Jak ludzie są w stanie żyć za minimalną krajową?

[Pusheen_]

Napisane przez Laief

Ja tak szczerze to nawet nie pamiętam czy ktokolwiek mi mówił czy/ile dostaje kieszonkowego.

A mi się wydaje, że i takie przechwałki były wśród niektórych. Ale dzieci/młodzież zawsze znajdą coś do chwalenia się.

Niekoniecznie pieniądze, bo to już zależy od danej grupy - są takie, w których się tak robi, no i inne, w których jak pieniędzy jest generalnie mniej, to chwalenie się akurat tym jest niemile widziane czy wręcz nietolerowane.

Myślę, że w "tamtych latach" było to generalnie niemile widziane.

Wysłane z mojego SM-A202F przy użyciu Tapatalka

[cava]

Napisane przez squirrelqa

Cava pisze o prawie współczesnych czasach, a nie tym, co się dostawało "za naszych czasów" czyli jakieś 15-20 lat temu.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

No dokładnie, przecież to lata około 2014-2019 a nie 1980-90.
Ostatnim rocznikiem gimnazjalistów sa osoby urodzone w 2003

[Pusheen_]

Napisane przez cava

Ostatnim rocznikiem gimnazjalistów sa osoby urodzone w 2003

WOW. A ja znam tych, którzy wtedy gimnazjum zaczynali, a nawet kończyli (ale głowy sobie nie dam uciąć, że tak).

"Time flies".

Ale jestem w szoku, że gimnazja przetrwały tak długo. To uwaga bez żadnego wydźwięku, bo nie mam żadnego stosunku do tego.



Wysłane z mojego SM-A202F przy użyciu Tapatalka

[khloe]

Napisane przez chimay

Z moich doświadczeń było dokładnie tak jak piszesz.
Wychowywałam się na wsi w latach 90 i nikt u mnie nie miał kieszonkowego. Pieniądze na jakieś drobne wydatki typu wafelek w sklepiku szkolnym dostawało się w zależności od potrzeb i możliwości finansowych rodziców. Większość z nas nie miała nawet możliwości wydawać pieniędzy gdzieś indziej, bo na drodze szkoła-dom nie było po prostu żadnych sklepów.

Dokładnie tak.


Nie miałam żadnego kieszonkowego, w ,asafzie nie kojarzę, żeby ktoś miał miesięcznie wypłacane kieszonkowe.

Czasem ktoś miał kasę, ale sam mówił, że " dostałem od babci/cioci", czyli z jakiejś okazji.

Nikt nie łaził po sklepach, nie robił sobie shoppingu, jak teraz widzę nastolatki buszujące po sklepach z ciuchami ( nie żeby to był zarzut). Jak się buty/kurtka rozwaliła to się jechało z rodzicem na zakupy i się kupowało. I nie było mowy o żadnych markowych ciuchach, kupowało się coś, co będzie się nosiło jak najdłużej. Żadne fanaberie

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Limonka2738]

[1=b872d78680f891d873273d3 1baaf276c9d6e57ec_6594a44 f1cc14;89473485]Ale miały fajnie . 200 zł miesięcznie.[/QUOTE]


Ja też miałam 200 miesięcznie. Potem 250.


Ale byłam najbiedniejsza, bo chodziłam do szkoły dla bogatych dzieci.


Nie żałuję. Bo miałam wystarczająco kasy na bilet do kina czy zapiekankę w sklepiku, więc nie czułam się jak uboga krewna, a jednocześnie nauczyłam się pokory w sprawach finansowych. I, paradoksalnie, te bardzo bogate dzieci (a potem już nastolatkowie) nigdy ze mnie nie drwili, czy mi nie umniejszali z powodu tego, że ich tata podwozi ich najnowszym Audi, a mój mnie 15-letnim złomkiem.


Więcej drwin dostałam od klasy średniej (ale też stosunkowo niewiele), kiedy moi rodzice robili zakupy w Biedronce, a ubrania mi kupowali z lumpeksu. No i w sumie dobrze, bo nigdy nie rozumiałam, czego tu się wstydzić i to mnie nauczyło, że ludzie się potrafią przyczepić czegokolwiek, bo im tak pasuje.


