czy wykształcenie jest ważne?

[Aeterna]

Mam wrażenie (tak, przejrzałam wścibsko tamten wątek), że bbbgg się naczytała gdzieś w sieci (czy tu, na forum), jakie to dyplom od razu furtki otwiera, poczuła się dotknięta i broni się w sposób co najmniej dziwny , ale jej własny.

Już mi się ulewa kolejny raz widząc o pasożytowaniu, garkotłukach i wpadaniu z dzieciakiem. Ty, Atka, trzaskasz 14 postów dziennie, a Ty, Spoko, zaledwie 5 , no, ale jesteś równocześnie na prawie i socjologii.
Wiecie, dziewczyny, ile by to już było, za ten czas, opanowanych niemieckich słówek np?

[zapałeczka]

Wykształcenie jest bardzo ważne.
Nawet nie wyobrażam sobie życia bez wyższego wykształcenia.

A co do stereotypu "mąż zarabia, ja wychowuje dzieci" to nie te czasy. Ja osobiście nie przesiedziałabym całego życia w domu, bo chyba by mnie coś trafiło..

[wenedka]

Aete, część Wizażanek opnaowała umiejętność uczenia się i wizażowania jednocześnie :P
Ja na przykład

(w tej chwili sie ucze)

[Aeterna]

Napisane przez Jula

Jest ważne, ja nie wyobrażam sobie życia bez studiów, bez stałego poszerzanie wiedzy - jestem jej głodna
Ale nie podoba mi się, ze w naszym kraju jest takie ciśnienie na posiadanie wykształcenia - nie: na posiadania wiedzy, tylko papierka potwierdzającego, żeś mgr. Bo mgr tak czy siak to tytuł naukowy, ale ostatnimi czasy tutaj stracił swoje znaczenie.
Wiekszość rzeczy, które robimy w pracy, zawody, jakie wykonujemy - tak naprawdę nie potrzebujemy do tego bitych 5ciu lat studiowania, niestety.

Święte słowa, już pomijam, że człowiek moze skończyć studia a i tak wylądować gdzieś przy kserokopiarce; i zgadzam się z tym, co napisała na początku Alchemia, ale prawda jest też taka, że wszyscy tak noszą głowy wysoko, jacy to oni nie są wykształceni. Żarcik Losu - część z nich - rzeczywiście: nie jest.

[calkiem-spoko]

Phi.
Ja dzisiaj usłyszałam od pana doktora, że "mam zadatki na dobrego cywilistę". A zatem wszystkie grzechy są mi odpuszczone
A niemieckiego języka nie lubię.

Poza tym, ja tam bym była dumna, gdybym miała męża zarabiającego spore pieniądze [nooo...tak gdzieś koło 20 tysięcy, będę skromna] i gdyby mi w życiu zawodowym nie wyszło i męczyłabym się w jakiejś marnej robocie za grosze, to myślę, że jednak zastanowiłabym się nad "prowadzeniem domu"
A już na pewno pasożytnictwem bym tego nie nazwała. To MAŁŻEŃSTWO, a nie układ handlowy.

[°Alchemia]

Napisane przez calkiem-spoko

Pisałam, że DLA MNIE 7 tysięcy zarabiane za granicą to są zbyt małe pieniądze jak za takie poświęcenie, jakim niewątpliwie jest rozłąka z rodziną. Jeżeli w ogóle coś rekompensuje tę rozłąkę.
Dlatego wg mnie nie ma co się tymi pieniędzy ekscytować, bo za tyle to nawet na porządne wakacje się nie pojedzie.

Poza tym to są duże pieniądze dla nas, bo w Polsce jest zupełnie inny poziom życia (i fakt faktem, że jeśli się zarabia tam, a przesyła tu, to się może i materialnie opłaca), ale w takiej Francji czy GB to jest przeciętna pensja, z której można się utrzymać i niewiele zostaje.

[Aeterna]

Napisane przez calkiem-spoko

Phi.
Ja dzisiaj usłyszałam od pana doktora, że "mam zadatki na dobrego cywilistę". A zatem wszystkie grzechy są mi odpuszczone
A niemieckiego języka nie lubię.

Pocieszaj się dalej.

