rozwód koscielny PILNE!!!

[Hultaj]

Napisane przez arktyczna

Oglądałam kiedyś ciekawy program na temat właśnie stwierdzenia nieważności małżeństwa. Pewna kobieta spędziła ze swoim mężem około 30 lat, czuła się kochana, szanowana i myślała, że jej mąż też jest z nią szczęśliwy. Okazało się jednak, że ten facet walczył właśnie o nieważność małżeństwa i udało mu się. Z jej relacji wynikało, że żaden z głównych powodów do nieważności w jej związku nie występował, po prostu facet trafił na świetnego kanonistę, który odpowiednio pokierował sprawą. Jej- nie mąż niedługo potem wziął ślub kościelny z o wieeele młodszą kobietą.
Ta kobieta czuła się jak okradziona z połowy życia, cały jej małżeństwo w świetle prawa kanonicznego nie istniało, nie mogła nazwać się nawet byłą żoną mężczyzny, którego przez tyle lat kochała. Pamiętam, że szczerze wzruszyła mnie jej opowieść.


Rozumiem, że z pozycji kościoła nieważność małżeństwa oznacza nieistnienie( w końcu niektóre aspekty wiary są niewytłumaczalne i nielogiczne) Jednak jak osoba, która już przysięgała swą miłość i wierność partnerowi/partnerce, przy świadkach i przy Bogu , może stanąć drugi raz przed zupełnie inną osobą i wierzyć lub mówić sobie w duchu, że to co robiła wcześniej to nieważne, że to fikcja? Potrafi wymazać z pamięci tamten dzień?

Czytalam kiedyś artykuł o tym. Wyjasnienie padło właśnie bardzo prozaiczne. Zazwyczaj malzonek znajduje sobie nową panią, młodszą, i ta chce ślubu kościelnego, a z rozwodnikiem by nie przeszło.

Dla mnie to jest po prostu kpina ''unieważnić'' taki 20letni czy 30letni związek, na to powinny być jakieś reguły czasowe, stwierdzanie nieważności, nie wiem, 5 lat, 3 lata, a nie po 10 latach ktoś Ci nagle bedzie wmawiał, że małżeństwa wcale nie było.

[LadyBane]

a ja nigdy nie myslałam o sprawie w ten sposób, a to przeciez w sumie racja... wychodzi na to ze ktos zył w konkubinacie...
wiem ze sa ludzie którzy wnosza sprawe 20 czy 30 lat po tym jak sie rozeszli, bywa ze maja nawet dorosłe dzieci z "nowego" związku, ale przychodzi moment ze chcą zyc w zgodzie z własna wiarą, przyjmowac sakramenty, wtedy to ma sens.

a jako taki absurdalny przykład podam związek C.Pazury, po wielu latach stwierdzono niewaznosc 1 małzenstwa, wziął slub koscielny z Weroniką, no i minęło dosłownie kilka lat a on ma teraz dziewczyne...hmm narzeczoną? i cos słyszałam ze chcieliby wziac slub w kosciele... to jest dla mnie absurd.

a jesli chodzi o procesy w sprawie małzenstwa zawartego -dziescia lat wczesniej to sprawa jest o tyle łatwiejsza i trudniejsza jednoczesnie ze w procesie baaardzo istotny jest moment narzeczenstwa i slubu, a po tylu latach trudniej sobie przypomniec w jakich nastroju była para młoda podczas przyjęcia weselnego...

[E.J.]

Napisane przez zegda

E.J No właśnie, jestem autorką wątku. A dlaczego tak się zbulwersowałaś ,na wątek rozwód koscielny ???? bo co??? nie tak napisane ???? Jesteś żałosna..........
A co chodzi o naukę kościoła to faktycznie jestem laikiem jak wiele innych (i wcale się tego nie wstydzę) dlatego poprosiłam o kilka wskazówek forumowiczów ..nie nie dla mnie- ale dla mojej przyjaciółki a wiesz dlaczego bo oto mnie porosiła .A wracając do nauki kościoła - gdzie jest Twoja tolerancja i szacunek do bliżniego?! .

