Rzucić palenie

[monis72]

Ja juz 7 dzien bez papierosa ale juz bez plasterka i powiem ze troche mnie ciagnie ale postanowilam juz bez zadnej nikotyny i chcem sie szybciej oczyscic z tego swinstwa,ale za to zaczelam slonecznik dlubac

[Veris]

Leci już trzeci miesiąc jak..nie palę.
Aż trudno mi uwierzyć jak cudowne jest to uczucie (a ile cuuudownych książek udało mi się za zaoszczędzone pieniądze kupić). Do tego nie piję kompletnie alkoholu, jem mega dużo owoców, piję 2 litry zielonej herbaty dziennie ( + 1,5 litra yerba mate) i ...schudłam (3 kg.). Jestem idealnym przykładem na to, że wcale nie trzeba przytyć przy rzucaniu palenia.

Czuję się przy tym mega dobrze - żadnego bólu głowy, żadnych zadyszek.

Dziewczyny, koooniec z zastanawianiem się czy warto, koniec z czekaniem do jakiejś ważnej chwili - rzucamy! Teraz, natychmiast!

Nie dajcie sobą rządzić, papieros kontroluje wasze życiu, każda chwila jest zaprogramowana tak, abyście znalazły czas również dla swego największego wroga!

Koniec z tym!

Jestescie z jednej strony dorosłe i niezależne, a z drugiej cały czas ograniczane przez ten paskudny i zgubny nałóg!

Wierzę, że Wam się uda, bo wiem, że potraficie!

Trzymam kciuki!

Ściskam,
Veris

[andziuchna]

czesc dziewczyny!!

jak pozwolicie dolacze do Was

palilam przez kilka lat... teraz wlasciwie nie pale- tylko na imprezach (tych ostatnio jest az za duzo) ale za to jak smok! moj tz nie znosi tego i czesto sa przez to konflikty... najgorsze jest to ze ja nie chce palic ale chce mi sie <zrozum rozum>

dzis zaatakowala mnie fala optymizmu i fajkom, nawet tym od czasu do czasu, mowie stanowcze NIE

[tymena]

Napisane przez kropka75

5-ty dzień. Nie ciągnie mnie. Ale już nie ciągnęło mnie x razy. Boję się dnia, gdy ktoś mi mocno podniesie ciśnienie i trafi w mój słabszy moment.
Ale na razie jest nieźle.

Kropko, trzymaj się Kochana A w nagrodę spraw sobie pachnący flakonik

Ja nadal czekam nie wiadomo na co Myślę sobie, że jeszcze tylko jedno wesele, że po najbliższej imprezie, że po weekendzie... Szlag mnie trafia, że puszczam z dymem 250zł w miesiącu

Mój mąż nie pali już trzeci miesiąc, codziennie biega, je same jarzyny. czuje się bardzo dobrze, nie przytył. Ja cały czas mam przed oczami wizję kolejnych 10kg więcej bo tak się kończyło rzucanie za każdym razem

Napisane przez Veris

Nie dajcie sobą rządzić, papieros kontroluje wasze życiu, każda chwila jest zaprogramowana tak, abyście znalazły czas również dla swego największego wroga!

Koniec z tym!

Jestescie z jednej strony dorosłe i niezależne, a z drugiej cały czas ograniczane przez ten paskudny i zgubny nałóg!

Wierzę, że Wam się uda, bo wiem, że potraficie!

Trzymam kciuki!

Ściskam,
Veris

Veris, bardzo opymistyczny jest Twój post Wielkie brawa Wspomagałaś się czymś na początku?

[Veris]

Tymenko - tylko pozytywnym myśleniem.

Chciałam rzucić, baaaardzo, chciałam udowodnić samej sobie, że potrafię - potrafię żyć bez jakichkolwiek używek - mięsa (ale to już trochę dłużej niż 2 miesiące), papierosów, alkoholu.

Chcę żyć świadomie!

Może właśnie dzięki takiemu nastawieniu psychicznego tym razem się udało.

Pozdrawiam,
Veris

[maugoszatka]

a ja znowu pale (po ok 15 dniach np) pfffffff, zaczelo sie od durnej fajki do durnego piwa!!!! dzis zaczynam od nowa

[kropka75]

Dzień szósty.

