Rola kobiety: gotowanie, prasowanie, pranie…

[aaanitka86]

Napisane przez candycotton

Nie jestem samotna matka.
W tym watku raczej chodzi o to, ze mogl sobie sam ugotowac przed wyjazdem ale nie kiwnie palcem bo od tego jest kobieta w domu.

No ale moze mają taki podział ról, ze ona zajmuje sie kuchnia a on w tym czasie sprząta czy w czymś innym jej pomaga. A ona nie musi mu raz dwa trzy nagotować tylko przy okazji normalnego sporządzania obiadów zrobic dosłownie troche wiecej i stopniowo sobie mrozić. Oj powiem Ci, że zależy jaka praca. Czasami ciężko po harówie jeszcze zabrać sie za gotowanie.Ja to rozumiem, bo w te dni co wcześniej wspominałam ja musiałam robić 14h, bo kwiaciarnia otwarta od 6 do 20...Ciężko było mi nogę wsadzić do samochodu, żeby do domu pojechać.

[Suvia]

Napisane przez aaanitka86

Nie no głupota totalna!!!!Zal czytac mi twoje posty!wrzuc wszystkich na jedno stanowisko do jednej roboty. Mam nadzieję, że nie jesteś pracodawcą...pojedź do niemiec na 12 h na zbieranie truskawek, bądź kopanie szparagów. ciekawa jestem czy była byś w stanie zupke chińską zrobic jak by cię dobrze po polu przeciągnęli.

tak, jesteś jedyna osoba, która pracowała tyle godzin fizycznie
I chyba wychodzi na tyle samo zrobić zupkę chińską, co odgrzać potrawę przygotowaną wcześniej, imo. Więc widocznie chłopu grozi śmierć, tak czy siak

już nie przeginajmy, naprawdę

A co do tematu, jak ktoś ma fantazję robić mu to żarcie, to niech robi i na dwa lata, Chryste...

[aaanitka86]

Napisane przez Suvia

tak, jesteś jedyna osoba, która pracowała tyle godzin fizycznie
I chyba wychodzi na tyle samo zrobić zupkę chińską, co odgrzać potrawę przygotowaną wcześniej, imo. Więc widocznie chłopu grozi śmierć, tak czy siak

już nie przeginajmy, naprawdę

A co do tematu, jak ktoś ma fantazję robić mu to żarcie, to niech robi i na dwa lata, Chryste...

Skoro uważasz, że facet się naje zupką chińską i tak przez 2 miesiace...

[Suvia]

przeczytałaś w ogóle mój post?

Nie nie uwazam, wyraziłam wątpliwość o taki zmęczeniu materiału, ze aż nie można sobie ugotować prostego (normalnego) dania. Bo czlowiek nie raz harował na wspomnianych truskawkach, szparagach, czy restauracjach po kilkanaście godzin dziennie i dawał radę, no cud jakiś

[201604250941]

Nie ogarniam trochę, ja na polu robiłam max do 12 bo wtedy zbiory jada na hurt.

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[monyczkaaa]

przestałam ogarniać ten temat. Zaczęło się od bzdur wyjętych z kontekstu a kończy na zdrowej/niezdrowej kuchni i licytacji kto ciężej pracuje

Według mnie zdrowszy jest schabowy/gulasz/gołąbki niż kebab/zapiekanka/pizza

[aaanitka86]

nie no na wizazu same cyborgi wszyscy nagle pracują wiecej niż półtora etatu a później idą jeszcze na zakupy, gotują itp. zaraz się dowiem, że ktoś na fitness jeszcze biegał po takiej robocie

[Suvia]

no, rzeczywście jestę cyborgię bo normalny (nie z torebki) obiad w parę minut potrafię zrobić \o/

[Wyrak]

Zaslyszane niedawno: mezczyzni uwazajacy, ze miejsce kobiety jest w kuchnii nie wiedza co z nimi zrobic w sypialni

[monyczkaaa]

Napisane przez Wyrak

Zaslyszane niedawno: mezczyzni uwazajacy, ze miejsce kobiety jest w kuchnii nie wiedza co z nimi zrobic w sypialni

taaa i kobiety mają mniejsze stopy tylko po to, żeby mogły stać bliżej zlewu

[201804100943]

Napisane przez Suvia

no, rzeczywście jestę cyborgię bo normalny (nie z torebki) obiad w parę minut potrafię zrobić \o/

Nie, po prostu ogarniasz "kuchenne sprawy" i potrafisz robić obiady. Ale są też tacy co nie gotują na co dzień i im przygotowanie obiadu zajmuje więcej czasu.

