Slub/Wesele - koszta dzielone po polowie,czy to sprawiedliwe?

[skazana_na_bluesa]

autorko, kto finansuje imprezę - wy czy wasi rodzice?
jeśli rodzice to uczciwie byłoby, żeby każdy płacił za gości ze swojej strony. jeśli wy to nie rozumiem problemu. nie macie wspólnych finansów i po ślubie też będziecie mieli oddzielnie pieniądze? jeśli tak to faktycznie - płacenie po połowie będzie spoko, jeśli później każdy bierze prezenty od swojej rodziny dla siebie. tylko po co w takim razie ślub...

[Limonka2738]

Nie wiem.

Skoro zaczynam z kimś wspólne życie nie wyobrażam sobie dzielić się kosztami proporcjonalnie do liczby gości.

To dla mnie o tyle nielogiczne, że przecież to i tak będą WASZE pieniądze. Chyba że rozliczacie się co do złotówki albo podpisujecie intercyzę.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[ruda_beksa]

Napisane przez skazana_na_bluesa

autorko, kto finansuje imprezę - wy czy wasi rodzice?
jeśli rodzice to uczciwie byłoby, żeby każdy płacił za gości ze swojej strony. jeśli wy to nie rozumiem problemu. nie macie wspólnych finansów i po ślubie też będziecie mieli oddzielnie pieniądze? jeśli tak to faktycznie - płacenie po połowie będzie spoko, jeśli później każdy bierze prezenty od swojej rodziny dla siebie. tylko po co w takim razie ślub...

Zgadzam się.

A np. jeśli ciocia pana młodego kupi na prezent np. kuchenny mikser, to tylko mąż będzie miał prawo go używać?

[Kmee]

Napisane przez kennedy

Nadinterpretacja level master. Dziewczyny tak bardzo kombinujecie i odbiegavie od tematu ze az sie czytac odehciewa.

No niestety.. jak chodzi o finanse, to już tyle teorii jest dobudowanych, że w ogóle strach czytać.

Autorka ma prawo mieć ślub taki jaki chce, gdzie chce i z osobami, które chce. Ma prawo nawet nikogo nie zaprosić. Podział finansowania to tylko i wyłącznie kwestia umowna i każdy ma prawo podchodzić do tego jak chce, o ile spotka się na końcu ze swoją połówką.

Teksty o intercyzie też są głupie wyjątkowo. Można mieć intercyzę a mimo wszystko gospodarstwo domowe prowadzić wspólnie. Intercyza może dotyczyć części majątku i ma wiele opcji. Boże widzisz i nie grzmisz Można też nie mieć intercyzy a wydatki dzielić po połowie całe życie..

[skazana_na_bluesa]

Napisane przez ruda_beksa

Zgadzam się.

A np. jeśli ciocia pana młodego kupi na prezent np. kuchenny mikser, to tylko mąż będzie miał prawo go używać?

Może wypożyczać za kasę

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Kmee]

Napisane przez skazana_na_bluesa

Może wypożyczać za kasę ;

Można też nie robić sztucznych problemów, korzystać razem a w razie rozstania rozdzielić (prezenty gości exmeża dla exmęża, exżony dla exżony).

[ruda_beksa]

Nie wyobrażam sobie po +10 latach małżeństwa pamiętać, kto co nam kupił i co jest "moje" a co jest "jego"

Ale różnie się ludzie bawią, więc czemu nie.

[skazana_na_bluesa]

Rozdzielność majątkowa sztucznym problemem?

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Kmee]

Napisane przez skazana_na_bluesa

Rozdzielność majątkowa sztucznym problemem?