Poza tym, ja tam bym była dumna, gdybym miała męża zarabiającego spore pieniądze [nooo...tak gdzieś koło 20 tysięcy, będę skromna] i gdyby mi w życiu zawodowym nie wyszło i męczyłabym się w jakiejś marnej robocie za grosze, to myślę, że jednak zastanowiłabym się nad "prowadzeniem domu"
A już na pewno pasożytnictwem bym tego nie nazwała. To MAŁŻEŃSTWO, a nie układ handlowy.

I chyba coś powierzchniowo forum mi się przegląda, bo mam ochotę napisać: o, to coś nowego.

Tak, Wenedka, a jakiś mędrzec już Was ;-) nazwał pokoleniem Einsteina.

[calkiem-spoko]

Napisane przez °Alchemia

Poza tym to są duże pieniądze dla nas, bo w Polsce jest zupełnie inny poziom życia (i fakt faktem, że jeśli się zarabia tam, a przesyła tu, to się może i materialnie opłaca), ale w takiej Francji czy GB to jest przeciętna pensja, z której można się utrzymać i niewiele zostaje.

No dobrze.
Ale załóżmy, że za kilka mój TŻ dostaje propozycję pracy za granicą (w jego zawodzie to nie byłoby TYLKO 7 tysięcy, tylko znacznie większe pieniądze). Mamy małe dziecko i ja zaczynam rozwijać się zawodowo.
I teraz dylemat? Wyjeżdża - przysyła do Polski duże pieniądze i inwestujemy to w wymarzony piękny dom. W którym zamieszkamy RAZEM. Czy zostaje - i z domkiem tak zaraz sobie nie zaszalejemy

Dopiero to byłby dla mnie dylemat godny rozważania. Chooolernie trudny, aż nie do wyobrażenia, ale życie zmusza czasem do takich wyborów.
Chociaż ja jestem cienias, pewnie bym nie puściła go

A nie 7 tysięcy, facet za granicą i ja z małym dzieckiem nonstop w domu. Kiepska perspektywa.

[atka83]

Zmieniam temat,co by dalej już nie ciągnąć tematu,czy "pasożytuje" czy nie (Aete)

Mój kuzyn,ma żone,roczne dziecko.Wychowuje syna i zarazem pracuje.Gdy jest w pracy,oddaje dziecko pod opieke babci.No,ale co chciałam napsiać,mój kuzyn,jeżdzi do Londynu i tam zarabia na rodzine.I to wszystko jest niestety ich kosztem,bo mały tęskni,żona kuzyna też. :/


Moim zdaniem gggbbbb,powinna pomysleć o tym,że być może dać synka do żłobka/przedszkola,nie mówie/pisze teraz tylko za rok,jak będzie miał już 3 latka.A Ona/mamusia mogłaby poszukać już jakiejś pracy.No,ale po co skoro planują drugie dziecko i pewnie nadal sytuacja będzie taka sama,że to mąż będzie zarabiał rodzine.

[brukselka]

calkiem spoko>>

Phi.
Ja dzisiaj usłyszałam od pana doktora, że "mam zadatki na dobrego cywilistę". A zatem wszystkie grzechy są mi odpuszczone
A niemieckiego języka nie lubię.

Poza tym, ja tam bym była dumna, gdybym miała męża zarabiającego spore pieniądze [nooo...tak gdzieś koło 20 tysięcy, będę skromna] i gdyby mi w życiu zawodowym nie wyszło i męczyłabym się w jakiejś marnej robocie za grosze, to myślę, że jednak zastanowiłabym się nad "prowadzeniem domu"
A już na pewno pasożytnictwem bym tego nie nazwała. To MAŁŻEŃSTWO, a nie układ handlowy.

o dzizyss... ja moze mam zadatki na sredniego cywiliste ale... nie rzucilabym pracy bo maz zarabia "skromne 20 tysiecy ".. bo tu nie chodzi o pieniadze ale samodzielnosc i samorealizacje.. a wlasnie po to zeby nie miec marnej pracy ludzie ida na 100-dia..

[Aeterna]

No,ale po co skoro

Zmieniasz temat a wałkujesz to samo...

Pytał Cię kobito ktoś, jak mu poradzisz zyć?
Ja Ci radzę przestac się opierniaczać na forum i zając czyms bardziej pozytecznym. :-D Fajnie doradzilam?

