Scent Bar IV

[Sabbath]

Napisane przez Zuziunia

niestety ale w tym roku raczej nie przyjadę a szkoda, bo bardzo chciałabym.
Moge jedynie prosić o próbeczki drogą listowną

Ok , podaj mi dane na PW, bo znów gdzieś posiałam.

Napisane przez Zuziunia

Ja tez jestem z osób co dużo się zastanawiają, a co gorsza często wspominają przeszłość.

Ja wychodzę z założenia, że jeżeli miło wspominam i z pewnym żalem, ze coś minęło, znaczy że dobrze to przeżyłam.

Coś w tym jest.
Gorzej jeśli żal dotyczy tego, że mogłam jednak inaczej...

Napisane przez Fenris

Nadrobiłam wątek.
Oho, trudny temat się zaczął Ale pierwszy raz w życiu go nie podłapię, bo będą bury.

Czemu bury? Nie robimy niczego nagannego. Dyskutujemy.
Ja takie dysputy naprawdę w barach uskuteczniam.

Napisane przez taka taka

dla mnie to też żaden argument, ja po prostu taka jestem, czuję się związana z miejscem urodzenia, z rodziną, z przyjaciółmi, z wyznaniem, z tym co robię zawodowo, ze swoją świnką morską
i wcale nie jest mi z tym łatwo

w ogóle cieżko jest

Wiesz... Może mnie łatwiej (albo i trudniej, ale za to konieczniej ) było nauczyć się świadomie rozdzielać to, z czym chcę się czuć związana, od tego, co odrzucam.

Mam ojca Katolika i faszystę (wszyscy wiemy, że to wcale się nie wyklucza), miałam matkę, która była Katoliczką i złym człowiekiem (to też się nie wyklucza) - oboje tradycję cenili i kultywowali. Najpierw świadomie odrzuciłam faszyzm. Potem krzywdzenie ludzi. Katolicyzm najdłużej chyba budził nadzieje na to, że okaże się w życiu ostoją...

Napisane przez taka taka

Sabbath, nie oczekiwałam przeprosin, ale miło, że rozmawiasz ze mną, a nie z Katolikami (to nie sarkazm )

Wiem, o czym mówisz. O generalizacji. Często krzywdzącej.
Bardzo staram się nie myśleć schematami, widzieć Człowieka, nie tłum... A jednak w kraju, w którym tylko Katolik jest prawdziwym Polakiem trudno czasem nie dać się ponieść. Tak więc staram się pamiętać, że generalizacja krzywdzi w obie strony.

edit:
Widzisz... Jednak dostrzegam Ludzi zza sztandarów.

Dziękuję Ci.

[Fenris]

Zuziuniu - tak w ogóle to dziękuję za troskę, ale zapewniam, że mnie nałogi się nie trzymają i nie jestem podatna.

Sabbath - te bury to w stosunku do mnie. Że znowu się rozpędzę, napiszę swoje zdanie i się wszyscy na mnie rzucą. Nie mam na to nastroju, ani ochoty. Także powstrzymam się od komentarzy.
Odnośnie katolicyzmu i "faszyzmu".

[taiwa]

Napisane przez Fenris

Burn, Natasho - gratuluję Ja też się bardzo cieszyłam jak dostałam się do Kolegium Nauczycielskiego (fil. ang.), ale już mniej jak mój facet zabrał moje papiery jak się o tym dowiedział.
.

Znaczy nie podobało mu się, że chcesz się dalej uczyć, czy że akurat tam? Przepraszam jeśli jestem zbyt wścibska, ale nie wiem czy rozumiem.

[Fenris]

Napisane przez taiwa

Znaczy nie podobało mu się, że chcesz się dalej uczyć, czy że akurat tam? Przepraszam jeśli jestem zbyt wścibska, ale nie wiem czy rozumiem.

Znaczy, że dostałam się w Zabrzu, a właśnie się rozstaliśmy i niedługo miałam wrócić do Wrocławia, a on pojechał sprawdzić wyniki.
Nie zmienia to faktu, że byłam z siebie dumna i się cieszyłam. Jeszcze nigdy się nie dostałam na dzienne (z angielskiego perfekt, ale reszta przedmiotów kulała, bo tylko na tym jednym przedmiocie mi zależało), tylko studium i zaoczne (jak się zapłaci to każdy się dostanie).

