czas na rozwód, czy może jestem samolubną s*ką? - Strona 8 - Wizaz.pl

Wróć   Wizaz.pl > Kobieta > Intymnie

Notka

Intymnie Forum intymnie, to wyjątkowe miejsce, w którym podzielisz się emocjami, uczuciami, związkami oraz uzyskasz wsparcie i porady społeczności.

Odpowiedz
 
Narzędzia
Stary 2016-03-01, 22:05   #211
skazana_na_bluesa
.
 
Avatar skazana_na_bluesa
 
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
Dot.: czas na rozwód, czy może jestem samolubną s*ką?

nawet nie chce mi się czytać twoich wypocin. no popatrz, ciekawe jak się gotuje obiad i prasują koszule jak dwie osoby pracują w domu. skrzaty się tym zajmują? sorry, ale dla mnie zajmowanie się domem, przy tylko dwóch osobach to nie jest wiedza tajemna. nawet nie macie dzieci, które potrzebują sporo czasu, energii i uwagi.

żeby ktoś cię szanował to najpierw musisz sama siebie szanować. zgoda na takie traktowanie przez twojego męża wcale nie oznacza, że sama siebie szanujesz.
nie wiem, po co przytaczasz wciąż przykłady innych małżeństw. nie zauważyłaś jeszcze, że tam faceci mają KOMPLETNIE inne podejście niż twój mąż?

a co do tłumaczeń... tak się okłamuj, że zarabia się grosze. mam koleżankę tłumacza, która w okresie wakacyjnym jest w stanie spokojnie zarobić na swoje utrzymanie i opłacenie zusów, srusów etc. podpowiem, zarabia ponad 2 tysie i ma sporo czasu wolnego dla siebie.
__________________
-27,9 kg

skazana_na_bluesa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-01, 22:08   #212
Rena
Zakorzenienie
 
Avatar Rena
 
Zarejestrowany: 2004-07
Lokalizacja: Paris
Wiadomości: 29 331
Dot.: czas na rozwód, czy może jestem samolubną s*ką?

Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
Byłam też na spotkaniach, gdzie dowiadywałam się jak jest z uznaniem mojego dyplomu, gdybym np. chciała pracować w szkole państwowej czy w przedszkolu dwujęzycznym. Dowiedziałam się, że musiałabym praktycznie robić studia od początku. Słyszałam teksty w stylu "ale dlaczego ktoś miałby chcieć uczyć się niemieckiego od ciebie, skoro jest tylu Niemców czy Austriaków udzielających lekcji a także naszych absolwentów germanistyki?". Może to coś na zasadzie jak u nas Ukrainki uczące angielskiego - jeśli już, to w mniejszych miastach a i tak są uznawane że nauczycielki gorszej kategorii. Ja nie mam "wschodniego"" akcentu, gdy mówic po niemiecku, ale widać jest taki stereotyp bo najczęściej nawet nie zapraszają na rozmowę.
ale oni Ci powiedzieli, ze jest taki stereotyp?
weryfikowalas czy to w ogole prawda z dyplomami u nauczycieli?
Wiesz w tym kraju idziesz do urzedu i urzednik sie dziwi, ze Polska jest w UE. Takze ja bym tak na wiare wszystkiego nie brala. Bo ktos powiedzial. Jak napisze w pismie to co innego.

Cytat:
Napisane przez Sharlottka Pokaż wiadomość
A tego to akurat nikt nie jest w stanie zagwarantować. W moim bliskim otoczeniu kobieta się wymiksowała z podobnego układu - wieloletniego związku, którego podstawą było to, że on obiecał, że będzie ją utrzymywał, ale nie robił tego wystarczająco dobrze, zarabiał za mało, wydzielał pieniądze itp. Ona nie pracowała, stosując podobne, co Autorka argumenty - przecież nie będzie siedzieć na kasie jak jakaś prosta kobieta, facet jest od zarabiania itp. Ten związek nie był małżeństwem, ale byli ze sobą 8 czy 9 lat. Po rozstaniu ona oczywiście nie poszła do pracy (35+, zero doświadczenia zawodowego, ale wymagania odnośnie pensji i charakteru pracy niebotyczne). Efekt jest taki, że żyje z pieniędzy od rodziców i ma nadzieję na nowego, bogatszego księcia na białym koniu, ale nawet go aktywnie nie szuka. Tymczasem popija tanie piwo z lidla i użala się nad swoim ciężkim losem.
no tak nie przewidzialam takiej opcji, ze autorka nie pojdzie do pracy po rozstaniu. Mea culpa.

Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
Teraz to wiem, wtedy nie wiedziałam. Znałam tylko Francję czy Niemcy z opowiadań Polaków, którzy tam wyjechali i podobno byli wzniebowzięci, o ile tam jest lepiej w porównaniu z Polską. Poza tym byłam zakochana i wierzyłam, ze skoro oboje mamy ukończone studia (dyplom z Polski ponoć miał być wszędzie uznawany odkąd jesteśmy w Unii i szkolnictwo przeszło reformy), to jakoś sobie poradzimy.
niektorzy lubia sie tak popisywac jak to pies bardziej po francusku szczeka we Francji, a w Niemczech zielenszy trawnik. Czasem to tez prowokuje publika, ktora nie dopuszcza do siebie innej opcji.

Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
No właśnie wydaje mi się, że jestem przeciwieństwem tej dziewczyny i mój mąż powinien być zadowolony, że taka nie jestem. I fakt, że facet jej to wszystko kupuje, na wszystko pozwala i dalej z nią jest pomimo jej samolubnego zachowania oznacza, że nawet z taka pazerną "kurą domową" bez ambicji da się wytrzymać, czyli ze mną chyba tym bardziej?
z drugiej strony jak Koreanka "obwieszona" to moze ona (jej rodzice) maja kase, a meza z pensji stac na C&A, ale juz nie na zelazko i przeczytanie instrukcji obslugi.

Cytat:
Napisane przez kahoko hino Pokaż wiadomość
aż sprawdziłam dokładnie opisy. przyjechałaś do Francji, rok mieszkaliście razem, ślub, teraz jesteście 2 lata po ślubie. czyli od trzech lat uczysz się francuskiego, będąc we Francji.

sorry, ale jak Ty się go uczysz? skoro na recepcjonistkę się nie nadajesz, bo mówisz za słabo?

znam francuski biegle. poszłam do 4-letniego liceum, gdzie w 'zerówce' uczyliśmy się od zera francuskiego i tylko francuskiego - ze 30 godzin tygodniowo. po roku takiej nauki każde z nas mogło zdać spokojnie maturę rozszerzoną z tego języka na min. 75% - i taki był wymóg, żeby przejść do tak zwanej sekcji dwujęzycznej. przez następne trzy lata miałam 6 godzin francuskiego tygodniowo plus niektóre przedmioty były prowadzone po francusku. po 4 latach nauki zdałam maturę dwujęzyczną, otrzymałam certyfikat C1.

za to Ty od trzech lat przebywasz we Francji, francuski masz na każdym kroku - gazeta, telewizja, radio, ulica. zdecydowanie większa intensywność, niż moja w szkole.

jesteś osobą, która skończyła lingwistykę, masz uprawnienia nauczycielskie - czyli masz wszelką wiedzę, jak się nauczyć języka. jeśli po trzech latach dukasz tak kiepsko, że się na ekspedientkę nie nadajesz, to możesz mieć pretensje tylko do siebie samej.
Cytat:
Napisane przez Djuno Pokaż wiadomość
Przecież ona z domu nie wychodzi, oglądając telewizję cudów nie zdziała.
a w domu tez francuskiego nie ma, wiec de facto efekt izolacji spolecznej. Bo oni krzycza i szukaja dziewczyn.

Edytowane przez Rena
Czas edycji: 2016-03-01 o 22:13
Rena jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-01, 22:10   #213
LittleMi11
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-02
Wiadomości: 147
Dot.: czas na rozwód, czy może jestem samolubną s*ką?

Cytat:
Napisane przez adeedra Pokaż wiadomość

Pani Koreanka : Ty
1:0

Ależ ja się absolutnie zgadzam, ona ma dobrą sytuację i jest pewnie szczęśliwa. Skoro jednak mnie nazywacie leniwą i pozbawioną ambicji, to jak nazwałybyście kogoś takiego, jak ona? Skoro ja niby korzystam z męża jak z bankomatu, to niby jak nazwiesz kobietę, która wyszła za mąż, żeby móc zostać we Francji i to bez kontynuowania studiów? I która kompletnie o niego nie dba, ma go gdzieś a jednak wymaga traktowania jak księżniczki? Nie jestem może idealna, ale przynajmniej dbam o mojego męża, o nasze mieszkanie, pomagałam mu w firmie, jestem samodzielna i nie wymagam asysty, żeby wysłać list na poczcie, coś tam dorobię przynajmniej od czasu do czasu...Na brak ambicji też chciałabym cierpieć, bo wtedy nic nie uwierałoby mnie w mojej obecnej sytuacji, tylko w pełni cieszyłabym się tym, że nie muszę pracować.
LittleMi11 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-01, 22:17   #214
skazana_na_bluesa
.
 
Avatar skazana_na_bluesa
 
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
Dot.: czas na rozwód, czy może jestem samolubną s*ką?

też byśmy nazwały ją leniwą i pozbawioną ambicji. tyle, że ona się lepiej ustawiła, bo jak widać, jej facetowi to kompletnie nie przeszkadza.
__________________
-27,9 kg

skazana_na_bluesa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-01, 22:33   #215
LittleMi11
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-02
Wiadomości: 147
Dot.: czas na rozwód, czy może jestem samolubną s*ką?

Cytat:
Napisane przez skazana_na_bluesa Pokaż wiadomość
nawet nie chce mi się czytać twoich wypocin. no popatrz, ciekawe jak się gotuje obiad i prasują koszule jak dwie osoby pracują w domu. skrzaty się tym zajmują? sorry, ale dla mnie zajmowanie się domem, przy tylko dwóch osobach to nie jest wiedza tajemna. nawet nie macie dzieci, które potrzebują sporo czasu, energii i uwagi.

żeby ktoś cię szanował to najpierw musisz sama siebie szanować. zgoda na takie traktowanie przez twojego męża wcale nie oznacza, że sama siebie szanujesz.
nie wiem, po co przytaczasz wciąż przykłady innych małżeństw. nie zauważyłaś jeszcze, że tam faceci mają KOMPLETNIE inne podejście niż twój mąż?

a co do tłumaczeń... tak się okłamuj, że zarabia się grosze. mam koleżankę tłumacza, która w okresie wakacyjnym jest w stanie spokojnie zarobić na swoje utrzymanie i opłacenie zusów, srusów etc. podpowiem, zarabia ponad 2 tysie i ma sporo czasu wolnego dla siebie.
Przytaczam przykłady, żeby wam uświadomić, że jest sporo niepracujących kobiet i że są dobrze traktowanie przez swoich facetów i nikomu nie dzieje się krzywda (facetowi też nie), więc nie rozumiem tych uwag pod moim adresem, że mam spieprzać na zmywak, bo jeśli nie będę pracować, to wstyd i tragedia i pasożytowanie. Nie, nie pójdę już więcej do pracy fizycznej. To moja decyzja poparta przemyśleniem i wynikająca z moich doświadczeń i sytuacji oraz poprzedzona rozmowami z mężem.

