NERWICA NATRĘCTW, inne nerwica

[lapus]

ja też nie idę spać
z tymi fotkami to dziwna sprawa, szkoda, chciałam was zobaczyć

[witchwq]

Lenka, no od poniedzialku mlody zaczyna szkole, to sse zadzwonie i sie umowie na terapie... blisko mam, ale nie wiem, czy wybrac znow ta niewidoma, czy jej kolezanke... Z jednej strony wolalabym jednak ta jej kolezanke (chyba, ze i jej cos... dolega... ), a z drugiej, jakby sie dowiedziala, to moze by jej przykro bylo?
W sumie to ja mam sie dobrze czuc, a nie ona, no nie?
Lapus, zaraz zrobie eksperyment i sie zobaczy co z tym albumem

[Lena_20]

witch,masz racje,idź do tej,która Ci pasuje,oby to coś pomogło Ja we wtorek do lekarza ide,ciekawe co mi przepisze..

[intransitive]

Napisane przez witchwq

Czesc Lenka Jak tam sie trzymasz?

Intra, jutro Tzta od kompa wyrzuce i sprawdze na jego co i jak, bo na jego systemie wczesniej wsio bylo ok...
Moj jest swiezy, wiec moze cos pominelam, czegos nie doinstalowalam albo cosik...
A jak nie idziesz spac, to siuuuupel!!

No to git
i no właśnie. Kiedy na terapię? Masz iść kobito, bo jak nie to

[witchwq]

lapus, wejdz z tego adresu: http://photobucket.com/nnwizaz

Dziewczynki, pojde, pojde... tylko czy to cos da? Bo ja kurcze nawet pewna nie jestem, czy one maja "uprawnienia", czy to tylko ochotniczki... I czy moglyby mnie pokierowac np. do psychiatry... Bo jakos nie widze sie u lek. pierw. kont. blagajacej o skierowanie do psychiatry...
Z jednej strony moze i by wystarczyla by mi terapia, ale ja naprawde nie pamietam jak to jest byc szczescliwa, nie umiem, nie potrafie... moze dragi na krotki okres czasu pokazalyby mi do czego dazyc? Czy tak strasznie ciezko jest sie potem z nich wydostac? Juz sama nie wiem, a moze ja tylko sie tak wkrecam, ze cos mi dolega? I nikt mi nie pomoze, bo to tylko moje wkrecanie?

[Lena_20]

wiesz.. na pewno terapia by Ci dobrze zrobiła,a zawsze mozesz sie z którąś babka dogadać,moze coś załatwi dalej,jakiegoś psychiatre. Bo szczerze ,to bez psychiatry bedzie ciezko.. Tylko on moze Ci dobrac leki,ktore wyprowadzą Cie z obecnego stanu.

jakie macie hasło na ten photobucket? Kurcze,jak sie dorwe do fotek to moze i ja cos dam

[intransitive]

Napisane przez witchwq

lapus, wejdz z tego adresu: http://photobucket.com/nnwizaz

Dziewczynki, pojde, pojde... tylko czy to cos da? Bo ja kurcze nawet pewna nie jestem, czy one maja "uprawnienia", czy to tylko ochotniczki... I czy moglyby mnie pokierowac np. do psychiatry... Bo jakos nie widze sie u lek. pierw. kont. blagajacej o skierowanie do psychiatry...
Z jednej strony moze i by wystarczyla by mi terapia, ale ja naprawde nie pamietam jak to jest byc szczescliwa, nie umiem, nie potrafie... moze dragi na krotki okres czasu pokazalyby mi do czego dazyc? Czy tak strasznie ciezko jest sie potem z nich wydostac? Juz sama nie wiem, a moze ja tylko sie tak wkrecam, ze cos mi dolega? I nikt mi nie pomoze, bo to tylko moje wkrecanie?

Spróbuj chociaż A nuś okaże się to strzałem w dziesiątkę!
Ja tez bym chciała iść na terapię ale nie chcę już leków... Więc nie wiem czy ktokolwiek się zgodzi taką terapię poprowadzić. Chcę mieć swoje uczucia, nawet jak są ciężkie... Bo na tabletkach, to nawet nie płakałam, nie umiałam, taka była po prostu... nie wiem... obojętna. Pewnie też to znacie

[witchwq]

A jesli sie okaze, ze nic mi nie jest? Ze sobie tylko wymyslam, ze mam depresje i nerwice po to, zeby sie jakos wytlumaczyc przed swiatem z nadwrazliwosci i lenistwa? To jest najgorsze, ta niepewnosc... Bo czasem mysle, ze naprawde jest ze mna zle, a czasem, ze tylko sobie wmawiam i tak naprawde nic mi nie dolega i powinnam sobie poradzic sama (jak to mi Mama powtarzala, gdy jej z placzem krzyczalam, ze juz nie daje rady)....

