Rozstanie z facetem XXXIX

[miodowapora]

Napisane przez Cerveza_

Może dlatego sobie radzisz? U mnie jest codzienny kontakt. Raz mniejszy, raz większy, ale jest. Nie mam tyle siły, żeby nie odpisywać...
Twój eks postąpił dojrzale, bo kontaktem dawałby Ci nadzieje.

Może tak jest. Ale najgorsze było to, że traktował mnie po tym rozstaniu jakbym to ja mu coś złego zrobiła.

Co ma być to będzie. Nie zmienimy nic na siłę i tylko właśnie takie myśli mnie trzymają przy życiu. Jeśli kiedyś mamy być razem to będziemy. I z Wami pewnie jest tak samo. Spróbuj jakoś ograniczać ten kontakt, może ten czas przerwy coś da.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Julia_1996]

Napisane przez miodowapora

Może tak jest. Ale najgorsze było to, że traktował mnie po tym rozstaniu jakbym to ja mu coś złego zrobiła.

Co ma być to będzie. Nie zmienimy nic na siłę i tylko właśnie takie myśli mnie trzymają przy życiu. Jeśli kiedyś mamy być razem to będziemy. I z Wami pewnie jest tak samo. Spróbuj jakoś ograniczać ten kontakt, może ten czas przerwy coś da.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Mnie też ta myśl trzyma przy życiu Tylko trzeba pamiętać,że nie na zasadzie walki o związek za wszelką cenę tylko tak jak piszesz co ma być to będzie i bez robienia niczego na siłę Po prostu starajmy się żyć normalnie i wierzmy w lepsze jutro.

[Cerveza_]

Napisane przez miodowapora

Może tak jest. Ale najgorsze było to, że traktował mnie po tym rozstaniu jakbym to ja mu coś złego zrobiła.

Co ma być to będzie. Nie zmienimy nic na siłę i tylko właśnie takie myśli mnie trzymają przy życiu. Jeśli kiedyś mamy być razem to będziemy. I z Wami pewnie jest tak samo. Spróbuj jakoś ograniczać ten kontakt, może ten czas przerwy coś da.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No właśnie mój eks też mnie traktuje, jakbym to ja mu coś złego zrobiła. To jakiś system obronny, czy co?

[578537b29e2e39e1d6e3dc9dfc9821e485b809af_62f97e73ceb2a]

Napisane przez Cerveza_

No właśnie mój eks też mnie traktuje, jakbym to ja mu coś złego zrobiła. To jakiś system obronny, czy co?

Jasne. I sposób na wyrywanie nowych dziewczyn. Mam w pracy koleżkę, którego rzuciła dziewczyna. Osobiście się jej nie dziwię, a nawet podziwiam, że wytrzymała z nim w związku. W każdym razie facet opowiada ckliwe historie i pocieszają go kolejne panienki.

[Puckka]

Napisane przez Cerveza_

No właśnie mój eks też mnie traktuje, jakbym to ja mu coś złego zrobiła. To jakiś system obronny, czy co?

O ja mam to samo, po 10 latach z dnia na dzień przestał walczyć uczucie w nim wygasło, odszedł mimo że tego samego dnia spał że mną w jednym łóżku a od długiego czasu traktuje jakbym mu nie wiadomo jaka krzywdę zrobiła i też tego nie rozumiem.
Ja się już pogodziłam i idę dalej przed siebie nie patrząc w tył.. Może to go boli?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Cerveza_]

Napisane przez Puckka

O ja mam to samo, po 10 latach z dnia na dzień przestał walczyć uczucie w nim wygasło, odszedł mimo że tego samego dnia spał że mną w jednym łóżku a od długiego czasu traktuje jakbym mu nie wiadomo jaka krzywdę zrobiła i też tego nie rozumiem.
Ja się już pogodziłam i idę dalej przed siebie nie patrząc w tył.. Może to go boli?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Obojętność bardzo boli facetów. Zwłaszcza, gdy przestajemy za nimi latać. Tak nagle.

