Czekające na oświadczyny i te, które się z nami doczekały :) część XIII

[Sowilo]

Ja się ze swoim nie widziałam od dwóch tygodni. Mnie pochłaniają projekty i przygotowywanie do sesji, jego inżynierka i czas ucieka. A przez najbliższy tydzień też raczej nie ma szansy na spotkanie, bo mam trzy egzaminy i kilka kolosów, do których muszę się uczyć.

[aniaaxd2]

Postawimy fundamenty do go pogonie , ze czas najwyższy tez postawić najważniejszy fundament.


Wysłane z aplikacji , za błędy przepraszam

[mansikkaa]

Napisane przez Sowilo

Ja się ze swoim nie widziałam od dwóch tygodni. Mnie pochłaniają projekty i przygotowywanie do sesji, jego inżynierka i czas ucieka. A przez najbliższy tydzień też raczej nie ma szansy na spotkanie, bo mam trzy egzaminy i kilka kolosów, do których muszę się uczyć.

Znam to ja ze swoim widziałam się ostatnio 3 stycznia. Ale w piątek do mnie przyjeżdża bo w sobotę mam ,bal' studenta

[7ff68c701155e8d8df718a53d4dcd8f42fe80c19_6010ad0234c28]

Czekam jeszcze tylko na argument "rzuć go"

[fajita1]

[1=7ff68c701155e8d8df718a5 3d4dcd8f42fe80c19_6010ad0 234c28;54404551]Kurde, napisałam posta i mi się wszystko skasowało


Dziewczyny, oczywiście, że myślałam o zapisaniu współwłasności. Ale jeszcze nawet nie zdążyłam wyjść za TŻ, a już mam żądać od niego takiej rzeczy? Bez przesady... Aczkolwiek szczerze mówiąc nie sądzę, żeby miało mi się to kiedykolwiek przydać... Nie potrzebuję tego, ale zapewne temat kiedyś powróci.

Wczoraj odwiedziliśmy miejsce naszych zaręczyn i miałam rację z tym, że TŻ szykuje jakiś prezent dokładnie w tym samym miejscu, w którym rok temu uklęknął podarował mi złoty łańcuszek celebrytkę z serduszkiem ja miałam tę kłódkę, którą zapięliśmy na tym moście, a kluczyki wrzuciliśmy do potoku i tym razem zrobiliśmy sobie kilka zdjęć na pamiątkę. Jednak czasem potrafi być romantyczny ten mój dziad [/QUOTE]

Tak przy kupnie działki nie chciałam, żeby TŻ dopisywał mnie do własności bo nie byliśmy nawet zaręczeni a działkę po części finansowali jego rodzice. Więc z jakiej racji miałam się czegoś domagać? Ale tak jak u Ciebie temat powróci, żeby i dom i działka po ślubie były wspólne.

Bardzo romantycznie wyszło super!

Napisane przez visionAM

A co mam niby robić? Błagać go żeby się zaczął normalnie zachowywać? Ja już przeprowadziłam x rozmów na ten temat, on nie widzi problemu. Do ślubu nie ma żadnych przygotowań, on nawet ze mną o tym nie rozmawia, a ja nie mam zamiaru robić wszystko sama, bo to nie tylko mój ślub.

Niefajnie to wygląda. Może się przestraszył? I im bliżej to go to przeraża?

[visionAM]

[1=7ff68c701155e8d8df718a5 3d4dcd8f42fe80c19_6010ad0 234c28;54407231]Ale co, kłócicie się po prostu o różne różniste rzeczy, czy chodzi o to, że on nie robi nic do ślubu, a reszta jest ok?[/QUOTE]

On w ogóle o ślubie nie chce rozmawiać. Z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że wszystkie rozmowy dot.przygotowan ja aranzowalam. Sam nie wyszedł z żadną inicjatywa, w dodatku nie załatwił tego, co miał zrobić. Jak jego rodzina o coś się pyta to przewraca oczami, a ja jestem tym już na prawdę zmęczona. Przez jego podejście sama nie mam ochoty zająć się przygotowaniami, nie czuję tego w ogóle od jakiegoś czasu prawie nie rozmawiamy, on się zamyka w swoim świecie, a ja w swoim i tak mija dzień za dniem. Wiem, że nie można tak żyć w nieskończoność, ale boję się wyjść pierwsza z inicjatywą i czekam naiwnie na to, że może on się otrząśnie...
czasem mam wrażenie, że od momentu zaręczyn przestał się już starać tak jak kiedyś, ale może wyolbrzymiam. Co do jego podejścia do tematów ślubnych to niestety mam wrażenie, że w głębi duszy tego ślubu nie chce.