Intra, widzisz, ja tez nie chce otepienia... ale chce po prostu poczuc sie szczesliwa... bez obaw... nie wegetujaca, kompletnie bez uczuc, a szczesliwa. I kompletnie nie mam pojecia jak to osiagnac. Przeczytalam tony ksiazek o psychologii (lzejszych i ciezszych lotow) i zdaje sobie sprawe skad sie biora moje problemy - ale i tak nic z tego nie wynika. Po prostu nie wiem co z tym dalej zrobic. Jak to wykorzystac, zeby bylo mi lepiej?

[intransitive]

Napisane przez witchwq

A jesli sie okaze, ze nic mi nie jest? Ze sobie tylko wymyslam, ze mam depresje i nerwice po to, zeby sie jakos wytlumaczyc przed swiatem z nadwrazliwosci i lenistwa? To jest najgorsze, ta niepewnosc... Bo czasem mysle, ze naprawde jest ze mna zle, a czasem, ze tylko sobie wmawiam i tak naprawde nic mi nie dolega i powinnam sobie poradzic sama (jak to mi Mama powtarzala, gdy jej z placzem krzyczalam, ze juz nie daje rady)....

nie słuchaj mamy jeśli czujesz że to choroba, że jest Ci ciężko - idź do lekarza. To nic złego... Po prostu , taka choroba, jak grypa żołądkowa... Więc śmigaj do lekarza i nie myśl za dużo bo to pogarsza sprawę
Skoro nie dajesz sobie rady sama = czas na lekarza. Taka moja teoria
Aby to wykorzystać, musisz pogadać z profesjonalistą. Usłyszeć to od kogoś kto ma wiedzę na ten temat. Kto Ci wytłumaczy jak możesz cieszyc się życiem i co Ci w tym przeszkadza.

Ja dę spać... mam nadzieję, że się nie obrazicie branoc

[Lena_20]

Napisane przez witchwq

A jesli sie okaze, ze nic mi nie jest? Ze sobie tylko wymyslam, ze mam depresje i nerwice po to, zeby sie jakos wytlumaczyc przed swiatem z nadwrazliwosci i lenistwa? To jest najgorsze, ta niepewnosc... Bo czasem mysle, ze naprawde jest ze mna zle, a czasem, ze tylko sobie wmawiam i tak naprawde nic mi nie dolega i powinnam sobie poradzic sama (jak to mi Mama powtarzala, gdy jej z placzem krzyczalam, ze juz nie daje rady)....

E tam.. Nie gadaj głupot.. jak mozna to sobie wmawiać..chyba wiesz co Ci jest,jak sie źle czujesz.. To tak jakby mieć złamana ręke i się zadręczać czy aby na pewno ona jest złamana.. Nic sobie nie wmawiasz. Idź na tą terapie i bdzie git,bo to tylko Twoje kolejne natręctwo

[lapus]

boże... też cały czas mam wątpliwości czy naprawdę potrzebuję lekarza, to jest strasznie denerwujące.
a album już mi działa

[witchwq]

Kurcze, Lenka, no wlasnie mozna sobie wmawiac... Przynajmniej ja potrafie... Gdy przez te 7 dni przechodzilam poronienie wmawialam sobie, ze to po prostu okres... A ze zwijalam sie z bolu - (wmawianie) to normalne...
Gdybym zlamala sobie reke, wmawialabym sobie, ze tylko skrecilam i ze jak ponosze owinieta w bandaz (czy na temblaku) to mi przejdzie... samo... ja juz tak mam - wrodzona alergia na lekarzy...
Po pomoc - tylko w ostatecznosci... A jeszcze wstaje z wyrka, jeszcze funkcjonuje... jak robot, ale funkcjonuje.. a przeciez ludzie z depresja potrafia nawet z wyrka nie wstac, tylko lezec i czekac na koniec dnia. Ja tez czekam, ale w miedzyczasie funkcjonuje. Czuje, ale chyba nie to co powinnam. Bo czuje tylko zal, zlosc, wscieklosc. Prawie nigdy radosc, nie wspomnajac o szczesciu... Nie wiem nawet kiedy to zaniklo, kiedy przestalam byc szczesliwa.
Nawet wtedy, gdy bylam szczesliwa, wstydzilam sie tego, jakby to bylo cos zakazanego. Hm
A boje sie tego, ze terapeutka na moje lęki i obawy stwierdzi - to normalne, prosze dac sobie troche czasu... Ale ILE? Ile lat mam sobie jeszcze dac, by wreszcie byc szczesliwa?