[°Alchemia]

Napisane przez calkiem-spoko

No dobrze.
Ale załóżmy, że za kilka mój TŻ dostaje propozycję pracy za granicą (w jego zawodzie to nie byłoby TYLKO 7 tysięcy, tylko znacznie większe pieniądze). Mamy małe dziecko i ja zaczynam rozwijać się zawodowo.
I teraz dylemat? Wyjeżdża - przysyła do Polski duże pieniądze i inwestujemy to w wymarzony piękny dom. W którym zamieszkamy RAZEM. Czy zostaje - i z domkiem tak zaraz sobie nie zaszalejemy

Dopiero to byłby dla mnie dylemat godny rozważania. Chooolernie trudny, aż nie do wyobrażenia, ale życie zmusza czasem do takich wyborów.
Chociaż ja jestem cienias, pewnie bym nie puściła go

A nie 7 tysięcy, facet za granicą i ja z małym dzieckiem nonstop w domu. Kiepska perspektywa.

Przyznam szczerze, że dla mnie to też byłoby trudne, ale biorąc pod uwagę jak planuję swoje życie i związek, taka sytuacja (raczej) miejsca by nie miała, z uwagi na to, że chociażby dzieci nie planuję. Z tym rozwojem zawodowym to już prędzej (prędzej byłby to problem, a nie że prędzej planuję, bo to bezdyskusyjne ). Egoistycznie powiem, że bym go tyż nie puściła [] albo pojechała z nim (ale tez najpierw musialabym tam znaleźć pracę, żebysmy razem zarabiali i odkładali, znam parę, która tak zrobiła i wyszło im to na dobre). Nie wyobrażam sobie w każdym razie życia samotnie tutaj, bez pracy i byciu tylko na utrzymaniu mojego partnera, ktory przysyła pieniądze. Nie w moim "stylu"

[calkiem-spoko]

Napisane przez brukselka

o dzizyss... ja moze mam zadatki na sredniego cywiliste ale... nie rzucilabym pracy bo maz zarabia "skromne 20 tysiecy ".. bo tu nie chodzi o pieniadze ale samodzielnosc i samorealizacje.. a wlasnie po to zeby nie miec marnej pracy ludzie ida na 100-dia..

Ale to nie tak

Ludzie idą na studia, żeby nie mieć marnej pracy, ale czasem ją mają.
Tak, oczywiście, że BARDZO zależy mi na zawodowym sukcesie.

Chodzi mi o to, że GDYBYM w wieku powiedzmy 40 lat nie miała dobrej pracy, praca by mnie męczyła, nie dawała samorealizacji i zarabiałabym grosze w sytuacji, gdy spokojnie mogłabym rzucić ją, bo mąż utrzymałby rodzinę na dobrym poziomie, a ja w tym czasie oddawałabym się bardziej konstruktywnym zajęciom niż beznadziejna frustrująca praca...to czemu nie

[atka83]

Napisane przez Aeterna

Zmieniasz temat a wałkujesz to samo...

Pytał Cię kobito ktoś, jak mu poradzisz zyć?
Ja Ci radzę przestac się opierniaczać na forum i zając czyms bardziej pozytecznym. :-D Fajnie doradzilam?

No nie,ale skoro napisała coś o swoim życiu,mam prawo to skomentować. No fajnie mi doradziłaś,ale o tej godzinie 22:51 to moge się już tylko opierniczać.A zresztą od jutra rano do popołudnia będe mieć roobote.
Zresztą po co ja ci się tłumacze.
KUNIEC.

[brukselka]

gdybym ja w wieku 40 lat nie miala dobrej pracy,,, to znalazlabym inna ktora by mi dawala ta samorealizacje.. i pewnie tez by byla malo platna.. ale nie siedizalabym w domu

jak wiele ludzi tak wiele pomyslow na zycie.. a potem ii tak.. wszyscy podobnie konczymy..

[calkiem-spoko]

Napisane przez atka83

No nie,ale skoro napisała coś o swoim życiu,mam prawo to skomentować.

Teraz muszę coś powiedzieć:

A jak ja skomentowałam intelektualne rozrywki typu oglądanie BB, to już jakoś prawa do tego komentarza mi odmówiłaś, agresor Ci się załączył, że to takie fajne to oglądanie i wykonałaś atak partyzancki na moją skromną osobę...

