Ilu partnerów seksualnych miałaś/eś?

[BiteAddict]

Napisane przez DopplegangerEddarda

Nie, nigdzie nie oceniam. Nie mam odczuć, negatywnych ani pozytywnych.

A to, że napisałem łatwa/łatwy no cóż, nazwałem rzecz po imieniu. Nie ma w tym ŻADNEJ obrazy a jeżeli według Ciebie to obraza to może żałujesz tego.

Wtedy też jest rozwiązłość bo nie mają stałego partnera ponadto z mojej strony wygląda to na to jakby czegoś brakowało im w drugiej osobie ewentualnie jakieś problemy psychiczne. O jednej krok od cockholdów. Natomiast nie znam nikogo takiego wiec teoretyzuje.

Zresztą już wspominałem, że to co ktoś robi w sypialni nie jest moją sprawą, nie ma wpływu na to czy kogoś lubię czy nie. Natomiast nie sprawia to, że nie mogę mieć swojego zdania.

Poliamoria oznacza stałych partnerów, po prostu więcej niż jednego. Nie jest kwestią problemów psychicznych, po prostu człowiek biologicznie nie jest nastawiony na monogamię. (I mówię to ja, 110% monogamistki)
Cuckold a nie cockhold... To polega trochę na czym innym chyba. Ale takich osób nie znam, więc się nie wypowiem.

Swoje zdanie mieć możesz, jak wszyscy o wszystkim.
Ale nie bardzo rozumiem negatywne nastawienie do seksu jako zabawy.

Tak swoją drogą przygód typu one night stand nie mam za sobą, ale część relacji była typowo seksualna. I co ciekawe, to nie ja byłam tą wykorzystywaną stroną.
Bo seks mi się z uczuciami nie łączy, ale z uczuciami ściśle wiążę monogamię. Więc dopóki uczuć nie było, to była tylko zabawa.
Ale sprawę stawiałam jasno od początku.

[DopplegangerEddarda]

Napisane przez kahoko hino

nazwanie biurka biurkiem jest faktem. nazwanie biurka chujowym bądź za☠☠☠istym jest oceną.

osoba, która ma dużo partnerów seksualnych nie oznacza osoby łatwej. błąd logiczny. tak samo, jak nie każdy katolik czeka z seksem do ślubu.

'o ile w innych kategoriach są ok'? no to właśnie oceniasz ich poprzez seksualność, określając, czy w ramach ich własnej seksualności są 'ok' czy 'nie ok'.

skąd się biorą w Tobie takie poglądy? masz doświadczenie w łóżku? zadowalasz swoją partnerkę? bo ten hejt mi tu śmierdzi...

Mówiąc łatwy łatwa, trudny trudna nie oceniam. Stwierdzam fakt i tyle.

O ile coś nie ma wpływu na daną znajomość to nie oceniam tej osoby. Jeżeli ktoś się ubiera nie w moim stylu to nie ma znaczenia dopóki chodzi w czystych ciuchach.

Tak samo, ktoś robi sobie coś w domu, nie moja sprawa. Może sobie nawet oglądać animeporn z dziećmi.

Natomiast gdy zaczepia dzieci, bzyka zwierzęta to już mam podstawy by tej osoby nie lubić.

Tak samo ktoś może być socjalistą, nadal mogę tą osobę lubić bo jest wartościowym człowiekiem. Nawet z dziwką mógłbym się polubić.

Penta. Dopóki nie uważam czegoś za bezsprzecznie złe to toleruje to.


Chcesz jakieś informacje na ten temat to poszukaj po moich innych wypowiedziach. Jeżeli bym Ci napisał, że mam a moja partnerka ma za każdym razem orgazm, że ścieka jej po cipce jak choćby zacznę szeptać jej do ucha to nie uwierzysz bo już sobie gdzieś w głowie założyłaś pewnie, że jestem mizoginem z miekkim fiutkiem

[af096d25f0cf772bc51ba27debbec984bc7420f7]

Z jednej strony czy to nie dobrze że odrzuciłbym kobietę o innym podejściu do seksu w przedbiegach, nawet wtedy gdyby była nie wiadomo jak cudowna? Nikt nikomu nie suszy głowy, obydwoje mamy szanse na szczęśliwe życie, nie powstają kolejne płaku-płaku wątki na wizażu.

