Granice tolerancji w związku

[mariamalaria]

Nie rozumiem tego. Znam kogoś od lat, jest moim przyjacielem, mam ze starych znajomości rezygnować, bo nowopoznany facet ma z moją wieloletnią przyjaźnią problem?

[elvegirl]

Napisane przez mmuffinkaa

Moje pytanie czy dla was takie spotkania są normą i czy ona jednak nie przekracza pewnej granicy ?

Nigdy nie miałam nic przeciwko spotkaniom moich partnerów z kimkolwiek, tylko przy spotkaniach z eks zależało mi na tym, żeby odbywały się w miejscach publicznych. Podobnego podejścia oczekuję od partnera.
Gdyby nie sama idea, ale forma spotkań (w domu) przeszkadzała mojemu partnerowi, to bym bez większego problemu ją zmieniła. Gdyby przeszkadzały mu spotkania jako takie, to pewnie byśmy się rozstali.

[788bb1639a979260fb005346e9120b060466cef5]

Napisane przez mmuffinkaa

Moje pytanie czy dla was takie spotkania są normą i czy ona jednak nie przekracza pewnej granicy ?

Jak dla mnie norma, sama mam gronko bliskich znajomych jeszcze ze studiów, z którymi się spotykam mniej lub bardziej grupowo. Mój TŻ się nie dziwi, jak przyjdzie do mnie znajomy płci żeńskiej czy męskiej, grupowo lub sam.
Tyle że to jest kwestia tego, że my sobie naprawdę ufamy i on zna dobrze moich przyjaciół, wie, że żaden z nich by nic nie odwinął.
[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;75370486]Granice są tam, gdzie je sobie postawiła. Skoro tak robi, to znaczy, że granic nie przekracza.[/QUOTE]

Napisane przez mmuffinkaa

Nie podobają się bo uważa że mogą się spotkać na mieście w kawiarni a nie w domu sam na sam wieczorem przy winie.

To nie tu leży problem, raczej w braku zaufania.
Powiedzmy, że zaczęliby się spotykać na mieście zamiast w mieszkaniu. Skąd Twój brat miałby mieć pewność, że byli w jakiejś knajpce a nie w jego sypialni czy hotelowym pokoju? Takie domysły też się mogą przecież zacząć - i tak źle, i tak niedobrze

Ktoś powinien podjąć szczerą rozmowę z bratem, brat powinien otworzyć się ze swoimi problemami emocjonalnymi. Być może ma jakiejś podstawne podejrzenia(*), być może ma po prostu problemy z dużymi pokładami zazdrości.

(*) Ja ze swoimi przyjaciółmi zachowuję się bardzo swobodnie, dla niewtajemniczonego obserwatora mogłoby to być szokujące. No przecież nie posadzę go w fotelu na przeciwko, nie podam herbaty, nie założę nóżki na nóżkę i nie będę prowadzić z pełną powagą grzecznej rozmowy... no bez przesady, nawet nieznajomych tak nie traktuję.

[mmuffinkaa]

[1=ad661336dba67467d5566b7 c0c939a9c82ec46ac_5f7e487 29cea2;75383911]To ich sprawa, niech oni się dogadują w tej kwestii i szukają porozumienia. Najgorzej jest jak zaczyna się wpieprzać ktoś 3.[/QUOTE]

Ja się nie wtrącam . Ostatnio brat zaczął ze mną rozmawiać na ten temat . Ja nie widzę w tym nic dziwnego , on był oburzony moim podejściem wiec napisałam post z ciekawości jaki pogląd mają na to inni

---------- Dopisano o 09:19 ---------- Poprzedni post napisano o 09:08 ----------

Napisane przez mariamalaria

Nie rozumiem tego. Znam kogoś od lat, jest moim przyjacielem, mam ze starych znajomości rezygnować, bo nowopoznany facet ma z moją wieloletnią przyjaźnią problem?

Tak mu powiedziałam to usłyszałam że jestem za bardzo" wyzwolona"

[elvegirl]

Napisane przez mmuffinkaa

Tak mu powiedziałam to usłyszałam że jestem za bardzo" wyzwolona"

Takie ma chłop poglądy, ma do nich prawo. Tylko ciężko im będzie utrzymać ten związek w obecnej sytuacji. Zamęczą się po prostu tymi kłótniami.