[Puckka]

Napisane przez Cerveza_

Obojętność bardzo boli facetów. Zwłaszcza, gdy przestajemy za nimi latać. Tak nagle.

Na to liczę może to słabe ale za to co wyprawil po rozstaniu i jak się męczę z nim teraz mam nadzieję że go choć trochę to kłuje.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Tashira]

Napisane przez Cerveza_

Obojętność bardzo boli facetów. Zwłaszcza, gdy przestajemy za nimi latać. Tak nagle.

Nie ma reguly. Mojego nie bolala wcale. Mial święty spokoj w koncu i byl z tego powodu bardzo szczęśliwy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Cerveza_]

Napisane przez Tashira

Nie ma reguly. Mojego nie bolala wcale. Mial święty spokoj w koncu i byl z tego powodu bardzo szczęśliwy.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Wyjątek potwierdza regułę. No ale u mnie jest toksyk taki, że masakra.

[Tashira]

Napisane przez Cerveza_

Wyjątek potwierdza regułę. No ale u mnie jest toksyk taki, że masakra.

Moj zwiazek i facet tez byl dramatycznie toksyczny. Po rozstaniu zafundował mi tak taka przemoc psychiczna...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Cerveza_]

Napisane przez Tashira

Moj zwiazek i facet tez byl dramatycznie toksyczny. Po rozstaniu zafundował mi tak taka przemoc psychiczna...

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

U mnie jest to samo. No ale sama na to pozwalam i nie mam nic na swoje usprawiedliwienie.

[f284c48a05423b409a451c4db0eed2c1276616e1_6008c4288f43f]

Napisane przez Cerveza_

No właśnie mój eks też mnie traktuje, jakbym to ja mu coś złego zrobiła. To jakiś system obronny, czy co?

To się nazywa rozbite ego słabego faceta. Nie może po prostu się pogodzić i będzie robił wszystko byś Ty cierpiała a może nawet do niego wróciła. Toksyczny charakter (kobiety mają to samo, jedne zerwą po ludzku a drugie będą uprzykrzać życie, niezależne od płci).

Mój związek skończył się po ponad 6 latach, bolało, ale wiem co źle zrobiłem i co ona źle zrobiła, zrozumiałem, pogodziłem się i rozstaliśmy się w zgodzie (w sumie nawet bez zerwania, wiedzieliśmy że to się nie uda i urwaliśmy kontakt po prostu). Nie wyobrażam sobie sytuacji że ja teraz do niej dzwonię, robię na złość, albo stosuję przemoc psychiczną Albo że gadam plotki na jej temat itp. Po co mi to?

Prawda jest taka, że bardzo często po rozstaniu wychodzi prawdziwe JA człowieka. Jeden zachowa się z klasą, drugi nie.

[Cerveza_]

[1=f284c48a05423b409a451c4 db0eed2c1276616e1_6008c42 88f43f;86205233]To się nazywa rozbite ego słabego faceta. Nie może po prostu się pogodzić i będzie robił wszystko byś Ty cierpiała a może nawet do niego wróciła. Toksyczny charakter (kobiety mają to samo, jedne zerwą po ludzku a drugie będą uprzykrzać życie, niezależne od płci).

Mój związek skończył się po ponad 6 latach, bolało, ale wiem co źle zrobiłem i co ona źle zrobiła, zrozumiałem, pogodziłem się i rozstaliśmy się w zgodzie (w sumie nawet bez zerwania, wiedzieliśmy że to się nie uda i urwaliśmy kontakt po prostu). Nie wyobrażam sobie sytuacji że ja teraz do niej dzwonię, robię na złość, albo stosuję przemoc psychiczną Albo że gadam plotki na jej temat itp. Po co mi to?

