Brak czułości i komunikacji w związku

[LhunLai]

Napisane przez cytrynka1237

bo jednak jest trochę dobrych stron i rzeczy, które jednak mnie w tym związku trzymają

Oesu, następna, nie strzymam zaraz.... Serio, mam wrażenie że dosłownie co kilka dni te słowa się pojawiają w każdym, ale to każdym wątku laski, która czuje, że powinna wiać ze swojego chorego związku, gdzie pieprz rośnie, ale zawsze, ZAWSZE muszą paść te nieśmiertelne: "ale są też i dobre rzeczy w tym związku" ......................... ............ Dziewczyno, to o niczym, ABSOLUTNIE NICZYM nie świadczy. To jest tylko próba odwlekania nieuchronnego w czasie jak najdłużej. Nic dobrego Ci to nie przyniesie.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez cytrynka1237

Dziękuje wszystkim za odpowiedzi, które mówią to, co sama w duszy myślę tylko się boję do tego przyznać...
od dawna walczę z niskim poczuciem własnej wartości i małą pewnością siebie, co może być jednym z powodów, dla których boję się zawalczyć o swoje i odejść bo jednak jest trochę dobrych stron i rzeczy, które jednak mnie w tym związku trzymają. Tak właśnie tłumaczy się ta część mojej psychiki, która się boi

no to może idź na terapię? (wiem wyświechtana tu rada), módl sie, wizualizuj to czego pragniesz,medytuj .... Masz dopiero 24 lata, przed Tobą jeszcze minimum 50 lat życia. Od Ciebie zależy jak je przeżyjesz.

Zmień coś bo szkoda czasu

[cytrynka1237]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;87933793]no to może idź na terapię? (wiem wyświechtana tu rada), módl sie, wizualizuj to czego pragniesz,medytuj .... Masz dopiero 24 lata, przed Tobą jeszcze minimum 50 lat życia. Od Ciebie zależy jak je przeżyjesz.

Zmień coś bo szkoda czasu[/QUOTE]

chodzę jest już lepiej niż kilka lat temu

[7890bc1b377a5416551befc97751d9fcee09a13b_608ddd8419bd3]

Napisane przez LhunLai

Oesu, następna, nie strzymam zaraz.... Serio, mam wrażenie że dosłownie co kilka dni te słowa się pojawiają w każdym, ale to każdym wątku laski, która czuje, że powinna wiać ze swojego chorego związku, gdzie pieprz rośnie, ale zawsze, ZAWSZE muszą paść te nieśmiertelne: "ale są też i dobre rzeczy w tym związku" ......................... ............ Dziewczyno, to o niczym, ABSOLUTNIE NICZYM nie świadczy. To jest tylko próba odwlekania nieuchronnego w czasie jak najdłużej. Nic dobrego Ci to nie przyniesie.

Kobiety z niskim poczuciem wartości w ten sposób patrzą na życie. Nie wierzą, że zasługują na coś w pełni dobrego. Minimum im wystarcza.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez cytrynka1237

chodzę jest już lepiej niż kilka lat temu

no to super.

Poczytaj sobie o językach miłości. Zanim doczytałam że Twój partner ma Cię centralnie w tyle, sądziłam że jest jak mój mąż. On mówi przez przysługi - zrobi mi śniadanie, kupi coś co lubię, naprawi rower, przypomni mi żebym wzięła tabletkę.

A dla Ciebie i dla mnie ważne są przytulanie, dotykanie, pocałunki.

[cytrynka1237]

Chyba wyczuwa, że się od niego odsuwam, bo pierwszy raz od miesięcy napisał mi "Dobranoc, kocham Cię"...

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez cytrynka1237

Chyba wyczuwa, że się od niego odsuwam, bo pierwszy raz od miesięcy napisał mi "Dobranoc, kocham Cię"...

odpisz: dobranoc, spokojnej nocy.

Myślałam że mieszkacie razem?

