Wyprawy wysokogórskie - godne podziwu czy samobójstwo?

[phideaux]

Żal mi go okropnie, wiem, że sam tam poszedł realizować swoje marzenia i nic go nie mogło powstrzymać, ale i tak... ciężko. Straszne były te dzisiejsze nagłówki ''Akcja ratunkowa odwołana. Dla Tomka nie ma ratunku''.
Każdy zna ryzyko, robią coś absolutnie ekstremalnego... To jest ta najwyższa cena. Żal mi go bardzo, mam tylko nadzieję, że długo się nie męczył i był szczęśliwy, jeśli zdobyli szczyt (nie wiem, czy jest potwierdzone).

Szukanie winy, oceny, jak można było zrobić to czy siamto... Uważam za niesmaczne. Powstrzymajmy się od surowych ocen.

https://www.youtube.com/watch?time_c...&v=Wkw82TxcorE

[dfdce9ad473ee3ba4bd9426289ac63cb58eb8552]

A czy władze francuskie i koledzy himalaiści tej kobiety włączyli się jakoś do akcji ratunkowej? Bo nic o tym nie znalazłam ?

[201805170918]

[1=dfdce9ad473ee3ba4bd9426 289ac63cb58eb8552;8091352 1]A czy władze francuskie i koledzy himalaiści tej kobiety włączyli się jakoś do akcji ratunkowej? Bo nic o tym nie znalazłam ?[/QUOTE]

Nie włączyli się, ale krytykującym przypominam, że to nie było tak, że Bielecki i reszta siedzieli sobie w domu i poderwali się do pomocy, a Francuzom się nie chciało. Byli niedaleko, dokładnie przygotowani do zdobycia K2 w ramach wyprawy narodowej i tylko dlatego była możliwa akcja ratunkowa. Nikt inny bez aklimatyzacji, nawet bardzo dobry himalaista, nie byłby w stanie tego zrobić.

[Candy_lips]

Oczywiście, zawsze śmierć drugiego człowieka jest przykra. Mi też jest smutno, jak przeczytałam, że nie mogą po niego iść, to zrozumiałam, ale smutek był i taka myśl, że co on tam czuje wiedząc, że umiera. Nawet dla niego kochającego góry myślę, że było to przerażające. Mam nadzieję, że szybko zasnął i tak umarł, nie czując za bardzo bólu.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[Quande]

Napisane przez Ingrid80

To jest tylko jeden punkt widzenia. Według innych Bielecki i Małek spotkali Berbeke i Kowalskiego pod szczytami i namawiali ich żeby odstapili od ataku szczytowego i schodzili na dół bo było już późno. Berbeka podjął decyzję o próbie zdobycia szczytu z nie doświadczonym Kowalskim i brakło im czasu i sił żeby zejść. Berbeka był najbardziej doświadczonym i najstarszym członkiem ekipy. Jak niby Bielecki miał go zmusić do zejścia?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Oni wyruszyli na szczyt razem, do zaniechania namawiał ich Wielicki, ale zdecydowali się spróbować. W trakcie wspinaczki rozdzielili się (Najpierw Bielecki, potem Małek)- różnica pomiędzy pierwszym a ostatnim, który dotarł na szczyt wynosiła 40 minut. Nie było radiowej decyzji o rozdzieleniu. Nie było pogorszających się warunków pogodowych. Nie mi oceniać, nie jestem ekspertem, ale myślałam, że grupy rozdzielają się tylko w krytycznych sytuacjach. Myślałam, że nie zostawia się słabszych w tyle. Kowalski dowiedział się przez radio, że wszyscy przeszli już przełęcz.
'Oni mieli temperaturę minus 27 stopni i bezwietrzną pogodę. To świetna pogoda. Tomka po prostu zatrzymał ten rak, który mu kolejny raz spadł. Jeżeli w pobliżu byłyby inne osoby, które by mu zapięły ten rak i pomogły, to wydaje mi się, że możliwe było zejście do 7 800 m, a potem jest już bardzo łatwy teren'.
Przykro czyta się relacje i wywiady, naprawdę. "Takie raki Kowalski otrzymał na wyprawę, chociaż przeznaczone były do zupełnie innej dyscypliny. Pękły już na kilka tygodni przed atakiem szczytowym, więc dosztukował do nich przody od innego kompletu. Jeden z tych raków spadł mu podczas zejścia i już nie był w stanie go założyć. " (Czytaj więcej na http://www.rmf24.pl/fakty/polska/new...mpaign=firefox )
Może nie wytrzymali psychicznie. Nie mam zamiaru nikogo oskarżać. Na takiej wysokości i przy takim wysiłku można nie myśleć klarownie.

