czy to lato, czy to zima, motywacji u nas ni ma - część 28 dopingujących pogaduszek

[little_ola]

Napisane przez kalina1984

No i dobra wiadomość jest taka że jutro piąteczek jest

jeszcze lepsza jest taka, że za tydzień

[gagatu]

Napisane przez babydelfi

Agata no nie dziwota , wszak pytania i daty ostatnich @, kto to spamięta

Jeszcze o pochodzenie były pytania... Skąd ja to mam wiedzieć?

[jola2243]

Żyrafa ma ok 170 cm, waży ok 4kg, następne w kolejności ptaszki, z tym podtekstem udam się do łóżeczka

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[little_ola]

dziewczyny mam pytanie:
Ola za tydzień idzie do koleżanki na 10-te urodziny (impreza z noclegiem) i pomyślałam, ze zrobiłabym tej koleżance taki szalik
myślicie, że to dobry pomysł?

[AnnaOstapiuk]

Hej dziewczątka, jest Was jeszcze tu trochę? Bo coś późno udało mi się przyjść na imprezę
Ale przychodzę z tortem i drineczkiem, szkoda że wirtualne

Wypijcie za moje zdrowie, bo tak w kościach strzyka

[AnnaOstapiuk]

Iwonko, tylko może w cieplejszym kolorku? Szxaliczek śliczny

[SlonecznikB]

Napisane przez cocci

:d

ale śliczności

Napisane przez little_ola

dziewczyny mam pytanie:
Ola za tydzień idzie do koleżanki na 10-te urodziny (impreza z noclegiem) i pomyślałam, ze zrobiłabym tej koleżance taki szalik
myślicie, że to dobry pomysł?

Myślę, że dziewczynka będzie zachwycona

[rudasek]

Aniu , wszystkiego najlepszego, radości z córeczek, dużo robótek i częściej męża w domu
Jola super ta żyrafa, też mam na nią ochotę , ale te ilości rurek mnie odstraszają od dużych projektów.
Mój syn mówił, że w bajce jest lew, błąd i żelaza, zrób sobie taką trójcę

[AnnaOstapiuk]

Dziękuję Wam wszystkim za życzenia, to takie miłe, że mam tyle koleżanek w świecie
Kochane jesteście, i super że jesteście

Jola ale świetna żyrafka , ileż to rurek poszło Efekt rewelacyjny, oby tylko dzieciaki nie zagłaskały jej na śmierć, bo pewnie każdy chce dotknąć

Basiu dziękuję Ci za przepis na rybkę, ja zrobię Mirunę, kupiłam dziś. Cytrynkę według Twoich wskazań też zakupiłam.

---------- Dopisano o 22:09 ---------- Poprzedni post napisano o 22:09 ----------

Grażynko ciekawa ta trójca Coś jak "Zobacz synku, pająk je biedronkę", "A co to jest Dronka, mamo?"

---------- Dopisano o 22:11 ---------- Poprzedni post napisano o 22:09 ----------

Iwonko pisałaś, ze nie ogarniasz mojej serwetki
Ona naprawdę ma 40 cm średnicy, ale w obwodzie ma 5 metrów Bo jak ją zakończę to będzie zrobiona w zakładki i stanie się normalna

[little_ola]

Napisane przez AnnaOstapiuk

Wypijcie za moje zdrowie, bo tak w kościach strzyka

Aniu zdrówka

Napisane przez AnnaOstapiuk

Iwonko, tylko może w cieplejszym kolorku? Szxaliczek śliczny

zaczęłam dziergać i mój szary jest dużo jaśniejszy

[AnnaOstapiuk]

no to chluśniem, bo uśniem

[SlonecznikB]

My z Mireczką wypiłyśmy Kavos, i powiem, że bardzo smaczny jest, a jaka śliczna butelka. Chyba szybko będzie trzeba opróżnić aby opakowanie do decu wykorzystać

[AnnaOstapiuk]

Czytam ten artykuł o odrabianiu lekcji z dzieckiem, a raczej o nieodrabianiu...
Aż mnie skręca.
Jestem odmiennego zdania, niż autor. Ja pomagam w lekcjach, tłumaczę trudne sprawy, zadania, czasem pomagam w tym, czego Tuśka nie umie (a czasem nie chce) robić sama. Nie robię za nią, o nie, ale wypracowania sprawdzam, naprowadzam ją na właściwy szyk zdania, na poprawne i logiczne myślenie. Uważam, ze obecnie podręczniki są napisane w sposób wielce niewystarczający, czasem mam problem ze zrozumieniem, a co dopiero dziecko.