[cytrynka1237]

Ja jestem u niego tak 4 dni w tygodniu. On nie chciał zamieszkać razem, bo "ciężko będzie Ci się uczyc" (mam 6 letnie studia), a jeśli już to u niego, tylko, że on mieszka na drugim końcu miasta i na zajęcia na uczelnię zamiast 15min spacerem miałabym 45min autobusem i tramwajem. A on do mnie się nie wprowadzi, mimo, że mam większe mieszkanie i ode mnie do pracy ma taką samą odległość, bo " ma mieszkanie zrobione pod siebie, ma telewizor, wszystko urządzone tak jak zawsze chciał, listwy led i inne rzeczy i tego nie zostawi". Także tak.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez cytrynka1237

Ja jestem u niego tak 4 dni w tygodniu. On nie chciał zamieszkać razem, bo "ciężko będzie Ci się uczyc" (mam 6 letnie studia), a jeśli już to u niego, tylko, że on mieszka na drugim końcu miasta i na zajęcia na uczelnię zamiast 15min spacerem miałabym 45min autobusem i tramwajem. A on do mnie się nie wprowadzi, mimo, że mam większe mieszkanie i ode mnie do pracy ma taką samą odległość, bo " ma mieszkanie zrobione pod siebie, ma telewizor, wszystko urządzone tak jak zawsze chciał, listwy led i inne rzeczy i tego nie zostawi". Także tak.

weź poszukaj kogoś fajnego na tych studiach. Twój aktualny facet to dupek.
Powiedz w jaki sposób okazuje Ci swoja miłość? Prócz tego ze nie chce z Tobą mieszkać ,

[cytrynka1237]

Podwozi mnie do domu, żebym nie musiała jechać tramwajem w dobie COVID pisze mi dzień dobry i dobranoc codziennie i używa czułych słów, może nie typowych jak "Kochanie" ale stara się, spyta jak mi minął dzień jak się nie widzimy, w łóżku mimo że nie jest zbyt namietny..to bardzo się stara żeby mi było dobrze. Czasem nawet oglądamy filmy które ja lubię a on nie 🤣

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez cytrynka1237

Podwozi mnie do domu, żebym nie musiała jechać tramwajem w dobie COVID pisze mi dzień dobry i dobranoc codziennie i używa czułych słów, może nie typowych jak "Kochanie" ale stara się, spyta jak mi minął dzień jak się nie widzimy, w łóżku mimo że nie jest zbyt namietny..to bardzo się stara żeby mi było dobrze. Czasem nawet oglądamy filmy które ja lubię a on nie 🤣

i to wszytko?

Zastanów się może i napisz coś więcej jutro, bo to nie jest żaden język miłości.

[cytrynka1237]

Myślę, że najbardziej pasuje z języków miłości spędzanie czasu razem. Często pyta, kiedy go odwiedzę, a jak idę sama pobiegać i na spacer (bo on niestety nie lubi) to zawsze pyta "czemu mnie zostawiasz?" :P jak jedzie do rodziny to też często mnie zabiera, albo do znajomych to zawsze razem.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez cytrynka1237

Myślę, że najbardziej pasuje z języków miłości spędzanie czasu razem. Często pyta, kiedy go odwiedzę, a jak idę sama pobiegać i na spacer (bo on niestety nie lubi) to zawsze pyta "czemu mnie zostawiasz?" :P jak jedzie do rodziny to też często mnie zabiera, albo do znajomych to zawsze razem.

jeżeli chcesz go czegoś nauczyć to przestań mówić jego językiem miłości - nie odwiedzaj go, nie spotykaj się z jego rodziną i znajomymi, jak pójdziesz pobiegać i zapyta czemu go zostawiasz - mów bo nie mówisz mi że mnie kochasz, bo nie jesteś dla mnie czuły.
Nie chciałoby mi się tak z nim bawić ale jestem ciekawa jaki będzie skutek.

