Kilka kilo mniej - chudniemy zdrowo !

[justyna2639]

kurcze no jak patrze na te wasze paski wagowe to naprawde wam zazdrosze, mi sie nie udalo, znow przytylam i juz sie poddalam. nie uda mi sie wiem to. ale nic nie poradze

[--Olka--]

Justyna, za przeproszeniem, nie chrzań!
Spróbuj jeszcze raz! Tylko nie na ostro, bo to się nigdy nie sprawdza, tylko spokojnie i systematycznie, a będą rezultaty. Obiecuję ci to! Skoro wracasz do poprzednich nawyków to znaczy, że te nowe (dietowe) ci nie pasują i nie dajesz rady na dłuższą metę. Skup się na razie nie na redukcji tylko na uspokojeniu wahań wagi. Regularność posiłków, przyspieszenie metabolizmu, systematyczne ćwiczenia. W przeciwnym wypadku ciągle grozi ci efekt jo-jo.
Sama dobrze wiesz, że przy schudnięciu nie chodzi o to, żeby się "napinać", tylko "nastawić" na odpowiedni tor zdrowego żywienia i zdrowego trybu życia, a wtedy efekty przyjdą same.

Ja ostatnio zapuściłam się w ćwiczeniach. Na szczęście waga poszła w górę tylko o kilogram. Jest 60. A musi być 55! Mam motywację, bo wiem, że to w końcu dla mojego zdrowia, a nie dla głupiego mniejszego rozmiaru (bez urazy, to też ważne, ale są priorytety).
Znam siebie i wiem że nie chce mi się samej ćwiczyć regularnie. Dlatego wykupię sobie karnet do centrum aerobiku - wtedy będę mogła chodzić codziennie na jakie zajęcia chcę (aerobik, pilates, joga, itp.). To mam nadzieję przyzwyczai mnie do regularności i codziennego wysiłku. Chciałabym chodzić na basen, ale nie mogę. Nie wspominając już o beznadziejnej sylwetce, to niestety nie toleruję dobrze chlorowanej wody.
Osiągnę założony cel. Na pewno. Na sylwestra ma być 55 (żeby lekarz był zadowolony) i mniejsza oponka. A potem to już będzie chodziło o wymodelowanie sylwetki. I będzie git majonez!

[justyna2639]

Napisane przez --Olka--

Justyna, za przeproszeniem, nie chrzań!
Spróbuj jeszcze raz! Tylko nie na ostro, bo to się nigdy nie sprawdza, tylko spokojnie i systematycznie, a będą rezultaty. Obiecuję ci to! Skoro wracasz do poprzednich nawyków to znaczy, że te nowe (dietowe) ci nie pasują i nie dajesz rady na dłuższą metę. Skup się na razie nie na redukcji tylko na uspokojeniu wahań wagi. Regularność posiłków, przyspieszenie metabolizmu, systematyczne ćwiczenia. W przeciwnym wypadku ciągle grozi ci efekt jo-jo.
Sama dobrze wiesz, że przy schudnięciu nie chodzi o to, żeby się "napinać", tylko "nastawić" na odpowiedni tor zdrowego żywienia i zdrowego trybu życia, a wtedy efekty przyjdą same.

Ja ostatnio zapuściłam się w ćwiczeniach. Na szczęście waga poszła w górę tylko o kilogram. Jest 60. A musi być 55! Mam motywację, bo wiem, że to w końcu dla mojego zdrowia, a nie dla głupiego mniejszego rozmiaru (bez urazy, to też ważne, ale są priorytety).
Znam siebie i wiem że nie chce mi się samej ćwiczyć regularnie. Dlatego wykupię sobie karnet do centrum aerobiku - wtedy będę mogła chodzić codziennie na jakie zajęcia chcę (aerobik, pilates, joga, itp.). To mam nadzieję przyzwyczai mnie do regularności i codziennego wysiłku. Chciałabym chodzić na basen, ale nie mogę. Nie wspominając już o beznadziejnej sylwetce, to niestety nie toleruję dobrze chlorowanej wody.
Osiągnę założony cel. Na pewno. Na sylwestra ma być 55 (żeby lekarz był zadowolony) i mniejsza oponka. A potem to już będzie chodziło o wymodelowanie sylwetki. I będzie git majonez!

