Kucharka na weselu ? Czy restauracja ?

[lain]

dla mnie stresujace byloby tez to, ze jak sie nie daj Boze stanie cos kucharce tuz przed weselem to ciezko znalezc kogos kto ja zastapi. wtedy to sa dopiero nerwy.

(miedzy innymi z podobnego powodu wole zespol niz DJa)

[onaella]

Napisane przez wistar

No ale przecież salę się zamyka, jak nikogo tam nie ma.

I może macie też trochę racji. Jak nie ma sprawdzonej obsługi kuchennej to może być sporo nerwów. U mnie akurat szefową kuchni będzie ciocia narzeczonego wiec mam pewne, że będzie wszystko tak jak trzeba i nie muszę się o to martwić.

Ale nawet jakby to była obca osoba, to wolałabym się podenerwować i zaoszczędzić w naszym przypadku ok 10 tys.

no i cały sęk w tym, że nikogo tam nie będzie. Myślę, że nie trzeba tłumaczyć jak łatwo o kradzież

A co do obługi to ciocia tak całe wesele w kuchni spędzi

[popscene]

Nasz DJ jest w umowie zobligowany do znalezienia zastepstwa. Mysle ze gorzej jest wlasnie z zespolami. Jakas dziewczyna miala zespol z jakas babka co cudnie spiewa i podpisali umowe, potem okazalo sie, ze ta dziewczyna juz tam nie spiewa bo costam a zespol nawet nie poinformowal swoich "klientow". A na dodatek ludzie wybierali ten zespol glownie ze wzgledu na urok i talent tej pani. Wiec nie ma reguly.

[lain]

Napisane przez popscene

Nasz DJ jest w umowie zobligowany do znalezienia zastepstwa. Mysle ze gorzej jest wlasnie z zespolami. Jakas dziewczyna miala zespol z jakas babka co cudnie spiewa i podpisali umowe, potem okazalo sie, ze ta dziewczyna juz tam nie spiewa bo costam a zespol nawet nie poinformowal swoich "klientow". A na dodatek ludzie wybierali ten zespol glownie ze wzgledu na urok i talent tej pani. Wiec nie ma reguly.

dlatego ja wybralam zespol w ktorym spiewaja trzy osoby

Napisane przez onaella

A co do obługi to ciocia tak całe wesele w kuchni spędzi

troche niefajnie

[onaella]

Napisane przez popscene

Nasz DJ jest w umowie zobligowany do znalezienia zastepstwa. Mysle ze gorzej jest wlasnie z zespolami. Jakas dziewczyna miala zespol z jakas babka co cudnie spiewa i podpisali umowe, potem okazalo sie, ze ta dziewczyna juz tam nie spiewa bo costam a zespol nawet nie poinformowal swoich "klientow". A na dodatek ludzie wybierali ten zespol glownie ze wzgledu na urok i talent tej pani. Wiec nie ma reguly.

Myślę, że tu nie ma co sie rozpisywać, bo na dobrą sprawę to wszystko może się stać (tfu tfu tfu )

I tak jak DJ tak i orkiestra ma w umowie, że zobowiązuje się na zastępstwo w razie "W", tylko trzeba tego dopilnować przy podpisywaniu umowy

A czy w przypadku kucharki też coś takiego sie podpisuje w umowie to nie mam pojęcia

[popscene]

Jak ja czytam w ksiedze gosci mojego Dja wpisy zadowolonych klientow, to az sie nie moge doczekac wesela W sumie wzielam go w ciemno po zachwytach jednej z wizazanek. Tak nam wizazankom ufam

Ja bym tak nie chciala mojej rodzinie dokladac obowiazkow. Wszystko zrobimy ja z TZtem, no i wiadomo czasem nie da sie rozdwoic to i tesciowka cos pomoze.