Żeby było jasne - znam strasznych snobów, którzy się podorabiali i myślą, że są lepsi niż reszta. Ale akurat nie spotkało mnie to przed 20 rokiem życia, a teraz uważają mnie mniej-więcej za "swoją", a ja na szczęście jestem na tyle dorosła, żeby nie dopuszczać do siebie ich durnej logiki i wewnętrznie wywracać oczami. Może też dlatego pozwalają sobie na pewne komentarze, bo myślą, że są wśród ludzi o podobnych poglądach.

[Pusheen_]

Napisane przez Limonka2738

Ale byłam najbiedniejsza, bo chodziłam do szkoły dla bogatych dzieci.


[COLOR=Silver]Więcej drwin dostałam od klasy średniej (ale też stosunkowo niewiele), kiedy moi rodzice robili zakupy w Biedronce, a ubrania mi kupowali z lumpeksu. No i w sumie dobrze, bo nigdy nie rozumiałam, czego tu się wstydzić i to mnie nauczyło, że ludzie się potrafią przyczepić czegokolwiek, bo im tak pasuje.

No to chyba zazwyczaj tak jest, wiadomo kto się będzie czepiać.

U mnie nowobogackie dzieciaki były, ale jest różnica między nowobogackim a bogatym

Tylko, że rodzice tych nowobogackich sami byli zawieszeni pomiędzy różnymi środowiskami (już nie chcę pisać, że klasami) tak naprawdę i oni wiedzieli, jak ten "real" wygląda i ich dzieci były generalnie sympatyczne - sporo takich poznałam i poza wyjątkami nikt się nie snobował.

Ale były grupy takich, których stać było na dość markowe rzeczy.

I pamiętam też koleżankę z klasy, która w liceum pojechała z rodzicami na kilka dni do Paryża. No i cóż...Jedni zazdrościli, inni dławili się ze śmiechu


Wysłane z mojego SM-A202F przy użyciu Tapatalka

[Pani_Robot]

[1=a5b2f04c728b42871bc12f2 c24211f88ae37ff8d_643f213 43ae75;89473454]Ale trolling 7k 23 lata temu i bieda, co tu się podziało...I tak wpadasz pani robot z takimi rewelacjami z pupy bez odnoszenia się do czegokolwiek, myślę, że Ci się nudzi i trollujesz albo coś się stało.



Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]


Słabo Ci idzie. Postaraj się bardziej z prowokacją, albo idź na trening zarządzania emocjami.

Matka zarabiała tak tylko dwa lata pod koniec mojej szkoły. Gdybyś czytała uważnie, a nie zalana emocjami, odróżniłabyś 1991 od 1999.
Idź sobie na spacerek.

[Trzepotka]

Treść usunięta

[milka_70]

Napisane przez Pani_Robot

Moja matka w korpo w okolicy 2000r miała 6-7tys na rękę, a ja ok 400zł alimentów od ojca pracującego w budżetówce. Za 4zł dziennie w szkole (1991-1999) mogliśmy kupić nieduże chipsy i soczek "w worku". Kolejki do sklepiku takie, że często stało się pół przerwy. Nikt kto chciał utrzymać rodzinę nie siedział dupogodzin za minimalną, bo dziś takie osoby też klepią biedę, tylko mają bieda socjal na bombelka, który często defraudują. Pięknie to widać we wzroście sprzedazy alkoholu od magicznej daty wprowadzenia 500+.

Nie pisałaś przypadkiem kiedyś że Twoja matka była nauczycielką?

Wysłane z mojego SM-A536B przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 11:52 ---------- Poprzedni post napisano o 11:50 ----------

Napisane przez Pani_Robot

Byłam jednym z biedniejszych dzieci, matka zaczęła dobrze zarabiać 10 lat później, a ojciec oszukiwał nas na kwotę alimentów. Owszem, były te, które nie dostawały nic i nosiły stare ubrania po rodzeństwie, ale tyle samo było tych, które miały codziennie dużo więcej pieniędzy, buty Adidasa, spodnie Lee i zagraniczne wycieczki każdego lata.