[agnyska81]

Sab, to może nasi dziadkowie się znali? Mój też wracał z Andersem do Polski (wyszedł z kim innym, jako 15-stoletni chłopak). Tu na Śląsku jest wiele takich historii...

Tak się tu smutno (to nie jest odpowiedni wyraz, wiem) zrobiło, że aż i mnie coś ścisnęło w gardle.
Tak mi przykro, kiedy słyszę o zawiedzionej przyjaźni, o samotności.
A jeszcze bardziej przykro, kiedy czytam o tym jak cierpicie i jak nie umiecie sobie pomóc. Ja też nie zawsze umiem, nie zawsze byłam taka "rozsądna" jak teraz, też zdarzały się histerie i dziwne ekscesy, których potem żałowałam. Też uważałam siebie za wariatkę i tez myślałam, że nic mi nie pomoże. Są rzeczy w życiu, które pomagają i trzeba ich szukać. A dobrze dobrane leki na początek tez potrafią przynieść ulgę. Tak, że potem ma się siłę i spokój do walczenia o siebie. Wiesz, że to do Ciebie było Hecate?

Też jestem Katoliczką, mam nadzieję że normalną i myślącą. Jakoś poczułam się w obowiązku "przyznać" do tego

A co do dziesięciu punktów widzenia: mam to samo. Moim problemem jest to, że ja właściwie potrafię zrozumieć każdego. Przeważnie każdy ma choć trochę racji, a ja nie umiem, nie chcę, nie czuje się osoba kompetentną, żeby wybrać które stanowisko jest "słuszniejsze". Dlatego nie lubię sie wypowiadać w dyskusjach. Bo tak jakos głupio przyznać, że nie ma się "wyrobionego" zdania na jakiś temat (nie umiem nigdy jasno odpowiedzieć "tak" lub "nie").

Madzik - w kwestii Twojej nimfomanii i narkomanii powiem jedno: "Nie pochlebiaj sobie "

[bluegirl]

Czy to możliwe żeby moje ciągle bóle głowy były spowodowane pracą przy komputerze? Teraz mnie tak naszło, wczoraj zwrócił mi na to uwagę brat.
Siedzę w pracy po 8 godzin, przy starym monitorze, oczy załzawione i pojawiający się rano ból głowy, zazwyczaj wieczorem ból głowy ustępuje i tak do kolejnego poranka.
Jeszcze dzisiejszy dzień, jutro 4 godziny i sobotnie popołudnie wolne, niedziela wolna - jak nic, będę leżeć cały dzień.

[agnyska81]

Napisane przez bluegirl

Czy to możliwe żeby moje ciągle bóle głowy były spowodowane pracą przy komputerze? Teraz mnie tak naszło, wczoraj zwrócił mi na to uwagę brat.
Siedzę w pracy po 8 godzin, przy starym monitorze, oczy załzawione i pojawiający się rano ból głowy, zazwyczaj wieczorem ból głowy ustępuje i tak do kolejnego poranka.
Jeszcze dzisiejszy dzień, jutro 4 godziny i sobotnie popołudnie wolne, niedziela wolna - jak nic, będę leżeć cały dzień.

Wiesz, że też się ostatnio nad tym zaczęłam zastanawiać? Rzadko bolała mnie głowa (chyba, że zatoki dawały znać o sobie), a teraz czasem zaliczam kilkudniowe "ciągi". Może to naprawdę od tego?
Wiem, że za dużo czasu spędzam przed komputerem, staram się jakoś w domu ograniczać. Moje oczy na tym cierpią, no i prawdopodobnie głowa.
Usprawiedliwiam się, że od przyszłego tygodnia urlop, w przyszłą sobotę wyjeżdżam. Mam nadzieję, że to przełamie jakoś moje złe nawyki.

[madziczka]

Napisane przez Sabbath

Tyle, że w moim przekonaniu tacy ludzie Katolikami nie są. Człowiek, który uważa, że nie ma niczego złego w seksie pozamałżeńskim, w używaniu środków antykoncepcyjnych, czy w niechodzeniu do kościoła w niedzielę podważa podstawowe zasady katolickiego wyznania i w sposób oczywisty Katolikiem nie jest. Tak samo jak nie jest pacyfistą człowiek, który uważa, że zabijanie jest ok, a zabójstwo młotkiem to nie zabójstwo.