wszystko to, co napisalas to szczera prawda, ja to wiem, ale jakos nie umiem nad soba zapanowac. cwiczylam, ale gdy jeden dzin juz opuscilam to dalej jakos tak poszlo... no i troche nadrabiam jedzeniem. juz od kilku lat tak mam ze wiosna sie odchudzam a latem wracaja te kg... z tym ze nie jest to kwestia 2-3, ale wiecej... zastanaiwiam sie czy pojsc do takiej pani, ktora pomaga uswiadomic ludziom co jest nie tak w ich zywieniu i co jesc, by schudnac. tylko troche sie boje ze wezmie mnie za glupka bo do niej do szpitala pewnie przychodza ciezko chorzy ludzie a ja ot tak sobie przyjde...;/

[--Olka--]

Napisane przez justyna2639

wszystko to, co napisalas to szczera prawda, ja to wiem, ale jakos nie umiem nad soba zapanowac. cwiczylam, ale gdy jeden dzin juz opuscilam to dalej jakos tak poszlo... no i troche nadrabiam jedzeniem. juz od kilku lat tak mam ze wiosna sie odchudzam a latem wracaja te kg... z tym ze nie jest to kwestia 2-3, ale wiecej... zastanaiwiam sie czy pojsc do takiej pani, ktora pomaga uswiadomic ludziom co jest nie tak w ich zywieniu i co jesc, by schudnac. tylko troche sie boje ze wezmie mnie za glupka bo do niej do szpitala pewnie przychodza ciezko chorzy ludzie a ja ot tak sobie przyjde...;/

Ja wiem, że ty wiesz. Miałam ten sam problem, a zresztą dalej mam. Ale staram się walczyć z tym. Do niedawna miałam tak, że jak przerwałam niby na chwilę dietę, skusiłam się np. na ciastko, to potem zjadałam drugie, trzecie i myślałam sobie: "Jesteś beznadziejna jak mogłaś pożreć to ciastko". I zjadałam coś jeszcze, bo było mi smutno. Dochodziłam do wniosku, że skoro przerwałam dietę to już ten dzień i tak jest skreślony, więc mogę pofolgować sobie do wieczora, a do doety wrócę za dzień czy dwa, czy tydzień - przecież nic się nie stanie. A stawało się - waga rosła. Nie tak szybko, ale systematycznie.

Jak teraz czytam co napisałam powyżej to po prostu gałki wychodzą mi z orbit. Byłam typowym emocjonalnym podjadaczem. Myślę, że ty możesz mieć podobnie. Dlatego jak najbardziej powinnaś iść do tej pani. Niestety nasz problem też jest poważny. Im wcześniej przerwiesz błędne koło tycia i chudnięcia - tym lepiej. Przecież to nie chodzi tylko o sylwetkę, ale o wyniknięcie poważnych chorób, w bliższej czy dalszej przyszlości.

Ja rozmawiałam sobie na temat wagi z endokrynologiem. Powiedział mi, że od razu widać, że moje tycie ma podłoże stricte emocjonalne - że jem, aby zabić smutek. Uświadomił mi jednak pewną rzecz - że przecież jak zjem to nie czuję się lepiej tylko gorzej. Więc po co to robię? Właśnie nie wiem. Podpowiedział mi dobry sposób (u mnie skutkuje), że jeśli mam ochotę coś zejść, ale tak baaardzo, że już nie mogę się powstrzymać, to mam wyjść na dwór i pospacerować (bez pieniędzy i tam gdzie nie ma sklepów). Mam tak chodzić do momentu aż uświadomię sobie, jaką głupotą jest zjedzenie np. tego pączka czy czekoladki, które są przecież jedynie składanką kilkudziesięciu kostek cukru i konserwantów. Przecież takie "coś" zrobione z buraków cukrowych, kakao, zboża, itp. nie może mnie pokonać!

