żywność organiczna, raw food

[eternalvoyageur]

Napisane przez eres

Pytanie odnosnie soi: co z edamame?

Nie wiem, nigdy nie jadlam, ale jesli nie jest fermentowane to chyba niestety nie


[1=d61abbce58b52fe45ffe444 afc51ca0ea3c11859_65540a4 4484ab;9811953]
edit: eternalvoyageur, hathayoga, CzarnyElf... Przywiązujecie wagę także do tego, czy to, co kupujecie, jest sygnowane jako fairtrade?[/quote]

Dotad raczej nie... tzn jak czasem mialam do wyboru kilka produktow to wybieralam fairtrade, ale nie rozgladam sie za tym specjalnie. Choc teraz bede przywiazywac do tego uwage.
Wydajac pieniadze przez caly czas "glosujemy" na cos lub cos popieramy... nawet zakup pomidorow ma znaczenie polityczne i spoleczne... Wiec powinnam popierac fairtrade.

[Wyrak]

[1=d61abbce58b52fe45ffe444 afc51ca0ea3c11859_65540a4 4484ab;9811953]Jak ty to określasz "naturalnie produkowana żywność" to właśnie żywność typu organic.
eot
[/quote]

Przeciez druga strone juz tolkuje, ze to jedna i ta sama chwala, tylko bez foxi i flaszi nazwy

[Titane]

Napisane przez eternalvoyageur

To tez mnie przeraza:




Sol wystepuje naturalnie wielu jarzynach. Potrzeba nam jej tylko pol grama dziennie. Cukier... w owocach jest go pelno. A zreszta kilkaset lat temu cuktu wogole nie bylo.
Chleb... jesli sie je zrownowarzona diete, to nie widze co takiego jest w chlebie czego nie ma w innej zywnosci. Np. kielki, orzechy lub namoczone zborza i nasiona sa duzo zdrowsze od chleba.

Dobrze, że nie jadam soi A już miałam się do niej przekonać, bo tyle się mówi, że jest zdrowa dla kobiet, a tu takie kwiatki...

Natomast z solą jest inny problem, bo ja akurat mam bardzo niskie ciśnienie i właśnie zaleca się spożywanie większej ilości soli w takich przypadkach, więc chyba zostanę przy tym co jest. Szczególnie, że raczej nie nadużywam.

Napisane przez Wyrak

Przepraszam, ale ciezko mi zareagowac inaczej na bzdury ktore piszesz Kto wspomina o bananach czy ryzu? Przeciez jest oczywiste, ze w naszym klimacie takie produkty ciezko uprawiac. Wydaje mi sie, ze chcesz na sile udowodnic, ze nie przeplacasz i dobrze robisz, kupujac "organic" ( dla mnie to "organic" w porownaniu z zywnoscia ode mnie z regionu tak szczerze ), zeby wiec bylo jasne, chodzi o wlasne hodowane:
pomidory, ogorki, salate, kapuste, marchewki, seler, pietruszke, ziemniaki, jablka, gruszki, sliwki, wisnie, agrest, porzeczki.

Z drugiej strony z tymi "naszymi" też nie do końca wiadomo. Warzywa pozornie swojskie jak sałata czy czosnek są często sprowadzane z Chin.
Kupowałam jakiś czas temu czosnek i pani w sklepie spytała mnie czy krajowy- odpowiadziałam, że tak oczywiście, zdziwiona, że w ogóle może być jakiś inny. I pani mi wytłumaczyła, że owszem jest- chiński. Kilka dni temu była też mowa o chińskich wyrobach w wiadomościach czy też uwadze (już nie pamiętam) i okazuje się, że te chińskie oszołomy stosują np. promieniowanie pierwiastkami rakotwórczymi, żeby czosnek lepiej się trzymał Super Tak więc lepiej zawsze upewnić się co do pochodzenia.