Napisane przez andziuchna

czesc dziewczyny!!

jak pozwolicie dolacze do Was

palilam przez kilka lat... teraz wlasciwie nie pale- tylko na imprezach (tych ostatnio jest az za duzo) ale za to jak smok! moj tz nie znosi tego i czesto sa przez to konflikty... najgorsze jest to ze ja nie chce palic ale chce mi sie <zrozum rozum>

dzis zaatakowala mnie fala optymizmu i fajkom, nawet tym od czasu do czasu, mowie stanowcze NIE

Brawo. Trzymamy kciuki!

Napisane przez tymena

Kropko, trzymaj się Kochana A w nagrodę spraw sobie pachnący flakonik

Już sobie sprawiłam, zaliczkowo. Gdy przychodzi mi ochota na fajkę, wyciągam sobie moje śliczne Chance i wącham.

Napisane przez tymena

Ja nadal czekam nie wiadomo na co Myślę sobie, że jeszcze tylko jedno wesele, że po najbliższej imprezie, że po weekendzie... Szlag mnie trafia, że puszczam z dymem 250zł w miesiącu

Mój mąż nie pali już trzeci miesiąc, codziennie biega, je same jarzyny. czuje się bardzo dobrze, nie przytył. Ja cały czas mam przed oczami wizję kolejnych 10kg więcej bo tak się kończyło rzucanie za każdym razem

Kotuś, masz wspólnika w biedzie, razem łatwiej.

Zrób sobie listę plusów i powtarzaj. Albo listę minusów. Albo jedno i drugie.

Ja ciągle sobie przypominam zalety niepalenia i mielę je w głowie aż mi obrzydzą chęć na fajkę, a jest ich masa:

- nie śmierdzą ręce, włosy
- poprawia się stan skóry i jej kolor
- nie nikotynowy smak w ustach!
- brak smoczego oddechu
- rano brak nikotynowego kaca (masakra!)
- zęby! nie tworzy się nowy osad, mają ładniejszy kolor
- nie capi mieszkanie, ubrania, nie żółkną firanki, świeże pranie wywieszone w kiblu pachnie praniem, nie fajami
- nie ma skoków tętna (rano po pierwszej fajce serce nie wyskakuje, bo nie ma po czym)
- nie trzeba szukać okazji by wyskoczyć z pracy, spotkania, zebrania, z obiadu u cioci itd. żeby zakurzyć
- kasa!!! to gigantyczne pieniądze - pomyślcie co by można za nie mieć (za 250zł Tymenko możesz mieć dwie flachy w miesiąc! )
- potrawy inaczej smakują, świat inaczej pachnie
- zdrowsze serce, wątroba, płuca, my całe jesteśmy zdrowsze
- nie ma rano typowego dla palaczy odruchu kaszlu

Jak ktoś ma coś jeszcze, niech dorzuci dla podbudowania.

Napisane przez Veris

Tymenko - tylko pozytywnym myśleniem.

Chciałam rzucić, baaaardzo, chciałam udowodnić samej sobie, że potrafię - potrafię żyć bez jakichkolwiek używek - mięsa (ale to już trochę dłużej niż 2 miesiące), papierosów, alkoholu.

Chcę żyć świadomie!

Może właśnie dzięki takiemu nastawieniu psychicznego tym razem się udało.

Pozdrawiam,
Veris

Oj, pozytywne myślenie to połowa sukcesu. Jeśli bardzo się chce jest dużo łatwiej, duuuużo.

[andziuchna]

Napisane przez tymena

Kropko, trzymaj się Kochana A w nagrodę spraw sobie pachnący flakonik

Ja nadal czekam nie wiadomo na co Myślę sobie, że jeszcze tylko jedno wesele, że po najbliższej imprezie, że po weekendzie... Szlag mnie trafia, że puszczam z dymem 250zł w miesiącu

Mój mąż nie pali już trzeci miesiąc, codziennie biega, je same jarzyny. czuje się bardzo dobrze, nie przytył. Ja cały czas mam przed oczami wizję kolejnych 10kg więcej bo tak się kończyło rzucanie za każdym razem