[788bb1639a979260fb005346e9120b060466cef5]

Napisane przez mmuffinkaa

Tak mu powiedziałam to usłyszałam że jestem za bardzo" wyzwolona"

Kobieta wyzwolona... czyli jaka?
Mniejsza o to, jeśli jego dziewczyna jest również "wyzwolona", a w jego idealnym świecie nie ma miejsca na kobiety "wyzwolone", to słabo to widzę.

[201803290936]

Napisane przez elvegirl

Nigdy nie miałam nic przeciwko spotkaniom moich partnerów z kimkolwiek, tylko przy spotkaniach z eks zależało mi na tym, żeby odbywały się w miejscach publicznych. Podobnego podejścia oczekuję od partnera.
Gdyby nie sama idea, ale forma spotkań (w domu) przeszkadzała mojemu partnerowi, to bym bez większego problemu ją zmieniła. Gdyby przeszkadzały mu spotkania jako takie, to pewnie byśmy się rozstali.

To samo.

Autorko, nie powinnaś się wtrącać. Ten problem powinni sobie (brat i jego dziewczyna) przepracować między sobą, albo się rozstać. Nie Twój cyrk, nie Twoje małpki. Wyraziłaś swoje zdanie, brat je zna, pewnie też innych osób się w tej sprawie radził, ale ostatecznie to powinno opierać się tylko i wyłącznie na to tym co on czuje i uważa i na tym co czuje i uważa jego dziewczyna. Nie baw się w doradcę na siłę, nie wtrącaj.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez mmuffinkaa

Ja się nie wtrącam . Ostatnio brat zaczął ze mną rozmawiać na ten temat . Ja nie widzę w tym nic dziwnego , on był oburzony moim podejściem wiec napisałam post z ciekawości jaki pogląd mają na to inni

---------- Dopisano o 09:19 ---------- Poprzedni post napisano o 09:08 ----------



Tak mu powiedziałam to usłyszałam że jestem za bardzo" wyzwolona"

Czyli jednak control freak. Bo co to znaczy za bardzo wyzwolona? Za bardzo na co?

[elvegirl]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;75391146]Bo co to znaczy za bardzo wyzwolona? Za bardzo na co? [/QUOTE]
Na bycie jego partnerką na przykład?

Ja tu nie widzę control freaka, po prostu facet ma inne podejście do tematu, nic w tym złego.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez elvegirl

Na bycie jego partnerką na przykład?

Ja tu nie widzę control freaka, po prostu facet ma inne podejście do tematu, nic w tym złego.

Też bym tak powiedziała, gdyby nie fakt, że był oburzony i skomentował to w pejoratywny sposób. No i mówił to do swojej siostry i o swojej siostrze, a związek z nią go raczej nie dotyczy.

[elvegirl]

Ze swoją siostrą rozmawiał o podejściu do sytuacji w związku. On by z kobietą o takich poglądach być nie chciał, bo są dla niego skandaliczne - ma prawo i wciąż nie widzę tu control freaka.

[788bb1639a979260fb005346e9120b060466cef5]

Napisane przez elvegirl

Ze swoją siostrą rozmawiał o podejściu do sytuacji w związku. On by z kobietą o takich poglądach być nie chciał, bo są dla niego skandaliczne - ma prawo i wciąż nie widzę tu control freaka.

W takim razie to chyba koniec tematu

[elvegirl]

[1=788bb1639a979260fb00534 6e9120b060466cef5;7539214 6]W takim razie to chyba koniec tematu [/QUOTE]
To zależy od jego dziewczyny i od tego czy zgodzi się na spotkania z przyjacielem w innej scenerii. Albo od czasu i od tego, czy on się przyzwyczai do tego, że ona się z tym przyjacielem spotyka w takiej a nie innej formie. Generalnie jak w każdym związku - kwestia komunikacji.