[CzarnyElf]

Co do tych pomidorow to racja z tym transportem-

Co do fairtrade to poperam i staram sie kupowac Obecnie nawet pracuje w miejscu gdzie popieramy toSprzedajemy tez produkty fairtrade
http://www.equalexchange.coop/


Za kilka dni bede robic szarlotke raw-jak mi sie uda to wkleje fotki i podziele sie wrazeniami

[Luba]

Napisane przez Titane

Z drugiej strony z tymi "naszymi" też nie do końca wiadomo. Warzywa pozornie swojskie jak sałata czy czosnek są często sprowadzane z Chin.
Kupowałam jakiś czas temu czosnek i pani w sklepie spytała mnie czy krajowy- odpowiadziałam, że tak oczywiście, zdziwiona, że w ogóle może być jakiś inny. I pani mi wytłumaczyła, że owszem jest- chiński. Kilka dni temu była też mowa o chińskich wyrobach w wiadomościach czy też uwadze (już nie pamiętam) i okazuje się, że te chińskie oszołomy stosują np. promieniowanie pierwiastkami rakotwórczymi, żeby czosnek lepiej się trzymał Super Tak więc lepiej zawsze upewnić się co do pochodzenia.

No jasne, masz rację, zawsze trzeba sie upewnić. Najlepiej miec jakiegos "znajomego", uczciwego sprzedawcę, który nas nie nabierze i u niego zawsze kupować. Wiadomo... każdy moze "pościemniać" ale ja tam wierze w ludzi (niektórych)

Napisane przez CzarnyElf

Za kilka dni bede robic szarlotke raw-jak mi sie uda to wkleje fotki i podziele sie wrazeniami

i napisz czy dobre

Napisane przez eternalvoyageur

Nie kupilam, ale pilam w Monachium. Znasz Saf Deli ? To restauracja raw vegan. Super jedzenie, i czesto nawet nie zauwazysz ze jest raw.

Nie byłam, ale będę, bo już sobie sprawdziłam gdzie to jest, dziękuję To niedaleko Marienplatz, praktycznie w centrum...
Byłas tez w tym sklepie? Na zdjeciach wyglada super

-------------------------

co do soi...

Ja uważam, że to jest jak z nieszczęsnym masłem, raz zdrowe, raz trucizna... Zależy kto zapłaci za badania.
Jakiś czas temu poczytałam na ten temat i doszłam do takich wniosków:
soi jem niedużo i niech tak zostanie, wszytsko w małych ilościach (oprócz grzybów trujących ) jest dla ludzi, byle nie przesadzać. Raz na "ruski rok" mam ochote na mleko sojowe, to sobie wypiję trochę, bez przesady, właściwie nic nie jest tak do konca zdrowe. Juz dawno wyzbyłam się "paniki" na tle żywnosci, bo inaczej już bym z głodu padła.

[eternalvoyageur]

Kupilam syrop agave wlasnie w tym sklepie. jakosc duzo lepsza niz w reformhaus, a cena ok. taka sama. Mieli tam kiedys surowa czekolade w batonikach, ale niestety sie na to nie zalapalam

[hathayoga]

[1=d61abbce58b52fe45ffe444 afc51ca0ea3c11859_65540a4 4484ab;9811953]
Przywiązujecie wagę także do tego, czy to, co kupujecie, jest sygnowane jako fairtrade?[/quote]