Nie oznacza to wcale, że mój mąż ma prawo wydzielać mi pieniądze czy w jakiś sposób mnie kontrolować. Nie, nie ma takiego prawa nawet jeśli do końca życia nie zarobię już jednego euro. Mój błąd, że do tej pory się na to godziłam mając nadzieję, że gdy jego sytuacja zawodowa się ustabilizuje to i pod tym względem będzie lepiej. Moim błędem nie jest brak pracy tylko właśnie bierne czekanie na poprawę sytuacji w związku. Powinnam już dużo wcześniej reagować ostrzej lub spakować się i wyjechać. Na tym polega moja wina.

---------- Dopisano o 22:33 ---------- Poprzedni post napisano o 22:17 ----------

[QUOTE=Rena;56646361]
Cytat:
ale oni Ci powiedzieli, ze jest taki stereotyp?
weryfikowalas czy to w ogole prawda z dyplomami u nauczycieli?
Wiesz w tym kraju idziesz do urzedu i urzednik sie dziwi, ze Polska jest w UE. Takze ja bym tak na wiare wszystkiego nie brala. Bo ktos powiedzial. Jak napisze w pismie to co innego.
Tak, byłam w urzędzie, gdzie zajmują się uznawaniem dyplomów, poradami itp. Taki scenariusz usłyszałam, gdy przeanalizowali mój dyplom.

Cytat:
no tak nie przewidzialam takiej opcji, ze autorka nie pojdzie do pracy po rozstaniu. Mea culpa.
Dlaczego miałabym nie iść do pracy? W tym momencie praca w moim zawodzie jawi mi się jak pracującym wakacje, serio. Poza tym z czegoś chyba będę musiała żyć.

Cytat:
niektorzy lubia sie tak popisywac jak to pies bardziej po francusku szczeka we Francji, a w Niemczech zielenszy trawnik. Czasem to tez prowokuje publika, ktora nie dopuszcza do siebie innej opcji.
Tak bywa, teraz sama o tym wiem, kiedyś z zachwytem słuchałam tych opowieści.

Cytat:
z drugiej strony jak Koreanka "obwieszona" to moze ona (jej rodzice) maja kase, a meza z pensji stac na C&A, ale juz nie na zelazko i przeczytanie instrukcji obslugi.
To akurat nie, sama co chwilę postuje na FB zdjęcia nowej torebuni z podpisem "od kochanego męża bez okazji" itp., a gdzieś tam czatując z moim mężem opowiada mu "mąż chciał pojechać z kolegami na imprezę to mu powiedziałam, że może, ale jak mi kupi tę torebkę, którą od dawna chciałam". Podejrzewam, że facetowi już albo nie zostaje na ciuchy dla siebie, albo nie ogarnia tematu i mu nie zależy, ale w takim przypadku pani żona mogłaby mu chociaż te ciuchy uprasować.
LittleMi11 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-01, 22:40   #216
201607040950
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 7 272
Dot.: czas na rozwód, czy może jestem samolubną s*ką?

Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
Ależ ja się absolutnie zgadzam, ona ma dobrą sytuację i jest pewnie szczęśliwa. Skoro jednak mnie nazywacie leniwą i pozbawioną ambicji, to jak nazwałybyście kogoś takiego, jak ona? Skoro ja niby korzystam z męża jak z bankomatu, to niby jak nazwiesz kobietę, która wyszła za mąż, żeby móc zostać we Francji i to bez kontynuowania studiów? I która kompletnie o niego nie dba, ma go gdzieś a jednak wymaga traktowania jak księżniczki?
Roztropnie skupioną na swoim życiu i nie rozliczającą całego otoczenia z tego, jak wyglądają ich związki.

---------- Dopisano o 23:40 ---------- Poprzedni post napisano o 23:36 ----------

Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
Przytaczam przykłady, żeby wam uświadomić, że jest sporo niepracujących kobiet i że są dobrze traktowanie przez swoich facetów i nikomu nie dzieje się krzywda (facetowi też nie), więc nie rozumiem tych uwag pod moim adresem, że mam spieprzać na zmywak, bo jeśli nie będę pracować, to wstyd i tragedia i pasożytowanie. Nie, nie pójdę już więcej do pracy fizycznej. To moja decyzja poparta przemyśleniem i wynikająca z moich doświadczeń i sytuacji oraz poprzedzona rozmowami z mężem.

Nie oznacza to wcale, że mój mąż ma prawo wydzielać mi pieniądze czy w jakiś sposób mnie kontrolować. Nie, nie ma takiego prawa nawet jeśli do końca życia nie zarobię już jednego euro. Mój błąd, że do tej pory się na to godziłam mając nadzieję, że gdy jego sytuacja zawodowa się ustabilizuje to i pod tym względem będzie lepiej. Moim błędem nie jest brak pracy tylko właśnie bierne czekanie na poprawę sytuacji w związku. Powinnam już dużo wcześniej reagować ostrzej lub spakować się i wyjechać. Na tym polega moja wina.
Ale Ty masz problem w związku czy przyszłaś nam wykłady robić o swoich prawach i pochwalić się, że o paru udanych związkach słyszałaś, a kilka par to nawet osobiście znasz?
201607040950 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-01, 22:42   #217
LittleMi11
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-02
Wiadomości: 147
Dot.: czas na rozwód, czy może jestem samolubną s*ką?

Cytat:
Napisane przez MalaBabeczka Pokaż wiadomość
Droga LittleMi, zarejestrowałam się specjalnie by odpowiedzieć na Twoje posty, jako że znajduję się w podobnej sytuacji. Mieszkam z mężem muzułmaninem we Włoszech i obecnie nie pracuję.
Myślę, że wielkim błędem z Waszej strony była tak pochopna decyzja o ślubie. W związkach wielokulturowych najostrożniejszym wyjściem jest po prostu test czasowy... Oboje z mężem mieliśmy wielkie obawy, jak to będzie kiedy zamieszkamy razem i czy religijne i kulturowe różnice nie będą rzutowały na nasz związek i jego przyszłość. My pobraliśmy się dopiero po 12 latach związku z czego przez 9 lat mieszkaliśmy osobno. Musieliśmy się dobrze poznać w wielu sytuacjach, przełamać stereotypy i zbudować coś naszego, naszą wspólną przestrzeń na naszych tylko zasadach, wypracować kompromisy. Takie związki są o wiele trudniejsze, ponieważ obie strony zwykle poświęcają wiele dla takiej relacji...
Rozumiem, że nie chcesz pracować fizycznie. Pracowałam w ten sposób przez szereg lat jako sprzątaczka i do tego studiowałam. Taka praca ogromnie niszczy fizycznie a do tego zarobki są minimalne, taka praca to ostatnia deska ratunku dla tonącego...
Praca w sklepie w porównaniu ze sprzątaniem we włoskim apartamencie to szczyt marzeń...
Aktualnie nie pracuję ponieważ praca fizyczna mnie wyniszczyła a mój mąż ma o wiele lżejszą pracę i spokojnie jest w stanie nas utrzymać, ale u nas związek wygląda zupełnie inaczej, bo oparty jest na dialogu oraz odpowiedzialności za podejmowane decyzje. Mąż nie wydziela mi pieniędzy, nie kontroluje, nie stawia warunków. Przeszliśmy przez naprawdę wiele trudnych chwil, totalne doły finansowe, problemy zdrowotne ale przeszliśmy przez wszystko razem i przetrwaliśmy. Mogę liczyć na męża w każdej sytuacji a on może liczyć na mnie, bo wie, że jeśli zajdzie taka potrzeba to nie będę siedziała z założonymi rękoma tylko poszukam pracy, jakiejkolwiek, ale będę wsparciem.
Razi mnie nieco nagonka na Ciebie z racji tego, że nie pracujesz, ale mogę to zrozumieć, bo większość polaków wyjeżdża do Anglii, Irlandii lub Niemiec, gdzie naprawdę można się rozwijać zawodowo i nie jest się dyskryminowanym. Nie mam pojęcia z jakimi problemami borykają się imigranci we Francji, ale wiem jak trudno jest dostać jakąkolwiek pracę we Włoszech i to szczególnie w konkretnych regionach, dlatego łatwo jest krytykować innych jeśli porównuje się wszystko z angielskimi czy niemieckimi realiami.
Następnym błędem jaki popełniłaś, to bierna postawa i godzenie się na taki stan rzeczy, kiedy Twoje konto zostaje suszone przez męża, choć on przecież nie cierpi na brak gotówki. Moim zdaniem to zupełny brak klasy, w ogóle to takie żerowanie... Bo jeśli już udało Ci się cokolwiek zarobić, to powinnaś móc dysponować własnymi pieniędzmi... Jeśli mnie uda się coś dorobić, to kupuję prezent mężowi, bo on spełnia wszystkie moje życzenia i zachcianki, więc miło jest mi się wówczas zrewanżować, ewentualnie odkładam na czarną godzinę, ale mąż nigdy nie poprosił nawet o jedno euro z moich własnych pieniędzy. Fakt, że nie pracujesz, nie robi z Ciebie popychadła, czy kobiety gorszej kategorii. To po prostu sprawa i umowa między Tobą a mężem. Nikt Cię nie uszanuje jeśli najpierw sama tego nie zrobisz.
Nie jesteś absolutnie samolubna. Po prostu chcesz stabilizacji, chyba jak każda kobieta, tej uczuciowej i finansowej, to zrozumiałe... Twoim błędem było tak szybkie zamążpójście, bez możliwości poznania i sprawdzenia partnera.
Powinnaś jeszcze raz przedyskutować z mężem sposób w jaki oboje zapatrujecie się na małżeństwo a jeśli on szantażuje Cię dzieckiem, stroi fochy a co gorsza... Szuka nowej kandydatki na żonę, to nie ma się nad czym zastanawiać, tylko po ludzku odejść. Wasze wizje przyszłości się nie pokrywają ani nawet nie spotykają, więc to po prostu nie ma sensu, szczególnie, że z jego strony nie widzę uczuć, skoro potrafi bez mrugnięcia okiem zastąpić Ciebie pierwszą lepszą kobietą poznaną w sieci...
Na Twoim miejscu rozstałabym się z mężęm, wróciłabym do Polski by ochłonąć a później szukałabym pracy, jeśli nie w Polsce to może w Anglii, skoro dobrze znasz angielski. Powodzenia!
Dziękuję, że podzieliłaś się ze mną swoim doświadczeniem.
Praca fizyczna jest wyniszczająca i słabo płatna i nie uważam, żeby warto było się na nią decydować o ile absolutnie nie musimy. Oszczędności ani satysfakcji z tego nie będzie a zniszczone zdrowie będzie nas potem kosztować dużo więcej. Gdybym widziała, że mężowi nie wystarcza na podstawowe rzeczy to nie byłoby wyjścia, ale w sytuacji, gdy na wszystko jest a gdy ja coś zarobię to potem tymi pieniędzmi nie mogę zarządzać - nie ma to dla mnie sensu. Poza swoimi potrzebami też chciałabym odłożyć na coś wspólnego, jakieś wakacje, na których nie byliśmy chyba od ponad 2 lat, ale on by mi na to nie pozwolił. Gdy ja nie zarabiam - na wszystko wystarcza, gdy ja cokolwiek zarobię - nagle on stwierdza, że nie ma pieniędzy i stawia mnie w sytuacji, gdy muszę za wszystko płacić, dopóki nie będę miała pustego konta. To nie zachęca do poświęceń i pracy np. na zmywaku.
Sklep, zmywak i kelnerowanie dały mi praktykę językową, więc absolutnie nie żałuję, ale nie wrócę do tego, o ile nie będzie absolutnej konieczności.