Oburzyło mnie zdanie: "A co z lekcjami w szkole, z opracowywaniem materiału przez nauczyciela? Czasem aż kusi, żeby w szkole też się przysiąść do malucha i mu poasystować, co?"
No własnie tam jest nauczyciel, który objaśni, a w domu dziecko ma być skazane tylko na siebie i zrażać sie do tego, czego nie umie ogarnąć?

Co to za matka z tej autorki??? Zapewne sama nigdy nie dostała pomocy od rodziców, bo ją olewali, i teraz przekuła to w jej mocną stronę.

No normalnie krew mnie zalewa, jak coś takiego czytam...

---------- Dopisano o 22:19 ---------- Poprzedni post napisano o 22:18 ----------

Jestem zdania, ze jeśli ja jej nie pomogę w wypracowaniu poprzez jego sprawdzenie i pomoc w skorygowaniu, to nigdy sie nie nauczy, bo nauczyciel poprawi błędy, podkreśli na czerwono, ale tak szczerze - ile z nas zwracało tak naprawdę uwagę na to, co dopisał nauczyciel???

[gagatu]

Iwonka, ja bym się cieszyła z takiego szalika, a dziecko tym bardziej

A to czytałyście w tendeseniu? Ja czytałam w pracy, ledwo powstrzymywałam się, żeby nie wybuchnąć śmiechem, miałam ochotę przeczytać na głos, ale jeszcze nie wyczułam, jaki rodzaj poczucia humoru mają współpracownicy.

[AnnaOstapiuk]

I jeszcze na koniec to, że tyle pytań mogło by zadać dziecko, na które ona musiałaby odp, albo tyle zadań, których by nie umiała rozwiązań... Już teraz rozumiem, czemu nie siada z dzieckiem...
Ja na szczęście nie widze takich problemów.


a to sie napisałam...

---------- Dopisano o 22:23 ---------- Poprzedni post napisano o 22:22 ----------

Czytałam dziś ten tekst, świetny jest, usmiałam się jak fretka Trzeba swojego kiedys tak kopnąć prądem

---------- Dopisano o 22:29 ---------- Poprzedni post napisano o 22:23 ----------

Miałam dzis taka sytuację. Dzwoni telefon, nr 222021 581, odbieram, cisza, nawet oddechu nie słychać, nic. POczekałam chwilkę, kilka razy zapytałam halo i sie rozłączyło.
Za niecałą minutę przychodzi sms od niejakiego Jarka Krupy (nie mam takiego w kontaktach, więc powinno mi wyświetlić numer, a nie imię i nazwisko, więc małe zdziwko.
A w smsie: "Wszystkiego najlepszego z okazji Pani urodzin! Dzwoniłem, ponieważ otrzymała Pani prezent urodzinowy. Prosze o kontakt zwrotny pod 222021581 dziś do 17-ej"

No jaaasne, już wydzwaniam do nich... Skąd to się bierze? Co to za czort? Na pewno jakieś naciągactwo, tylko jeszcze pewnie bym zapłaciła za rozmowę
Spotkałyście się z czyms takim? Zwłaszcza z tym, żeby sms miał od razu nadany KOntakt, a nie numer?

[rudasek]

Aniu nie było numeru , bo to oni mieli wyciąć tobie numer

[SilverAguti]

Napisane przez AnnaOstapiuk

Czytam ten artykuł o odrabianiu lekcji z dzieckiem, a raczej o nieodrabianiu...
Aż mnie skręca.
Jestem odmiennego zdania, niż autor. Ja pomagam w lekcjach, tłumaczę trudne sprawy, zadania, czasem pomagam w tym, czego Tuśka nie umie (a czasem nie chce) robić sama. Nie robię za nią, o nie, ale wypracowania sprawdzam, naprowadzam ją na właściwy szyk zdania, na poprawne i logiczne myślenie. Uważam, ze obecnie podręczniki są napisane w sposób wielce niewystarczający, czasem mam problem ze zrozumieniem, a co dopiero dziecko.

Oburzyło mnie zdanie: "A co z lekcjami w szkole, z opracowywaniem materiału przez nauczyciela? Czasem aż kusi, żeby w szkole też się przysiąść do malucha i mu poasystować, co?"
No własnie tam jest nauczyciel, który objaśni, a w domu dziecko ma być skazane tylko na siebie i zrażać sie do tego, czego nie umie ogarnąć?