Prawda jest taka, że bardzo często po rozstaniu wychodzi prawdziwe JA człowieka. Jeden zachowa się z klasą, drugi nie.[/QUOTE]

Niestety, ale ja sama dostrzegłam u siebie, że `przejmuję` zachowania eks TŻ. Zrobiłam się toksyczna i niecierpliwa.
Fajnie, że odezwał się jakiś facet, bo to zawsze nowe spojrzenie

[ponton_powietrzny]

Napisane przez Cerveza_

No właśnie mój eks też mnie traktuje, jakbym to ja mu coś złego zrobiła. To jakiś system obronny, czy co?

Tak, to jest jakiś system obronny, utwierdzający ich w przekonaniu, że dobrze zrobili, że to my byłyśmy te okropne...
Wczoraj zadzwoniła (!!!) do mnie bardzo bliska osoba z otoczenia mojego eksa i - mimo, że to z nim jest blisko - powiedziała mi, że go nie rozumie, co mu odbiło, że rozmawiała z nim o sytuacji i nadal uważa, że moja wina w tym wszystkim jest niewielka (ja wiem, że jakaś jest), a to jemu po prostu coś gwałtownie odbiło i nic mu do głowy nie trafia. Dużo ludzi tak mówi w naszym otoczeniu. Oczywiście, jak to zawsze bywa, jest grupa znajomych, która mówi mu "dobrze, że zerwaliście" i utwierdza go w przekonaniu, że postąpił słusznie.
Ja nie wiem. Ta bliska osoba z jego otoczenia powiedziała, że miała podobną sytuację i wtedy biegała za facetem, aż wybiegała i są razem. Ale ja powiedziałam, żeby sobie z głowy wybiła. Ja nie będę się za nikim uganiać.

[f284c48a05423b409a451c4db0eed2c1276616e1_6008c4288f43f]

Napisane przez ponton_powietrzny

Ja nie wiem. Ta bliska osoba z jego otoczenia powiedziała, że miała podobną sytuację i wtedy biegała za facetem, aż wybiegała i są razem. Ale ja powiedziałam, żeby sobie z głowy wybiła. Ja nie będę się za nikim uganiać.

Szczęśliwe powroty nie istnieją. Szansa wynosi 1 na 100. Owszem, ludzie się schodzą, ale czy są szczęśliwi? Mogą to pokazywać, a co się dzieje w domu to nie wiadomo. I na ile się schodzą? 2 miesiące? 6 miesięcy? Biorą potem ślub i są szczęśliwi? Nie, o tym już nikt nie mówi.

Uganianie się za takim facetem jest uwłaczające. Kobiety, miejcie honor i nie wracajcie do byłych, tym bardziej jeśli oni zerwali. Jak będziecie tak robić to nie dziwcie się że potem was nie szanują

[Cerveza_]

Napisane przez ponton_powietrzny

Tak, to jest jakiś system obronny, utwierdzający ich w przekonaniu, że dobrze zrobili, że to my byłyśmy te okropne...
Wczoraj zadzwoniła (!!!) do mnie bardzo bliska osoba z otoczenia mojego eksa i - mimo, że to z nim jest blisko - powiedziała mi, że go nie rozumie, co mu odbiło, że rozmawiała z nim o sytuacji i nadal uważa, że moja wina w tym wszystkim jest niewielka (ja wiem, że jakaś jest), a to jemu po prostu coś gwałtownie odbiło i nic mu do głowy nie trafia. Dużo ludzi tak mówi w naszym otoczeniu. Oczywiście, jak to zawsze bywa, jest grupa znajomych, która mówi mu "dobrze, że zerwaliście" i utwierdza go w przekonaniu, że postąpił słusznie.
Ja nie wiem. Ta bliska osoba z jego otoczenia powiedziała, że miała podobną sytuację i wtedy biegała za facetem, aż wybiegała i są razem. Ale ja powiedziałam, żeby sobie z głowy wybiła. Ja nie będę się za nikim uganiać.

Nie stoi za tym zerwaniem żadna kobieta? Znam wiele przypadków, gdzie facet zerwał, bo było mu bardzo źle, a nagle okazuje się, że stoi za tym ktoś inny...