Nie znaczy to, że mam negatywny stosunek do Katolików w ogóle. Nie. Szanuję każdą religię i szanuję każdego człowieka, który postępuje zgodnie z kodeksem moralnym, którego wyznawanie deklaruje.
Nawet jeśli nie jest to łatwe.

Teraz będzie przykład.
Mam przyjaciół, małżeństwo dwojga wierzących ludzi. Byli Katolikami i starali się żyć wedle zasad swojej religii. W pewnym momencie dowiedzieli się, że nie mogą mieć dziecka bez pomocy nauki. Kuracje hormonalne nie dały rezultatu, zostało in vitro. I wówczas stanęli przed dylematem - czy zrezygnują ze starańo dziecko ponieważ ich Kościół stawia zapłodnienie in vitro na równi z morderstwem, czy też uznają, że Kościół się myli i wówczas automatycznie przestaną być jego członkami (nie można podważać nauki Kościoła Katolickiego - to schizma i grzech śmiertelny). Ponieważ w ich przekonaniu in vitro nie jest złem, nie jest morderstwem - odeszli z Kościoła Katolickiego i, nadal będąc dobrymi ludźmi, starają się o dziecko w zgodzie z własnym systemem wartości.
Nie było im łatwo, ale mieli do wyboru: albo jako ludzie zakłamani należeć do Kościoła, z którego nauką się nie zgadzają, albo z bólem odejść. Dla mnie wybór jest oczywisty.

Sabbath - to mi teraz zabiłaś ćwieka Tzn. wiem, że powinnam postępować według kodeksu mojej religii, ale niestety zdarza mi się myśleć wybiórczo (co nie znaczy, że zawsze wybiórczo postępuję). Uznaję antykoncepcję, nie jestem przeciwna seksowi przedmałżeńskiemu - a wiem, że jako katoliczka powinnam być. Ale nie jestem - i mnie to gryzie, nurtuje i czasem dręczy. Nie uemiem znaleźć odpowiedzi jednoznacznej, która sprawiałaby mi komfort psychiczny. Z jednej strony wiem, że nie powinnam traktować tego wybiórczo, że tak mi nie wolno, ale z drugiej strony - nie zawszę potrafię i nie zawszę CHCĘ. Tak, zdarza mi się buntować na zasady mojej religii. A przy tym wszystkim staram się zachować jakiś rozsądek - tzn. nie stać się dewotką, ale też nie być osobą, która uważa, że wszystko jej wolno, wszystko może zrobić, bo w danym momencie ma na to ochotę, i nie ogląda się ani na skutki, ani na potencjalną krzywdę innych ludzi i nie uznaje żadnych granic, zasad morlanych czy religijnych. Co do twoich znajomych - myślałam o takiej sytuacji kiedyś. Gdyby spotkało mnie coś takiego, postąpiłabym dokładnie jak oni.

Napisane przez Sabbath

Ależ Madziu, toż my Cię właśnie za te zalety z przymrużeniem oka lubimy! I za to przymrużenie oka też!

[agnyska81]

Madzik, słonko, czy ty aby nie siedzisz w mojej głowie? Tylko jakoś mądrzej niż ja się wyrażasz, więc tylko mogę Ci przytakiwać. W kwestiach różnych.
Jestem Twoją fanką

[madziczka]

Aguś - ja nie wiem czy jestem mądra, tam bez przesady. Uczę się na własnych błędach. A co do tego, co napisałam na biało - ja to generalnie wyniosłam z domu - tzn. zdawać pytania i nie przyjmowac wszystkiego bezkrytycznie. Tylko czasem z tego mętlik - bo ja za dużo pytań zadaję, stwarzam kwestie, problemy do rozwikłania, jak dziecko chcę wiedzeć, czemu jest tak i tak ( w kwestii religii i wiary). Nigdy mnie nie satysfakcjonowała odpowiedź, "bo tak jest , tak ma być i w to masz wierzyć".