Co to za matka z tej autorki??? Zapewne sama nigdy nie dostała pomocy od rodziców, bo ją olewali, i teraz przekuła to w jej mocną stronę.

No normalnie krew mnie zalewa, jak coś takiego czytam...

---------- Dopisano o 22:19 ---------- Poprzedni post napisano o 22:18 ----------

Jestem zdania, ze jeśli ja jej nie pomogę w wypracowaniu poprzez jego sprawdzenie i pomoc w skorygowaniu, to nigdy sie nie nauczy, bo nauczyciel poprawi błędy, podkreśli na czerwono, ale tak szczerze - ile z nas zwracało tak naprawdę uwagę na to, co dopisał nauczyciel???

ze mną rodzice nigdy, nawet w pierwszej klasie, nie odrabiali lekcji i nigdy, w żadnym kontekście, o nich nie pomyślałam "co z nich za rodzice?" nigdy też nie miałam świadectwa z paskiem, choć na początku niewiele mi brakowało, a później to już mi się nie chciało nie wiem, może byli już nauczeni doświadczeniem po moich starszych braciach, a może wiedzieli, że mam poukładane w głowie, na ile tylko dziecko poukładane mieć może

[AnnaOstapiuk]

Asiu ale to nie o poukładanie chodzi...

Chodzi właśnie o pomoc w tym, co jest niezrozumiałe, a tego - wierz mi- w obecnych podręcznikach jest naprawdę dużo...
Już nieraz wrzucałyśmy tu zadania, które sprawiały nam samym trudnośc i rozgryzałyśmy je wspólnie, by czasem dojśc do tego, że są błędne. Gdy moja Natalia sama próbowała rozwiązać i jej nie wychodziło, bardzo się denerwowala i zniechęcała do reszty lekcji. A wystaczrło siąśc chwilkę z nią, potłumaczyć, pokazać, że czasem jest jakaś bzdura w książce i już inaczej na to patrzyła.

Ja to widzę z perspektywy matki, Ty tylko jako uczeń, któremu poasowało, ze rodzice nie wtrącają sięw Twoje lekcje i sama napisałas, ze Ci nie na wszystkim zależało.
Tez kiedyś rożnie do tego podchodziłam, chciałam to się nauczyłam, nie chciałam to zrobiłam ściągawkę. Rodzice mi pomagali, w czym mogli, jeśli prosiłam i tak robię z moją córką. To co umie, robi sama, to w czym trzeba pomóc - robi pod moim okiem.

A ja nie chcę, by mojemu dziecku nie zależało. Chcę jej pomóc w myśleniu, że uczy się dla siebie, a nie dla mnie, ale że nauka może być fajna i przydatna. Oprócz tego, co jest naprawdę nieprzydatne - na to też czasem zwracam jej uwagę Bo nie może się stresować tym, ze coś słabo rozumie i nie ogarnia.

[babydelfi]

u mnie Filip lekcje odrabia sam, ale ja mu sprawdzam, zwracam uwagę na błędy i tłumaczę czego nie rozumie

moja mam ze mną też nigdy nie odrabiała lekcji, niegdy nic nie tłumaczyła,ale to może dlatego, że nie miałam tej potrzeby, bo ja do nauki się garnęłam i nie miałam z nią problemów, a jak czegoś nie rozumiałam to siedziałam tak długo, aż zrozumiałam
ale moje wypracowania do 7 klasy SP, to była masakra ledwo 3 dostawałam , a suma summarum skończyłam polonistykę


to pijemy, w walizce na spotkanie mam spakowane cin cin i wódeczkę,
a dylemat mam natury jaką kurtkę i jakie buty założyć na wyjazd

ooooo już wiem co jeszcze muszę spakować, kubek i szlankę do drinków , Iwona wziąć też dla Ciebie?? bo pewnie nie będzie tego brać ze sobą ?

[little_ola]

Napisane przez AnnaOstapiuk

Rodzice mi pomagali, w czym mogli, jeśli prosiłam i tak robię z moją córką. To co umie, robi sama, to w czym trzeba pomóc - robi pod moim okiem.

Aniu u mnie jest bardzo podobnie
to co Ola da radę sama robi a ja jej tylko sprawdzam,
a jak czegoś nie umie czy nie rozumie to sama mnie pyta
i nie wyobrażam sobie, że mialabym powiedzieć: nie wiem, nie zależy mi, zapytaj nauczyciela

[babydelfi]

dzisiejsze zadanie z matematyki, które miał młody do zrobienia :

4 malarzy malowało razem przez 3 godziny płot. Ile godzin malował każdy z nich?

wysłałam go do taty

[little_ola]

Napisane przez babydelfi

ooooo już wiem co jeszcze muszę spakować, kubek i szlankę do drinków , Iwona wziąć też dla Ciebie?? bo pewnie nie będzie tego brać ze sobą ?