Rozdzielność majątkowa nie oznacza niekorzystania z rzeczy partnera
Bo nieużywanie/wypożyczanie miksera to jak: on ma dom, ja samochód, on mieszka w domu a ja w samochodzie i żadne nie ma prawa przekroczyć progu własności ?
To kuriozalne pojmowanie rozdzielności majątkowej

[skazana_na_bluesa]

no widzisz, a dla mnie kuriozalne jest takie dzielenie kosztów w momencie, kiedy mam stworzyć z kimś rodzinę i wspólnotę majątkową. zresztą, co ja tam wiem. zamieszkałam ze swoim facetem po 7 miesiącach związku i naturalne było dla nas to, że mamy wspólne finanse.

[Fortuna1]

Napisane przez skazana_na_bluesa

no widzisz, a dla mnie kuriozalne jest takie dzielenie kosztów w momencie, kiedy mam stworzyć z kimś rodzinę i wspólnotę majątkową. zresztą, co ja tam wiem. zamieszkałam ze swoim facetem po 7 miesiącach związku i naturalne było dla nas to, że mamy wspólne finanse.

U mnie podobnie tyle że zamieszkalismy po 3 mc, ale finanse od zawsze były wspólne. Wesele też orgsbizowalismy ze wspólnych pieniędzy i nie było rozgraniczania z czyjej strony jest ilu gości (ode mnie było trochę więcej niż od niego ale nie miało to żadnego znaczenia przy płaceniu). On płacił fotografa, ja dja, sale pół na pół, ubrania każdy za swoje, jakoś to wyszło, że płacilismy mniej więcej po równo.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[871319bc27e9d09c3f0d50d55d02d0b6e86b5c84]

Ja nie widzę tu wspólnych finansów skoro ty placilas za DJa a on za coś innego.
Dla mnie ten wątek tak czy siak jest kuriozalny. Mają stworzyć poprzez wspólną imprezę rodzinę ale rozdrabniają się jak wspólnicy.

Napisane przez Fortuna1

U mnie podobnie tyle że zamieszkalismy po 3 mc, ale finanse od zawsze były wspólne. Wesele też orgsbizowalismy ze wspólnych pieniędzy i nie było rozgraniczania z czyjej strony jest ilu gości (ode mnie było trochę więcej niż od niego ale nie miało to żadnego znaczenia przy płaceniu). On płacił fotografa, ja dja, sale pół na pół, ubrania każdy za swoje, jakoś to wyszło, że płacilismy mniej więcej po równo.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[AnnLady]

[1=871319bc27e9d09c3f0d50d 55d02d0b6e86b5c84;8583551 6]Ja nie widzę tu wspólnych finansów skoro ty placilas za DJa a on za coś innego.
Dla mnie ten wątek tak czy siak jest kuriozalny. Mają stworzyć poprzez wspólną imprezę rodzinę ale rozdrabniają się jak wspólnicy.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]Czyli według Ciebie powinni za tego fotografa i DJ zapłacić dokładnie na pół? Nawet jeśli jedno i drugie kosztowało dokładnie tyle samo i na to samo by wyszło? Wtedy by były finanse wspólne? Spoko..

Wysłane z mojego Redmi 4X przy użyciu Tapatalka

[ruda_beksa]

Dla mnie wyjść jest kilka:

1. Narzeczeni płacą równo 50/50.
2. Rodzice młodych opłacają imprezę i dzielą się kosztami jakkolwiek chcą.
3. Wersja tradycyjna - rodzice panny młodej płacą za wesele (wynajem sali, jedzenie itd), suknię, fotografa, a rodzice pana młodego płacą za alkohol, muzykę, obrączki i kwiaty dla młodej.

Ale podejście autorki jest dla mnie przedziwne.

[elsene]

Napisane przez Kmee

Autorka ma prawo mieć ślub taki jaki chce, gdzie chce i z osobami, które chce. Ma prawo nawet nikogo nie zaprosić. Podział finansowania to tylko i wyłącznie kwestia umowna i każdy ma prawo podchodzić do tego jak chce, o ile spotka się na końcu ze swoją połówką.

