Gdzie warto pojechać bez języka

[viktoria90]

Hej, Chciałabym wybrać się wreszcie za granicę Gdzie warto jechać jeśli nie mam talentu do języków? Nie chce gotowych wyjazdów...bo słyszałam,m że ich koszt jest dużo wyższy niż wypad samemu :d

[Hedonistka]

Nie znasz żadnego języka poza polskim, nawet w stopniu komunikatywnym?
W takim układzie nie porywałabym się na żaden zagraniczny wyjazd, zwłaszcza organizowany samodzielnie.

[joannat]

Napisane przez Hedonistka

Nie znasz żadnego języka poza polskim, nawet w stopniu komunikatywnym?
W takim układzie nie porywałabym się na żaden zagraniczny wyjazd, zwłaszcza organizowany samodzielnie.

W 100% się zgadzam. Przy czym stopień komunikatywny rozumiem jako zdolność rozumienia ogólnego sensu wypowiedzi i możliwość dogadania się w hotelu, restauracji, dworcu. Bez głębokich dysput z obcojęzycznymi współpodróżnikami da się żyć

[Vulcana]

Napisane przez viktoria90

Hej, Chciałabym wybrać się wreszcie za granicę Gdzie warto jechać jeśli nie mam talentu do języków? Nie chce gotowych wyjazdów...bo słyszałam,m że ich koszt jest dużo wyższy niż wypad samemu :d

Bułgaria Na 100% dogadasz się po polsku.

[MarenaMar]

Można spojrzeć na to z dwóch perspektyw :

a) Nie ma takiego kraju - język to zbyt duża bariera do przeskoku.
Chciałabym zaznaczyć, że nawet osoby umiejące język na poziomie komunikatywnym nie chcą nigdzie wyjeżdżać bo boją się odezwać nawet do sprzedawców .
b) Wszędzie - w końcu w każdym miejscu na ziemi poradzisz sobie tak samo

Co do punktu b) - Jeżeli chodzi o łapanie ,,stopa" rzeczywiście będzie problem, ale mimo to da się z tym jakoś żyć. Za granicą żyją ludzie którzy nie znają angielskiego i też są zmieszani jak muszą odpowiedzieć turyście, więc jest to broń obusieczna. Często jak łapałam podwózkę okazywało się, że ktoś tylko umie rozmawiać po francuzku itp, wtedy nawet mój dobry angielski nic nie pomoże. Polecam couchsurfing, ogólnie bardzo przyjazna strona, jest tam dużo polaków żyjących za granicą którzy są otwarci na gości, z chęcią Cię przenocują, nawet mogą pokazać miasto .

Wszystko zależy od tego czy chcesz zaryzykować i pokonać swoje słabości, czy też może wolisz pozostać w swojej strefie komfortu . Pamiętaj jednak, że nie taki diabeł straszny jak jego malują.

[Kruszek77]

do Czech albo na Słowację no języki podobne

[Yavanna84]

Czytałam historię górnika, który bez znajomości jednego słowa po angielsku za odprawę kupił bilet do Azji (do Indii z tego co kojarzę). Przetrwał, wrócił i zaraził się podróżowaniem.

Ale jednak warto choć na poziomie podstawowym angielski znać. Tak żeby się dogadać, jak gdzieś dojechać i potrafić zamówić jedzenie. Choć brak języka przeszkadza w lepszym poznaniu danego kraju...

[yokio]

Może Chiny? Wiele osób tam jeździ i raczej nie wszyscy znają język, a każdy sobie raczej radził Jak chcesz się przygotować do wyjazdu to polecam Ci stronę polskiego podróżnika (Kazimierz Pawłowski), który wiele uwagi poświęcił właśnie Chinom. To on mnie właśnie zainspirował. Chiny to piękny kraj

[Nette]

Wszędzie można podróżować.

Pewnie tylko trzeba się lepiej przygotować do wyjazdu, żeby można było mocno polegać na sobie (komunikacja publiczna, hotel/hostel, rezerwacje, nazwy posiłków, dobrze mieć wgrany słownik offline lub pakiet internetu).