Lapus, przynajmniej Ty mnie rozumiesz
I ciesze sie, ze Ci dziala

Lenka, masz wiadomosc

[Lena_20]

Napisane przez witchwq

Kurcze, Lenka, no wlasnie mozna sobie wmawiac... Przynajmniej ja potrafie... Gdy przez te 7 dni przechodzilam poronienie wmawialam sobie, ze to po prostu okres... A ze zwijalam sie z bolu - (wmawianie) to normalne...
Gdybym zlamala sobie reke, wmawialabym sobie, ze tylko skrecilam i ze jak ponosze owinieta w bandaz (czy na temblaku) to mi przejdzie... samo... ja juz tak mam - wrodzona alergia na lekarzy...
Po pomoc - tylko w ostatecznosci... A jeszcze wstaje z wyrka, jeszcze funkcjonuje... jak robot, ale funkcjonuje.. a przeciez ludzie z depresja potrafia nawet z wyrka nie wstac, tylko lezec i czekac na koniec dnia. Ja tez czekam, ale w miedzyczasie funkcjonuje. Czuje, ale chyba nie to co powinnam. Bo czuje tylko zal, zlosc, wscieklosc. Prawie nigdy radosc, nie wspomnajac o szczesciu... Nie wiem nawet kiedy to zaniklo, kiedy przestalam byc szczesliwa.
Nawet wtedy, gdy bylam szczesliwa, wstydzilam sie tego, jakby to bylo cos zakazanego. Hm
A boje sie tego, ze terapeutka na moje lęki i obawy stwierdzi - to normalne, prosze dac sobie troche czasu... Ale ILE? Ile lat mam sobie jeszcze dac, by wreszcie byc szczesliwa?

Uwierz,ze porządny lekarz nie powie,ze lęki są normalne i to jak zyjesz,czym sie zadręczasz jest normalne. Nie myśl w ten sposób. Pomyśl,ze on Ci pomoże,wyprowadzi z tego doła i poczujesz to szczęscie w koncu.

[witchwq]

Napisane przez Lena_20

Uwierz,ze porządny lekarz nie powie,ze lęki są normalne i to jak zyjesz,czym sie zadręczasz jest normalne. Nie myśl w ten sposób. Pomyśl,ze on Ci pomoże,wyprowadzi z tego doła i poczujesz to szczęscie w koncu.

No wlasnie...
Z tym, ze ja mam tak, ze u lekarza "normalnieje" - nagle czuje tez i te dobre emocje, tzn. umiem sie cieszyc, poczuc milosc... To tak jak z tym, ze moje normalne cisnienie jest niziutkie, a u lekarza normalne, bo sie denerwuje... ja juz sie tak wprawilam w nakladaniu masek, ze czasem nie potrafie ich wszystkich zdjac i pokazac "co mam w srodku"...
PS. Pamietacie? Bylo kiedys takie czasopismo... Miś.. i tam byly takie... "czytanki" - "Pocopotku, co masz w srodku?" Kto to pamieta?

[lapus]

ok laski, dodałam zdjęcie
witch - no jasne że cię rozumiem
btw idę do psych w przyszłym tyg, bo znowu pojawiło mi się to cholerne natręctwo, JESZCZE JEDNO

[witchwq]

Napisane przez lapus

ok laski, dodałam zdjęcie
witch - no jasne że cię rozumiem
btw idę do psych w przyszłym tyg, bo znowu pojawiło mi się to cholerne natręctwo, JESZCZE JEDNO

IDZIESZ, czy bedziesz gadac online? ... ja chyba do nich napisze, zeby zrobili platnosci paypalem, to wtedy zaczne z nimi wspolpracowac

Wloski farbujesz? Kolor cos podobny do mojego... Super laska z Ciebie, ile wazysz? Jakie masz wymiary? (chyba mam jakiegos fizia na tym punkcie )
I jakie natrectwo?