[MsN]

Napisane przez cytrynka1237

Hej

Potrzebuję obiektywnej opinii.

Jestem z chlopakiem ponad 3 lata i jest problem - on ma problem z okazywaniem uczuć. Nie przytula mnie, a gdy ja się przytulę to stoi jak kolek, ewentualnie - wybaczcie szczerość - chwyta mnie za cycki zamiast normalnie przytulić. Mówi mi, że mnie kocha raz na kilka miesięcy. Za ręke nie chodzimy bo jest albo za cieplo albo za zimno na to, do snu mnie nie przytuli bo za gorąco...

Kilka razy probowałam o tym z nim porozmawiać - jego argumentami było: "a kto Ciebie tak ciagle przytulał kiedyś i mowil, ze Cie kocha, że tego tak potrzebujesz? Jeśli twoi byli to sorry, ale ja nie chce być jak oni", tez uwaza, ze "częste mówienie kocham Cie sprawia, ze zwiazek trwa krócej i lasce przestaje zalezec, a ja chcę długi związek". Jak powiedzialam, ze w moim przypadku to ma odwrotny efekt, to stwierdził, że jak chcę to droga wolna �� i że dla niego mówienie "kocham cie" raz na kilka miesięcy to już jest kompromis, bo normalnie to by nie mówił wogóle.

Oczywiscie sa tez mile rzeczy, codziennie pisze mi dzien dobry i dobranoc, buziak na dobranoc czy do widzenia, uzywa "czulych slowek" ale nigdy kochanie skarbie itd, bo to juz zbyt czule by bylo...

Takze nie wiem, co robic. Tez by mnie denerwowalo, jakby ktos mi mowil co chwile ze mnie kocha i sie lepil bez przerwy no ale... on nawet nie odzwzajemnia przytulenia, a rozmowy na ten temat nie są w zaden sposob konstruktywne. A ja czułości na codzień bardzo potrzebuję, tylko do niego to nie dociera, albo nie chce przyjąć tego do wiadomości.

Jest jeszcze inny problem - on często krytykuje to, co ja lubię robić albo jakiej muzyki słucham, bo "jak można słuchać takich staroci, nie lepiej iść z duchem czasu"?, lub "dlaczego jedziesz kolejny raz w to samo miejsce na wakacje, nie lepiej jechać gdzie indziej? to jest strasznie dziwne i bez sensu." - mimo moich wielokrotnych próśb, żeby powstrzymał się przed tymi komentarzami, bo sprawia mi to przykrość, szczególnie, że powtarzał to wielokronie.

Zastanawiam sie nad rozstaniem... a moze to ja przesadzam? ��
Dodam, że on ma 26 lat a ja 24.

Może Ci to oczywiście przeszkadzać i wtedy masz podstawy do zakończenia relacji z facetem, związku. Nie pomyślałaś, że on po prostu taki już jest? Faceci nie są wylewni też to owszem, ale już abstrahując od płci to każdy człowiek może taki być - mało romantyczny, mało wylewny, nie okazujący uczuć i to ma oznaczać, że ma być wiecznie skazany na porażkę bo taki jest?

Może to też być jego wychowanie choć oczywiście nie musi. Ja jako kobieta (mówię po sobie) jestem osobą z ogromną dysfunkcją i ja po prostu wiem, że sama, pierwsza nie wyznam swoich uczuć mimo, że jestem emocjonalna (ja uważam, że w jakiś sposób jestem emocjonalna), nie powiem tych dwóch słów dziewięciu liter. Może nigdy, trudno powiedzieć, na pewno jeśli będę miała to powiedzieć - nie zrobię tego pierwsza.

Po za tym mogę się mylić, ale uważam, że mam trudny charakter chociaż z ludźmi, którzy mi są w jakiś sposób bliscy i darze ich zaufaniem, umiem się otworzyć jeśli tylko chcę.