[ponton_powietrzny]

[1=f284c48a05423b409a451c4 db0eed2c1276616e1_6008c42 88f43f;86205996]
Uganianie się za takim facetem jest uwłaczające. Kobiety, miejcie honor i nie wracajcie do byłych, tym bardziej jeśli oni zerwali. Jak będziecie tak robić to nie dziwcie się że potem was nie szanują [/QUOTE]

Tak, podpisuje się pod tym każdą częścią ciała. Rękami, nogami, językiem. Jakby ktoś miał kiedyś wątpliwości, to polecam mu wyryć to sobie na ścianie i patrzeć w momencie, kiedy chce napisać do byłego chłopaka.

---------- Dopisano o 16:54 ---------- Poprzedni post napisano o 16:50 ----------

Napisane przez Cerveza_

Nie stoi za tym zerwaniem żadna kobieta? Znam wiele przypadków, gdzie facet zerwał, bo było mu bardzo źle, a nagle okazuje się, że stoi za tym ktoś inny...

A może stoi, chociaż on uważa, że ŻADNA INNA OSOBA NIE MIAŁA WPŁYWU NA TĘ DECYZJĘ, no ale kto ci się przyzna?
Wiem, że spodobała mu się pewna dziewczyna. Akurat tego bym się nigdy po nim nie spodziewała, że ktoś mu się spodoba, wielu facetom tak, ale nie JEMU, bo był takim totalnym wzorem wierności. Nie żartuję, nie idealizuję.
Jak gadam z jego znajomymi i sama obserwuję, to też nie mam wrażenia, że INNA DZIEWCZYNA JEST BEZPOŚREDNIM POWODEM ROZSTANIA. Może ma w nim jakiś procent udziału, a raczej na pewno, ale to nie jest TEN BEZPOŚREDNI POWÓD. Co nie zmienia faktu, że rozczarował mnie w ogóle tym, że ktoś mu się spodobał.

[Cerveza_]

Napisane przez ponton_powietrzny

Tak, podpisuje się pod tym każdą częścią ciała. Rękami, nogami, językiem. Jakby ktoś miał kiedyś wątpliwości, to polecam mu wyryć to sobie na ścianie i patrzeć w momencie, kiedy chce napisać do byłego chłopaka.

---------- Dopisano o 16:54 ---------- Poprzedni post napisano o 16:50 ----------



A może stoi, chociaż on uważa, że ŻADNA INNA OSOBA NIE MIAŁA WPŁYWU NA TĘ DECYZJĘ, no ale kto ci się przyzna?
Wiem, że spodobała mu się pewna dziewczyna. Akurat tego bym się nigdy po nim nie spodziewała, że ktoś mu się spodoba, wielu facetom tak, ale nie JEMU, bo był takim totalnym wzorem wierności. Nie żartuję, nie idealizuję.
Jak gadam z jego znajomymi i sama obserwuję, to też nie mam wrażenia, że INNA DZIEWCZYNA JEST BEZPOŚREDNIM POWODEM ROZSTANIA. Może ma w nim jakiś procent udziału, a raczej na pewno, ale to nie jest TEN BEZPOŚREDNI POWÓD. Co nie zmienia faktu, że rozczarował mnie w ogóle tym, że ktoś mu się spodobał.

Możliwe, że nie zerwał dla innej, ale inna mogła go do tego `pchnąć`. Poczuł, że z inną może będzie miał lepiej albo zechciał spróbować. Sama nie wiem. Może dlatego, że ja jestem w takiej sytuacji to dla mnie każdy facet jak zrywa, to dla kogoś. Może przesadzam, ale na mnie po prostu pewne argumenty nie działają. W związku może się nie układać, ale chyba nie było u Was tak tragicznie, żeby nie dało się tego naprawić?

[f284c48a05423b409a451c4db0eed2c1276616e1_6008c4288f43f]

Ojjjj, nigdy nie zakładaj że facet jest Twój i inne mu się nie podobają... Każdemu normalnemu mężczyźnie podobają się inne kobiety i wierność nie ma z tym nic wspólnego.