Cieszę się, że udało im się uratować Revol. Oni wspinają się, bo to kochają, dla nich to sens życia. Z drugiej strony, jeśli ktoś decyduje się założyć rodzinę z dziećmi to powinien zrezygnować z takiego ryzyka. Można wybierać się wyprawy mniej niebezpieczne, Naga Parbat to drugi najbardziej niebezpieczny szczyt na świecie, jeszcze zimą... Sama wspinaczka nie wystarczała, chodzi też o medialny rozgłos, coraz większe ryzyko.
Szkoda dzieci. Zmarłego Tomka również mi szkoda, ale on wiedział na co się pisze. Niech spoczywa w pokoju.
Jak myślę, że ktoś został sam w takim mrozie, w burzy śnieżnej... Naprawdę, nie życzę najgorszemu wrogowi.

[Onnaa88]

Taka pasja,góry maja coś w sobie,że kogoś do nich ciągnie bardzo duże niebezpieczeństwo ja uwielbiam chodzić po górach kilka szczytów w Zakopanem i nie tylko zaliczyłam i to gdy się tyle idzie tyle wysiłku w to włoży,a później stoi się na samym szczycie i jest się dumnym,że się udało tam wejść jest dla mnie czymś niesamowitym.
Dużo ludzi woli wjechać sobie kolejką jak tylko może i jest to możliwe ale co to za frajda.
Każdy ma jakąś swoją pasję,szkoda tylko rodziny niestety to bardzo przykre

---------- Dopisano o 18:57 ---------- Poprzedni post napisano o 18:54 ----------

Udało mi się coś takiego znaleźć https://dev.bezux.pl/wpisy/z-ostatni...wznowiona/2992
Co myślicie?

[201805170918]

Napisane przez Onnaa88

[/COLOR]Udało mi się coś takiego znaleźć https://dev.bezux.pl/wpisy/z-ostatni...wznowiona/2992
Co myślicie?

To jest fake. Okropne, że ktoś nabija sobie kliki żerując na tragedii.

[Arwenka1]

Strasznie szkoda człowieka.Nie rozumiem do końca tej pasji,tego"wezwania gór",ale ci ludzie tym żyją,to jest im potrzebne jak tlen.W przypadku himalaistów nie sądzę,żeby ktokolwiek nawet rodzina -miał prawo wymagać od nich zaprzestania wspinaczki.To jest chyba coś porównywalnego jak dla artysty potrzeba tworzenia czy naukowca potrzeba kolejnych badań,eksperymentów.Eleme nt osobowości, nierozerwalny z konkretnym człowiekiem.
Żal ,że ta wyprawa tak się skończyła.

[elvegirl]

Napisane przez Onnaa88

Udało mi się coś takiego znaleźć https://dev.bezux.pl/wpisy/z-ostatni...wznowiona/2992
Co myślicie?

Nic nie myślimy, bo wiemy że nic z tego.

Wpis z jego fb:
No rescue team, pilots telling that maximum high for them is 6000, his agonal state when Elisabeth left him. And snowstorm is coming soon.
Those are the cruel facts.

