![]() |
#271 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2009-06
Wiadomości: 16 866
|
Dot.: Kryzys intymności.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#272 |
Naczelna Nastolatka
Zarejestrowany: 2010-03
Lokalizacja: Podkarpacie
Wiadomości: 25 807
|
Dot.: Kryzys intymności.
Nie, roczne to prawie dorosłe jest....
__________________
Małgorzata i spółka. Matka natura to suka. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#273 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 52 423
|
Dot.: Kryzys intymności.
D_94
Punkt siedzenia jak widać zmienia punkt widzenia: http://www.hafija.pl/2014/12/spanie-...i-analizy.html Nie przepadam za wszystkim, co ta blogerka pisze, ale jakoś bardziej wierzę jej analizie opracowań tych badań niż mamadu ![]() Co do kwestii rodziny - jak znajdziesz kogoś z rodziny, kto się zajmie trójką 11 miesi-4 lata na raz kilka razy w tygodniu (bo ćwiczenia to chyba regularnie trzeba robić), to normalnie masz u mnie puchar! Kwestii przypodobania się mężowi na siłę nie będę już komentować. [PS. oczywiście ja nie jestem za tym, by sobie radośnie hasać z nadwagą i nie widzieć w tym problemu, ale jeśli jedyną motywacją miałoby dla mnie być, by nie obrzydzać męża, to.. Mnie też się wydaje, że problem jest o wiele głębszy, niż nieprawidłowe BMI i nie wierzę, że to się stało nagle] Edytowane przez ecd9a68db8379fc22aec14635aa2645aca7c721b_6070dc99c9f91 Czas edycji: 2015-08-01 o 20:02 |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#274 |
wasza koleżanka
Zarejestrowany: 2011-07
Lokalizacja: Gdańsk
Wiadomości: 1 140
|
Dot.: Kryzys intymności.
__________________
karmacoma
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#275 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 7 272
|
Dot.: Kryzys intymności.
Nawet jeśli nie zaplanowali i np. żyli sobie z nastawieniem "Bóg da to i oby się zdrowo chowało" to i tak trójka dzieci jest, najmłodsze nieodchowane to czego się spodziewać?
Metody wychowawcze zalecane przez "specjalistów" to bezcenna lektura. Zwłaszcza jak się ma do dyspozycji artykuły sprzed 5, 10, 15, 20, 25 lat i wcześniej. Zmieniają poglądy jak im wiatr zawieje. A śpiąca matka dziecka nie przydusi ani sobą ani kołdrą, NIGDY. Bo to się śpi cały czas czujnie jak coś małego, żywego i bezbronnego jesto obok. Jak kobieta czuje, że po wpadnięciu w głęboki sen może się ruszyć nie tak i przydusić, to po prostu tego dziecka ze sobą do łóżka nie bierze, tylko kładzie w łóżeczku obok bo instynktownie wie. Już chyba większe jest ryzyko NŚŁ jak matka nie będzie w pobliżu niż tego, że matka, która już dwójkę wykarmiła i od 4 lat żyje jak żołnierz na froncie przywali dziecko kołdrą. Jeszcze 20 lat temu normą było zabieranie noworodków matkom i przynoszenie tylko na karmienie w czasie pierwszych dni w szpitalu - specjaliści zalecali, teraz odżegnują się od tego twierdząc, że to zbrodnia i źle się odbija na dziecku. Dzieci z domów dziecka czy izb dziecka też jak już wcześniej wspomniałam - żyją. Ale samo hodowanie i dbanie o to, żeby było czyste i nakarmione to nie wszystko. Jak dziecko nie potrzebuje aż tak bliskiego i częstego kontaktu to czasu jest trochę więcej, ale przecież nie przy TRÓJCE maleństw. Bla, bla, bla... Ale problem w tym, że to nijak problemu autorki nie zbliża do rozwiązania. Przerosło go czy nie przerosło, nie zachował się tak, jak mężczyzna się zachować powinien. Przecież