Nigdy druga osoba nie jest powodem zerwania. Powód tkwi w związku, inna osoba może ewentualnie ten powód pokazać, bo często tkwimy wiele lat i potem się budzimy że to jednak nie to. Kobiety i mężczyźni robią to samo, nie zliczę sytuacji znajomych gdzie byli z laską 3 lata, ona z nimi zrywała a potem za tydzień miała już nowego

[ponton_powietrzny]

Napisane przez Cerveza_

Możliwe, że nie zerwał dla innej, ale inna mogła go do tego `pchnąć`. Poczuł, że z inną może będzie miał lepiej albo zechciał spróbować. Sama nie wiem. Może dlatego, że ja jestem w takiej sytuacji to dla mnie każdy facet jak zrywa, to dla kogoś. Może przesadzam, ale na mnie po prostu pewne argumenty nie działają. W związku może się nie układać, ale chyba nie było u Was tak tragicznie, żeby nie dało się tego naprawić?

W moim odczuciu to był normalny, spokojny i stabilny związek. Bywały jakieś kłótnie czy coś, ale zawsze było super. Jak wyjeżdżałam to mówił, że będzie dobrze i że będziemy razem, że mu na mnie zależy i że to tylko parę miesięcy.
Myślę, że nałożyło się to, że jak tam byłam, to:
- mieliśmy ze dwie kłótnie
- on sobie imprezował (ale nic nie zrobił, nie zdradził mnie - wiem od znajomych chociażby, MOICH, nie jego, nawet im mówił, że na mnie CZEKA); no ale przez to imprezowanie też jakoś coś mogło mu się przewartościować, bo sobie poszalał (ja mu nigdy nie zabraniałam niczego, ale to był jego pierwszy związek). Spytany o to, czy to przez to, że chciał sobie poszaleć, odpowiedział, że NIE.
- poznał inną dziewczynę, która mu się jakoś tam spodobała i zobaczył, że poza mną też są inne, w międzyczasie były te kłótnie (niepodobne do niego, nigdy takie rzeczy nie wpływały na naszą relację)
- może jak mnie nie było, to nabrał dystansu i doszedł do jakichś wniosków, że to jednak nie to, że coś mu nie odpowiada, że widzi to teraz wyraźniej i że nie chce tak?

Nie wiem.

[ponton_powietrzny]

[1=f284c48a05423b409a451c4 db0eed2c1276616e1_6008c42 88f43f;86206375]Ojjjj, nigdy nie zakładaj że facet jest Twój i inne mu się nie podobają... Każdemu normalnemu mężczyźnie podobają się inne kobiety i wierność nie ma z tym nic wspólnego.

Nigdy druga osoba nie jest powodem zerwania. Powód tkwi w związku, inna osoba może ewentualnie ten powód pokazać, bo często tkwimy wiele lat i potem się budzimy że to jednak nie to. Kobiety i mężczyźni robią to samo, nie zliczę sytuacji znajomych gdzie byli z laską 3 lata, ona z nimi zrywała a potem za tydzień miała już nowego [/QUOTE]

Nie zakładam, że mój i że nikt mu się nie podoba, bo każdemu się ktoś podoba. Chodzi o to, co ktoś z tym zrobi. Ja miałam chwilę słabości, spodobał mi się kolega, ale wytłumaczyłam sobie, że mam chłopaka i podobanie się przeszło jak ręką odjął. Chodzi o to, czy chcesz z kimś być, czy nie.

[f284c48a05423b409a451c4db0eed2c1276616e1_6008c4288f43f]

Napisane przez ponton_powietrzny

Nie zakładam, że mój i że nikt mu się nie podoba, bo każdemu się ktoś podoba. Chodzi o to, co ktoś z tym zrobi. Ja miałam chwilę słabości, spodobał mi się kolega, ale wytłumaczyłam sobie, że mam chłopaka i podobanie się przeszło jak ręką odjął. Chodzi o to, czy chcesz z kimś być, czy nie.