[wistar]

Napisane przez onaella

no i cały sęk w tym, że nikogo tam nie będzie. Myślę, że nie trzeba tłumaczyć jak łatwo o kradzież

A co do obługi to ciocia tak całe wesele w kuchni spędzi

Z tą salą to w życiu nie wpadłabym, żeby ktoś miał jej pilnować. Ale u mnie raczej nikt nie napada na sale weselne, no ale różnie może być. I nasuwa mi się takie rozwiązanie, żeby po prostu na ten czas kogoś zaufanego wynająć do pilnowania (oczywiście nie gościa). Koszt nie powinien być duży, bo to kilka godzin tylko.

Jeśli chodzi o ciocię, to ona zajmie się przygotowaniem posiłków przed weselem. A na weselu to będzie tylko dyrygować swoja ekipą. Ja też miałam obiekcje co do tego, bo powinna być gościem a nie w kuchni siedzieć, ale mnie uświadomili, że w takiej ekipie kuchennej jest zwykle ok 6 osób, w tym też inne kucharki i któraś z nich na weselu przejmie pałeczkę za ciocię. Te osoby od lat organizują wesela i nie ma w ogóle mowy o tym, żeby nie wiedziały jak co zrobić. Nie trzeba ich będzie jakoś szczególnie pilnować, bo będą robić wesele dla 'swoich'.

[lain]

zastepstwo zastepstwem tylko czasem strach pomyslec kto tez moze przybyc na to zastepstwo

[popscene]

Napisane przez lain

zastepstwo zastepstwem tylko czasem strach pomyslec kto tez moze przybyc na to zastepstwo

Nie zakladam zlych scenariuszy. U mnie sa tylko te idealistyczne

[onaella]

Napisane przez popscene

Nie zakladam zlych scenariuszy. U mnie sa tylko te idealistyczne

he he he, to tak jak u większości z nas

choć nie powiem, czasem straszne sny mnie nawiedzają aż strach pomyśleć co będzie na tydzień przed

[Samoa]

Napisane przez wistar

Nie chcę nikogo przekonywać. Sale w restauracji mają jedną główną zaletę- zwykle są bardziej eleganckie i odpada dekoracja. A co do tego najdroższego menu, to jakoś mnie te 5 ciepłych posiłków nie rzuciło na kolana. Ta moja koleżanka miała naprawdę pod względem jedzenia wypasione wesele. Zarówno jeżeli chodzi o ilość, jak i o jakość. Ja byłam do ok drugiej na tym weselu i do tego czasu podano też 5 ciepłych dań+ tace z mięsami na zimno wnoszone po północy. W zasadzie co godzinę coś ciepłego wnosili. Jako deser były standardowo lody. W ogóle nie tknęłam tego co było na stołach czyli sałatek, ciast, jakichś śledzi, wędlin czy warzywek. Nie było szans, żeby to przejeść. Zaskoczyło mnie też to, że te potrawy były super podane, tak w sumie elegancko. Nie spodziewałam się tego na weselu w remizie. I z ciepłych dań chyba ze 2 były takie, które pierwszy raz na oczy widziałam, a nie jakieś oklepane barszcze z krokietem czy polędwica z frytkami. I wiem też, że ta kucharka trochę narzekała przed weselem, że młodzi chcą na jedzeniu przyoszczędzić, a tu okazało się, że w ogóle tego nie było widać. Wręcz przeciwnie. Ale to naprawdę trzeba mieć szczęście, żeby taką kucharkę znaleźć.

I chyba mnie też do końca nie zrozumiałaś, bo ta moja koleżanka 20 tyś wydała na wszystko co związane ze ślubem i weselem (a NIE NA SAMO PRZYJECIE WESELNE). Czyli wchodziły w to wszystkie opłaty kościelno-urzędowe, stroje, kwiaty, orkiestra, kamerzysta, zaproszenia, kotyliony, alkohol (wino, wódka, szampan), ciasta i ogólnie wszystko wszystko na co musieli wydać pieniądze.

no widzisz a mnie pięć posiłków rzuca na kolana i nawet sie bałam, że to za dużo. Poza tym moje menu jest raczej z tych tańszych bo zdarzają sie takie po 250-300 zł za osobę i to jest dla mnie full opcja, więc ja się moim nie podniecam tylko podałam jako przykład życia wzięty. Poza tym sama twierdzisz ze zimna płyta nie potrzebna, bo sie nie tknęłas tego, więc ja i tak obstaje przy swoim, że w restauracji da sie tanio, bo po co nawalić na stół jedzenia którego nikt nie zje.
Faktycznie nie zrozumiałam Cię co do kosztów wesela koleżanki, ale no umówmy się - mówisz o wesleu w remizie na wiosce no to w ogóle nie ma porównania - mam na myśli oprawę wesela. Z resztą 150 osób i wszystko co wymieniłaś za 20 tys cięzko mi uwierzyć, ile lat temu było to wesele?