Z tego co piszesz, to u Was jest zupełnie inna sytuacja w związku, jakoś po ludzku podchodzicie do kwestii finansów, dogadujecie się, to bardzo ważne.
I racja, moim błędem była szybka decyzja o ślubie, potem brak konkretnej reakcji na złe traktowanie. Tyle, że ja nie miałam serca tak od razu się spakować i wyjechać, dawałam mu kolejne szanse, czekałam, rozmawiałam, myślałam, że coś się na pewno zmieni...Nie wyobrażałam sobie życia bez niego.

Teraz jednak pewne granice zostały przekroczone i chyba dopiero widzę, w co się wpakowałam...
LittleMi11 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i Wyprzedaże

REKLAMA
Stary 2016-03-01, 22:42   #218
liselotta
lise-kotta
 
Avatar liselotta
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 10 219
Dot.: czas na rozwód, czy może jestem samolubną s*ką?

No dobrze, my tu gadu gadu, a co postanowiłaś autorko i o czym już z mężem rozmawiałaś?
__________________
Cytat:
Napisane przez cukier_bialy2 Pokaż wiadomość
W skrócie: jeśli są jakieś granice desperacji, to już je przekroczyłaś i jesteś zagranico.
liselotta jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-01, 22:54   #219
LittleMi11
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-02
Wiadomości: 147
Dot.: czas na rozwód, czy może jestem samolubną s*ką?

Cytat:
Napisane przez adeedra Pokaż wiadomość

[/COLOR]
Ale Ty masz problem w związku czy przyszłaś nam wykłady robić o swoich prawach i pochwalić się, że o paru udanych związkach słyszałaś, a kilka par to nawet osobiście znasz?
Ja w ogóle nie przytaczałabym tych przykładów gdyby nie komentarze surowo nakazujące mi iść na zmywak bo ja nie, to jestem pasożytem i leniwym babskiem. Nie, nie jestem, jestem niepracującą żoną/panią domu/kurą domową, jak kto woli i nie rozumiem, dlaczego z tego powodu miałabym być źle traktowana i dlaczego miałoby to w jakikolwiek sposób usprawiedliwiać mojego męża. Niektórzy nie rozumieją, że to mogła być moja i mojego męża świadoma decyzja i że nie to stanowi główny problem.

Jeżeli on mi wylicza, to powinnam przejść nad tym do porządku i iść pracować fizycznie? A potem co, praca się skończy i on znowu będzie mi wyliczać? Albo gdy w pewnym wieku nie będę już w stanie pracować fizycznie, to wtedy znowu wrócimy do punktu wyjścia? Albo gdy np. urodzę dziecko i będzie dłuższa przerwa w pracy? Tylko zyskam na czasie a źródło problemu, czyli podejście mojego męża do sprawy pozostanie. Nic mi to nie da, nawet nie da mi to pieniędzy na zaoszczędzenie na cokolwiek w obecnym układzie.
LittleMi11 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-01, 23:04   #220
201607040950
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 7 272
Dot.: czas na rozwód, czy może jestem samolubną s*ką?

Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
Ja w ogóle nie przytaczałabym tych przykładów gdyby nie komentarze surowo nakazujące mi iść na zmywak bo ja nie, to jestem pasożytem i leniwym babskiem. Nie, nie jestem, jestem niepracującą żoną/panią domu/kurą domową, jak kto woli i nie rozumiem, dlaczego z tego powodu miałabym być źle traktowana i dlaczego miałoby to w jakikolwiek sposób usprawiedliwiać mojego męża. Niektórzy nie rozumieją, że to mogła być moja i mojego męża świadoma decyzja i że nie to stanowi główny problem.

Jeżeli on mi wylicza, to powinnam przejść nad tym do porządku i iść pracować fizycznie? A potem co, praca się skończy i on znowu będzie mi wyliczać? Albo gdy w pewnym wieku nie będę już w stanie pracować fizycznie, to wtedy znowu wrócimy do punktu wyjścia? Albo gdy np. urodzę dziecko i będzie dłuższa przerwa w pracy? Tylko zyskam na czasie a źródło problemu, czyli podejście mojego męża do sprawy pozostanie. Nic mi to nie da, nawet nie da mi to pieniędzy na zaoszczędzenie na cokolwiek w obecnym układzie.
Ktoś Ci tu napisał "mmmmniam., jaki Misiaczek , koniecznie powinnaś walczyć o ten związek, warto, jak się czyta o tym jak Cię traktuje, to aż widać, że kocha"? Nikt.

"Idź do pracy jakiejkolwiek" jest po to, żebyś jakieś środki mając mogła się z tego zacnego małżeństwa wykaraskać.
Ktoś Ci radził rodzenie dziecka? Nie.
Ktoś Ci radził zostanie z nim? Nie.

Dostałaś parę rad żeby z nim pogadać, ustalić, wyjaśnić... ale niby dlaczego teraz miałoby się udać, skoro wcześniej się nie udało? Problem nie istnieje od wczoraj.

Postanowiłaś nie zauważyć, że problem jest w obecnym układzie?
Nie w modelu "jedna osoba prowadzi dom/zajmuje się dziećmi a druga zarabia na utrzymanie" - w wielu przypadkach to funkcjonuje doskonale, nawet niekoniecznie kobieta jest tą, która prowadzi dom.
Ale w TWOIM, WASZYM UKŁADZIE, który nie działa i działać nagle nie zacznie. Bo niby dlaczego miałby? Czarodziejska różdżka czy co?
201607040950 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-01, 23:08   #221
skazana_na_bluesa
.
 
Avatar skazana_na_bluesa
 
Zarejestrowany: 2010-07
Lokalizacja: koniec świata
Wiadomości: 28 112
Dot.: czas na rozwód, czy może jestem samolubną s*ką?

mam nadzieję, że jesteś trollem, bo takiego oporu umysłowego dawno nie widziałam.
__________________
-27,9 kg

skazana_na_bluesa jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-01, 23:25   #222
kahoko hino
Zakorzenienie
 
Avatar kahoko hino
 
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 8 060
Dot.: czas na rozwód, czy może jestem samolubną s*ką?

Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
Szwankuje po części to, że uczyłam się głównie sama i nie mam porządnych podstaw, mam duży zasób słownictwa i dość dobrze rozumiem ze słuchu (jeśli ktoś mówi standardem) ale wciąż szwankuje gramatyka i struktura zdania, bo po prostu nie mam tego aż tak wyćwiczonego jak w angielskim czy niemieckim.
błagam Cię, o czym Ty mówisz? po pierwsze, przeciętny francuz nie ma zielonego pojęcia o gramatyce. on czasu przyszłego od przeszłego nie odróżnia. po drugie - gramatyka francuska jest chyba najbardziej logiczną i uporządkowaną gramatyką ever. ćwiczeń online na COD, COI, odmianę czasowników, mowę zależną i nawet osławiony subjonctif jest MASA. struktura zdania jest właściwie jedna, nie masz co kombinować.
Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
Kolejna sprawa to fakt, że ja się po prostu wstydzę mówić i bardzo się peszę, gdy np. ludzie mnie nie rozumieją, muszę coś powtarzać. W klasie nie miałam takich problemów, ale gdy np. dzieje się to w pracy czy powiedzmy w urzędzie, gdzie nie otaczają mnie koledzy z klasy i nauczyciel tylko nativi, to inaczej to odbieram. Mam też wrażenie, że Francuzi nie są tak tolerancyjni na błędy czy niezrozumienie czegoś jak np. Brytyjczycy, którzy skaczą z radości, jeśli ktoś cokolwiek powie w ich języku i próbuje się dogadać i przynajmniej udają, że tych błędów nie słyszą.
jak napisała adeedra - tłumacz, który wstydzi się mówić. pogratulować wyboru studiów.
Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
Ogólnie na początku i potem do pewnego momentu widziałam u siebie duże postępy i jakoś szybciej to szło, odkąd jednak doszło do mnie, że raczej nigdy nie będę tu żyć godnie i nie dostanę pracy w zawodzie i zawsze będę obywatelem drugiej kategorii, to trochę się zniechęciłam
ale Ty zawsze będziesz obywatelem drugiej kategorii, bo nie jesteś naitive'em. tak wygląda życie na emigracji.
Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
chyba w pewnym momencie jakoś mentalnie pogodziłam się z tym, że będę kurą domową
bo musisz się nieco bardziej wysilić, niż rodowity Francuz?
Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
To pewnie i moja wina, że zamykam się w sobie, ale taki mam charakter, zawsze byłam osobą, którą trzeba było wyciągać za uszy na spotkanie czy imprezę, potem cieszyłam się, że wyszłam, ale moment decyzji i wyjścia z domu to dla mnie tortura, o ile nie spotykam się z kimś, kogo bardzo dobrze znam.
zamykanie się w sobie, bycie wyciąganym na imprezy to jedno.
rezygnowanie z pracy w imię czystego wygodnictwa 'bo o mnie nie walczą, jak śmią' - to kompletnie co innego.

Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
Wiem, powinnam to zmienić, ale czując się i tak jak g***o po takim traktowaniu przez męża moja samoocena nie rośnie i to też nie pomaga w wyjściu do ludzi, co było dla mnie trudne nawet jak było dobrze.
i jak 'było dobrze' to nie wpadłaś nigdy na to, żeby nad tym popracować?
Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
To nie tak, że w ogóle nie wychodzę np. na spotkania czy wymiany językowe. Wychodzę, ale do czasu do czasu, mam lepsze okresy gdy przybywa mi motywacji i takie, gdy nie widzę w tym wszystkim sensu i zamykam się w domu z książką.
nie trzeba wychodzić, żeby się nauczyć języka czy zarobić. Ty nie robisz żadnego z wymienionych - ani nie wychodzisz (nie korzystasz z możliwości szkolenia języka na żywo), ani się nie kształcisz, ani nie zarabiasz.

Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
Dobrze wiedzieć, że żona to pasożyt, bo przecież nie ma czegoś takiego jak wspólnota majątkowa a koszule same się prasują, dom sam się sprząta, obiad sam się robi. W firmie obsługa zagranicznych kontrahentów też robiła się sama. Czy naprawdę my kobiety musimy same na siebie tak pluć i tak degradować znaczenie naszych domowych obowiązków i naszego wkładu w życie rodziny, małżeństwo? Czy pieniądze to jedyny możliwy wkład i jedyny wartościowy? Przykre, jeśli tak myślisz. Jeszcze nie zdziwiłabym się słysząc taki komentarz od faceta, któremu mama całe życie prała skarpetki i który nie ma o niczym pojęcia, ale od kobiety? Jak już pisałam, były też miesiące, gdy pracowałam.
nikt tu nie krytykuje gospodyń domowych. my mówimy, że Ty zachowujesz się jak pasożyt. ja pracuję, a obiad i tak jest zrobiony w domu czasem przeze mnie, czasem przez narzeczonego. obowiązki domowe to żaden dodatkowy wkład, to podstawa. i wkład to nie tylko pieniądze - ale ani tego męża jakoś nie wspierasz, ani się nie kształcisz... co Ty właściwie robisz?
Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
Dobrze też wiedzieć , że znajomość francuskiego na poziomie, który określam na coś w stylu słabszego B2 i który pozwala przynajmniej na samodzielne funkcjonowanie to "nie nauczyłaś się języka". Nie nauczyła to się Pani Koreanka z przykładu powyżej, ja zrobiłam co mogłam w tej kwestii.
haha, złociutka! z b2 to spokojnie na tej recepcji można śmigać więc nie wciskaj mi tu takiego kitu. i nie, nie zrobiłaś, co mogłaś w tej kwestii. Ty zrobiłaś niezbędne minimum, żeby nim majtać przy każdej okazji, jako argument, że się wykazałaś. nie, nie wykazałaś się.
Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
Widzę, że ten wątek zamienił się w dyskusję na temat czy kobieta niepracująca ma prawo do życia i szacunku od innych ludzi, czy raczej trzeba ją spalić na stosie lub ukamieniować, bo jest pasożytem. Ja się tego nie wstydzę, nie uważam, żeby było to coś złego
nikt tego nie uważa za coś złego. my uważamy Twoje decyzje za głupie i naiwne.
Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
przykro mi jedynie z tego powodu, że lubiłam swoją pracę i swój kierunek studiów a teraz nie mogę wykorzystać swojej wiedzy i robić tego, w czym jestem dobra.
ktoś Ci broni?
Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
Problemem jest podejście mojego męża do sprawy, choć uparcie twierdził, że taką sytuację w pełni akceptuje i nie ma z nią żadnego problemu.
przecież do pracy Ci iść nie broni, możesz się realizować.

Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
Ależ ja się absolutnie zgadzam, ona ma dobrą sytuację i jest pewnie szczęśliwa. Skoro jednak mnie nazywacie leniwą i pozbawioną ambicji, to jak nazwałybyście kogoś takiego, jak ona? Skoro ja niby korzystam z męża jak z bankomatu, to niby jak nazwiesz kobietę, która wyszła za mąż, żeby móc zostać we Francji i to bez kontynuowania studiów? I która kompletnie o niego nie dba, ma go gdzieś a jednak wymaga traktowania jak księżniczki? Nie jestem może idealna, ale przynajmniej dbam o mojego męża, o nasze mieszkanie, pomagałam mu w firmie, jestem samodzielna i nie wymagam asysty, żeby wysłać list na poczcie, coś tam dorobię przynajmniej od czasu do czasu...Na brak ambicji też chciałabym cierpieć, bo wtedy nic nie uwierałoby mnie w mojej obecnej sytuacji, tylko w pełni cieszyłabym się tym, że nie muszę pracować.
uwiera Cię wielkość kieszonkowego. jakby Cię ambicja uwierała, to byś już dawno zasuwała z tym francuskim, żeby go podszkolić, albo robiła masę innych rzeczy, przy których można wykorzystać języki. tamta kobieta się ustawiła, fakt. ale i ona, i jej mąż są szczęśliwi. o Tobie i Twoim (byłym?) mężu tego powiedzieć nie można.

Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
Przytaczam przykłady, żeby wam uświadomić, że jest sporo niepracujących kobiet i że są dobrze traktowanie przez swoich facetów i nikomu nie dzieje się krzywda (facetowi też nie), więc nie rozumiem tych uwag pod moim adresem, że mam spieprzać na zmywak, bo jeśli nie będę pracować, to wstyd i tragedia i pasożytowanie. Nie, nie pójdę już więcej do pracy fizycznej. To moja decyzja poparta przemyśleniem i wynikająca z moich doświadczeń i sytuacji oraz poprzedzona rozmowami z mężem.
to idź do pracy nie fizycznej, co za problem?
Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
Nie oznacza to wcale, że mój mąż ma prawo wydzielać mi pieniądze czy w jakiś sposób mnie kontrolować. Nie, nie ma takiego prawa nawet jeśli do końca życia nie zarobię już jednego euro.
a to zależy, czy macie intercyzę, czy nie. z taką znajomością francuskiego i odpowiedzialnością (a raczej jej brakiem), to możesz mieć w papierach wiele.
Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
Moim błędem nie jest brak pracy tylko właśnie bierne czekanie na poprawę sytuacji w związku. Powinnam już dużo wcześniej reagować ostrzej lub spakować się i wyjechać. Na tym polega moja wina.
zaczęłabym od rozmowy z mężem, takiej szczerej i poważnej, ale sure, pakuj się i leć do Polszy.

Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
Tak, byłam w urzędzie, gdzie zajmują się uznawaniem dyplomów, poradami itp. Taki scenariusz usłyszałam, gdy przeanalizowali mój dyplom.
i to jest bzdura, że miałabyś robić studia od nowa. ogarnij temat, a nie się raz od drzwi odbijesz i się poddajesz. no i znów, czy bariera językowa nie była tu przeszkodą w wytłumaczeniu tej sprawy?

Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
To akurat nie, sama co chwilę postuje na FB zdjęcia nowej torebuni z podpisem "od kochanego męża bez okazji" itp., a gdzieś tam czatując z moim mężem opowiada mu "mąż chciał pojechać z kolegami na imprezę to mu powiedziałam, że może, ale jak mi kupi tę torebkę, którą od dawna chciałam". Podejrzewam, że facetowi już albo nie zostaje na ciuchy dla siebie, albo nie ogarnia tematu i mu nie zależy, ale w takim przypadku pani żona mogłaby mu chociaż te ciuchy uprasować.
weź się odwal od cudzego życia. oni tak mają, tak lubią, są szczęśliwi. żółć wylej na siebie, a nie na nią.
Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
Praca fizyczna jest wyniszczająca i słabo płatna i nie uważam, żeby warto było się na nią decydować o ile absolutnie nie musimy.
a Ty nie musisz? skoro przez 3 lata nie udało Ci się opanować francuskiego na tyle, by ubiegać się o pracę recepcjonistki?

Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
w sytuacji, gdy na wszystko jest a gdy ja coś zarobię to potem tymi pieniędzmi nie mogę zarządzać - nie ma to dla mnie sensu.
dlaczego zakładasz, że nie mogłabyś własną wypłatą zarządzać? nie masz własnego konta bankowego?
Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
Poza swoimi potrzebami też chciałabym odłożyć na coś wspólnego, jakieś wakacje, na których nie byliśmy chyba od ponad 2 lat, ale on by mi na to nie pozwolił.
co to znaczy nie pozwolił by Ci odłożyć?
Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
Gdy ja nie zarabiam - na wszystko wystarcza, gdy ja cokolwiek zarobię - nagle on stwierdza, że nie ma pieniędzy i stawia mnie w sytuacji, gdy muszę za wszystko płacić, dopóki nie będę miała pustego konta. To nie zachęca do poświęceń i pracy np. na zmywaku.
to usiądźże z chłopem i ogarnijcie budżet, 50/50, kurka wodna!
Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
Sklep, zmywak i kelnerowanie dały mi praktykę językową, więc absolutnie nie żałuję, ale nie wrócę do tego, o ile nie będzie absolutnej konieczności.
powtarzam - twierdzisz, że językowo nie dasz rady jako recepcjonistka. serio, zero konieczności? jak Ty chcesz się z owym prawnikiem od rozwodu dogadać?
Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość

I racja, moim błędem była szybka decyzja o ślubie, potem brak konkretnej reakcji na złe traktowanie.
jezusie, w końcu!
Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
Tyle, że ja nie miałam serca tak od razu się spakować i wyjechać, dawałam mu kolejne szanse, czekałam, rozmawiałam, myślałam, że coś się na pewno zmieni...Nie wyobrażałam sobie życia bez niego.
nie, nie nie miałaś serca. nie miałaś odwagi.
Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
Teraz jednak pewne granice zostały przekroczone i chyba dopiero widzę, w co się wpakowałam...
no to czas wypić to piwo, które sobie naważyłaś. radzę zacząć od rozmowy z mężem, poważnej, na temat życia.
kahoko hino jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-02, 00:46   #223
Barbarella05
Wtajemniczenie
 
Avatar Barbarella05
 
Zarejestrowany: 2014-05
Wiadomości: 2 713
Dot.: czas na rozwód, czy może jestem samolubną s*ką?

Serio?
Poziom B2 z francuskiego i żadnej pracy znaleźć nie możesz?
Nawet recepcjonistki, witaczki kurde ... Nic ?
Komu próbujesz wcisnąć kit?
Wybacz ale tutaj są naprawdę mądre kobiety, pracujące kobiety, żony i matki i są to osoby wykształcone.
I emigrantki.

Ba!
Powiem na własnym przykładzie.
W 2 klasie liceum pojechałam na miesiąc do Anglii z poziomem podstawowym.
Po miesiącu miałam upper intermediate czytaj średnio zaawansowany.
Po MIESIĄCU!
Więc powiedz mi, Ty jesteś niewidoma i gluchoniema ( nie urazajac nikogo) że przez 3 lata (??!!!) nie umiesz języka?
Serio?

W rok można się języka nauczyć tak, że z każdym się dogadasz.
Tym bardziej że masz odpowiednie do tego wykształcenie. Filolog na litość boską! Więc umiesz nauczyć się języka i umiesz uczyć.

Boisz się mówić?
Śmiech na sali!

Więc mów cały czas po francusku. Popełniaj błędy ile wlezie ale Mów!
Jak zamierzasz cokolwiek w swoim życiu zrobić i zmienić skoro nie masz samozaparcia, odwagi żeby buzię otworzyć!

Ktoś będzie się śmiał ze popelniasz błędy? A niech się śmieje. Ty się uczysz czyli rozwijasz, popełniać błędy rzecz ludzka.


Nie myśl nad rozwodem tylko pracuj nad sobą!
Niech mąż pomoże Ci z nauką francuskiego.
Gadaj z nim o głupotach ale gadaj po francusku.


Aż mi ciśnienie skoczylo.
Barbarella05 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-02, 05:31   #224
zakonna
Naczelna Nastolatka
 
Avatar zakonna
 
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Podkarpacie
Wiadomości: 25 807
Dot.: czas na rozwód, czy może jestem samolubną s*ką?

Czyli autorka zna dwa języki biegle, trzeci biernie bardzo dobrze i jako tłumacz zarabia 600 zł? Aha. ....to troll jak nic musi być.
__________________
Małgorzata i spółka.
Matka natura to suka.
zakonna jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-02, 06:32   #225
Karena 73
Kobieta z klasą
 
Avatar Karena 73
 
Zarejestrowany: 2008-03
Lokalizacja: śląsk
Wiadomości: 3 058
Dot.: czas na rozwód, czy może jestem samolubną s*ką?

Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
Ja w ogóle nie przytaczałabym tych przykładów gdyby nie komentarze surowo nakazujące mi iść na zmywak bo ja nie, to jestem pasożytem i leniwym babskiem. Nie, nie jestem, jestem niepracującą żoną/panią domu/kurą domową, jak kto woli i nie rozumiem, dlaczego z tego powodu miałabym być źle traktowana i dlaczego miałoby to w jakikolwiek sposób usprawiedliwiać mojego męża. Niektórzy nie rozumieją, że to mogła być moja i mojego męża świadoma decyzja i że nie to stanowi główny problem.
Ta jasne. Przecież Ty tą Koreanką gardzisz, bo ona ma wszystko to, czego Ty pragniesz. To, że idąc na spotkanie z bezdzietną parą zostawiła dzieci z opiekunką to nic złego mogliście spokojnie porozmawiać. Tylko widzisz ta niedobra Koreanka ma męża, który spełnia jej zachcianki, a Twój szuka nowej żony. Dlatego zupełnie niesłusznie stawiasz się nad nią i czujesz się lepsza. Nie zastanawia Cię to? Obie jesteście, jak mówi Twój mąż, kurami domowymi, jednak ona ma nianię, pomoc domową, biżuterię, drogie torebki, a Ty masz marzenie, żeby to wszystko mieć.
Ani jedna osoba nie usprawiedliwiła zachowania Twojego męża. Jeżeli tak samo wygląda komunikacja w Waszym małżeństwie jak dyskusja tutaj, to marne szanse. My piszemy jedno, Ty obracasz kota ogonem i odnosisz się do czegoś innego. Zabetonowałaś się i nic do Ciebie nie dociera. Szukaj nowego męża, może jakiś emeryt z Bawarii, skoro zdrowie nie pozwala pracować fizycznie, a w innej pracy Cię nie chcą?
__________________
Miłość to gra we dwoje, w której oboje muszą wygrywać.
Karena 73 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2016-03-02, 07:08   #226
Rena
Zakorzenienie
 
Avatar Rena
 
Zarejestrowany: 2004-07
Lokalizacja: Paris
Wiadomości: 29 331
Dot.: czas na rozwód, czy może jestem samolubną s*ką?

Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
Tak, byłam w urzędzie, gdzie zajmują się uznawaniem dyplomów, poradami itp. Taki scenariusz usłyszałam, gdy przeanalizowali mój dyplom.
co to byl za urzad? Pole emploi?
Pracownik mowi co mu sie podoba, oni tu nie ponosza odpowiedzialnosci za udzielane porady, nie aktualizuja wiedzy przez 15 lat, czesc mysli ze do Krakowa z Paryza lata sie przez Moskwe. O dyplomie tez potrafia poplynac, np. wziasc go do ksera i tam zostawic, nie oddac. Trzeba miec oczy do okola glowy. I spory dystans.

Co nie znaczy, ze masz sie z nimi nie zadawac. Wrecz przeciwnie, to ich moglas poprosic o skierowanie na bezplatny kurs francuskiego. Maja tez ciekawe oferty pracy i dosc fajne programy szkoleniowe.
Rena jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-02, 07:12   #227
ef54e0a2a1d8c328bd9581b7d386552d742cc4ca
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2008-05
Wiadomości: 3 240
Dot.: czas na rozwód, czy może jestem samolubną s*ką?

Treść usunięta
ef54e0a2a1d8c328bd9581b7d386552d742cc4ca jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-02, 07:28   #228
201607110949
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 16 803
Dot.: czas na rozwód, czy może jestem samolubną s*ką?

Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość

Jeżeli on mi wylicza, to powinnam przejść nad tym do porządku i iść pracować fizycznie?
Przecież przeszłaś nad tym do porządku dziennego, 2 lata w takim małżeństwie tkwisz - tylko, że pracować fizycznie Ci się nie chce. Patrzysz z zawiścią na kobiety, które nie muszą nic, a mają wszystko (tak to przynajmniej dla Ciebie z boku wygląda), ale to Ci tylko obraz zaciemnia, bo Ty masz innego męża (buraka), nie stawiałaś żadnych wymagań, więc szans na takie bajkowe życie nie masz żadnych. A Ty dalej swoje, że inne harpie maja lepiej, że Tobie się coś należy
Chyba każda z nas ma mało inteligentnych znajomych, którzy wyjechali do pracy za granicę, głównie do UK i jakoś sobie radzą mimo, że ich znajomość języka pozostawia sporo do życzenia - ja mogę wymienić takich wiele. A Ty robisz z siebie sierotę i zamiast przyjąć do wiadomości, że mąż nigdy nie zapewni Ci życia jakie obiecał i działać, wolisz pielęgnować złość, przytaczasz przykłady zepsutych Koreanek i kalkulujesz jakie dostaniesz alimenty.
I dla Twojej wiadomości, ja nie hejtuję układu, gdzie tylko jedna strona zarabia, bo przez jakiś czas tak żyłam i żyć znowu tymczasowo będę - tylko, że ja i mój mąż jesteśmy ZUPEŁNIE inni niż wy, więc nijak z tego tarczy nie mogłabyś zrobić. Nie zawsze dostaje się to, co się podpatrzyło u innych, bo niektóre rzeczy po prostu nie działają na danym związkowym gruncie. A jak nie działają, to należy je zmienić, zamiast żyć dalej marzeniami i karmić się zawiścią.
201607110949 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-02, 09:10   #229
LittleMi11
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2016-02
Wiadomości: 147
Dot.: czas na rozwód, czy może jestem samolubną s*ką?

Cytat:
Napisane przez adeedra Pokaż wiadomość

Ale w TWOIM, WASZYM UKŁADZIE, który nie działa i działać nagle nie zacznie. Bo niby dlaczego miałby? Czarodziejska różdżka czy co?
Właśnie widzę, że to nie działa, stąd ten cały wątek i potrzeba podjęcia jakiejś decyzji, bo tak dalej nie można. Pojawiły się jednak nagonki, że mam iść pracować fizycznie, moim zdaniem to nie rozwiąże żadnego problemu.

Cytat:
Cytat:
Napisane przez kahoko hino Pokaż wiadomość

jak napisała adeedra - tłumacz, który wstydzi się mówić. pogratulować wyboru studiów.
Ja nie wstydzę się mówić w językach, które znam biegle czy choćby bardzo dobrze. Nie wstydzę się też mówić np. z innymi uczącymi się francuskiego, na kursie czy w jakichś luźnych sytuacjach. Wstydzę się mówić np. do klienta z błędami albo prosząc go o powtórzenie co drugiego zdania.

Cytat:
ale Ty zawsze będziesz obywatelem drugiej kategorii, bo nie jesteś naitive'em. tak wygląda życie na emigracji.
Teraz to wiem.

Cytat:
zamykanie się w sobie, bycie wyciąganym na imprezy to jedno.
rezygnowanie z pracy w imię czystego wygodnictwa 'bo o mnie nie walczą, jak śmią' - to kompletnie co innego.
Faktem jest, że nie mam osobowości i umiejętności interpersonalnych potrzebnych do bycia sprzedawcą. Starałam się i wydawało mi się, że robię, co mogę, ale efekty i tak były kiepskie. Nie mówię o pracy na kasie w markecie tylko o pracy w sklepie, gdzie trzeba zagadywać, doradzać, przekonywać do zakupu. Jeśli coś robię, to lubię to robić dobrze a tutaj na odchodnym usłyszałam od pracodawcy "powodzenia w szukaniu pracy, tylko błagam, nie szukaj niczego w handlu, ciężko pracowałaś, nie mam ci nic do zarzucenia, ale ty się do handlu nie nadajesz".

Cytat:
i jak 'było dobrze' to nie wpadłaś nigdy na to, żeby nad tym popracować?
Gdy byłam w Polsce, miałam przyjaciół, przy których mogłam się otworzyć, ludzi, którzy wiedzieli, że jeśli się nie odzywam przez pół godziny na imprezie to nie znaczy, że jestem obrażona, nie mam nic do powiedzenia czy się nudzę, tylko po prostu chwilowo wolę słuchać. Pracę miałam samodzielną (jako lektor sama decydowałam, co i jak robię, jako tłumacz tym bardziej) więc było mi całkiem dobrze i nie musiałam się zmieniać na siłę.

Cytat:
nie trzeba wychodzić, żeby się nauczyć języka czy zarobić. Ty nie robisz żadnego z wymienionych - ani nie wychodzisz (nie korzystasz z możliwości szkolenia języka na żywo), ani się nie kształcisz, ani nie zarabiasz.
Samym oglądaniem tv nie przełamię bariery i bierności w używaniu języka. Chodzę jednak od czasu do czasu na spotkania z ludźmi, którzy chcą sobie pogadać po francusku (z innymi obcokrajowcami). Tyle mogę zrobić.


Cytat:
nikt tu nie krytykuje gospodyń domowych. my mówimy, że Ty zachowujesz się jak pasożyt. ja pracuję, a obiad i tak jest zrobiony w domu czasem przeze mnie, czasem przez narzeczonego. obowiązki domowe to żaden dodatkowy wkład, to podstawa. i wkład to nie tylko pieniądze - ale ani tego męża jakoś nie wspierasz, ani się nie kształcisz... co Ty właściwie robisz?
Zajmuję się obowiązkami domowymi. I podejrzewam, że wykonuję je lepiej i wkładam w nie więcej pracy niż osoba, która tylko raz w tygodniu ma czas na sprzątanie a je co drugi dzień na mieście, bo pracuje. Mało znam pracujących dziewczyn w moim wieku, które pieką ciasta na co dzień, robią własny chleb, przetwory, mają zadbany balkon z kwiatami, wszystkie ciuchy prasują, nie tylko koszule i w mieszkaniu mają zawsze czysto a po warzywa jeżdżą ileś tam przystanków żeby kupić świeże a nie z marketu. Czekaj...nie znam ani jednej. Moje znajome wciąż przywożą kotlety w słoiku od mamy, jeśli nie, to gotuje facet albo one robią codziennie potrawę polegającą na wrzuceniu wszystkiego z lodówki na patelnię, usmażeniu z jakimiś przyprawami i do tego makaron. I tak codziennie. I ja to jestem w stanie zrozumieć, jeśli ktoś pracuje na etat i może jeszcze przynosi pracę do domu. Ja mam na to wszystko czas więc to robię z przyjemnością i podejrzewam, że ma to jakąś wartość, skoro spędzam nad tym codziennie pół dnia lub więcej.

Cytat:
haha, złociutka! z b2 to spokojnie na tej recepcji można śmigać więc nie wciskaj mi tu takiego kitu. i nie, nie zrobiłaś, co mogłaś w tej kwestii. Ty zrobiłaś niezbędne minimum, żeby nim majtać przy każdej okazji, jako argument, że się wykazałaś. nie, nie wykazałaś się.
Tak, ja dogadałabym się w pracy na recepcji. Nie zawsze dogadałabym się jednak np. przez telefon. Poza tym uwierz mi, że wysyłałam wiele razy CV do pracy w hotelu, raz byłam na rozmowie ale stwierdzili, że nie mam doświadczenia w hotelarstwie czy turystyce, nie znam programów używanych w hotelarstwie, więc jeśli pojawi się ktoś z doświadczeniem, to niestety tej pracy nie dostanę. I nie dostałam choć wiem, że obsługi takiego programu można się nauczyć w parę dni. To nie Polska, gdzie ludzie pracują na stanowiskach zupełnie niepowiązanych z ich wykształceniem (uczyłam kiedyś niemieckiego panią w banku, która była np. po historii, druga po socjologii, tutaj o czymś takim nie słyszałam).
A na sekretarkę to jednak moja znajomość języka nie jest wystarczająco reprezentatywna (wyobrażasz sobie, że np. ważnego klienta Twojej firmy przyjmuje Ukrainka co drugie słowo przekręcająca końcówki?)


Cytat:
ktoś Ci broni?
Tak, broni mi fakt, że żadnej pracy w swoim zawodzie czy choćby jakiejkolwiek pracy niefizycznej dotąd nie dostałam. Czy czytałaś w ogóle moje wpisy? Wiem, że jest tego sporo, ale sama wpadłam na to, żeby wysyłać CV, skoro szukam pracy. Nie tylko na nauczycielkę ale właśnie na wszystko, gdzie potrzebny jest niemiecki czy angielski, recepcja, obsługa klienta, obsługa strony internetowej, HR, co się dało.

Cytat:
przecież do pracy Ci iść nie broni, możesz się realizować.
Patrz wyżej.