Przyznam, ze z fairtrade spotkalam sie dopiero za granica, w Polsce malo kto o tym mowi, wie, kupuje pod tym katem. I z tego co "wybadalam" to naprawde ciezko jest znalezc produkty tego typu. Tzn. rzadko kiedy ma sie 100% pewnosci.
Przykladowo - pracowalam kiedys w sklepie orientalnym, z bzdetami z Indii. Szefem wszystkich sklepow sieci byl jeden facet, rodak osob produkujacych wyroby tego typu. Czy on kiedykolwiek powiedzialby, ze jego biznes nie opiera sie na fairtrade? Watpie. Dla niego taki stan rzeczy jest calkiem naturalny. Ale identyczna bizuterie widzialam sygnowana logo Accessorize, Top Shop i in. Oczywiscie po duuuzo wyzszych cenach. (np. cena kolczykow X w Accessorize: 8 funtow. Cena identycznych kolczykow w sklepie indyjskim: 2 funty. Cena, jaka placi sklep za pare kolczykow X: maksymalnie 10p).
Wielu brytyjczykow o fairtrade slyszalo, wiec pytano mnie, jako sprzedawce: dlaczego ten szal kosztuje tylko 2 funty? To bardzo malo, w szkockim sklepie kosztuje grubo ponad 10 funtow, u was nie ma zasady fairtrade na pewno.
A prawda jest taka, jak w przypadku bizuterii. Producent jest ten sam, tylko ceny wszedzie inne, nalozone przez sklep (marka). Nawet jesli sklep chwali sie, ze ma bardzo pozytywna polityke firmy.
Chociazby "typowo szkockie" sklepy, sprzedajace oryginalne kilty i tartany - sprowadzaja je z Indii Ze o kaszmirowych "brytyjskich" swetrach, za ktore brytyjczycy daliby sie pokroic, nie wspomne.

Co do zywnosci to sama nie wiem, za granica kupowalam glownie w sklepach Organic i polskim sklepie.

(aha, jeszcze co do oznaczen "organic", wydaje mi sie, ze roznica miedzy sklepem Organic i ich oferta a produktami organic np w Lidlu jest na pewno duza. Natomiast zadnej roznicy w "organicznych" produktach sieciowek a tych nieorganicznych nie widze).

Napisane przez CzarnyElf

Za kilka dni bede robic szarlotke raw-jak mi sie uda to wkleje fotki i podziele sie wrazeniami

Koniecznie daj znac jak ci wyszla

Napisane przez Luba

co do soi...

Ja uważam, że to jest jak z nieszczęsnym masłem, raz zdrowe, raz trucizna... Zależy kto zapłaci za badania.
Jakiś czas temu poczytałam na ten temat i doszłam do takich wniosków:
soi jem niedużo i niech tak zostanie, wszytsko w małych ilościach (oprócz grzybów trujących ) jest dla ludzi, byle nie przesadzać. Raz na "ruski rok" mam ochote na mleko sojowe, to sobie wypiję trochę, bez przesady, właściwie nic nie jest tak do konca zdrowe. Juz dawno wyzbyłam się "paniki" na tle żywnosci, bo inaczej już bym z głodu padła.

Zgadzam sie Spozywanie jakiegokolwiek produktu w nadmiernych ilosciach moze byc szkodliwe.
I faktycznie, co jakis czas ktos przeprowadza jakies badania i nagle swiatopoglad na temat danego produktu zmienic ma sie o 180 stopni.
To tak jak z rewelacjami na temat kawy. Ostatnia, jaka gdzies wyczytalam, to to ze paniom pijacym duzo kawy zmniejszaja sie piersi No blagam, to dlatego!!

[Wyrak]

Napisane przez Luba

co do soi...

Ja uważam, że to jest jak z nieszczęsnym masłem, raz zdrowe, raz trucizna... Zależy kto zapłaci za badania.
Jakiś czas temu poczytałam na ten temat i doszłam do takich wniosków:
soi jem niedużo i niech tak zostanie, wszytsko w małych ilościach (oprócz grzybów trujących ) jest dla ludzi, byle nie przesadzać. Raz na "ruski rok" mam ochote na mleko sojowe, to sobie wypiję trochę, bez przesady, właściwie nic nie jest tak do konca zdrowe. Juz dawno wyzbyłam się "paniki" na tle żywnosci, bo inaczej już bym z głodu padła.