Zgadza się, ale nie do końca. Szczęśliwa kobieta nigdy nie zdradzi faceta, jeśli ma takie przejawy to widocznie nie jest zadowolona z obecnego związku, przyczyn może być wiele.

[ponton_powietrzny]

[1=f284c48a05423b409a451c4 db0eed2c1276616e1_6008c42 88f43f;86206430]Zgadza się, ale nie do końca. Szczęśliwa kobieta nigdy nie zdradzi faceta, jeśli ma takie przejawy to widocznie nie jest zadowolona z obecnego związku, przyczyn może być wiele.[/QUOTE]

Nie zdradziłam. Po prostu uznałam, że ktoś inny też jest atrakcyjny. To się zdarza nawet najlepszym. Ale później doszłam do wniosku, że ON jest najlepszy, że to z NIM chcę być. No ale jak widać, nie jesteśmy razem.

W sensie, nie przejdziesz przez życie, żeby nie spojrzeć na nikogo innego poza swoim partnerem. Tylko twoja sprawa, co z tym zrobisz. Czy sprowokujesz jakąś inną sytuację, zdradę, czy będziesz w to brnąć, czy po prostu dojdziesz do wniosku, że najważniejszy jest twój partner.

[f284c48a05423b409a451c4db0eed2c1276616e1_6008c4288f43f]

Napisane przez ponton_powietrzny

Nie zdradziłam. Po prostu uznałam, że ktoś inny też jest atrakcyjny. To się zdarza nawet najlepszym. Ale później doszłam do wniosku, że ON jest najlepszy, że to z NIM chcę być. No ale jak widać, nie jesteśmy razem.

W sensie, nie przejdziesz przez życie, żeby nie spojrzeć na nikogo innego poza swoim partnerem. Tylko twoja sprawa, co z tym zrobisz. Czy sprowokujesz jakąś inną sytuację, zdradę, czy będziesz w to brnąć, czy po prostu dojdziesz do wniosku, że najważniejszy jest twój partner.

Spokojnie, nie twierdziłem że zdradziłaś
Sama widzisz, że jednak nie jesteście razem. Może już wtedy coś nie grało, tylko tego nie widziałaś. Ja jak przeanalizowałem swój związek to od roku-półtora już się psuło. Wcześniej byłem na to ślepy.

[ponton_powietrzny]

[1=f284c48a05423b409a451c4 db0eed2c1276616e1_6008c42 88f43f;86206509]Spokojnie, nie twierdziłem że zdradziłaś
Sama widzisz, że jednak nie jesteście razem. Może już wtedy coś nie grało, tylko tego nie widziałaś. Ja jak przeanalizowałem swój związek to od roku-półtora już się psuło. Wcześniej byłem na to ślepy.[/QUOTE]

Mnie się wydaje, że nic się nie psuło tak BEZPOŚREDNIO. Może tylko tyle, że weszliśmy w tę spokojniejszą fazę, bez dzikiego bicia serca i szalonych emocji, gwałtownych motyli w brzuchu (za to było miło, spokojnie, ciepło, pełno uczuć, bezpieczeństwo). Ale wydaje mi się, że byłam na to gotowa no i on zawsze mówił, że też jest i to normalne, że wiecznie nie jest jak w pięknym śnie. Także nie wiem. Myślałam, że skoro oboje mamy do tego dość dojrzałe, normalne podejście, to ta relacja ma jakąś szansę na przyszłość.

[senza_un_perche_nada]

Cześć!
Czy mogę do Was dołączyć?
Nie radzę sobie z moim rozstaniem, z tą całą sytuacją, mimo, że minęły już 3 miesiące - co się stało wtedy możecie przeczytać w założonym przeze mnie wtedy temacie.