[amnesia93]

Napisane przez kahoko hino

skąd wniosek, że kochanków?

skąd wniosek, że przed 18?

moje życie seksualne było i jest dla mnie cudowną terapią - dzięki niemu coraz bardziej akceptuję siebie i swoje ciało.

Ponieważ o ile się nie mylę to ty pisałaś, że masz 25 lata i jesteś od 6 lat w związku (?)
Przeczytałam twój post o kompleksach i walką z nimi. Zauważyłam, że taka zależność występuje bardzo często. Nie chcę Cie w żaden sposób urazić czy potępiać ale walczysz z klinem kolejnym klinem. Robiłam coś podobnego ale dotyczyło to zupełnie innej części życia. Po wielu latach przyniosło to destrukcyjne skutki. Więcej pisać publicznie nie chcę
Przemyśl słowa postronnej osoby. Widać po twoich postach, że nie należysz do głupich dziewczyn więc łatwo możesz wyciągać własne wnioski

Pozdrawiam

[kahoko hino]

Napisane przez amnesia93

Ponieważ o ile się nie mylę to ty pisałaś, że masz 25 lata i jesteś od 6 lat w związku (?)
Przeczytałam twój post o kompleksach i walką z nimi. Zauważyłam, że taka zależność występuje bardzo często. Nie chcę Cie w żaden sposób urazić czy potępiać ale walczysz z klinem kolejnym klinem. Robiłam coś podobnego ale dotyczyło to zupełnie innej części życia. Po wielu latach przyniosło to destrukcyjne skutki. Więcej pisać publicznie nie chcę
Przemyśl słowa postronnej osoby. Widać po twoich postach, że nie należysz do głupich dziewczyn więc łatwo możesz wyciągać własne wnioski

Pozdrawiam

kompleksy mają u mnie podłoże rodzinne - moja matka jeździła po mnie jak walcem po asfalcie. moje życie seksualne i późniejsi kochankowie (bo tacy też byli ) bardzo pomogły mi wyleczyć wiele z tych kompleksów, bo akceptowali mnie taką, jaką jestem. na pewno moja droga jeszcze się nie skończyła, ale naprawdę, seks tu zdecydowanie pomógł, nie pogorszył nigdy nie czułam się źle, bo się z kims przespałam, nigdy nie miałam poczucia winy - a wielokrotnie byłam w sytuacji, w której niejedna osoba by je miała. Także akurat nie ten przypadek, ale dziękuję za troskę

[DopplegangerEddarda]

Napisane przez BiteAddict

Poliamoria oznacza stałych partnerów, po prostu więcej niż jednego. Nie jest kwestią problemów psychicznych, po prostu człowiek biologicznie nie jest nastawiony na monogamię. (I mówię to ja, 110% monogamistki)
Cuckold a nie cockhold... To polega trochę na czym innym chyba. Ale takich osób nie znam, więc się nie wypowiem.

Swoje zdanie mieć możesz, jak wszyscy o wszystkim.
Ale nie bardzo rozumiem negatywne nastawienie do seksu jako zabawy.

Tak swoją drogą przygód typu one night stand nie mam za sobą, ale część relacji była typowo seksualna. I co ciekawe, to nie ja byłam tą wykorzystywaną stroną.
Bo seks mi się z uczuciami nie łączy, ale z uczuciami ściśle wiążę monogamię. Więc dopóki uczuć nie było, to była tylko zabawa.
Ale sprawę stawiałam jasno od początku.

Nie mam negatywnego stosunku do seksu

[201607040946]

Moge tylko zgadywać, ale czy chodzi o to, że osoba, która miała wielu partnerów, jest bardziej skłonna do zdrady?

[DopplegangerEddarda]

Nie powiedziałbym. Może być po prostu mniej atrakcyjna, nie potrafić podrywać, nie lubić takich miejsc gdzie można w miarę łatwo znaleźć kogoś do zaliczenia a w przypadku ewentualnej okazji by się zgodziła nawet będąc w związku.

Ty napisałaś, że w związku jesteś wierna jak pies. Wierzę.

