Podkład kryjący zastępujący retusz na zdjęciach - dobrze wypadł w Instatestach influencerek!
Podkład kryjący Revlon Photoready Insta-Filter Foundation nie jest produktem dla wszystkich, ale pięknie wygładza cerę i kamufluje to, co niepożądane na skórze. Jest tani i nie potrzebujesz przy nim gąbki do makijażu.

Podkład kryjący Revlon Photoready Insta-Filter Foundation ma swoich zwolenników, jak i przeciwników. Cera wygląda po nim jak po użyciu filtra. Niektóre z Wizażanek uważają go za mniej trwały. Niemniej jednak w testach na Instagramie wypada dobrze. Tworzy naturalny efekt na skórze. Za tubkę zapłacimy ok. 20 zł.
Podkład kryjący Revlon Photoready Insta-Filter Foundation
Podkład kryjący Revlon jest określany jako produkt, który działa jak filtr na Instagramie. Ujednolica koloryt skóry, wygładza ją, a przy tym maskuje niedoskonałości. Producent określa jego krycie jako średnie, jednak daje się ono budować. Nie zostawia efektu maski. Ma też zdolność do odbijania światła, ale też jego rozmycia, dzięki czemu optycznie upiększa cerę. Wykończenie makijażu jest naturalne, zostawia cerę świeżą, ale też wyglądającą na wypoczętą. Jeśli macie jednak suchą cerę, może podkreślać skórki. Nie jest też zbyt trwały pod maseczką. Produkt jest dość nietypowy. Ma wbudowaną gąbkę, która ułatwia aplikację, jest ona określana jednak jako jedna z wad produktu.
Zobacz także: Najlepsze dobrze kryjące podkłady do twarzy [Ranking]

Aplikacja podkładu Revlon, który działa jak filtr
Podkład kryjący Revlon aplikujemy bezpośrednio na skórę gąbką lub najpierw na dłoń, wyciskając odrobinę produktu. Żeby to zrobić przekręcamy dolną część. Żeby podkład spełniał swoją funkcję, najlepiej wstrząsnąć nim przed użyciem. Rozprowadzamy jego niewielką ilość w kierunku do zewnątrz, zaczynając od środka twarzy i nakładamy metodą stemplowania. Nie jest nam potrzebna gąbka i pędzel. Aplikator sprawdza się również do blendowania. W miejscach z niedoskonałościami możemy dołożyć kolejną warstwę.
Działający jak filtr z Instagrama podkład dostępny jest w 12 odcieniach. Testowałyście go kiedyś?