Reklama

Niedawno w moje ręce trafił balsam do ust marki Arkana. Najpierw w oczy rzuca się klasyczne opakowanie w czarnym kolorze. Balsam wyciskamy z tubki. Jego konsystencja pozwala jednak na precyzyjną aplikację bez zbędnego rozmazywania czy spływania. Bardzo się bałam, że podobnie jak inne kosmetyki z tego typu aplikatorem, będzie się wylewał, ale nic takiego nie ma miejsca.Jego ważnym składnikiem jest olej makowy, który działa nawilżająco, regenerująco i odżywczo, a także przyspiesza gojenie ran. Poza tym kluczowy jest w nim olej konopny, o którego przeciwzapalnych właściwościach niedawno pisałyśmy, ponieważ coraz śmielej pojawia się w składzie kosmetyków (np. masło do ciała Iossi May Chang; linia Hemp z The Body Shop; naturalny cytrusowy scrub z olejem konopnym i makadamią od Hagi Cosmetics czy krem do rąk Cannabis & Kukui marki Evrēe).Połączenie tych olejów sprawia, że usta są doskonale wypielęgnowane już od pierwszej aplikacji.

Reklama

Stosowanie tego balsamu rozpoczęłam latem. Wówczas aplikowałam go wieczorem, po całym dniu noszenia matowej szminki na ustach. Od razu czułam ukojenie na ustach. Rankiem spokojnie mogłam po raz kolejny pomalować usta matową pomadką zapominając o jakimkolwiek przesuszeniu. Teraz, kiedy robi się coraz wietrzniej, ten balsam nadal jest prawdziwym wybawieniem. Od razu łagodzi wszelkie spierzchnięcia na ustach. Uczucie po jego aplikacji opisałabym jako naprawdę naklejenie plastra na wargi. Nie przez przypadek jest on polecany również po wykonaniu makijażu permanentnego czy podczas alergii lub leczenia dermatologicznego. Na dodatek balsam bardzo przyjemnie, słodko pachnie. Aromat jest dość intensywny, dlatego jeżeli ktoś nie lubi tego typu zapachów, to może on mu lekko przeszkadzać. Niewątpliwym minusem tego balsamu jest jego cena, ponieważ kosztuje ok. 49 zł, ale według mnie jest wart każdej złotówki. Możemy go nabyć na stronie producenta.

Reklama
Reklama
Reklama

Nasze akcje

Polecane