Cytat:
uwiera Cię wielkość kieszonkowego. jakby Cię ambicja uwierała, to byś już dawno zasuwała z tym francuskim, żeby go podszkolić, albo robiła masę innych rzeczy, przy których można wykorzystać języki. tamta kobieta się ustawiła, fakt. ale i ona, i jej mąż są szczęśliwi. o Tobie i Twoim (byłym?) mężu tego powiedzieć nie można.
Bo wiesz, mnie nie uwierał brak jakiejkolwiek pracy. Mi przeszkadza brak pracy, gdzie mogłabym się rozwijać, gdzie mogłabym chociaż w minimalnym stopniu wykorzystać swoją wiedzę i to, co potrafię robić. To mi przeszkadza oraz to, że mój mąż uznał, że skoro nie pracuję, to może mnie kontrolować w taki sposób i o niczym nie informować.

Cytat:
to idź do pracy nie fizycznej, co za problem?
Patrz wyżej.

Cytat:
a to zależy, czy macie intercyzę, czy nie. z taką znajomością francuskiego i odpowiedzialnością (a raczej jej brakiem), to możesz mieć w papierach wiele.
Nie mamy intercyzy, ślubu nie braliśmy we Francji, tylko go później tutaj zgłosiliśmy w urzędzie.

Cytat:
zaczęłabym od rozmowy z mężem, takiej szczerej i poważnej, ale sure, pakuj się i leć do Polszy.
Taka rozmowa się szykuje. Mąż wczoraj zaczął nową pracę więc nie chciałam do tego momentu robić awantury. W tym tygodniu musimy usiąść i coś konkretnego ustalić.


Cytat:
i to jest bzdura, że miałabyś robić studia od nowa. ogarnij temat, a nie się raz od drzwi odbijesz i się poddajesz. no i znów, czy bariera językowa nie była tu przeszkodą w wytłumaczeniu tej sprawy?
Byłam w urzędzie w tej sprawie i tak, było mi trudno, ale tutaj urzędnicy są już przyzwyczajeni, że przychodzą ludzie z różną znajomością języka. I nawet jeśli krzywo na mnie patrzył, to wytłumaczyć musiał, a ze zrozumieniem ze słuchu ja dużego problemu nie mam.

Cytat:
weź się odwal od cudzego życia. oni tak mają, tak lubią, są szczęśliwi. żółć wylej na siebie, a nie na nią.
Niech żyją jak chcą, ja jednak uważam, że dbam o męża i o małżeństwo dużo bardziej niż ta pani, więc zasługuję jeśli nie na noszenie na rękach, to przynajmniej na sprawiedliwe traktowanie ze strony męża.

Cytat:
a Ty nie musisz? skoro przez 3 lata nie udało Ci się opanować francuskiego na tyle, by ubiegać się o pracę recepcjonistki?
Musiałabym, gdyby mój mąż też pracował na zmywaku i nie był w stanie opłacić czynszu i utrzymać nas obojga. Albo gdybym była osobą, która nie poświęciła 5 lat na studia tylko jest po gimnazjum czy liceum i zdesperowaną, żeby tylko nie wracać do swojej ojczyzny. Albo gdyby mój mąż stwierdził, że nie, nie będzie utrzymywał żony. Na szczęście żadna z tych sytuacji nie ma miejsca i nie będę niszczyć swojego zdrowia i psychiki dla 500 euro miesięcznie, których potem i tak nie zobaczę. Na dłuższą metę to też nie jest rozwiązanie.

Cytat:
dlaczego zakładasz, że nie mogłabyś własną wypłatą zarządzać? nie masz własnego konta bankowego?

co to znaczy nie pozwolił by Ci odłożyć?
Zakładam, bo gdy wcześniej pracowałam to tak było. Ja nie mam nic przeciwko dołożeniu się do domowych wydatków gdy zarabiam, to oczywiste, ale skoro on zarabiał wystarczająco na nas oboje, to mógłby mi pozwolić wydać moją wypłatę np. na jakiś skromny wyjazd na weekend dla nas obojga. Albo połowa na domowe wydatki, połowę odkładam na prawko. Ale tak się nie dało, bo gdy zarabiałam, musiałam ja i tylko ja płacić np. za zakupy spożywcze, paliwo itp. i tych pieniędzy po chwili nie było, bo zarabiałam niewiele. A on swoje mógł wtedy zaoszczędzić na to, na co chciał i nie pytał mnie o zdanie.

Cytat:
to usiądźże z chłopem i ogarnijcie budżet, 50/50, kurka wodna!
Próbowałam, widocznie nie jestem dobrą negocjatorką, bo moje argumenty nie docierają a on ma jeden swój, który niszczy wszystkie moje "nie mam, to nie dam a jak nie mam, to po co ci dostęp do konta? Będę więcej zarabiał, to wtedy pomyślimy".

Cytat:
powtarzam - twierdzisz, że językowo nie dasz rady jako recepcjonistka. serio, zero konieczności? jak Ty chcesz się z owym prawnikiem od rozwodu dogadać?
Mówiłam, że dogaduję się w sprawach urzędowych. Tyle, że recepcjonistce czy sekretarce płaci się za prace, więc oczekuje się od niej idealnego sposoby wysławiania się a idąc do prawnika jestem klientką, której można nawet 10 razy powtórzyć to samo zdanie, jeśli tego potrzebuje.


Cytat:
nie, nie nie miałaś serca. nie miałaś odwagi.
I jedno, i drugie. Nie miałam odwagi, ale też gdy np. po kłótni przestawałam płakać, mijał dzień-dwa, przechodziła mi największa złość na niego za coś, to zaczynałam myśleć "ale czy naprawdę chciałabyś go już nigdy więcej nie zobaczyć z tego powodu? przecież było tyle dobrych rzeczy, przecież będziesz za nim tęsknić". W ten sposób myślałam i tak w kółko, do następnego razu. Błąd, wiem.


Cytat:
no to czas wypić to piwo, które sobie naważyłaś. radzę zacząć od rozmowy z mężem, poważnej, na temat życia.
Taki jest plan

---------- Dopisano o 09:10 ---------- Poprzedni post napisano o 09:00 ----------

Cytat:
Napisane przez SALIX Pokaż wiadomość
Przecież przeszłaś nad tym do porządku dziennego, 2 lata w takim małżeństwie tkwisz - tylko, że pracować fizycznie Ci się nie chce. Patrzysz z zawiścią na kobiety, które nie muszą nic, a mają wszystko (tak to przynajmniej dla Ciebie z boku wygląda), ale to Ci tylko obraz zaciemnia, bo Ty masz innego męża (buraka), nie stawiałaś żadnych wymagań, więc szans na takie bajkowe życie nie masz żadnych. A Ty dalej swoje, że inne harpie maja lepiej, że Tobie się coś należy
Chyba każda z nas ma mało inteligentnych znajomych, którzy wyjechali do pracy za granicę, głównie do UK i jakoś sobie radzą mimo, że ich znajomość języka pozostawia sporo do życzenia - ja mogę wymienić takich wiele. A Ty robisz z siebie sierotę i zamiast przyjąć do wiadomości, że mąż nigdy nie zapewni Ci życia jakie obiecał i działać, wolisz pielęgnować złość, przytaczasz przykłady zepsutych Koreanek i kalkulujesz jakie dostaniesz alimenty.
I dla Twojej wiadomości, ja nie hejtuję układu, gdzie tylko jedna strona zarabia, bo przez jakiś czas tak żyłam i żyć znowu tymczasowo będę - tylko, że ja i mój mąż jesteśmy ZUPEŁNIE inni niż wy, więc nijak z tego tarczy nie mogłabyś zrobić. Nie zawsze dostaje się to, co się podpatrzyło u innych, bo niektóre rzeczy po prostu nie działają na danym związkowym gruncie. A jak nie działają, to należy je zmienić, zamiast żyć dalej marzeniami i karmić się zawiścią.
No ja mam np. sąsiada, który wyjechał do UK po skończeniu zawodówki, pracuje tam fizycznie od lat i jakoś sobie radzi. Super, tylko, że on nigdy się nie uczył i w Polsce siedział przez parę lat na bezrobociu, nie ma nawet matury a ja poświęciłam 5 lat i sporo pracy na dostanie się na studia po moim dość słabym liceum w małym mieście i potem ukończenie ich i po prostu nie byłabym w stanie pogodzić się z pracą fizyczną do końca życia. Co innego osoby, które wyjeżdżają na rok, pracują gdzie popadnie, odłożą trochę gotówki i np. po powrocie do kraju mają kasę na samochód czy coś innego. One pracując tam wiedzą, ze kiedyś wrócą do kraju i podejmą lepszą pracę, że to chwilowe, że warto. My, jeśli będziemy razem, to zostaniemy tutaj na stałe. Nie mówiąc już o tym, że jestem osobą, która całe życie miała zwolnienie z w-f ze względów zdrowotnych. Ile pociągnęłabym sprzątając w hotelu czy stojąc na baczność w sklepie? Może jeszcze 2-3 lata, może trochę więcej a potem leczyłabym się przez resztę życia i stękała a jak już pisałam, oszczędności też by z tego nie było. Czy na tym mam opierać przyszłość swoją i swojego związku, bo potem mąż znowu zacznie mi wyliczać?
Właśnie o to chodzi, że to takie tymczasowe rozwiązane które na dłuższą metę w sumie nic nie daje i problemu w moim związku nie rozwiąże.

Cieszę się, że u Was w związku jest inaczej. Czyli jest tak, jak powinno być. Ja tego samego oczekiwałam wychodząc za mąż i dlatego teraz jestem bardzo zawiedziona i nie rozumiem, dlaczego zostałam tak potraktowana i oszukana, wydawało mi się, że wszystko sobie szczerze omówiliśmy przed ślubem a reszta się ułoży, skoro się kochamy. Myliłam się i fakt, że podejmę pracę fizyczną gdzieś na parę miesięcy nie zmieni jego postępowania i podejścia do sprawy.
LittleMi11 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Okazje i pomysły na prezent

REKLAMA
Stary 2016-03-02, 09:15   #230
201607110949
Konto usunięte
 
Zarejestrowany: 2006-02
Wiadomości: 16 803
Dot.: czas na rozwód, czy może jestem samolubną s*ką?

Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
nie byłabym w stanie pogodzić się z pracą fizyczną do końca życia.
A kto tu mówi o fizycznej pracy do końca życia To już nie można zacząć od czegoś pośledniejszego i piąć się w górę? Nauczyłabyś się języka - Twoje słowa! I mogła pracować na tej recepcji, gdzie ponoć teraz Cię nie przyjmą, bo masz braki we francuskim. Ale nie, lepiej nie robić nic.
201607110949 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-02, 09:40   #231
Rena
Zakorzenienie
 
Avatar Rena
 
Zarejestrowany: 2004-07
Lokalizacja: Paris
Wiadomości: 29 331
Dot.: czas na rozwód, czy może jestem samolubną s*ką?

Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
To mi przeszkadza oraz to, że mój mąż uznał, że skoro nie pracuję, to może mnie kontrolować w taki sposób i o niczym nie informować.
naprawde widzisz tu taka zaleznosc przyczynowo - skutkowa? Przeciez sama piszesz, ze jak pracowalas i mialas ten swoj maly dochodzik, to tez stanowil kontrole.

On to robi, nie by Cie ukarac za brak pracy, tylko by odreagowac to, ze sam jest kontrolowany przez rodzicow. I moze nie pracuje na zmywaku, ale wszystko wskazuje na to, ze jego pensja nie jest jedynym a byc moze nawet nie glownym Waszym zrodlem utrzymania.