Wymagasz od siedmiolatki trzymania diety?

6-7tys w 2000r to była bieda?? chyba z choinki się urwałaś

Wysłane z mojego SM-A536B przy użyciu Tapatalka

[Pani_Robot]

Napisane przez Trzepotka

Treść usunięta

Nie przeglądam wszystkich wiadomości, mam bardziej jakościowe zajęcia niż czytanie pieniaczek. Zaglądam na wizaż moze na 5 minut dziennie. Zreszta spójrz na jakość tej rozmowy, czy raczej zaczepek i pyskówek. Zacheciłaby Cię do dialogu? Bo mnie tylko do spuszczenia wody i użycia odświeżacza powietrza.

Moja matka jest artystką. Pracowała jako nauczycielka, miała epizod wysokiego stanowiska w korpo - wtedy był rozwój zachodnich firm w Polsce i przyjmowano osoby, które robiły target, a nie miały kierunkowe wykształcenie. Takich chyba nawet za bardzo nie było. To, że matka zarabiała kilka lat bardzo ładnie nie musi korelować z poziomem życia w domu. Mogła chociażby odkładać grosz do grosza na budowę domu, przyszłość, albo wydawać, ale tylko na siebie. Mogła sponsorować kochanka, zwiedzać świat, albo odkładać na mieszkanie czy studia dla dziecka.

Ale ja naprawdę nie mam serca tłumaczyć agresywnym babom jak dziecku w przedszkolu rzeczy, które powinny ogarniać. Musieliby mi za takie zajęcie edukacyjne naprawdę dużo płacić, bo to obciążające jak obcowanie z osadzonymi w ZK. Poziom agresji podobny, a za to należy się wysokie wynagrodzenie.

[Limonka2738]

Napisane przez Pani_Robot

Słabo Ci idzie. Postaraj się bardziej z prowokacją, albo idź na trening zarządzania emocjami.

Matka zarabiała tak tylko dwa lata pod koniec mojej szkoły. Gdybyś czytała uważnie, a nie zalana emocjami, odróżniłabyś 1991 od 1999.
Idź sobie na spacerek.

W 1999 to wciąż kupa kasy. Dzisiaj to byłaby spoko wypłata. Znam samotne matki z dziećmi, które tyle zarabiają i powodzi im się nieźle. Bez szaleństw, ale biedą bym tego nie nazwała.

[kasiunia788742]

Napisane przez Pani_Robot

Nie przeglądam wszystkich wiadomości, mam bardziej jakościowe zajęcia niż czytanie pieniaczek. Zaglądam na wizaż moze na 5 minut dziennie. Zreszta spójrz na jakość tej rozmowy, czy raczej zaczepek i pyskówek. Zacheciłaby Cię do dialogu? Bo mnie tylko do spuszczenia wody i użycia odświeżacza powietrza.

Moja matka jest artystką. Pracowała jako nauczycielka, miała epizod wysokiego stanowiska w korpo - wtedy był rozwój zachodnich firm w Polsce i przyjmowano osoby, które robiły target, a nie miały kierunkowe wykształcenie. Takich chyba nawet za bardzo nie było. To, że matka zarabiała kilka lat bardzo ładnie nie musi korelować z poziomem życia w domu. Mogła chociażby odkładać grosz do grosza na budowę domu, przyszłość, albo wydawać, ale tylko na siebie. Mogła sponsorować kochanka, zwiedzać świat, albo odkładać na mieszkanie czy studia dla dziecka.

Ale ja naprawdę nie mam serca tłumaczyć agresywnym babom jak dziecku w przedszkolu rzeczy, które powinny ogarniać. Musieliby mi za takie zajęcie edukacyjne naprawdę dużo płacić, bo to obciążające jak obcowanie z osadzonymi w ZK. Poziom agresji podobny, a za to należy się wysokie wynagrodzenie.