Napisane przez dorotti66

No to moze lepiej sie zastanowic z tym slubem? Bo po nim magicznie lepiej nie bedzie.

Zdaję sobie z tego sprawę, powoli kończy mi się cierpliwość.

[aniaaxd2]

W sumie zaręczeni nie jesteśmy , ale Tz często o ślubie mówi , jaka sale by chciał , fotografa itp.


Wysłane z aplikacji , za błędy przepraszam

[Anemone]

Napisane przez visionAM

On w ogóle o ślubie nie chce rozmawiać. Z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że wszystkie rozmowy dot.przygotowan ja aranzowalam. Sam nie wyszedł z żadną inicjatywa, w dodatku nie załatwił tego, co miał zrobić. Jak jego rodzina o coś się pyta to przewraca oczami, a ja jestem tym już na prawdę zmęczona. Przez jego podejście sama nie mam ochoty zająć się przygotowaniami, nie czuję tego w ogóle od jakiegoś czasu prawie nie rozmawiamy, on się zamyka w swoim świecie, a ja w swoim i tak mija dzień za dniem. Wiem, że nie można tak żyć w nieskończoność, ale boję się wyjść pierwsza z inicjatywą i czekam naiwnie na to, że może on się otrząśnie...
czasem mam wrażenie, że od momentu zaręczyn przestał się już starać tak jak kiedyś, ale może wyolbrzymiam. Co do jego podejścia do tematów ślubnych to niestety mam wrażenie, że w głębi duszy tego ślubu nie chce.





Zdaję sobie z tego sprawę, powoli kończy mi się cierpliwość.

a próbowałaś z nim rozmawiać na temat tego, czy w ogóle ślubu chce, skoro się tak zachowuje?

[Dorotti666]

Napisane przez visionAM

On w ogóle o ślubie nie chce rozmawiać. Z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że wszystkie rozmowy dot.przygotowan ja aranzowalam. Sam nie wyszedł z żadną inicjatywa, w dodatku nie załatwił tego, co miał zrobić. Jak jego rodzina o coś się pyta to przewraca oczami, a ja jestem tym już na prawdę zmęczona. Przez jego podejście sama nie mam ochoty zająć się przygotowaniami, nie czuję tego w ogóle od jakiegoś czasu prawie nie rozmawiamy, on się zamyka w swoim świecie, a ja w swoim i tak mija dzień za dniem. Wiem, że nie można tak żyć w nieskończoność, ale boję się wyjść pierwsza z inicjatywą i czekam naiwnie na to, że może on się otrząśnie...
czasem mam wrażenie, że od momentu zaręczyn przestał się już starać tak jak kiedyś, ale może wyolbrzymiam. Co do jego podejścia do tematów ślubnych to niestety mam wrażenie, że w głębi duszy tego ślubu nie chce.


Zdaję sobie z tego sprawę, powoli kończy mi się cierpliwość.

No to trzeba wziąć go za łeb i pogadać szczerze czy chce tego ślubu czy jednak nie. Bo kurczę teraz powinien być wasz najpiękniejszy czas, a facet zupełnie się nie stara. A o związek trzeba dbać z obu stron. Może ten ślub go przeraża , chociaż kurde dorosły facet przeciez z niego i wiedział na co się pisze.

[visionAM]

Napisane przez Anemone

a próbowałaś z nim rozmawiać na temat tego, czy w ogóle ślubu chce, skoro się tak zachowuje?

Tak, twierdzi, że chce, przeprasza mnie za swoje zachowanie, a potem nic nie robi

Napisane przez dorotti66

No to trzeba wziąć go za łeb i pogadać szczerze czy chce tego ślubu czy jednak nie. Bo kurczę teraz powinien być wasz najpiękniejszy czas, a facet zupełnie się nie stara. A o związek trzeba dbać z obu stron. Może ten ślub go przeraża , chociaż kurde dorosły facet przeciez z niego i wiedział na co się pisze.

już go brałam za łeb kilka razy i nie mam siły się tak szarpać, ale chyba jednak bez mojej konkretnej reakcji się nie obędzie...

[7ff68c701155e8d8df718a53d4dcd8f42fe80c19_6010ad0234c28]

Kurcze, nieciekawie to wygląda.... Może faktycznie Dorotti ma rację i należałoby się porządnie zastanowić... Może on czuje się zmuszany, a oświadczył się dla świętego spokoju, bo myślał, że to mu da jeszcze trochę czasu, a nie spodziewał się, że to się tak szybko potoczy trudna sprawa i nie dziwię się, że boisz się dotykać tego tematu...

