Polska w strefie euro...

[amber2046]

Napisane przez dawidowskasia

no właśnie nie byłam pewna czy chodzilo Ci o kwotę (tu 1200 i tam 1200) czy w przeliczeniu.

Wybralam takie zawody bo zazwyczaj ludzie je wykonujący zarabiają najmniej a ,że nie ma minimalnej to szukała właśnie po zawodach

Jakby chodziło mi o kwotę do przewalutowania inaczej bym to ujęła, poza tym wtedy cała reszta stałaby się niedorzeczna zwłaszcza zdanie o tym, ze można śmiało utrzymać rodzinę z jednej średniej krajowej.

W artykule pomoc kuchenna jest wymieniono jako najlepiej płatna profesja w Portugalii dla młodych wykształconych i znających język emigrantów z Polski... Coś tu ewidentnie jest nie tak, ale zostawmy to bo nie o tym ten wątek.

[0096a1e2f6245c4e98bc18de9b0ed84c369ef137_632f8bf2adc0b]

Napisane przez amber2046

Wymieniłaś te kraje, które mają obecnie problemy i to często na własne życzenie. Mieszkam w Austrii i nie widzę na co dzień biedy, bezdomny czy żebrak to rzadkość. Bezrobocie oscyluje w granicach 4%. Zarobki prawie jak w Polsce tylko w innej walucie. Ogólnie za uczciwą pracę dostaje się godziwą płacę co widać po nastawieniu i minach personelu. Jedna średnia pensji starcza na utrzymanie rodziny.

I to już się kłóci, bo w PL jedna średnia pensja nie wystarcza na utrzymanie rodziny Inaczej: wystarcza zaciskając drastycznie pasa i żyjąc, od połowy miesiąca z utęsknieniem wypatrując pierwszego.

Poza tym sklepy spożywcze otwarte maksymalnie do 19:30, później zostaje stacja benzynowa, ale też zwykle tylko do 22. Poczta czy bank nieczynne w czasie przerwy na lunch, a w niedziele wszystko zamknięte na cztery spusty, żeby pracownicy mogli wypocząć. Nie ma parcia na dłużej i więcej, nie trzeba mieć dyplomu wyższej uczelni, ba nawet matury (obowiązkowa nauka bodajże do 15 roku życia) żeby zarabiać przyzwoite pieniądze. Zresztą mało tu magistrów jak ktoś ma wypisuje sobie przed nazwiskiem na drzwiach, skrzynce na listy, ludzie pytają z czego ma się dyplom... Koszt życia wyższy (głównie za sprawą usług i żywności), ale wynajem czy zakup mieszkania już niewiele droższe od tych w dużych polskich miastach. Ceny paliwa, ubrania, chemii, kosmetyków, alkoholu na poziomie zbliżonym do naszego. Nie spotkałam się z narzekaniem na euro, pręczej na państwa, ktore nie potrafią mądrze zarządzać finansami.

Co do euro w Polsce w tym momencie mam spore wątpliwości ze względu na ryzyko wzrostu cen.

I druga rozbieżność. Zapominasz, że w PL nie same duże miasta. Czyli jeśli mieszkam w średnim mieście, małym, na wsi - to już porównanie bez sensu, bo w Austrii duuużo drożej.

I teraz pytanie - czy to w ogóle normalne, by normalnie, uczciwie wykształcony człowiek (w założeniu: ze studiami nie zrobionymi na odwal się, tylko kontynuowanymi pod kątem zawodu, ciągle się dokształcający itd.) dostawał na rękę 1800zł? Pracując w zawodzie? W Austrii tego nie ma, prawda?

[TmargoT]

Napisane przez amber2046

Tak podobne (w zasadzie troszkę niższe), ale wyraźnie napisałam, że wypłacane w innej walucie, czyli euro.