Nie wiem czy coś ci wyjaśniłam - po prostu wydaje mi się na podstawie twoich wypowiedzi, że możesz mieć właśnie problem z takim emocjonalnym podjadaniem. Dlatego bardzo dobrym wyjściem będzie wizyta u tej pani. Nawet jeśli twoje problemy mają inną przyczynę, to i tak idź - może uda się ją wykryć.
Życzę powodzenia.

[justyna2639]

Napisane przez --Olka--

Ja wiem, że ty wiesz. Miałam ten sam problem, a zresztą dalej mam. Ale staram się walczyć z tym. Do niedawna miałam tak, że jak przerwałam niby na chwilę dietę, skusiłam się np. na ciastko, to potem zjadałam drugie, trzecie i myślałam sobie: "Jesteś beznadziejna jak mogłaś pożreć to ciastko". I zjadałam coś jeszcze, bo było mi smutno. Dochodziłam do wniosku, że skoro przerwałam dietę to już ten dzień i tak jest skreślony, więc mogę pofolgować sobie do wieczora, a do doety wrócę za dzień czy dwa, czy tydzień - przecież nic się nie stanie. A stawało się - waga rosła. Nie tak szybko, ale systematycznie.

Jak teraz czytam co napisałam powyżej to po prostu gałki wychodzą mi z orbit. Byłam typowym emocjonalnym podjadaczem. Myślę, że ty możesz mieć podobnie. Dlatego jak najbardziej powinnaś iść do tej pani. Niestety nasz problem też jest poważny. Im wcześniej przerwiesz błędne koło tycia i chudnięcia - tym lepiej. Przecież to nie chodzi tylko o sylwetkę, ale o wyniknięcie poważnych chorób, w bliższej czy dalszej przyszlości.

Ja rozmawiałam sobie na temat wagi z endokrynologiem. Powiedział mi, że od razu widać, że moje tycie ma podłoże stricte emocjonalne - że jem, aby zabić smutek. Uświadomił mi jednak pewną rzecz - że przecież jak zjem to nie czuję się lepiej tylko gorzej. Więc po co to robię? Właśnie nie wiem. Podpowiedział mi dobry sposób (u mnie skutkuje), że jeśli mam ochotę coś zejść, ale tak baaardzo, że już nie mogę się powstrzymać, to mam wyjść na dwór i pospacerować (bez pieniędzy i tam gdzie nie ma sklepów). Mam tak chodzić do momentu aż uświadomię sobie, jaką głupotą jest zjedzenie np. tego pączka czy czekoladki, które są przecież jedynie składanką kilkudziesięciu kostek cukru i konserwantów. Przecież takie "coś" zrobione z buraków cukrowych, kakao, zboża, itp. nie może mnie pokonać!

Nie wiem czy coś ci wyjaśniłam - po prostu wydaje mi się na podstawie twoich wypowiedzi, że możesz mieć właśnie problem z takim emocjonalnym podjadaniem. Dlatego bardzo dobrym wyjściem będzie wizyta u tej pani. Nawet jeśli twoje problemy mają inną przyczynę, to i tak idź - może uda się ją wykryć.
Życzę powodzenia.

mysle ze mozesz miec racje, sprobuje odwiedzic ta kobitke, zobeczymy co mi powie. calkiem mozliwe ze to wszystko ma podloze emocjonalne, dziekuje Ci no i fajny sposob Ci doradzil ten lekarz, nie ma co

[cola16]

justyna2639 nie ladnie;p moze zapisz sie na fitness wtedy bedziesz chodzic bo zaplacisz za to;p przynajmniej ja tak mam

[Ray1212]

Justyna nie poddawaj się!!! Tak dobrze zawsze Ci szło ! Powodzenia

[winyl]

