Bitwa na pudry! Ben Nye Luxury Visage Powder kontra Wibo Fixing Powder
Oba pudry przetestowały polskie vlogerki. Maxineczka oraz KatOsu mają już swojego ulubieńca, a my postanowiliśmy na własnej skórze przetestować, który z nich jest lepszy.

Kosmetyki Ben Nye kojarzą się głównie z przemysłem filmowym oraz teatralnymi charakteryzacjami. Jednym z najbardziej znanych produktów jest puder Ben Nye Luxury Visage Powder, który można zakupić w kilku odcieniach, między innymi Banana, Fair, Beige czy też Cameo. Jednak to „bananowa” wersja zwraca na siebie największą uwagę, gdyż używa go podobno sama Kim Kardashian.Zobacz także: Inne recenzje pudru Ben Nye Luxury Visage Powder

Cena tego produktu zależy od jego pojemności, a także miejsca, w którym zamierzamy go kupić (stacjonarnie lub przez internet). Przeważnie jednak jest to wydatek rzędu minimum 60 zł za 85 g. Do wyboru mamy jeszcze 26 g oraz 43 g. Opakowanie ma przyklejone sitko, które ułatwia dozowanie produktu.Puder wyróżnia się tym, że jest bardzo lekki oraz idealnie zmielony. Naprawdę nie czuć go na twarzy. Zapewnia delikatnie satynowe wykończenie i nie tworzy efektu „maski” nawet wtedy, gdy użyjemy go za dużo. Należy jednak uważać na dobór kolorów – „bananowy” zdecydowanie nie będzie pasował dziewczynom o jasnej karnacji. Jest on niemal transparentny, jednak żółty odcień mimo wszystko odrobinę odznacza się na skórze. Dzieki Ben Nye Luxury Visage Powder twarzy jest delikatnie zmatowiona, jednak ten efekt nie utrzymuje się zbyt długo na skórze, która wydziela zbyt dużo sebum. Posiadaczki nieco problematycznej skóry mogą być zatem niekoniecznie zadowolone z tego, jak puder będzie zachowywał się w ciągu dnia.Za opakowanie Wibo Fixing Powder o pojemności 6 g musimy zapłacić 13,99 zł. Cena nie jest wygórowana. Ale gdybym chciała kupić 60-gramowy słoiczek to musiałabym zapłacić około 180 zł (a jak wspominałam 85 g Ben Nye Luxury Visage Powder kosztuje 60 zł).tylko jeden odcień Wibo Fixing Powder (beżowy, kremowy), ale jest na tyle transparenty, że nie pozostawia żadnego koloru na skórze. Posiadaczki cery suchej powinny jednak na niego uważać, gdyż może podkreślać odstające skórki.Zobacz także: Inne recenzje pudru Wibo Fixing Powder

Fixing Powder również jest bardzo drobno zmielony. Odrobinę pyli, ale da się to opanować podczas kolejnych aplikacji. Na skórze nie pozostawia absolutnie żadnego koloru. Delikatnie matowi i niestety, jeśli chodzi o jego trwałość, to wypada na tym polu odrobinę gorzej od produktu Ben Nye.Jest jednak bardzo wydajny. Przy codziennym używaniu go, kolejne opakowanie kupiłam dopiero po 1,5 miesiąca. Duży plus daję za to, że potrafi połączyć się z każdym różem i bronzerem, jaki posiadam. Widać, że kobiety go pokochały, bo często trudno mi go dostać w drogerii. J jestem z jego działania zadowolona odrobinę bardziej niż w przypadku Wibo Fixing Powder. Podsumowując uważam, że oba produkty spiszą się świetnie w przypadku osób, które nie wymagają od produktu 24-godzinnego zmatowienia. Używam ich naprzemiennie i jeszcze nigdy mnie nie zawiodły. Na co dzień spisują się świetnie, aczkolwiek na wieczorne wyjścia ufam bardziej innym produktom. Dla mnie jako osoby, która musi zadbać właśnie o cerę mieszaną z przetłuszczającą się strefą „T”, Wibo jest odrobinę mniej trwały, ale nie przeszkadza mi to z uwagi na to, że moja cera przetłuszcza się i powinna zostać przypudrowana raczej kosmetykiem bambusowym lub ryżowym. Muszę zwrócić uwagę na to, że żaden z tych pudrów nie podrażnił, ani też nie zapchał mojej skóry.Zdjęcia: Fotolia, materiały promocyjne