Napisane przez onaella

Myślę, że tu nie ma co sie rozpisywać, bo na dobrą sprawę to wszystko może się stać (tfu tfu tfu )

I tak jak DJ tak i orkiestra ma w umowie, że zobowiązuje się na zastępstwo w razie "W", tylko trzeba tego dopilnować przy podpisywaniu umowy

A czy w przypadku kucharki też coś takiego sie podpisuje w umowie to nie mam pojęcia

wiecie co, mi to w ogóle kucharka kojarzy sie z babą ze szkolnej stołówki albo baru mlecznego Nie wiem jak to jest, ale mi by do tego obrazu pasowało, że kucharki nie załatwia sie umowe tylko na słowo, bo to taka swojska baba Już samo słowo kucharka mi na myśl taki obraz przywodzi.

[wistar]

Napisane przez Samoa

no widzisz a mnie pięć posiłków rzuca na kolana i nawet sie bałam, że to za dużo. Poza tym moje menu jest raczej z tych tańszych bo zdarzają sie takie po 250-300 zł za osobę i to jest dla mnie full opcja, więc ja się moim nie podniecam tylko podałam jako przykład życia wzięty. Poza tym sama twierdzisz ze zimna płyta nie potrzebna, bo sie nie tknęłas tego, więc ja i tak obstaje przy swoim, że w restauracji da sie tanio, bo po co nawalić na stół jedzenia którego nikt nie zje.
Faktycznie nie zrozumiałam Cię co do kosztów wesela koleżanki, ale no umówmy się - mówisz o wesleu w remizie na wiosce no to w ogóle nie ma porównania - mam na myśli oprawę wesela. Z resztą 150 osób i wszystko co wymieniłaś za 20 tys cięzko mi uwierzyć, ile lat temu było to wesele?

Nie napisałam wcale, że zimna płyta nie jest potrzebna. Owszem jest. I osobiście wolałabym, żeby mi jedzenie zostało, nawet jakbym je miała przez miesiąc potem jeść, niż żeby mi choć jedna osoba powiedziała, że wyszła głodna. Wiem, że przy takiej ilości jedzenia jak u koleżanki była, na pewno nikt nie śmiałby powiedzieć, że był nienajedzony i mi właśnie o to chodzi. Moim zdaniem jedzenie i muzyka to podstawa wesela i nie chciałabym na tym oszczędzać w nadziei, że może goście nie będą głodni i że może zimne przekąski nie potrzebne. Mając swoją kucharkę nie muszę oszczędzać. Nawet jak część jedzenia rozdam po rodzince to i tak mi się opłaci.
I wiesz ja nie porównuję remizy jako budynku do restauracji, bo to faktycznie jest niemożliwe. Porównuję koszt jedzenia podanego w restauracji z kosztem jedzenia w remizie i wydaje mi się, że na takie porównania już sobie mogę pozwolić. Zwłaszcza, że przecież kucharka nie musi przygotowywać jedzenia tylko w remizie. Równie dobrze można ją wynająć na wesele organizowane w eleganckiej sali powstałej właśnie z myślą o weselach i tego typu imprezach. Wiem, że takie sale też są. I jak komuś oprawa remizy nie pasuje to może sobie wynająć taką właśnie salę a koszt jedzenia będzie taki jak w remizie. Pewnie trochę wyższy będzie koszt wynajęcia samej sali.