[Onnaa88]

Napisane przez Onnaa88

Taka pasja,góry maja coś w sobie,że kogoś do nich ciągnie bardzo duże niebezpieczeństwo ja uwielbiam chodzić po górach kilka szczytów w Zakopanem i nie tylko zaliczyłam i to gdy się tyle idzie tyle wysiłku w to włoży,a później stoi się na samym szczycie i jest się dumnym,że się udało tam wejść jest dla mnie czymś niesamowitym.
Dużo ludzi woli wjechać sobie kolejką jak tylko może i jest to możliwe ale co to za frajda.
Każdy ma jakąś swoją pasję,szkoda tylko rodziny niestety to bardzo przykre

---------- Dopisano o 18:57 ---------- Poprzedni post napisano o 18:54 ----------

Udało mi się coś takiego znaleźć https://dev.bezux.pl/wpisy/z-ostatni...wznowiona/2992
Co myślicie?

Napisane przez Mediterrania

To jest fake. Okropne, że ktoś nabija sobie kliki żerując na tragedii.

Już myślałam,że może jednak na Onecie jeszcze ten apel jego ojca straszne to wszystko

[elvegirl]

Napisane przez Mediterrania

To jest fake. Okropne, że ktoś nabija sobie kliki żerując na tragedii.

To nie fake, był taki wpis na jego fb, wciąż jest. Ale później zdementował.

[Onnaa88]

Napisane przez elvegirl

Nic nie myślimy, bo wiemy że nic z tego.

Wpis z jego fb:
No rescue team, pilots telling that maximum high for them is 6000, his agonal state when Elisabeth left him. And snowstorm is coming soon.
Those are the cruel facts.

Wielka szkoda,zaraz poszukam sobie też jego FB będę śledzić na bieżąco

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[elvegirl]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Bielecki w zasadzie od początku mówił wprost, że jeśli polecą w czterech, to przy tej pogodzie szanse na uratowanie Tomka są bliskie zeru.

[coccinelle7]

Napisane przez Quande

Oni wyruszyli na szczyt razem, do zaniechania namawiał ich Wielicki, ale zdecydowali się spróbować. W trakcie wspinaczki rozdzielili się (Najpierw Bielecki, potem Małek)- różnica pomiędzy pierwszym a ostatnim, który dotarł na szczyt wynosiła 40 minut. Nie było radiowej decyzji o rozdzieleniu. Nie było pogorszających się warunków pogodowych. Nie mi oceniać, nie jestem ekspertem, ale myślałam, że grupy rozdzielają się tylko w krytycznych sytuacjach. Myślałam, że nie zostawia się słabszych w tyle. Kowalski dowiedział się przez radio, że wszyscy przeszli już przełęcz.
'Oni mieli temperaturę minus 27 stopni i bezwietrzną pogodę. To świetna pogoda. Tomka po prostu zatrzymał ten rak, który mu kolejny raz spadł. Jeżeli w pobliżu byłyby inne osoby, które by mu zapięły ten rak i pomogły, to wydaje mi się, że możliwe było zejście do 7 800 m, a potem jest już bardzo łatwy teren'.
Przykro czyta się relacje i wywiady, naprawdę. "Takie raki Kowalski otrzymał na wyprawę, chociaż przeznaczone były do zupełnie innej dyscypliny. Pękły już na kilka tygodni przed atakiem szczytowym, więc dosztukował do nich przody od innego kompletu. Jeden z tych raków spadł mu podczas zejścia i już nie był w stanie go założyć. " (Czytaj więcej na http://www.rmf24.pl/fakty/polska/new...mpaign=firefox )
Może nie wytrzymali psychicznie. Nie mam zamiaru nikogo oskarżać. Na takiej wysokości i przy takim wysiłku można nie myśleć klarownie.

Cieszę się, że udało im się uratować Revol. Oni wspinają się, bo to kochają, dla nich to sens życia. Z drugiej strony, jeśli ktoś decyduje się założyć rodzinę z dziećmi to powinien zrezygnować z takiego ryzyka. Można wybierać się wyprawy mniej niebezpieczne, Naga Parbat to drugi najbardziej niebezpieczny szczyt na świecie, jeszcze zimą... Sama wspinaczka nie wystarczała, chodzi też o medialny rozgłos, coraz większe ryzyko.
Szkoda dzieci. Zmarłego Tomka również mi szkoda, ale on wiedział na co się pisze. Niech spoczywa w pokoju.
Jak myślę, że ktoś został sam w takim mrozie, w burzy śnieżnej... Naprawdę, nie życzę najgorszemu wrogowi.