250 zl zainwestuj w jakis przyrzad do cwiczen- na pewno nie przytyjesz jak rzucisz a zreszta jak maz nie pali raz dwa bierz z niego przyklad- dodatkowo zapiszcie sie na jakis basen albo cos takiego trzeba sie jakos wziac w garsc

[kropka75]

Napisane przez andziuchna

250 zl zainwestuj w jakis przyrzad do cwiczen- na pewno nie przytyjesz jak rzucisz a zreszta jak maz nie pali raz dwa bierz z niego przyklad- dodatkowo zapiszcie sie na jakis basen albo cos takiego trzeba sie jakos wziac w garsc

O właśnie, im mniej czasu tym mniej chwil, gdy skręca za fajką. Poćwiczyć, pobiegać, w Gdańsku o tyle większa z tego przyjemność, że można nad morzem.
Odwracać swoją uwagę, można sprzątnąć zaległe papiery, wyprać firanki (oddymianie chaty wskazane ) i inne zakurzone rzeczy, wyprać dywan, wypastować podłogi, itd. itd.
Kilogramy spadną niejako przy okazji.

[tymena]

Napisane przez Veris

Tymenko - tylko pozytywnym myśleniem.

Chciałam rzucić, baaaardzo, chciałam udowodnić samej sobie, że potrafię - potrafię żyć bez jakichkolwiek używek - mięsa (ale to już trochę dłużej niż 2 miesiące), papierosów, alkoholu.

Chcę żyć świadomie!

Może właśnie dzięki takiemu nastawieniu psychicznego tym razem się udało.

Pozdrawiam,
Veris

Serdecznie gratuluję Veris Pamiętam jak w tym wątku razem zmagałyśmy się z nałogiem na jesieni, w zeszłym roku... Potem obydwie zaczęłyśmy kurzyć

Napisane przez kropka75

Kotuś, masz wspólnika w biedzie, razem łatwiej.

Zrób sobie listę plusów i powtarzaj. Albo listę minusów. Albo jedno i drugie.

Ja ciągle sobie przypominam zalety niepalenia i mielę je w głowie aż mi obrzydzą chęć na fajkę, a jest ich masa:

- nie śmierdzą ręce, włosy
- poprawia się stan skóry i jej kolor
- nie nikotynowy smak w ustach!
- brak smoczego oddechu
- rano brak nikotynowego kaca (masakra!)
- zęby! nie tworzy się nowy osad, mają ładniejszy kolor
- nie capi mieszkanie, ubrania, nie żółkną firanki, świeże pranie wywieszone w kiblu pachnie praniem, nie fajami
- nie ma skoków tętna (rano po pierwszej fajce serce nie wyskakuje, bo nie ma po czym)
- nie trzeba szukać okazji by wyskoczyć z pracy, spotkania, zebrania, z obiadu u cioci itd. żeby zakurzyć
- kasa!!! to gigantyczne pieniądze - pomyślcie co by można za nie mieć (za 250zł Tymenko możesz mieć dwie flachy w miesiąc! )
- potrawy inaczej smakują, świat inaczej pachnie
- zdrowsze serce, wątroba, płuca, my całe jesteśmy zdrowsze
- nie ma rano typowego dla palaczy odruchu kaszlu

Jak ktoś ma coś jeszcze, niech dorzuci dla podbudowania.



Oj, pozytywne myślenie to połowa sukcesu. Jeśli bardzo się chce jest dużo łatwiej, duuuużo.

Ja się zaraz poryczę z tej rozterki. Wszystko co napisałaś to święta prawda Kropko Kolor skóry zmienia się niesamowicie - już po tygodniu niepalenia moja skóra była o wiele jaśniejsza i promieniała. No i zniewolenie przez tego małego śmierdziela - wieczne kombinowanie, żeby zapalić.

Chyba nie kupię dzisiaj fajek na wieczór...

Napisane przez andziuchna

250 zl zainwestuj w jakis przyrzad do cwiczen- na pewno nie przytyjesz jak rzucisz a zreszta jak maz nie pali raz dwa bierz z niego przyklad- dodatkowo zapiszcie sie na jakis basen albo cos takiego trzeba sie jakos wziac w garsc

Tak, jakiś sport koniecznie Sama raczej się nie zmobilizuję. A sprzęt zakupiony z okazji ostatniego rzucania stoi nieużywany

Napisane przez kropka75

O właśnie, im mniej czasu tym mniej chwil, gdy skręca za fajką. Poćwiczyć, pobiegać, w Gdańsku o tyle większa z tego przyjemność, że można nad morzem.
Odwracać swoją uwagę, można sprzątnąć zaległe papiery, wyprać firanki (oddymianie chaty wskazane ) i inne zakurzone rzeczy, wyprać dywan, wypastować podłogi, itd. itd.
Kilogramy spadną niejako przy okazji.