Co do podanego przez Ciebie źródła uwzględnia ono tylko pracowników fizycznych, a ten przykładowy dobrze zarabiający mechanik ma dochód poniżej średniej krajowej. Poza tym to troszkę dziwny ten artykuł. W pierwszym akapicie mowa o wykształceniu, znajomości języków i robieniu kariery, a później autor wymienia zawody: pomoc kuchenna czy sprzedawca.

no to jeśli mają podobnie wypłacane w walucie,a ceny sa podobne do naszych to gdzie widzisz równouprawnienie?

moj TZ jeździ po europie i tam robi zakupy żywnościowe dla siebie .cenowo wychodzą tak samo jak w polsce.
często przywozi towary z niemiec i hiszpanii takie jak proszek i cukier.dla porównania cena cukru,która u nas osiągnęła kwotę 6 zł (bodajrze w zeszłym roku),a w niemczech 2,40 zł po przeliczeniu na złotówki.
gdzie tu widzisz sprawiedliwość.

[karolca]

Napisane przez TmargoT

no to jeśli mają podobnie wypłacane w walucie,a ceny sa podobne do naszych to gdzie widzisz równouprawnienie?

moj TZ jeździ po europie i tam robi zakupy żywnościowe dla siebie .cenowo wychodzą tak samo jak w polsce.
często przywozi towary z niemiec i hiszpanii takie jak proszek i cukier.dla porównania cena cukru,która u nas osiągnęła kwotę 6 zł (bodajrze w zeszłym roku),a w niemczech 2,40 zł po przeliczeniu na złotówki.
gdzie tu widzisz sprawiedliwość.

ja podobieństwa w cenach widzę głównie w cenach paliw
Jak mi ciotka powiedziała, że mają drogie warzywa i owoce (te sezonowe) i zobaczyłam na straganie ceny, trochę mi było głupio, bo w PL były zdecydowanie wyższe.
Ceny w koncernach międzynarodowych były podobne.
Ceny za wstęp do miejsc kultury podobne jak w PL, ale... Mając 2000 euro a mając 1000 zł... płacąc 5 euro za wejście do muzeum pomyślałam, że w PL jest to 10 zł. Przeliczając i jedno i drugie na złotówki zrobiło mi się bardzo smutno, że tak z nas zdzierają w naszym własnym państwie.


Pamiętam jak byłam młodsza i odwiedziłam Kijów. Przepaść w cenach i zarobkach była tak ogromna, że obawiam się, że właśnie tak wyglądałoby w Polsce po wprowadzeniu euro. Bo zarobki były na poziomie naszych 200-300 zł (uważane za "godne" - pielęgniarka w szpitalu tyle zarabiała). A ceny trochę niższe niż w PL. Bilet autobusowy czy na tramwaj kosztował w przeliczeniu na naszą walutę 10 groszy, na metro 1 złoty.

[amber2046]

[1=0096a1e2f6245c4e98bc18d e9b0ed84c369ef137_632f8bf 2adc0b;31027386]I druga rozbieżność. Zapominasz, że w PL nie same duże miasta. Czyli jeśli mieszkam w średnim mieście, małym, na wsi - to już porównanie bez sensu, bo w Austrii duuużo drożej.

I teraz pytanie - czy to w ogóle normalne, by normalnie, uczciwie wykształcony człowiek (w założeniu: ze studiami nie zrobionymi na odwal się, tylko kontynuowanymi pod kątem zawodu, ciągle się dokształcający itd.) dostawał na rękę 1800zł? Pracując w zawodzie? W Austrii tego nie ma, prawda?[/QUOTE]

Co do nieruchomości, patrząc pod tym kątem, tu też na wsi domy są sporo tańsze niż w miastach, ale nie wgryzałam się tak szczegółowo w temat by powiedzieć o ile dokładnie. Poza tym występują także spore różnice między regionami. Ponadto wiem, że Wiedeń zestawiając cenę mieszkania do zarobków jest jedną z najtańszych europejskich stolic, natomiast Warszawa zalicza się do najdroższych.

W Austrii nie musisz mieć studiów, żeby zarabiać na przyzwoitym poziomie, wyższe wykształcenie albo doktorat to powód do dumy, nawet w przychodni wyczytają tytuł naukowy przed twoim nazwiskiem. U nas każdy musi mieć magistra i znać biegle przynajmniej jeden język nawet do prostych prac, przy których nie wykorzystuje swoich kwalifikacji, a szkół wyższych mamy na pęczki i cześć osób studiuje dla papierka. Dla mnie to nienormalne, tak jak proponowanie staży za marne pieniądze, albo wręcz darmowej pracy, niskie pensje dla wysoko wykwalifikowanych pracowników, niebotyczne kredyty mieszkaniowe na kilka dekad, odkładanie posiadania dziecka ze względów ekonomicznych i życie z ołówkiem w ręku od pierwszego do pierwszego.