[bart1986]

Napisane przez JoasiaHa

Nieee, nie oburzenie Nie o to chodziło.
Smutne, że ludzie czerpią tyle satysfakcji z oceniania i rzucania negatywnymi epitetami (szczęśliwie przeważnie nie w tym wątku), tylko po to by się dowartościować, i to był sens.
Obrażał dwie grupy - i panie i tych co wg niego nie myślą prawidłowo i czerpał z tego równe zadowolenie bo dzięki temu sam prawdopodobnie czuł się lepiej

No właśnie nie. Jeszcze raz. On tego nie mówił po to, żeby się dowartościować, tylko po to, żeby ośmieszyć tych, którzy próbują narzucić bezsensowny wzorzec: "nowoczesna Angielka zmienia kochanków częściej niż pościel". Podejrzewam, że JKM nie ma nic przeciwko temu, że ktoś ma wielu partnerów, to prywatna sprawa każdego, mu chodzi właśnie o to, żeby nikt nie forsował wzorców, że jeśli nie będziesz miał/-a tylu a tylu partnerów to nie będziesz nowoczesna/-y.

[BiteAddict]

Napisane przez DopplegangerEddarda

Nie mam negatywnego stosunku do seksu

Pisałam o seksie jako zabawie z kimś, bez podłoża emocjonalnego
Z Twoich wypowiedzi wynikało, że do takiego nie masz pozytywnego stosunku.

Napisane przez DopplegangerEddarda

Nie powiedziałbym. Może być po prostu mniej atrakcyjna, nie potrafić podrywać, nie lubić takich miejsc gdzie można w miarę łatwo znaleźć kogoś do zaliczenia a w przypadku ewentualnej okazji by się zgodziła nawet będąc w związku.

To jest o osobach mających wielu partnerów za sobą?
Bo trochę mi się to kłóci... Najczęściej widziałam właśnie takich lubiący flirtować, podrywać i ogólnie bardzo rozrywkowych.
Natomiast nigdy nie wiązałam ilości partnerów w przeszłości z wiernością...
Bo równie dobrze można wysunąć argument, że w monogamicznym związku będzie komuś brakowało przygód bo kiedyś szalał, jak że będzie ciekawy jak jest z innymi i bardziej podatny na pokusy bo miał tylko jedną partnerką/partnera.

Ja wiem o sobie, że dla mnie lepsza była ciut większa liczba partnerów, bo teraz wiem dokładnie czego potrzebuję i co mnie kręci. Po rozstaniu z pierwszym partnerem byłam wielu rzeczy nieświadoma. Przy każdym kolejnym się uczyłam czegoś więcej o sobie. Dopiero teraz mogę powiedziec, że wiem co mi jest niezbędne i w związku i w łóżku.

[201607040946]

A ja bym chciała mieć dwóch facetów jednocześnie. Albo laskę i faceta, ale laska ma byc biseksualna i zrównoważona psychicznie/pewna siebie/nie zazdrosna.

[DopplegangerEddarda]

Napisane przez BiteAddict

Pisałam o seksie jako zabawie z kimś, bez podłoża emocjonalnego
Z Twoich wypowiedzi wynikało, że do takiego nie masz pozytywnego stosunku.



To jest o osobach mających wielu partnerów za sobą?
Bo trochę mi się to kłóci... Najczęściej widziałam właśnie takich lubiący flirtować, podrywać i ogólnie bardzo rozrywkowych.
Natomiast nigdy nie wiązałam ilości partnerów w przeszłości z wiernością...
Bo równie dobrze można wysunąć argument, że w monogamicznym związku będzie komuś brakowało przygód bo kiedyś szalał, jak że będzie ciekawy jak jest z innymi i bardziej podatny na pokusy bo miał tylko jedną partnerką/partnera.

Ja wiem o sobie, że dla mnie lepsza była ciut większa liczba partnerów, bo teraz wiem dokładnie czego potrzebuję i co mnie kręci. Po rozstaniu z pierwszym partnerem byłam wielu rzeczy nieświadoma. Przy każdym kolejnym się uczyłam czegoś więcej o sobie. Dopiero teraz mogę powiedziec, że wiem co mi jest niezbędne i w związku i w łóżku.

Gdy się dowiedziałem co to jest PRAWDZIWE NAPALENIE to zwykłe śmiertelniczki straciły dla mnie smak. A jestem napaleńcem bo jakiś dwuznaczny flirt sprawiał, że musiałem powstrzymywać ucieczkę krwii w inne rejony. Nawet z jakąś znajomą. Nadal tak mam ale jakoś tak bez polotu.
Więc jeżeli miałbym teraz wybierać.
1. Czas sam na sam a później spotkać się z kumpelą i poprzytulać.
2. Seks z kumpelą.