To prawda Jak ostatnio rzuciłam pety na kilka miesięcy to nagle okazało się, że mam masę wolnego czasu, który można spozytkować na nadrabianie zaległosci. Wysprzątałam chałupę, szafy, szuflady...

[kropka75]

Napisane przez tymena

Ja się zaraz poryczę z tej rozterki. Wszystko co napisałaś to święta prawda Kropko Kolor skóry zmienia się niesamowicie - już po tygodniu niepalenia moja skóra była o wiele jaśniejsza i promieniała. No i zniewolenie przez tego małego śmierdziela - wieczne kombinowanie, żeby zapalić.

Chyba nie kupię dzisiaj fajek na wieczór...

Nie rycz tylko wyrwij chwasta.

Zniewolenie przez śmierdziela wkurza wszystkich, którzy chcą rzucić. Mnie do pasji doprowadza, że robię coś w pracy i nagle przychodzi ten ciąg i kombinacja: jak tu wyjść, czy jest coś do wysłania na poczcie, a może po cukier by tak skoczyć... A zimą ciągnięcie tego szluga na mrozie w śmierdzących rękawiczkach, bo przecież nie da się gołymi rękami przy -10. Albo jak pada, idę z parasolką w jednej ręce, a w drugiej jak debil jakiś mam fajkę i kombinuję jak tu palić i się nie przypalić, bo wiatr wieje i potrzebuję drugiej łapy, żeby ten paryzol przytrzymywać... A przecież idąc 40 min z pracy do domu zapalić trzeba, prawda?
Jak sobie pomyślę to aż mi siebie żal.

[tymena]

Napisane przez kropka75

Nie rycz tylko wyrwij chwasta.

Zniewolenie przez śmierdziela wkurza wszystkich, którzy chcą rzucić. Mnie do pasji doprowadza, że robię coś w pracy i nagle przychodzi ten ciąg i kombinacja: jak tu wyjść, czy jest coś do wysłania na poczcie, a może po cukier by tak skoczyć... A zimą ciągnięcie tego szluga na mrozie w śmierdzących rękawiczkach, bo przecież nie da się gołymi rękami przy -10. Albo jak pada, idę z parasolką w jednej ręce, a w drugiej jak debil jakiś mam fajkę i kombinuję jak tu palić i się nie przypalić, bo wiatr wieje i potrzebuję drugiej łapy, żeby ten paryzol przytrzymywać... A przecież idąc 40 min z pracy do domu zapalić trzeba, prawda?
Jak sobie pomyślę to aż mi siebie żal.

Kropko, Ty piszesz o mnie...Nie, ja nie poczekam z fajką aż dotrę do domu, muszę kopcić na ulicy jak stary menel, nawet jak idę z parasolem i siatkami. W robocie nie mamy palarni, więc korzystam z okazji zapalenia szluga idąc na pocztę. Zimą smierdzi mi szalik i kołnierz od płaszcza. Ręce mam czerwono - fioletowe, bo nie palę w rękawiczce. Bożeszz jakie to upokarzające jest.

Na pewno nie kupię dziesiasz fajek

[andziuchna]

hmmm skoro sprzet stoi to wydaj te pieniadze na karnet na aerobik / basen- szkoda bedzie nie chodzic u mnie nie stoi bo odkad przestalam palic fajke za fajka zaczelam sie zdrowiej odzywiac i cwiczyc ;D

[tymena]

Napisane przez andziuchna

hmmm skoro sprzet stoi to wydaj te pieniadze na karnet na aerobik / basen- szkoda bedzie nie chodzic u mnie nie stoi bo odkad przestalam palic fajke za fajka zaczelam sie zdrowiej odzywiac i cwiczyc ;D

Może wreszcie zapiszę się na taniec brzucha o którym marzę od dwóch lat

[kropka75]

Napisane przez tymena

Kropko, Ty piszesz o mnie...Nie, ja nie poczekam z fajką aż dotrę do domu, muszę kopcić na ulicy jak stary menel, nawet jak idę z parasolem i siatkami. W robocie nie mamy palarni, więc korzystam z okazji zapalenia szluga idąc na pocztę. Zimą smierdzi mi szalik i kołnierz od płaszcza. Ręce mam czerwono - fioletowe, bo nie palę w rękawiczce. Bożeszz jakie to upokarzające jest.