[Lena_20]

Napisane przez witchwq

No wlasnie...
Z tym, ze ja mam tak, ze u lekarza "normalnieje" - nagle czuje tez i te dobre emocje, tzn. umiem sie cieszyc, poczuc milosc... To tak jak z tym, ze moje normalne cisnienie jest niziutkie, a u lekarza normalne, bo sie denerwuje... ja juz sie tak wprawilam w nakladaniu masek, ze czasem nie potrafie ich wszystkich zdjac i pokazac "co mam w srodku"...
PS. Pamietacie? Bylo kiedys takie czasopismo... Miś.. i tam byly takie... "czytanki" - "Pocopotku, co masz w srodku?" Kto to pamieta?

ja pamietam To musisz teraz sie wprawić by bedąc u lekarza pokazać sie "bez maski" .. Bo tak to rzeczywiście mogą powiedziec,ze wszystko jest ok,a to jest cholernie złudne..

[lapus]

idę, kasa ta sama a czuję że online mi nie pomogą :/ waham się jeszcze pomiędzy 2 przychodniami...
witch - ważę dużo nie znam wymiarów, nie chcę wiedzieć :P ale dziękuję za miłe słowa.
a natręctwo na punkcie mojego z****** ex, a miałam spokój przez 3 miesiące...

[witchwq]

Napisane przez Lena_20

ja pamietam To musisz teraz sie wprawić by bedąc u lekarza pokazać sie "bez maski" .. Bo tak to rzeczywiście mogą powiedziec,ze wszystko jest ok,a to jest cholernie złudne..

No wlasnie, a na pewnym etapie to juz nie wiadomo co jest zludne, a co prawdziwe... Czy zyjemy zludzeniem, czy rzeczywistoscia... Matrix, enyone? (czy jak to tam szlo, moj angielski kuleje i to straszliwie... wrrrr do niczego sie nie nadaje)
Dziewczynki, na czym polega depersonalizacja? Na uczuciu odrealnienia? Bo to, to ja czuje codziennie... Ale tez mialam cos takiego (daaaawno, bardzo dawno temu), ze moj umysl nie nalezy do tego ciala. I nie chodzilo o wyglad... Raczej czulam jakos tak (to bylo wtedy, gdy jeszcze bylam inteligentna i mialam bardzo duza wiedze), ze moja czaszka jest za mala na moj miuzg...
A wiecie, co mnie najbardziej przeraza? Ze te moje nerwice i depresje moga miec zwiazek... z pewnymi... jakby to... przeczuciami...
I ze lęki nasilaja sie, a poem dzieje sie cos zlego. Cos, takiego, ze moglabym sie spodziewac, ale np. nie rankiem po wieczornych lękach... Boje sie, bo jak powiem to na terapii, to bedzie cienko... lipa bedzie no... Kto w dzisiejszych czasach wierzy w przeczucia, w sily nadprzyrodzone i te sprawy?

Lapus, to chociaz napisz, ile masz wzrostu, reszte sobie wykalkuluje po zdjeciu i tak na bank nie wazysz wiecej ode mnie (chyba, ze biegasz na silownie czy inny aerobik i masz miesnie zamiast tluszczu)... a co do natrectwa... to idz, idz...





Edit: dziescie polazly, wredoty jedne? Ja tu plakusiam, a was nie ma? buuuuuu bede histeryzowac, jak moja 5-etnia corka ma w zwyczaju... "Nit mnie nie tofa! Nie lubie Was! Nie tofam!" - o tak to wyglada...
A raz mnie rozbroila... w fazie maxymanego focha - "i co ty bys zrobila beze mnie?!!" - i trzasnela drzwiami. Jezu, a co to bedzie, jak bedzie miala 15 lat zamiast 5?



Ile jeszcze bede edytowac, zamin cos napiszecie?