Wybrałbym to pierwsze. A kiedyś bym miał problem się powstrzymać mając do wyboru to 2.



Nie. To jest o osobach nie mających wielu partnerów. Szczególnie mam tu na myśli facetów. Spora część nie rucha bo nie ma okazji.

---------- Dopisano o 11:24 ---------- Poprzedni post napisano o 11:23 ----------

Napisane przez kaguya

A ja bym chciała mieć dwóch facetów jednocześnie. Albo laskę i faceta, ale laska ma byc biseksualna i zrównoważona psychicznie/pewna siebie/nie zazdrosna.

W jednym momencie czy raz to raz to (jedno na dzień, drugie na noc) ?

[201607040946]

Napisane przez DopplegangerEddarda

W jednym momencie czy raz to raz to (jedno na dzień, drugie na noc) ?

W jednym. Bez kłamstw, udawania, zdrad. Po prostu związek we trójkę

[DopplegangerEddarda]

hah. Wyobraziłem sobie jak facetowi się odechciało na jakiś czas seksu i musiałby znosić humory dwóch bab :V

To dziwne, że mnie to ekscytuje ? haha

[BiteAddict]

Napisane przez DopplegangerEddarda

Gdy się dowiedziałem co to jest PRAWDZIWE NAPALENIE to zwykłe śmiertelniczki straciły dla mnie smak. A jestem napaleńcem bo jakiś dwuznaczny flirt sprawiał, że musiałem powstrzymywać ucieczkę krwii w inne rejony. Nawet z jakąś znajomą. Nadal tak mam ale jakoś tak bez polotu.
Więc jeżeli miałbym teraz wybierać.
1. Czas sam na sam a później spotkać się z kumpelą i poprzytulać.
2. Seks z kumpelą.

Wybrałbym to pierwsze. A kiedyś bym miał problem się powstrzymać mając do wyboru to 2.

Nie. To jest o osobach nie mających wielu partnerów. Szczególnie mam tu na myśli facetów. Spora część nie rucha bo nie ma okazji.

Odnośnie prawdziwego napalenia doskonale rozumiem
Natomiast jakbym długo była sama to pewnie różnie by było.

Mam wrażenie, że Ci faceci, którzy nie są w stanie poderwać nikogo, po prostu wychodzą ze złych założeń...

Napisane przez kaguya

W jednym. Bez kłamstw, udawania, zdrad. Po prostu związek we trójkę

Znam jeden taki związek, ona i 2 facetów, mieszkają razem i z tego co mówiła są szczęśliwi Takie też wrażenie sprawiają z zewnątrz.

[201607040946]

Bo z facetami chyba łatwiej niż z babami

Dopple, nie musisz wyobrażać. Jeśli facet nie ma ochoty, to można się kochać tylko z dziewczyną. A on niech sobie popatrzy, może też się przyłączy.

[Envidiaa]

LlLrlL

[patiasym]

O! Wątek odżył!
Ciekawa dyskusja..

[Lyna_]

prawdziwa "łatwa" i "rozwiązła"
27 lat, ?15? sama nie wiem, rachubę straciłam.
2 związki 2 letnie, 1 związek ok. 6 letni. Reszta to "niespełnione miłości" albo zwykły sport.

[ONECARLOS93]

Niech się dyskusja toczy, fajnie będzie Faceci przecież tylko myślą o seksie i jedzeniu..O niczym więcej nie myślą. Są bardzo łatwi wystarczy, że my ubierzemy jakąś krótszą spódniczkę albo coś skąpego to oni już wariują hihi Ja teraz nie mam faceta ale partnerów seksualnych miałam w swojej karierze 3

[Yennefer92]

Napisane przez ONECARLOS93

Niech się dyskusja toczy, fajnie będzie Faceci przecież tylko myślą o seksie i jedzeniu..O niczym więcej nie myślą. Są bardzo łatwi wystarczy, że my ubierzemy jakąś krótszą spódniczkę albo coś skąpego to oni już wariują hihi Ja teraz nie mam faceta ale partnerów seksualnych miałam w swojej karierze 3

Współczuję Ci w takim razie "kariery" skoro tak postrzegasz mężczyzn.