[visionAM]

[1=7ff68c701155e8d8df718a5 3d4dcd8f42fe80c19_6010ad0 234c28;54408466]Kurcze, nieciekawie to wygląda.... Może faktycznie Dorotti ma rację i należałoby się porządnie zastanowić... Może on czuje się zmuszany, a oświadczył się dla świętego spokoju, bo myślał, że to mu da jeszcze trochę czasu, a nie spodziewał się, że to się tak szybko potoczy trudna sprawa i nie dziwię się, że boisz się dotykać tego tematu...[/QUOTE]

Coraz częściej mam takie wrażenie :/

[fajita1]

Napisane przez aniaaxd2

W sumie zaręczeni nie jesteśmy , ale Tz często o ślubie mówi , jaka sale by chciał , fotografa itp.


Wysłane z aplikacji , za błędy przepraszam

Oznacza to, że chce ślubu, więc tym bardziej nie widzę przeszkód do zaręczyn.

Vision, nieciekawie to wygląda. Ja bym wolała po raz kolejny podjąć próbę rozmowy i dowiedzieć się czy on go nadal chce.

[201801191006]

[1=7ff68c701155e8d8df718a5 3d4dcd8f42fe80c19_6010ad0 234c28;54407536]Czekam jeszcze tylko na argument "rzuć go" [/QUOTE]

ja też


my się najpierw kłóciliśmy, bo wg mnie tż się angażował za mało, a potem bo za bardzo przeżywał

[visionAM]

Rozmawiałam ostatnio z koleżanką, której facet podobnie się zachowuje. Tyle że oni mają ślub w 2017, a nie za kilka miesięcy i ona to tłumaczy strachem itp. Ogółnie nie przejmuje się tym tak, jak ja. Mimo wszystko uważam, że mam powody do przejmowania się Najgorsze jest to, że niby dorosły facet, a gorzej z nim niż z dzieckiem. Myślałam, że mam partnera, a nie kogoś, kogo trzeba "brać za łeb".

[Arsonist]

Napisane przez Anemone

a próbowałaś z nim rozmawiać na temat tego, czy w ogóle ślubu chce, skoro się tak zachowuje?

Właśnie, może zamiast zaczynać jakiś temat stricte ślubny, spróbujesz go wypytać o jego własne odczucia odnośnie tego ślubu? Ale wiem, że ciężko się takie gadki prowadzi.
[1=7ff68c701155e8d8df718a5 3d4dcd8f42fe80c19_6010ad0 234c28;54379121]Ja do remontu na razie wniosłam 35 tys. Może mnie ktoś za to zlinczuje, ale spisałam z TŻ umowę, że to pożyczka. Bo dom jest w całości jego, kredyt bierze on z ojcem. Więc jeśli nie daj Boże coś się nie uda, to zostałabym z niczym. A tak, w razie czego, wyciągam umowę i proszę o zwrot. Aczkolwiek mam nadzieję, że nigdy jej nie będę musiała używać.[/QUOTE]
Za co tu linczować, bardzo dobrze zrobiłaś. Miłość miłością, jak wielka by nie była, sprawy finansowe zawsze warto mieć uporządkowane. Ja kiedyś postąpiłam odwrotnie i w sumie sama mogłabym się zlinczować. Postanowiliśmy zamieszkać razem z TŻ w mieszkaniu stanowiącym jego własność. Wymagało ono jednak remontu, na który składaliśmy się po połowie. Nie była to jakaś mega kwota, ale jak na studentkę, którą wtedy byłam, to duża. I tylko ustnie ustaliliśmy, że w razie co, gdybym się z jakiegoś powodu wyprowadziła, to oddałby mi moją część wkładu. Rodzice chyba się wtedy na mnie wkurzyli, że ładuję kasę w mieszkanie jakiemuś tam facetowi, z którym nie wiadomo, jak długo pobędę. Na szczęście już całkiem długo jestem.

Co do rozliczeń, my mamy po prostu wspólną kasę, do której dokładamy się proporcjonalnie do wysokości zarobków. Moim zdaniem coś takiego dobrze funkcjonuje.