W kontekscie tego jakie masz problemy opowiesci o tym, ze siedzisz i pol dnia podlewasz kwiatki brzmia co najmniej dziwnie.
Rena jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-02, 10:54   #232
Barbarella05
Wtajemniczenie
 
Avatar Barbarella05
 
Zarejestrowany: 2014-05
Wiadomości: 2 713
Dot.: czas na rozwód, czy może jestem samolubną s*ką?

Cytat:
Napisane przez LittleMi11 Pokaż wiadomość
Właśnie widzę, że to nie działa, stąd ten cały wątek i potrzeba podjęcia jakiejś decyzji, bo tak dalej nie można. Pojawiły się jednak nagonki, że mam iść pracować fizycznie, moim zdaniem to nie rozwiąże żadnego problemu.



Taki jest plan

---------- Dopisano o 09:10 ---------- Poprzedni post napisano o 09:00 ----------



No ja mam np. sąsiada, który wyjechał do UK po skończeniu zawodówki, pracuje tam fizycznie od lat i jakoś sobie radzi. Super, tylko, że on nigdy się nie uczył i w Polsce siedział przez parę lat na bezrobociu, nie ma nawet matury a ja poświęciłam 5 lat i sporo pracy na dostanie się na studia po moim dość słabym liceum w małym mieście i potem ukończenie ich i po prostu nie byłabym w stanie pogodzić się z pracą fizyczną do końca życia. Co innego osoby, które wyjeżdżają na rok, pracują gdzie popadnie, odłożą trochę gotówki i np. po powrocie do kraju mają kasę na samochód czy coś innego. One pracując tam wiedzą, ze kiedyś wrócą do kraju i podejmą lepszą pracę, że to chwilowe, że warto. My, jeśli będziemy razem, to zostaniemy tutaj na stałe. Nie mówiąc już o tym, że jestem osobą, która całe życie miała zwolnienie z w-f ze względów zdrowotnych. Ile pociągnęłabym sprzątając w hotelu czy stojąc na baczność w sklepie? Może jeszcze 2-3 lata, może trochę więcej a potem leczyłabym się przez resztę życia i stękała a jak już pisałam, oszczędności też by z tego nie było. Czy na tym mam opierać przyszłość swoją i swojego związku, bo potem mąż znowu zacznie mi wyliczać?
Właśnie o to chodzi, że to takie tymczasowe rozwiązane które na dłuższą metę w sumie nic nie daje i problemu w moim związku nie rozwiąże.

Cieszę się, że u Was w związku jest inaczej. Czyli jest tak, jak powinno być. Ja tego samego oczekiwałam wychodząc za mąż i dlatego teraz jestem bardzo zawiedziona i nie rozumiem, dlaczego zostałam tak potraktowana i oszukana, wydawało mi się, że wszystko sobie szczerze omówiliśmy przed ślubem a reszta się ułoży, skoro się kochamy. Myliłam się i fakt, że podejmę pracę fizyczną gdzieś na parę miesięcy nie zmieni jego postępowania i podejścia do sprawy.
Ja nie wierzę w to co ja czytam.

Mało to pracy NIE fizycznej jest?

W ogóle co to za pierniczenie że po 2-3 latach zdrowie Ci siadzie?
Wstydzilabys się takie rzeczy pisać.

Liczysz ze masz cię będzie utrzymywał a on może wcale już nie chce?

Wiesz czemu nie masz kasy?
Bo jesteś po prostu leniwa i ksiezniczkujesz.


Filolog, dwa biegle języki opanowane, trzeci na poziomie podstawowym i 600 zł za tłumaczenia?

Według mnie kłamiesz.

I w ogóle czemu na mój post nie odpowiedzialas, bardzo mnie to ciekawi.
Barbarella05 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-02, 11:11   #233
dezire
Zakorzenienie
 
Avatar dezire
 
Zarejestrowany: 2005-05
Wiadomości: 3 555
Dot.: czas na rozwód, czy może jestem samolubną s*ką?

Watek zaczal sieid najezdzania na meza, a teraz na hejcie wobec autorki. Co dalej?
__________________

2004 - Boisz się, że ludzie z internetu odnajdą cię w prawdziwym życiu.

2014 - Boisz się, że ludzie z prawdziwego życia odnajdą cię w internecie.



dezire jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując

Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe

REKLAMA
Stary 2016-03-02, 11:30   #234
Barbarella05
Wtajemniczenie
 
Avatar Barbarella05
 
Zarejestrowany: 2014-05
Wiadomości: 2 713
Dot.: czas na rozwód, czy może jestem samolubną s*ką?

Cytat:
Napisane przez dezire Pokaż wiadomość
Watek zaczal sieid najezdzania na meza, a teraz na hejcie wobec autorki. Co dalej?

Później będziemy pić wino i razem grać w kalambury
Barbarella05 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-02, 11:34   #235
dezire
Zakorzenienie
 
Avatar dezire
 
Zarejestrowany: 2005-05
Wiadomości: 3 555
Dot.: czas na rozwód, czy może jestem samolubną s*ką?

Cytat:
Napisane przez Barbarella05 Pokaż wiadomość
Później będziemy pić wino
Obstawiam francuskie
__________________

2004 - Boisz się, że ludzie z internetu odnajdą cię w prawdziwym życiu.

2014 - Boisz się, że ludzie z prawdziwego życia odnajdą cię w internecie.



dezire jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-02, 11:35   #236
Barbarella05
Wtajemniczenie
 
Avatar Barbarella05
 
Zarejestrowany: 2014-05
Wiadomości: 2 713
Dot.: czas na rozwód, czy może jestem samolubną s*ką?

Cytat:
Napisane przez dezire Pokaż wiadomość
Obstawiam francuskie
No i kalambury też po francusku
Barbarella05 jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-02, 11:39   #237
Sharlottka
Raczkowanie
 
Zarejestrowany: 2015-03
Wiadomości: 228
Dot.: czas na rozwód, czy może jestem samolubną s*ką?

Cytat:
Napisane przez dezire Pokaż wiadomość
Watek zaczal sieid najezdzania na meza, a teraz na hejcie wobec autorki. Co dalej?
To samo, co zawsze na Wizażu. Wiadomo, że całkiem normalne osoby, w dodatku pracujące i zajmujące się rodzinami, raczej nie będą siedzieć godzinami tu na forum i doradzać innym. Pełno tu frustratek, które chcą się poczuć lepiej czytając o tym, że komuś jest jeszcze gorzej.
A poza tym:

Edytowane przez Sharlottka
Czas edycji: 2016-03-02 o 11:48 Powód: Przecinek
Sharlottka jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-02, 11:50   #238
dezire
Zakorzenienie
 
Avatar dezire
 
Zarejestrowany: 2005-05
Wiadomości: 3 555
Dot.: czas na rozwód, czy może jestem samolubną s*ką?

Cytat:
Napisane przez Barbarella05 Pokaż wiadomość
No i kalambury też po francusku
Oczywiscie! Warto sie poduczyc.
__________________

2004 - Boisz się, że ludzie z internetu odnajdą cię w prawdziwym życiu.

2014 - Boisz się, że ludzie z prawdziwego życia odnajdą cię w internecie.



dezire jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-02, 12:13   #239
liselotta
lise-kotta
 
Avatar liselotta
 
Zarejestrowany: 2009-11
Wiadomości: 10 219
Dot.: czas na rozwód, czy może jestem samolubną s*ką?

Cytat:
Napisane przez liselotta Pokaż wiadomość
No dobrze, my tu gadu gadu, a co postanowiłaś autorko i o czym już z mężem rozmawiałaś?


Przypominam się
__________________
Cytat:
Napisane przez cukier_bialy2 Pokaż wiadomość
W skrócie: jeśli są jakieś granice desperacji, to już je przekroczyłaś i jesteś zagranico.
liselotta jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Stary 2016-03-02, 12:15   #240
kahoko hino
Zakorzenienie
 
Avatar kahoko hino
 
Zarejestrowany: 2011-04
Wiadomości: 8 060
Dot.: czas na rozwód, czy może jestem samolubną s*ką?

Cytat:
Ja nie wstydzę się mówić w językach, które znam biegle czy choćby bardzo dobrze. Nie wstydzę się też mówić np. z innymi uczącymi się francuskiego, na kursie czy w jakichś luźnych sytuacjach. Wstydzę się mówić np. do klienta z błędami albo prosząc go o powtórzenie co drugiego zdania.
czyli wstydzisz się, gdy nie jest idealnie. mega. serio, gratuluję.
Cytat:
Faktem jest, że nie mam osobowości i umiejętności interpersonalnych potrzebnych do bycia sprzedawcą. Starałam się i wydawało mi się, że robię, co mogę, ale efekty i tak były kiepskie. Nie mówię o pracy na kasie w markecie tylko o pracy w sklepie, gdzie trzeba zagadywać, doradzać, przekonywać do zakupu. Jeśli coś robię, to lubię to robić dobrze a tutaj na odchodnym usłyszałam od pracodawcy "powodzenia w szukaniu pracy, tylko błagam, nie szukaj niczego w handlu, ciężko pracowałaś, nie mam ci nic do zarzucenia, ale ty się do handlu nie nadajesz".
handel to nie jest jedyna praca, która była w Twoim zasięgu. Ty się poddałaś, bo tak było wygodnie.
Cytat:
Gdy byłam w Polsce, miałam przyjaciół, przy których mogłam się otworzyć, ludzi, którzy wiedzieli, że jeśli się nie odzywam przez pół godziny na imprezie to nie znaczy, że jestem obrażona, nie mam nic do powiedzenia czy się nudzę, tylko po prostu chwilowo wolę słuchać. Pracę miałam samodzielną (jako lektor sama decydowałam, co i jak robię, jako tłumacz tym bardziej) więc było mi całkiem dobrze i nie musiałam się zmieniać na siłę.
czyli samorozwój nie jest Twoim celem. teraz masz wszystko naraz na głowie.
Cytat:
Samym oglądaniem tv nie przełamię bariery i bierności w używaniu języka. Chodzę jednak od czasu do czasu na spotkania z ludźmi, którzy chcą sobie pogadać po francusku (z innymi obcokrajowcami). Tyle mogę zrobić.
możesz zrobić dużo więcej, zwłaszcza na przestrzeni 3 lat. nie zrobiłaś tego.
Cytat:
Zajmuję się obowiązkami domowymi. I podejrzewam, że wykonuję je lepiej i wkładam w nie więcej pracy niż osoba, która tylko raz w tygodniu ma czas na sprzątanie a je co drugi dzień na mieście, bo pracuje. Mało znam pracujących dziewczyn w moim wieku, które pieką ciasta na co dzień, robią własny chleb, przetwory, mają zadbany balkon z kwiatami, wszystkie ciuchy prasują, nie tylko koszule i w mieszkaniu mają zawsze czysto a po warzywa jeżdżą ileś tam przystanków żeby kupić świeże a nie z marketu. Czekaj...nie znam ani jednej. Moje znajome wciąż przywożą kotlety w słoiku od mamy, jeśli nie, to gotuje facet albo one robią codziennie potrawę polegającą na wrzuceniu wszystkiego z lodówki na patelnię, usmażeniu z jakimiś przyprawami i do tego makaron. I tak codziennie. I ja to jestem w stanie zrozumieć, jeśli ktoś pracuje na etat i może jeszcze przynosi pracę do domu. Ja mam na to wszystko czas więc to robię z przyjemnością i podejrzewam, że ma to jakąś wartość, skoro spędzam nad tym codziennie pół dnia lub więcej.
to są obowiązki, które ma każdy. mam zadbany ogród, ubrania czyste, złożone na półce, gotuję prawie codziennie (bo często robię na zapas), co weekend jest chałka na stole. to nie są żadne osiągnięcia. poza tym Ty te rzeczy robisz dla siebie, nie dla Was. co robisz dla męża, dla Waszego małżeństwa? co wkładasz do wspólnego koszyka?
Cytat:
Tak, ja dogadałabym się w pracy na recepcji. Nie zawsze dogadałabym się jednak np. przez telefon. Poza tym uwierz mi, że wysyłałam wiele razy CV do pracy w hotelu, raz byłam na rozmowie ale stwierdzili, że nie mam doświadczenia w hotelarstwie czy turystyce, nie znam programów używanych w hotelarstwie, więc jeśli pojawi się ktoś z doświadczeniem, to niestety tej pracy nie dostanę. I nie dostałam choć wiem, że obsługi takiego programu można się nauczyć w parę dni. To nie Polska, gdzie ludzie pracują na stanowiskach zupełnie niepowiązanych z ich wykształceniem (uczyłam kiedyś niemieckiego panią w banku, która była np. po historii, druga po socjologii, tutaj o czymś takim nie słyszałam).
A na sekretarkę to jednak moja znajomość języka nie jest wystarczająco reprezentatywna (wyobrażasz sobie, że np. ważnego klienta Twojej firmy przyjmuje Ukrainka co drugie słowo przekręcająca końcówki?)
ściemniasz i tyle. albo umiesz ten język, albo nie. nie wykazałaś inicjatywy, by go podszkolić na tyle, by czuć się komfortowo. masz barierę językową, którą musisz przełamywać (nie przełamałaś, bo po co), a jesteś filologiem - żart miesiąca. przecież wiesz, że trzeba mówić, co z tego, że z błędami - Ty się wstydzisz. no brawo. zamiast walczyć, kombinować, próbować, Ty się poddałaś, bo nie jest łatwo i nikt nic sam nie dał. faktycznie tragedia. zarówno we Francji, jak i każdym innym kraju ludzie mają zawody nie związane ze swoim wykształceniem - fakt, że przeciętny Francuz 3 razy w ciągu życia zmienia kompletnie branżę, o tym świadczy.
Cytat:
Tak, broni mi fakt, że żadnej pracy w swoim zawodzie czy choćby jakiejkolwiek pracy niefizycznej dotąd nie dostałam. Czy czytałaś w ogóle moje wpisy? Wiem, że jest tego sporo, ale sama wpadłam na to, żeby wysyłać CV, skoro szukam pracy. Nie tylko na nauczycielkę ale właśnie na wszystko, gdzie potrzebny jest niemiecki czy angielski, recepcja, obsługa klienta, obsługa strony internetowej, HR, co się dało.
to Ci nie broni. to jest przeszkoda, średniej wielkości, na widok której Ty odwracasz się na pięcie, krzyżujesz ręce i strzelasz focha.