Luba, mam nadzieje, ze Ci nie podpadne za ta wypowiedz (), ale w Twoim wieku spozywanie soi to juz pol biedy, tzn. chcialem powiedziec - dla osob doroslych, ze wzgledu na specyfike potencjalnych skutkow ubocznych (zaklocenie gospodarki hormonalnej czy wchalaniania istotnych zwiazkow), ktore sa przede wszystkim grozne dla wzrastajacej mlodziezy.

Osobiscie mnie problem niezbyt dotyka, bo co najwyzej zjem tofu raz na ruski rok, nie czuje potrzeby zastepowania mieska czy nabialu soja

Ogolnie rzecz biorac tez juz nie panikuje i staram sobie nie utrudniac zycia, np. mozna na kawe narzekac, ale co zrobic, ja ja lubie i bez niej niestety slepia ciezko otworzyc (a pomyslec, ze bylem do mniej wiecej 21 roku zycia bezkofeinowy praktycznie).

[Luba]

Nie podpadniesz, bo przecież pisałm tylko i wyłącznie o sobie
Jeśli chodzi o dzieci czy młodzież, to inna sprawa, jestem bardziej "rygorystyczna" i raczej sprawdzam co i jak.
Ale jednoczesnie zdaję sobie sprawę z tego, że wszytskiego nie sprawdze, wszystkich "trucizn" nie wyeliminuję i przed wszytskim dzieci nie uchronię.

[Wyrak]

Napisane przez Luba

Ale jednoczesnie zdaję sobie sprawę z tego, że wszytskiego nie sprawdze, wszystkich "trucizn" nie wyeliminuję i przed wszytskim dzieci nie uchronię.

W zasadzie, to sie czlowiek szybciej wpedzi do grobu i po drodze zmarnieje, osiwieje i wylysieje, jesli sie poswieci probie wyeliminowania wszystkiego i uchronienia wszystkich, nizby mial zluzowac

[CzarnyElf]

Napisane przez Wyrak

W zasadzie, to sie czlowiek szybciej wpedzi do grobu i po drodze zmarnieje, osiwieje i wylysieje, jesli sie poswieci probie wyeliminowania wszystkiego i uchronienia wszystkich, nizby mial zluzowac

Wlasnie-to chyba nie jest mozliwe

Najlepiej to nie przesadzac w zadna strone




Dam znac jak z ta szarlotka-dzisiaj po pracy kupuje skladniki

[eternalvoyageur]

hathayoga trzeba tez pamietac o tym ze funty stoja b. wysoko w porownaniu do rupii. Wiec gdybys probowala w Indiach zaplacic za te kolczyki 1 lub dwa funty, to by bylo za duzo... czesto widze turystow przeplacajacych, bo sobie przeliczaja na funty/euro/dolary, i jest to b. zle bo po pierwsze uczy to Indusow prosic o cene 10 razy wieksza, a po drogie nie chca juz sprzedawac swoim, tylko turystom.
Inny przyklad: lekcje prywatne. W Indiach kosztuja one ok. 50 rupii lub mniej za godzine od studenta (1€), za 1,5€ mozna brac lekcje prywatne u profesora. A potem pojawiaja sie turysci ktorzy przyjezdzaja do Indii za miesiac, i placa za godzine 8-10€... I potem przez to ceny strasznie wzrastaja, zwyklych Indysjkich studentow juz nie stac na lekcje u tych nauczycieli; a zreszta "prawdziwych" zagranicznych studentow ktorzy przyjezdzaja do Indii na kilka lat studiow, czesto nawet nie dostaja stypendium -- tez nie stac.
A nauczyciele, ktorzy kilka lat temu udzielali lekcje prywatne za darmo, robia sie chciwi...