Tylko, że samemu się można zapętlić - ale wolę to niż bezrozumne uznawanie czegoś.



Agnysko - rozumiem, że chcesz przejąć tytuł? Oddam ci go z przyjemnością

[agnyska81]

Napisane przez madziczka

Agnysko - rozumiem, że chcesz przejąć tytuł? Oddam ci go z przyjemnością

Hehe, odurzam się jedynie perfumami, więc chyba na ten tytuł nie zasługuję

W kwestii mądrości. Ja uważam, że mysli też mam całkiem mądre, ale nijak nie umiem ich zgrabnie i klarownie przełożyć na swoje wypowiedzi. I mam kompleksy na tym punkcie I zawsze zauważam i podziwiam, jak ktoś się odpowiednio wyraża (odpowiednio = prawi logicznie, sprawnie przekazuje swoje myśli, a do tego jeszcze ładnie). Na tym forum dużo jest osób, których wypowiedzi czytam z prawdziwą przyjemnością (co nie znaczy, że się zgadzam)

[noseknosek]

dziewczyny, zgadzam się z Wami, tylko czy traktowane wybiórczo zasady jakiegoś wyznania możemy jeszcze uznać za religię?
Bo mi się wydaje że nie.
Ja też zostałam wychowana w katolickiej rodzinie, która chodzi co tydzień do kościoła.
Ale niestety nie przekonuje mnie to. Nie neguję seksu przedmałżeńskiego, antykoncepcji, prawa do aborcji. Mieszkając teraz bez rodziców przestałam też chodzić do kościoła, bo nijak to do mnie nie przemawia . A mimo to wiem że nie chcę nikomu robić krzywdy, chcę pomóc jeśli umiem, nie jestem złym człowiekiem (a przynajmniej się staram) i chcąc nie chcąc respektuję pewne katolickie zasady. Jednak zapytana o religię nie powiem, że jestem katoliczką
Do tego potrzebowałabym jakiegoś głębszego przekonania, że moja wiara to mój styl myślenia. A tak nie jest.

[agnyska81]

Napisane przez noseknosek

dziewczyny, zgadzam się z Wami, tylko czy traktowane wybiórczo zasady jakiegoś wyznania możemy jeszcze uznać za religię?
Bo mi się wydaje że nie.

Ja nie mówię, że traktuję wybiórczo. Staram się ujrzeć w tych wszystkich nakazach i zakazach głęboki sens i naprawdę staram się to zrozumieć i przyjąć (nie tylko w to wierzyć i wyznawać). Ale czasem nie na wszystko znajduję odpowiedź. I nie myśl, że przechodzę nad tym do porządku dziennego. Uwiera mnie to, gnębi.
Nie łudzę się jednak, że znalazłabym religię czy wyznanie (bo i nad zmianą wyznania w obrębie Chrześcijaństwa się zastanawiałam), które przemawiałoby do mnie bez zastrzeżeń.

Staram się żyć według tych zasad, a że czasem błądzę nie znaczy wcale, że nie zasługuję na to by nazwać mnie Katoliczką.

[noseknosek]

Napisane przez agnyska81

Ja nie mówię, że traktuję wybiórczo. Staram się ujrzeć w tych wszystkich nakazach i zakazach głęboki sens i naprawdę staram się to zrozumieć i przyjąć (nie tylko w to wierzyć i wyznawać). Ale czasem nie na wszystko znajduję odpowiedź. I nie myśl, że przechodzę nad tym do porządku dziennego. Uwiera mnie to, gnębi.
Nie łudzę się jednak, że znalazłabym religię czy wyznanie (bo i nad zmianą wyznania w obrębie Chrześcijaństwa się zastanawiałam), które przemawiałoby do mnie bez zastrzeżeń.

Staram się żyć według tych zasad, a że czasem błądzę nie znaczy wcale, że nie zasługuję na to by nazwać mnie Katoliczką.

Agnysko, chyba źle mnie odebrałaś
Nie mówię że ktoś nie zasługuje na to, żeby nazywać go katolikiem, w końcu to każdy z nas bardziej to czuje i nikomu to oceniać.
Wiem i zdaję sobie sprawę że do wielu rzeczy trzeba dojrzeć i nie trzeba od razu się z nimi zgadzać. W końcu wiara ma odpowiadać na pytania, a nie tylko być zbiorem nakazów. Wiem.
I właśnie tu chyba jest różnica - trochę inaczej traktujemy wiarę. Ja bardziej jako nakaz Ty bardziej jako drogę po której się idzie.