Jeśli chodzi o update tej historii - mój eks dalej pracuje w tej samej firmie co ja, mimo że tak się zarzekał, że nie chce już mieszkać w moim mieście i że musi wracać w swoje strony. Próbuje do mnie zagadywać, utrzymywać kontakt, jak gdyby nic się nie stało - przypomina mi się to, co któraś z Was tu kiedyś pisała, że to dla faceta komfortowa sytuacja, że się przyzwyczaił do naszej obecności jako do człowieka, że tak mu łatwiej, a my robimy sobie nadzieje i nie możemy sie pozbierać.

Bardzo smutny jest ten wątek, czytam Was, mimo ze sie nie udzielałam.

Mam wrazenie, że kiedys miałam życie, a teraz nie mam nic. Tylko praca, praca, a w domu smutek i zamulanie i brak motywacji do czegokolwiek. Tak jak kiedyś czekałam na weekendy, to teraz ich nie znosze, bo jestem sama, mam dużo czasu na myślenie, analizowanie.

Raz widziałam się z facetem tindera, z jego strony zaiskrzyło, z mojej -mimo, że obiektywnie fajny, miły, inteligentny, zabawny, to doszłam do wniosku, że nie mam ochoty na związek, obrzydza mnie myśl, że ktoś inny niż ON miałby mnie całować, dotykać. I podziekowałam temu chłopakowi, nie chce mu robić nadziei.

Na dodatek jesień, szaro, zimno, ciemno. Boję sie nadchodzących Świąt, Sylwestra.

Pozdrawiam Was.

[Cerveza_]

Napisane przez ponton_powietrzny

Mnie się wydaje, że nic się nie psuło tak BEZPOŚREDNIO. Może tylko tyle, że weszliśmy w tę spokojniejszą fazę, bez dzikiego bicia serca i szalonych emocji, gwałtownych motyli w brzuchu (za to było miło, spokojnie, ciepło, pełno uczuć, bezpieczeństwo). Ale wydaje mi się, że byłam na to gotowa no i on zawsze mówił, że też jest i to normalne, że wiecznie nie jest jak w pięknym śnie. Także nie wiem. Myślałam, że skoro oboje mamy do tego dość dojrzałe, normalne podejście, to ta relacja ma jakąś szansę na przyszłość.

Kochana, analizujesz i to normalne. No ale może po prostu dla niego nie było to `'to`. Impuls sprawił, że podjął taką decyzję i na pewno jej nie żałuje. CZYNY są najistotniejsze w tym wszystkim, a pokazują, że jemu tak pasuje? Nie zadręczaj się, że wydawało się wszystko na pierwszy rzut oka całkiem normalne. Czasami ludzie są , jakby w dwóch innych związkach będąc ze sobą. Ty nie widziałaś tego, co on mógł widzieć. Pomyśl, ile jeszcze wyciągniesz wniosków , jak minie więcej czasu?

U mnie update taki, że eks chce się spotkać.

---------- Dopisano o 20:11 ---------- Poprzedni post napisano o 20:09 ----------

Napisane przez senza_un_perche_nada

Cześć!
Czy mogę do Was dołączyć?
Nie radzę sobie z moim rozstaniem, z tą całą sytuacją, mimo, że minęły już 3 miesiące - co się stało wtedy możecie przeczytać w założonym przeze mnie wtedy temacie.

Jeśli chodzi o update tej historii - mój eks dalej pracuje w tej samej firmie co ja, mimo że tak się zarzekał, że nie chce już mieszkać w moim mieście i że musi wracać w swoje strony. Próbuje do mnie zagadywać, utrzymywać kontakt, jak gdyby nic się nie stało - przypomina mi się to, co któraś z Was tu kiedyś pisała, że to dla faceta komfortowa sytuacja, że się przyzwyczaił do naszej obecności jako do człowieka, że tak mu łatwiej, a my robimy sobie nadzieje i nie możemy sie pozbierać.

Bardzo smutny jest ten wątek, czytam Was, mimo ze sie nie udzielałam.