[788bb1639a979260fb005346e9120b060466cef5]

Napisane przez elvegirl

To zależy od jego dziewczyny i od tego czy zgodzi się na spotkania z przyjacielem w innej scenerii. Albo od czasu i od tego, czy on się przyzwyczai do tego, że ona się z tym przyjacielem spotyka w takiej a nie innej formie. Generalnie jak w każdym związku - kwestia komunikacji.

Ale tak jak mówiłam - powiedzmy, że ta się zgodzi, będzie wychodzić wieczorem z przyjacielem do knajpki. Czy przez to stanie się mniej "wyzwolona"? I czy chłopak dzięki temu może być spokojniejszy o relację z przyjacielem? Przecież ona może tylko powiedzieć, że to była knajpka, a tak naprawdę to może być mieszkanie przyjaciela.
Dla gościa chodzi raczej o wykluczenie przyjaciela z kręgu znajomych dziewczyny.

[elvegirl]

[1=788bb1639a979260fb00534 6e9120b060466cef5;7539244 1]Ale tak jak mówiłam - powiedzmy, że ta się zgodzi, będzie wychodzić wieczorem z przyjacielem do knajpki. Czy przez to stanie się mniej "wyzwolona"? I czy chłopak dzięki temu może być spokojniejszy o relację z przyjacielem? [/QUOTE]
Nie wiem jak w jego przypadku - ja byłam spokojna o wyjścia ówczesnego partnera z jego eks do knajpy, a w przypadku spotkań w domu bym czuła bardzo duży dyskomfort. Ludzie są różni, mają granice w różnych miejscach Autorka pisała, że on nie ma nic przeciwko spotkaniom, nie pasuje mu ich forma.

[Czarna2000]

Ja rozumiem, że brat może mieć coś przeciwko formie tych spotkań. Osobiście też raczej nie chciałabym żeby mój partner spędzał wieczory, noce przy winie w pustym mieszkaniu z inną kobietą. Oczywiście niech się spotykają, jak najbardziej, ale w nieco innych okolicznościach.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[201803290936]

Napisane przez elvegirl

Nie wiem jak w jego przypadku - ja byłam spokojna o wyjścia ówczesnego partnera z jego eks do knajpy, a w przypadku spotkań w domu bym czuła bardzo duży dyskomfort. Ludzie są różni, mają granice w różnych miejscach Autorka pisała, że on nie ma nic przeciwko spotkaniom, nie pasuje mu ich forma.

Tym bardziej, że ludzie mogą nie mieć złych intencji, a jednak może wyjść niezręcznie. Albo mieć dziwne pomysły. Kiedyś siedziałam z kumplem i ściągnął koszulkę - stwierdził, że mu gorąco i w ogóle i ściągnął. Wyszło dziwnie. Chyba chciał sprawdzić moją reakcję (jest gejem, ale chyba wtedy jeszcze miał jakieś ciągoty do sprawdzania się z kobietami, że może jednak coś...). Byłoby mega niezręcznie (i tak było dość niezręcznie), gdyby mój TŻ wtedy wrócił z pracy.

[rembertowa]

Napisane przez elvegirl

To zależy od jego dziewczyny i od tego czy zgodzi się na spotkania z przyjacielem w innej scenerii. Albo od czasu i od tego, czy on się przyzwyczai do tego, że ona się z tym przyjacielem spotyka w takiej a nie innej formie. Generalnie jak w każdym związku - kwestia komunikacji.

dość typowe na wizażu: mylenie problemów komunikacyjnych z elementami wprowadzającymi do przemocowych związków. Fundamentem przemocowego związku jest nierespektowanie granic partnera, a jego narzędziem - zmuszanie do tych granic zmiany. Zaczyna się, oczywiście, od drobnostek, które jeszcze, na domiar złego, w opinii ogółu, są drobnostkami i nie warto o nie kruszyć kopii (albo wręcz uznaje się, że to pacjent wymuszający zmiany ma rację, no bo jakże to, rozmawiać przy winie z wieloletnim przyjacielem). No więc nie są drobnostkami, tylko preludium do pełnego rozwoju control freaka z dziwacznymi poglądami na możliwość posiadania przez kobietę własnego zdania.