W różnych krajach zdarzało mi się, że znajomość języków obcych nie ułatwiała niczego, bo i tak lokalsi (poza lotniskiem i obsługą w bardziej "turystycznych" lokalizacjach) tego nie rozumieli - ale starali się jakoś inaczej skomunikować, np. na Łotwie starzy Łotysze, bez znajomości jakiegokolwiek języka mi znanego, sami mnie zaczepiali, jak zdezorientowana z mapą w ręku usiłowałam się zorientować gdzie jestem - i jakoś szło im przekazanie mi wskazówek. Podobnie we Włoszech - a co zabawne, Włosi są tak sprawni w komunikacji gestami, że o dziwo da się porozumieć z nimi nawet wówczas, gdy słowa po angielsku nie znają. We Francji z kolei lokalsi po prostu nie chcą mówić po angielsku.

Słowacja na pewno jest "bezpieczna" językowo, zwłaszcza północna, po której kręci się mnóstwo Polaków - Ty będziesz mówić po polsku, oni po słowacku i bez trudu idzie się porozumieć, znacznie łatwiej, niż po angielsku.

Naprawdę warto uczyć się języków, ale brak ich znajomości nie powinien Cię ograniczać w podróżowaniu. Jak troszkę pojeździsz po świecie, to i zachce Ci się uczyć języków, jak i bariera typu "a, bo kaleczę język" znika prędko.

[imakaszu]

Serio, dziewczynę która nie umie się przynajmniej trochę porozumieć w j. angielskim wysyłacie do Chin? To nie jest kwestia tego czy będziesz umiała bez znajomości języka kupić jabłko albo ogarnąć hostel. To jest kwestia tego, że w przypadku kłopotów za granicą znajomość języka, chociażby angielskiego, ratuje życie.

Jedź na Ukrainę. W zachodniej części jest w 100% spokojnie, a i po polsku się dogadasz bez problemu. Albo do Paryża, tam zawsze jest z kim po polsku pogadać.

[Yavanna84]

WOW polecić Chiny osobie, która wcześniej nie podróżowała na własną rękę... To już nawet nie kwestia braku znajomości angielskiego... To prawda, że u Chińczyków angielski kuleje i to sprawia, że Chiny nie są najlepszym miejscem na pierwszy wyjazd na własną rękę. Co za pomysł, żeby się tam pchać, skoro wcześniej nawet Europy na własną rękę się nie przerobiło. Ja np. w Chinach miałam chwilę zwątpienia, raz jedyny nie obczaiłam jak dostać się z dworca do hotelu (konkretnie w Szanghaju, więc nie jakaś tam prowincja). Hotel znanej sieci, typowy wielki i popularny moloch. Miałam wydrukowaną rezerwację wraz z adresem po angielsku i po chińsku, angielski znam. Zaczepiłam kilkanaście osób i NIKT nie wiedział jak tam dojechać. A każdy się pomóc starał Wreszcie poszłam do okienka informacji turystycznej, dziewczyna pokazała mi na mapie (bo i mapę metra miałam ze sobą), gdzie wysiąść. Jak się okazało zupełne pudło. I tak po zwiedzeniu szanghajskiego metra trafiłam z powrotem na dworzec, bo okazało się, że hotel jest całkiem niedaleko... Inna sytuacja z tego samego wyjazdu, w Suzhou mój towarzysz uparł się na rejs stateczkiem. Sam rejs tani przy okazji w pakiecie z biletem do ogrodów, które i tak chcieliśmy zwiedzać. Sprzedawca o dziwo angielski znał. Jak już do stateczku dotarliśmy, to okazało się, że NIKT po angielsku nie mówi, ale dopakowano nas do chińskiej wycieczki. I spoko, płyniemy, przewodniczka nawija po chińsku, jest miło. Rejs się kończy, a tu nagle pakują nas do autokaru... Ani nie wiem gdzie jestem, ani gdzie jedziemy. Okazuje się, że załapaliśmy się na zwiedzanie okolicznych świątyń. Odłączyć się ciężko, bo nie mam pojęcia gdzie jesteśmy i jak wrócić, to chcąc nie chcąc zwiedzamy. I tu uprzedzam, próbowałam się na migi dogadać z przewodniczką, gdzie mamy jechać i ile to czasu jeszcze zajmie. I nic. Wreszcie przy jednej ze świątyń przydybałam Chińczyka mówiącego po angielsku i zgodził się być moim tłumaczem. Zamówienie jedzenia też jest zabawne, bo często obsługa nie zna ani jednego słowa po angielsku i zamawia się po obrazkach (domyślając się, co to może być).