A moja koleżanka miała wesele w październiku zeszłego roku (2007). Jest to raczej jedna z bliższych mi osób i nie miała powodu, żeby zmyślać. Ale owszem, włożyli trochę wysiłku w poszukiwanie informacji na temat tego gdzie co kupić, żeby jak najwięcej zaoszczędzić. I pewnie tylko dlatego im się udało. A wesele, mimo że w remizie, było najbardziej udanym z tych, na których ostatnio byłam, a w przeciągu 2 lat było ich chyba 6.

[popscene]

Ja bylam tylko na takich weselach organizowanych w restauracjach i tylko raz wyszlismy glodni. A wyszlismy glodni dlatego, ze zimna plyta nie lezala na stolach tylko gdzies osobno w korytarzu. Na szczescie taka sytuacja tylko raz sie zdarzyla. A normalnie, gdy "plyta" jest na wyciagniecie reki + te 3 standardowe kolacje (czasem 4, nie liczac obiadu) to nie ma prawa, zeby ludzie byli glodni i niezadowoleni.

[Samoa]

Napisane przez wistar

I wiesz ja nie porównuję remizy jako budynku do restauracji, bo to faktycznie jest niemożliwe. Porównuję koszt jedzenia podanego w restauracji z kosztem jedzenia w remizie i wydaje mi się, że na takie porównania już sobie mogę pozwolić. Zwłaszcza, że przecież kucharka nie musi przygotowywać jedzenia tylko w remizie. Równie dobrze można ją wynająć na wesele organizowane w eleganckiej sali powstałej właśnie z myślą o weselach i tego typu imprezach. Wiem, że takie sale też są. I jak komuś oprawa remizy nie pasuje to może sobie wynająć taką właśnie salę a koszt jedzenia będzie taki jak w remizie. Pewnie trochę wyższy będzie koszt wynajęcia samej sali.

no własnie nie da porównać kosztu jedzenie w restaruacji z kosztem tego przygotowanego przez kucharkę z prostej przyczyny - w cenie na osobę np. 150 zł masz też wliczoną salę, wyposażenie sali, dekoracje, naczynie, sztućce a przy kucharce tylko jej pracę i koszt jedzenia, więc porównanie 150 zł na osobę daje taką i taka kwote a koleżanka zapłaciła mniej nie ma najmniejszego sensu. Przecież w tej cenie na osobę nie płaci sie tylko za jedzenie, z resztą kwota, która zarabia restauracja na organizacji wesela to nie jest czysty zysk, bo część tych pieniędzy musi byc inwestowana np. w zakup nowego wyposażenia jak ktoś rozbije kilka talerzy, czy dajmy na to krzeseł, bo się zużywają od siedzenia, obrsusów, serwetek. Także dlatego nie można tak łatwo sobie porównać.

[wistar]

Wydaje mi się, że nie można porównać tylko 'klimatu' restauracji i innej sali. A resztę rzeczy można porównywać jak najbardziej. Bo przecież wszystko jest wymierne. Przecież wiem ile płacę za sale, ile za kucharkę, ile za obsługę, ile za dekoracje, ile za naczynia, sztućce, obrusy itp. Wystarczy wszystko podliczyć. A wcześniej pisałam o jedzeniu tylko, bo jest ono najdroższe (przynajmniej w wersji, gdy sie kucharkę wynajmuje). Może faktycznie niefortunnie to ujęłam pisząc tylko o jedzeniu, bo tak na dobrą sprawę nie wiem ile ta moja koleżanka zapłaciła za poszczególne rzeczy, znam tylko całkowity koszt. I nawet jakbym znalazła restaruację, gdzie wezmą mi 100zl od osoby, to i tak wyjdzie drożej niż przy swojej kucharce. Bo tak naprawdę pozostałe opłaty związane z salą (czyli te naczynia, sztućce itp) to są grosze w porównaniu do kosztów jedzenia. Przecież nie jadłam z podłogi i palcami u tej mojej koleżanki na weselu. Ona tak samo miała wszystko co potrzeba. A i tak koszt było dużo niższy niż w restauracji, z moich 'grubych' wyliczeń wynika, że ok 10 tys niższy. Tak naprawdę to dopiero jak swoje wesele podsumuję to będę mogła podać wyliczenia z dokładnością co do grosza. A póki co, szkoda mi płacić o te ok 10 tys więcej tylko za to, żeby się nazywało, że mam wesele w restauracji.