Napisane przez --Olka--

Ja wiem, że ty wiesz. Miałam ten sam problem, a zresztą dalej mam. Ale staram się walczyć z tym. Do niedawna miałam tak, że jak przerwałam niby na chwilę dietę, skusiłam się np. na ciastko, to potem zjadałam drugie, trzecie i myślałam sobie: "Jesteś beznadziejna jak mogłaś pożreć to ciastko". I zjadałam coś jeszcze, bo było mi smutno. Dochodziłam do wniosku, że skoro przerwałam dietę to już ten dzień i tak jest skreślony, więc mogę pofolgować sobie do wieczora, a do doety wrócę za dzień czy dwa, czy tydzień - przecież nic się nie stanie. A stawało się - waga rosła. Nie tak szybko, ale systematycznie.

Jak teraz czytam co napisałam powyżej to po prostu gałki wychodzą mi z orbit. Byłam typowym emocjonalnym podjadaczem. Myślę, że ty możesz mieć podobnie. Dlatego jak najbardziej powinnaś iść do tej pani. Niestety nasz problem też jest poważny. Im wcześniej przerwiesz błędne koło tycia i chudnięcia - tym lepiej. Przecież to nie chodzi tylko o sylwetkę, ale o wyniknięcie poważnych chorób, w bliższej czy dalszej przyszlości.

Ja rozmawiałam sobie na temat wagi z endokrynologiem. Powiedział mi, że od razu widać, że moje tycie ma podłoże stricte emocjonalne - że jem, aby zabić smutek. Uświadomił mi jednak pewną rzecz - że przecież jak zjem to nie czuję się lepiej tylko gorzej. Więc po co to robię? Właśnie nie wiem. Podpowiedział mi dobry sposób (u mnie skutkuje), że jeśli mam ochotę coś zejść, ale tak baaardzo, że już nie mogę się powstrzymać, to mam wyjść na dwór i pospacerować (bez pieniędzy i tam gdzie nie ma sklepów). Mam tak chodzić do momentu aż uświadomię sobie, jaką głupotą jest zjedzenie np. tego pączka czy czekoladki, które są przecież jedynie składanką kilkudziesięciu kostek cukru i konserwantów. Przecież takie "coś" zrobione z buraków cukrowych, kakao, zboża, itp. nie może mnie pokonać!

Nie wiem czy coś ci wyjaśniłam - po prostu wydaje mi się na podstawie twoich wypowiedzi, że możesz mieć właśnie problem z takim emocjonalnym podjadaniem. Dlatego bardzo dobrym wyjściem będzie wizyta u tej pani. Nawet jeśli twoje problemy mają inną przyczynę, to i tak idź - może uda się ją wykryć.
Życzę powodzenia.

Hahaha dobry sposób .
Gorzej, jak się nie ma czasu na owe spacerowanie albo pokusa dopanie Cię np. (podając na swoim przykładzie :P) w szkolnym sklepiku. I kiedy ja sobie uświadomię, że te sałatki, kanapki, jabłka i wody mineralne, które też tam sprzedają są duuużo lepsze od wszelkich słodyczy, zapiekanek, naleśników i napojów, które zazwyczaj tam kupuję?
No cóż dzisiaj znowu postanowiłam na serio wiąć się w garść. Mam nadzieję, że tym razem się uda .

[justyna2639]

Napisane przez cola16

justyna2639 nie ladnie;p moze zapisz sie na fitness wtedy bedziesz chodzic bo zaplacisz za to;p przynajmniej ja tak mam

Napisane przez Ray1212

Justyna nie poddawaj się!!! Tak dobrze zawsze Ci szło ! Powodzenia

dzieki dziewczyny jak tam u Was idzie to odchudzanie?
rozmawialam z mama, powiedziala ze nie ma problemu, pojdziemy obie do tej facetki i zobaczymy co nam powie, takze teraz musze sie zorientowac kiedy przyjmuje i czy musze miec jakies skierowanie.