W każdym razie dziękuję za opinię.

Mam nadzieję że Cię nie uraziłam.

[madziczka]

Też nie chciałabym i mimo wszystko nie chcę zmieniać religii - to, według mnie> dopiero byłoby nie OK. Takie dopasowanie sobie systemu wartości pode mnie, pod to co mi odpowiada, co nie - to pójście na łatwiznę. Nie chcę tak, to nieuczciwe.

[irkax]

Napisane przez bluegirl

Czy to możliwe żeby moje ciągle bóle głowy były spowodowane pracą przy komputerze? Teraz mnie tak naszło, wczoraj zwrócił mi na to uwagę brat.
Siedzę w pracy po 8 godzin, przy starym monitorze, oczy załzawione i pojawiający się rano ból głowy, zazwyczaj wieczorem ból głowy ustępuje i tak do kolejnego poranka.
Jeszcze dzisiejszy dzień, jutro 4 godziny i sobotnie popołudnie wolne, niedziela wolna - jak nic, będę leżeć cały dzień.

Blue, a nosisz okulary?
Ja też miałam takie bólowe ciągi. Nie mogłam ich z niczym powiązać.
Aż wreszcie siostra wygoniła mnie do okulisty (wcześniej już nosiłam okulary).
I okazało się, że oprócz zwykłej "minusowej" wady mam jeszcze lekki astygmatyzm.
Dobrano mi okulary, do tego wzięłam sobie antyrefleks, żeby monitor nie męczył oczu.
I powiem Ci, że ból zniknął jak ręką odjął!
Teraz miewam bóle głowy "tylko" ciśnieniowe. No, ale to zupełnie inny ból.
Może przejdź się do okulisty i powiedz o tych bólach głowy.

[agnyska81]

Napisane przez noseknosek

Agnysko, chyba źle mnie odebrałaś
Nie mówię że ktoś nie zasługuje na to, żeby nazywać go katolikiem, w końcu to każdy z nas bardziej to czuje i nikomu to oceniać.
Wiem i zdaję sobie sprawę że do wielu rzeczy trzeba dojrzeć i nie trzeba od razu się z nimi zgadzać. W końcu wiara ma odpowiadać na pytania, a nie tylko być zbiorem nakazów. Wiem.
I właśnie tu chyba jest różnica - trochę inaczej traktujemy wiarę. Ja bardziej jako nakaz Ty bardziej jako drogę po której się idzie.

W każdym razie dziękuję za opinię.

Mam nadzieję że Cię nie uraziłam.

Nosku, nie, nie uraziłaś mnie Nic złego nie napisałaś.
Za to moje ostatnie zdanie mogło źle zabrzmieć. Po prostu w świetle tego co piszesz, kogo możnaby nazwać Katolikiem? Ale ja rzeczywiście patrzę na to z innej strony

A tak jeszcze odnośnie zasad w katolicyźmie. Zauważa się często tylko dekalog, a przeciez są jeszcze inne "kodeksy", jest Nowy Testament, Stary Testament. Zasady ze Starego Testamentu są czasem w sprzeczności z tymi z nowego. I bądź tu człowieku mądry i pisz wiersze

Irko - po Twoim poście zaczęłam teraz patrzec na moje bóle głowy z innej strony. Noszę okulary, jestem krótkowidzem, do tego mam jaskrę. Czuję, że wzrok mi się ostatnio pogorszył. Zapisałam się do okulusty na kompleksowe badania (dopiero na wrzesień), ale czuję że dowali mi mocniejsze szkła Kurczę, przecież ja jeszcze młoda jestem, nawet trzydziestki nie mam. Boję się, że jak to dalej pójdzie w takim tempie to na stare lata będę jak mój dziadek (który na jedno oko praktycznie nie widzi, a na drugie mało co).