Pewnie jakbym chciała wybrać salę taką o jakiej marzę to musiałabym za nią zapłacić więcej niż te 150 zł. Bo bez sensu wydaje mi sie szukanie restauracji tylko na zasadzie, żeby było dobre i tanie jedzenie i tylko względnie ładna sala. Jak już miałabym płacić za 'restaurację' to sala musiałaby mnie zachwycić. A z tym nie jest tak łatwo, no ale wiadomo - kwestia dyskusyjna, każdego co innego zachwyca.

I to też nie jest tak, że tylko restauracje inwestują w salę. Przecież nawet w zwykłych remizach są kupowane nowe naczynia, obrusy, krzesła, wymieniane okna, zmieniane żyrandole, odnawiane sale, remontowane kuchnie, zakładane klimatyzatory. Naprawdę w dzisiejszych czasach ludzie na wsi nie są zacofani.

Moim zdaniem, jedyne plusy z organizowania wesela w restauracji są takie:
1. bardziej elegancki 'klimat'/oprawa (jak zwał tak zwał) i to tylko porównując z remizami.
2. Faktycznie nie trzeba się o nic martwić, jeżeli miejsce jest sprawdzone.
Jeśli dla kogoś to wystarczające powody, żeby zapłacić więcej to ok jego sprawa. Każdy decyduje sam. Ale chyba warto przedstawić różne punkty widzenia, żeby osoby, które nie są jeszcze zdecydowane mogły sobie wszystko przemyśleć.

[lain]

Napisane przez wistar

A póki co, szkoda mi płacić o te ok 10 tys więcej tylko za to, żeby się nazywało, że mam wesele w restauracji.

to sie raczej placi za to, ze sie ma swiety spokoj i nie trzeba o niczym myslec.

[baja_86]

Napisane przez lain

to sie raczej placi za to, ze sie ma swiety spokoj i nie trzeba o niczym myslec.

ale tylko wtedy, gdy ta restauracja jest sprawdzona

[popscene]

A czesto jest.
Ja najpierw w internecie szukalam opinii. Potem jeszcze sie potwierdzilo, bo znajomi mieli w tym miejscu wesele. Balabym sie tak brac w ciemno.

[lain]

Napisane przez baja_86

ale tylko wtedy, gdy ta restauracja jest sprawdzona

zazwyczaj wybiera sie sprawdzona restauracje malo kto lubi brac w ciemno

Napisane przez popscene

A czesto jest.
Ja najpierw w internecie szukalam opinii. Potem jeszcze sie potwierdzilo, bo znajomi mieli w tym miejscu wesele. Balabym sie tak brac w ciemno.

dokladnie. ja najpierw zbieralem informacje o danym miejscu, przegladalam opinie i dopiero wtedy sie zdecydowalam

[baja_86]

Napisane przez popscene

A czesto jest.
Ja najpierw w internecie szukalam opinii. Potem jeszcze sie potwierdzilo, bo znajomi mieli w tym miejscu wesele. Balabym sie tak brac w ciemno.

nie wyobrażam sobie robić wesela w niesprawdzonym wcześniej miejscu, chyba by mnie stres zjadł! cały czas bym myślała jak będzie itd
Ja akurat weselę robię z kucharką, ale obowiązuje tu ta sama zasada, musi być to sprawdzona, zgrana ekipa inaczej nie ma sensu się w to angażować

[wistar]

Napisane przez lain

to sie raczej placi za to, ze sie ma swiety spokoj i nie trzeba o niczym myslec.

No właśnie napisałam o tym na samym końcu. Ale i tak się będę upierać, że jak ktoś dobrze pokombinuje, to i przy wynajętej kucharce nie będzie musiał się martwić i spokój będzie mieć. W końcu z kucharką też podpisuje się umowę, tak samo jak z restauracją. I jeżeli korzysta się z usług sprawdzonej kucharki, to można oczekiwać, że wywiąże się ze swoich obowiązków tak samo jak sprawdzona restauracja. W końcu w restauracji też pracują ludzie a nie roboty.