[cola16]

Napisane przez justyna2639

dzieki dziewczyny jak tam u Was idzie to odchudzanie?
rozmawialam z mama, powiedziala ze nie ma problemu, pojdziemy obie do tej facetki i zobaczymy co nam powie, takze teraz musze sie zorientowac kiedy przyjmuje i czy musze miec jakies skierowanie.

no mi nie najgorzej chociaz moglo by byc lepiej

[--Olka--]

Napisane przez winyl

Hahaha dobry sposób .
Gorzej, jak się nie ma czasu na owe spacerowanie albo pokusa dopanie Cię np. (podając na swoim przykładzie :P) w szkolnym sklepiku. I kiedy ja sobie uświadomię, że te sałatki, kanapki, jabłka i wody mineralne, które też tam sprzedają są duuużo lepsze od wszelkich słodyczy, zapiekanek, naleśników i napojów, które zazwyczaj tam kupuję?
No cóż dzisiaj znowu postanowiłam na serio wiąć się w garść. Mam nadzieję, że tym razem się uda .

Też mam nadzieję, że ci się uda! Mnie też.
W moim przypadku sposób działa (chodziłam dwa razy), bo pokusa dopada mnie zawsze wieczorem, gdy jestem sama w domu, nudzi mi się i jestem smutna.

Napisane przez justyna2639

dzieki dziewczyny jak tam u Was idzie to odchudzanie?
rozmawialam z mama, powiedziala ze nie ma problemu, pojdziemy obie do tej facetki i zobaczymy co nam powie, takze teraz musze sie zorientowac kiedy przyjmuje i czy musze miec jakies skierowanie.

Na razie daję radę. Tylko ćwiczenia musze włączyć... Prawda jest taka że mi się po prostu nie chce ćwiczyć! A muszę. Myślę że dobrym pomysłem jest wybulenie iluś tam pieniędzy na karnet na aerobik czy basen - wtedy to trzeba chodzić, bo jak tu pieniądze zmarnować.
Dobra decyzja. Idź i podziel się potem doświadczeniem z nami.

[justyna2639]

dzis bylam u okulisty i tego dietetyka, napisze Wam wieczorem czego sie dowiedzialam no i sporobuje jeszcze raz

[cola16]

Napisane przez justyna2639

dzis bylam u okulisty i tego dietetyka, napisze Wam wieczorem czego sie dowiedzialam no i sporobuje jeszcze raz

Pisz,pisz wiecie co teraz staram sie schudnac i nawet mi to wychodzi ale od dzisiaj bede sie o wiele bardziej starac codziennie cwiczenia fitnes basen i rowerekchce miec piekne cialko do wakacji

a wy co dzisiaj cwiczylyscie ja 8minute legs i na brzuch

[winyl]

A ja zazwyczaj nie wytrzymuję w szkole ...
Ale dzisiaj już było lepiej, mimo iż diety do końca nie dotrzymałam (moje założenie: zero cukru, słodyczy, zamiana białego pieczywa na ciemne no i nie łączenie ziemniaków/makaronu/ryżu z mięsem), to i tak jestem dość zadowolona.

[justyna2639]

wiec tak przede wszystkim 3 zasady
-posilki jemy srednio co 3 godziny
-kolacja ma byc 2 godziny przed snem, z tym ze jesli kladziemy sie pozniej niz po 12 to kolacje powinno sie jesc najpozniej do 21 gora 22.
-no i nalezy jesc wszystko, ale w odpowiednich ilosciach, tak aby w tym co jemy byla rownowaga, tzn jesli jemy cos bialkowego to niech to bedzie w wiekszosci bialkowe, nie mieszamy raczej duzej ilosci bialek z weglowodanami czy tluszczami, niech to beda posilki ze tak powiem "zdecydowane" na konkretny skladnik.