[bluegirl]

Napisane przez irkax

Blue, a nosisz okulary?
Ja też miałam takie bólowe ciągi. Nie mogłam ich z niczym powiązać.
Aż wreszcie siostra wygoniła mnie do okulisty (wcześniej już nosiłam okulary).
I okazało się, że oprócz zwykłej "minusowej" wady mam jeszcze lekki astygmatyzm.
Dobrano mi okulary, do tego wzięłam sobie antyrefleks, żeby monitor nie męczył oczu.
I powiem Ci, że ból zniknął jak ręką odjął!
Teraz miewam bóle głowy "tylko" ciśnieniowe. No, ale to zupełnie inny ból.
Może przejdź się do okulisty i powiedz o tych bólach głowy.

Okularów nie noszę. Pracuję przy tym monitorze 2 lata. Stary to monitor, niestety tak stary że przyciski na obudowie nie działają, nie mogę ustawić jasności itp.
Ból zazwyczaj ustępuje wieczorem, po powrocie do domu jak się chwilę położę, czasem po pracy gdzieś jadę, czy idę to ból głowy jeszcze trwa, najlepiej działa kilkunastominutowy odpoczynek na łóżku.
W domu też trochę siedzę przy komputerze, ale tam siedzę najwyżej godzinę, robiąc sobie przerwy, z kawą relaks, szykując się zazwyczaj, przebierając, gotując, myjąc itp.
O okuliście nie pomyślałam.

[irkax]

Napisane przez agnyska81

Irko - po Twoim poście zaczęłam teraz patrzec na moje bóle głowy z innej strony. Noszę okulary, jestem krótkowidzem, do tego mam jaskrę. Czuję, że wzrok mi się ostatnio pogorszył. Zapisałam się do okulusty na kompleksowe badania (dopiero na wrzesień), ale czuję że dowali mi mocniejsze szkła Kurczę, przecież ja jeszcze młoda jestem, nawet trzydziestki nie mam. Boję się, że jak to dalej pójdzie w takim tempie to na stare lata będę jak mój dziadek (który na jedno oko praktycznie nie widzi, a na drugie mało co).

Agnieszko ja niestety też mam słaby wzrok, a do tego moja praca wymaga wielu godzin spędzanych przy komputerze. Tak naprawdę, to siedzę przy nim ok. 12-14 godzin dziennie. I też czuję, że od ostatniej wizyty wzrok mi się znowu pogorszył
Ale teraz odkąd mam dobrane okulary naprawdę przestała mnie boleć głowa.

Napisane przez bluegirl

Okularów nie noszę. Pracuję przy tym monitorze 2 lata. Stary to monitor, niestety tak stary że przyciski na obudowie nie działają, nie mogę ustawić jasności itp.
Ból zazwyczaj ustępuje wieczorem, po powrocie do domu jak się chwilę położę, czasem po pracy gdzieś jadę, czy idę to ból głowy jeszcze trwa, najlepiej działa kilkunastominutowy odpoczynek na łóżku.
W domu też trochę siedzę przy komputerze, ale tam siedzę najwyżej godzinę, robiąc sobie przerwy, z kawą relaks, szykując się zazwyczaj, przebierając, gotując, myjąc itp.
O okuliście nie pomyślałam.

A nie możesz poprosić pracodawcy o nowy monitor?
Szkoda oczu i zdrowia. Nowe monitory są teraz tanie jak barszcz, a wzrok jest bezcenny. Niestety docenia się go dopiero jak zaczyna się psuć, a wtedy to już bardzo szybko leci
Teraz to już na 90% jestem przekonana, że te Twoje bóle głowy są związane z oczami, które męczą się przy takim monitorze.
Jeśli nie masz wady wzroku, to może chociaż same antyrefleksy sobie spraw?
Choć lepszym rozwiązaniem byłaby wymiana monitora.
No i polecam wizytę u okulisty z dokładnym opowiedzeniem mu o bólach głowy

[paolla]

Blue, jeśli się okaże, że musisz nosić okulary podczas pracy przy komputerze, możesz się starać o dofinansowanie ich zakupu przez pracodawcę

[bluegirl]