[kobietasukcesu]

Napisane przez monyczkaaa

taaa i kobiety mają mniejsze stopy tylko po to, żeby mogły stać bliżej zlewu

czyli jak mam jak na kobietę dość dużą stopę tzn rozmiar 41 to znaczy, że jestem przeznaczona do celów wyższych?
Paris Hilton to dopiero potwierdza ze swoją stopą w rozmiarze 43

A na wizażu cyborgów nie brak, 5 kierunków, 5 etatów, fitness i pomalowane paznokcie A do tego jeszcze czas na fitness.

[201604250941]

Szczerze, swoją drogą coś wątpię w związki, gdzie oboje pracują po 12 godzin. W ogóle by się nie widywali. W takiej sytuacji trzeba podjąć zwykle jakąś decyzję, że ktoś musi znaleźć pracę z krótszymi godzinami. Ale nie powinno się z góry zakładać, że to musi być kobieta. Moja matka zarabia duuuzo więcej niz ojciec i kiedy trzeba się poświęcić to właśnie on sie poświeca i nigdy nie robił z tego problemu. Aczkolwiek jak mama zaczynała pracę to dzieci już były odchowane, wcześniej była w domu.
A ja wychowana w domu, gdzie widok faceta na kolanach ze szmatą do podłogi o 22 to normalka raczej będę mieć zawsze problem z byczkami, których godności to urąga.

[Wyrak]

Napisane przez aaanitka86

nie no na wizazu same cyborgi wszyscy nagle pracują wiecej niż półtora etatu a później idą jeszcze na zakupy, gotują itp. zaraz się dowiem, że ktoś na fitness jeszcze biegał po takiej robocie

To naprawde zaden niemozliwy wyczyn, wszystko do ograniecia

[laisla]

Napisane przez aaanitka86

nie no na wizazu same cyborgi wszyscy nagle pracują wiecej niż półtora etatu a później idą jeszcze na zakupy, gotują itp. zaraz się dowiem, że ktoś na fitness jeszcze biegał po takiej robocie

Ano ćwiczę codziennie co prawda nie pracuję półtorej etatu ale po robocie docieram do domu po 21 i wskakuję na rower albo rolki Ale to dla mnie wyłącznie relaks, dlaczego więc sobie tego odmawiać

---------- Dopisano o 00:20 ---------- Poprzedni post napisano o 00:17 ----------

Napisane przez monyczkaaa

przestałam ogarniać ten temat. Zaczęło się od bzdur wyjętych z kontekstu a kończy na zdrowej/niezdrowej kuchni i licytacji kto ciężej pracuje

Według mnie zdrowszy jest schabowy/gulasz/gołąbki niż kebab/zapiekanka/pizza

Kebab nie jest zły, zależy tylko jakie mięcho tam wrzucą
A to, że wątek żyje sobie swoim życiem to akurat nic nowego

[Suvia]

Napisane przez aanneett

Nie, po prostu ogarniasz "kuchenne sprawy" i potrafisz robić obiady. Ale są też tacy co nie gotują na co dzień i im przygotowanie obiadu zajmuje więcej czasu.

Co nie znaczy, ze nie mogą ogarnąć jak ich przyciśnie sytuacja, prawda? Kłania się studnetka, która musiała ogarnąć, bo ilez można (przez dwa/trzy miesiące pracy "na wyjeździe") jechać na śmieciowym żarciu...

Plus: nie tego dotyczyła ta dyskusja. Dotyczyła fizycznej niemożności zrobienia jakiegokolwiek normalnego posiłku, po dniu spędzonym na takiej pracy. I to jest lekka bzdura i zakłamanie rzeczywistości po prostu. Tyle luda w hotelach pracowniczych było: kuchnia, palniki -zajęte po pracy, a lodówki - zapchane normalnymi produktami do robienia żarcia na bieżąco.