Co? Nie przesadzasz? Podajesz dość maloprawdopodobne info a później dziwisz się, że ktoś dopytuje. Sama zaczynasz byc agresywna. Może sama powinnaś "ogarniać" jak wyglądała kiedyś rzeczywistość i skąd to zdziwienie.

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

[a5b2f04c728b42871bc12f2c24211f88ae37ff8d_643f21343ae75]

Totalnie rozumiem już dlaczego uciekłaś z wątku na 30+, masz niestety w zwyczaju bardzo nieprzyjemnie atakować i ubliżać rozmówcom, rozumiem Cinderelle w jej podstawie wobec Ciebie. To że robisz sobie studia z psychologii nie upoważnia Cię do takich odzywek i pseudo porad o zarządzaniu emocjami. Wygląda to w ten sposób jakbyś przychodziła się powywyższać i poubliżać innym na forum.

Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka

---------- Dopisano o 12:11 ---------- Poprzedni post napisano o 12:10 ----------

Napisane przez kasiunia788742

Co? Nie przesadzasz? Podajesz dość maloprawdopodobne info a później dziwisz się, że ktoś dopytuje. Sama zaczynasz byc agresywna. Może sama powinnaś "ogarniać" jak wyglądała kiedyś rzeczywistość i skąd to zdziwienie.

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

Pani Robot jest bardzo agresywna jak ktokolwiek ośmieli się jej zwrócić uwagę lub poddać w wątpliwość to co pisze.

Wysłane z mojego SM-G780G przy użyciu Tapatalka

[milka_70]

Napisane przez Pani_Robot

Nie przeglądam wszystkich wiadomości, mam bardziej jakościowe zajęcia niż czytanie pieniaczek. Zaglądam na wizaż moze na 5 minut dziennie. Zreszta spójrz na jakość tej rozmowy, czy raczej zaczepek i pyskówek. Zacheciłaby Cię do dialogu? Bo mnie tylko do spuszczenia wody i użycia odświeżacza powietrza.

Moja matka jest artystką. Pracowała jako nauczycielka, miała epizod wysokiego stanowiska w korpo - wtedy był rozwój zachodnich firm w Polsce i przyjmowano osoby, które robiły target, a nie miały kierunkowe wykształcenie. Takich chyba nawet za bardzo nie było. To, że matka zarabiała kilka lat bardzo ładnie nie musi korelować z poziomem życia w domu. Mogła chociażby odkładać grosz do grosza na budowę domu, przyszłość, albo wydawać, ale tylko na siebie. Mogła sponsorować kochanka, zwiedzać świat, albo odkładać na mieszkanie czy studia dla dziecka.

Ale ja naprawdę nie mam serca tłumaczyć agresywnym babom jak dziecku w przedszkolu rzeczy, które powinny ogarniać. Musieliby mi za takie zajęcie edukacyjne naprawdę dużo płacić, bo to obciążające jak obcowanie z osadzonymi w ZK. Poziom agresji podobny, a za to należy się wysokie wynagrodzenie.

Ooo ale pojechałaś. To po co w ogóle zniżasz się do naszego poziomu?

Wysłane z mojego SM-A536B przy użyciu Tapatalka

[Laief]

Pogubiłam się. Chodzi o ogólny brak spójności w historii, czy stricte o podane zarobki mamy/jej kieszonkowe?

[4b27789c826749bd4d16893be0ab05cdfb4777a2_659f2fa2a88b4]

[Nuova]

Jestem rocznik 92’, rodzice byli w miarę zamożni (mieliśmy 3 łazienki w domu na 4 osoby ) i dostawałam do szkoły 2zl/dzień plus jakaś kanapka wzięta z domu.


Sent from my iPhone using Tapatalk

[Kalindaa]

Też pamiętam szkołę lat 90. jako miejsc, gdzie mało kto miał kieszonkowe. Raczej jakieś drobne w stylu na drożdżówkę czy oranżadę jak na jakiś czas. Ale widocznie byłam w super biednej podstawówce.