Może on ma podobnie? No a jeśli jednak nie to znaczy, że nie jest wylewny jak chyba jeśli nie każdy facet, ani nie większość, to po prostu jak niektórzy faceci. To w końcu faceci są bardziej niewylewni, a nie kobiety.

Co do Ciebie. On może miećnie wiem, podobnie, a jeśli nie to to i tak masz podstawy aby z nim porozmawiać. Jesteś z typem 3 lata, tak?

Od początku tak miał?
Od początku taki był?

Jakie było jego dzieciństwo? Szczęśliwe, naturalne/ambiwalentne ma emocje, uczucia czy negatywne? A może zupełnie o tym nie mówi? Pytam widzisz bo takie kwestie jak dzieciństwo i zachowania w dzieciństwie, a co za tym idzie - wychowanie mają wpływ na relacje między ludzkie zwłaszcza te damsko-męskie w dorosłym życiu i dlatego. To ma wpływ.

Po za tym jeśli to znów nie to o czym wyżej pisze chociażby to pamiętaj, że nie każdy wyznaje uczucia poprzez słowa, czasem przez gesty. I on może tak ma. Może taki właśnie jest.

Mimo wszystko ja osobiście zdania nie zmienię, rozmowa rozmową.

Porozmawiaj z nim bo w Twojej sytuacji tylko rozmowa może (mam nadzieję) coś zmienić bo mam nadzieję, że rozmowa coś zmieni.

I potem podejmiesz decyzję. Akceptujesz to albo jeśli naprawdę on nie zaspokaja Twoich potrzeb emocjonalnych i wiadomo, nie zgadzasz się z tym, deficyt odczuwasz z jego strony w Twoją to rozstajesz się z nim.

Jeśli macie jakąś przyszłość, o czym rozmawialiście kiedyś to wiadomo, to się rozejdzie. Nic na siłę skoro on tak to wyznaje i nie widzi w tym żadnego problemu. Jeśli to się zaczęło "x" czasu temu to może się wypaliło z jego strony, a jeśli tak było od początku no to kiedyś to się sypnie. I chyba najwyższa pora. To już się sypło.

[agzagaga07]

.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez MsN

Nie pomyślałaś, że on po prostu taki już jest?

można nad sobą i związkiem pracować. I stwierdzenie jestem jaki jestem nikogo nie usprawiedliwia.
Jeżeli nie potrafi zaspokoić emocjonalnych potrzeb partnerki oznacza że nie dobrali się. Albo się zmieni albo się rozstają. Innego wyjścia nie ma. Bo ona cały sygnalizuje że ma te potrzeby.

---------- Dopisano o 22:34 ---------- Poprzedni post napisano o 22:27 ----------

Napisane przez agzagaga07

Owszem, to nie trzydzieści lat, a tylko, albo i AŻ trzy. Można być z kimś trzydzieści lat i nie kochać drugiej osoby, a można być z kimś trzy i wiedzieć, że drugi raz nie obdarzy się nikogo takim uczuciem. Łatwo oceniać i radzić, gdy nie jest się w takiej bądź podobnej sytuacji. Ja akurat sama miałam niełatwy 'początek' związku, ale wiedziałam, w głębi serca czułam, że to jest właśnie to i próbowałam o to walczyć. Znajdowali się doradcy Twojego pokroju, mówiąc, abym zakończyła ten związek, ale tego nie zrobiłam. Dużo łez wylałam, ale suma summarum w końcu wszystko poukładało się w całość i mój mężczyzna jest teraz mi wdzięczny za to, że zawsze przy nim byłam, kiedy z kolei nie zawsze on był dla mnie taki, jak powinien. Nie każda miłość jest tak prosta i łatwa jak w filmach.. Należy pamiętać, że nie ma ludzi idealnych i zawsze będzie coś, co nie będzie nam odpowiadało w drugiej osobie. Natomiast uważam, że zawsze warto zawalczyć, a dopiero gdy wszystkie możliwe próby zawiodą, zdecydować się na ostatni krok - odejście.
Owszem, da się Wiem, z autopsji.

mam świadomość, że można się pewnych rzeczy nauczyć. Mój partner nauczył się mówić językiem miłości zrozumiałym dla mnie. Bardzo to w nim cenię. Ale cytrynka1237 pisze że jest z partnerem "Szczerze - ze strachu przed samotnością i z przyzwyczajenia. Wiem, to żaden argument. Są też oczywiście dobre rzeczy..." więc gdzie tu widzisz wielką miłość? Ja widze strach przed samotnością.