[BiteAddict]

Napisane przez ONECARLOS93

Niech się dyskusja toczy, fajnie będzie Faceci przecież tylko myślą o seksie i jedzeniu..O niczym więcej nie myślą. Są bardzo łatwi wystarczy, że my ubierzemy jakąś krótszą spódniczkę albo coś skąpego to oni już wariują hihi Ja teraz nie mam faceta ale partnerów seksualnych miałam w swojej karierze 3

Ale Ty sobie zdajesz sprawę, że facet to ten sam gatunek co kobieta?
I że wbrew obiegowej opinii u obu płci występują w większości te same schematy myślenia i postrzegania świata?

[kahoko hino]

Napisane przez BiteAddict

Ale Ty sobie zdajesz sprawę, że facet to ten sam gatunek co kobieta?
I że wbrew obiegowej opinii u obu płci występują w większości te same schematy myślenia i postrzegania świata?

nieeee, co Ty! dziewczynki są świątobliwe, a te rozwiązłe to były chłopcami w brzuchu matki, tylko je przerobiono (tekst autentyczny, słyszałam na własne uszy).

[BiteAddict]

Napisane przez kahoko hino

nieeee, co Ty! dziewczynki są świątobliwe, a te rozwiązłe to były chłopcami w brzuchu matki, tylko je przerobiono (tekst autentyczny, słyszałam na własne uszy).

w jak dziwnym świecie żyjemy

[difenbahia]

mam 24 lata i miałam ok 25partnerów(w tym dwie kobiety)

piszę to nie dlatego że chcę się chwalić, ale zwrócić uwagę na to, że ilość nie zawsze przekłada się na moralność takiej osoby.
żaden z moich partnerów nie był przypadkowy, niektórzy byli jednorazowym spotkaniem, tak samo cennym, chociaż byli tacy, którzy mnie rozczarowali lub zasmucili. z przykrością odkrywałam że bywałam kochanką żonatego. Odkąd odkryłam swoją seksualność, cieszyłam się nią i korzystałam, spotykałam pięknych mężczyzn, tragedię tych nieurodziwych, zachłanność samotnych, wsparcie dobrych, ale nigdy nie miałam wyrzutów sumienia, nie nazwałabym się puszczalską, nimfomanką, zawsze starałam się nikogo nie skrzywdzić. Być może dzięki nim, wszystkim mężczyznom których spotkałam swojego męża...
Za ilością partnerów kryją się intencje, to od nich zależy ocena, ktoś może szukać zabawy, przyjemnośći, inny szuka akceptacji, można powiedzieć że szukałam przygody, ale o wiele bardziej subtelnej, seks zawsze towarzyszyła intymnosć, także ta duchowa. Gdy dwoje ludzi nieznajomych spotyka się, być może raz w życiu, mogą bez strachu wyznać sobie wszystkie grzechy, lęki i tajemnice, a potem, po wspólnej nocy pożegnać się życząc szczęścia.

[Rozczarowanyzwiazkiem]