[architekt80]

Elfiku czekam na szarlotke

[Wyrak]

Napisane przez eternalvoyageur

hathayoga trzeba tez pamietac o tym ze funty stoja b. wysoko w porownaniu do rupii. Wiec gdybys probowala w Indiach zaplacic za te kolczyki 1 lub dwa funty, to by bylo za duzo... czesto widze turystow przeplacajacych, bo sobie przeliczaja na funty/euro/dolary, i jest to b. zle bo po pierwsze uczy to Indusow prosic o cene 10 razy wieksza, a po drogie nie chca juz sprzedawac swoim, tylko turystom.
Inny przyklad: lekcje prywatne. W Indiach kosztuja one ok. 50 rupii lub mniej za godzine od studenta (1€), za 1,5€ mozna brac lekcje prywatne u profesora. A potem pojawiaja sie turysci ktorzy przyjezdzaja do Indii za miesiac, i placa za godzine 8-10€... I potem przez to ceny strasznie wzrastaja, zwyklych Indysjkich studentow juz nie stac na lekcje u tych nauczycieli; a zreszta "prawdziwych" zagranicznych studentow ktorzy przyjezdzaja do Indii na kilka lat studiow, czesto nawet nie dostaja stypendium -- tez nie stac.
A nauczyciele, ktorzy kilka lat temu udzielali lekcje prywatne za darmo, robia sie chciwi...

Ale to jest normalny popyt i podaz Zwiekszony popyt, badz popyt w wyzszym punkcie cenowym sila rzeczy zwieksza podaz.

[eternalvoyageur]

Nie jest tak. To jest zwykle oszustwo ze strony Indusow, glupota ze strony turystow. Jakbys sie czula gdybys chciala zlapac taksowke do domu, a taksowkarz domagal sie ceny 10 razy wiekszej niz przedtem, tylko dlatego ze jakis amerykanin mu wlasnie tyle zaplacil ? (Wiele razy mialam takie sytlacje w Indiach).
Co innego normalny wzrost cen, co innego stawianie rynku dogory nogami.
Kiedy jedziemy do jakiegos kraju i nagle jestesm tam "bogaci" bo mamy euro, to mamy pewna odpowiedzialnosc jak te pieniadze wdajemy. Rozumiem zaplacic kilka rupii wiecej rikszazowi (ktory bardzo bardzo ciezko pracuje), ale wazne jest robic to swiadomie: pewna znajoma najpierw ustalala prawdziwa cene, jesli rikszaz zgodzil sie na uczciwa cen, do na koncu dodawala od siebie maly "prezent". Ale jesli rikszaz domagal sie ceny duzo wiekszej, to przeciez nie mozna go wynagradzac !
Mozemy tez np. rozdawac pieniadze biednym... tylko ze to pogorszy sytlacje, bo zacheci zebractwo.

To tez jest przyczyna dlaczego kraje jak np. Indie eksportuja duza czesc swojej zywnosci, a potem im brakuje dla wlasnych ludzi, ktorzy umieraja z glodu


Strasznie sie rozpisalam, troche taki offtop... przepraszam, ale musialam wyjasnic ze czesto w krajach trzeciego swiata realia sa duzo inne niz u nas. I trzeba im swiadomie pomagac, bo robiac to niewlasciwie mozna zrobic wiecej szkody niz dobra.

[Wyrak]

Napisane przez eternalvoyageur

Nie jest tak. To jest zwykle oszustwo ze strony Indusow, glupota ze strony turystow.

Nie, nic w tym stylu - nic nie kaze tym osobom wchodzic w transakcje.

Napisane przez eternalvoyageur

Jakbys sie czula gdybys chciala zlapac taksowke do domu, a taksowkarz domagal sie ceny 10 razy wiekszej niz przedtem, tylko dlatego ze jakis amerykanin mu wlasnie tyle zaplacil ? (Wiele razy mialam takie sytlacje w Indiach).