[Hultaj]

Plus: nie tego dotyczyła ta dyskusja. Dotyczyła fizycznej niemożności zrobienia jakiegokolwiek normalnego posiłku, po dniu spędzonym na takiej pracy. I to jest lekka bzdura i zakłamanie rzeczywistości po prostu. Tyle luda w hotelach pracowniczych było: kuchnia, palniki -zajęte po pracy, a lodówki - zapchane normalnymi produktami do robienia żarcia na bieżąco.

nie jest bzdura tylko takie rzeczy zależą od kondycji, wytrzymałości i zasobów energetycznych danego człowieka. Może dla Ciebie to nie problem po 12 godzinach harówy jeszcze zapieprzać radośnie przy garach, czy lecieć uprawiać sporty ale śmiem przypuszczać, że większość ludzi jednak energią kipiała nie będzie.

[201604250941]

tak, ta dyskusja na sens bo wcale większość nie pracuje 8h i coraz więcej ludzi nie pracuje w domu
wszyscy faceci pracują 12 h i musi im ktoś gotować

Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

[Suvia]

Napisane przez Hultaj

nie jest bzdura tylko takie rzeczy zależą od kondycji, wytrzymałości i zasobów energetycznych danego człowieka. Może dla Ciebie to nie problem po 12 godzinach harówy jeszcze zapieprzać radośnie przy garach, czy lecieć uprawiać sporty ale śmiem przypuszczać, że większość ludzi jednak energią kipiała nie będzie.

No ok, czyli w takim razie ani jedno, ani drugie nie jest być może regułą. Chociaż kompletnie co innego wynika z moich obserwacji


Plus po raz kolejny: nie mówiłam o zapieprzaniu przy garach. Pierogów nie lepię na takich wyjazdach, inni też nie. Można się przełożyć na dania robione szybko, a mimo wszystko nie będące zalewanym syfem z torebusi

[monyczkaaa]

Napisane przez kobietasukcesu

czyli jak mam jak na kobietę dość dużą stopę tzn rozmiar 41 to znaczy, że jestem przeznaczona do celów wyższych?
Paris Hilton to dopiero potwierdza ze swoją stopą w rozmiarze 43 .

hahaha ja mam r 42 dlatego kupiłam zmywarkę

[kaledonia]

Przeczytałam oba wątki i tym wątkiem na gotowaniu byłam zszokowana!

Dla mnie niepojęte,że kobieta która pracuje jeszcze sobie bierze na głowę przygotowanie prowiantu dla faceta. Nawet gdyby nie pracowała to panu korona z głowy by nie spadła jakby sobie coś ugotował

Napisane przez cranberry juice

Zainspirowana wątkiem o gotowaniu:


Kontekst: TŻ jednej wizażanki wyjeżdża na dwa miesiące za granicę, więc z oszczędności czasu postanowiła upichcić mu zapas obiadków, żeby sobie zamroził na wyjeździe.

Mnie to wydało się mega, mega dziwne, i wywiązała się dłuższa dyskusja, którą niniejszym postanowiłam przenieść na szersze forum


Jak u Was wygląda kwestia podziału obowiązków? Co uważacie za „rolę kobiety”?


W wątku o gotowaniu pojawiły się takie wpisy:

„Ja swojemu mężowi też bym porobiła jedzonko, bo sam robić to on sobie może kanapki co najwyżej...”

„Ja dla TŻeta też bym wolała przygotować mrożonki i weki niż żeby miał się przez dwa miesiące odżywiać na zupkach chińskich i innych takich. Po ciężkiej pracy rzadko, który mężczyzna będzie chciał sobie kotlety robić. Większość postawiłaby na kanapki i chińszczyznę z proszku. I po powrocie do kraju całą zarobioną kasę trzeba by było wydać na lekarzy, bo żołądek by wysiadł.”

„Czemu kogoś dziwi, że to ja mam przygotować obiady? Mieszkamy ze sobą od kilku lat, to co, mam teraz polecieć do jego mamy i powiedzieć "To Twój synuś, ugotuj mu, bo ja sobie tipsy połamię"?”