Napisane przez TmargoT

no to jeśli mają podobnie wypłacane w walucie,a ceny sa podobne do naszych to gdzie widzisz równouprawnienie?

moj TZ jeździ po europie i tam robi zakupy żywnościowe dla siebie .cenowo wychodzą tak samo jak w polsce.
często przywozi towary z niemiec i hiszpanii takie jak proszek i cukier.dla porównania cena cukru,która u nas osiągnęła kwotę 6 zł (bodajrze w zeszłym roku),a w niemczech 2,40 zł po przeliczeniu na złotówki.
gdzie tu widzisz sprawiedliwość.

Przyznaje od razu, że nie zrozumiałam twojego pytania. O jakie równouprawnienie chodzi? Napisałam pierwszy post odnosząc się do wypowiedzi magica o kryzysie i nostalgii za dawnymi walutami we Włoszech i Hiszpanii.

Niemcy mają rewelacyjne ceny żywności, czy chemii. Te same produkty w Austrii kosztują zawsze trochę więcej. Kupujemy regularnie elektronikę, książki, zabawki, płyty itd. na Amazon.de z darmową przesyłką. Z ich miast najbliższy jest mi Berlin. Z jednej strony to tania stolica, z drugiej boryka się z wysokim jak na ten kraj bezrobociem i niskimi zarobkami. O sytuacji w Hiszpanii wiem co nieco od mieszkającej w Madrycie szwagierki.
Ogólnie odróżniłabym pojechanie na zakupy (sama w marcu planuje zrobić tam nalot na Zarę) od przeprowadzki i codziennego życia. Zresztą analogiczna sytuacja jest z kolejną drogą stolica pełną fajnych, tanich sklepów mianowicie Londynem.
Wracając do Hiszpanii to kraj pogrążony w kryzysie - ogromne bezrobocie, zwłaszcza wśród wkraczających na rynek pracy, niskie pensje dla młodych (mówi się o pokoleniu 1000 euro) ceny mieszkań kosmiczne, wysokie opłaty, drogie jedzenie. Ludzie nie mogą się usamodzielnić, wyprowadzić od rodziców, a i tak są szczęściarzami mając w ogóle pracę. Nie uważam, żeby było tak teraz jakoś zasadniczo lepiej niż w Polsce.


Co do sprawiedliwości to przecież nie napisałam nigdzie, że te różnice są właściwe. Chciałam tylko pokrótce nakreślić sytuacje w kraju ze strefy euro, który radzi sobie dobrze i nie złorzeczy na wspólna walutę.

[Wyrak]

Napisane przez Hultaj

po prostu zdaję sobie sprawę z tego, że taki był ogólnie jeden z konceptów przyświecajacych idei wspólnoty europejskiej; z czasem także wspólna waluta.

A skadze znowuz. Ani przy okazji powstawania EWWiS, ani przy traktacie (czy w zasadzie traktatach) rzymskich to wcale nie byl jeden z konceptow przyswiecajacych

To zreszta nieistotne - bo po prostu, euro w spektakularny sposob ponosi porazke, do tego stopnia, ze sie szuka 200mld EUR na ratowanie tej waluty... od panstw jej nie majacej

Na koniec warto podkreslic - dyskusja o czlonkowstwie w UE a o euro, to dwa zupelnie oddzielne zagadnienia.

PS.

Wracając do Hiszpanii to kraj pogrążony w kryzysie - ogromne bezrobocie, zwłaszcza wśród wkraczających na rynek pracy, niskie pensje dla młodych (mówi się o pokoleniu 1000 euro) ceny mieszkań kosmiczne, wysokie opłaty, drogie jedzenie. Ludzie nie mogą się usamodzielnić, wyprowadzić od rodziców, a i tak są szczęściarzami mając w ogóle pracę. Nie uważam, żeby było tak teraz jakoś zasadniczo lepiej niż w Polsce.

Pomyslec, ze jeszcze niedawno Hiszpania byla jednym z najdynamiczniej rozwijajacych sie panstw UE. Przed rzadami socjalistow...