[Lena_20]

Napisane przez witchwq

No wlasnie, a na pewnym etapie to juz nie wiadomo co jest zludne, a co prawdziwe... Czy zyjemy zludzeniem, czy rzeczywistoscia... Matrix, enyone? (czy jak to tam szlo, moj angielski kuleje i to straszliwie... wrrrr do niczego sie nie nadaje)
Dziewczynki, na czym polega depersonalizacja? Na uczuciu odrealnienia? Bo to, to ja czuje codziennie... Ale tez mialam cos takiego (daaaawno, bardzo dawno temu), ze moj umysl nie nalezy do tego ciala. I nie chodzilo o wyglad... Raczej czulam jakos tak (to bylo wtedy, gdy jeszcze bylam inteligentna i mialam bardzo duza wiedze), ze moja czaszka jest za mala na moj miuzg...
A wiecie, co mnie najbardziej przeraza? Ze te moje nerwice i depresje moga miec zwiazek... z pewnymi... jakby to... przeczuciami...
I ze lęki nasilaja sie, a poem dzieje sie cos zlego. Cos, takiego, ze moglabym sie spodziewac, ale np. nie rankiem po wieczornych lękach... Boje sie, bo jak powiem to na terapii, to bedzie cienko... lipa bedzie no... Kto w dzisiejszych czasach wierzy w przeczucia, w sily nadprzyrodzone i te sprawy?

depersonalizacja rozni sie od derealizacji. To pierwsze polega na tym ,ze wlasnie "sie nie czujesz" , a przy drugimczujesz jakby wszystko wokół Ciebie było mało realne. Depersonalizacje miałam też często,prawie codziennie,okropne uczucie.. Nie czułam sie,jakbym była kimś innym,jakbym nie istniała.. Do tego były ,jakby to nazać,brak czucia.. Np. trzymając szklankę nie czułam jej,wiedziałam,ze coś trzymam ale to było takie nierealne,musiałam ją porządnie obmacać by poczuć jej kształt i pożądnie scisnąc by poczuć ,ze w ogole ją trzymam.. Nie wiem jak to dokładnie opisać,nie umiem. To samo było np,jak siedziałam na krześle czy czym innym,to tak jakbym nie siedziała,nie czułam na czym siedze,musiałam to porządnie chwycić by poczuć,ze siedze.. Głupie to strasznie,jest jeszczemasa rzeczy ale wszystkiego nie pamietam. Zmiany kształtów w głowie.. Nagle Ci sie wydaje,ze cos jest kolosalne,a coś innego malutkie.. Ze płuca mam strasznie malutkie,a oddechy są takie duze i nie jestem w stanie normalnie oddychać.. Takie rozne jazdy miałam,zupelnie jak po narkotykach.. Co dziwne dzis już tego nie mam,bardziej męczą mnie somatyczne dolegliwosci.. Sie kurde rozpisalam..


nie edytuj juz,ja jestem i Cie toffam..

[witchwq]

Napisane przez Lena_20

depersonalizacja rozni sie od derealizacji. To pierwsze polega na tym ,ze wlasnie "sie nie czujesz" , a przy drugimczujesz jakby wszystko wokół Ciebie było mało realne. Depersonalizacje miałam też często,prawie codziennie,okropne uczucie.. Nie czułam sie,jakbym była kimś innym,jakbym nie istniała.. Do tego były ,jakby to nazać,brak czucia.. Np. trzymając szklankę nie czułam jej,wiedziałam,ze coś trzymam ale to było takie nierealne,musiałam ją porządnie obmacać by poczuć jej kształt i pożądnie scisnąc by poczuć ,ze w ogole ją trzymam.. Nie wiem jak to dokładnie opisać,nie umiem. To samo było np,jak siedziałam na krześle czy czym innym,to tak jakbym nie siedziała,nie czułam na czym siedze,musiałam to porządnie chwycić by poczuć,ze siedze.. Głupie to strasznie,jest jeszczemasa rzeczy ale wszystkiego nie pamietam. Zmiany kształtów w głowie.. Nagle Ci sie wydaje,ze cos jest kolosalne,a coś innego malutkie.. Ze płuca mam strasznie malutkie,a oddechy są takie duze i nie jestem w stanie normalnie oddychać.. Takie rozne jazdy miałam,zupelnie jak po narkotykach.. Co dziwne dzis już tego nie mam,bardziej męczą mnie somatyczne dolegliwosci.. Sie kurde rozpisalam..

No i sie rozpisuj, bo Ty wbrew pozorom strasznie malo piszesz o SOBIE... Piszesz o tym, jak sie czujesz, piszesz wariactwa rozne... ale o Tobie... to wiemy naprwade malo To juz ja sie bardziej rozpisalam wiecej, bo zawsze mi sie zdaje, ze zeby wyjasnic cos, musze opisac jak to bylo u mnie... i tak oto opisuje moje zycie... aTy - NIC. Podziwiam Cie
Nie no, czegos takiego, zebym miala macac krzeslo, czy naprawde na nim siedze, no chyba nie mialam... raczej... ze nie czuje sie soba... jakbym... jak to nazwac... no nie moje czasy, nie moj kraj, nie moje zycie. Jakbym miala byc kims innym, ale ktos sie pomylil tam, na gorze i mnie przydzielil do tego wlasnie ciala, zycia...
A gdzie Twoje zdjecie na galerii? Wstydzisz sie, ze za ladna do nas jestes?