„A swoją drogą, do dziewczyn, które dziwią się, że chcę mu te obiady przygotować? Jaka Waszym zdaniem jest rola kobiety? Skoro gotowanie, sprzątanie i pranie to zło.”


Stąd kilka pytań:

Czy naprawdę przeciętny facet jest aż tak niepełnosprawny, żeby sobie obiadu nie potrafił ugotować? Czy też może jest tak leniwy, że jak obiad pod nos nie podjedzie, to już tylko zupka chińska mu zostaje?

Dlaczego, kiedy mowa o gotowaniu obiadu, to automatycznie („w przenośni”) mamy odwołanie do mamy, a nie do taty? Skąd powszechne założenie, że mama gotuje?

Bo tak przeważnie jest? Dlaczego? Co robimy z tym, żeby coś zmienić? Kto u Was gotuje i co druga osoba robi zamiast gotowania?

Jaka Waszym zdaniem jest rola kobiety? Bo moim zdaniem w codziennym życiu od roli faceta różni się wyłącznie tym, że facet nie urodzi dziecka i nie będzie go karmił piersią… Gotowanie, pranie i sprzątanie to wspólny interes.

I wreszcie, czy tylko ja uważam, że TŻ, któremu się nie chce gotować własnych (własnych, nawet nie mówiąc o wspólnych) obiadów, błyskawicznie zostałby byłym TŻ-tem?


Wysłane z aplikacji mobilnej Wizaz Forum.

Zgadzam się z pogrubionym.
Nawet takiego faceta, który nie gotuje nie brałabym pod uwagę!

Mnie od zawsze się wydawało naturalne,że w domu jest podział obowiązków- ja wracam z pracy wcześniej to gotuje. Sprząta ten kto ma czas- mam wolne to sprzątam, on ma wolne-on sprząta.
Tak zostałam wychowana- oboje rodzice gotowali i gotują, oboje sprzątają, prasują (każdy swoje) i wątpię by z tego powodu moim dziadkom czy ojcu spadł poziom testosteronu

[simsa22]

Napisane przez Suvia

no, rzeczywście jestę cyborgię bo normalny (nie z torebki) obiad w parę minut potrafię zrobić \o/

Tak z ciekawości: jakiż to obiad można zrobić w parę (pięć ?) minut

[monyczkaaa]

Napisane przez kaledonia

Mnie od zawsze się wydawało naturalne,że w domu jest podział obowiązków- ja wracam z pracy wcześniej to gotuje. Sprząta ten kto ma czas- mam wolne to sprzątam, on ma wolne-on sprząta.
Tak zostałam wychowana- oboje rodzice gotowali i gotują, oboje sprzątają, prasują (każdy swoje) i wątpię by z tego powodu moim dziadkom czy ojcu spadł poziom testosteronu

nie chce mi się już po raz setny tłumaczyć, że miałam akurat dużo wolnego czasu więc żadnym poświęceniem nie było dla mnie przygotowanie tych obiadów.

zresztą EOT.

[749d3470e67da5a340716cf11c99d98c9d41692a_5eab587331573]

Napisane przez aanneett

Nie, po prostu ogarniasz "kuchenne sprawy" i potrafisz robić obiady. Ale są też tacy co nie gotują na co dzień i im przygotowanie obiadu zajmuje więcej czasu.

ja gotuje codziennie, a a nadal nie umiem zrobić obiadu w kilka minut,
sam bób gotowałam dzisiaj 20 min.

[Suvia]

Napisane przez simsa22

Tak z ciekawości: jakiż to obiad można zrobić w parę (pięć ?) minut

szybki... w pare minut - makarony i te sprawy, do tego dodatki i już. Moim ostatnim hitem (na bardzo szybko) jest makaron z pesto. Raz na jakiś czas przecież można.