Napisane przez Pani_Robot

Moja matka w korpo w okolicy 2000r miała 6-7tys na rękę, a ja ok 400zł alimentów od ojca pracującego w budżetówce. Za 4zł dziennie w szkole (1991-1999) mogliśmy kupić nieduże chipsy i soczek "w worku". Kolejki do sklepiku takie, że często stało się pół przerwy. Nikt kto chciał utrzymać rodzinę nie siedział dupogodzin za minimalną, bo dziś takie osoby też klepią biedę, tylko mają bieda socjal na bombelka, który często defraudują. Pięknie to widać we wzroście sprzedazy alkoholu od magicznej daty wprowadzenia 500+.

To jest mega chamska wiadomość. Zero szacunku dla pracy innych osób, lekceważenie. Nie wiem skąd teraz ta narracja, że inni zaczeli.

[Trzepotka]

Treść usunięta

[rejczeI]

Napisane przez Pani_Robot

Nie przeglądam wszystkich wiadomości, mam bardziej jakościowe zajęcia niż czytanie pieniaczek. Zaglądam na wizaż moze na 5 minut dziennie. Zreszta spójrz na jakość tej rozmowy, czy raczej zaczepek i pyskówek. Zacheciłaby Cię do dialogu? Bo mnie tylko do spuszczenia wody i użycia odświeżacza powietrza.

Moja matka jest artystką. Pracowała jako nauczycielka, miała epizod wysokiego stanowiska w korpo - wtedy był rozwój zachodnich firm w Polsce i przyjmowano osoby, które robiły target, a nie miały kierunkowe wykształcenie. Takich chyba nawet za bardzo nie było. To, że matka zarabiała kilka lat bardzo ładnie nie musi korelować z poziomem życia w domu. Mogła chociażby odkładać grosz do grosza na budowę domu, przyszłość, albo wydawać, ale tylko na siebie. Mogła sponsorować kochanka, zwiedzać świat, albo odkładać na mieszkanie czy studia dla dziecka.

Ale ja naprawdę nie mam serca tłumaczyć agresywnym babom jak dziecku w przedszkolu rzeczy, które powinny ogarniać. Musieliby mi za takie zajęcie edukacyjne naprawdę dużo płacić, bo to obciążające jak obcowanie z osadzonymi w ZK. Poziom agresji podobny, a za to należy się wysokie wynagrodzenie.

To ja też nie ogarniam. Przepraszam, ale nawet dzisiaj 6-7 tyś to fajna pensja a Ty mówisz o sytuacji sprzed 20paru lat. Nawet jeśli 23. Może masz słabszy dzien ale to nie jest przypadek ''agresywne baby na forum'' nawet biorąc poprawkę że Lady lubi pisać z szyderą i lekko napastliwie a potem sie wkurza że rozkręciła guanoburzę albo upierdliwie toczy się dyskusja wbrew jakimś oczekiwaniom.

---------- Dopisano o 14:06 ---------- Poprzedni post napisano o 14:02 ----------

Napisane przez Nuova

Jestem rocznik 92’, rodzice byli w miarę zamożni (mieliśmy 3 łazienki w domu na 4 osoby ) i dostawałam do szkoły 2zl/dzień plus jakaś kanapka wzięta z domu.


Sent from my iPhone using Tapatalk

Może być jeszcze system hybrydowy, dziecko dostaje jakieś niewysokie pieniądze na rzeczy typu pójście z koleżanką po szkole do sklepu po jakieś chipsy a większość potrzeb rodzice ogarniają jak młode powie, że coś chce czy potrzebuje.

[brandie]

Ja w latach 90tych nie chodziłam do szkoły, urodziłam się w drugiej połowie, do gimnazjum chodziłam około 2009-2011 i wtedy dostawałam 3 dychy.
I byłam z biednej rodziny, bo mieliśmy jedną łazienkę na 5 osób

[7ae4e73d4b096fedcc3cca3dacf09e293fa96405_68a3b071c8cd0]

Napisane przez Limonka2738

Ja też miałam 200 miesięcznie. Potem 250.