Przecież to oczywiste, że może chcieć i robić co chce.
Tak samo może w dalszym ciągu nie rozmawiać z narzeczonym o płaceniu i dopiero po ślubie, gdy wykonawcy wystawią im rachunki zacząć rozmawiać "myślałam, że ty za to zapłacisz", "myślałem, że wspólnie zapłacimy".


Nie rozumiem co jest takiego strasznego w tym, że uczestnicy tego wątku mówią co dla nich jest normą, a co nie. Po to przecież jest ten wątek.

A nadinterpretacji tu wiele nie ma. Autorka napisała, że z jej strony będzie tylko 5 osób, bo reszty nie stać na przyjazd (być może tylko te 5 osób stać na przyjazd, a może Autorkę stać na sponsorowanie podróży i pobytu tylko dla 5 osób i wybrała właśnie te, nieważne). Rodzinę/znajomych narzeczonego stać, więc przyjeżdżają. Narzeczony uważa, jak część osób w tym wątku, że powinni zapłacić wspólnie. Autorka uważa, jak część osób w tym wątku, że powinni zapłacić każde za swoich gości.

I jak najbardziej mają prawo mieć odmienne wizje, ale w życie wdrożyć mogą tylko jedną i powinni ją między sobą ustalić.


[1=871319bc27e9d09c3f0d50d 55d02d0b6e86b5c84;8583551 6]Mają stworzyć poprzez wspólną imprezę rodzinę ale rozdrabniają się jak wspólnicy.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]
Dla mnie takie rozliczanie jest dziwne. Ale jak komuś odpowiada, to czemu nie.
Nie rozliczają się jak wspólnicy. Wspólnicy najpierw ustalają jak podzielą kasę, a potem ją dzielą i wydają. A Autorka z narzeczonym najpierw zaplanowali jak pieniądze wydadzą, a teraz oczekują, że druga strona przyjmie ich metodę.

---------- Dopisano o 18:54 ---------- Poprzedni post napisano o 18:49 ----------

Napisane przez ruda_beksa

Dla mnie wyjść jest kilka:

1. Narzeczeni płacą równo 50/50.
2. Rodzice młodych opłacają imprezę i dzielą się kosztami jakkolwiek chcą.
3. Wersja tradycyjna - rodzice panny młodej płacą za wesele (wynajem sali, jedzenie itd), suknię, fotografa, a rodzice pana młodego płacą za alkohol, muzykę, obrączki i kwiaty dla młodej.

Ale podejście autorki jest dla mnie przedziwne.

Do tego wszelkie formy mieszane -rodzice dołożą ile mogą, młodzi dołożą ile mogą, ewentualnie pożyczą brakującą kwotę lub zrobią skromniejsze wesele.

[ruda_beksa]

Napisane przez elsene

Do tego wszelkie formy mieszane -rodzice dołożą ile mogą, młodzi dołożą ile mogą, ewentualnie pożyczą brakującą kwotę lub zrobią skromniejsze wesele.

Tak zupełnie szczerze, to nie rozumiem dlaczego ludzie posiadający ograniczone środki porywają się na zagraniczne weseliska zamiast zorganizować coś skromniejszego w kraju, bez wyliczania się co do grosza i kwasów.

[siarka40]

Napisane przez Kmee

Dziwi mnie niezmiernie pianie o wspólności jako jedynym słusznym rozwiązaniu, Dajcie ludziom żyć jak chcą.

Pogrubione - Autorka założyła wątek, ponieważ chciała poznać nasze opinie, zatem uwaga bez sensu trochę.

---------- Dopisano o 20:10 ---------- Poprzedni post napisano o 20:06 ----------

Napisane przez ruda_beksa

Tak zupełnie szczerze, to nie rozumiem dlaczego ludzie posiadający ograniczone środki porywają się na zagraniczne weseliska zamiast zorganizować coś skromniejszego w kraju, bez wyliczania się co do grosza i kwasów.