A takie, których samo przygotowanie trwa nieco dłużej, ale nasza praca ogranicza się do pięciu minut (a reszta się "sama" smaży/piecze/robi na parze/ gotuje) jest przecież trylion. Nie czuję wtedy, że się jakoś specjalnie wysilam

Zresztą ja już naprawdę kończe temat, ktoś chce iśc na łatwiznę, pójdzie. Ja nie idę, wole poświęcić dodatkową chwilę i zjeść normalnie, jeśli to takie bohaterstwo i poświęcenie, to ok. I tyle mojego w temacie

[201804100943]

Napisane przez Suvia

Co nie znaczy, ze nie mogą ogarnąć jak ich przyciśnie sytuacja, prawda? Kłania się studnetka, która musiała ogarnąć, bo ilez można (przez dwa/trzy miesiące pracy "na wyjeździe") jechać na śmieciowym żarciu...

Plus: nie tego dotyczyła ta dyskusja. Dotyczyła fizycznej niemożności zrobienia jakiegokolwiek normalnego posiłku, po dniu spędzonym na takiej pracy. I to jest lekka bzdura i zakłamanie rzeczywistości po prostu. Tyle luda w hotelach pracowniczych było: kuchnia, palniki -zajęte po pracy, a lodówki - zapchane normalnymi produktami do robienia żarcia na bieżąco.

No dobrze, ale żeby dojść do wprawy przyrządzania obiadu w 15 min to trzeba czasu i praktyki. Jako studentka miałaś sporo czasu na nauczenie się.

[Suvia]

Tylko że jak pojechalam w pierwsze wakacje na taki wyjazd, żeby właśnie na owe studia zarobić trochę, to było po maturze. Na lekko głęboką wodę, bo miałam mamę która innych do kuchni po prostu nie wpuszcza. Wiec to te wyjazdy nauczyły mnie jak gotować na studiach, nie odwrotnie

nie mówię, ze wszystko jest jasne proste i szybkie na początku. ale chwała za internet, ludzi wokół, i odrobinę samozaparcia. gotowanie to nie fizyka kwantowa. zwłaszcza takie gotowanie, o którym ja mówię. bo robienie skomplikowanych rzeczy i spędzanie nad tym kupy czas, to zdecydowanie nigdy nie będzie moje hobby

[Hultaj]

wygląda na to, że matki Polki nie mają powodu być przemęczonymi, przecież to żaden kłopocik pracować full time i robić inne rzeczy.

[Suvia]

dodajmy jeszcze parę ról życiowych, ciężką chorobę i kulejącego psa z zaćmą. zawsze to taka wisienka do teoretycznej dyskusji w stylu "czy obiektywnie można, czy obiektywnie jest się w stanie" zrobić coś (oraz w jakim czasie można to zrobić)

kwestia zmęczenia, chcenia, wojen światowych i odcieni zieleni jest tu moim zdaniem trochę na boku

[Hultaj]

mnie po prostu rozbraja mieszanie w schematy maturzysty, osoby, która nie natyrała się jeszcze fizycznie czy umysłowo przez x- czy xy-czasu, żeby radośnie lansować farmazony jak to można potyrac przy truskawkach np. po 12 godzin a potem jeszcze radośnie tańczyć po kuchni.

Gdy byłam w wieku maturalnym nie zauważałam nawet zarwania nocy i co w związku z tym? Mam rozumieć, że w wieku 40 lat też nie będę zauważać..? To się cieszę.

Dla mnie temat jest idiotyczny, bo wg mnie bycie w związku polega na graniu w 1 drużynie i nie wiem jak można załamywać ręce, że laska siedząca na 4 literach bo ma akurat czas ugotuje wieksze posiłki, pomrozi i facet będzie miał wyprawkę. No, ale on przecież jedzie tylko zarabiać na ich mieszkanie, więc niech on zapieprza a po pracy trenuje przy garach, bo ona musi mieć czas malować paznokietki. W końcu musi się szanować.

Btw, za rozsądne zresztą w ogóle uważam gotowanie większych porcji i mrożenie np., tak, by nie było konieczności w ogóle gotowania codziennie, bo wg mnie szkoda na to zwyczajnie czasu.

---------- Dopisano o 17:28 ---------- Poprzedni post napisano o 17:07 ----------

Nie znam po prostu nikogo, kto by nie cieszył się , że po powrocie do domu czeka na niego obiad i nie musi go już robić (i to nie ma nic wspólnego z płcią ) i nie wiem co ma do rzeczy, że człowiek jak musi to i Europę na piechotę przejdzie; i na Mount Everest się wdrapie.