Bym sie nie czul, nikt Ciebie nie zmusza do wchodzenia w wymiane handlowa z nimi. Sila rzeczy, turysci zostawiaja wiecej pieniedzy wsrod Hindusow, wiec ich dochody sa wieksze, prawda? Jakby nie patrzec, bedzie dotyczyc to szerokiego sektora uslug. Wiec takie osoby maja w wyniku tego wyzsza sile nabywcza, ktora moga wykorzystac na rynku wewnetrznym, napedzajac koniunkture. Dodaj do tego naplyw kapitalu wynikajacy z outsourcingu i idacy za tym wzrost plac dla sily roboczej wykwalifikowanej. Uwazam to za pozytywne zjawisko, ktore przyczynia sie do zmieniejszenia dyspropocji pomiedzy zarobkami polkuli polnocnej a poludniowej.

Swoja droga smieszy mnie krytykowanie wolnego rynku przy jednoczesnym popieraniu sztucznego ustalania cen i jeszcze twierdzeniu, ze jedno jest oszustwem, a drugie fair

Napisane przez eternalvoyageur

To tez jest przyczyna dlaczego kraje jak np. Indie eksportuja duza czesc swojej zywnosci, a potem im brakuje dla wlasnych ludzi, ktorzy umieraja z glodu

Wybacz, ale to nieprawda - bo Indie owszem, eksportuja bardzo duzo zywnosci, ale i tez duzo importuja. A eksport kawy, herbaty, przypaw, tytoniu (oczywiscie Indie eksportuja tez inne produkty), ale sie do glodu z pewnoscia nie przyczynia Jak to mowil B. Franklin - zaden narod nie stracil na wolnym handlu.
Tu masz wiecej o eksporcie/imporcie produktow rolniczych przez Indie: http://www.fao.org/docrep/005/y4632e/y4632e0h.htm

[eternalvoyageur]

Jesli mowimy o dyspropocji pomiedzy zarobkami polkuli polnocnej a poludniowej, trzeba pamietac ze waluty zachodnie stoja duzo wyzej niz waluty np. Indii. Wiec gdyby Indus zarabial tyle samo euro za godzine ile np. niemiec, to by wychodzilo ze zarabia wiecej niz niemiec poniewaz za ta sume mozena kupic 10x wiecej zywnosci w Indiach. Wiec trzeba pamietac o proporcjach. I wg mnie kazdy turysta jest odpowiedzialny za to jak pieniadze wydane przez niego wplywaja na jraj w ktorym sie znajduje.

A niestety sprzedawanie i kupowanie zywnosci jest jedna z przyczyn glodu w Indiach. Jak to jest ze rolnik nie ma co jesc ? Slyszales kiedys o Permaculture ? M.in. zacheca rolnikow trzeciego swiata by na 10% swojej ziemi uprawiali jedzenie dla siebie i dzieki temu uwolnili sie od kupowania zywnosci. Niestety importowane jedzenie oplaca sie raczej krajom zachodnim, ktorzy zyskuja na tym ze ich waluta jest drozsza. W Indiach zywnosc z importu jest spozywana przez srednia klase, biedniejszych ludzi oraz wiesniakow raczej na to nie stac.

[Wyrak]

Napisane przez eternalvoyageur

Jesli mowimy o dyspropocji pomiedzy zarobkami polkuli polnocnej a poludniowej, trzeba pamietac ze waluty zachodnie stoja duzo wyzej niz waluty np. Indii. Wiec gdyby Indus zarabial tyle samo euro za godzine ile np. niemiec, to by wychodzilo ze zarabia wiecej niz niemiec poniewaz za ta sume mozena kupic 10x wiecej zywnosci w Indiach. Wiec trzeba pamietac o proporcjach. I wg mnie kazdy turysta jest odpowiedzialny za to jak pieniadze wydane przez niego wplywaja na jraj w ktorym sie znajduje.

A niestety sprzedawanie i kupowanie zywnosci jest jedna z przyczyn glodu w Indiach. Jak to jest ze rolnik nie ma co jesc ? Slyszales kiedys o Permaculture ? M.in. zacheca rolnikow trzeciego swiata by na 10% swojej ziemi uprawiali jedzenie dla siebie i dzieki temu uwolnili sie od kupowania zywnosci. Niestety importowane jedzenie oplaca sie raczej krajom zachodnim, ktorzy zyskuja na tym ze ich waluta jest drozsza. W Indiach zywnosc z importu jest spozywana przez srednia klase, biedniejszych ludzi oraz wiesniakow raczej na to nie stac.