Zastaw się, a postaw się . Też tego nie rozumiem. Generalnie uważam, że jak ktoś planuje taką imprezę, to powinien zapewnić nocleg i transport - tak, w przypadku Krety w szczególności. Trudno się potem dziwić, że ludzie nie lubią wesel, jeśli wiąże się to dla nich ze sporymi kosztami (poza prezentem oraz strojem/fryzjerem/itp.).

[elsene]

Napisane przez ruda_beksa

Tak zupełnie szczerze, to nie rozumiem dlaczego ludzie posiadający ograniczone środki porywają się na zagraniczne weseliska zamiast zorganizować coś skromniejszego w kraju, bez wyliczania się co do grosza i kwasów.

Też tego nie rozumiem. Ale z drugiej strony, jeśli np. Autorka marzyła o weselu na Krecie i miejsce jest dla niej ważniejsze niż obecność większej liczby jej gości w Polsce, to czemu nie? Uzbierała na te 5 osób, gdyby narzeczony też opłacił swoich to by wszystko grało .
Ale prawdą jest, że wiele par organizuje wesele wedle zasady zastaw się, a postaw się . Ale jak ktoś jest szczęśliwy spłacając np. kredyt za wesele, ale mając wspomnienia ze ślubu na bogato, to dlaczego nie. Ale to nie moje klimaty.

[871319bc27e9d09c3f0d50d55d02d0b6e86b5c84]

Napisane przez AnnLady

Czyli według Ciebie powinni za tego fotografa i DJ zapłacić dokładnie na pół? Nawet jeśli jedno i drugie kosztowało dokładnie tyle samo i na to samo by wyszło? Wtedy by były finanse wspólne? Spoko..

Wysłane z mojego Redmi 4X przy użyciu Tapatalka

Przecież napisała że więcej zapłaciła. Minimalnie ale więcej.
Ja widzę wspólne finanse tak że jest jeden wór do którego idą pieniądze i z tego płaci się za wszystko. Ale ja to ja - my z mężem od samego początku mamy jedno konto. Wiem że niektórzy mają 3 konta - dwa swoje i jedno wspólne i to też dla mnie jest dziwne ale chyba dziwniejsze jest dla mnie właśnie podejście autorki. Dla mnie eot.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka

[Fortuna1]

[1=871319bc27e9d09c3f0d50d 55d02d0b6e86b5c84;8583551 6]Ja nie widzę tu wspólnych finansów skoro ty placilas za DJa a on za coś innego.
Dla mnie ten wątek tak czy siak jest kuriozalny. Mają stworzyć poprzez wspólną imprezę rodzinę ale rozdrabniają się jak wspólnicy.

Wysłane z mojego Redmi Note 4 przy użyciu Tapatalka[/QUOTE]Yyy, były wspólne nie liczyliśmy typu - ty masz x gości więc płacisz x razy 140zl aja mam y gości więc place y razy 140zl. Po prostu podpisywalismy umowe z dj-em i akurat jedno z nas ja podpisało i wpłaciło zaliczkę, więc drugie podpisało z fotografem i podobnie. Nie pamiętam nawet cyz dj kosztował więcej cyz fotograf, to jest nieważne bo finanse mieliśmy już przed ślubem wspólne. Po imprezie zapłaciliśmy po prostu za salę z pieniędzy które były na wspólnym koncie. On kupił mi samochód à ja dolozylam się do wykończenia jego mieszkania etc.
Nawet gsyby że strony tzta było 5 osób a z mojej strony 50, to nie liczylibysny kto ile ma płacić. Również byśmy płacili ze wspólnych pieniędzy. A jeśli by się okazało, że nas nie stać - to byśmy np zmienili miejsce wesela. Ale to się ustala jeszcze zanim się zaprasza ludzi.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[Limonka2738]

Napisane przez Kmee

Dajcie ludziom żyć jak chcą.

Rozejśc się, wizażowe robaczki.

Moderacja! Forum do zamknięcia!