Tak apropos ostatniego zdania- gdzieś kiedyś czytałam, że śmierć z wychłodzenia jest jedną z "lepszych" śmierci - nie boli, nie cierpi się dlugo. Plus to że zmarł w ukochanym miejscu. Takze myślę, że jeśli miałby już wybierać to dla niego akurat "lepiej" niż na przykład przykuty do łóżka z powodu bolesnej choroby.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Quiza]

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[0235a76bf37a0c9e786a33d682e03cfb1aa33c8b_653ef22455ebf]

Napisane przez coccinelle7

Tak apropos ostatniego zdania- gdzieś kiedyś czytałam, że śmierć z wychłodzenia jest jedną z "lepszych" śmierci - nie boli, nie cierpi się dlugo. Plus to że zmarł w ukochanym miejscu. Takze myślę, że jeśli miałby już wybierać to dla niego akurat "lepiej" niż na przykład przykuty do łóżka z powodu bolesnej choroby.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

no pewnie. sama też wolałabym umrzeć robiąc to, co kocham. mogłoby to być w górach. a już najbardziej chciałabym, żeby moje prochy rozsypano gdzieś wysoko w Tatrach.

ciała Tomka Kowalskiego, mimo tego, że zostało odnalezione, też nie sprowadzano do kraju. został tam, gdzie kochał być.

[kawiarniana]

Bardzo ciekawy reportaż z 2015 roku- Punk na wysokości.

http://wyborcza.pl/duzyformat/1,1272...FB_Duzy_Format

[Candy_lips]

Tak, podobno tak jest, dlatego mam nadzieję, że zmarł we śnie, no i mogło tak być.

[Tyven]

Napisane przez Quande

Oni wyruszyli na szczyt razem, do zaniechania namawiał ich Wielicki, ale zdecydowali się spróbować. W trakcie wspinaczki rozdzielili się (Najpierw Bielecki, potem Małek)- różnica pomiędzy pierwszym a ostatnim, który dotarł na szczyt wynosiła 40 minut. Nie było radiowej decyzji o rozdzieleniu. Nie było pogorszających się warunków pogodowych. Nie mi oceniać, nie jestem ekspertem, ale myślałam, że grupy rozdzielają się tylko w krytycznych sytuacjach. Myślałam, że nie zostawia się słabszych w tyle. Kowalski dowiedział się przez radio, że wszyscy przeszli już przełęcz.
'Oni mieli temperaturę minus 27 stopni i bezwietrzną pogodę. To świetna pogoda. Tomka po prostu zatrzymał ten rak, który mu kolejny raz spadł. Jeżeli w pobliżu byłyby inne osoby, które by mu zapięły ten rak i pomogły, to wydaje mi się, że możliwe było zejście do 7 800 m, a potem jest już bardzo łatwy teren'.
Przykro czyta się relacje i wywiady, naprawdę. "Takie raki Kowalski otrzymał na wyprawę, chociaż przeznaczone były do zupełnie innej dyscypliny. Pękły już na kilka tygodni przed atakiem szczytowym, więc dosztukował do nich przody od innego kompletu. Jeden z tych raków spadł mu podczas zejścia i już nie był w stanie go założyć. " (Czytaj więcej na http://www.rmf24.pl/fakty/polska/new...mpaign=firefox )
Może nie wytrzymali psychicznie. Nie mam zamiaru nikogo oskarżać. Na takiej wysokości i przy takim wysiłku można nie myśleć klarownie.