No cóż....to po co Twoja przyjaciółka brała ślub kościelny skoro gdzieś ma Kościół?? dla szpanu?? mody??? dla mnie to hipokryzja i nic więcej, nie możesz mnie za prawdę piętnować. Wiara jest dla wierzących a nie dla udających, że w nią wierzą. I jedyne co mnie może bulwersować, że zochowanie osoby, która pochopnie, bez zastanowienia wzieła ślub a teraz kręci nosem i chce przejśc do innej piaskownicy bo ta, w której jest już jej się znudziła. I jeszcze jedno: nie życze sobie by osoba, która nauki Kościoła niezna, która tą naukę ma gdzieś, uczyła mnie o niej, to jest bardziej niż żałosne.

[hekssa]

...

[hekssa]

Napisane przez Marwari

nie ma czegoś takiego jak rozwód kościelny... jest unieważnienie małżeństwa, ale muszą być dobre powody żeby je uzyskać. Użyj wyszukiwarki i zajrzyj do googli, bo jest sporo informacji na ten temat.

nie ma czegoś takiego, jak rozwód kościelny czy unieważnienie małżeństwa w kościele, formalnie nazywa się to orzeczenie o nieważności małżeństwa

Orzeczenie o nieważności małżeństwa - podczas procesu udowadnia się, że małżeństwo zostało nieważnie zawarte i proces kończy się wydaniem wyroku orzekającego o nieważności małżeństwa czyli innymi słowy, stwierdza się, że rozpatrywane małżeństwo nigdy nie zaistniało w prawie. To pojęcie wystepuje w prawie kanonicznym i jest jedynym momentem dającym podstawę do stwierdzenia nieważności małżeństwa.

[zegda]

Napisane przez E.J.

No cóż....to po co Twoja przyjaciółka brała ślub kościelny skoro gdzieś ma Kościół?? dla szpanu?? mody??? dla mnie to hipokryzja i nic więcej, nie możesz mnie za prawdę piętnować. Wiara jest dla wierzących a nie dla udających, że w nią wierzą. I jedyne co mnie może bulwersować, że zochowanie osoby, która pochopnie, bez zastanowienia wzieła ślub a teraz kręci nosem i chce przejśc do innej piaskownicy bo ta, w której jest już jej się znudziła. I jeszcze jedno: nie życze sobie by osoba, która nauki Kościoła niezna, która tą naukę ma gdzieś, uczyła mnie o niej, to jest bardziej niż żałosne.

Droga E.J. widzisz jak mozna kogoś łatwo ocenić nieznajac faktów. To nie moja przyjaciółka zabiega o nieuwarznieniu zwiazku a niestety Jej mąż .Tak ,przed laty była miłość i szacunek ,ale z czasem były i są inne kobiety imprezy alkohol ,kochanka była w łużku a Ona na klatce schodowej w pirzamie i w siniakach z małym dzieckiem. Wyprowadziła się...On podał o rozwód cywilny ( po nim )nadal Ją prześladował wyśmiewał jednym słowem niszczył psychicznie.
Ona w depresji nie mając na chleb dla dziecka tułajaca się po stancjach- On z kolei ubrany w firmowe ciuchy worzacy się bryką , dla ich synka robił zamęt w głowie Matka wprowadzała małego w realne rzycie Tatus wynagradzał za złe zachowanie w efekcie synek zamieszkał z tatem . I teraz żeby uwieńczyć sukces podał o uniewarznienie małrzeństwa ...... A więc???? ... Pozdrawiam.

[E.J.]

Napisane przez zegda

Droga E.J. widzisz jak mozna kogoś łatwo ocenić nieznajac faktów. To nie moja przyjaciółka zabiega o nieuwarznieniu zwiazku a niestety Jej mąż .Tak ,przed laty była miłość i szacunek ,ale z czasem były i są inne kobiety imprezy alkohol ,kochanka była w łużku a Ona na klatce schodowej w pirzamie i w siniakach z małym dzieckiem. Wyprowadziła się...On podał o rozwód cywilny ( po nim )nadal Ją prześladował wyśmiewał jednym słowem niszczył psychicznie.
Ona w depresji nie mając na chleb dla dziecka tułajaca się po stancjach- On z kolei ubrany w firmowe ciuchy worzacy się bryką , dla ich synka robił zamęt w głowie Matka wprowadzała małego w realne rzycie Tatus wynagradzał za złe zachowanie w efekcie synek zamieszkał z tatem . I teraz żeby uwieńczyć sukces podał o uniewarznienie małrzeństwa ...... A więc???? ... Pozdrawiam.