[Aeterna]

A jak ja skomentowałam intelektualne rozrywki typu oglądanie BB, to już jakoś prawa do tego komentarza mi odmówiłaś, agresor Ci się załączył, że to takie fajne to oglądanie i wykonałaś atak partyzancki na moją skromną osobę...

Jesteście niemożliwe..! Za cholerę z Wami się nie wygra.

Nara.

[Jula]

Dopiero to byłby dla mnie dylemat godny rozważania. Chooolernie trudny, aż nie do wyobrażenia, ale życie zmusza czasem do takich wyborów.
Chociaż ja jestem cienias, pewnie bym nie puściła go.

A nie 7 tysięcy, facet za granicą i ja z małym dzieckiem nonstop w domu. Kiepska perspektywa.

Ja bym nie puściłam TŻ'ta, jeśli oczywiście miałabym coś do gadania. Pojechałabym z nim i znalazła swoje własne poletko zawodowe do uprawiania. Dla mnie związki z długimi rozłąkami nie istnieją, by być z kimś potrzebuję go fizycznie, namacalnie, obok.

Dorabianie sie przy dzieciach - też nie dla mnie, trzymanie kilku srok za ogon niby kuszące (dzieci+studia+praca), ale dla mnie wykańczające. Lepiej złapać jedną porządną srokę i trzymac póki nie wyłysieje

[brukselka]

...

[calkiem-spoko]

Napisane przez Aeterna

Jesteście niemożliwe..! Za cholerę z Wami się nie wygra.

Nara.

Ej, no bo co wątek o tematyce małżeńskich utrzymanek czy jak to nazwać, to wiem niczym wróżka z EZOTV, że będzie tam atka83 znowu doradzała, pouczała i ganiła pasożyty na utrzymaniu męża.

Normalnie pewne jak w banku.

A niby to ja w kółko nawracam to samo

[Aeterna]

Napisane przez brukselka

jak wiele ludzi tak wiele pomyslow na zycie.. a potem ii tak.. wszyscy podobnie konczymy..

Piórnik z wkładem, brelok, boja, gorący kubek..?

btw, po prostu padłam, gdy o tym przeczytałam.

[°Alchemia]

Widze, ze nie tylko ja wczoraj Wojewódzkiego oglądałam

[Aeterna]

Dzisiaj.

[calkiem-spoko]

Napisane przez °Alchemia

Widze, ze nie tylko ja wczoraj Wojewódzkiego oglądałam

A ja "Włatców Móch" tylko

TŻ w pracy, to ja biorę Newsweeka i do wyra, bo od jutra znów ciężki żywot się rozkręca...

Aha, ale się wykąpię przedtem, coby nikt mnie nie podkablował w wątku 'Czy kąpiecie się codziennie", gdyż to ja tam najwięcej ze wszystkich propagowałam czystość

[Aeterna]

ale Apacze - po prostu - nagroda roku.

(od odpowiedzi na pytanie: "a patrzę" - na ceny)

http://lodz.naszemiasto.pl/wydarzenia/795989.html

[Taverney]

wracając do meritum
wykształcenie jest o tyle ważne, że świadczy o jakimś poziomie intelektualnym człowieka
poza tym świadczy o jego uporze w dążeniu do samorozwoju, bo uczyć się jest czasem ciężko
ale o wiele ważniejsze jest to, co człowiek reprezentuje samym sobą i czasem wykształcenie ma się do tego nijak. Można być światłym profesorem i sędzią Sądu Najwyższego, wziętym prawnikiem, a w rzeczywistości po prostu niekulturalnym chamem i bucem... niestety

swoją drogą cieszę się, że się dobrze uczyłam, mam przez to pracę, na której mi zależy i w której mogę się realizować, a przy tym zarabiać godziwe pieniądze. Mam nadzieję, że starczy mi sił i determianacji na doktorat, moje wielkie niezrealizowane marzenie.

[atka83]

Mam wrażenie,że dziewczyna się pociesza?? bo niektórzy studjują po prare lat i nic z tego nie mają,a Ona.Ma ukończone technikum,męża,dziecko. Łatwo przyszło,łatwo poszło.