Napisane przez irkax

A nie możesz poprosić pracodawcy o nowy monitor?
Szkoda oczu i zdrowia. Nowe monitory są teraz tanie jak barszcz, a wzrok jest bezcenny. Niestety docenia się go dopiero jak zaczyna się psuć, a wtedy to już bardzo szybko leci
Teraz to już na 90% jestem przekonana, że te Twoje bóle głowy są związane z oczami, które męczą się przy takim monitorze.
Jeśli nie masz wady wzroku, to może chociaż same antyrefleksy sobie spraw?
Choć lepszym rozwiązaniem byłaby wymiana monitora.
No i polecam wizytę u okulisty z dokładnym opowiedzeniem mu o bólach głowy

Napisane przez paolla

Blue, jeśli się okaże, że musisz nosić okulary podczas pracy przy komputerze, możesz się starać o dofinansowanie ich zakupu przez pracodawcę

Dziękuję dziewczyny.
Zrobię eksperyment w weekend i poobserwuję swój ból głowy przy domowym monitorze, i przy nie przesiadywaniu przy komputerze.
Jeśli na pewno winny jest monitor, to wezmę się za niego .

[Aragonte]

Napisane przez agnyska81

A tak jeszcze odnośnie zasad w katolicyźmie. Zauważa się często tylko dekalog, a przeciez są jeszcze inne "kodeksy", jest Nowy Testament, Stary Testament. Zasady ze Starego Testamentu są czasem w sprzeczności z tymi z nowego. I bądź tu człowieku mądry i pisz wiersze

Biblia ogółem składa się z mnóstwa sprzeczności, na jej podstawie można udowodnić w sumie chyba dowolną tezę, wybierając różne cytaty. Dla mnie - zaznaczam, dla mnie - to arcyciekawy dokument, taka fabularyzowana historia jak nasz Wincenty Kadłubek, momentami napisany w pięknym stylu, a czasem straszny w wymowie.

Zaznaczam, że piszę to jako osoba wychowana w standardowej rodzinie "katolickiej", tzn. takiej, w której sakramenty się przyjmowało, do kościoła chodziło - ja przestałam chodzić jakoś w liceum - ale o żadnej autentycznej religijności nie było mowy. Kiedy zaczęłam sobie zadawać pytania i rozważać, na ile jestem w stanie autentycznie w uczestniczyć w życiu religijnym, odeszłam. Pamiętam pewną rozmowę z koleżanką ze studiów, która była zaskoczona moimi dylematami i mowiła, że jej wystarcza wizja Boga jako starca z białą brodą i o co mi właściwie chodzi Babcia też coś przebąkiwała o szatańskich wpływach (ale na szczęście uniknęła radiomaryjowej zarazy, więc drastycznych rozmów nie było), mama mówiła nieraz, że jest jej przykro, bo moje koleżanki chodzą do kościoła, a ja nie.
Cóż, może to wydłużony efekt młodzieńczego buntu, ale nie potrafię być częścią kościoła, z którego sporą częścią nauk się nie zgadzam Odbierałabym to jako nieuczciwe z mojej strony, i tyle. Podkreślam - tak jest w swoim przypadku, nie oceniam nikogo innego Każdy ma prawo do własnych wyborów.
Przyjaźnić jestem się w stanie (tzn. utrzymywać przyjacielskie kontakty, bo te przyjaźnie mają różną temperaturę) z ludźmi różnego wyznania, co najwyżej omijam pewne tematy. I nie pozwalam się nawracać

Aha, i jakoś nie mam wrażenia, że oddalenie od kościoła pozbawiło mnie standardów moralnych i umiejętności odróżniania dobra od zła.
A metalu zaczęłam słuchać dopiero po trzydziestce, więc żadnym demonicznym wpływom z tej strony nie mogłam w młodych latach ulec

[arden]

Napisane przez bluegirl

Dziękuję dziewczyny.
Zrobię eksperyment w weekend i poobserwuję swój ból głowy przy domowym monitorze, i przy nie przesiadywaniu przy komputerze.
Jeśli na pewno winny jest monitor, to wezmę się za niego .