[Lena_20]

Napisane przez witchwq

No i sie rozpisuj, bo Ty wbrew pozorom strasznie malo piszesz o SOBIE... Piszesz o tym, jak sie czujesz, piszesz wariactwa rozne... ale o Tobie... to wiemy naprwade malo To juz ja sie bardziej rozpisalam wiecej, bo zawsze mi sie zdaje, ze zeby wyjasnic cos, musze opisac jak to bylo u mnie... i tak oto opisuje moje zycie... aTy - NIC. Podziwiam Cie

E,bo ja nie lubie za duzo pisac o sobie.. Wolałabym w ogole o tym nie myslec ale coz.. Kiedyś pisalam duzo na psychiatrycznym,tutaj gdybym zaczela pisac to bym sie troche powtarzała. Wole innych wesprzeć

ile bedziesz jeszcze edytowac! Tez sie czasem czuje jak nie z tej bajki..

[witchwq]

Napisane przez Lena_20

E,bo ja nie lubie za duzo pisac o sobie.. Wolałabym w ogole o tym nie myslec ale coz.. Kiedyś pisalam duzo na psychiatrycznym,tutaj gdybym zaczela pisac to bym sie troche powtarzała. Wole innych wesprzeć

Czytalam psychiatryczny - i tak sie krylas...

[Lena_20]

Napisane przez witchwq

Czytalam psychiatryczny - i tak sie krylas...

kryłam się? co Ty gadasz.. Mi sie zdaje ,ze i tak za duzo napisałam..

[witchwq]

Napisane przez Lena_20

kryłam się? co Ty gadasz.. Mi sie zdaje ,ze i tak za duzo napisałam..

A mnie sie wydaje ze i tak o wiele, wiele mniej niz ja... i dlatego twierdze, ze sie krylas i kryjesz... np. chyba nigdy nie napisalas, co tak naprawde jest przyczyna Twojej choroby - mimo, ze napisalas, iz wiesz, albo przypuszczesz, co to jest...
Ale nie bede z Ciebie teraz wyciagac na forum Masz swiadomosc, ze jak chcesz pogadac, to masz moje gg
To jest kwestia zaufania "trust noone" jak mawial Mulder

[Lena_20]

Napisane przez witchwq

A mnie sie wydaje ze i tak o wiele, wiele mniej niz ja... i dlatego twierdze, ze sie krylas i kryjesz... np. chyba nigdy nie napisalas, co tak naprawde jest przyczyna Twojej choroby - mimo, ze napisalas, iz wiesz, albo przypuszczesz, co to jest...
Ale nie bede z Ciebie teraz wyciagac na forum Masz swiadomosc, ze jak chcesz pogadac, to masz moje gg
To jest kwestia zaufania "trust noone" jak mawial Mulder

heh ,ale Ty jestes.. Tylko,ze ja na prawde nie wiem dokladnie co jest przyczyną,moge sie jedynie domyslać..

[witchwq]

Napisane przez Lena_20

heh ,ale Ty jestes.. Tylko,ze ja na prawde nie wiem dokladnie co jest przyczyną,moge sie jedynie domyslać..

Ha, co do moich, to i ja sie domyslam... No dobra, nie draze... znasz moja propozycje... bedziesz miala ochote, to sie zwierzysz, nie to nie i nie bedzie problemu... A ze ja ciekawska jestem, to juz inna para kaloszy

I niby jaka jestem, cooooo?