I nie rozumiem tego dziwnego podejścia do kucharek. Że trzeba je pilnować, żeby sie nie obijały, że trzeba patrzyć co do garnka wkładają, żeby nie pokradły jedzenia przypadkiem (jakby je na wielbłądach tonami miały wywozić). W ogóle z niektórych wypowiedzi wyłania się obraz kucharki jako osoby, która jest na weselu, ale nie wiadomo po co, bo przecież trzeba za nią wszystko robić, pilnować ją i jakby nie ten nadzór to nie wiedziałabym jak rosół ugotować. Przecież kucharka tak samo musi umowy dopełnić. To są zwykle osoby z dużym doświadczeniem w tym co robią. Jak ma wszystko zaplanowane i wie, że zdąży to niech się obija. Jak coś s*ieprzy raz, to już jej nikt nie wynajmie więc to w jej interesie jest, żeby było wszystko jak trzeba. W restauracji jest tak samo, tak samo mogą wam do garnka nie wiadomo co wrzucić i mogą też trochę uszczknąć dla siebie z jedzenia, za które wy zapłaciliście. Przecież nikt nie liczy z gości ile porcji zostało wydanych i musicie polegać tylko na uczciwości restauracji.

[lain]

a kto sprzata toalety w takiej wynajmowanej zalozmy remizie??

[wistar]

To zależy jak kto sobie ustali. A w restauracji jest osoba odpowiedzialna tylko i wyłącznie za sprzątanie toalet?

[lain]

Napisane przez wistar

To zależy jak kto sobie ustali. A w restauracji jest osoba odpowiedzialna tylko i wyłącznie za sprzątanie toalet?

nie wiem (choc pewno jest sprzataczka). ale nie musze sie martwic, ze toalety beda brudne, bo restauracja ma za zadanie zadbac o caloksztalt (placi sie za kompleksowa obsluge). o czystosc toalet, o to zeby poscierac jak cos sie wyleje, pozamiatac jak cos sie rozbije itp.
i wlasnie mam watpliwosci czy jak sie wynajmuje sama sale to nie bedzie takiej sytuacji, ze cos sie stanie i okaze sie, ze nie ma kto posprzatac, bo nikt nie mial tego zapisanego w umowie. i za miotle czy scierke siega rodzina...

[Samoa]

Napisane przez wistar

Tak naprawdę to dopiero jak swoje wesele podsumuję to będę mogła podać wyliczenia z dokładnością co do grosza. A póki co, szkoda mi płacić o te ok 10 tys więcej tylko za to, żeby się nazywało, że mam wesele w restauracji.

nie sądzę, że są osoby, które organizują wesle w restauracji tylko po to, żeby się nazywało. Byłabym bardziej skłonna ku uzasadnieniu, że są to osoby przyzwyczajone do pewnego poziomu. Oczywiście poza wyjątkami 'zastaw się a postaw się'.
Aha - co tego, że wieś nie jest taka zacofana - tak sie składa, że od jakiegoś czasu mieszkam na przedmieściach Krakowa, właściwie we wsi, więc dobrze wiem jak jest. Poza tym moja rodzinka tez sie poprzeprowadzała na totalną wiochę, wiec nie jest mi obca remiza.

Napisane przez wistar

I nie rozumiem tego dziwnego podejścia do kucharek. Że trzeba je pilnować, żeby sie nie obijały, że trzeba patrzyć co do garnka wkładają, żeby nie pokradły jedzenia przypadkiem (jakby je na wielbłądach tonami miały wywozić). W ogóle z niektórych wypowiedzi wyłania się obraz kucharki jako osoby, która jest na weselu, ale nie wiadomo po co, bo przecież trzeba za nią wszystko robić, pilnować ją i jakby nie ten nadzór to nie wiedziałabym jak rosół ugotować. Przecież kucharka tak samo musi umowy dopełnić. To są zwykle osoby z dużym doświadczeniem w tym co robią. Jak ma wszystko zaplanowane i wie, że zdąży to niech się obija. Jak coś s*ieprzy raz, to już jej nikt nie wynajmie więc to w jej interesie jest, żeby było wszystko jak trzeba. W restauracji jest tak samo, tak samo mogą wam do garnka nie wiadomo co wrzucić i mogą też trochę uszczknąć dla siebie z jedzenia, za które wy zapłaciliście. Przecież nikt nie liczy z gości ile porcji zostało wydanych i musicie polegać tylko na uczciwości restauracji.