Stosunek cen walut nie ma tu zadnego znaczenia, caly czas pisze w kontekscie sily nabywczej

A jaki wplyw wywiera wydawanie tych pieniedzy przez turystow? Taki ze Hindusi maja wiecej pieniedzy i relatywnie wieksza sila nabywcza; normalny, korzystny proces, duzo lepszy od jakiegos sztucznego "fair trade", ktore polega na tym, ze firmy z zachodu zarabiaja tyle samo, a za wyzsze zarobki producentow w krajach rozwijajacych sie placa klienci, ktorzy akceptuja wyzsza cene takiego produktu.

[eternalvoyageur]

Wybacz, ja tam bylam i miedzy nimi zylam, i widzialam jake zle skutki ma takie przeplacanie -- nie o kilka lub nawet kilkadziesiat razy wiecej, ale kilkaset razy wiecej.


Zreszta mam nadzieje ze jakis mod nas nie wygoni... to sie nazywa "hijack" watku

[Wyrak]

Napisane przez eternalvoyageur

Wybacz, ja tam bylam i miedzy nimi zylam, i widzialam jake zle skutki ma takie przeplacanie -- nie o kilka lub nawet kilkadziesiat razy wiecej, ale kilkaset razy wiecej.


Zreszta mam nadzieje ze jakis mod nas nie wygoni... to sie nazywa "hijack" watku

A wpadlas na to, ze przecietnych Hindusow to nie spotka, tylko Ciebie, jako biala kobiete z zagranicy?

A zasad ekonomii nie oszukasz, ile bys nie mieszkala u nich

[eternalvoyageur]

Mowilam wczesniej to czesto Indusi wola sprzedawac swoje uslugi i towary turstom, a nie swoim. Tak jak np. te cenne lekcje profesorow.

Nie chodzi mi ozasady ekonomii, ale o odpowiedzialnosc turystow w wydawaniu pieniedzy.

Jak bylam w Nepalu, to zauwazylam ze w wioskach na turystycznych szlakach gorskich rzad ustalal dokladnie ceny noclegu oraz kazdego dania na menu. Wiec w kazdej wiosce byl jeden spis cen, wydrukowany przez rzad. Dlaczego ? Wlasnie dlatego by wlasciciele restauracji nie podnosili cen bez konca. W Nepalu spotkalam sie z wieloma takimi regulami, bo rzad chcial uchronic prostych mieszkancow malenkich wiosek od zlych skutkow turyzmu.

[d61abbce58b52fe45ffe444afc51ca0ea3c11859_65540a44484ab]

Napisane przez eternalvoyageur

Wybacz, ja tam bylam i miedzy nimi zylam

Co tam robiłaś? Opowiedz.

[eres]

[1=d61abbce58b52fe45ffe444 afc51ca0ea3c11859_65540a4 4484ab;9861911]Co tam robiłaś? Opowiedz. [/QUOTE]

No wlasnie Podwajam prosbe

[hathayoga]

Napisane przez eres

No wlasnie Podwajam prosbe

To ja potroję

[Wyrak]

Napisane przez eternalvoyageur

Mowilam wczesniej to czesto Indusi wola sprzedawac swoje uslugi i towary turstom, a nie swoim. Tak jak np. te cenne lekcje profesorow.

Nie chodzi mi ozasady ekonomii, ale o odpowiedzialnosc turystow w wydawaniu pieniedzy.