[201706190936]

Jestem zdecydowanie na NIE.

(Wyrak, miło Cię widzieć znów )

[Wyrak]

Deterministom

Zamyślcie się Państwo nad tym zdaniem: „Już niedługo cała Europa z wyjątkiem Anglii będzie miała wspólną walutę”. Wypowiedział je redaktor naczelny tygodnika „The Economist” Walter Bagehot. W roku 1877. To nie pomyłka – chodzi o wiek XIX.
Gdy padły cytowane słowa od czterech lat istniała Skandynawska Unia Monetarna grupująca Szwecję z Norwegią (wówczas połączone unią) i Danię. Unia emitowała nawet wspólną koronę. Od kilkunastu lat istniała też Łacińska Unia Monetarna, do której należało bodaj osiemnaście państw. Grupowała się wokół Francji, i choć nie emitowała własnego pieniądza, to zobowiązywała członków do utrzymywania kursów własnych walut względem francuskiego franka. Obie unie fiskalne rozpadły się tuż po I wojnie światowej. Mało kto je pamięta, nikt raczej też po nich nie płakał.
Słowa Bagehota warto dedykować tym, którzy głoszą nieunikniony charakter pewnych zjawisk i procesów. Tak samo nieuniknionych jak „naukowe” prawa, które miała zagwarantować ostateczne zwycięstwo globalnemu komunizmowi.
Jest jeszcze jedna historia z czasów Bagehota. Sześć lat przed jego wypowiedzią przestała istnieć inna unia monetarna. W 1871 niemiecki Zollverein przeistoczył się w Rzeszę Niemiecką. Wcześniej przez kilkadziesiąt lat była to wspólnota gospodarcza, której członkowie dostosowali swoje pieniądze do kursu pruskiego talara. Nadzorcą był Bank Pruski. Po zwycięstwie nad Francją to wszystko stało się niepotrzebne. Talary, guldeny i inne lokalne pieniądze ustąpiły miejsca Reichsmarce.
Proszę nie wyciągać zbyt łatwych wniosków. Marką zaczęli posługiwać się ludzie z różnych państw i państewek, lecz mówiący jednym językiem i uważający się za członków jednego narodu. Bawarczykom było bliżej do Prusaków niż Szwedom do Duńczyków. Lub Francuzom do Włochów.
Pytanie, czy dziś Niemcom i Francuzom jest naprawdę dostatecznie blisko do Greków i Włochów. I jak my Polacy w tym się odnajdziemy.

http://blog.rp.pl/gursztyn/2011/12/17/deterministom/

Polecam wszystkich, ktorym sie probuje wkrecic, ze ojro to cos niepodwazalnego, trwalego i niezmiernie korzystnego.

[Hultaj]

Na koniec warto podkreslic - dyskusja o czlonkowstwie w UE a o euro, to dwa zupelnie oddzielne zagadnienia.

No dla Ciebie może tak; ja z kolei pamiętam wchodzenie PL do UE, dyskusje, jakie się wtedy toczyły, plany, jakie przyjmowano, i umiem sobie porównać, co z poszczególnych pkt udało się wdrożyć a czego nie; nie każdy drogi Wyraku ma na dzien dzisiejszy albo 15 lat i nie ogarnia specjalnie okresu czasu sprzed 7-10 lat albo ma po prostu sklerozę. ;-)

[Wyrak]

Napisane przez Hultaj

No dla Ciebie może tak; ja z kolei pamiętam wchodzenie PL do UE, dyskusje, jakie się wtedy toczyły, plany, jakie przyjmowano, i umiem sobie porównać, co z poszczególnych pkt udało się wdrożyć a czego nie; nie każdy drogi Wyraku ma na dzien dzisiejszy albo 15 lat i nie ogarnia specjalnie okresu czasu sprzed 7-10 lat albo ma po prostu sklerozę. ;-)

Tak wlasnie, jesli sie ktos z Toba nie zgodzi, to albo ma skleroze, albo 15 lat. Wcale przeciez nie istnieje grupa osob, ktore nigdy nie chcialy euro przykladowo.