[7ff68c701155e8d8df718a53d4dcd8f42fe80c19_6010ad0234c28]

Vision, jak my mieliśmy jeszcze 8 miesięcy do ślubu to mój TŻ też uważał, że nie ma co jeszcze robić, bo przecież jest jeszcze tyyle czasu, jeszcze pięć razy zmienimy zdanie bla bla bla i też nie za bardzo się tematem zajmował. A teraz im bliżej tym bardziej się angażuje, może u Twojego jest to samo ale musicie pogadać, nie da się ukryć

[Dorotti666]

[1=7ff68c701155e8d8df718a5 3d4dcd8f42fe80c19_6010ad0 234c28;54408466]Kurcze, nieciekawie to wygląda.... Może faktycznie Dorotti ma rację i należałoby się porządnie zastanowić... Może on czuje się zmuszany, a oświadczył się dla świętego spokoju, bo myślał, że to mu da jeszcze trochę czasu, a nie spodziewał się, że to się tak szybko potoczy trudna sprawa i nie dziwię się, że boisz się dotykać tego tematu...[/QUOTE]



Ślub im nie ucieknie, a dobrze żeby w związku bylo lepiej. Bo jak ma go do wszystkiego zmuszać to nie wróży dobrze na przyszłość. Trzeba siąść i przedyskutować wszystko na nowo.

[Mojwa]

A ja bym z nim próbowała szczerze pogadać i dowiedzieć się jakie NAPRAWDĘ ma podejście do ślubu i wesela. Bo może się okazać, że podobne do mojego TŻta - czyli ślub spoko, chce wziąć, ale cała reszta z tym związana mu wisi i powiewa. I wtedy wcale się nie dziwię, że się nie angażuje, jak mu na całej tej otoczce nie zależy, a nie ukrywajmy - przygotowania dotyczą otoczki głównie.

[Dorotti666]

Napisane przez Mojwa

A ja bym z nim próbowała szczerze pogadać i dowiedzieć się jakie NAPRAWDĘ ma podejście do ślubu i wesela. Bo może się okazać, że podobne do mojego TŻta - czyli ślub spoko, chce wziąć, ale cała reszta z tym związana mu wisi i powiewa. I wtedy wcale się nie dziwię, że się nie angażuje, jak mu na całej tej otoczce nie zależy, a nie ukrywajmy - przygotowania dotyczą otoczki głównie.

Możliwe. Ale trzeba sie dowiedzieć czy ta zmiana zachowania jest przez ten ślub czy moze z innego powodu.

[visionAM]

Napisane przez Mojwa

A ja bym z nim próbowała szczerze pogadać i dowiedzieć się jakie NAPRAWDĘ ma podejście do ślubu i wesela. Bo może się okazać, że podobne do mojego TŻta - czyli ślub spoko, chce wziąć, ale cała reszta z tym związana mu wisi i powiewa. I wtedy wcale się nie dziwię, że się nie angażuje, jak mu na całej tej otoczce nie zależy, a nie ukrywajmy - przygotowania dotyczą otoczki głównie.

Nie sądzę, bo on akurat lubi wesela i takie imprezy. No ale bez rozmowy się nie obędzie.

[Mojwa]

Napisane przez visionAM

Nie sądzę, bo on akurat lubi wesela i takie imprezy. No ale bez rozmowy się nie obędzie.

strzelam, bo w sumie nie wiadomo z czego wynika ta zmiana.
trzymam kciuki za szczerą rozmowę

[Animka11]

VisionAM - kurcze ciężka sprawa,teraz przed ślubem takie cyrki?
Napewno większość facetów nie angażuje się aż tak jak kobiety w przygotowania, ale Twój się zamyka w sobie, ja myślę,że może rzeczywiście wyobrażał sobie, że po zareczynach dłuższy czas minie do ślubu? Może nie jest jeszcze gotowy a zrobił to dla Ciebie?
Albo zwyczajnie obojętne mu jaki kolor przewodni wybierzecie i cała reszta a cieszy się, że Ty tam będziesz.
Powód może być zupełnie inny, nic tylko rozmowa. Jeśli twierdzi,że ok to widocznie jest ok ale się stresuję, no bo już nie wiem co innego

[Terha]

Napisane przez Anemone

Nasze dziady jak chcą to potrafią

Mój chyba nie potrafi .

Napisane przez visionAM

Do ślubu nie ma żadnych przygotowań, on nawet ze mną o tym nie rozmawia, a ja nie mam zamiaru robić wszystko sama, bo to nie tylko mój ślub.

No ale przecież nie możesz się na niego obrazić i przestać cokolwiek przygotowywać, bo nie chciałabyś później w tym ważnym dniu mieć do siebie pretensji, że się uniosłaś honorem i nie ma wielu rzeczy na których Ci zależało.

Napisane przez aniaaxd2

Postawimy fundamenty do go pogonie , ze czas najwyższy tez postawić najważniejszy fundament.

Oby on też tak później myślał .

Napisane przez visionAM

On w ogóle o ślubie nie chce rozmawiać. Z perspektywy czasu mogę stwierdzić, że wszystkie rozmowy dot.przygotowan ja aranzowalam.