Ale byłam najbiedniejsza, bo chodziłam do szkoły dla bogatych dzieci.


Nie żałuję. Bo miałam wystarczająco kasy na bilet do kina czy zapiekankę w sklepiku, więc nie czułam się jak uboga krewna, a jednocześnie nauczyłam się pokory w sprawach finansowych. I, paradoksalnie, te bardzo bogate dzieci (a potem już nastolatkowie) nigdy ze mnie nie drwili, czy mi nie umniejszali z powodu tego, że ich tata podwozi ich najnowszym Audi, a mój mnie 15-letnim złomkiem.


Więcej drwin dostałam od klasy średniej (ale też stosunkowo niewiele), kiedy moi rodzice robili zakupy w Biedronce, a ubrania mi kupowali z lumpeksu. No i w sumie dobrze, bo nigdy nie rozumiałam, czego tu się wstydzić i to mnie nauczyło, że ludzie się potrafią przyczepić czegokolwiek, bo im tak pasuje.


Żeby było jasne - znam strasznych snobów, którzy się podorabiali i myślą, że są lepsi niż reszta. Ale akurat nie spotkało mnie to przed 20 rokiem życia, a teraz uważają mnie mniej-więcej za "swoją", a ja na szczęście jestem na tyle dorosła, żeby nie dopuszczać do siebie ich durnej logiki i wewnętrznie wywracać oczami. Może też dlatego pozwalają sobie na pewne komentarze, bo myślą, że są wśród ludzi o podobnych poglądach.

Paradoksalnie wśród tych naprawdę bogatych, milion i miliarderów, nie spotkałam takich buców, którzy odnoszą się bez szacunku do biedniejszych i którzy nie szanują pieniędzy. Zazwyczaj są to ludzie z klasą, świadomi, że ludzie im podobni stanowią jakiś ułamek procenta społeczeństwa. P niektórych nawet nie widać, że mają miliony na koncie, bo wcale nie jeżdżą autami za miliony, nie noszą butów za tysiące i biżuterii za dziesiątki tysięcy. Tylko domy mają zazwyczaj duże, choć też nie wszyscy.
Za to wśród tzw. nowobogackich to często festiwal bufonady. Posadzić kilku takich przy jednym stole, to w ferworze przepychanek kto ma więcej sami zaczną się gubić ile mają i gdzie byli. I to już wśród młodych ludzi, 30-40 latków takich poznałam, choć dziesięć lat temu kojarzyło mi się to tylko z grupą wiekową moich rodziców.
No ale dobra, milionerów poznałam ledwie kilku, nowobogackich całą zgraję, więc wiadomo, że to wśród tych drugich miałam większą szansę trafienia takich kołków.

I pamiętam też koleżankę z klasy, która w liceum pojechała z rodzicami na kilka dni do Paryża. No i cóż...Jedni zazdrościli, inni dławili się ze śmiechu


Wysłane z mojego SM-A202F przy użyciu Tapatalka

Czemu dławili się ze śmiechu?

Napisane przez Nuova

Jestem rocznik 92’, rodzice byli w miarę zamożni (mieliśmy 3 łazienki w domu na 4 osoby ) i dostawałam do szkoły 2zl/dzień plus jakaś kanapka wzięta z domu.


Sent from my iPhone using Tapatalk

U mnie tak samo, ten sam rocznik. Kanapka i owoc z domu, a 2-3 zł to było bogactwo do roztrwonienia na chrupki, soczki i takie śmieszne żelki z gumą w środku.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[747bf32364fc13da37122d49c7e01f75501e8a1a_65540b783ff7c]

Nie wiem, jak mozna pisac o biedzie, kiedy ktos zarabia kilkunastokrotnosc mimimalnej krajowej. To tak jakby ktos wparowal na ten watek i zalil sie, ze zyje w ubostwie, bo zarabia zaledwie 35tys na reke, a 2 z 6 sypialni w jego domu nie maja garderoby i lazienki. Sa chyba jakies granice odrealnienia.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[kasiunia788742]