Cieszę się, że udało im się uratować Revol. Oni wspinają się, bo to kochają, dla nich to sens życia. Z drugiej strony, jeśli ktoś decyduje się założyć rodzinę z dziećmi to powinien zrezygnować z takiego ryzyka. Można wybierać się wyprawy mniej niebezpieczne, Naga Parbat to drugi najbardziej niebezpieczny szczyt na świecie, jeszcze zimą... Sama wspinaczka nie wystarczała, chodzi też o medialny rozgłos, coraz większe ryzyko.
Szkoda dzieci. Zmarłego Tomka również mi szkoda, ale on wiedział na co się pisze. Niech spoczywa w pokoju.
Jak myślę, że ktoś został sam w takim mrozie, w burzy śnieżnej... Naprawdę, nie życzę najgorszemu wrogowi.

Eh. Ile razy można wałkować temat BP. Załamanie pogody było zapowiadane na dzień następny, ale na tej wysokości organizm się już nie regeneruje i trzeba jak najszybciej z niej uciekać. I trzeba było oczywiście uciekać przed tym załamaniem pogody, żeby być już wtedy jak najniżej. Z tego co wiem, to Bielecki rzucił propozycję na Rocky Summit żeby zawrócić, bo jest już za późno na atak szczytowy, ale pomysł ten nie spotkał się z aprobatą. I dopiero wtedy powiedział, że skoro mają iść dalej, to on musi iść własnym tempem, bo inaczej nie da rady. Wszyscy na Rocky Summit musieli oszacować czy sobie poradzą, czy nie. I dwóch z nich dobrze oceniło swoje siły, a dwóch niestety nie. Co z tego że mieli w tym momencie dobrą pogodę, od wielu godzin byli poza namiotem, zmęczeni i spieszyli się żeby zejść jak najniżej przed zapadnięciem zmroku (a decyzję o tak późnym wyjściu z obozu podjął Maciej Berbeka). Wszyscy wiedzieli na Rocky Summit, która jest godzina, widać też już stamtąd jak daleko jeszcze do wierzchołka. Każdy kto poszedł dalej, wiedział na co się decyduje.

Co do raków. Co to znaczy "otrzymał"? Tomasz Kowalski był dorosłym facetem, chyba wiedział że jedzie w Karakorum. Zimą. Chyba wiedział że od sprzętu, który bierze, może zależeć jego życie. Miał problem z rakami, spadały mu już wcześniej, a mimo to zdecydował się atakować szczyt. On chyba najlepiej wiedział jak wygląda sytuacja z jego sprzętem. Na tych wysokościach nie można liczyć na to, że ktoś ci pomoże. Musisz być gotowy w 100% pod każdym względem, fizycznym, psychicznym i technicznym. Jeśli popełnisz jakiś błąd, możesz liczyć na to, że góry ci go wybaczą. I musisz się liczyć z tym, że tak nie będzie. Inną sprawą jest to, że nie wydaje mi się, żeby to miało duże znaczenie, Tomasz był już zwyczajnie wyczerpany, nie bez powodu szedł najwolniej. A próba zdobycia swojego pierwszego ośmiotysięcznika zimą, to już była jego decyzja. Owszem, Artur Hajzer mu to umożliwił dając mu miejsce w wyprawie, ale najpierw odrzucił jego zgłoszenie, przystał na jego udział dopiero po naleganiach samego Tomasza.

Nie róbmy z dorosłych ludzi jakiś bezwolnych zwierząt, którzy dostali taki, a nie inny sprzęt, którzy nie mogli sami podjąć decyzji o zawróceniu, skoro mieli słabe tempo i którzy nie wiedzieli, że idą w niebezpieczne miejsce, gdzie mogą liczyć tylko na siebie.

[dfdce9ad473ee3ba4bd9426289ac63cb58eb8552]

Napisane przez Tyven

Nie róbmy z dorosłych ludzi jakiś bezwolnych zwierząt, którzy dostali taki, a nie inny sprzęt, którzy nie mogli sami podjąć decyzji o zawróceniu, skoro mieli słabe tempo i którzy nie wiedzieli, że idą w niebezpieczne miejsce, gdzie mogą liczyć tylko na siebie.