Napisane przez gggggbbbb

izzukal ja chodziłam jescze do technikum to robiło się prace dyplomową i już miałam tutuł technika ekonomi,teraz się dużo pozmieniało bo w technikum mają testy na technika które ciężko zdać...ja niestety nie moge się dalek kształcić bo mam dziecko,mój mąż pracuje zagranicą,skończył w Polsce studia ale nie mógł znaleść pracy w swoim zawodzie,za granicą zarabia ponad 7 tys...i dobrze nam się wiedze,jak mój synek podrośnie to chciałabym pomóc nam w utrzymaniu domu,mam znajomych którzy pracyują w firmach wydaje mi się że uda mi się za jakiś czas u nich zatrudnić,bardzo ważne są też znajomości
ufcio a możesz podać mi link do tego wątku

Napisane przez gggggbbbb

a ty może mi zazdrościcie że mam faceta,dziecka i skończyłam szkołe bo wy tego nigdy nie będziecie miały egosistki ;]

Napisane przez gggggbbbb

dziecko ma 2 latka,nie mam zamiaru dawać go do żłobka itd.czy każda kobieta musi pracować,opiekować się dzieckiem i domem do tego?raczej bym tego wszystkiego nie pogodziła,a tym bardziej żę palnujemy 2 dziecko,macie naprawde dziwne poglądy zawsze było tak żę facet zarabia a kobieta wychowuje dziecko,aż podrośnie,wy to chyba najpierw skończycie studia,w wieku 30 lat będziecie miały dzieci,i tak wam zleci do 40 aż wychowacie maleństwa,i dopiero po 40 pojdziecie do pracy czy to nie jest chore?

Noom ona ma coś,a studiujące nie mają jeszcze nic.

[Maniwa]

Napisane przez calkiem-spoko

Poza tym, ja tam bym była dumna, gdybym miała męża zarabiającego spore pieniądze [nooo...tak gdzieś koło 20 tysięcy, będę skromna] i gdyby mi w życiu zawodowym nie wyszło i męczyłabym się w jakiejś marnej robocie za grosze, to myślę, że jednak zastanowiłabym się nad "prowadzeniem domu"

Gdyby TŻ zarabiał tyle, a Tobie nie wyszłoby w życiu zawodowym, zawsze można pożyczyć od męża jego skromne 3 pensyjki i otworzyć jakiś biznes tylko dla siebie.
Ot, choćby kwiaciarenkę albo kawiarenkę

[Aggie125]

No, dajcie spokój.

Dziewczyna wybrała tak, a nie inaczej. Osobiście znałam kilka dziewczyn, młodych matek, które mimo posiadania małego dziecka kończyły 5-cio letnie studia na uniwerku. Miały duzo samozaparcia, ale nie każdy musi je mieć. Jesli gggggbbbb chce siedzieć z dzieckiem w domu, niech siedzi, ale nie wierzyłabym w moc owych "znajomości". Mało kto zatrudni młoda matkę, której doswiadczenie zawodowe praktycznie nie istnieje. Nawet, gdyby ta matka miała dwa fakultety.

[SzpiegZKrainyDeszczowców]

Napisane przez Taverney

wracając do meritum
wykształcenie jest o tyle ważne, że świadczy o jakimś poziomie intelektualnym człowieka
poza tym świadczy o jego uporze w dążeniu do samorozwoju, bo uczyć się jest czasem ciężko
ale o wiele ważniejsze jest to, co człowiek reprezentuje samym sobą i czasem wykształcenie ma się do tego nijak. Można być światłym profesorem i sędzią Sądu Najwyższego, wziętym prawnikiem, a w rzeczywistości po prostu niekulturalnym chamem i bucem... niestety

swoją drogą cieszę się, że się dobrze uczyłam, mam przez to pracę, na której mi zależy i w której mogę się realizować, a przy tym zarabiać godziwe pieniądze. Mam nadzieję, że starczy mi sił i determianacji na doktorat, moje wielkie niezrealizowane marzenie.

Podpisuje sie wszystkimi konczynami.

Wazne jest tez doswiadczenie, bo mozna byc po podstawowce i drobnymi krokami zdobywac szczyt, tak ze pracodawca patrzac na CV zapomni o rubryce "Wyksztalcenie".
Moj brat zaczynal od pracy w sklepie komputerowym... teraz firmy sie o niego bija.

A nauka bywa b.ciezka... (i tu chcialabym podziekowac rambo za to jaka jest cud miod i orzeszki i uratowanie mego tylka poprzez POMOC /nie zrobienie za mnie/ w napisaniu pracy)
Przepraszam musialam to publicznie napisać