Cytat:
Bo wiesz, mnie nie uwierał brak jakiejkolwiek pracy. Mi przeszkadza brak pracy, gdzie mogłabym się rozwijać, gdzie mogłabym chociaż w minimalnym stopniu wykorzystać swoją wiedzę i to, co potrafię robić. To mi przeszkadza oraz to, że mój mąż uznał, że skoro nie pracuję, to może mnie kontrolować w taki sposób i o niczym nie informować.
ale takiej pracy też nie szukasz, nie robisz nic, by taka praca była w Twoim zasięgu. żeby była, musisz przejść pewnie jakiś kurs lub dwa, podszkolić francuski - a Ty zbierasz na prawo jazdy.

Cytat:
Byłam w urzędzie w tej sprawie i tak, było mi trudno, ale tutaj urzędnicy są już przyzwyczajeni, że przychodzą ludzie z różną znajomością języka. I nawet jeśli krzywo na mnie patrzył, to wytłumaczyć musiał, a ze zrozumieniem ze słuchu ja dużego problemu nie mam.
co tylko potwierdza, że poddałaś się po zobaczeniu jednej przeszkody.
Cytat:
Niech żyją jak chcą, ja jednak uważam, że dbam o męża i o małżeństwo dużo bardziej niż ta pani, więc zasługuję jeśli nie na noszenie na rękach, to przynajmniej na sprawiedliwe traktowanie ze strony męża.
kochaneńka. prezentujesz podejście 'ciesz się, że Cię tylko ręką uderzył, a nie wałkiem' - serio? ale tak serio?
Cytat:
Musiałabym, gdyby mój mąż też pracował na zmywaku i nie był w stanie opłacić czynszu i utrzymać nas obojga. Albo gdybym była osobą, która nie poświęciła 5 lat na studia tylko jest po gimnazjum czy liceum i zdesperowaną, żeby tylko nie wracać do swojej ojczyzny. Albo gdyby mój mąż stwierdził, że nie, nie będzie utrzymywał żony. Na szczęście żadna z tych sytuacji nie ma miejsca i nie będę niszczyć swojego zdrowia i psychiki dla 500 euro miesięcznie, których potem i tak nie zobaczę. Na dłuższą metę to też nie jest rozwiązanie.
kto mówi o dłuższym rozwiązaniu? to, że teraz Twój mąż Cię utrzymuje, nie znaczy, że nie powinnaś pracować nad sobą, rozwijać się. jak będzie miał jutro wypadek i koniec kasy - to co? gdzie do pracy pójdziesz? nie znasz języka, nie masz doświadczenia, nic. gratuluję odpowiedzialności.
Cytat:
Zakładam, bo gdy wcześniej pracowałam to tak było. Ja nie mam nic przeciwko dołożeniu się do domowych wydatków gdy zarabiam, to oczywiste, ale skoro on zarabiał wystarczająco na nas oboje, to mógłby mi pozwolić wydać moją wypłatę np. na jakiś skromny wyjazd na weekend dla nas obojga. Albo połowa na domowe wydatki, połowę odkładam na prawko. Ale tak się nie dało, bo gdy zarabiałam, musiałam ja i tylko ja płacić np. za zakupy spożywcze, paliwo itp. i tych pieniędzy po chwili nie było, bo zarabiałam niewiele. A on swoje mógł wtedy zaoszczędzić na to, na co chciał i nie pytał mnie o zdanie.
o tym się rozmawia. musiało się to zdarzyć nie raz, nie dwa - a Ty na to przystałaś.

Cytat:
Próbowałam, widocznie nie jestem dobrą negocjatorką, bo moje argumenty nie docierają a on ma jeden swój, który niszczy wszystkie moje "nie mam, to nie dam a jak nie mam, to po co ci dostęp do konta? Będę więcej zarabiał, to wtedy pomyślimy".
negocjator, który od razu odpuszcza, jest faktycznie kiepski.

Cytat:
Mówiłam, że dogaduję się w sprawach urzędowych. Tyle, że recepcjonistce czy sekretarce płaci się za prace, więc oczekuje się od niej idealnego sposoby wysławiania się a idąc do prawnika jestem klientką, której można nawet 10 razy powtórzyć to samo zdanie, jeśli tego potrzebuje.
bzdury gadasz. wymyśliłaś sobie jakąś bajeczkę, że jak nie jesteś idealną Francuzką, to Cię nie wezmą i koniec.
Cytat:
I jedno, i drugie. Nie miałam odwagi, ale też gdy np. po kłótni przestawałam płakać, mijał dzień-dwa, przechodziła mi największa złość na niego za coś, to zaczynałam myśleć "ale czy naprawdę chciałabyś go już nigdy więcej nie zobaczyć z tego powodu? przecież było tyle dobrych rzeczy, przecież będziesz za nim tęsknić". W ten sposób myślałam i tak w kółko, do następnego razu. Błąd, wiem.
i z tym też nic nie zrobisz, bo 'jest Ci całkiem dobrze i nie musisz nic zmieniać na siłę'?
Cytat:
No ja mam np. sąsiada, który wyjechał do UK po skończeniu zawodówki, pracuje tam fizycznie od lat i jakoś sobie radzi. Super, tylko, że on nigdy się nie uczył i w Polsce siedział przez parę lat na bezrobociu, nie ma nawet matury a ja poświęciłam 5 lat i sporo pracy na dostanie się na studia po moim dość słabym liceum w małym mieście i potem ukończenie ich i po prostu nie byłabym w stanie pogodzić się z pracą fizyczną do końca życia. Co innego osoby, które wyjeżdżają na rok, pracują gdzie popadnie, odłożą trochę gotówki i np. po powrocie do kraju mają kasę na samochód czy coś innego. One pracując tam wiedzą, ze kiedyś wrócą do kraju i podejmą lepszą pracę, że to chwilowe, że warto. My, jeśli będziemy razem, to zostaniemy tutaj na stałe. Nie mówiąc już o tym, że jestem osobą, która całe życie miała zwolnienie z w-f ze względów zdrowotnych. Ile pociągnęłabym sprzątając w hotelu czy stojąc na baczność w sklepie? Może jeszcze 2-3 lata, może trochę więcej a potem leczyłabym się przez resztę życia i stękała a jak już pisałam, oszczędności też by z tego nie było. Czy na tym mam opierać przyszłość swoją i swojego związku, bo potem mąż znowu zacznie mi wyliczać?
Właśnie o to chodzi, że to takie tymczasowe rozwiązane które na dłuższą metę w sumie nic nie daje i problemu w moim związku nie rozwiąże.
problem płynności języka by rozwiązał.
kahoko hino jest offline Zgłoś do moderatora   Odpowiedz cytując
Odpowiedz

Nowe wątki na forum Intymnie


Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości)
 

Zasady wysyłania wiadomości
Nie możesz zakładać nowych wątków
Nie możesz pisać odpowiedzi
Nie możesz dodawać zdjęć i plików
Nie możesz edytować swoich postów

BB code is Włączono
Emotikonki: Włączono
Kod [IMG]: Włączono
Kod HTML: Wyłączono

Gorące linki


Data ostatniego posta: 2019-05-26 11:29:24


Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 19:24.






© 2000 - 2025 Wizaz.pl. Wszelkie prawa zastrzeżone.

Jakiekolwiek aktywności, w szczególności: pobieranie, zwielokrotnianie, przechowywanie, lub inne wykorzystywanie treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, w szczególności w celu ich eksploracji, zmierzającej do tworzenia, rozwoju, modyfikacji i szkolenia systemów uczenia maszynowego, algorytmów lub sztucznej inteligencji Obowiązek uzyskania wyraźnej i jednoznacznej zgody wymagany jest bez względu sposób pobierania, zwielokrotniania, przechowywania lub innego wykorzystywania treści, danych lub informacji dostępnych w ramach niniejszego serwisu oraz wszystkich jego podstron, jak również bez względu na charakter tych treści, danych i informacji.

Powyższe nie dotyczy wyłącznie przypadków wykorzystywania treści, danych i informacji w celu umożliwienia i ułatwienia ich wyszukiwania przez wyszukiwarki internetowe oraz umożliwienia pozycjonowania stron internetowych zawierających serwisy internetowe w ramach indeksowania wyników wyszukiwania wyszukiwarek internetowych

Więcej informacji znajdziesz tutaj.