to nie jest coś, co się wzięło nie wiadomo skąd i z dnia na dzień plop! - żona o połowę większa. Sądząc po kolejnym dziecku z 15 czy 20 kilogramami nadwagi małżonka nadal się podobała. Facet, który jest zdolny powiedzieć coś takiego nie zgodzi się na wspólne ćwiczenia. Nigdy. I nigdy też nie zobaczy problemu w sobie. Co nie wróży dobrze małżeństwu. No bo ona schudnie - za pół roku, rok czy ewentualnie trochę dłużej wróci do swojej normalnej wagi. Ale czy wtedy wszystko wróci do normy i będzie tak jak było? - szczerze wątpię. Zranił ją, skrzywdził i nie widzi problemu, pewnie jeszcze zadowolony z jasnego postawienia sprawy. Możliwe, niewykluczone, może nawet bardzo prawdopodobne, że to jego metoda na zakomunikowanie: "przerasta mnie to, jestem wycieńczony, boję się, że nie dam rady utrzymać tak licznej rodziny, Ty zajmujesz się tylko dziećmi, a ja tylko zarabiam i dowożę zakupy, mam wrażenie, że w ogóle już Cię nie interesuję - no to asz, dowalę Ci w odwecie mówiąc, że już mnie nie pociągasz, może wtedy zrozumiesz sugestię". Nie znam faceta, nie znam sytuacji, wiem tylko, że chłopy są generalnie durne a pod dodatkowym wpływem stresu tworzą zaprawdę imponujące toki rozumowania. Może sobie wymyślił, że jak to powie, to z seksu nici i nie będzie ryzyka powiększenia rodziny o kolejne dziecko z czym - jak sądzi - nie da już sobie rady, ale wydedukował sobie, że jak to powie, to sprawi, że żona zacznie podejrzewać, że żałuje że mają te, które mają i wybrał sobie coś, co uznał za "mniejsze zło". Antykoncepcja s*antykoncepcja za przeproszeniem. Zmniejsza prawdopodobieństwo, nie niweluje go. Nawet biorąc tabletki, stosując prezerwatywę i bzykając się w dzień przed okresem można zostać jedną na 10.000.000 par, którym trafiła się po tym ciąża. Jeśli wie, że absolutnie psychicznie, fizycznie i finansowo nie wydoli, to nawet to prawdopodobieństwo 1:10000000 może przerażać. A nawet jeśli zarabia na tyle dużo, żeby i sześcioosobową rodzinę utrzymać, to przy układzie 'ja zarabiam, ty ze stadkiem dzieci w domu' i żadnej pomocy znikąd, to i tak psychicznie i fizycznie to balansowanie na lub poza granicą załamania nerwowego. Niańka to też. Znaleźć niańkę, która: a) nie będzie szurnięta, b) nie będzie się cenić jak Beyonce za koncert przy opiece nad trójką małych dzieci, c) a przy tym ma wolny np. jeden dzień w tygodniu, który pasowałby rodzicom i umożliwił im odetchnięcie i bycie przez parę godzin tylko ze sobą... prawdopodobieństwo jak trafienia piątki w totka, może czwórki, ale to i tak nie pomaga. Rozmowy by wszystko wyjaśniły. Ale skłonić do mówienia faceta, który mówić nie chce to... powiedzmy, że trudne. Nawet jeśli powie coś więcej, to nadal żadnej gwarancji, że to będzie dokładnie to, co myśli i co jest źródłem problemu. Który on w jego mniemaniu już rozwiązał - więc na terapię też nie pójdzie, a jeszcze szału na samą sugestię pewnie dostanie. A autorka może się nie odzywać teraz ze względu na weekend. Mąż może w domu, to nie ma czasu i sposobności przez to wszystko przebrnąć. |
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#276 | |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2015-01
Wiadomości: 673
|
Dot.: Kryzys intymności.
Cytat:
![]() ![]() ![]() |
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#277 | ||||
de l'univers
Zarejestrowany: 2015-06
Lokalizacja: z łóżka;)
Wiadomości: 58
|
Dot.: Kryzys intymności.