[elvegirl]

Napisane przez rembertowa

dość typowe na wizażu: mylenie problemów komunikacyjnych z elementami wprowadzającymi do przemocowych związków.

Równie typowe dla Wizażu - rozmowa na temat granic, dopuszczalności lub braku ich przesunięcia i podjęcie decyzji co dalej w związku z usłyszanymi informacjami staje się przemocą/pozwoleniem na przemoc.

[Oiojoioj]

No jakby...ustawianie kobiety pod swoje widzimisię to jest niekwestionowana przemoc.

[elvegirl]

Konkretna rozmowa na temat przekonań, granic, gotowości na ustępstwa lub jej braku i podjęcie decyzji o rozstaniu lub kontynuowaniu relacji na wspólnie ustalonych zasadach jest przemocą, tak. Na Wizażu.

[rembertowa]

Napisane przez elvegirl

Równie typowe dla Wizażu - rozmowa na temat granic, dopuszczalności lub braku ich przesunięcia i podjęcie decyzji co dalej w związku z usłyszanymi informacjami staje się przemocą/pozwoleniem na przemoc.

pozwolę sobie uprzejmie przypomnieć, że omawiamy przypadek pacjenta, który chce dziewczynie po pięciu miesiącach związku życie przemeblowywać, niespecjalnie potrafi uzasadnić swoje fochy, a siostrze, która nie dziwi się jego dziewczynie, wywrzaskuje, że jest "za bardzo wyzwolona".

Tu nie ma rozmowy na temat granic. Jest rozmowa na temat dopuszczalności ich przesuwania przez partnera. Dlatego, jak to zwykle na wizażu bywa, mam okazję się zdumieć skalą przyzwolenia na takie zachowania.

[elvegirl]

Napisane przez rembertowa

Tu nie ma rozmowy na temat granic. Jest rozmowa na temat dopuszczalności ich przesuwania przez partnera.

I tej rozmowy im trzeba.

[rembertowa]

Napisane przez elvegirl

I tej rozmowy im trzeba.

nie, im trzeba jasnego postawienia sprawy: on nie ma prawa zmuszać jej do przesuwania granic. Co zdaje się dziewczyna już wykonała. Rozmowa natomiast jest na wizażu, bo jak wiadomo, koneserek związków opartych na kompromisach, poświęceniach, naruszaniu cudzych granic i tym podobnych karesach tu pod dostatkiem.

A także, ad jeden z poprzednich komentarzy: negocjować to w związku można część wspólną. Są jednak części oddzielne i, wedle zdrowych standardów i wedle dziewczyny brata Autorki oraz Autorki, przyjaźnie sprzed związku i ich rytuały do części oddzielnych się zaliczają. Części oddzielne się akceptuje względnie przyjmuje do wiadomości. Co na wizażu jest stwierdzeniem z gatunku wyzwolonych. Podejrzewam, że z przyczyn wyłuszczonych wyżej.

[mariamalaria]

Napisane przez Oiojoioj

No jakby...ustawianie kobiety pod swoje widzimisię to jest niekwestionowana przemoc.

Ustawianie faceta też by nią było. Płeć nie ma tu nic do rzeczy.

[201803290936]

Napisane przez rembertowa

(...)
i ich rytuały do części oddzielnych się zaliczają. Części oddzielne się akceptuje względnie przyjmuje do wiadomości.
(...)

Każdy jeden rytuał? Moja siostra ma kolegę (zresztą generalnie nasz kolega, taki można powiedzieć "przyjaciel rodziny"). Ale szczególnie oni kumple od dziecka tak najbardziej. Jak się spotkali u nas w domu, to się wzajemnie masowali. Bez podtekstów. Taki zwyczaj się z tego zrobił "wymieniamy się masażem, noga mnie boli / a Ty mi plecy zrób". Jak byliśmy nastolatkami, to też się z nim wymieniałam nieraz. Jak rozumiem jakby obecny chłopak mojej ponad 30-letniej siostry powiedział, że jednak ta część jej z kolegą spotkań raczej nie jest okej i mu nie pasuje, to przemoc, ograniczanie i kopnąć chłopaka w d...? Dobrze rozumiem? Bo przecież to taki rytuał.