Kasia to tam nie będzie kuchni z naczyniami

bo ja i tak muszę wziąć więcej niż zazwyczaj: coś do spania i kapcie i żel pod prysznic itp, tzn rzeczy, których normalnie nie biorę, bo korzystam u mamy/siostry ...

[AnnaOstapiuk]

Iwonko, no własnie!!!

Kasiu, a pytanie powinno być "Ile metrów miał płot"
Albo "Ile lat miał najstarszy malarz?"

Bo juz tyle bzdur widziałam w podręcznikach, że by mnie ot nie zdziwiło
Pamiętacie Natalki zadanie z rozdzielaniem kwot na monety? Gdzie okaząło się, ze częśc była błędna?

[babydelfi]

Iwona będzie , ale wiadomo jak tam wygląda ze szklankami do drinków, na pewno będą kubki

[AnnaOstapiuk]

A wypijecie tam za zdrowie nasze, tych które tu zostaniemy?
Może być i w kubkach

---------- Dopisano o 23:14 ---------- Poprzedni post napisano o 23:12 ----------

https://www.facebook.com/BonyNaUbran...319647/?type=1 czy to rzeczywiście kupony zniżkowe, czy tylko nabijanie kabzy?

[babydelfi]

Aniu oczywiście że wypijemy






no chyba że zapomnimy, albo nie będziemy już wstanie

[AnnaOstapiuk]

to wypijcie od razu jak tylko zajedziecie, może byc na walizkach

[babydelfi]

to my z Grażynką może zaczniemy już po drodze

[little_ola]

Napisane przez AnnaOstapiuk

to wypijcie od razu jak tylko zajedziecie, może byc na walizkach

byle nie na dworcu czekając na kolejne

[SilverAguti]

Napisane przez AnnaOstapiuk

Asiu ale to nie o poukładanie chodzi...

Chodzi właśnie o pomoc w tym, co jest niezrozumiałe, a tego - wierz mi- w obecnych podręcznikach jest naprawdę dużo...
Już nieraz wrzucałyśmy tu zadania, które sprawiały nam samym trudnośc i rozgryzałyśmy je wspólnie, by czasem dojśc do tego, że są błędne. Gdy moja Natalia sama próbowała rozwiązać i jej nie wychodziło, bardzo się denerwowala i zniechęcała do reszty lekcji. A wystaczrło siąśc chwilkę z nią, potłumaczyć, pokazać, że czasem jest jakaś bzdura w książce i już inaczej na to patrzyła.

Ja to widzę z perspektywy matki, Ty tylko jako uczeń, któremu poasowało, ze rodzice nie wtrącają sięw Twoje lekcje i sama napisałas, ze Ci nie na wszystkim zależało.
Tez kiedyś rożnie do tego podchodziłam, chciałam to się nauczyłam, nie chciałam to zrobiłam ściągawkę. Rodzice mi pomagali, w czym mogli, jeśli prosiłam i tak robię z moją córką. To co umie, robi sama, to w czym trzeba pomóc - robi pod moim okiem.

A ja nie chcę, by mojemu dziecku nie zależało. Chcę jej pomóc w myśleniu, że uczy się dla siebie, a nie dla mnie, ale że nauka może być fajna i przydatna. Oprócz tego, co jest naprawdę nieprzydatne - na to też czasem zwracam jej uwagę Bo nie może się stresować tym, ze coś słabo rozumie i nie ogarnia.

ale właśnie to autorka tekstu, w moim odczuciu, w nim zawarła "Jedyne, co jestem skłonna zrobić, to sprawdzenie wypracowania pod kątem błędów ortograficznych i stylistycznych, pomoc w nauce wiersza i ocena jego recytacji. Mogę służyć pomocą, ale oznacza to wyłącznie nakierowanie dziecka na tor myślenia, a nie wykonywanie za niego szkolnych zadań." . ja tam się w większości zgadzam z tekstem, bo nie chodzi o całkowite olewactwo nauki, a o to, by nie robić lekcji za dziecko i nie siedzieć z nim nad każdym szlaczkiem. i nie uważam, by to był powód do mówienia "co z niej za matka?". takie mam swoje zdanie