Jesli nie nosisz okularow to mi sie wydaje ze to prawie na pewno wina monitora. Jesli mowisz ze jest stary to pewnie nie jest to LCD(plaski) tylko taki stary wielki monitor lampowy. A takie bardzo szkodza na oczy. Ja pracowalam na takim pare miesiecy, nie mam zadnej wady wzroku ani choroby oczu, a codziennie po pracy bolaly mnie oczy, lzawily i bylam taka zakrecona i zmulona. Zeby sie jakies wady wzroku nie nabawic powiedzialam w pracy ze mam wskazanie od okulisty ze powinnam pracowac z plaskim monitorem (choc nie mialam ) i dostalam LCD, przy ktorym wszystkie dolegliwosci ustapily. Takze powalcz o nowy w pracy jesli sie da, szkoda zdrowka!

[bluegirl]

Napisane przez arden

Jesli nie nosisz okularow to mi sie wydaje ze to prawie na pewno wina monitora. Jesli mowisz ze jest stary to pewnie nie jest to LCD(plaski) tylko taki stary wielki monitor lampowy. A takie bardzo szkodza na oczy. Ja pracowalam na takim pare miesiecy, nie mam zadnej wady wzroku ani choroby oczu, a codziennie po pracy bolaly mnie oczy, lzawily i bylam taka zakrecona i zmulona. Zeby sie jakies wady wzroku nie nabawic powiedzialam w pracy ze mam wskazanie od okulisty ze powinnam pracowac z plaskim monitorem (choc nie mialam ) i dostalam LCD, przy ktorym wszystkie dolegliwosci ustapily. Takze powalcz o nowy w pracy jesli sie da, szkoda zdrowka!

Stary owszem, wielki stary monitor. W domu też nie mam płaskiego ale się tak nie męczę przy domowym. Dziś staram się mniej patrzeć w monitor. Teraz zrobiłam kawe i Wizażuję. Byle do siedemnastej

[Zuziunia]

Napisane przez Fenris

Zuziuniu - tak w ogóle to dziękuję za troskę, ale zapewniam, że mnie nałogi się nie trzymają i nie jestem podatna.

To dobrze, lepiej zapobiegać niż leczyć.

Jaka dzisiaj ładna pogoda, od 9 rano siedzę na dworze


Aha i odnośnie tematów religijnych, ja bym po cichutku proponowała je zakończyć, każdy ma inne zdanie na ten temat i zresztą miały być niewspominane w SB, tak jak pisała Rachela na początku tego lub poprzedniego wątku.

[agnyska81]

Napisane przez Zuziunia

Aha i odnośnie tematów religijnych, ja bym po cichutku proponowała je zakończyć, każdy ma inne zdanie na ten temat i zresztą miały być niewspominane w SB, tak jak pisała Rachela na początku tego lub poprzedniego wątku.

Już chyba temat sam upadł. Ja nie mam zamiaru przyczyniać się do wszczęcia zadymy, zresztą chyba nie ma o co.
Napisałam po prostu jakiego jestem wyznania i nie zamierzam robić problemu z tego, że ktoś jest innego. Bo niby czemu? Mojej sympatii do kogoś takie rzeczy nie naruszają

[madziczka]

Ja tez zakonczyłam Odpowiedziałam Sabbath i tyle. A że to temat-rzeka i można o nim do skończenia świata, to wiemy


Dziewczyny i chłopcy, kto chętny na atomizerki?

[agnyska81]

Napisane przez madziczka

Dziewczyny i chłopcy, kto chętny na atomizerki?

No właśnie ja. Pierwszy raz "mniej więcej pół na pół" organizuje wspólne zakupy, a atomizerki jeszcze w lesie. Dobrze Madzik, że zrobiłaś sobie agitujący podpis

[Zuziunia]

Napisane przez madziczka

Ja tez zakonczyłam Odpowiedziałam Sabbath i tyle. A że to temat-rzeka i można o nim do skończenia świata, to wiemy


Dziewczyny i chłopcy, kto chętny na atomizerki?

Z 2 15 ml by się przydały. Dam znaka jeszcze..

[madziczka]

Napisane przez agnyska81

No właśnie ja. Pierwszy raz "mniej więcej pół na pół" organizuje wspólne zakupy, a atomizerki jeszcze w lesie. Dobrze Madzik, że zrobiłaś sobie agitujący podpis

Naczelny Agitator Madzik Monster


A co organizujesz, jeżeli można zapytać? Czy tylko polewasz?