To nie zmienia faktu, że powinna tak podstawowe rzeczy wiedzieć oraz nie zmienia faktu iz ten ślub był farsą, przepraszam za szczerośc ale tak niestety jest, nie był po to aby budować z Bogiem rodzinę szczęśliwą, ujmując to w taki najprostszy sposób. Współczuję Twojej przyjaciółce.

[Poradnia Kanoniczna]

nieopłacona reklama, spam

[sweetish]

Napisane przez Poradnia Kanoniczna

nieopłacona reklama, spam

To się chyba nazywa reklama

Odgrzebałeś ten wątek i troszkę mnie zastanawiają niektóre wypowiedzi...... Jeśli macie chwilkę zaglądnijcie na mój wątek( klik! )
Czy w takiej sytuacji (gdy druga strona perfidnie zdradza również przed ślubem)Waszym zdaniem do stwierdzenia nieważności sakramentu małżeństwa nie powinno w ogóle dojść?

[Elfir]

Pytanie - dlaczego strona zdradzająca decyduje się na ślub? Dlaczego osoba zdradzana wczesniej nie zauwazyła, że partner nie jest osobą wierzącą (bo wierzący katolik oczywiście nie zdradza)?
Bo jestem na 99% przekonana, że do slubu dążyła strona zdradzana i miała wcześniej w nosie fakt, że partner (ten zdradzający) nie jest entuzjastycznie nastawiony do wiary - np. rzadko chodzi do spowiedzi, nie uczestniczy co tydzień w mszy, nie przestrzega zasad religijnych (typu seks przed ślubem, antykoncepcja, zachowanie postu). Dlatego winny wcale nie jest wyłącznie zdradzający, tylko głupota osoby zdradzanej.

[asia410]

proszę o radę . chcę unieważnić małżeństwo, mój mąż (były bo mam rozwód sądowy) opuścił mnie po pół roku a juz wcześniej robił awantury, ciągle go nie było bo u taty była robota. Ślub mieliśmy ok. 10 lat temu mamy razem dziecko (ma 8 lat) .Obecnie jestem z innym już dwa lata i z nim mam dwoje małych dzieci (starsze we wrześniu kończy dwa latka), nie wiem co bedzie bo one są "nieślubne". Proszę pomóżcie , co będzie w Kurii bo na pewno fajnie nie będzie jak się dowiedzą o tej dwójce. Jak długo może sie to ciągnąć? jestem w rozpaczy !

[E.J.]

asia410 współczuje sytuacji ale żeby unieważnić małżeństwo musi być coś ważnego o czym nie wiedziałaś przed ślubem a co by wpłynęło na to, ze nie wzięłabyś tego ślubu np. choroba psychiczna męża, chodzi tu o takie zatajenie prawdy,która pozbawiła Cię prawa wyboru czy mimo wszystko chcesz być z taką osobą, czy dasz radę ect.

[Niewierna]

asia410 stwierdzenie nieważności małżeństwa musi mieć swoje podstawy w sytuacji twojej i twojego męża - choroba psychiczna, zatajenie, impotencja, niezdolność do podjęcia bądź wykonywania istotnych obowiązków małżeńskich. fakt, że teraz masz dzieci z innym mężczyzną może ci zaszkodzić albo może ci pomóc - zależy na jakiego kanonistę trafisz, taka jest niestety przykra prawda.

[E.J.]

I mam nadzieję, że nie przyczepią się że tak długi czas upłynął....

[moniczka_2010]

A ja chciałabym wiedzieć czy są wizażanki które takie "orzeczenie o nieważności małżeństwa" dostały. Proszę o wiadomości tu na wątku a także PW jeśli nie chcecie się ujawniać. Sama czekam na taki proces bo papiery złożyłam jesienią 2008 i zastanawiam się jak to wszystko wygląda