[1=747bf32364fc13da37122d4 9c7e01f75501e8a1a_65540b7 83ff7c;89473754]Nie wiem, jak mozna pisac o biedzie, kiedy ktos zarabia kilkunastokrotnosc mimimalnej krajowej. To tak jakby ktos wparowal na ten watek i zalil sie, ze zyje w ubostwie, bo zarabia zaledwie 35tys na reke, a 2 z 6 sypialni w jego domu nie maja garderoby i lazienki. Sa chyba jakies granice odrealnienia.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz[/QUOTE]Był już taki jeden użytkownik

Wysłane z mojego SM-G990B przy użyciu Tapatalka

[Chailleach]

Napisane przez Pani_Robot

mam bardziej jakościowe zajęcia niż czytanie pieniaczek.

nie mam serca tłumaczyć agresywnym babom jak dziecku w przedszkolu rzeczy, które powinny ogarniać. Musieliby mi za takie zajęcie edukacyjne naprawdę dużo płacić, bo to obciążające jak obcowanie z osadzonymi w ZK. Poziom agresji podobny, a za to należy się wysokie wynagrodzenie.

Jedyną osobą, która się rzuca i jest pieniaczką, to ty. Reszta osób, nawet jeśli wygłaszała swoje heheszkowe opinie, to nie przejawiała takiej agresji. Podałaś szczątkowe informacje i dziwisz się, że nikt nie chciał uwierzyć...

[1=a5b2f04c728b42871bc12f2 c24211f88ae37ff8d_643f213 43ae75;89473636]Totalnie rozumiem już dlaczego uciekłaś z wątku na 30+, masz niestety w zwyczaju bardzo nieprzyjemnie atakować i ubliżać rozmówcom, rozumiem Cinderelle w jej podstawie wobec Ciebie. To że robisz sobie studia z psychologii nie upoważnia Cię do takich odzywek i pseudo porad o zarządzaniu emocjami. Wygląda to w ten sposób jakbyś przychodziła się powywyższać i poubliżać innym na forum. [/QUOTE]
Czasami podczytuję tamten wątek i Cinderella została potraktowana po prostu wstrętnie.

[1=7ae4e73d4b096fedcc3cca3 dacf09e293fa96405_68a3b07 1c8cd0;89473750]Paradoksalnie wśród tych naprawdę bogatych, milion i miliarderów, nie spotkałam takich buców, którzy odnoszą się bez szacunku do biedniejszych i którzy nie szanują pieniędzy. Zazwyczaj są to ludzie z klasą, świadomi, że ludzie im podobni stanowią jakiś ułamek procenta społeczeństwa. P niektórych nawet nie widać, że mają miliony na koncie, bo wcale nie jeżdżą autami za miliony, nie noszą butów za tysiące i biżuterii za dziesiątki tysięcy. Tylko domy mają zazwyczaj duże, choć też nie wszyscy.
Za to wśród tzw. nowobogackich to często festiwal bufonady. Posadzić kilku takich przy jednym stole, to w ferworze przepychanek kto ma więcej sami zaczną się gubić ile mają i gdzie byli. I to już wśród młodych ludzi, 30-40 latków takich poznałam, choć dziesięć lat temu kojarzyło mi się to tylko z grupą wiekową moich rodziców.
No ale dobra, milionerów poznałam ledwie kilku, nowobogackich całą zgraję, więc wiadomo, że to wśród tych drugich miałam większą szansę trafienia takich kołków.

U mnie tak samo, ten sam rocznik. Kanapka i owoc z domu, a 2-3 zł to było bogactwo do roztrwonienia na chrupki, soczki i takie śmieszne żelki z gumą w środku.[/QUOTE]
Co prawda żadnych milionerów nie znam (chyba, że się dobrze ukrywają ), ale wśród właśnie takich nowobogackich trafiałam czasem na piękne pokazy bufonady lub takiego hmm... "nienachalnego poczucia bycia lepszym" Oczywiście często też wprost przeciwnie, i niektóre osoby zdawały sobie sprawę, że są w dużo lepszej sytuacji finansowej i starały się to mądrze wykorzystać.