[Centheris]

Bardzo niesprawiedliwe. Koszty takie ja wynajem sali, jedzenie, fotograf, muzyka, dzieli się po pół, a każde z Was powinno zapłacić tylko za swoich gości. Bardzo nieładnie ze strony Twojego faceta, mi by było strasznie przykro :/ A Kreta to czyj pomysł? Bo jak również jego, a Twoja rodzina nie jest zamożna to też mógł to wziąć pod uwagę snując takie plany. Nie daj się.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[Centheris]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

Wiesz co, może źle to ujęłam - ciągle mam w głowie, że to rodzice im sfinansują imprezę, a Autorka tak nie powiedziała, więc może sprostuję:

Jeśli oni sami sobie płacą za wesele, nie ma nic złego, że się składają na wszystko razem niezależnie od liczby gości (przecież Autorka mogła więcej osób zaprosić, nie jest też niczyją winą, że z jej strony większa część nie mogła przyjechać).

Jeśli jednak to ich rodzice składają się na wesele, a tak często bywa, to sprawa wygląda inaczej. Tutaj Autorka podkreśliła, że stan majątkowy jej rodziny wygląda dużo inaczej niż rodziny TŻ, więc wtedy jak najbardziej rodzice pokrzywdzeni pomysłem ślubu na Krecie powinni zapłacić tylko za gości córki plus połowę za resztę rzeczy.

Trochę mam w pamięci ślub mojej siostry, który był odlotowy i drogi, ale ona nie pomyślała wtedy zbytnio o tym, że nasi rodzice są średniozamożni, a rodzice jej męża są milionerami.

Strasznie mnie odpycha to "Zastaw się a postaw się". Ludzie robią potężne, wywalone w kosmos wesela, pobierają się zagranicą, a nijak się ma to do ich finansowej sytuacji, lub co gorsza, rodziców. Znajomi tyrali kilka lat w UK, żeby odłożyć kilkadziesiąt tysięcy (!) na potężne wesele. Wydawało mi się to niezwykle głupie, że wydali to, co do funta, na wesele. Inni znów obciążają rodziców, którzy często nie są bogaci, kuriozalnymi kwotami. Znam tylko jedną parę, która bierze ślub we Włoszech i zorganizowali to dobrze - płacą sami, zapraszają tylko świadków i w taki sposób się pobierają. Potem chyba ze dwa dni zwiedzania i powrót, a w domu zorganizowanie kameralnego obiadu dla rodziny.

[Timon i Pumba]

Treść usunięta

[f8c2d375a73595a7890227cbb2d3acee309191de_62181c3c5fcdf]

Napisane przez Centheris

Wiesz co, może źle to ujęłam - ciągle mam w głowie, że to rodzice im sfinansują imprezę, a Autorka tak nie powiedziała, więc może sprostuję:

Jeśli oni sami sobie płacą za wesele, nie ma nic złego, że się składają na wszystko razem niezależnie od liczby gości (przecież Autorka mogła więcej osób zaprosić, nie jest też niczyją winą, że z jej strony większa część nie mogła przyjechać).

Jeśli jednak to ich rodzice składają się na wesele, a tak często bywa, to sprawa wygląda inaczej. Tutaj Autorka podkreśliła, że stan majątkowy jej rodziny wygląda dużo inaczej niż rodziny TŻ, więc wtedy jak najbardziej rodzice pokrzywdzeni pomysłem ślubu na Krecie powinni zapłacić tylko za gości córki plus połowę za resztę rzeczy.

Trochę mam w pamięci ślub mojej siostry, który był odlotowy i drogi, ale ona nie pomyślała wtedy zbytnio o tym, że nasi rodzice są średniozamożni, a rodzice jej męża są milionerami.