Francja to zupełnie inna bajka. Mnie dla odmiany nigdy się nie zdarzyło, że ktoś nie chciał ze mną gadać. Młodzi po angielsku mówią, choć część z bardzo silnym akcentem. Starsi różnie. Ale jak stałam z mapą, to zaraz się ktoś materializował obok z ofertą pomocy.

Moim zdaniem na start warto się do jakiejś bliskiej europejskiej stolicy udać, ja polecałabym Pragę lub Budapeszt. Oba miasta ładne, blisko, można tam tanio spędzić kilka dni.

[Nette]

Napisane przez Yavanna84

Francja to zupełnie inna bajka. Mnie dla odmiany nigdy się nie zdarzyło, że ktoś nie chciał ze mną gadać.

Zdradź się we Francji, że jako tako znasz francuski, a słowa po angielsku do Ciebie nie powiedzą, choćbyś nie wiem jak się zarzekała, że pewniej się czujesz z angielskim. Chyba że ekspaci, ale to inna bajka.

[Yavanna84]

Napisane przez Nette

Zdradź się we Francji, że jako tako znasz francuski, a słowa po angielsku do Ciebie nie powiedzą, choćbyś nie wiem jak się zarzekała, że pewniej się czujesz z angielskim. Chyba że ekspaci, ale to inna bajka.

Trudno mi polemizować, bo francuskiego nie znam. Mnie się po prostu we Francji żadne problemy komunikacyjne nie zdarzyły. Co wybrałam ofiarę to wypytania się o coś, to trafiłam dobrze. W Chinach to już tak dobrze nie działało.

[Nette]

Ja bym Chin na pierwszą w życiu podróż zagraniczną nie polecała z innych względów. Nie chodzi o brak znajomości języka, ale o brak przetestowania siebie w "spokojniejszych" warunkach. Skoro to ma być podróż samodzielnie organizowana, to to jest daleka, duża i droga impreza, żeby od niej zaczynać. Jak się nawet nie wie, czy się polubi takie swoje podróże.

Jak ktoś nie ma takich doświadczeń, to wydaje mi się, że się człowiek sam nie zna do końca, nie wie jak będzie reagować w jakichś nietypowych sytuacjach, nie wie czy np. ogarnie wszystko, czy jak coś pójdzie nie tak, nawet jakiś drobiazg (nie wiem, np. zgubi się na dużym lotnisku albo gdzieś w mieście), to siądzie na walizce i będzie płakać, czy zachowa zimną krew i poszuka rozwiązania swojego problemu.

Jakbym miała świadomie wybierać pierwszy cel w takich warunkach, to byłby to jakiś dość bezpieczny i dobrze zorganizowany kraj o względnie przystającej kulturze.

Moja pierwsza samodzielna podróż była do Francji, wieki temu, miałam 16 lat, języki obce bardzo kulały, brak smartfonów, a nawet komórek... Inne czasy. To była szkoła życia.

[Patrycja1979]

Jedź gdziekolwiek masz ochotę i sie nie przejmuj, wystarczy wziąć mini rozmówki. Jak tak przejechalam pół Chin. Dużo tylko wcześniej poczytaj na różnych bogach, tak aby przygotować sobię trasę wcześniej i być niezależnym. Tutaj masz nasz przykład z Gruzji, gdzie mówią sporo po rosyjsku, a po angielsku malo kto i daliśmy radę.
xxx
Ządne biuro podróży nie da Ci tyle wspomnień co własna nawet niedopracowana podróż samodzielnie.