Witam
Autorka tematu poruszyła moim zdaniem bardzo ważny temat. Posłużę się własnym przykładem. Gdy byłem nastolatkiem, jako idealista, marzyłem o zachowaniu czystości do ślubu i, co naturalne wymagałem tego samego od przyszłej żony. Tak doszedłem do 19. W międzyczasie przekonałem się, że czekanie na dziewice nie ma sensu, bo nie wiadomo na kogo się trafi, a życie mamy tylko jedno. I tak przez parę lat naliczyłem się ok 20 partnerek, aczkolwiek nie bzykałem wszystkiego co się rusza. Aktualnie jestem po 40 i nie sądzę, żeby to było dużo jak na faceta w dzisiejszych czasach. Po paroletnim poście (nie będę przytaczał szczegółów, bo zrobiłem to na innych forach) będąc już po 30 stwierdziłem, że trzeba się ustatkować. Dziewictwa już nie wymagałem, bo sam miałem wiele za uszami, ale wolałem zostać sam niż wiązać się z kobietą, która uprawiała seks z przygodnymi gościami albo którą miało pół miasta. Poznałem wtedy pewną kobietę przed 30, która przypadła mi do gustu. Gdy po paru miesiącach zdecydowałem się z nią być powiedziałem jej wszystko o sobie, oczekując w zamian tego samego. Na pytanie ilu miała partnerów seksualnych powiedziała, że dwóch. Jakoś mi to nie pasowało zważywszy na środowisko w jakim się w dawnych latach obracała. Jako fanatyczna katoliczka (kiedyś taka nie była) poprosiła o czekanie z seksem do ślubu, a ja idiota zgodziłem się. Jakiś czas po ślubie w przypadkowej rozmowie przyznała się do 5 w tym 2 przypadkowych. I to jeszcze opowiadała mi o sytuacjach w jakich to się stało. To mnie dobiło. W tym czasie okazało się również, że ma ona problemy psychiczne. Szukałem pomocy u psychologa i na innych forach aż się w końcu trochę pogubiłem w tym wszystkim. Zdania na ten temat były podzielone. Osobiście nigdy nie wyobrażałem sobie wierności w takim związku, a tymczasem parę latek już minęło, a ja mimo ogromnego ciśnienia jestem jej wierny. Poza tym nie dość, że czuję się potraktowany gorzej od przygodnych gości to jeszcze to czy tamto nie wchodzi w rachubę, bo kk wyprał jej mózg. Aktualnie uważam, że popełniłem pierwszy w życiu błąd zakładając sobie w poprzednich latach post. Z jednej strony rozumiem potrzeby, ale z drugiej strony uważam, że kobiety nie muszą robić z siebie dziwek, żeby dowieść swojej kobiecości. Mam pytanie do panów: jak Wy sobie radzicie z takimi problemami, jeżeli je macie? W moim przypadku rozwód, niestety nie wchodzi w rachubę , bo mamy małe dziecko i oprócz tych spraw jakoś tam potrafimy się dogadać. Z tym co już wiem jakoś daje sobie radę, bo też nie byłem święty martwi mnie to, że może być coś jeszcze, o czym nie wiem. A w tym przypadku prawdziwym kur...estwem było nie samo kłamstwo ale trzymanie do ślubu w takiej sytuacji. W końcu nie wytrzymam i pewnie ją zdradzę. Dodam jeszcze, że zawsze wiedziałem iż kobiety ukrywają swoją przeszłość, bo mnie raz to już spotkało, ale nie przypuszczałem, że nabiorę się na to po raz drugi. Ale taką świętą z siebie robiła. Na koniec stwierdzę, że nie dziwie się, iż wielu moich znajomych postanowiło nie wiązać się z nikim.
Pozdrawiam RZ.

[Yennefer92]

Napisane przez Rozczarowanyzwiazkiem

Witam
Autorka tematu poruszyła moim zdaniem bardzo ważny temat. Posłużę się własnym przykładem. Gdy byłem nastolatkiem, jako idealista, marzyłem o zachowaniu czystości do ślubu i, co naturalne wymagałem tego samego od przyszłej żony. Tak doszedłem do 19. W międzyczasie przekonałem się, że czekanie na dziewice nie ma sensu, bo nie wiadomo na kogo się trafi, a życie mamy tylko jedno. I tak przez parę lat naliczyłem się ok 20 partnerek, aczkolwiek nie bzykałem wszystkiego co się rusza. Aktualnie jestem po 40 i nie sądzę, żeby to było dużo jak na faceta w dzisiejszych czasach. Po paroletnim poście (nie będę przytaczał szczegółów, bo zrobiłem to na innych forach) będąc już po 30 stwierdziłem, że trzeba się ustatkować. Dziewictwa już nie wymagałem, bo sam miałem wiele za uszami, ale wolałem zostać sam niż wiązać się z kobietą, która uprawiała seks z przygodnymi gościami albo którą miało pół miasta. Poznałem wtedy pewną kobietę przed 30, która przypadła mi do gustu. Gdy po paru miesiącach zdecydowałem się z nią być powiedziałem jej wszystko o sobie, oczekując w zamian tego samego. Na pytanie ilu miała partnerów seksualnych powiedziała, że dwóch. Jakoś mi to nie pasowało zważywszy na środowisko w jakim się w dawnych latach obracała. Jako fanatyczna katoliczka (kiedyś taka nie była) poprosiła o czekanie z seksem do ślubu, a ja idiota zgodziłem się. Jakiś czas po ślubie w przypadkowej rozmowie przyznała się do 5 w tym 2 przypadkowych. I to jeszcze opowiadała mi o sytuacjach w jakich to się stało. To mnie dobiło. W tym czasie okazało się również, że ma ona problemy psychiczne. Szukałem pomocy u psychologa i na innych forach aż się w końcu trochę pogubiłem w tym wszystkim. Zdania na ten temat były podzielone. Osobiście nigdy nie wyobrażałem sobie wierności w takim związku, a tymczasem parę latek już minęło, a ja mimo ogromnego ciśnienia jestem jej wierny. Poza tym nie dość, że czuję się potraktowany gorzej od przygodnych gości to jeszcze to czy tamto nie wchodzi w rachubę, bo kk wyprał jej mózg. Aktualnie uważam, że popełniłem pierwszy w życiu błąd zakładając sobie w poprzednich latach post. Z jednej strony rozumiem potrzeby, ale z drugiej strony uważam, że kobiety nie muszą robić z siebie dziwek, żeby dowieść swojej kobiecości. Mam pytanie do panów: jak Wy sobie radzicie z takimi problemami, jeżeli je macie? W moim przypadku rozwód, niestety nie wchodzi w rachubę , bo mamy małe dziecko i oprócz tych spraw jakoś tam potrafimy się dogadać. Z tym co już wiem jakoś daje sobie radę, bo też nie byłem święty martwi mnie to, że może być coś jeszcze, o czym nie wiem. A w tym przypadku prawdziwym kur...estwem było nie samo kłamstwo ale trzymanie do ślubu w takiej sytuacji. W końcu nie wytrzymam i pewnie ją zdradzę. Dodam jeszcze, że zawsze wiedziałem iż kobiety ukrywają swoją przeszłość, bo mnie raz to już spotkało, ale nie przypuszczałem, że nabiorę się na to po raz drugi. Ale taką świętą z siebie robiła. Na koniec stwierdzę, że nie dziwie się, iż wielu moich znajomych postanowiło nie wiązać się z nikim.
Pozdrawiam RZ.