kolejna sprawa dotyczy ogolnie diet. wiec dowiedzialam sie ze kazda dieta jest na swoj sposob dobra, ale nie koniecznie dla wszystkich. pytala mnie jakie diety stosowalam (kapuscianke i SB) ale nie ganila ze to sa zle diety, np polecila mi zupe kapusciana wykorzystac kiedy jestem bardzo glodna i czuje ze nie wytrzymam, jako taki wypelniacz. no i jesli nadchodzi pora jedzenia to powinnysmy sobie jesc np 5-6 sliwek czy moreli lub garsc rodzynek czy orzechow. chodzi o to zeby oszukac swoj zoladek. te 6 sliwek nalezy zuc tak dlugo jak sie da. zwroccie uwage, ze jak jemy cos dluzej to szybciej czujemy sie najedzone, im dluzej bedziemy zuc smakowac itd tym szybciej poczujemy ze nasz zoladek jest pelny. i tak samo z tymi sliwkami.
mowila tez zeby starac sie unikac wszelkich panierek i sosow (nie zeby w ogole ale zeby nie za czesto). trzeba starac sie piec czy smazyc bez tych udziwnien (bo wiadomo zew panierce to albo bulka tarta albo maka, a oprocz tego ze jemy miesko, czyli bialka to jeszcze dodajemy sobie niepotrzebnych tluszczow przez smazenie czy weglowodanow) . radzila raczej zeby wziac sobie warzywka przysmazyc np z jakims mieskeim, no i ewentualnie do tego pol porcji ziemniakow.
przed posilkami trzeba pic wode, no i mam jeszcze ten przepis na ta miksture z octu jablkowego co tez mowila ze dobra zeby pic pol godziny przed posilkiem- w moim wypadku przed sniadaniem i kolacja): szklanka wody przegotowanej, 2 lyzeczki octu jablkowego, 1 plaska lyzka miodu i troche soku z cytryny.

no a jesli chodzi o konkretna diete to kazala kierowac sie ta dla konkretnej grupy krwi, chociaz trzeba sie obserwowac i nie katowac, jesli organizm ma na cos ochote to trzeba mu to dac i juz.

no to z grubsza wszystko, jak cos sobie przypomne to dopisze.

[cola16]

Napisane przez winyl

A ja zazwyczaj nie wytrzymuję w szkole ...
Ale dzisiaj już było lepiej, mimo iż diety do końca nie dotrzymałam (moje założenie: zero cukru, słodyczy, zamiana białego pieczywa na ciemne no i nie łączenie ziemniaków/makaronu/ryżu z mięsem), to i tak jestem dość zadowolona.

ja cukru sie troche pozbylam atzn nieslodze herbaty itp od paru lat czasem podjadam slodycze ale o wiele mniej niz kiedys jak mam na cos odchote to jej suszone jablka albo owoce roz jest zdrowy szczegolnie ciemny wiec sobie na to pozwalam co do miesa to musze jest:P poniewaz tata sie tym zajmuje i nie mam jak ominac niejedzenia miesa:P chociaz nieprzepadam za miesem...

[winyl]

Napisane przez cola16

ja cukru sie troche pozbylam atzn nieslodze herbaty itp od paru lat czasem podjadam slodycze ale o wiele mniej niz kiedys jak mam na cos odchote to jej suszone jablka albo owoce roz jest zdrowy szczegolnie ciemny wiec sobie na to pozwalam co do miesa to musze jest:P poniewaz tata sie tym zajmuje i nie mam jak ominac niejedzenia miesa:P chociaz nieprzepadam za miesem...

Tzn. ja mam na myśli zero cukru w sensie dodatków - nie słodzę herbaty itp., piję soki bez cukru (najchętniej własnoręcznie wyciśnięte z jakiegoś owoca ;P). Owoce jak najbardziej jem .
Ryż owszem, jest zdrowy, ale nie powinno się go łączyć z mięsem, więc tego nie robię .
A mięso kocham (na całe szczęście białe - kurczaka <3). Po prostu zamiast wedle polskiej tradycji jeść mięso z toną ziemniaków, jem mięso i np. duuużo sałatki, jakieś gotowane na parze jarzynki itd. Kocham takie jedzenie .
A słodycze staram się wyeliminować, jak z tym będzie, to się okaże .