Nie chcę w swoim życiu człowieka który nie zachowuje się wobec mnie w porządku, po co mi on?

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez agzagaga07

Owszem, to nie trzydzieści lat, a tylko, albo i AŻ trzy. Można być z kimś trzydzieści lat i nie kochać drugiej osoby, a można być z kimś trzy i wiedzieć, że drugi raz nie obdarzy się nikogo takim uczuciem. Łatwo oceniać i radzić, gdy nie jest się w takiej bądź podobnej sytuacji. Ja akurat sama miałam niełatwy 'początek' związku, ale wiedziałam, w głębi serca czułam, że to jest właśnie to i próbowałam o to walczyć. Znajdowali się doradcy Twojego pokroju, mówiąc, abym zakończyła ten związek, ale tego nie zrobiłam. Dużo łez wylałam, ale suma summarum w końcu wszystko poukładało się w całość i mój mężczyzna jest teraz mi wdzięczny za to, że zawsze przy nim byłam, kiedy z kolei nie zawsze on był dla mnie taki, jak powinien. Nie każda miłość jest tak prosta i łatwa jak w filmach.. Należy pamiętać, że nie ma ludzi idealnych i zawsze będzie coś, co nie będzie nam odpowiadało w drugiej osobie. Natomiast uważam, że zawsze warto zawalczyć, a dopiero gdy wszystkie możliwe próby zawiodą, zdecydować się na ostatni krok - odejście.

---------- Dopisano o 22:25 ---------- Poprzedni post napisano o 22:23 ----------



Owszem, da się. O ile oczywiście ktoś chce coś w sobie zmienić, a czasem takie zmiany łatwo nie przychodzą

No i wszystko jasne Sama masz beznadziejny związek, więc innym też dajesz beznadziejne rady, bo wtedy łatwiej sobie wmówić, że jednak nie jest tak tragicznie. Klasyka.
Nie, w dobrym związku nie trzeba walczyć i nie wierzę, że beznadziejny misio nagle się magicznie zmienia. Chyba sama się naogladalas filmów.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[agzagaga07]

.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez agzagaga07

Jeżeli sama dochodzi do takich wniosków, to po co w ogóle założyła ten wątek?

bo to AŻ 3 lata.

Sama tak piszesz.

[agzagaga07]

.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez agzagaga07

Napisałam to z własnego punktu widzenia, nie wiem dokładnie jakie emocje żywi autorka postu do swojego faceta, nie siedzę w jej umyśle czy też sercu

to przeczytaj jej posty. To wystarczy.

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

Napisane przez agzagaga07

A skąd Ty możesz wiedzieć jak wygląda mój związek, skoro nawet nie opisałam go dogłębniej? Pokaż mi gdzie napisałam, że mój mężczyzna tak samo zachowywał się jak autorki postu
Żyj dalej w świecie bajek, komedii romantycznych.. Niestety życie do nie bajka, nie jest usłane różami i pojawiają się różne przeszkody na drodze

Wystarczy to, co przeczytałam. To ty żyjesz w świecie bajeczek i "tego jedynego". Nie ma czegoś takiego, na świecie sa miliardy ludzi i jeśli trzeba lać morze łez i walczyć jak lwica, żeby facet nas łaskawie szanował, to znaczy, że trzeba sobie poszukać innego. No ale przecież loff forever, nigdy już nikogo tak nie zaloffciam i inne banialuki To się nie szanuj, ale nie doradzaj tego samego innym.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;87934068]No i wszystko jasne Sama masz beznadziejny związek, więc innym też dajesz beznadziejne rady, bo wtedy łatwiej sobie wmówić, że jednak nie jest tak tragicznie. Klasyka.
Nie, w dobrym związku nie trzeba walczyć i nie wierzę, że beznadziejny misio nagle się magicznie zmienia. Chyba sama się naogladalas filmów.
Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]
każdy pisze tu na podstawie własnych doświadczeń.