[18d73f41c1c01aef8fdf04b5e3282c14752c25f5_62181c6d1d29a]

Napisane przez Doris1981

Każdy jeden rytuał? Moja siostra ma kolegę (zresztą generalnie nasz kolega, taki można powiedzieć "przyjaciel rodziny"). Ale szczególnie oni kumple od dziecka tak najbardziej. Jak się spotkali u nas w domu, to się wzajemnie masowali. Bez podtekstów. Taki zwyczaj się z tego zrobił "wymieniamy się masażem, noga mnie boli / a Ty mi plecy zrób". Jak byliśmy nastolatkami, to też się z nim wymieniałam nieraz. Jak rozumiem jakby obecny chłopak mojej ponad 30-letniej siostry powiedział, że jednak ta część jej z kolegą spotkań raczej nie jest okej i mu nie pasuje, to przemoc, ograniczanie i kopnąć chłopaka w d...? Dobrze rozumiem? Bo przecież to taki rytuał.

Nie widzę żadnej różnicy miedzy tymi rytuałami. To, czy opisana sytuacja jest przemocą i ograniczaniem, zależy od kontekstu. Gdyby facet sadził teksty o 'wyzwoleniu' albo zaczął się oburzać zamiast rozsądnie wytłumaczyć swoje stanowisko, to owszem, uważałabym to za ograniczanie i przemoc.

[mariamalaria]

[1=18d73f41c1c01aef8fdf04b 5e3282c14752c25f5_62181c6 d1d29a;75407946]Nie widzę żadnej różnicy miedzy tymi rytuałami. To, czy opisana sytuacja jest przemocą i ograniczaniem, zależy od kontekstu. Gdyby facet sadził teksty o 'wyzwoleniu' albo zaczął się oburzać zamiast rozsądnie wytłumaczyć swoje stanowisko, to owszem, uważałabym to za ograniczanie i przemoc.[/QUOTE]

Jak i ja.
A zdanko " wybieraj, co dla ciebie ważniejsze " , które słyszałam kiedyś w jednym związku zadziałało, jak plachta na byka.

[elvegirl]

Napisane przez Doris1981

Każdy jeden rytuał?

Doris, przecież to jasne. Nie widzisz problemu w rezygnacji/zmianie jakiegoś swojego przedzwiązkowego rytuału dla komfortu Twojego partnera - jesteś ofiarą przemocy. Wymagasz żeby Twój partner miał podobnie - jesteś przemocowcem.

Napisane przez mariamalaria

Jak i ja.
A zdanko " wybieraj, co dla ciebie ważniejsze " , które słyszałam kiedyś w jednym związku zadziałało, jak plachta na byka.

Dlaczego? Przecież to jest właśnie taki wybór.

[201803290936]

Napisane przez elvegirl

Doris, przecież to jasne. Nie widzisz problemu w rezygnacji/zmianie jakiegoś swojego przedzwiązkowego rytuału dla komfortu Twojego partnera - jesteś ofiarą przemocy. Wymagasz żeby Twój partner miał podobnie - jesteś przemocowcem.

Dlaczego? Przecież to jest właśnie taki wybór.

Heh, masz rację, czas szukać terapii. Bo w ciągu 13 lat na pewno z jakichś rzeczy dla dobra związku zrezygnowałam, czasami TŻ mnie o coś poprosił, żebym przemyślała, czasami ja od niego czegoś chciałam, aby nieco zmienił, skorygował. Wniosek = TŻ wyprał mi mózg (a ja jemu?). A miałam się za taką niezależną.

A tak serio: mocno się zastanawiam czym wg niektórych tutaj jest poważny związek, miłość z drugą osobą (nie mówię o jakichś tygodniowych, czy miesięcznych znajomościach), skoro nie mogą i nie zamierzają zrezygnować z czegokolwiek, co mogłoby jednak związkowi nie służyć i co może jednak uchodzi, gdy jest się singlem, ale niekoniecznie gdy się już kogoś ma.