[cola16]

Napisane przez winyl

Tzn. ja mam na myśli zero cukru w sensie dodatków - nie słodzę herbaty itp., piję soki bez cukru (najchętniej własnoręcznie wyciśnięte z jakiegoś owoca ;P). Owoce jak najbardziej jem .
Ryż owszem, jest zdrowy, ale nie powinno się go łączyć z mięsem, więc tego nie robię .
A mięso kocham (na całe szczęście białe - kurczaka <3). Po prostu zamiast wedle polskiej tradycji jeść mięso z toną ziemniaków, jem mięso i np. duuużo sałatki, jakieś gotowane na parze jarzynki itd. Kocham takie jedzenie .
A słodycze staram się wyeliminować, jak z tym będzie, to się okaże .

no powiem szczerze ze przed slodyczami trudno sie uchronic,justyna dobre rady na przyszlosc

[justyna2639]

to w sumie nic nowego, ale powiem Wam ze to jest lepiej jak sie uslyszy od kompetentnej osoby niz przeczyta na jakiejs stronie internetowej.

[Choomik]

Ok 2,5 w dół. Mała częśc teog to tłuszcz, ale można się pooszukiwać że się schudło

[justyna2639]

Napisane przez Choomik

Ok 2,5 w dół. Mała częśc teog to tłuszcz, ale można się pooszukiwać że się schudło

to super! gratuluje ja od dzis staram sie jesc mniej wiecej tak jak mi dietetyczka kazala. bede cwiczyc raz dziennie, czasem moze dwa razy. doszlam do wniosku ze lepiej jest zaczac od malych obietnic i postanowien i ich dotrzymywac niz od duzych krotkotrwalych.

[cola16]

Napisane przez justyna2639

to super! gratuluje ja od dzis staram sie jesc mniej wiecej tak jak mi dietetyczka kazala. bede cwiczyc raz dziennie, czasem moze dwa razy. doszlam do wniosku ze lepiej jest zaczac od malych obietnic i postanowien i ich dotrzymywac niz od duzych krotkotrwalych.

tak dokladnie masz racje,a ja mam dzisiaj jakis pechowy dzien zgubilam tel

[justyna2639]

Napisane przez cola16

tak dokladnie masz racje,a ja mam dzisiaj jakis pechowy dzien zgubilam tel

oj to szkoda, ale moze znajdzie go jakis uczciwy ludź

[cola16]

Napisane przez justyna2639

oj to szkoda, ale moze znajdzie go jakis uczciwy ludź

nom moze tak:P ide cwiczyc 8 minute legs

[justyna2639]

Napisane przez cola16

nom moze tak:P ide cwiczyc 8 minute legs

no ja pozniej pocwicze kurcze czemu to odchudzanie jest takie trudne...

[cola16]

Napisane przez justyna2639

no ja pozniej pocwicze kurcze czemu to odchudzanie jest takie trudne...

no a powiem ci ze przedtem bylam zniechecona a teraz jakos bardziej mi to idzie tzn lubie cwiczyc tzn polubialam:P

[Choomik]

Napisane przez cola16

no a powiem ci ze przedtem bylam zniechecona a teraz jakos bardziej mi to idzie tzn lubie cwiczyc tzn polubialam:P

Heh ja uwielbiam pływanie i nie musze się do teog zmuszać Zresztą już mi przestało zależeć an figurze modelki. Ważne żeby zmieścić się w ciuchy, które mi isę podobają, a których chwilowo nie moge nosić NO i żeby na basenie jakoś wyglądać.. w końcu

[cola16]

Napisane przez Choomik

Heh ja uwielbiam pływanie i nie musze się do teog zmuszać Zresztą już mi przestało zależeć an figurze modelki. Ważne żeby zmieścić się w ciuchy, które mi isę podobają, a których chwilowo nie moge nosić NO i żeby na basenie jakoś wyglądać.. w końcu

no tez uwielbiam plywac a niechcialabym nigdy wygladac jak modelka a fe one sa zbyt chude:P no mi glownie chodzi o ujedrnienie cialka:P

[cola16]

co tak tu pusto?

[Choomik]

Weekend