może to podejście wynika z poprzednich postów prokucharkowychw których dziewczyny pisały o chłopakach co się znają na rzeczy i angażowaniu babci, prababci, ciotki i niewiadomo kogo jeszcze do przygotowań.
A co do uczciwości restauracji - cóż wierzę ludziomPoza tym moja restauracja ma dobre opinie i nie sądzę, żeby chciała ja psuć dla paru kotletów wyniesionych do domu. I tak samo może miec Twoja kucharka - uprzedzam odpowiedź
Ja juz pisałam - kucharka kojarzy mi sie z barem mlecznymPoza tym tak sie upieracie kucharka - ale wynajmuje sie wtedy całą ekipe razem z ta kuchrką czy sie robi spęd byle kogo do obsługi?

Napisane przez wistar

To zależy jak kto sobie ustali. A w restauracji jest osoba odpowiedzialna tylko i wyłącznie za sprzątanie toalet?

oczywiście, że jest, nazywa się sprzątaczka

[baja_86]

U mnie jest to cała ekipa, a nie ludzie z ulicy. Co więcej płacę za osobę, tak jak w restauracji, w cenę wliczona jest obsługa. ja muszę tylko dostarczyć produkty i to jest mój jedyny kłopot.
Chcieliśmy zrobić wesele w restauracji, ale terminy w upatrzonych lokalach były zajęte, a w niesprawdzonych restauracjach nie chcieliśmy nic zamawiać. Po przemyśleniach stwierdziliśmy, że lepiej wybrać sprawdzoną kucharkę z obsługą niż branie kota w worku w lokalu. Jesteśmy świadomi, że większy z tym zachód ale tak postanowiliśmy i już

[Samoa]

Jeżeli wszystkie kucharki=profesjonalna ekipa to spoko.
Zrodziło mi się nowe pytanie - gdzie jest przechowywane jedzenie? I w jakich warunkach jest przygotowywane? Jak oglądałyście sale to patrzyłyście jak wygląda kuchnia i jak te sprawy sa zalatwiane?

[baja_86]

Jasne, że tak Zaplecze kuchenne jest dobrze wyposażone, są chłodnie w których trzyma się jedzenie. Gdyby sala była kiepsko wyposażona to byśmy szukali innej. Nasza jest po prostu przygotowana na organizowanie takich dużych imprez jak wesele czy bale.

[wistar]

Napisane przez Samoa

oczywiście, że jest, nazywa się sprzątaczka

No to Cię moze zdziwie, ale mam znajomą, która była managerem jednej z krakowskich restauracji, przy rynku, jednej z takich na poziomie i tam sprzątaczki nie mieli. Toaletami zajmowali się kelnerzy w 'wolnych' chwilach.

[lain]

Napisane przez wistar

No to Cię moze zdziwie, ale mam znajomą, która była managerem jednej z krakowskich restauracji, przy rynku, jednej z takich na poziomie i tam sprzątaczki nie mieli. Toaletami zajmowali się kelnerzy w 'wolnych' chwilach.

moj TZ rowniez pracowal w restauracji na poziomie przy rynku i tam nie bylo mowy zeby to kelnerzy sprzatali toalety. wiec jak widac wiele zalezy od restauracji i jej rzeczywistego poziomu. sprzatajacych kelnerow widzialam tylko w Gruzinskim Chaczapuri i innych na podobnym poziomie.
z reszta moje wesele bedzie w restauracji hotelowej. nie ma mowy zeby nie bylo tam sprzataczki