No a winnego przecież zawsze trzeba znaleźć. Padło na Bieleckiego.
Dla mnie to jest niepojęte, w ogóle co to za towarzycho ? Najpierw pchają się w ekstremalne warunki z tym słynnym polskim podejściem pt. jakoś to będzie, a potem jak dojdzie to tragedii, to sranie na kogoś, kto jako jeden z nielicznych próbował zachować tam resztki zdrowego rozsądku. Heroizm fajna sprawa, ale najlepiej wymagać go od siebie, a innym dać spokój.

[Tyven]

[1=dfdce9ad473ee3ba4bd9426 289ac63cb58eb8552;8091641 6]No a winnego przecież zawsze trzeba znaleźć. Padło na Bieleckiego.
Dla mnie to jest niepojęte, w ogóle co to za towarzycho ? Najpierw pchają się w ekstremalne warunki z tym słynnym polskim podejściem pt. jakoś to będzie, a potem jak dojdzie to tragedii, to sranie na kogoś, kto jako jeden z nielicznych próbował zachować tam resztki zdrowego rozsądku. Heroizm fajna sprawa, ale najlepiej wymagać go od siebie, a innym dać spokój.[/QUOTE]

To w ogóle była piękna sprawa, że w raporcie napisanym przez ludzi znających wysokogórskie realia, cało gówno spłynęło na Bieleckiego i Hajzera, w nieco mniejszym stopniu na Małka i Wielickiego. A Berbeka i Kowalski nie popełnili według tego raportu żadnego błędu, nie podjęli żadnej błędnej decyzji. Ja rozumiem, że zapłacili za swoje błędy własnym życiem, ale wybielanie ich kosztem tych, którzy przeżyli jest trochę słabe. Samo to, że pojechali. Jeden 59 lat, nie przeszedł testów sprawnościowych. Drugi bez żadnego ośmiotysięcznika na koncie, sam nalega na udział w wyprawie, pomimo odrzucenia jego zgłoszenia. No ale nie żyją, więc może poszukajmy tego kozła ofiarnego gdzie indziej.

[9848198ceafc75373689018f1c5708ad8ca8cef1_608746413ed8e]

Przykra sprawa, chociaż dla mnie równie smutna, a może i bardziej jest śmierć Tomka Kowalskiego. Z drugiej strony podziwiam ludzi, którzy poszli ratować Revol i szukać ciała po Broad Peak. Wiadomo, że ryzyko jest ogromne, a mimo to ktoś decyduje się pomóc temu drugiemu człowiekowi. Nie zgodzę się, że to jak z pracą policjanta czy strażaka.

[chwast]

To jest temat, który zawsze bedzie dzielił. Ludzie maja pośród siebie rozne systemy wartości. Kazdy inaczej widzi świat.
Dla mnie takie osoby inaczej widza życie, nie mnie jest oceniać.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[Quande]

Tyven, będę wdzięczna jeśli masz jakiekolwiek linki do swoich źródeł, z chęcią poczytam (może być na priv, by nie zaśmiecać). Po prostu wcześniej nie próbowałam poznać szczegółów tej wyprawy, na razie znalazłam jedynie wywiady i raport związku. Widzę, że ty masz więcej informacji, żadnego słowa nie widziałam o pogarszających się warunkach pogodowych.

Na jednym z portali przeczytałam, że kiedy Revol rozdzielała się z Mackiewiczem, ten już nie kontaktował. Miejmy nadzieję, że nie cierpiał.

[chwast]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

No jakby żył to byłby cud na miarę zejścia Chrystusa

[żurawinka]

Śmierć przez wychłodzenie ( zamarznięcie) - człowiek robi się senny i zasypia.
Straszne to wszystko, tym bardziej że została tak cierpiąca rodzina.

[szara_bluzka]

Napisane przez chwast

No jakby żył to byłby cud na miarę zejścia Chrystusa

W 1985 r. taki cud się zdarzył Joe Simpson Na Sierra Grande (chyba tam), tylko, że Simpson nie miał choroby wysokościowej, no ale i tak wszyscy postawili na nim krzyżyk.