Plany wlasnie widac, jak sie wdraza po kondycji euro W sumie, to lepiej, zeby teraz padlo, niz zaraz po wcisnieciu Polski do tej strefy (chociaz przy obecnym rzadzie, to kryteria spelnilibysmy tak pewnie ok. 2030 ).

[żurawinka]

Wcale nie chcę Polski w strefie euro, ale... nie ma o czym gadać, mój głos się nie liczy...
Włoska koleżanka pisze mi tak - jesli chcesz kupić mieszkanie zrób to teraz, jesli chcesz postawić dom zrób to teraz... po wejściu euro Włochy spotkała zapaść ( nie tak dawno porównywano stopę bezrobocia Wł i Pl ) Nie znam aż tak sytuacji finansowej Włoch, ludzie tam narzekają że podrożało i jakość życia zmieniła sie na gorsze ... ale kiedyś chyba postrzegałam go jako bogatszy kraj niż Polska. A teraz goni za Grecją.
Już teraz musimy się mocno trzymać za portfele. Eurooptymizm się skończył, kończą dopłaty a zaczynają wpłaty w drugą stronę. Myslę że rozpad UE jest bliski.

[siska81]

Napisane przez Hultaj

nie każdy drogi Wyraku ma na dzien dzisiejszy albo 15 lat i nie ogarnia specjalnie okresu czasu sprzed 7-10 lat albo ma po prostu sklerozę. ;-)

ale dziecinne tłumaczenie

[Wyrak]

Napisane przez żurawinka

Nie znam aż tak sytuacji finansowej Włoch

2 biliony euro dlugu, na ktory to wzrasta oprocentowanie.

Napisane przez siska81

ale dziecinne tłumaczenie

Pewnie, ze dziecinne i do tego zaklinanie rzeczywistosci. Bo nie wierze, ze Hultajka nie zdaje sobie sprawy z istnienia roznych wizji integracji europejskiej/formy UE. Tylko nie rozumiem, po co innym kit wciskac i jeszcze pisac takie wrzutki

[E f f i]

[siska81]

Chcą wprowadzić euro w Polsce – bez zgody Polaków

Aktualizacja: 2011-11-5 8:23 am
Ministerstwo Finansów uważa, że referendum w sprawie wprowadzenia w Polsce euro byłoby bezprzedmiotowe, ponieważ Polacy wypowiadali się już na ten temat.

http://www.bibula.com/?p=46747

[JeanHarlow]

Napisane przez E f f i

Też nie rozumiem. Tym bardziej, że Hultaj to raczej ogarnięta osoba, więc o co chodzi.

Abstrachujac od tego jaka Hultaj jest, to ja np nie rozumiem czemu kolega, do ktorego posta sie odnosisz, nazywa ja ciagle Hultajka nie pierwszy raz rzucilo mi sie to w oczy, stad maly OT, w sumie gdyby chciala wybrac zenska forme (jesli w ogole taka istnieje), to tak by zrobila przy rejestracji, czyz nie? no nie wiem, mnie by to irytowalo zwyczajnie.

[Hultaj]

Tak wlasnie, jesli sie ktos z Toba nie zgodzi, to albo ma skleroze, albo 15 lat.

Z Tobą za to jak się człowiek nie zgodzi to może być pewien podarunku: emotki.

Wcale przeciez nie istnieje grupa osob, ktore nigdy nie chcialy euro przykladowo.

No i?

well, uważam, że wymiany poglądów z Wyrakiem są w najlepszym razie marnowaniem czasu i nie ma sensu w nie brnąć płodząc eseje.

ale dziecinne tłumaczenie

może i tak, ale dzieckiem nie jestem obserwuje sytuację polityczną i gospodarczą już tak ze drugą dekadę i nie będę produkować wykładni, dlaczego coś wydaje mi się takie a nie inne. Tym bardziej, że dawno już znudziło mnie forsowanie odwracania kota ogonem, np. Wyrak może i sobie buduje czy zbudował na forum wizerunek erudyty i speca, ale dla mnie takim nie jest.

---------- Dopisano o 22:53 ---------- Poprzedni post napisano o 22:43 ----------

A tak nawiasem mówiąc, to ja akurat wejście do strefu E nie chcę. Tylko mam wrażenie, czytając wątek, że wg Was to jest takie proste, nie chcieć i już. No chciałabym.