[agzagaga07]

.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez agzagaga07

A skąd Ty możesz wiedzieć jak wygląda mój związek, skoro nawet nie opisałam go dogłębniej? Pokaż mi gdzie napisałam, że mój mężczyzna tak samo zachowywał się jak autorki postu
Żyj dalej w świecie bajek, komedii romantycznych.. Niestety życie do nie bajka, nie jest usłane różami i pojawiają się różne przeszkody na drodze

Napisane przez agzagaga07

Troszkę się zagalopowałaś z tymi osądami. A gdzie napisałam, że nie miał do mnie szacunku? Nie wiesz jaki konkretny problem był w moim związku to się nie wypowiadaj. Czasem pewne rzeczy czy zachowania są od ludzi niezależne, ale jak widzę empatia jest Tobie chyba raczej obca..

jeżeli Twój partner zachowywał się zupełnie inaczej niż facet Autorki - to w jaki sposób chcesz jej pomóc?

Jak Twoje doświadczenia mogą jej pomóc?

[980cf4958a6e724c916e7adb24f4c6159aa2df82_65d7e02c47328]

OK, trochę przesadziłam. Po prostu dziewczyna opisała totalnie niepasującego do niej faceta z okropnymi zachowaniami, sama przyznaje, że nawet go nie kocha, ale oczywiście musiał znaleźć się ktoś, kto radzi "walczenie" jakby związek to była wojna. Ciekawe w imię czego.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

[1=980cf4958a6e724c916e7ad b24f4c6159aa2df82_65d7e02 c47328;87934103]OK, trochę przesadziłam. Po prostu dziewczyna opisała totalnie niepasującego do niej faceta z okropnymi zachowaniami, sama przyznaje, że nawet go nie kocha, ale oczywiście musiał znaleźć się ktoś, kto radzi "walczenie" jakby związek to była wojna. Ciekawe w imię czego.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]
w imię AŻ 3 lat.

Przecież Autorka miała ledwo 21 lat jak w związek wchodziła, jeszcze studiów nie skończyła i nawet nie mieszkaja razem bo facet NIE CHCE.

Jak można nie chcieć mieszkać ze swoją dziewczyną?

[LhunLai]

Napisane przez agzagaga07

Owszem, da się. O ile oczywiście ktoś chce coś w sobie zmienić, a czasem takie zmiany łatwo nie przychodzą

Czyli właśnie powtórzyłaś dokładnie to samo, co ja stwierdziłam

O ILE.
Ale NA SIŁĘ nie zmienisz nikogo. A jej "misio" się nie chce zmieniać. Ba, usilnie próbuję JĄ zmieniać! I o to właśnie chodzi.

[agzagaga07]

.

[b872d78680f891d873273d31baaf276c9d6e57ec_6594a44f1cc14]

Napisane przez agzagaga07

Jeśli związek jest na tyle beznadziejny, jak to sama opisuje to niech nie walczy i niech nie zakłada tego typu wątków, bo do takich chyba rady innych wychodzi na to, że są zbędne. Jak widać chyba coś czuje do kolesia, bo gdyby było inaczej to zerwałaby z nim i nie oglądałaby się za siebie. Przynajmniej ja tak miałam w poprzednich związkach. Dobrej nocy

załozyła wątek bo widocznie potrzebuje wsparcia i pomocy.

Jak chcesz jej pomóc to przeczytaj co pisze.