Jesteś hipokrytą level milion.

Ty po prostu masz za uszami, bo przeruchałeś 20 panienek, a ona zrobiła z siebie dziwkę, bo miała 5 facetów przed Tobą? Jesteś śmieszny i chyba sam nie widzisz, co piszesz. Mam nadzieję, ze jesteś trolem i piszesz, żeby urządzić gównoburzę.

[20e6ad78eac783f5bf2c2aaa836e9e1e07b2d6f9_61d4dfb026b9e]

Mnie zawsze zastanawia dlaczego tak się dzieje że wiele kobiet które właśnie miały bardzo rozbudowane życie seksualne -gdy przychodzi ten moment ustatkowania się i wejścia w poważny związek i nie daj Boże zakochania się . Nie potrafią byc ani szczere ani tym bardziej prawdomówne wobec swoich partnerów. Nie powiedzą prawdy z iloma mężczyznami spały , albo jakie mają doświadczenia seksualne a jeżeli już dojdzie do jakiś zwierzeń to albo są one kłamstwem albo jakimś usprawiedliwianiem się. Ja nawet w swoim środowisku zaobserwowałam coś takiego -mam znajomą która opowiadała mi o swoich erotycznych przygodach i też kilku innym swoim koleżankom. A jaka była awantura gdy jedna się z tych powierzonych tajemnic wygadała (bo jakiejś sprzeczce ) poleciała do jej obecnego faceta żeby się dowiedział z jakim ziółkiem się zadaje ,facet oczywiście ją zostawił bo nie był świadomy co wyprawiała jego ukochana zanim go poznała . Oczywiście ona sama była wściekła bo nie zamierzała opowiadać o swojej przeszłość obecnemu partnerowi -twierdząc że to jej sprawa i nie musi się spowiadać. Jednak dla jej faceta sprawa nie była taka oczywista i prosta jak ona uważała -skoro się rozstali.

[kahoko hino]

właśnie dlatego - bo wiele ludzi nie potrafi się pogodzić z faktem, że kobieta korzysta z życia seksualnego i od razu nazywają ją dz*wką, d*podajką, ziółkiem i tak dalej. dlatego wiele kobiet woli oszczędzić sobie trudu i po prostu zostawia ten fakt dla siebie.

[DopplegangerEddarda]

Korzystanie z życia seksualnego to niekoniecznie od razu dawanie pierwszemu lepszemu. Myślisz, że mężatki nie korzystają z życia seksualnego ? Pewnie nawet lepiej.