Jak bylam w Nepalu, to zauwazylam ze w wioskach na turystycznych szlakach gorskich rzad ustalal dokladnie ceny noclegu oraz kazdego dania na menu. Wiec w kazdej wiosce byl jeden spis cen, wydrukowany przez rzad. Dlaczego ? Wlasnie dlatego by wlasciciele restauracji nie podnosili cen bez konca. W Nepalu spotkalam sie z wieloma takimi regulami, bo rzad chcial uchronic prostych mieszkancow malenkich wiosek od zlych skutkow turyzmu.

No i widzisz, wlasciciele noclegow nie zarobia takich pieniedzy jakich by mogli przy wolnym rynku, co tylko utrwala przepasc w dochodach pomiedzy Zachodem, a takimi panstwami. Podobnie z lekcjami itd. - dopoki jest wystarczajaco turystow, to i ceny beda wysokie, ale to oznacza wieksza sile nabywcza nauczycieli, ktorzy swoimi pieniedzmi sa w stanie zasilic lokalna ekonomie. Kolejna sprawa - rynek jest mechanizmem ktory sie samo reguluje do punktu rownowagi popytu i podazy. Ingerencja w ten mechanizm prowadzi do zmniejszonej wydajnosci rynku, a nie do rozwiazania problemow. A wymysly typu z gory narzucone ceny, "fair trade" (cudzyslow celowo, bo to nie ma zwiazku z wolnym handlem) tylko utrwalaja biede i roznice ekonomiczne na swiecie.

[CzarnyElf]

Zrobilam ta szarlotke-zajelo mi 2 godziny bo w miedzyczasie jak ja robilam okazalo sie ze mikser popsuty-nie mielil wcale-takze wszystko kroilam sama najdrobniej jak moglam-mordeka

Robilam z tego przepisu:
http://www.recipezaar.com/Raw-Apple-Pie-114264

Tylko zamiast dates dodalam figi i nie dodalam pudru kokosowego-oprocz tego wszystko to samo.

Wklejam zdjecia z moich zmagan:
1.Skladniki
2.Crust(b ladnie pachnial podjadalam troche w czasie robienia)
3.Gotowa szarlotka przed wlozeniem do lodowki.


Wieczorem powiem jak smakowala i czy wogole byla jadalna

[Titane]

Apetycznie wygląda ta szarlotka

Ja rozważam wprowadzenie smoothies do mojego menu, tylko nie wiem, gdzie je upchnąć. Pasowałoby mi na śniadanie, ale pewnie szybko będę po tym głodna, więc na razie tylko rozważam.

[hathayoga]

Napisane przez CzarnyElf

Zrobilam ta szarlotke-zajelo mi 2 godziny bo w miedzyczasie jak ja robilam okazalo sie ze mikser popsuty-nie mielil wcale-takze wszystko kroilam sama najdrobniej jak moglam-mordeka

Robilam z tego przepisu:
http://www.recipezaar.com/Raw-Apple-Pie-114264

Tylko zamiast dates dodalam figi i nie dodalam pudru kokosowego-oprocz tego wszystko to samo.

Wklejam zdjecia z moich zmagan:
1.Skladniki
2.Crust(b ladnie pachnial podjadalam troche w czasie robienia)
3.Gotowa szarlotka przed wlozeniem do lodowki.


Wieczorem powiem jak smakowala i czy wogole byla jadalna

Wygląda smakowicie. Koniecznie daj znać jak smakuje

[CzarnyElf]

Smakowala dobrzeNawet moj Tz mowi ze b dobrze a on nie znosi zdrowego jedzenia.Powiedzial ze ten smak mu przypomnial ulubiony deser ktory robila dla niego jego babcia-byl to dla mnie komplement
Slodka w smaku ta szarlotka,bardzo sycaca,ale nie czulam uczucia ciezkosci po zjedzeniu-polecam ten przepisNaprawde dobra wyszla

[d61abbce58b52fe45ffe444afc51ca0ea3c11859_65540a44484ab]

Napisane przez CzarnyElf

Zrobilam ta szarlotke

Już się nie mogę doczekać weekendu. Najpierw polecę po robota 1000W, a potem będę "piekła".