Mam wrazenie, że kiedys miałam życie, a teraz nie mam nic. Tylko praca, praca, a w domu smutek i zamulanie i brak motywacji do czegokolwiek. Tak jak kiedyś czekałam na weekendy, to teraz ich nie znosze, bo jestem sama, mam dużo czasu na myślenie, analizowanie.

Raz widziałam się z facetem tindera, z jego strony zaiskrzyło, z mojej -mimo, że obiektywnie fajny, miły, inteligentny, zabawny, to doszłam do wniosku, że nie mam ochoty na związek, obrzydza mnie myśl, że ktoś inny niż ON miałby mnie całować, dotykać. I podziekowałam temu chłopakowi, nie chce mu robić nadziei.

Na dodatek jesień, szaro, zimno, ciemno. Boję sie nadchodzących Świąt, Sylwestra.

Pozdrawiam Was.

Jest szansa, byś to Ty uciekła z firmy i od niego? Wiem, że nie warto dla faceta wywracać życia do góry nogami, no ale...męczysz się i jego widok sprawia, że nie idziesz do przodu. Nie wyobrażam sobie widzieć codziennie eksa. Człowiek stoi w miejscu. To normalne, że mija czas, a Tobie dalej źle. Dopiero, jak się odetniesz, to może poczujesz ulgę, zapomnisz. Inaczej...marne szanse.

[f6ce7c3ca500955a4c7e3c56259edd7b2c023af2]

Napisane przez Cerveza_

U mnie update taki, że eks chce się spotkać.

---------- Dopisano o 20:11 ---------- Poprzedni post napisano o 20:09 ----------

i co zamierzasz?

[senza_un_perche_nada]

Napisane przez Cerveza_

Kochana, analizujesz i to normalne. No ale może po prostu dla niego nie było to `'to`. Impuls sprawił, że podjął taką decyzję i na pewno jej nie żałuje. CZYNY są najistotniejsze w tym wszystkim, a pokazują, że jemu tak pasuje? Nie zadręczaj się, że wydawało się wszystko na pierwszy rzut oka całkiem normalne. Czasami ludzie są , jakby w dwóch innych związkach będąc ze sobą. Ty nie widziałaś tego, co on mógł widzieć. Pomyśl, ile jeszcze wyciągniesz wniosków , jak minie więcej czasu?

U mnie update taki, że eks chce się spotkać.

---------- Dopisano o 20:11 ---------- Poprzedni post napisano o 20:09 ----------



Jest szansa, byś to Ty uciekła z firmy i od niego? Wiem, że nie warto dla faceta wywracać życia do góry nogami, no ale...męczysz się i jego widok sprawia, że nie idziesz do przodu. Nie wyobrażam sobie widzieć codziennie eksa. Człowiek stoi w miejscu. To normalne, że mija czas, a Tobie dalej źle. Dopiero, jak się odetniesz, to może poczujesz ulgę, zapomnisz. Inaczej...marne szanse.

Na razie nie chcę zmieniać pracy, pracuję tam sporo dłużej od niego, mam mocną pozycję, dobrych znajomych, poza tym liczę, że on w końcu obroni tę magisterkę i wróci w rodzinne strony tak jak się zarzekał, bo mojego miasta ponoć nie znosi (pamiętam, jak chciał żebym się z nim tam wyprowadziła i rzuciła wszystko, żeby mnie "wypróbować" jak tam będzie nam się układało).

Ale zgadzam się z Tobą, bez odcięcia się jest bardzo trudno.

[Cerveza_]

[1=f6ce7c3ca500955a4c7e3c5 6259edd7b2c023af2;8620708 4]i co zamierzasz?[/QUOTE]

No właśnie...On chce chyba powrotu, a ja pękam...nie wiem co robić. Niby mielibyśmy zacząć od zera, bez toksyka...ale czy bez terapii to możliwe? Tak wiele się wydarzyło. Czy da się takie coś poskładać? Nie chcę wracać do punktu wyjścia.