Strasznie mnie odpycha to "Zastaw się a postaw się". Ludzie robią potężne, wywalone w kosmos wesela, pobierają się zagranicą, a nijak się ma to do ich finansowej sytuacji, lub co gorsza, rodziców. Znajomi tyrali kilka lat w UK, żeby odłożyć kilkadziesiąt tysięcy (!) na potężne wesele. Wydawało mi się to niezwykle głupie, że wydali to, co do funta, na wesele. Inni znów obciążają rodziców, którzy często nie są bogaci, kuriozalnymi kwotami. Znam tylko jedną parę, która bierze ślub we Włoszech i zorganizowali to dobrze - płacą sami, zapraszają tylko świadków i w taki sposób się pobierają. Potem chyba ze dwa dni zwiedzania i powrót, a w domu zorganizowanie kameralnego obiadu dla rodziny.

Rodzice nie mają obowiązku płacić za ślub dziecka. Zwłaszcza jak sobie wymyśli jakieś cuda na kiju. Mogą odmówić albo powiedzieć, że pomogą tylko w miarę możliwości.

Abstrahując od autorki, jak ktoś chce wystawne wesele za granicą to jego sprawa. Tylko, że wtedy powinien pokryć koszty sam, a nie brać pieniądze od rodziny, której nie stać. Uważam też, że w obowiązku młodej pary jest zapewnienie gościom noclegu (przynajmniej na samą noc wesela), a nawet dojazdu jeżeli wymyślili jakąś nietypową lokalizację. Kolejnym absurdem jest oszczędzanie na osobach towarzyszących, gdzie na inne atrakcje jakoś są pieniądze. Mam wrażenie, że ludzie teraz często robią wesele, żeby się pokazać albo zarobić i nie ma to nic wspólnego ze wspólnym świętowanie wejść na nową drogę życia.

Wysłane z aplikacji Forum Wizaz

[siarka40]

Napisane przez Centheris

Jeśli jednak to ich rodzice składają się na wesele, a tak często bywa, to sprawa wygląda inaczej. Tutaj Autorka podkreśliła, że stan majątkowy jej rodziny wygląda dużo inaczej niż rodziny TŻ, więc wtedy jak najbardziej rodzice pokrzywdzeni pomysłem ślubu na Krecie powinni zapłacić tylko za gości córki plus połowę za resztę rzeczy.

Pogrubione - a w sumie dlaczego?

[kroliczek90]

Napisane przez Timon i Pumba

Treść usunięta

U nas rozmawialismy z rodzicami prezenty Były to raczej koperty
Wiec chcielismy oddac wiadomo kwote za wesele , ale rodzice sie nie zgodzili I dostalismy w prezencie. Tu nie kwestia prezentów wazna , ale liczba osób weselnych pozatym tez duzzo zalezy czy zyją wspólnie finansowo czy kazdy ma swoje pieniadze bo jezeli ze wszystkiego sie liczą to wiadomo kazdy osobno sobie rzepke skrobie

[siarka40]

Napisane przez kroliczek90

U nas rozmawialismy z rodzicami prezenty Były to raczej koperty
Wiec chcielismy oddac wiadomo kwote za wesele , ale rodzice sie nie zgodzili I dostalismy w prezencie. Tu nie kwestia prezentów wazna , ale liczba osób weselnych pozatym tez duzzo zalezy czy zyją wspólnie finansowo czy kazdy ma swoje pieniadze bo jezeli ze wszystkiego sie liczą to wiadomo kazdy osobno sobie rzepke skrobie

Ale czy prezentami dzieliliście się adekwatnie do sposobu płacenia za gości - tj. każdy wziął dla siebie prezenty od "jego" gości?

[Kmee]

Mnie zastanawia ile zwolenniczek całkowitej wspólności zarabia dużo więcej od swoich mężów? Czy będąc np. głównymi sponsorkami wesela (powiedzmy dziewczyna 90% a facet 10%) z miłą chęcią płaciłybyście za zdecydowaną większość jego gości, utrzymywały męża na co dzień itp. ? Tak z ciekawości. Gdzie jest granica między "nie ważne ile kto daje" a "jednak mógłbyś coś dołożyć do domowego budżetu" ?