[Lena_20]

Napisane przez witchwq

Ha, co do moich, to i ja sie domyslam... No dobra, nie draze... znasz moja propozycje... bedziesz miala ochote, to sie zwierzysz, nie to nie i nie bedzie problemu... A ze ja ciekawska jestem, to juz inna para kaloszy

I niby jaka jestem, cooooo?

jaka? sama sobie odpowiedziałas w swoim poscie.. Nie,zartuje.. Wiesz,powiedziałabym gdybym wiedziała na 100% ale nie wiem co jest tego przyczyna,chciałabym móc powiedzieć ale nie wiem. Na pewno lęk przed smiercią,tylko skąd się wziął,nie wiem,wiem,ze był ze mna od zawsze i to mogło rzutowac na stan dzisiejszy,do tego odziedziczona skłonnosc do nerwicy. Moja mam miała to samo. Zyłam w ciagłym strachu o siebie ,o bliskich.. To miało swoj wpływ

[witchwq]

Napisane przez Lena_20

jaka? sama sobie odpowiedziałas w swoim poscie.. Nie,zartuje.. Wiesz,powiedziałabym gdybym wiedziała na 100% ale nie wiem co jest tego przyczyna,chciałabym móc powiedzieć ale nie wiem. Na pewno lęk przed smiercią,tylko skąd się wziął,nie wiem,wiem,ze był ze mna od zawsze i to mogło rzutowac na stan dzisiejszy,do tego odziedziczona skłonnosc do nerwicy. Moja mam miała to samo. Zyłam w ciagłym strachu o siebie ,o bliskich.. To miało swoj wpływ

Wiesz, moja mam mawiala, ze nie ma juz chyba czlowieka bez nerwicy, ze nerwice to kazdy ma... stad dla mnie ten stan jest... normalny... bo jak sie to slyszy iles tam lat... to sie to przyjmuje jak aksjomat...
To tak jak to, ze 2+2=4... taki aksjomat... A jak ktos udowodni, ze 2+2=5 to co wtedy?
Pamietam, mielismy kiedys takie zadanie z matematyki i ze generalnie da sie to jaks udowodnic, ale za cholercie nie pamietam jak... A moze cos potastalam...
To tak, jak Ci bliscy od dnia narodzin prawie nadaja, ze do niczego sie nie nadajesz... uwierzysz, jak Ci ktos powie, ze jestes w czyms super dobra? Najpierw przyjdzie chwilowa euforia, ze ktos Cie wreszcie docenil, a potem zaczniesz myslec i zastanawiac sie, ze przeciez Ty sie do niczego nie nadajesz, ze pewnie rozmowca mial cos innego na mysli, a moze sie wysmiewal, a moze... i tak sie toczy to wstretne kolo...
Bredze, powiedz mi, ze bredze...

W ktorym poscie sobie odpowiedzialam jaka jestem?

[Lena_20]

Napisane przez witchwq

Wiesz, moja mam mawiala, ze nie ma juz chyba czlowieka bez nerwicy, ze nerwice to kazdy ma... stad dla mnie ten stan jest... normalny... bo jak sie to slyszy iles tam lat... to sie to przyjmuje jak aksjomat...
To tak jak to, ze 2+2=4... taki aksjomat... A jak ktos udowodni, ze 2+2=5 to co wtedy?
Pamietam, mielismy kiedys takie zadanie z matematyki i ze generalnie da sie to jaks udowodnic, ale za cholercie nie pamietam jak... A moze cos potastalam...
To tak, jak Ci bliscy od dnia narodzin prawie nadaja, ze do niczego sie nie nadajesz... uwierzysz, jak Ci ktos powie, ze jestes w czyms super dobra? Najpierw przyjdzie chwilowa euforia, ze ktos Cie wreszcie docenil, a potem zaczniesz myslec i zastanawiac sie, ze przeciez Ty sie do niczego nie nadajesz, ze pewnie rozmowca mial cos innego na mysli, a moze sie wysmiewal, a moze... i tak sie toczy to wstretne kolo...
Bredze, powiedz mi, ze bredze...

nie no,nie bredzisz,niestety. to prawda. jesli ktos Ci od malego wpaja,ze jesteś niezdatny do niczego to Ty to przyjmujesz i gdy słyszysz przeciwstawną opinię to nie wierzysz w nia,to jest logiczne. A nerwica to podobno jest chorobą 21 wieku ale absolutnie nie jest to normalny stan ,ktory sie przyjmuje i z ,ktorym mozna zyc.. Nerwica w pewnym momencie moze być smiertelnym zagrożeniem,niczym rak. Z pozoru niby zwykła depresja,troche poszarpane nerwy ale tak nie jest. To cholerstwo moze tak zniszczyć zdrowie,nie mozna tego bagatelizowac,nie wolno. To nie jest normalne.


Oto Twoj cytat:

"A ze ja ciekawska jestem, to juz inna para kaloszy " I co? post nr 2847 :P