Na pewno nie kupię dziesiasz fajek

A Ty o mnie...
No widzisz, to mamy tak samo i czujemy podobnie. Mnie też to upokarza. Kiedy wracam do nałogu to pełna kulturka, ą, ę, przy stoliczku, popielniczusia, kawusia...
A potem idąc do pracy, z pracy, za przystankiem (nigdy nie palę w miejscach gdzie się palić nie powinno, np. pod wiatą przystanku, więc moknę i marznę na zamówienie), w drodze do sklepu (mam drogę przez park, więc okazja przednia), ze sklepu (tu już gorzej - dokładnie tak jak piszesz, idę, na ręce torebka, w łapach 5 reklamówek i kombinacja jak tu zapalić, odpalić się da, ale łapę z siatą ciężko podnieść do pyska, więc trzymam wszystko w jednej, gibie mnie na wszystkie strony, ale ostro walczę, potem zmiana rąk i dalej), a u mnie w pracy to już od firmy do poczty wszyscy wiedzą, że palę, albo raczej że nic innego nie robię, bo zawsze faja w ryju, czasem nawet udaję, że mam coś do wysłania, byle wyjść i zapalić...
Jezu, żałosna jestem...

Trzymam za Ciebie kciuki, Kochana.
Ja po tym co tu napisałam, dziś na pewno nie zapalę, bo się sama siebie zawstydziłam.

Ps. A jak mi walą mankiety z kurtek i swetrów.

Napisane przez tymena

Może wreszcie zapiszę się na taniec brzucha o którym marzę od dwóch lat

O proszę.
Nie dość że przyjemność, to jeszcze pewnie będzie tańszy niż fajczenie.

[tymena]

Dokładnie Mój powrót do palenia za każdym razem wyglada tak samo - dwie fajeczki do kawusi po pracy. O paleniu na ulicy nie ma mowy, jest kulturalnie i z umiarem no i jestem święcie przekonana, że będzie tak zawsze Po tygodniu zmienia się moje nastawienie i kopcę już jak parowóz

W drodze na pocztę palę jedną faje lub dwie i z powrotem to samo, bo wiem, że potem nie będzie okazji, więc muszę się najarać.


Ale mi wstyd



ps.
Sprawdziłam, miesięczny karnet na taniec kosztuje tylko 80zł - to 1/3 wydatków na faje.

[kropka75]

Napisane przez tymena

W drodze na pocztę palę jedną faje lub dwie i z powrotem to samo, bo wiem, że potem nie będzie okazji, więc muszę się najarać.
Ale mi wstyd

Nie chciałam tego pisać, ale...
Ja na pocztę mam 2 minuty drogi, jestem na miejscu nim dopalę do końca, wykurzam przed drzwiami, wchodzę, wychodzę i w drodze do firmy odpalam drugą... też na zapas.
Myślałam, że tylko ja tak mam. Nie przyznałam się ze wstydu.

Łączę się z Tobą w bólu i wstydzie, Tymeno.

Ps. Czyli za 1 m-c niepalenia masz m-c tańca brzucha i flaszkę.

[tymena]

Napisane przez kropka75

Łączę się z Tobą w bólu i wstydzie, Tymeno.

Ps. Czyli za 1 m-c niepalenia masz m-c tańca brzucha i flaszkę.

Myślę, że każdy palacz tak robi


Ps.
Tak, miesięczny karnet i flaszka

[kropka75]

Zawsze to jakieś pocieszenie.

Trzymam kciuki za Ciebie Tymeno.

[andziuchna]

tymena no widzisz pomysl juz masz wiec nie czekaj do wesela/imprezy tylko raz raz

[tymena]

Napisane przez kropka75

Zawsze to jakieś pocieszenie.