Ja za czasów podstawówki (początek lat 2000) miałam te 2-3zł i to spokojnie wystarczało na smakołyki w szkolnym sklepiku, czy chipsy po szkole, ale takiej regularnej tygodniówki to nie. Ubrania kupowało się, jak zachodziła taka konieczność lub jak mama wyszperała coś w szmateksie. W późniejszych latach dostawałam 50zł od babci i o mamo, byłam krezuską.

Wracając do tej łazienki na domownika to nigdy się z tym nie spotkałam, nigdy nie słyszałam, by ktoś tak miał. Owszem, fajnie by było mieć własną łazienkę przy pokoju, ale nie było mi to nigdy niezbędne do życia. Teraz nawet jak nocujemy z rodzicami u rodziny mieszkającej w domu (gdzie jest kibelek, łazienka z wanną i łazienka z prysznicem) i jest wtedy 5 osób dorosłych + dzieci, to widzę, że to w zupełności wystarcza. Przecież to nie jest tak, że punkt 20.00 wszyscy lecą się kąpać Ktoś się myje rano, ktoś wieczorem, nawet jak mam ochotę poleżeć w wannie 1,5h to jest przecież druga łazienka.

[Natalie_Alex]

Napisane przez Kalindaa

Też pamiętam szkołę lat 90. jako miejsc, gdzie mało kto miał kieszonkowe. Raczej jakieś drobne w stylu na drożdżówkę czy oranżadę jak na jakiś czas. Ale widocznie byłam w super biednej podstawówce.



To jest mega chamska wiadomość. Zero szacunku dla pracy innych osób, lekceważenie. Nie wiem skąd teraz ta narracja, że inni zaczeli.

Też to tak odebrałam. Ludzie pracujący za małe pieniądze często pracują dużo ciężej (a może nawet przeważnie) niż ci dobrze zarabiający. Dziwne, że w ogóle trzeba to napisać. Myślałam, że to wiedza ogólna. Jakiś kompletny brak wiedzy o klasowości w społeczeństwie.

[Snowdrop_]

Napisane przez Nuova

Jestem rocznik 92’, rodzice byli w miarę zamożni (mieliśmy 3 łazienki w domu na 4 osoby ) i dostawałam do szkoły 2zl/dzień plus jakaś kanapka wzięta z domu.


Sent from my iPhone using Tapatalk

Miałam tak samo jak Ty, tylko rocznik nas różni. Z tym, że mi szkoda było wydawać na słodycze i odkładałam z tych groszaków żmudnie po 50 zł miesięcznie, żeby po kilku miesiącach kupić mamie lub sobie perfumy z wyższej półki.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Limonka2738]

Napisane przez Nuova

Jestem rocznik 92’, rodzice byli w miarę zamożni (mieliśmy 3 łazienki w domu na 4 osoby ) i dostawałam do szkoły 2zl/dzień plus jakaś kanapka wzięta z domu.

Za czasów wczesnej podstawówki ja też. Ale za te 2zł to wtedy się było panem świata, nie dość, że się człowiek obkupił, to jeszcze koledze pożyczył.


W gimnazjum zaczęłam dostawać kieszonkowe i te 2ł to już by była bieda.

[26cabbdd88f595c38f9b7f8139ef1472f28f75bc_65628a8226dae]

Nie wiem po co dziecku w podstawówce ( gdy uczęszczałam ) byłoby więcej pieniędzy niż te 2 zł. Człowiek kupił maczugi, pałeczkę lodową czy coś podobnego, jakąś bułę jeśli nie miał kanapki.

[Pusheen_]

Już pisałam o dzieciaku, który się zdemoralizowal, bo już w latach nastoletnich miał do dyapozycji kilkaset złotych praktycznie do własnego użytku.
I to nie 200 - 300 zł, tylko naprawdę więcej, bo taka kwota nie jest aż tak duża - wystarczy, że małolat kupi sobie lepsze buty.


Wysłane z mojego SM-A202F przy użyciu Tapatalka