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Cytat:
Zgadzam się z częścią wypowiedzi powyżej - w moim odczuciu również nie chodzi w tym wszystkim tylko i wyłącznie od nadprogramowe kilogramy Autorki. Ja tu bardziej widzę jakiś ogólny rozpad pewnego pożycia małżeńskiego - i nie tylko w znaczeniu czysto fizycznym, ale przede wszystkim emocjonalnym. Widać to choćby po sposobie komunikacji męża - komunikat, jakim Autorkę obdarował raczej nie świadczy o ich bliskości, wzajemnym szacunku i zrozumieniu, a wręcz przeciwnie. Mimo to nie byłabym taka drastyczna w ocenie męża Autorki, bo mamy zdecydowanie za mało danych. Nie wiemy, ile waży i jak wygląda mąż, by od razu nazywać go "świnią" (ej, serio, mój małż też ma brzuszek, a bynajmniej grubasem bym go nie nazwała). Podobnie, nie rzucałabym tutaj hasłami, typu: "on też te dzieci zrobił, a teraz zdziwiony" - wydaje mi się (choć sama dzieci nie mam i nie planuje - proszę o korektę poglądów w razie, gdybym totalne głupoty wypisywała ![]() Z postów Autorki naprawdę ciężko wywnioskować w czym tkwi problem - czy w tym, że faktycznie mąż nie dostrzega starań Autorki i okazał się zapatrzonym w siebie i swoje potrzeby bucem, czy w tym, że Autorka zbyt mocno skupiła się na roli "matka", zapominając o swojej roli, jako "kobieta i żona". I tak szczerze mówiąc osobiście skłaniałabym się bardziej niestety do tej drugiej opcji, nie tylko na podstawie zawartych w wątku przez Autorkę informacji, ale przede wszystkim na podstawie ogólnego wydźwięku jej wypowiedzi. Lakonicznie wypowiada się o nadwadze męża (jakby nie chciała przyznać, że w gruncie rzeczy wcale tak źle nie wygląda), podobnie o swojej (dopiero w kolejnych wypowiedziach dodała, że przytyła bagatela 25 kg - dla mnie to wyglądało na chęć ukrycia tej informacji), brak wspólnie spędzonych nocy z kolei od razu uzasadnia (tym, że dziecko potrzebuje dużo bliskości - kurde, a mąż nie potrzebuje, czy jak?) itd. itp. Faktem jest, że komunikat męża był, delikatnie rzecz ujmując, nietaktowny. Jasnym jest dla mnie, że kobiecie po 3 ciążach w krótkim czasie, z 3ką małych dzieci pod pachą należy się dużo zrozumienia, zarówno co do jej wyglądu, jak i ogólnego zmęczenia. Rozumiem też jednak, że mężczyzna nadal może nie być zachwycony opisanym przez Autorkę obrazem małżeństwa, zwłaszcza, jeśli do tego posiada stresującą pracę i świadomość, że musi utrzymać aż piątkę ludzi. Obie strony nawaliły w tej sytuacji. I obie czeka sporo pracy, by związek wyprowadzić na prostą.
__________________
“Travel light, live light, spread the light, be the light.” In progress...
|
||||
![]() ![]() |
![]() |
Najlepsze Promocje i WyprzedaĹźe
![]() |
#278 |
BAN stały
Zarejestrowany: 2015-07
Wiadomości: 46
|
Dot.: Kryzys intymności.
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
#279 |
Konto usunięte
Zarejestrowany: 2010-07
Wiadomości: 52 423
|
Dot.: Kryzys intymności.
I co, autorko, odezwiesz się jeszcze? Sytuacja się jakoś zmienia? Próbujecie coś zrobić?
|
![]() ![]() |
![]() |
![]() |
![]() |
|



Ten wątek obecnie przeglądają: 1 (0 użytkowników i 1 gości) | |
|
|
Strefa czasowa to GMT +1. Teraz jest 18:19.