Trzymam kciuki za Ciebie Tymeno.

Napisane przez andziuchna

tymena no widzisz pomysl juz masz wiec nie czekaj do wesela/imprezy tylko raz raz

Zaraz wypalę ostatniego papierosa, nie kupiłam kolejnej paczki Zmobilizowałyście mnie dzisiaj Zaraz sobie zrobię listę nagród i będę ją powtarzać jak mantrę.


Zaopatrzyłam się w zgrzewkę mineralki, 4 paczki rukoli i 3kg warzyw

[andziuchna]

Napisane przez tymena

Zaraz wypalę ostatniego papierosa, nie kupiłam kolejnej paczki Zmobilizowałyście mnie dzisiaj Zaraz sobie zrobię listę nagród i będę ją powtarzać jak mantrę.


Zaopatrzyłam się w zgrzewkę mineralki, 4 paczki rukoli i 3kg warzyw

ojjj trzeba bylo go demonstracyjnie zlamac czy cos aale wazne zeby sie udalo i zeby ten byl tym ostatnim

[happyland]

witam wszystkich,
to mój 4 dzień bp.nie chce mi się palić ale to na pewno zasługa tabletek.właściwie wcale o nich nie myślę.nawet dzisiaj wypiłam piwko i w ogóle mnie nie ciągnęło, a zawsze dałabym zabić za fajkę przy alkoholu. na razie całkiem mi chyba idzie.
tymeno droga, normalnie jestem w szoku że zaczęłaś palić, ty która tak wszystkich zdecydowanie podtrzymywałaś na duchu. to na pewno chwilowe załamanie i od teraz już rzucasz z nami i nigdy do tego nie wrócisz.

[smolista]

28 dni

[kropka75]

Dzień 7-my. Dzisiaj chce mi się palić. Do tego jestem zła, bo leje i grad wali jak z armaty, a ja mam mięcho na grilla przygotowane.

Napisane przez tymena

Zaraz wypalę ostatniego papierosa, nie kupiłam kolejnej paczki Zmobilizowałyście mnie dzisiaj Zaraz sobie zrobię listę nagród i będę ją powtarzać jak mantrę.

Zaopatrzyłam się w zgrzewkę mineralki, 4 paczki rukoli i 3kg warzyw

Trzymam kciuki. Jesteś wielka!

[tymena]

Dzień pierwszy

Napisane przez kropka75

Trzymam kciuki. Jesteś wielka!

Napisane przez happyland

tymeno droga, normalnie jestem w szoku że zaczęłaś palić, ty która tak wszystkich zdecydowanie podtrzymywałaś na duchu. to na pewno chwilowe załamanie i od teraz już rzucasz z nami i nigdy do tego nie wrócisz.

No widzisz, miękka faja ze mnie To chwilowe załamanie trwało pół roku...

[kropka75]

U mnie niewiele mniej - 4 miesiące.

Jezzzzu, jak mnie się dziś chciało palić, myślałam że zwariuję. Błogosławiłam Boga, że jestem nad wodą i nawet gdyby mnie skręciło nie mam skąd wziąć fajek.
Przetrwałam to, ale wywróciło mnie na lewą stronę.

[happyland]

mój 5 dzień. nadal mi się nie chce palić. za to byłam na imieninach mamy męża i obżarłam się niemiłosiernie . ale co robić jak było takie pyszne??????a jak wam idzie dziewczyny??

[tymena]

Napisane przez kropka75

U mnie niewiele mniej - 4 miesiące.

Jezzzzu, jak mnie się dziś chciało palić, myślałam że zwariuję. Błogosławiłam Boga, że jestem nad wodą i nawet gdyby mnie skręciło nie mam skąd wziąć fajek.
Przetrwałam to, ale wywróciło mnie na lewą stronę.

Jestem z Tobą Kropko


Mój pierwszy dzień był lajtowy ale raczej mnie to nie dziwi, bo jak ktoś sto razy już rozstawał się z nalogiem to sto pierwszy raz to pikuś Najgorzej będzie za kilka dni...

[kropka75]

Taaa... Jak to powiedział kiedyś Marc Twain: "rzucić palenie? nic łatwiejszego, rzucałem już 40 razy".

Ja chyba właśnie mam ten czas "za kilka dni".