Powiem tak. My jak zaczynaliśmy organizować mieliśmy niecałe 5 miesięcy do ślubu. Ja się Tż o coś pytałam, on nic konkretnego nie odpowiadał, więc za chwilę musiałam się pytać o to samo. W końcu on się wkurzał, że o niczym nie można ze mną rozmawiać, bo gadam tylko o jednym. Powiedział mi, że jak tak dalej pójdzie to jeszcze przed ślubem będzie się modlił, żeby już to mieć jak najszybciej z głowy. Więc mu tłumaczyłam, że to teraz trzeba ustalić wstępny plan gości, gdzie będą spać i czy będą poprawiny. Na razie oczywiście wstępnie, ale trzeba to ustalić. Jak już przez to przebrnęliśmy to zrobiło się spokojnie. Po jakimś czasie zaczęliśmy się skupiać na 1. tańcu. To jest chyba jedyne zagadnienie którym się interesuje (ogląda z własnej, nieprzymuszonej woli filmiki, wyciąga mnie żebyśmy poćwiczyli). I widocznie tak musi być. Ja się pogodziłam, że jemu generalnie będzie wszystko jedno (byle go zbytnio nie angażować). Tylko ja od początku wiedziałam na co się piszę, bo Tż otwarcie mówił, że ślub weźmie tylko ze względu na mnie i że nie przeżyje wybierania przez tydzień zaproszeń, kolorów, czy czegoś tam jeszcze.

Napisane przez visionAM

od jakiegoś czasu prawie nie rozmawiamy, on się zamyka w swoim świecie, a ja w swoim i tak mija dzień za dniem. Wiem, że nie można tak żyć w nieskończoność, ale boję się wyjść pierwsza z inicjatywą i czekam naiwnie na to, że może on się otrząśnie...

MUSISZ z nim porozmawiać. Trudno. Będzie bolało. Pewnie i łez trochę poleci. Ale trzeba zawczasu eliminować zagrożenia. Jest tyle historii (fikcyjnych i prawdziwych), że rozpadają się związki, bo para udawała, że wszystko jest ok. Przecież każdy normalny człowiek wie, że jak się ze sobą przestaje widywać, a potem przestaje rozmawiać to taki związek nie ma racji bytu. Dlatego trzeba mieć szeroko otwarte oczy i na bieżąco rozwiązywać problemy. Potem może być już za późno.
Nasz związek by się pewnie dawno rozleciał, gdybyśmy o niego oboje nie dbali. Bo jesteśmy kompletnie różni. Ale mamy świadomość, do czego prowadzi obrażanie się, robienie sobie na złość, czy udawanie, że się czegoś nie widzi.

Napisane przez visionAM

Tak, twierdzi, że chce, przeprasza mnie za swoje zachowanie, a potem nic nie robi

To może trzeba właśnie odpuścić i angażować go jak najmniej?

[1=7ff68c701155e8d8df718a5 3d4dcd8f42fe80c19_6010ad0 234c28;54409026]Vision, jak my mieliśmy jeszcze 8 miesięcy do ślubu to mój TŻ też uważał, że nie ma co jeszcze robić, bo przecież jest jeszcze tyyle czasu, jeszcze pięć razy zmienimy zdanie bla bla bla i też nie za bardzo się tematem zajmował. A teraz im bliżej tym bardziej się angażuje, może u Twojego jest to samo ale musicie pogadać, nie da się ukryć[/QUOTE]

Też może coś w tym być.

[visionAM]

Dzięki dziewczyny za wszelkie rady Po rozmowie dam znać czy się coś zmieniło.

[Dorotti666]

Napisane przez visionAM

Dzięki dziewczyny za wszelkie rady Po rozmowie dam znać czy się coś zmieniło.

Trzymamy kciuki by bylo lepiej

[kalinolistek]

Ja rowniez trzymam kciuki! Skoro sie oswiadczyl, to musi Cie kochac Moze mysli, ze ma jeszcze czas na organizacje i dlatego tak malo sie angazuje.

[visionAM]

Bardziej chodzi o jego negatywne podejście do tematu ślubu, nie o sam fakt braku zaangażowania

[201801191006]

jestem pewna, że on myśli że ma jeszcze duuuuuuużo czasu i dlatego to tak wygląda.

[panna_felicjanna]

Faceci w większości tak mają. Mój też zazwyczaj wszystko robi na ostatnią chwilę, zawsze ma czas. I myśli, że ślub można zorganizować w 3 miesiące.

Vision, może zacznij rozmowę od tego dlaczego ostatnio się tak od siebie oddaliliście?