zazdrość jest zła, a ja nie jestem zazdrosny, tylko dajmy na to rozgoryczony. Też mogę powiedzieć, że nie jestem zazdrosna, tylko smutna, bo ja siedzę w domu, a TŻ imprezuje z koleżankami

Rozumiem, że jako osoba zdradzona oraz córka, która patrzyła na zdradę masz taki, a nie inny punkt widzenia, ponieważ kojarzy Ci się to ze smutkiem związanym z tamtego okresu. Jednak tak jak Kolor Bzu napisała, rozsądek w temacie okazywania negatywnych emocji, a kontrolowaniem ich to dwie różne sprawy. Nie możesz sobie postanowić, że od dziś nigdy nie będziesz smutna z żadnego powodu, prawda? Nikt nie może sobie zagwarantować, że nigdy nie odczuje tej emocji, bo nie my nią sterujemy. Jedyne, co możemy zrobić to zmienić swoją reakcję na nią - nie pokazywać nikomu, że jesteśmy smutni, nie dopuścić do tego, by się przed ludźmi złamać, nie pozwolić mu przejąć nad nami kontroli. Ale jakakolwiek reakcja by nie była nie oznacza to, że tego smutku nie odczuwamy. Zazdrości tyczy się to samo, bo to również emocja, między innymi o to cały czas nam chodzi.


I mogę ufać TŻ, że nie będzie go jarała klejąca się do niego laska, ale to nie oznacza, że nie mam prawa nie lubić faktu, że ona w ogóle próbuje (wiedząc, że TŻ jest zajęty - bo niewiedza to też inna bajka).

[Mojwa]

Still - zazdrość jest negatywną emocją, nad którą nie do końca panujemy, ale to nadal nie jest powód aby ją gloryfikować.
Z moimi doświadczeniami powinnam być bardzo zazdrosna, ale nie jestem, może dlatego, że ex był (a to on mnie zdradził) i doprowadzało mnie to do szału. Czułam się jak, za przeproszeniem, szmata, kiedy po raz enty widziałam jego zazdrość, jazdy i wymyślanie. Sorry, ale nie. To jest bardzo negatywne.
Moim zdaniem z zazdrością powinno się walczyć, a nie usprawiedliwiać "a bo ja już taka jestem". A jeśli zazdrość dzielimy na podrodzaje to jest tylko zła i gorsza.

[3cda010cf2365f85063684cab232c67a494edda3_61df6b81d462b]

Napisane przez Jazgotek

Bardzo dobra ta myśl



No ale jeśli mamy wspólnych przyjaciół, to dlaczego miałabym specjalnie siedzieć w domu i się nudzić, żeby TŻ wyszedł sam, bo tak trzeba? Lubię spędzać czas i z nim, i z przyjaciółmi, jesteśmy paczką i bawimy się wszyscy razem. Nie wyobrażam sobie zostawać w piątek specjalnie samej w domu, żeby sobie inni nie pomyśleli, że go trzymam na uwięzi

I otóż to, TŻ można ufać, ale obcym laskom nie!

Co innego mieć wspólnych znajomych i wychodzić razem a co innego oddzielnych i zabraniać sobie wzajemnie czy robić potem dramy.
Nie popadajmy w skrajności i nie róbmy nic na siłę.

Napisane przez Mojwa

Dziwi mnie nazywanie każdej negatywnej emocji zazdrością.
Zazdrość jest uczuciem negatywnym. Z negatywnymi uczuciami staramy się walczyc, a nie je hodować. I mówię to jako osoba zdradzona. Jako corka, która patrzyla na to, jak ojciec zdradza. Zazdrość nie wnosi nic dobrego - jezeli partner ma nas zdradzić to nas zdradzi, niezależnie od naszej zazdrosci; jeśli nie - pokazy zazdrości wprowadzają negatywną atmosferę. I tyle. Rozumiem, ze ktoś może być zazdrosny, ale chociażby przyklad z ojcem i synem pokazuje, ze zazdrosc swiadczy o naszej slabosci.

"obcym laskom nie ufamy" przepraszam, ale pozwolę sobie skisnac xD wystarczy, że ufam TZtowi i zadne "obce laski" mi nie straszne, przeciez go nie zmusza do niczego, a jak zmusza to zgwalconego nie mozna oskarzac

PS widzę o niczym nie mozna podyskutowac bo zaraz pojawi sie komentarz "ojej, nie da sie dyskutowac ((((". Tak wygląda dyskusja, jakby się wszyscy glaskali po glowkach to by bylo nudno. A glupim nikt nikogo nie nazwał.

So true.

Co do tych lasek to już nawet nie chodzi o zdradę ale złe zamiary. Znam takie co dawały jakieś chore propozycje mojemu TŻowi wiedząc że jest w związku, albo kleiły się do niego. Wkurza mnie coś takiego i o ile TŻowi ufam i wiem że co najwyżej powie im że jest zajęty i je odsunie o tyle ich zachowanie jest dla mnie nie fajne!